Kryzys na szwedzkim okręcie podwodnym. Pomogli Brytyjczycy

Autor. Royal Navy
W czasie ćwiczeń BALTOPS 25 na szwedzkim okręcie podwodnym zabrakło kluczowego środka zaopatrzenia. W sukurs podwodniakom przyszła załoga brytyjskiego patrolowca HMS „Dasher”.
Wśród uczestników tegorocznej edycji manewrów BALTOPS był okręt podwodny Szwedzkiej Marynarki Wojennej ( Svenska marinen). W przerwie między dwoma pozorowanymi atakami torpedowymi podwodniacy wszczęli alarm. Przekazali do dowództwa prowadzonego przez NATO ćwiczenia hiobową wieść – w mesie szwedzkiej jednostki zabrakło… kawy. Na szczęście z pomocą Szwedom pospieszyli sojusznicy z Wielkiej Brytanii. O sprawie doniósł dziennik „Expressen”.
Z dostępnych zdjęć można wywnioskować, że wspomniany szwedzki okręt jest jedną z dwóch gruntownie zmodernizowanych jednostek typu Västergötland (projektu A17). Z racji na zakres modyfikacji (w tym wydłużenie kadłuba o sekcję napędu niezależnego od powietrza) okręty te bywają klasyfikowane jako osobny typ Södermanland (A17S). W służbie pozostaje jedynie HMS „Södermanland”. Siostrzany „Östergötland” został skierowany do rezerwy. Nie ulega więc wątpliwości, że to „Södermanland” jest bohaterem tej historii.
Sojusznicza solidarność
HMS „Dasher” jest okrętem patrolowym typu Archer w brytyjskiej Królewskiej Marynarce Wojennej Royal Navy). Banderę na prototypie podniesiono w 1985 roku. Sześć takich jednostek, niekiedy określanych mianem P2000, uczestniczyło w manewrach BALTOPS 25 na Morzu Bałtyckim.
Dwóm okrętom, HMS „Example” i „Smiter”, wyznaczono zadanie przeczesywania dna morskiego z pomocą zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych oraz we współpracy z brytyjskimi i litewskimi płetwonurkami. Pozostałe cztery („Archer”, „Biter”, „Dasher” i „Pursuer”) współdziałały z okrętami oraz powietrznymi bezzałogowcami U.S. Navy, symulując „partyzanckie” ataki małych jednostek na siły NATO. Jednostki działały w parach, psując sporo krwi sojuszniczym grupom bojowym.
Nieduże jednostki typu Archer, które wypierają zaledwie 54 tony metryczne, nie dysponują środkami łączności z sojuszniczymi okrętami podwodnymi. Komunikację ze znajdującą się w poważnych tarapatach szwedzką jednostką prowadzono za pośrednictwem dowództwa ćwiczenia. Mimo tej niedogodności okrętom udało się spotkać w wyznaczonym punkcie o określonej godzinie, szczęśliwie pod błękitnym niebem i przy niewielkim zafalowaniu.
Jak przekazano w komunikacie prasowym Royal Navy, rzutkę z „Dashera” podał starszy marynarz Cody Prince. Mimo skromnych zapasów na niewielkim patrolowcu marynarze Albionu okazali się nad wyraz szczodrzy. Obok pokaźnego worka z mieloną kawą, przeniesionego z pokładu na pokład w wodoszczelnym worku, Brytyjczycy przekazali Szwedom żelazny zapas włoskich ciasteczek. Po udanym transferze brytyjski okręt wrócił do portu z prędkością 20 węzłów.
W komunikacie Royal Navy zacytowano dowódcę HMS „Dasher”, porucznika Jacka Masona. Oficer podkreślił znaczenie z pozoru niewinnej dostawy zaopatrzenia oraz ducha współpracy dla morskich działań NATO.
Choć w tym wypadku chodziło jedynie o mieloną kawę, zademonstrowaliśmy sojuszniczą współpracę, możliwość nawiązania łączności między P2000 (okrętem patrolowym typu Archer – przyp. red.) i szwedzkim okrętem podwodnym za pośrednictwem NATO, a także zdolność P2000 do dostarczania kluczowych środków zaopatrzenia w krótkim czasie, by pomagać okrętom podwodnym w zachowaniu gotowości operacyjnej.
porucznik Jack Mason, dowódca HMS „Dasher”
Kawa jest świętością
Warto dodać, że kawa ma niebagatelne znaczenie w szwedzkim życiu codziennym. Na każdego obywatela tego kraju przypada ponad 8 kg importowanych ziaren rocznie. Szwedzi należą to ścisłej światowej czołówki w spożyciu kawy per capita. We wszystkich zestawieniach dotyczących konsumpcji kawy dominują państwa Europy Północnej, od Finlandii po Islandię. W Szwecji przerwa na kawę (szw. fika) pełni zbliżoną funkcję społeczną do instytucji popołudniowej herbaty (ang. afternoon tea) w Wielkiej Brytanii.
O komentarz w sprawie znaczenia dostępności kawy na pokładzie okrętu podwodnego poprosiłem doświadczonego podwodniaka, komandora porucznika Wojciecha Sobocińskiego.
Gdy uczestniczyłem w operacji „Active Endeavour”, ostatniego, 21. dnia patrolu do jedzenia została nam tylko mortadela pobrana we włoskim porcie. Marynarzy podtrzymywała na duchu jedynie kawa. (…) Na okręcie mieliśmy ekspres przelewowy. Obowiązkiem marynarza, który przygotował ostatnią porcję kawy, było wyczyszczenie i napełnienie urządzenia, by ciągła dostępność kawy była zawsze zachowana.
Kmdr por. (rez.) Wojciech Sobociński
Sprawę skomentował także Mikael Ågren, rzecznik Szwedzkich Siły Zbrojnych (szw. Försvarsmakten). Wyraźny przekąs w zacytowanej przez dziennik „Expressen” wypowiedzi podkreśla humorystyczny wymiar tej dostawy.
Szwedzki okręt podwodny bez kawy? Przypuszczam, że (członkowie załogi) byli całkiem zadowoleni. Kawa jest ważna na okręcie podwodnym.
Mikael Ågren, rzecznik Försvarsmakten
Autor-kawosz pragnie serdecznie podziękować marynarzom Royal Navy za koleżeńską postawę, poświęcenie oraz miłosierdzie okazane spragnionym kofeiny podwodniakom ze Szwecji. Obecnie załogi brytyjskich patrolowców goszczą na Kieler Woche, jednej z największych imprez żeglarskich na świecie, która odbywa się na wodach Zatoki Kilońskiej. Pozostaje mieć nadzieję, że obok obowiązków służbowych marynarze Albionu otrzymają szansę na zasłużony odpoczynek.
A teraz, jeśli Państwo pozwolą, wzniosę toast za brytyjskich marynarzy, oczywiście kubkiem kawy gęstej niczym mazut. Nieśmiało zachęcam do tego także P.T. Czytelników. Cheers!
DAX
Fajna historia, integruje ludzi :-)