Reklama

F-35 to miecz, Typhoon to tarcza [ANALIZA]

Na pierwszym planie brytyjski Typhoon, na drugim F-35B
Na pierwszym planie brytyjski Typhoon, na drugim F-35B
Autor. MoD UK/Crown Copyright

W dobie niepewnej postawy USA, konsolidacji Europy i inicjatyw takich jak SAFE przyjrzyjmy się jeszcze raz proponowanemu Polsce myśliwcowi Eurofighter Typhoon oraz związanej z nim propozycji gospodarczej.

O ofercie na tę maszynę opowiadają Defence24 przedstawiciele konsorcjum Eurofighter i reprezentującej je w Polsce firmy Leonardo.

Reklama

Walka ze stereotypami

Samolot przewagi powietrznej Eurofighter Typhoon to konstrukcja, której korzenie sięgają lat 90. i końca zimnej wojny. Wiele zachodnich programów z obszaru lotnictwa bojowego uwzględniało wówczas rozwój wielozadaniowych zdolności, porzucając bardzo wymagającą koncepcję, aby samolot był zdolny przede wszystkim zapewnić przewagę w powietrzu. Jedynym wyjątkiem był w rzeczywistości program F22, który został uruchomiony w swojej ostatecznej konfiguracji w 1993 r. oraz Eurofighter Typhoon, który został uruchomiony w swojej ostatecznej konfiguracji rok wcześniej, w 1992 r.

W rezultacie Eurofighter stanął przed wyzwaniami w zakresie rozbudowy pełnej zdolności bycia samolotem wielozadaniowym, w dużej mierze związanymi z koniecznością jak najszybszego wejścia do służby, aby zastąpić ponad 10 różnych myśliwców w czterech krajach finansujących. Wejście do służby Typhoona nastąpiło w 2003 r. (11 lat po zamrożeniu ostatecznej konfiguracji).

Doprowadziło to do szeregu kompromisów. Jednym z nich było wprowadzenie do służby maszyn w wersji Tranche 1, wyspecjalizowanej wyłącznie w zwalczaniu celów powietrznych. Spowodowało to narośnięcie wokół Eurofightera wielu mitów. Przykładowo, użytkownik austriacki informował, że koszty eksploatacji samolotów mogły być wysokie.

Austria była jednak pierwszym klientem eksportowym, który kupił Typhoona w 2005 r.,dwa lata po jego wejściu do służby. Cała koncepcja wsparcia Eurofightera była nadal w trakcie wdrażania, ponieważ był to nowy model współpracy przemysłu i sił powietrznych dla utrzymania całego systemu uzbrojenia Eurofightera.

Czytaj też

Jednak Typhoon okazał się maszyną o pokaźnym potencjale rozwojowym, w ciągu kolejnych dekad wprowadzane były kolejne transze. Każda kolejna wersja dysponowała większymi zdolnościami, cechowała się wyższą dostępnością operacyjną i była integrowana z szerszym garniturem uzbrojenia. Negatywne stereotypy o Typhoonie nie dotyczą najnowszych wariantów.

„Samolot wciąż ewoluuje. W 2029 roku zaczniemy produkcję wersji Tranche 5” – deklaruje w rozmowie z Defence24 Costantino Panvini Rosati, wiceprezes marketingu międzynarodowego kampanii Eurofighter w Leonardo Aeronautics Division. W praktyce oznacza to, że jeśli Polska zdecyduje się na zakup Typhoonów, to Siły Powietrzne otrzymają najnowszą wersję samolotu.

Niemiecki Eurofighter Typhoon podchodzi do lądowania na drogowym odcinku lotniskowym w Finlandii.
Niemiecki Eurofighter Typhoon podchodzi do lądowania na drogowym odcinku lotniskowym w Finlandii. Jednym z głównych atutów tej maszyny jest zdolność do przeprowadzenia obsługi naziemnej (np. uzupełnienia paliwa i amunicji) w bardzo krótkim czasie.
Autor. Sgt. Scyrrus Corregidor / U.S. Army / Wikimedia Commons

„No, chyba, że dokonano by błyskawicznego zamówienia, w najbliższych miesiącach, i Polska chciałaby koniecznie mieć te samoloty od roku 2028. Potem można wykonać modernizację do wyższej wersji, między innymi w kabinie pilota można wymienić ekrany na większe” – dodaje Costantino Panvini Rosati.

Warto tutaj dodać, że deklarowany obecnie przez konsorcjum Eurofighter standardowy termin dostaw to cztery lata od daty złożenia zamówienia. Kolejne dwa lata trwałoby osiąganie przez eskadry (lub pierwszą z nich) pełnej gotowości operacyjnej. Rozwiązaniem, które przyspieszyłoby ten proces, mogłoby być przyłączenie się Polski do niedawnego włoskiego zamówienia na 24 nowe Typhoony i skorzystanie z pierwszych dostaw już zakontraktowanych samolotów do 2028 roku.

Czytaj też

Jednak do tej beczki miodu trzeba dodać co najmniej jedną łyżkę dziegciu. Jak dowiedzieliśmy się na tegorocznym Paris Air Show, obecne tempo produkcji Typhoona to 12 samolotów rocznie. Konsorcjum prowadzi prace nad zwiększeniem tej liczby do 20, a nawet 30 samolotów. Tymczasem w 2020 r. Niemcy zamówiły 38 maszyn; w 2022 r. 20 zakontraktowała Hiszpania, która w 2023 r. domówiła jeszcze 25, a w 2024 r. 12 sztuk zamówił Katar, 20 dokupiły Niemcy, a 24 kolejne – Włochy. Daje to portfel zamówień obejmujący 139 Typhoonów, z których w latach 2020-2025 zapewne wyprodukowano około 50-60. Zostaje 70-80 maszyn do dostarczenia. Tymczasem konsorcjum prowadzi rozmowy nad sprzedażą kolejnych maszyn do Arabii Saudyjskiej (54 sztuki), Turcji i innych państw.

Wzrost produkcji do 30 sztuk rocznie byłby więc z punktu widzenia Polski konieczny… Chyba że Warszawie udałoby się uzyskać uprzywilejowane miejsce w kolejce.

Reklama

Obsługa liczona w minutach

Jak deklarują przedstawiciele Leonardo, Typhoon to samolot stworzony przede wszystkim z myślą o wysokiej gotowości operacyjnej. „Jego standardowa gotowość do misji to 95 proc. Załóżmy jednak, że byłoby to 90 proc. Wówczas posiadając 32 samoloty, można mieć w powietrzu bez przerwy przynajmniej 28 z nich. Przyczynia się do tego wyjątkowo krótki czas, który Typhoon musi spędzić na ziemi po powrocie z zadania. W przypadku większości maszyn na świecie, w tym amerykańskich, jest on mierzony w godzinach. Tymczasem zatankowanie, przezbrojenie i wysłanie Eurofightera do kolejnego zadania liczy się w minutach. To jego szczególna cecha, z myślą o której ten samolot był tworzony. Eurofighter zapewnia odporność kraju tak długo, jak można startować i lądować, utrzymując obecność w powietrzu. Zdolność ta była w programie Eurofighter mantrą. I te samoloty mogą zmieniać się w trybie 24/7, pozostając w powietrzu, po zatankowaniu kolejnych na nowo” – deklaruje Rosati. Jak dodaje, w związku z tym przy wyborze Eurofightera kupowanie samolotów tankowania powietrznego byłoby drugorzędnym zadaniem.

Czytaj też

Jak dodaje Rosati, kolejną cechą, z myślą o której tworzono Typhoona, była jego efektywność kosztowa, co ma go odróżniać od maszyn rosyjskich i amerykańskich. Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie, kiedy wspomni się austriackie informacje o koszcie godziny lotu w wysokości nawet 90 tys. euro, który potem miał zostać sprowadzony do 33-34 tys. Jednak pamiętajmy, że chodziło o samoloty wersji Tranche 1, a zatem najstarszej.

W przypadku najnowszych eksploatowanych operacyjnie wersji Eurofighterów koszt ten ma być już zupełnie inny, inaczej rysując się na tle konkurencyjnych maszyn. Zgodnie z raportem „Aviation Week” (którego nie zleciło konsorcjum Eurofighter) cena godziny lotu Typhoona to dzisiaj 29 tys. dolarów. To o niemal 2,5 tys. mniej niż w przypadku Rafale, o 17,3 tys. mniej niż F-35A, a także o 5,3 tys. mniej niż F-15EX. Spośród porównywalnych maszyn niższymi kosztami godziny lotu legitymują się jedynie Gripen E/F (22,2 tys. USD/h) i F-16V (25,7 tys.).

Start wielozadaniowego samolotu bojowego Eurofighter Typhoon.
Eurofighter Typhoon może przenosić do 9 ton uzbrojenia i paliwa na 13 węzłach pod skrzydłami i kadłubem. Katalog uzbrojenia tej maszyny jest systematycznie rozszerzany.
Autor. Tim Felce / Wikimedia Commons / CC BY-SA 2.0

Eurofighter nie jest więc najtańszy z zachodnich myśliwców, ale jego eksploatacja jest najbardziej efektywna kosztowo ze wszystkich samolotów dwusilnikowych, a przy tym niewiele droższa niż w F-16. W zamian maszyna ma oferować wspomnianą zdolność do szybkiej obsługi na ziemi, przyzwoity udźwig na poziomie 9 ton na 13 punktach podwieszeń, wysoką prędkość maksymalną, wznoszenia i przelotową, wysoką manewrowość, pułap operacyjny wynoszący niemal 17 km i maksymalną wysokość lotu 20 km. Zaletą jest też integracja z wysokiej klasy uzbrojeniem amerykańskiej i europejskiej produkcji. Na szczególną uwagę zasługuje to ostatnie, w tym pocisk rakietowy MBDA Meteor, który być może wciąż stanowi najlepszy na świecie środek bojowy klasy powietrze-powietrze.

„To kombinacja kinetycznych zdolności: pocisk, prędkość samolotu, wysokość. To daje trzykrotnie większą strefę bez ucieczki (ang. No Escape Zone, NEZ) niż przy standardowym pocisku powietrze-powietrze” – mówi Costantino Panvini Rosati.

Czytaj też

Jak przekonuje Włoch, Eurofighter to najlepsza maszyna do obrony kraju sensu stricto: „Wyobraźmy sobie, że na Polskę idzie Su-35 z prędkością Mach 2. Samolot wielozadaniowy o niższym pułapie, nawet trudnowykrywalny, może zostać przez niego wykryty, ponieważ aby przechwycić wrogi obiekt, będzie on musiał lecieć wysoko i szybko, udostępniając w ten sposób swoją sygnaturę systemom FLIR.

Suchoj zobaczy go w termowizji i zareaguje. Na dodatek dzięki przewadze wysokości będzie mógł taki samolot wymanewrować. Z Typhoonem nie będzie mógł tego zrobić: to kombinacja wysokości, prędkości i zdolności wystrzelenia do przeciwnika z dużej odległości, zmuszenia go do uniku. Jeżeli Suchoj unik wykona, wówczas nie będzie mógł wystrzelić własnych pocisków, albo wspierać swoim radiolokatorem tych, które już wystrzelił. Nie ma takich możliwości. Co innego Typhoon, który dzięki radarowi E-Scan może skręcić nawet o ponad 90 stopni, ale dzięki ruchomej antenie wciąż będzie mógł oświetlać przeciwnika, oddalając się od niego, a jednocześnie wspierając pocisk własnym radarem!” – tłumaczy.

Reklama

Dobry partner F-35

Konsorcjum Eurofighter już od pewnego czasu przekonuje, że jego samolot nie jest konkurencją dla F-35, lecz jego dopełnieniem. Jak wskazują przedstawiciele producenta, bardzo wiele państw w Europie buduje swoje floty samolotów bojowych na zasadzie tandemu F-35-Typhoon.

Tak dzieje się w Wielkiej Brytanii i we Włoszech, a wkrótce wydarzy się to w Niemczech, gdy Tornado zostaną zastąpione przez F-35A. Niewykluczone też, że prędzej czy później pewną liczbę F-35A lub B zakupi Hiszpania, tworząc podobny duet. W USA również wykorzystywane są różne platformy.

Czytaj też

Tego rodzaju floty miałyby działać na zasadzie podziału zadań. F-35 mogą służyć do przełamywania obrony powietrznej przeciwnika i niszczyć cele na jego terytorium. Tymczasem Typhoon to maszyna ze zdolnościami swing role (wykonywania różnego rodzaju zadań w czasie jednego lotu), wielozadaniowa i zapewniająca dominację w powietrzu, z potężnymi zdolnościami „cyfrowego stealth”, a także z nowoczesnymi systemami samoobrony i walki radioelektronicznej, zwłaszcza w maszynach wyposażonych w radar ECRS Mk2 z aktywnym elektronicznym skanowaniem fazowym (AESA).

Oczywiście zawsze można powiedzieć, że w takim duecie Typhoona mógłby zastąpić choćby F-15EX. Ale choć Eagle II dysponuje większym udźwigiem i liczbą punktów podwieszeń na uzbrojenie, to nie ma możliwości, by tak szybko powrócił do działań bojowych po lądowaniu, a także generuje wyższy koszt godziny lotu. Konsorcjum Eurofighter i reprezentująca je w Polsce Grupa Leonardo wysuwają też inne argumenty na korzyść europejskiego samolotu.

Brytyjski Eurofighter Typhoon, francuski Dassault Rafale i amerykański Lockheed Martin F-35 we wspólnym przelocie nad Francją.
Brytyjski Eurofighter Typhoon, francuski Dassault Rafale i amerykański Lockheed Martin F-35 we wspólnym przelocie nad Francją. Jak przekonują przedstawiciele konsorcjum Eurofighter, maszyna ta nie stanowi konkurencji dla F-35, tylko ją uzupełnia.
Autor. Staff Sgt. Alexander Cook / U.S. Air Force / Wikimedia Commons

Geografia ma znaczenie

Przedstawiciele Eurofightera uważają, że kluczowym argumentem za ich samolotem dla Polski jest położenie producenta w Europie. Podkreślają, że jeden z kluczowych partnerów programu, Niemcy, to sąsiad Polski, a najbardziej odległy z nich, Hiszpania, jest oddalony o zaledwie 1,5 godziny lotu samolotem rejsowym. „Bliskość łańcucha dostaw przyczynia się do wysokiej dostępności operacyjnej, a ta jest dla Polski kluczowa. To powinno być powyżej progów 70-80 proc.” – uważa Costantino Panvini Rosati. Jak przypomina, w Polsce przez 6 miesięcy stacjonował kontyngent włoskich Eurofighterów z 4 samolotami. Zespół stale utrzymywał gotowość do działania w reżimie 24/7, a dostępność operacyjna oscylowała między 90 a 95 proc.

„Polska leży na wschodniej flance NATO. Dla nas jej bezpieczeństwo jest więc bardzo ważne. I dlatego uważamy, że zdolność utrzymywania w razie potrzeby jej samolotów w wysokiej gotowości na jej terytorium jest kluczowe, szczególnie że istnieje ryzyko eskalacji, a Polska jest wystawiona na cios” – mówi Costantino Panvini Rosati. Jak dodaje, to jest kolejny powód, dla którego to Typhoon byłby dla Warszawy rozwiązaniem optymalnym, Eurofighter ponieważ został stworzony jako maszyna obronna na warunki europejskie, a zatem także polskie.

Reklama

Cena i czynnik europejski

Przedstawiciele konsorcjum nie podali nam ceny jednostkowej Typhoona. Ograniczyli się jedynie do stwierdzenia, że z pewnością byłby to zakup tańszy niż zaproponowana przez Stany Zjednoczone cena modernizacji polskich F-16. We wspomnianym raporcie „Aviation Week” widzimy, że Typhoon kosztuje mniej więcej tyle samo co Rafale i F-35A. Cenę Eurofightera oszacowano tu na 111,7 mln dolarów za sztukę, F-35A na 110,2 mln, a Rafale 108,4 mln. Natomiast przy uwzględnieniu pełnego cyklu życia samolotu Typhoon powinien być nieco mniej kosztowny niż Rafale i znacznie tańszy niż F-35 (Typhoon 326 mln dolarów, F-35A 452,6 mln, Rafale 339,6 mln).

Zgodnie z tymi wyliczeniami zakup 32 „gołych” Typhoonów wyniósłby niemal 3,6 mld dolarów, choć oczywiście do tej kwoty należy doliczyć koszty uzbrojenia, pakietu logistycznego, infrastruktury i szkolenia. Byłyby to duże pieniądze, biorąc pod uwagę, że Polska takich samolotów do tej pory nie posiadała. Można przypuszczać, że całkowity koszt takiej inwestycji mógłby wynieść 5-6 mld dolarów, nie licząc późniejszych kosztów użytkowania.

Czytaj też

Dla porównania, maksymalny pakiet modernizacyjny dla 48 polskich F-16, na który wyraziły zgodę Stany Zjednoczone, ma wartość 7,3 mld dolarów. Jednak należy pamiętać, że wiele pozycji na tej liście jest zdublowanych, jak choćby systemy walki radioelektronicznej. Uważa się, że realnie to oznacza potrzebę wybrania z tego katalogu rozwiązań o łącznej wartości 4,5-5,5 mld.

Jednocześnie zakup Typhoona, produktu europejskiego, mógłby zostać objęty procedurą SAFE (ang. Security Action for Europe). Innymi słowy, Eurofightery mogłyby zostać kupione na wieloletnie pożyczki o niskim oprocentowaniu, co ułatwiłoby równoległe prowadzenie innych inwestycji w polską obronność.

Reklama

Propozycja gospodarcza

Przedstawiciele konsorcjum podkreślają, że program Eurofighter powstał z myślą nie o eksporcie, lecz tworzeniu partnerstw na świecie. Zresztą widać to po historii zamówień. Przez dwie dekady udało się sprzedać 163 samoloty na zasadzie „czystego eksportu”, podczas gdy kraje partnerskie jak dotąd zamówiły 599 egzemplarzy. To podejście sprawia, że producent dąży, aby każdy kraj był nie tylko klientem, ale stanowił pewną wartość dodaną dla programu.

„Chcemy, żeby Polska była w stanie obsługiwać swoją flotę i budować wokół tego samolotu doświadczenia, żeby polscy technicy i piloci byli niezależni, żeby docelowo można było szkolić ich w Polsce. W budowie kooperacji z Polską mówimy o naturalnym połączeniu się z lokalnymi partnerami, którzy są obok. Takie partnerstwo zawsze jest łatwiej stworzyć. Przykładowo, jedną z firm konsorcjum Eurofightera jest MTU Aero Engines. Ta firma już teraz ma wielką fabrykę w Polsce.

Z kolei Leonardo ma PZL-Świdnik i już produkuje tam śmigłowce. To zaangażowanie Leonardo jest więc już dowiedzione. Jedyne, co możemy zrobić, to rozszerzyć to na następny poziom. Piękno programu jest też takie, że możemy współdzielić wiedzę i doktryny. Mamy w tym duże doświadczenie” – mówi Costantino Panvini Rosati.

Eurofighter Typhoon i Supermarine Spitfire lecą w formacji.
Eurofighter Typhoon i Supermarine Spitfire lecą w formacji.
Autor. Ronnie Macdonald / Wikimedia Commons / CC BY-SA 2.0

Do zapewnienia wysokiego współczynnika dostępności operacyjnej Eurofightera w Polsce miałby przyczynić się model zabezpieczenia logistycznego podobny do tego stosowanego przez Leonardo we Włoszech. W Polsce zostałby stworzony przez tą samą firmę, ale we współpracy z miejscowym przemysłem, w tym przypadku spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Włoski system polega na prowadzeniu krajowego magazynu części i podzespołów. W razie awarii uszkodzona część trafia do magazynu, a w zamian do jednostki przekazywany jest zapasowy element z posiadanych zasobów. Zepsuta część jest reperowana siłami lokalnego, a w szczególnych przypadkach europejskiego przemysłu. Po naprawie element wraca do magazynu i jest ponownie wymieniany na ten „wypożyczony”. Jak przekonuje Eurofighter, zapewnia to to wysoki poziom gotowości operacyjnej (na deklarowanym poziomie około 90 proc.). Duża część napraw byłaby wykonywana lokalnie, przy udziale polskiego przemysłu. A zatem duża część kosztów eksploatacji floty pozostawałaby w Polsce.

Czytaj też

„To znacznie tańsze i szybsze niż wysyłanie części za ocean” – przekonuje Rosati. Jak dodaje, wiele spółek europejskich zaangażowanych w program Eurofighter i tak już jest w Polsce oraz ma tu ma swoje zakłady. Wśród nich jest np. firma MBDA, która mogłaby na podobnych zasadach lokalnie wspierać gotowość uzbrojenia pokładowego. Współpraca tego rodzaju mogłaby wiązać się także z prowadzeniem banku informacji pozyskanych z misji prowadzonych przez polskie Eurofightery.

Inne propozycje to utworzenie przez Leonardo (we współpracy z polskim przemysłem) polskiego centrum integracji uzbrojenia do Typhoona. „To jest możliwość i szansa dla polskiego przemysłu, żeby dalej się rozwijał, a także dodawał nowe możliwości samym pociskom, testując je na samolocie. Polska będzie miała samolot, na którym będzie mogła samodzielnie prowadzić prace i modernizować go, a także proponować to innym krajom. To perspektywiczne, bo Typhoon ma pozostać w służbie co najmniej do 2060 r. W dodatku jest on platforma testową dla samolotu 6. generacji GCAP. To wszystko mogłoby więc otworzyć Polsce drogę do udziału w programie GCAP” – deklaruje Costantino Panvini Rosati.

Wizualizacja myśliwca 6. generacji powstającego w ramach programu GCAP i konsorcjum Edgewing.
Wizualizacja myśliwca 6. generacji powstającego w ramach programu GCAP i konsorcjum Edgewing.
Autor. BAE Systems

Jak dodaje, nie jest to żadne wyświadczanie przysługi, lecz wynik wielkości i położenia Polski, która jego zdaniem powinna być „naturalnym partnerem” konsorcjum. Według wyliczeń Leonardo utworzenie zdolności serwisowych, testowych oraz utrzymania, napraw i remontów (ang. Maintenance, Repair, and Overhaul, MRO) miałoby sprawić, że nawet około 50 proc. środków zainwestowanych w samoloty zostałoby w polskiej gospodarce. Natomiast wejście w innowacyjne programy miałoby długofalowo (w perspektywie dekad) doprowadzić wręcz do zarobienia na całej inwestycji.

Marco Lupo, prezes Leonardo Polska, wtóruje, że w Polsce istnieje duży przemysł zbrojeniowy, ale sektor lotniczy, a zwłaszcza jego produkcyjna gałąź, jest nieadekwatny w stosunku do potencjału naszego kraju. „Chcemy zaproponować coś, co zmieni poziom przemysłu lotniczego w Polsce. Te propozycje nie będą związane tylko z typowymi kwestiami logistycznymi czy offsetem, ale także z MRO i produkcją podzespołów lotniczych, w tym dla kolejnych wersji Typhoona, od wersji Tranche 5 w górę. Polski przemysł może być w to zaangażowany i to da szanse na wejście do programu samolotu 6. generacji. Polska ma duży potencjał, jeżeli chodzi o technologie IT, cyberbezpieczeństwo czy sztuczną inteligencję, a Eurofighter będzie rozwijał się w tych kierunkach. Podobne kierunki będą też w GCAP. Polska może więc wejść do prac choćby w tych obszarach”.

Reklama
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie
Reklama

Komentarze (21)

  1. Al.S.

    Zostawiając kwestie polityczno- gospodarcze i skupiając tylko na technikaliach, to F15EX jest znacznie lepszą „tarczą „. Pan z Italii mówi o szybkiej obsłudze naziemnej, liczonej w „minutach”, ale nie podaje ile minut do jakiej konfiguracji samolot jest odtwarzany. F15Ex ma max godzinę na przywrócenie gotowości z pełnym uzbrojeniem. Scenariusz wysokiego pułapu i prędkości jeszcze lepiej wypada dla F15, przy czym ma on znacznie lepszą relację ciagu do masy z pełnym zapasem paliwa. Co do ostatniego, to EF tankuje w powietrzu z miękkiego przewodu, metody o połowę wolniejszej od sztywnego bomu i wymaga innych tankowców. Wreszcie F15 ma podobną logistykę do F15 i FA50.

  2. Prezes Polski

    Pora się zastanowić nie tylko nad dodatkowymi eskadrami, ale i przyszłością f16. Ich modernizacja za takie pieniądze wydaje się nonsensem. Każde rozwiązanie ma wady i zalety. Gdyby porównywać tylko samoloty 1:1 ef przegra z każdym konkurentem z USA, ale współpraca przemysłowa i obiecywana wysoka gotowość operacyjna to są kapitalne sprawy. F15 owszem jest fantastyczny, ale co będzie jeśli potrzeba będzie dużej intensywności lotów? Po miesiącu z 32 szt. sprawnych będzie pewnie mniej niż połowa. USA mogą sobie na to pozwolić bo ich logistyka to udźwignie, nasza niekoniecznie. Ponadto naprawdę pora przestać kupować z półki.

  3. MC775

    Ludzie, nas nie stać na czwarty typ samolotu bojowego w WP. Robimy bazę pod F35 więc naturalnym wyborem kolejnego zamówienia samolotów bojowych jest właśnie ten model. I zamiast kluczyć, kombinować to powinniśmy już ustawić się po niego w kolejce żeby otrzymać dostawy jak najszybciej. Ględzenie o „niepewnej” postawie USA to jakiś proeuropejski fanatyzm. Czy USA nie wywiązało się z jakiejkolwiek dostawy zamówionego sprzętu dla nas? Oszukali nas? Nie, więc nie ma podstaw by mówić o „niepewności” Amerykanów. Nie będzie kredytów z USA? Ups… to nasi biedni politycy wreszcie będą musieli wziąć się do roboty i jakoś zarobić kasę zamiast brać kolejny łatwy kredyt. A czysto teoretycznie, gdyby było nas stać na czwarty typ samolotu to czymś co zrobiłoby różnice w przewadze powietrznej byłby F15EX.

    1. MiP

      A po co czekać na F-35 jak można domówić gwiazdę śmierci Fa-50 :)

  4. user_1076044

    Zamówić kolejne 32 sztuki tym razem KF21 i potem modernizować do 5 generacji był by idealny duet z F35 i na pewno była by korzyść ze współpracy z Koreą ale niestety wybrany zostanie pewnie Niemiecki eurofighter

    1. radziomb

      Raczej wybierzemy EF ponieważ Finansowanie z niskooprocentowanego Kredytu mamy na produkty Europejskie. Pociesz sie ze w razie wojny prędzej Europa da Ci stare EF na uzupełnienie strat predzej niż Korea da Ci te KF21 no bo w razie wojny nie bedziesz czekał 4 ? lata na wyprodukowanie nowego prawda? Podobnie jak Ukraina dostaje uzywki F16, miragy, Griopenów i nie zamawia zadnego nowego. Zamowili przed wojna nowe fregaty z Turcji i one do dzisiaj nie biora udzialu w walkach zobacz. Stąd musimy miec wielu pilotow 9na zapas) F16, F35, EF Apachy, Black hawkow itd... Zobacz jakie problemy ma Ukraina z pilotami....

    2. Davien3

      Kolejny co chce by Polska się cofała w rozwoju Ale za to germanofobia w pwłnym rozkwicie mimo że Niemcy nic do EF-2000 dla Polski nie mają:)

    3. Ondre2727

      Zgadzam się z tobą kolego pakowanie sie w bagno Europejskie do tego z niemcami ostateczność KF 21 ma przed sobą przyszłość

  5. areks92

    moim zdaniem warto przyjrzeć się tej propozycji. nie mówię że od razu ją akceptować, ale można ją rozważyć. I od razu w miejsce FA-50, dokupić F35 i F16 w najnowszej wersji oraz zmodernizować nasze, a FA-50 do rezerwy

    1. Damian44

      Nasze F-16 zmodernizować, a za 20 lat wymienić już na F-35. Ale teraz najlepiej dokupić Eurofightery.

    2. radziomb

      Ty myslisz ze te cale 32 szt EF czy F15ex nas Uratuje przed Rosją ktora na nastepna wojne bedzie miec znowu 300 mysliwcow? Przeciez my i tak liczymy na Sojusznikow i prawie nie ma znaczenia ile mamy bo sami nie wygramy z Rosją, wybombarduja nas- 500 shahedow i rakiet leci na Ukraine co tydzien. . Popatrz na Ukraine i ich lotnictwo . Zaczynali z poziomu złom Mig29 a teraz maja ponad 50 szt F16.

    3. Ondre2727

      FA 50 to samolot szkolno bojowy jak chcesz oddać tak potrzwbny samolot do rezerwy jak jeszcze nawet nie jest dobrze do służby wprowadzony

  6. Macorr

    Nic więcej ze Stanow chyba że chcemy przerabiać America First i czekać w kolejce....

    1. radziomb

      USA produkuja 20 tys rakiet GMLR rocznie, 1300 rakiet przeciwbalistycznych, 7 tys rakiet pow-pow, 2tys manewrujących, 12 tys bomb SDB, 25 tys modułów JDAM, Przykro mi ale reszta krajów NATO to tło i wysle Ci w razie wojny tylko słowa wsparcia "3maj sie brachu". Stąd . Nie mamy wyboru. przykro mi.

    2. Chyżwar

      Jak widać na załączonym obrazku, u co niektórych "europejczyków" histeria związana z USA przekroczyła granicę absurdu.

  7. radziomb

    Załóżmy że będzie Rosyjski atak na Polskę: Co ostrzelą najpierw? Oczywiście lotniska, magazyny. Gdzie uciekniemy czasowo swoimi samolotami? Do Niemiec, Włoch, Anglii, Francji. Czyli najleopiej jakbyśmy mieli takie same samoloty co oni, bo poratują nas rakietami, czesciami, serwisem i .. zatankuja do czego trzeba mieć odpowiednie uprawnienia na dany samolot ;-) A jakie samoloty mają Włochy., Niemcy? Właśnie - F35 i EF :-) Poza tym mam wrażenie że takie Niemcy prędzej oddadza nam czesc swoich EF i F35 niz wysla pilotow do walki stąd korzystne by było zebysmy mieli oprucz F35 tez samoloty i pilotów EF. Mała dyweryfikacja ryzyka gdyby USA się na nas obraziły.

    1. Damian44

      Dokładnie tak. To byłby najmądrzejszy i najbardziej strategiczny wybór. Ale watpię byśmy się kierowali rozumiem. Będziemy składać kolejny hołd lenny USA.

    2. yeti65

      Dywersyfikacja sprzętu ma sens. Ale chyba trochę za dużo tych typów nam się szykuje-F-16, F-35, Fafik i do tego EF. Choć każdy z tych samolotów osobno ma sporo sensu. Fafik- tania eksploatacja i oszczędzanie w czasie pokoju resursów rasowych myśliwców. F-35- zdolności bojowe przewyższające wszystko z czym możemy mieć do czynienia. f-16-to koń roboczy i podstawa naszego lotnictwa. Główna zaleta, to łatwość uzupełnienia strat bojowych. EF-to dywersyfikacja przede wszystkim uzbrojenia i rozwój naszego przemysłu.

    3. Chyżwar

      Pilotów z samolotami wyślą bo nie chcą rusków u siebie. Jeżeli chodzi o dawanie czegoś, zapomnij, bo Niemiaszki do rozdawania prezentów bardzo skorzy nie są. Poza wspomnianymi samolotami raczej niezbyt dużo wyślą, bo do dziś nie potrafią wyposażyć komponentu wojsk, który miał trafić na Litwą. I na horyzoncie nie widać poprawy ponieważ mimo całego gadania o zwiększeniu wydatków na obronność od czasu wybuchu obecnej wojny poziom gotowości niemieckich wojsk zamiast rosnąć zmniejszył się o 15%.

  8. nyx

    Jestem za... pora zostać partnerem a nie tylko klientem.

    1. Chyżwar

      Czym?!

    2. oyche

      +1

  9. Luunapark7Marek

    Tylko f15

    1. Paweł P.

      Jeśli potrzebujemy maszyny dwusilnikowej, to na dziś tak, ale pytanie czy potrzebujemy jest zasadne.

    2. radziomb

      F15 ex ma podwieszone fajne rakiety pow-pow z zasiegiem 300km :-)

    3. Davien3

      Jak co to tylko F-35 i w ostatecznosci F-16V.

  10. DanielZakupowy

    F-35 to miecz, Typhoon to... szrot. Mało seryjny samolot do którego Niemcy nie dostarczą części tak jak do leopardów, a remonty będą się przeciągać w nieskończoność. Niech kto inny ratuje niemiecką gospodarkę!

    1. Davien3

      @Daniel Biorąc pod uwagę że za EF-2000 dla Polski odpowiadają Włosi to ci zdecydowanie nie wyszedł ten hejt.

  11. xdx

    Problem z EF jest taki że polscy politycy potrzebują „haseł „ a nie programów aby coś polepszyć w Polsce . Typhon był już wielokrotnie proponowany z udziałem w produkcji, udziałem w uzbrojeniu itd jedyne co wyszło to iż firmy same bez żadnych kontraktów zainwestowały w Polsce. Znając polskich polityków kupią coś z USA i uzyskają malowanie skrzydeł lub kontenerów na przechowywanie uzbrojenia. Polska jest w europie i trzeba to wykorzystać

  12. Extern.

    Skoro niestety nie więcej F-35, bo od USA w potrzebie to np. możemy usłyszeć że ich broń jest bardziej potrzebna Izraelowi, To Ja bym jednak raczej poszedł w KF-21, to jednak maszyna o potencjale samolotu 5tej generacji, będąca dopiero na początku swojej ścieżki rozwojowej, a nie przy jej końcu jak Typhoon.

  13. user_1048808

    Zakup samolotów 4 generacji w postaci Eurofighter Typhoon jest bezsensowne. Przyszłości to samoloty 5 generacji. 2 nowe eskadry F-16V a później decyzja na co zamieniany starsze wersje F-16 czy to F-15EX, KF-21 Boramae czy F-35.

  14. kopacz033

    Kupienie kolejnego typu samolotow to smierc dla Polakow i logistyki . Polski nie stac na to . Kolejny typ to blad dla nas wszystkich. Najlepszym wyborem jest dokupienie f35. Jesli ktos sie zna na wojskowosci to powie to co ja. Po 2 nie mamy tyle czasu by tyle czekac na mysliwce. Coraz wiekszy nacisk Usa fobia na dalsze rozwijanie produkcji . W Niemczech maja robic kadluby do f35 i bedzie o wiele szybciej mozna zdobyc f35 ktore beda produkowane we Wloszech czy Usa. Eurofigther typoon to stsry mysliwiec a f35 bedzie posiadal bardziej wydajny komputer pokladowy polaczony ze sztuczna inteligencja a typhoon tego nie i mial nie bedzie. To jest duza roznica. Bardzo duza. I f35 moze byc polacozny ze wszystkimi dronami, opl naziemna, himarsami jesli chodzi o polaczenia i sztuczna inteligecja moze sie z nimi polaczyc i sama współpracowac a typhoon tego nie ma . Maja jedynie polaczenia z opl i radarami nic wiecej a f35 to o wiele lepszy rodzaj mysliwca i rozowju technologi

  15. kurczak

    Zraz, zaraz, F-35 to ta maszyna co potrafi wystartować(czasem nawet tego nie) a potem po awaryjnym lądowaniu( o ile przy starcie nie skula się do wody na przykład) nie da się jej naprawić bo trzeba by fabrykę przenieść na miejsce awaryjnego lądowania i trzeba ja do domciu samolotem transportowym odwieźć a raczej do fabryki na naprawę. Właśnie jeden Brytyjski F-35B czeka w Indiach na tokową podwózkę bo nie da się rzęcha naprawić aby dał radę sam gdzieś polecieć. Stoi i czeka na transport w Indiach od 14 czerwca. Hindusi sobie mogli dokładnie rzęcha pooglądać. Brytyjczycy chyba już mają dość przygody z F-35.

    1. DanielZakupowy

      kurczak Wg ciebie najlepszych byłby pewnie balon bo najmniej awaryjny, a dziurę w poszyciu można silvertapem zakleić xD

    2. slykov

      @kurczak, otoz nie masz racji co do tego ze maja dosc f35, bo dokupuja (drugie zamowienie) 1x eskadre tych samolotow (wersja A, ktora moze przenosic atomowki) oraz maja obecnie 34 maszyny (z czego kupili w pierwszym kontrakcie x48). W planach jest ponad 100szt do kupienia.

    3. radziomb

      I co z tego że poogladali? Przecież oni za pare lat kupią swoje F35 bo Trump im proponuje sprzedaz. Maja juz rafale.

  16. Damian44

    Zdecydowanie to byłby dla Polski najlepszy wybór. Ale pewnie i tak kupimy F-15EX bo trzeba złożyć hołd lenny Amerykanom, uzależniając się jeszcze bardziej od nich. Jak ważna jest dywersyfikacja to w dzisiejszym świecie widać coraz bardziej, ale wątpię byśmy się tym kierowali.

  17. PiterNZ

    32F35 i 32EF to za mało na miecz i za mało na tarczę ale koszmar dla logistyki. Czas ograniczyć wydatki na wojska lądowe i zwiększyć na lotnictwo. Potrzebna modernizacja F16, powoli przechodzą do statusu przestarzałe. Dokupmy 32F35 i zmodernizujmy F16 oraz FA50. Minimalne potrzeby lotnictwa przed wojną na Ukrainie, przy 4 dywizjach, określano na 160-192 samoloty bojowe.

  18. kurczak

    My nie zamierzamy na nikogo napadać, nam nie potrzebne maszyny do przełamywania obrony. Nam potrzebne maszyny do obrony. Do wspierania wojsk lądowych kupujemy dziesiątki a raczej setki różnych systemów artyleryjskich lufowych i rakietowych. W tym tych o zasięgu setek kilometrów. Nam potrzeba odpowiedniej amunicji do tych systemów dronów w tym tych do kierowania ogniem artylerii oraz samolotów typowo myśliwskich do odpierania ataków przeciwnika. Nam potrzeba Gripenów w konfiguracji jak najbardziej myśliwskiej. Szwedzi by nam taka konfigurację bez problemu zrobili. Gripen ma przewagę nad Eurofighterem w łatwości obsługi. W ostateczności ten Eurofighter ale w konfiguracji jak najbardziej myśliwskiej . A na pewno nic z USA i Korei. Dość wywalania kasy w błoto.

  19. QVX

    Rafale - cd. Francuzi mają do wyboru albo pójść drogą F-18 i zrobić SuperRafale, albo przeprosić się z EF i wrócić do korzeni (płatowiec EF, silniki do wyboru, awionika francuska).

  20. QVX

    Ciekawie wygląda rywalizacja z Rafale, bo to tak naprawdę dwa klony jednaj maszyny. Po rozdzieleniu się programu. Francuzi poszli w tani kadłub z ze słabszymi silnikami, ale nie oszczędzali na awionice (jednak Chirac obronił wtedy Francję przed rozbrojeniowym pierdolcem z lat 1990), a państwa z EF zachowały dobry płatowiec i mocniejsze silniki, ale oszczędzali na maksa, stąd Tranche 1 beznadziejna. Obecnie powoli się to zmienia. Tranche 3 EF niewiele (poza radarem) ustępuje Rafale. Tranche 4 (jeśli będzie radar AESA) będzie porównywalna, a Tranche 5 pewnie wyprzedzi. Oczywiście Rafale też może się rozwijać, ale słabsze silniki (50 KN vs 60 kN bez dopalania, bo dopalacz nie wpływa na produkcję prądu), to mniejszy zapas na prąd dla systemów. Z kolei do kadłuba Rafale'a za bardzo nie da się dać mocniejszych bez przebudowy płatowca.

  21. Paweł P.

    Nope.

Reklama