Siły zbrojne
Brazylia wprowadza drugą „Orkę”. Napęd AIP passé
W bazie sił morskich Brazylii w Itaguaí odbyła się uroczystość podniesieniu bandery na drugim w serii okręcie podwodnym „Humaitá” (S41) typu Scorpène, który co ciekawe: nie jest i nie będzie wyposażony w niezależny od powietrza napęd AIP. Podobny okręt podwodny może być zaproponowany przez koncern Naval Group polskiej Marynarce Wojennej w ramach programu „Orka”.
Ceremonii podniesienia bandery na okręcie podwodnym „Humaitá” przeprowadzanej 12 stycznia 2024 roku nadano bardzo uroczysty charakter. Uczestniczył w niej bowiem brazylijski minister obrony José Mucio Monteiro, dowódca brazylijskiej marynarki wojennej admirał Marcos Sampaio Olsen, dyrektor francuskiej agencji DGA Emmanuela Chivy, ambasador Francji w Brazylii Emmanuel Lenain oraz prezes koncernu Naval Group Éric Pommellet.
I nie można się temu dziwić, ponieważ rozpoczęty w 2008 roku, kosztowny program odnowy brazylijskich sił podwodnych PROSUB (Programa de Desenvolvimento de Submarinos) teoretycznie minął w ten sposób półmetek. Program ten ma bowiem doprowadzić do budowy w Brazylii czterech konwencjonalnych okrętów podwodnych typu Scorpène, a więc większa część tego zadania została już wykonana.
Czytaj też
W rzeczywistości Brazylijczycy zrobili więcej i zamierzają osiągnąć jeszcze więcej. Program PROSUB ma się bowiem zakończyć wprowadzeniem nie tylko czterech okrętów podwodnych typu Scorpène z napędem diesel elektrycznym, ale również samodzielnym zaprojektowaniem, zbudowaniem i oddaniem pierwszego, brazylijskiego okrętu podwodnego z napędem atomowym SCPN (sous-marin conventionnelle à propulsion nucléaire). I o tym drugim, przełomowym etapie trzeba również pamiętać.
Dodatkowo przekazanie „Humaitá” nie oznacza, że wcześniej zajmowano się tylko budową Scorpènów. W programie PROSUB założono bowiem, że dla wprowadzenia nowych okrętów podwodnych zostanie zbudowana od podstaw cała infrastruktura przemysłowa i wsparcia, w skład której wchodzą obecnie: stocznia ICN (Itaguaí Construções Navais), wyposażenie specjalistyczne wprowadzone w Zakładach Produkcji Konstrukcji Metalowych UFEM (Unidade de Fabricação de Estruturas Metálicas) oraz baza morska – wszystko w gminie Itaguaí koło Rio de Janeiro.
Równolegle trwała budowa okrętów podwodnych, z których pierwszy „Riachuelo” (S40) zwodowano 14 grudnia 2018 roku i ostatecznie wprowadzony do służby 1 września 2022 roku. Teraz brazylijska marynarka wojenna przyjęła drugi okręt tego typu „Humaitá”, który zwodowano w stoczni ICN 11 grudnia 2020 roku. Pozostały dwa okręty „Tonelero” (S42) i „Angostura” (S43) mają wchodzić do służby w rocznych odstępach w 2025 i 2026 roku.
PROSUB – budowa infrastruktury przemysłowe
Teoretycznie główną rolę w budowie brazylijskich okrętów podwodnych miała stocznia ICN. Powstała ona w ramach programu PROSUB praktycznie od zera dzięki wydatnemu wsparciu specjalistycznemu Francuzów z koncernu Naval Group. Wybrano miejsce odseparowane, zatokę otoczoną wzgórzami i w dużej części pokryte puszczą brazylijską. Teren częściowo oczyszczono, pozostawiając las na pagórkach otaczających bazę, a problem dojazdu rozwiązano budując tunel o wielkości pozwalającej na transport wewnątrz częściowo wyposażonych sekcji okrętów podwodnych – w tym o napędzie atomowym.
Tunel ten jest chroniony przez wojsko z obu stron, ponieważ zapewnia dostęp nie tylko do stoczni ICN, ale również do nowej bazy okrętów podwodnych marynarki wojennej rozłożone przy tej samej zatoce. Wbrew temu, o czym informowały niektóre media, baza nie została jeszcze ukończona. Ma ona bowiem docelowo zapewnić miejsce: nie tylko dla sześciu konwencjonalnych okrętów podwodnych, ale również dla czterech okrętów podwodnych z napędem atomowym.
To co już zbudowano, pozwala obecnie na działanie jednostek z napędem diesel elektrycznym. Z kolei infrastruktura potrzebna do użytkowania i utrzymywania okrętów podwodnych z napędem atomowym ma dopiero powstać. Na miejscu do tego wybranym nie ma więc: ani nabrzeża, ani żadnych budynków.
Dokładny terminarz budowy przez Brazylię swoich nuklearnych sił podwodnych nie został jeszcze ujawniony. Z prezentowanych wizualizacji wynika jednak, że w nowej bazie będzie się znajdowało centrum wsparcia logistycznego z dwoma zadaszonymi suchymi dokami. Jest to ogromna inwestycja budowlana, która ma się zakończyć w 2032 roku.
Z kolei okręty podwodne typu Riachuelo/Scorpène będą utrzymywane z wykorzystaniem już istniejącej infrastruktury stoczni ICN. Jest to konieczne, ponieważ jednostki te mogą rzeczywiście przebywać na morzu rocznie przez 240 dni w roku, ale pod warunkiem prowadzenia ściśle określonych, okresowych prac serwisowych.
Potrzebna do tego infrastruktura w dużej części już została zbudowana w tym nowoczesna hala do prac konserwacyjnych dla baterii akumulatorów. Infrastruktura ta jest bardzo duża, ale Brazylijczycy zakładają, że zadania ICN w przyszłości wcale nie mają się ograniczać tylko do budowy okrętów podwodnych i ich wsparcia logistycznego, ale również będą one produkować inne rodzajów okrętów dla brazylijskiej marynarki wojennej, wśród których wymienia się: okręty przeciwminowe, hydrograficzne, patrolowce i lodołamacze.
I być może to właśnie dlatego zakłada się wyraźną separację tej części bazy, jaka ma być przeznaczona dla brazylijskich, atomowych okrętów podwodnych.
Atomowe okręty podwodne dla Brazylii. Czy są to realne plany?
Wszystkie prace realizowane w ramach programu PROSUB były możliwe dzięki strategicznemu porozumieniu o współpracy pomiędzy Francją i Brazylią, zawartemu w grudniu 2008 roku przez ówczesnych prezydentów Luiza Inácio Lulę da Silvę i Nicolasa Sarkoziego. Jego bezpośrednim efektem był kontrakt podpisany w 2009 roku przez koncern Naval Group i brazylijską marynarką, w którym Francuzi zobowiązali się m.in. do: przekazanie technologii potrzebnych do zbudowania czterech Scorpènów, zaprojektowania i pomocy w produkcji niejądrowej części pierwszego brazylijskiego okrętu podwodnego o napędzie nuklearnym SCPN oraz pomocy w budowie infrastruktury portowej i stoczniowej.
Jak widać Brazylijczycy w ogóle nie zakładają korzystania z pomocy Francuzów przy budowie systemu napędowego opartego o reaktor atomowy. Propagandowo miało to pokazać, jak Brazylia jest silna w tej dziedzinie. Jednak w ten sposób napęd stał się najbardziej newralgicznym punktem całego programu. Brazylijczycy ignorują przy tym wszelkie opinie sceptyczne, wskazujące, że tak naprawdę w programie PROSUB może do końca i z sukcesem zostać zrealizowane tylko to, w czym pomagają im Francuzi - głównie koncern Naval Group.
Sama budowa pierwszego atomowego okrętu podwodnego „Álvaro Alberto”, która teoretycznie rozpoczęła się w 2018 roku, będzie trwała do nawet 2034 roku, kiedy ma on zostać przekazany brazylijskiej marynarce wojennej. Może się więc zdarzyć, że pracownicy stoczni ICN nie będą mieli odpowiedniej ilości pracy po 2025 roku, gdy wyprowadzony zostanie ostatni, brazylijski Scorpène.
Ten problem mają już teraz zakłady metalowe UFEM w Itaguaí. Trzeba bowiem pamiętać, że w stoczni ICN odbywa się jedynie składanie okrętów podwodnych z dostarczonych jej elementów od poddostawców. Sam kadłub jest np. łączony z pięciu sekcji, oddzielnie budowanych i wyposażanych właśnie w UFEM. Sekcje te były później transportowane drogą lądową na specjalnych platformach przebywając odległość około 5 km do hali montażowej w stoczni ICN.
Było to duże wyzwanie techniczne, ponieważ pierwszy segment, już połączonych trzech sekcji (dziób i śródokręcie z kioskiem) miał długość 39,86 m, wysokość 12,30 m i masę 619 ton, druga część (z systemem napędowym) miała długość 18 m. i masę 370 ton, natomiast trzecia (rufowa) miała długość 14 m i masę 190 ton. Przesunięcie tych bloków na tak dużą odległość wymagało więc precyzyjnego działania i żmudnych obliczeń, tym bardziej, że kilkukilometrowa trasa obejmowała m.in trzy wiadukty drogowe oraz tunel.
Problem w tym, że wszystkie sekcje dla czterech okrętów Scorpène zostały już wykonane w zakładach UFEM, dostarczone do stoczni ICN i połączone. Gdyby Brazylijczycy płynnie przeszli do produkcji kadłubów atomowych okrętów podwodnych nie byłoby sprawy, ale jak na razie nie jest gotowy nie tylko sam reaktor, ale nawet dokładny projekt okrętu. Zakłady UFEM, a właściwie ich część przygotowana do budowy okrętów podwodnych, nie pracują więc w takim zakresie do jakiego zostały przygotowane – za ogromne zresztą pieniądze.
Czytaj też
Zakłady te mają oczywiście swoje zamówienia, jednak dostarczone przez Francuzów maszyny oraz wyszkoleni pracownicy mogą przez kilka lat nie być w pełni wykorzystywani. Może się więc zdarzyć, że konieczne będzie ponowne szkolenie ludzi – najpierw w UFEM, a po 2025 roku, również w ICN. Bo owszem, będą tam prowadzone prace związane z konserwacją i serwisowaniem Scorpènów, ale to na pewno nie są zadania realizowane przez pełną obsadę stoczniową.
Brazylijczycy są jednak optymistami tym bardziej, że w końcu zbudowali w 2018 oku swój własny prototyp reaktora LABGENE (Laboratory for the Generation of Nucleoelectric Energy), w państwowych zakładach Nuclebrás. Dodatkowo w grudniu 2021 roku rozpoczęli produkcję paliwa jądrowego. Docelowo ten system zasilania ma dysponować mocą 48 MW, która teoretycznie mogłaby wystarczyć dla zabezpieczania dwudziestotysięcznego miasta.
Ten optymizm jest w dużym stopniu uzasadniony, ponieważ jak na razie program PROSUB jest realizowany konsekwentnie. Stanowi on zresztą dobry przykład umiejętnie realizowanej współpracy przemysłowej między dwoma państwami. Francuzi działali bardziej kompleksowo zapewniając: nie tylko stworzenie odpowiedniej infrastruktury stoczniowej i przekazanie wiedzy, ale również szkolenie brazylijskich stoczniowców (w tym przede wszystkim spawaczy, elektryków i monterów rurociągów). To właśnie m.in. w tym celu Brazylijczycy pod francuskim nadzorem zbudowali jedną sekcję kadłuba okrętu Scorpène w stoczni koncernu Naval Group w Cherbourgu we Francji.
Trzeba przy tym pamiętać, że Brazylijczycy montowali już u siebie w latach 1999-2000 trzy okręty podwodne typu Tupi według niemieckiego projektu 209/1400. Transfer technologii miał jednak wtedy znacznie węższy zakres i nie dał autonomii w projektowaniu i budowie tego rodzaju jednostek.
Po co Brazylii okręty podwodne?
Wysiłek Brazylijczyków, by odnowić własne siły podwodne nie jest zaskoczeniem. Brazylia musi bowiem zabezpieczyć swoje wybrzeże o długości 8500 km i ogromną powierzchniowo, wyłączną strefę ekonomiczną na Atlantyku (zwaną Niebieską Amazonką) wiedząc, że odbywa się tam transport 95% produktów w ramach brazylijskiego handlu zagranicznego oraz eksplorowane są wielkie zasoby biologiczne i mineralne. To właśnie dlatego, pomimo trudności gospodarczych w kraju, zdecydowano się kontynuować drugi etap programu – czyli budowę siłami własnego przemysłu pierwszego okrętu podwodnego o napędzie atomowym „Álvaro Alberto”.
Jednak wcale to nie oznacza, że mniejsze, konwencjonalne Scorpèny są mniej wartościowe. One również mają pełnić rolę odstraszającą, grożąc ograniczeniem możliwości transportowych przeciwnika (m.in. poprzez zdolność do stawiania min), chroniąc morskie linie komunikacyjne i infrastrukturę, jak również prowadząc rozpoznanie.
Brazylijczycy uważają, że pomimo stosunkowo niewielkiej wyporności Scorpèny są wszechstronnym rozwiązaniem, zapewniającym działanie zarówno w strefie przybrzeżnej, o małej głębokości, jak i na pełnym oceanie. Ich okręty są jak na razie największe w rodzinie Scorpène, stąd szereguje się je oddzielnie jako jednostki typu Riachuelo. Różnią się one od swoich odpowiedników w Indiach, Malezji i Chile nie tylko wyposażeniem, ale również długością. Przykładem może być sześć Scorpènów zbudowanych w stoczni w Bombaju dla indyjskiej marynarki wojennej, które są krótsze od swoich brazylijskich odpowiedników (67,5 m w porównaniu do 71,62 m) i mają mniejszą wyporność (1775 ton w porównaniu do 1870 ton).
Budując większy kadłub uzyskano m.in. miejsce na zabranie dodatkowego paliwa. Dzięki temu udało się spełnić brazylijskie wymaganie, by ich okręty podwodne typu Riachuelo miały autonomiczność 70 dni. Dodatkowo należy pamiętać, że dzięki specjalnemu programu wsparcia logistycznego istnieje możliwość operacyjnego wykorzystanie brazylijskich Scorpènów nawet przez ponad 240 dni w roku.
Wszystkie Scorpèny mogąc zabierać w sumie 12 sztuk amunicji (plus sześć w wyrzutniach): torped (których rodzaj zależy tylko od klienta) oraz rakiet przeciwokrętowych (Francuzi proponują swoje pociski SM-39 Exocet) lub do 30 min morskich. Amunicja ta jest ładowana i przeładowywana za pomocą zautomatyzowanego systemu do sześciu, dziobowych wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm.
Jak na razie Brazylijczycy posiadają na swoich okrętach typu Riachuelo ciężkie torpedy F21 dostarczone przez koncern Naval Group. Pozyskanie rakiet SM-39 Exocet będzie z kolei negocjowana z koncernem MBDA. Brazylijskie Scorpèny zostały jednak już przygotowane do przyjścia tych pocisków m.in. przeprowadzając próbne odpalenie spod wody kapsuły wynoszącej Exocety na powierzchnię.
Dane uzbrojenia torpedowego są pozyskiwane głównie z systemu sonarowego S-Cube (firmy Thales) obejmującego m.in.: dziobowy, pasywny sonar dalekiego zasięgu z anteną cylindryczną, bojowy sonar aktywny, sonar wykrywania min dużej rozdzielczości oraz sonar obserwacji bocznej z antenami rozmieszczonymi wzdłuż burt okrętu (który pomimo pasywności najprawdopodobniej pozwala metodą triangulacji na określenie odległości do wykrytego obiektu).
Wszystkie te systemy są kierowane poprzez okrętowy system walki SUBTICS (Submarine Tactical Integrated Combat System) opracowany i cały czas rozwijany przez Naval Group. Pozwala on na realizację pięciu najważniejszych zadań:
1. Na analizę informacji otrzymanej od okrętowych sensorów akustycznych i nieakustycznych, pozwalających na wykrycie, lokalizację, identyfikację i śledzenie do 100 celów podwodnych i nawodnych; 2. Na opracowanie rozpoznanego obrazu sytuacji taktycznej dzięki tworzeniu i kojarzeniu tras celów w ich powiązaniu z ogólną sytuacją pozyskiwaną z zewnętrznych źródeł systemami transmisji danych; 3. Na wsparcie operatorów w procesie analizy sytuacji taktycznej, m.in. poprzez programowanie i przewidywanie tras i trajektorii, z uwzględnieniem uwarunkowań taktycznych i geograficznych oraz symulowanie rozwoju sytuacji; 4. Na kontrolę i kierowanie systemami uzbrojenia w oparciu o wypracowaną sytuację taktyczną z wyborem konkretnego systemu, jego odpaleniem i naprowadzaniem; 5. Na bezpieczne pływanie okrętem, m.in. dzięki temu, że częścią systemu zobrazowania i kontroli jest stół taktyczno-nawigacyjny.
Zakres tych zadań oraz elementy wchodzące w skład systemu SUBTICS mogą się zmieniać, zależnie od wymagań stawianych przez konkretnego klienta. Przykładowo Francja zaproponowała Polsce uzbrojenie Scorpènów w rakiety manewrujące MdCN, które pozwalają na zwalczanie również celów lądowych i to znajdujących się w promieniu ponad 1000 km. Takiej możliwości nie ma żaden okręt tego typu, jaki został dotychczas zbudowany.
Standardowo system SUBTICS jest obsługiwany z sześciu identycznych konsol wielofunkcyjnych i jednego stołu taktyczno-nawigacyjnego. Pomimo takiej ilości stanowisk, cała załoga na brazylijskich okrętach podwodnych, ze względu na dużą automatyzację, liczy jedynie 35 osób (ze standardową wachtą składającą się z ośmiu członków załogi).
„Orka” a brazylijski Scorpène
W tym wszystkim trzeba pamiętać, że Brazylia buduje swoje okręty według wymagań postawionych przez własną marynarkę wojenną. Różnią się więc one w niektórych dziedzinach od tego, co jest proponowane Polsce przez koncern Naval Group w ramach programu „Orka”. Po pierwsze Brazylijczycy chcieli okręty wyposażone w standardowy napęd diesel elektryczny, bez napędu niezależnego od powietrza AIP i na razie bez wymiany akumulatorów kwasowo-ołowiowych na litowo jonowe.
Dowódcy obu brazylijskich okrętów podwodnych typu Riachuelo/Scorpène wyjaśniali przy tym, że napęd tego rodzaju nie jest im po prostu potrzebny do wykonywania zadań. Wskazywali dodatkowo, że obecnie nie ma szans, by duży zespół okrętów nawodnych tropił bez przerwy ich okręty podwodne tak intensywnie, żeby wymagało to dwutygodniowego przebywania pod wodą.
Koncern Naval Group podporządkował się temu wymaganiu, chociaż ma już opracowany system napędu niezależnego od powietrza nowej generacji oparty o ogniwa paliwowe drugiej generacji F2CG (Fuel Cell 2nd Generation). I może je również zaproponować innym, potencjalnym klientom – w tym Polsce. W porównaniu do ogniw pierwszej generacji (zastosowanych np. na niemieckich okrętach podwodnych typu 212) F2CG różni się sposobem zabezpieczania potrzebnego do pracy wodoru, który w rozwiązaniu francuskim jest uzyskiwany nie ze zbiorników, ale wytwarzany ze standardowego paliwa okrętowego.
Czytaj też
Cały ten system AIP (wraz ze zbiornikiem skroplonego tlenu i częścią „energetyczną”) mieści się w jednej sekcji okrętowej o szerokości około 8 m. Może więc być wkomponowany również w okręcie, który wcześniej takiego napędu nie posiadał (np. w czasie prac remontowo-modernizacyjnych). Sekcja ta jest przy tym budowana w taki sam sposób jak sam kadłub, a więc jej dodanie nie ogranicza maksymalnej głębokości zanurzenia okrętu podwodnego.
Ale Brazylijczycy nie chcą tego rozwiązania twierdząc przy tym dodatkowo, że AIP to nie jest rozwiązanie przyszłościowe. Co ciekawe podobną opinię reprezentują specjaliści z koncernu Naval Group. Oczywiście zapytani o zmiany, jakie były wprowadzane od czasu wprowadzenia pierwszego Scorpèna w 2006 roku wskazywali, że dotyczyły one szczególnie mocno systemu napędowego, jednak wcale nie chodziło im o AIP.
Te zmiany są zresztą sprawą zupełnie naturalną. Pierwszy okręt typu Scorpène, który zbudowano w Cherbourgu dla Chile („O’Higgins”) został zwodowany w listopadzie 2003 roku i przybył do Chile gotowy do służby w styczniu 2006 roku jest więc zupełnie inny niż „Humaitá”. Jak na razie koncern Naval Group zakontraktował czternaście Scorpènów (dwa dla Chile, dwa dla Malezji, sześć dla Indii oraz cztery dla Brazylii) i za każdym razem otrzymują one najnowsze rozwiązania technologiczne w danej dziedzinie.
Zmiany wprowadzane w tym czasie w systemie napędowym dotyczyły przede wszystkim samego zintegrowanego systemu zarządzania okrętem IPMS (Integrated Platform Management System), który może obecnie być obsługiwany tylko przez jednego operatora, jak również w dziedzinie silników diesla, które są obecnie o wiele bardziej wydajne niż piętnaście lat temu.
Francuzi są gotowi, by na życzenie zamawiającego te nowe rozwiązania (również jeżeli chodzi o silniki elektryczne) połączyć z wprowadzeniem na Scorpèny akumulatorów litowo-jonowych. Zwracają uwagę, że napęd AIP zajmuje dużo miejsca na okręcie. Dodatkowo nie może on być w czasie rejsu wykorzystywany w nieskończoność, a w przypadku ogniw pierwszej generacji, po ich wykorzystaniu, staje się bezużyteczny aż do uzupełnienia w porcie zbiorników wodoru.
Czytaj też
Zastosowanie akumulatorów litowo-jonowych nie wymaga rezerwowania jakiś dodatkowych przestrzeni na okręcie, ponieważ zajmują one miejsce standardowych akumulatorów kwasowo-ołowiowych. Dodatkowo ich dzisiejsza wydajność pozwala na działanie pod wodą przez co najmniej tydzień i co ważne, za każdym razem po ich doładowaniu za pomocą silników diesla (np. na „chrapach”), ten czas się będzie wydłużał. Takiej możliwości nie mają obecne systemy AIP.
„Technologia AIP wywodzi się z lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Wtedy nie wyobrażano sobie jednak jak szybko będzie następował postęp w dziedzinie akumulatorów. Każdego dnia pojawiają się tam nowe rozwiązania. Oczywiście w przypadku okrętów podwodnych i również w przemyśle lotniczo-kosmicznym trzeba na ich wprowadzenie więcej czasu. Jednak ewolucja w dziedzinie akumulatorów litowo-jonowych jest imponująca. Dlatego pracujemy mocno nad tym, korzystając z prac nad zwiększeniem efektywności systemów napędowych oraz rozwoju technologii akumulatorów litowo-jonowych”.
Éric Pommellet - prezes koncernu Naval Group
Francuzi nie twierdzą jednak, że napęd AIP jest przestarzały, ale że jest to rozwiązanie dobre na dzisiaj. Tymczasem jeżeli ktoś obecnie zamawia okręty podwodne to musi mieć świadomość, że wejdą one do służby już w latach trzydziestych. A wtedy obecnie wykorzystywane systemy AIP mogą już być przestarzałe. Inaczej będzie w przypadku baterii litowo-jonowych, które będą nadal intensywnie rozwijane, przez są bardzo mocno brane pod uwagę w budowie okrętów podwodnych nie tylko przez Francję, ale również Koreę Południową i Japonię.
Brazylijczycy o Scorpenac
Tym co przebijało się z rozmów z załogami dwóch nowych okrętów podwodnych typu Riachuelo/Scorpène była duma oraz zaufanie. Dowódcy tych jednostek wcześniej służyli na okrętach podwodnych typu Tupi i mówiąc o różnicach wskazywali w sposobie działania wskazywali przede wszystkim na poprawione bezpieczeństwo oraz większe możliwości wynikające z najnowocześniejszych obecnie systemów obserwacji i kierowania walką.
I nie są to opinie prezentowane na wyrost, ponieważ wypowiadali je ludzie, którzy dobrze znają obejmowane przez nich jednostki pływające. Sama wymiana załogi „stoczniowej” na obsadę z brazylijskiej marynarki wojennej w czasie uroczystości poniesienia bandery na „Humaitá” miała charakter czysto symboliczny. Docelowa załoga „wojskowa” już bowiem od wielu miesięcy uczestniczyła w pracach stoczniowych oraz testach okrętu podwodnego i jak pokazano pod koniec uroczystości, jest w stanie samodzielnie go obsługiwać i na nim pływać.
I to właśnie dlatego dowódca okrętu „Humaitá” komandor porucznik Martim Bezerra de Morais poinformował, że na przejście do pełnej gotowości operacyjnej potrzebuje tylko trzy miesiące. Jest to dowód dużego zaufania dla wykorzystywanej na tych jednostkach technologii. Brazylijskie Scorpèny mają przecież działać na Oceanie Atlantyckim z głębokościami przekraczającymi ich maksymalną głębokość zanurzania (350 m). Każdy błąd powodujący opadnięcie okrętu na dno zakończy się więc katastrofą.
Na końcu warto wskazać na jeszcze jedną cechę charakteryzującą okręty podwodne typu Scorpène. Jest nią wyciszenie. Brazylijczycy podkreślali, że wybrali te jednostki m.in. ze względu na technologie stealth, jakie zostały na nich zastosowane. To wyciszenie dotyczy każdej dziedziny: śruby, systemu napędowego, kształtu kadłuba ograniczającego zawirowania wody podczas ruchu, wyposażenia wewnętrznego, itd.
Czytaj też
Wszystko to łączy się z komfortowym zakwaterowaniem dla członków załogi. Bojowe centrum informacyjne oraz kabiny mieszkalne zostały umieszczone na specjalnej platformie umocowanej elastycznie i izolowanej akustycznie. Cała strefa mieszkalna jest dodatkowo klimatyzowana.
Wszystko wskazuje na to, że podobne okręty podwodne zostaną zaproponowane przez koncern Naval Group również polskiej Marynarce Wojennej w ramach programu „Orka”. Nie będą to jednak jednostki takie same, jakie otrzymały brazylijskie siły morskie. Francuzi będą bowiem musieli spełnić wymagania stawiane przez Polskę i jak pokazali już w czterech państwach, mogą to zrobić bez żadnego problemu.
Wszystko zależy więc teraz od tego, czego sobie zażyczy Marynarka Wojenna RP.
Prezes Polski
W przypadku Brazyli op mają sens, w naszym nie. Nie ma takiego zadania dla okręty podwodnego, którego nie dałoby się na Bałtyku wykonać tanie, szybciej, efektywniej i bezpieczniej innymi środkami.
kaczkodan
Od dawna powtarzam że AIP umarło wraz z rozwojem baterii litowo-jonowych. Niby te są niebezpieczne, ale tak samo można powiedzieć o zbiornikach z dziesiątkami ton ciekłego tlenu. Obecne ceny baterii to 150 USD/kWh, i wprowadzana są komercyjne rozwiązania o gęstości 500 Wh/kg. Natomiast dużym minusem jest brak możliwości szybkiego doładowania baterii na morzu przez silniki diesla, w tym celu okręty powinny dostać potężne turbiny gazowe. Przy masie baterii 400 ton daje to 200 MWh do załadowania. Moim prawdziwy faworytem są miniaturowe reaktory jądrowe o mocy elektrycznej do 1MW (Brazylia opracowała takie reaktory), w połączeniu z bateriami li-ion mogą dać 80% możliwości pełnowymiarowych reaktorów jądrowych będąc znacznie cichszymi.
Vixa
"Niby te są niebezpieczne, ale tak samo można powiedzieć o zbiornikach z dziesiątkami ton ciekłego tlenu." Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem: sugerujesz, że tlen zabiera się ze sobą w podróż?😰
kaczkodan
@Vixa jasne, to esencja AIP. Kiedyś perhydrol, a obecnie ciekły tlen. Jeszcze ciekawsze bywa to co się robi ze spalinami - jest AIP w którym powstały dwutlenek się spręża i magazynuje na okręcie.
Odyseus
W sumie jakaś logika z podejściem Brazylijczyków do AIP jest , miejsca zajmuje dużo , koszty podnosi a zasadniczo tak jak w artykule no kto będzie ich tropił i ścigał dwa tygodnie ... a odnośnie jakiś propozycji dla Polski to Marynarka Wojenna już jest w takim stanie i tak wymęczona tematem że życzy już sobie cokolwiek byle w końcu coś było ...
kaczkodan
Wymienią baterie na litowo-jonowe, tylko że poczekają sobie na te ze stałym elektrolitem albo jakąś inną "niepalną" wersje.
kapusta
I tak właśnie należy prowadzić modernizację sił zbrojnych: w oparciu długofalowe projekty realizujące zadania nakreślone przez średnio i długookresowe potrzeby nakreślone przez armię. Tu gdzie się da rozwijamy własne programy i technologie, a tu gdzie nie mamy doświadczenia, kompetencji czy zdolności technologicznych nawiązujemy współpracę z partnerem zagranicznym i mozolnie budujemy je w kraju. Kluczowe gałęzie u siebie, a detale można kupować "z półki". Niby to wszystko jest oczywiste, a jednak przez lata dominowała u nas dokładnie odwrotna koncepcja: kluczowe elementy kupujemy "z półki" bez polonizacji, bez transferu technologii i know-how, a w polskich zakładach zamawiamy tylko apteczne liczby oraz remonty. Oby to się w końcu zmieniło!
"Pułkownik" Michał
Dokładnie!
Anty 50 C-cali
wyrwane z konTekstu ; "montowali już u siebie w latach 1999-2000 trzy okręty podwodne typu Tupi według niemieckiego projektu 209/1400. Transfer technologii miał jednak wtedy znacznie węższy zakres i nie dał autonomii w projektowaniu i budowie tego rodzaju jednostek.'...do Tego dochodzi jeszcze opinia o ogniwach "Niemca", z 212-tek, że to pierwsza generacja, wymaga i tak To to wizyt dla napompowania zbiornika. Jak się Berlin czai z Taurusami cruise , a Paryż - proszę, dla kraju nie NATO - nie ma problemu!? Problem to ma, wizerunkowy S300/400 i I Moskwa. Brazylii może i AIP nie potrzebny, sleath TAK, tylko przeciw komu? Z USA to (drugi raz) gotowi przeciw Wenezueli. Ruskie krążowniki? Jeden na dnie, a na Paragwaj nawet w koalicji z Urugwajem to niech baterii 76-152 mm ...Argentyna broni