Reklama
  • Analiza
  • Komentarz
  • Wiadomości
  • Opinia

Orka z Francji? Szeroka oferta ze znakami zapytania [OPINIA]

Francuska stocznia Naval Group uchodzi za jednego z faworytów programu Orka. Czy okręty podwodne projektu Scorpène Evolved mogą być właściwym wyborem dla Marynarki Wojennej RP?

Wizualizacja okrętu podwodnego Scorpène Evolved. Dwie takie jednostki zakontraktowała Indonezja. Zbliżona konfiguracja jest proponowana Polsce w programie Orka.
Wizualizacja okrętu podwodnego Scorpène Evolved. Dwie takie jednostki zakontraktowała Indonezja. Zbliżona konfiguracja jest proponowana Polsce w programie Orka.
Autor. Naval Group

Na początku listopada wybrałem się do Francji na zaproszenie Naval Group. Celem wyjazdu było zapoznanie polskich mediów obronnych z ofertą francuskiego koncernu stoczniowego przedłożoną w programie Okrętu Podwodnego Nowego Typu (OPNT) Orka, w szczególności jednostkami projektu Scorpène Evolved. Ponadto, miałem sposobność odwiedzić filie firm Thales oraz MBDA, które uczestniczą w tym projekcie jako dostawcy kluczowych podzespołów i uzbrojenia, a także stanowią wieloletnich partnerów Naval Group w programach budowy okrętów podwodnych. Koszty oraz ciężar organizacji wycieczki ponieśli gospodarze. Materiał nie był konsultowany ani autoryzowany przez stronę francuską.

Zasadniczą część propozycji Naval Group dla Ministerstwa Obrony Narodowej stanowią okręty podwodne projektu Scorpène Evolved z napędem diesel-elektrycznym. Jest to najmłodszy członek rodziny Scorpène. Jednak sprowadzenie francuskiej oferty do samych jednostek pływających nie oddaje złożoności ani wyzwań związanych z programem Orka. Bez zagwarantowania stosownego zaplecza szkoleniowego i logistycznego, dostępu do środków bojowych oraz perspektyw modernizacji sprzętu zakup okrętów podwodnych na potrzeby Marynarki Wojennej RP byłby nie tylko lekkomyślny, ale wręcz bezprzedmiotowy. Francuzi poważnie podeszli do tego zagadnienia, choć niektóre informacje, zwłaszcza te dotyczące propozycji gospodarczych Paryża, dawkowano oszczędnie. Wszystko przez niejawność postępowania oraz negocjacje prowadzone przez stronę polską z oferentami.

Reklama

Geneza Scorpène Evolved

Program Scorpène uruchomiono we wczesnych latach 90. w ówczesnym DCN (później DCNS, dziś Naval Group). Pierwsza jednostka, „O’Higgins” (SS-23), weszła do służby niemal dokładnie dwadzieścia lat temu w Marynarce Wojennej Chile. Dwie jednostki dla tego kraju, a także dwie kolejne dla Królewskiej Marynarki Wojennej Malezji, zostały zbudowane we współpracy z hiszpańską stocznią IZAR (dziś Navantia) w Kartagenie. Od tamtej pory francuski projekt jest systematycznie modernizowany. Scorpène otrzymują silne, zróżnicowane uzbrojenie, nowoczesne sonary oraz wysokiej klasy zintegrowany system walki. Ponadto, jednostki te są budowane niemal w całości we Francji lub przez podmioty, którym udzielana jest licencja. Naval Group nie doskwierają ograniczenia wynikające z zależności od długiej listy zagranicznych dostawców.

Okręt podwodny typu O'Higgins należący do Marynarki Wojennej Chile wchodzi do portu Valparaíso. Dwie jednostki dla Chile były pierwszymi zamówionymi i dostarczonymi Scorpène.
Okręt podwodny typu O'Higgins należący do Marynarki Wojennej Chile wchodzi do portu Valparaíso. Dwie jednostki dla Chile były pierwszymi zamówionymi i dostarczonymi Scorpène.
Autor. Florian Wöhrl / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0

Jednak nad francuską ofertą pojawia się kilka istotnych znaków zapytania. Scorpène, także w najnowszej wersji Evolved, nie służą w macierzystej marynarce wojennej. Od czasu wycofania jednostki „Ouessant” typu Agosta w 2001 roku francuska Marine nationale korzysta wyłącznie z okrętów podwodnych z napędem jądrowym. Scorpène nie posiada też żadne państwo NATO. Szczególne wątpliwości budzi brak modułu niezależnego od powietrza, a także wiek tej konstrukcji.

Niewielka szerokość kadłuba mocnego Scorpène sprawia, że zdolność do instalacji dodatkowego wyposażenia w toku eksploatacji będzie ograniczona. Wydłużenie okrętu na modłę szwedzką nie wchodzi w rachubę z racji na niekorzystny dla właściwości hydrodynamicznych stosunek długości kadłuba do jego szerokości. Od czasów USS „Albacore” za złoty środek (zwłaszcza w okrętach z napędem diesel-elektrycznym) uznawany jest współczynnik wynoszący między 7 do 10:1. W Scorpène Evolved wartość ta wynosi 12:1.

Zobacz też

W ostatnich latach stocznia w Cherbourgu otrzymała zamówienia na siedem konwencjonalnych okrętów podwodnych: cztery Blacksword Barracuda dla Niederlandów i trzy Scorpène dla Argentyny. Do dwóch Scorpène Evolved budowanych w stoczni PT PAL w Indonezji francuskie firmy będą dostarczały podzespoły. Czy Naval Group jest zdolna przekazać stronie polskiej pierwszą Orkę w czasie wymaganym przez MON? Wydaje się, że jedynym wyjściem z tego problemu byłoby podwykonawstwo na rzecz Naval Group przez stocznię Itaguaí Construções Navais w południowej Brazylii, gdzie właśnie kończy się budowa „Almirante Karam” (S-43), czwartej (i prawdopodobnie ostatniej) jednostki projektu Scorpène S-BR dla Marinha do Brasil.

Reklama

Budowa Scorpène Evolved

Jedno z pierwszych pytań, które zadałem gospodarzom wydarzenia, dotyczyło powodu, dla którego Polsce oferowane są okręty projektu Scorpène Evolved, a nie nowsze, większe Blacksword Barracuda, jak te niedawno zamówione przez Holandię. Cztery jednostki przeznaczone dla Królewskiej Marynarki Wojennej Niderlandów są spokrewnione z okrętami projektu Barracuda (typu Suffren) dla Marine nationale, lecz posiadają konwencjonalny napęd diesel-elektryczny zamiast turbo-elektrycznego, w którym turbina jest zasilana parą wytworzoną przez reaktor jądrowy typu K15. Jak wyjaśnił mi Thierry Petit, niegdyś dowódca okrętu podwodnego, a dziś dyrektor działu promocji okrętów podwodnych w Naval Group, decyzję podjęto po wstępnych konsultacjach z Warszawą. Według Francuzów to mniejsze Scorpène Evolved lepiej spełniłyby oczekiwania strony polskiej. Nawiasem mówiąc, nazwa „Scorpène” wzięła się od rodziny Skorpenowatych (łac. Scorpaenidae), drapieżnych ryb żyjących w oceanach. Wiele z tych gatunków jest jadowitych.

INS „Kalvari”, pierwszy z sześciu okrętów podwodnych projektu Scorpène zamówionych przez Marynarkę Wojenną Indii. Wszystkie zostały zbudowane w Indiach w stoczni Mazagon Dock Limited w Mumbaju.
INS „Kalvari”, pierwszy z sześciu okrętów podwodnych projektu Scorpène zamówionych przez Marynarkę Wojenną Indii. Wszystkie zostały zbudowane w Indiach w stoczni Mazagon Dock Limited w Mumbaju.
Autor. Indian Navy / Wikimedia Commons / CC BY 2.5 in

Proponowane Polsce jednostki projektu Scorpène Evolved to okręty o klasycznym układzie konstrukcyjnym i jednokadłubowej architekturze. Posiadają napęd diesel-elektryczny z dwiema bateriami akumulatorów litowo-jonowych, konwencjonalną śrubę oraz płaszczyzny sterowe w układzie krzyżowym. Długość wariantu oferowanego polskiemu MON wynosi 75 m, szerokość 6,2 m (wraz ze sterami głębokości 8 m), zanurzenie 5,8 m, a wyporność nawodna 1960 ton. Scorpène Evolved otrzymują sześć wyrzutni torped kalibru 533 mm (21 cali) z zapasem środków bojowych wynoszącym 18 jednostek uzbrojenia: od ciężkich torped, przez pociski przeciwokrętowe, aż po pociski manewrujące i miny morskie. Standardowa liczebność załogi wynosi 31 oficerów i marynarzy (w razie potrzeby można ją zwiększyć). Autonomiczność określono na 45 dni, a w optymalnych warunkach okręt ma być gotowy do działań przez 240 dni w ciągu roku.

Na dziobie Scorpène znajduje się przedział bojowy z wyrzutniami torped oraz zautomatyzowanym magazynem uzbrojenia. Za nim ulokowano bojowe centrum informacji z przyrządami nawigacyjnymi oraz konsolami zintegrowanego systemu walki. Nad centralą góruje kiosk, który skrywa urządzenia obserwacyjne (klasyczne, penetrujące kadłub mocny, lub optoelektroniczne, zdalnie sterowane) oraz aparaturę do łączności i walki radioelektronicznej. Tam też zamontowano przedni ster głębokości. Przestrzeń za centralą oddziela koferdam ze śluzą ewakuacyjną. Za nim mieści się zaplecze sanitarne i żywieniowe oraz pomieszczenia mieszkalne załogi. Kolejnym przedziałem jest maszynownia z dwoma zespołami agregatów prądotwórczych z motorami wysokoprężnymi. Na końcu kadłuba mocnego jest przedział silnika elektrycznego. Marynarze mają do dyspozycji jeden pokład na całej długości okrętu. Pod nim znajdują się urządzenia pomocnicze oraz dwie baterie akumulatorów: dziobowa i rufowa.

Zobacz też

Kadłub mocny jest wykonany ze stali 80 HLES dostarczanej przez koncern Arcelor Mittal. Liczba określa wytrzymałość na nacisk wyrażoną w niutonach na milimetr kwadratowy, zaś „HLES” to skrótowiec od słów „haute limite élastique, soudable” (fr. „wysoka granica plastyczności, spawalny”). Stop stanowi funkcjonalny odpowiednik stali HY 100 stosowanej od lat 80. na amerykańskich okrętach podwodnych. Ze zrozumiałych względów przedstawiciele Naval Group nie udzielili nam informacji dotyczących wdrożonych na Scorpène Evolved sposobów zarządzania sygnaturą magnetyczną okrętu, lecz podkreślili wysoką wytrzymałość stopu 80 HLES, z której budowane są także jednostki Marine nationale z napędem jądrowym. Okręt można położyć na dnie morza bez ryzyka uszkodzeń. Znany z USS „Albacore” kroplowy kształt kadłuba nadaje Scorpène hydrodynamiczna obudowa wykonaną z kompozytu. Tę obłożono powłoką anechoiczną w formie prostopadłościennych kafli. Celem jest skuteczna absorpcja i rozpraszanie fal dźwiękowych generowanych przez sonary aktywne oraz redukcja szumów własnych okrętu.

Reklama

Świadomość sytuacyjna Scorpène Evolved

Jeśli metaforycznym mózgiem okrętu jest centrala, to zintegrowany system walki stanowi jego ośrodkowy układ nerwowy. Stosowany na Scorpène Evolved zestaw SUBTICS (ang. Submarine Tactical Integrated Combat System) to wariant układu SYCOBS (fr. Système de Combat Commun Barracuda et SNLE) wdrożonego w Marine nationale. Przeznaczeniem SUBTICS jest zbieranie i porządkowanie informacji z szeregu sensorów, by przedstawiać je marynarzom zasiadającym przy pulpitach operatorskich (z dwoma ekranami każdy) oraz oficerom korzystającym z cyfrowego stołu nawigacyjnego. Celem jest zachowanie najwyższego poziomu świadomości sytuacyjnej, który umożliwia załodze podejmowanie decyzji w trudnych warunkach oraz zdobycie i zachowanie przewagi informacyjnej nad przeciwnikiem. Miałem przyjemność zapoznać się z demonstratorem systemu walki w ośrodku Naval Group w Olliules, gdzie tworzone i rozwijane są systemy cyfrowe. W zależności od zapotrzebowania SUBTICS może prezentować mnóstwo danych, lecz po krótkim zapoznaniu system wydaje się przejrzysty oraz intuicyjny w obsłudze.

Francuski okręt podwodny „Suffren” (S635) jest pierwszą jednostką projektu Barracuda wdrożoną do służby w Marine nationale.
Francuski okręt podwodny „Suffren” (S635) jest pierwszą jednostką projektu Barracuda wdrożoną do służby w Marine nationale.
Autor. Naval Group

Głównym źródłem danych z otoczenia dla SUBTICS jest zestaw hydroakustyczny firmy Thales. Przedstawiciele firmy podkreślają, że wariant proponowany Polsce to najnowsza dostępna wersja. Składają się nań sonary: dziobowy (z anteną cylindryczną), dwa burtowe (w formie płaskich paneli), przeciwminowy (umieszczony w kiosku), przechwytujący (identyfikujący sonary aktywne), szumonamierniki do pomiaru własnej sygnatury akustycznej, a opcjonalnie także sonar holowany w formie modułu dołączanego do zewnętrznej części kadłuba na rufie. Thales jest prawdziwym gigantem hydroakustyki. Przeszło połowa okrętów podwodnych w świecie demokratycznym posiada sonary tego producenta. W zakładzie w Gémenos, który zwiedziła nasza dziennikarska grupa, wytwarzane są urządzenia przeznaczone nie tylko do okrętów podwodnych, ale też dla jednostek nawodnych. Dość przytoczyć sonar holowany CAPTAS-2, który będzie stosowany na polskich fregatach typu Wicher (projektu 106 Miecznik).

Równie istotne są systemy rozpoznania wizualnego i radioelektronicznego. Za tę część informacyjnego pejzażu odpowiadają dostarczane przez firmy Thales i Safran urządzenia montowane w kiosku oraz na masztach wynośnych. W zależności od życzenia zamawiającego Scorpène Evolved może zostać wyposażona w różnorodne przyrządy obserwacyjno-celownicze. Dostępne są klasyczne peryskopy optyczne, który przechodzą przez kadłub mocny do centrali, oraz cyfrowe maszty optoelektroniczne. Te ostatnie mogą otrzymać kamerę dzienną, nocną oraz termowizyjną, a także dalmierz laserowy. Istnieje możliwość zastosowania obu typów przyrządów obserwacyjnych jednocześnie, np. optycznego peryskopu obserwacyjnego oraz optoelektronicznego peryskopu bojowego, o węższym profilu i zredukowanej skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego. Na masztach montowane są też inne urządzenia, np. anteny nawigacji satelitarnej (ang. Global Positioning System, GPS) oraz łączności.

Zobacz też

Dodatkowym źródłem informacji i bezpieczeństwa jest nowoczesny system samoobrony klasy soft-kill o nazwie Canto-S, a także moduł Contralto, który wskazuje dowódcy okrętu optymalne działanie w celu uniknięcia zagrożenia. Podstawowym efektorem Canto-S są wyspecjalizowane wabie. Ich zadaniem jest przeciążenie sonaru pasywnego nadciągającej torpedy poprzez generowanie szerokiego zakresu sygnałów akustycznych. Mówiąc obrazowo, na układ naprowadzania wrogiej torpedy działa to mniej więcej tak jak koncert rockowy na bardzo czuły mikrofon. Z tej przyczyny na francuskich okrętach podwodnych nie są stosowane systemy takie jak amerykańska torpeda Mobile Submarine Simulator (MOSS), które do złudzenia imitują sygnaturę akustyczną nosiciela, próbując zwabić zagrożenie do siebie (oraz z dala od chronionego okrętu, rzecz jasna).

Przedstawiciele Naval Group podkreślają, że stronie polskiej proponowane są rozwiązania w najnowszej dostępnej specyfikacji, bazujące na systemach stosowanych w Marine nationale, a także wdrożone przez bliskich sojuszników i partnerów Paryża. Ilość danych zbieranych przez okręty podwodne rośnie w wykładniczym tempie. Według moich rozmówców w perspektywie kilku-kilkunastu lat ów wskaźnik będzie liczony w terabajtach na sekundę! Z tej przyczyny Francuzi już teraz zaprzęgają do pracy algorytmy nauczania maszynowego oraz sztuczną inteligencję, które pomagają marynarzom w filtrowaniu i sortowaniu danych, a także przygotowują istniejące systemy do rozszerzania tej funkcjonalności. Rosnąca rola elektroniki na morzu sprawia, że wszystkie urządzenia na okrętach muszą być stale weryfikowane pod kątem bezpieczeństwa cyfrowego. Zatrudnienie w filii Naval Group w Olliules szybko rośnie, a obiekt jest systematycznie rozbudowywany.

Reklama

Uzbrojenie Scorpène Evolved

Nowością w Scorpène oferowanych Polsce są wyrzutnie torped. Planowane jest zastosowanie sześciu aparatów, które są dłuższe od dotychczasowych. Zapożyczono je z jednostek typu Suffren. To ma umożliwić wystrzeliwanie spod wody pocisków manewrujących Naval Cruise Missile (NCM, fr. Missile de Croisière Naval, MDCN), które stanowią część oferty Paryża dla Warszawy. Cztery z sześciu wyrzutni torped wyposażono w pneumatyczny system wystrzału (ang. push-out) pozwalający na korzystanie z pocisków manewrujących lub przeciwokrętowych (SM40 Exocet). Dwie pozostałe są kompatybilne z uzbrojeniem samodzielnie opuszczającym wyrzutnię (ang. swim-out), czyli ciężkimi torpedami F21 oraz bezzałogowcami takimi jak autonomiczny pojazd podwodny D19. Koncepcja wystrzeliwanych z aparatów torpedowych pocisków przeciwlotniczych A3SM MICA nie opuściła deski kreślarskiej. Jako taka nie stanowi części francuskiej oferty. Nasi gospodarze podkreślali też postępującą integrację okrętów Marine nationale z powietrznymi bezzałogowcami takimi jak Diodon HP30, a także otwartość na wdrażanie rozwiązań tej klasy z kraju użytkownika Scorpène.

Wizualizacja wystrzelenia dwóch ciężkich torped F21 kalibru 533 mm kierowanych światłowodowo.
Wizualizacja wystrzelenia dwóch ciężkich torped F21 kalibru 533 mm kierowanych światłowodowo.
Autor. Naval Group

Podstawowym uzbrojeniem Scorpène Evolved są ciężkie torpedy F21 kalibru 533 mm produkowane w filii Naval Group w Saint-Tropez (za kilka lat linia produkcyjna zostanie przeniesiona do nowego zakładu w pobliskim La Londe). Dziś F21 służą w Marine nationale oraz w Marinha do Brasil, która jest użytkownikiem budowanych na licencji okrętów typu Riachuelo (Scorpène S-BR). F21 to jedna z najnowocześniejszych torped na świecie. Kierowana przez światłowód broń działa równie skutecznie w odmętach oceanu i na wodach bardzo płytkich. Dysponuje kilkoma układami detekcji oraz naprowadzania dostarczanymi przez firmę Thales, zarówno pasywnymi (w tym wykrywaniem kilwateru), jak i aktywnymi. Wystrzelona torpeda stanowi wysunięte „oczy i uszy” okrętu. Dokładne osiągi są utajnione, lecz wiadomo, że F21 osiąga prędkość maksymalną powyżej 50 węzłów (92,6 km/h) i dysponuje zasięgiem ponad 27 mil morskich (50 km). W konfiguracji ćwiczebnej torpeda otrzymuje akumulatory litowo-jonowe wielokrotnego użytku, zaś w bojowej – jednorazowe ogniwa z aluminium i tlenku srebra aktywowane wodą morską. Oba typy akumulatorów dostarcza firma Saft. Głowica bojowa o masie ponad 200 kg jest elaborowana plastycznym, mało wrażliwym materiałem wybuchowym przez Eurenco.

Pocisk przeciwokrętowy Exocet to jeden z najsłynniejszych produktów francuskiego przemysłu obronnego (choć ze zrozumiałych względów brytyjscy marynarze raczej określiliby go mianem niesławnego). Dziś na okrętach podwodnych Marine nationale stosowany jest wariant SM39. Exocet pełni rolę tyleż ofensywną, co defensywną, umożliwiając uciekającej jednostce oddanie „strzału przez ramię” do ścigających ją jednostek nawodnych. We francuskim oddziale MBDA trwają zaawansowane prace nad wersją SM40 o zasięgu wydłużonym do około 120 km. Zastosowano aktywną głowicę radiolokacyjną i napęd odrzutowy zapożyczony z „nawodnego” MM40 Block 3c, a także płatowiec o zredukowanych wymiarach, by zmieścić pocisk w wodoszczelnej kapsule wystrzeliwanej z wyrzutni torped. Jak poinformowali przedstawiciele MBDA France goszczący nas w podparyskim Le Plessis-Robinson, zakup SM40 przez Polskę będzie możliwy po spodziewanym wdrożeniu tego środka bojowego w Marine nationale w najbliższych latach. We francuskich siłach podwodnych (fr. Forces sous-marines) Exocet oraz pocisk manewrujący NCM nie są przewidziane do zastąpienia przez pochodne systemu Stratus, do niedawna znane pod nazwą FC/ASW.

Zobacz też

Gwoździem programu w ofercie Paryża są pociski manewrujące MBDA NCM (MdCN). Wśród uczestników postępowania Orka jedynie podmioty z Republiki Korei i Francji mogą pochwalić się możliwością zaoferowania Polsce własnych środków bojowych tej klasy. NCM może wydawać się prawdziwym asem w rękawie Naval Group, zwłaszcza że Francuzi oficjalnie deklarują całkowitą swobodę i suwerenność Warszawy w korzystaniu z tej broni. Ponadto, traktują NCM jako uzupełnienie zaproszenia dla Polski, by w przyszłości dołączyła do grona użytkowników pocisków LCM bazowania lądowego. Prywatnie oceniam, że zdolność do wystrzelenia salwy liczącej kilka poddźwiękowych pocisków skrzydlatych o zasięgu około 1000 km nie powinna stanowićraison d«être nowych polskich okrętów podwodnych.

Większy nacisk położyłbym na zdolność do skrytego minowania podejść do wrogich portów na Bałtyku. O tym ostatnim nie usłyszeliśmy ani słowa podczas wycieczki, lecz nie wątpię, że francuski przemysł jest co najmniej konkurencyjny w tej klasie uzbrojenia – dość przytoczyć nowoczesną minę typu FG29 wdrożoną w Forces sous-marines już pod koniec lat 80. Niemniej dostępność NCM może stanowić kuszący atrybut dla krajowych decydentów, zwłaszcza w kontekście uczestnictwa MON w programie ELSA i zrozumiałego polskiego dążenia do posiadania „kłów” dalekiego zasięgu.

Reklama

Napęd Scorpène Evolved

Cechą Scorpène Evolved, która budzi najwięcej wątpliwości, jest brak modułu napędu niezależnego od powietrza (ang. Air-Independent Propulsion, AIP). Jest to o tyle zastanawiające, że Naval Group ma bogatą historię tego typu rozwiązań, poczynając od niezbyt udanego układu MESMA (fr. Module d’Energie Sous-Marine Autonome) aż po obiecujący FC2G (ang. Fuel Cell, 2nd Generation). Ten ostatni w 2019 r. osiągnął 6. poziom gotowości technologicznej (TRL 6), przechodząc 18-dniowe badanie w ośrodku Nantes-Indret w warunkach symulujących kadłub okrętu podwodnego podczas patrolu. Moi rozmówcy z Naval Group określili te rozwiązania mianem… nieperspektywicznych. Jak przekonywał mnie Thierry Petit, poświęcony na taki system tonaż oraz przestrzeń wewnątrz kadłuba mocnego lepiej jest przeznaczyć na obszerniejsze baterie akumulatorów dla zachowania wyższej mobilności taktycznej okrętu. Z całym szacunkiem do niezwykle doświadczonego (a przy tym przesympatycznego) podwodniaka, lecz mam istotne wątpliwości.

YouTube cover video
Choć moduł napędu niezależnego od powietrza FC2G osiągnął wysoki poziom gotowości technologicznej, to dziś przedstawiciele Naval Group uważają takie rozwiązania za nieperspektywiczne.

W klasycznym akumulatorze kwasowo-ołowiowym gęstość energii (współczynnik energii do masy) oscyluje w granicach 30-50 Wh/kg, zaś energia właściwa (stosunek energii do objętości) wynosi około 80-90 Wh/l. W dostępnych na rynku komercyjnym ogniwach litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP) przeznaczonych do zastosowań przemysłowych (np. maszyn budowlanych z napędem spalinowo-elektrycznym) osiągane są wartości na poziomie ok. 75 Wh/kg i ok. 100 Wh/l. Nawet jeżeli firma Saft wycisnęła z ogniw LFP absolutne maksimum możliwości, to na okrętach podwodnych rzeczywiste parametry takich baterii akumulatorów nie oddają pełnego „papierowego” wzrostu osiągów. Wszystko przez konieczność stosowania szeregu systemów bezpieczeństwa, by zminimalizować ryzyko tzw. ucieczki termicznej akumulatorów litowo-jonowych, a także skomplikowanego układu zarządzania energią elektryczną. Te czynniki niwelują część zysków wynikających ze stosowania ogniw nowej generacji.

Akumulatory litowo-jonowe posiadają niebagatelne zalety, w tym wysoką szybkość i sprawność ładowania, równomierne oddawanie energii w funkcji stopnia naładowania, a także brak efektu pamięci ani ryzyka zasiarczenia czy wydzielania wodoru. Ponadto, są trwalsze niż klasyczne ogniwa kwasowo-ołowiowe (nota bene, te wynaleziono w 1859 r. we Francji). Niemniej przy osiągalnym dziś poziomie gęstości energii nie stanowią one substytutu dla napędu niezależnego od powietrza, lecz rozwiązanie komplementarne. W firmie Saft trwają intensywne badania nad akumulatorami nowej generacji (w tym litowo-siarkowymi oraz ze stałym elektrolitem), lecz miną długie lata, nim rozwiązania te zostaną skomercjalizowane i osiągną wystarczającą dojrzałość, by znaleźć zastosowanie na okrętach podwodnych. Nie podzielam też przekonania przedstawicieli Naval Group o braku przeszkód w wymianie akumulatorów na nowocześniejszy typ w przyszłości, gdy po około 12 latach pracy zużyją się ogniwa LFP. Okręt podwodny to sprzęt tak szalenie złożony, że trudno mi uwierzyć w możliwość dokonania wymiany „plug-and-play” tak istotnego podzespołu jak akumulatory.

Zobacz też

Scorpène Evolved napędza elektryczny silnik synchroniczny z magnesem trwałym produkowany przez przedsiębiorstwo Jeumont. Zasila go energia magazynowana w dwóch bateriach akumulatorów litowo-jonowych Saft. Taki okręt może poruszać się pod wodą przez 8 dni z prędkością 4 węzłów lub 14 dni przy 2 węzłach, nim musi wypłynąć na głębokość peryskopową. Tam po postawieniu chrap uruchamia dwa zespoły prądotwórcze z silnikami wysokoprężnymi MTU, by naładować akumulatory.

Tymczasem jednostka wyposażona w moduł napędu niezależnego od powietrza może przebywać pod wodą od dwóch do trzech tygodni bez przerw. Ów okręt w razie przyspieszenia powyżej prędkości patrolowej (3-4 w.) może pobierać energię elektryczną z akumulatorów, po czym uzupełnić ją dzięki AIP. Jednostka o porównywalnej wielkości do Scorpène Evolved, lecz wyposażona w napęd niezależny od powietrza, będzie miała ograniczony czas poruszania się z szybkością maksymalną (ponad 20 w.) z racji na zredukowaną pojemność akumulatorów. Jednak będzie mogła oddalić się od zagrożenia w zanurzeniu, by w ciszy naładować akumulatory, podczas gdy po dwugodzinnym sprincie Scorpène Evolved zostanie zmuszona do wyjścia na głębokość peryskopową i uruchomienia motorów Diesla.

Reklama

Nie ma ryby bez kolców

Konfiguracja Scorpène Evolved dla Polski ma kilka niebagatelnych zalet. Brak modułu napędu niezależnego od powietrza czyni konstrukcję okrętu prostszą, redukuje ślad logistyczny (choćby przez brak konieczności uzupełniania zbiorników ciekłego tlenu, bioetanolu lub wodoru zawartego w hydracie metalu), a także ułatwia system szkolenia. Scorpène nie generuje też dodatkowej sygnatury akustycznej, termicznej ani chemicznej wynikającej z prowadzenia reformingu wodoru na pokładzie, pracy silnika cieplnego lub konieczności odprowadzania spalin za burtę. Jednak nie mam pewności, czy te zalety równoważą niebagatelne atuty gwarantowane przez moduły napędu niezależnego od powietrza opracowane przez wszystkich (!) konkurentów Naval Group w programie Orka. Dotyczy to zwłaszcza podstawowego zadania następców ORP „Orzeł”, którym będzie ochrona Bałtyku.

Wizualizacja okrętu podwodnego projektu Blacksword Barracuda wybranego w holenderskim przetargu na następcę okrętów typu Walrus.
Wizualizacja okrętu podwodnego projektu Blacksword Barracuda wybranego w holenderskim przetargu na następcę okrętów typu Walrus.
Autor. Naval Group

Okręt z napędem niezależnym od powietrza poruszający się pod wodą z prędkością 4 w. mógłby przepłynąć z bazy Marynarki Wojennej RP w Gdyni do ulokowanego nad Zatoką Botnicką szwedzkiego portu Luleå i z powrotem w ciągu dwóch tygodni. W toku patrolu dokonanego na odległości 2600 km nie musiałby wynurzyć się nawet raz. Płynąca po tej samej trasie Scorpène Evolved byłaby zmuszona do wyjścia na głębokość peryskopową co najmniej raz, by postawić chrapy i uruchomić zespoły prądotwórcze… Lub płynąć o połowę wolniej. Naturalnie oba wyjścia naraziłyby załogę francuskiej jednostki na wykrycie, tym bardziej, że kadłub Scorpène jest wykonany z magnetycznej (bo posiadającej strukturę bainityczno-martenzytyczną, a nie austenityczną) stali 80 HLES. Tak skonstruowany okręt jest podatny na wykrycie przez morski samolot patrolowy wyposażony w detektor anomalii magnetycznych.

Scorpène Evolved to projekt bardzo dojrzały, w którym ryzyko techniczne zasadniczo sprowadza się do wdrożenia i integracji akumulatorów nowej generacji. Z drugiej strony, jedynym użytkownikiem Scorpène Evolved w konfiguracji zbliżonej do tej proponowanej Polsce będzie odległa Indonezja, a nie sojusznik z NATO. Za to na korzyść propozycji Paryża działa też szereg innych czynników: wysokiej klasy wyposażenie od sprawdzonych dostawców, stosunkowo niewielka odległość geograficzna Gdyni od stoczni w Cherbourgu, nowoczesny, w pełni cyfrowy system inwentaryzacji oraz zamawiania części zamiennych (przypominający sklep internetowy), rozbudowany program szkolenia (którego mieliśmy okazję zakosztować w bazie morskiej w Tulonie), niebagatelne doświadczenie Marine nationale we współpracy z międzynarodowymi partnerami, a także silne więzy sojusznicze Polski i Francji, demonstrowane także na Bałtyku.

Zobacz też

Mark Ferret, dyrektor na Europę Północną w dziale sprzedaży międzynarodowej w Naval Group, podkreśla korzyści wynikające ze ścisłej, wieloletniej współpracy jego pracodawcy z podmiotami takimi jak MBDA, Safran czy Thales. Zaznacza też potencjalne synergie Orki zakupionej we Francji z trwającymi programami Marynarki Wojennej, choćby fregatami typu Wicher, które otrzymają pociski przeciwlotnicze MBDA, a także sonary i zintegrowany system walki Thales. Niewiadomą pozostaje oferta gospodarcza Paryża. Jeśli wierzyć branżowym plotkom, to czynnik ten może okazać się decydujący w wyborze nowego okrętu podwodnego dla Marynarki Wojennej RP. Z punktu widzenia skromnego analityka sektora obronnego, który na co dzień dłubie w śrubkach, nie spędzając dni na obserwacji wykresów i śledzeniu komentarzy ekonomistów, ten obszar programu Orka to swoistaterra incognita.

Odnoszę wrażenie, że francuska propozycja nie wiąże się z dostawą lub wypożyczeniem Marynarce Wojennej RP pomostowego okrętu podwodnego. Pragnę podkreślić, że jest to wyłącznie moje przekonanie, które stanowi próbę czytania między wierszami tego, co usłyszałem we Francji od przedstawicieli Naval Group. Prędzej spodziewam się polskich marynarzy na pokładzie francuskich okrętów typu Suffren niż leasingu Scorpène z egzotycznego kierunku. Nawiasem mówiąc, decyzję o zaoferowaniu stronie polskiej Scorpène Evolved, a nie zmodyfikowanych pod kątem działań na Bałtyku (czytaj: skróconych) jednostek projektu Blacksword Barracuda, uważam za niewłaściwą. Nie umiem powiedzieć, czy przyczyniły się do tego warunki postępowania, czy też kalkulacja w Naval Group. Potencjał modernizacyjny Scorpène został niemal wyczerpany. Z kolei Diesel-elektryczne Barracudy zakupione przez sojuszniczą Holandię dopiero wchodzą na ścieżkę rozwoju, która potrwa trzy-cztery dekady.

Polskie okręty podwodne ORP „Ryś” oraz ORP „Żbik” w gali banderowej podczas obchodów Dnia Morza, 31 lipca 1932 roku. Umowę na dostawę z Francji trzech podwodnych stawiaczy min typu Wilk podpisano w 1926 r.
Polskie okręty podwodne ORP „Ryś” oraz ORP „Żbik” w gali banderowej podczas obchodów Dnia Morza, 31 lipca 1932 roku. Umowę na dostawę z Francji trzech podwodnych stawiaczy min typu Wilk podpisano w 1926 r.
Autor. Narodowe Archiwum Cyfrowe / Wikimedia Commons

Czy Orka przypłynie z kraju, w którym narodził się „Gymnôte”, pierwszy na świecie elektryczny okręt podwodny wyposażony w obrotowy peryskop i uzbrojony w torpedy? Cokolwiek się zdarzy, życzę sobie, Państwu, a przede wszystkim polskim marynarzom, żebyśmy nie doczekali chwili, w której „Orzeł” będzie niezdolny do wyjścia na morze, a na horyzoncie nawet nie zamajaczy żaden następca. „Czas nagli” to mało powiedziane.

Reklama
WIDEO: Cezary Tomczyk o Orce, Moskicie i Tarczy Wschód: "Wydamy więcej niż planowaliśmy"
YouTube cover video
Reklama
Reklama