Reklama

Geopolityka

Berlin zgadza się na sprzedaż myśliwców do Turcji

Autor. Ejército del Aire/Facebook

Niemcy ostatecznie zaaprobowały sprzedaż samolotów Eurofighter Typhoon do Turcji. Tym samym przestała istnieć największa przeszkoda jeżeli chodzi o sprzedaż tych maszyn.

Wcześniej pojawiały się informacje o tym, że sprzedaż Typhoonów Ankarze był organizowany przez Wielką Brytanię, a następnie Turcy informowali że rozmawiają na ten temat z Brytyjczykami i Hiszpanami. Niemcy blokowali sprzedaż z uwagi na politykę prowadzoną przez to państwo.

Jest to już druga sytuacja, w której Brytyjczycy zdołali znaleźć klienta na te samoloty, a Niemcy się sprzeciwiły. W ubiegłym roku niemieckie weto z podobnych przyczyn postawiło pod znakiem zapytania sprzedaż od 48 do nawet 72 Typhoonów do Arabii Saudyjskiej. W reakcji na to Rijad wystosował zapytanie do Francji na temat możliwości sprzedania mu samolotów Rafale. W grze pojawili się także Amerykanie oferujące kolejne F-15. Z czasem Niemcy złagodzili swoje postanowienia względem Saudów, ale nie jest jasne czy ostatecznie uda się podpisać tam ten – wcześniej niemal pewny – kontrakt.

Czytaj też

Tureckie potencjalne zamówienie jest skromniejsze i opiewa na 20 samolotów z opcją na kolejne 20. Mimo to cały kontrakt może mieć wartość nawet 5,6 miliardów USD, co byłoby niebagatelnym zastrzykiem dla europejskiego przemysłu obronnego. Nowy, mimo wszystko prestiżowy klient, który do tej pory kupował wszystkie samoloty bojowe w Stanach Zjednoczonych, byłby też ważnym bodźcem dla konsorcjum Eurofighter. W ostatnim czasie nie razie sobie ono ze zdobywaniem klientów eksportowych i zdobywa zlecenia raczej u państw będących członkami programu.

Reklama

Zakup przez Ankarę 40 Eurofighterów miałby iść w parze z podniesieniem 80 tureckich F-16 o pakiet V i zakupieniem kolejnych 40 maszyn standardu Block 70/72.

Eurofightery będą zapewne służyły jako przeciwwaga dla greckich Rafale i do wywalczania przewagi powietrznej. Będą to także maszyny zakupione, podobnie jak nowe F-16, jako typowy „gap filler”, który będzie utrzymywał tureckie zdolności w powietrzu do czasu wejście do służby tureckiego myśliwca TAI Kaan.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. szczebelek

    Czyżby już wiedzieli, że Polska nie kupi, a trzeba utrzymać linię produkcyjną?

  2. kopacz033

    Jesli Polska mialaby je zakupic to pfzynajmniej minimum 6lat czekania na 1 mysliwiec. Pisze jesli bo decyzje sa tylko na stole. Najlepiej dokupic f35 i tyla. Naszym najlepszym czynnikiem byloby kupno to co mamy nabyc dla bezpieczenstwa logistyki z czesciami. Bo wojna ta rozni sie od innych nie jest ta sama wojna ktora byla w wietnamie, 2 wljny swiatowej czy bliskom wschodzie. To jest nowy etap wojny gdzie wszystko jest wazne i trzeba sie postarac ujkryc przed przeciwnikiem . Technika pozwala na wszystkie dostepne srodki wykrycia po zdjecia satelitarne, czastki ciepla , wykrywacze elektroniczne czy dany konputer pokladowy badz czip jest w poblizu , podsluchu itp. Szkoda wymieniac jest tego duzo . Logidtyka jest wazna czescia i wazniejsza nzi sie wydaje . Najlepszym wariatnerm jest f35 ktory bedzie robil w wersji c jak bombowiec zrzucal bomby szybujące moze nie za duzo tylko co w bombowcach ale to taki mini bonbowiec niby lotniskowy go mozna z terenu go obslugiwac

  3. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Przyczyna prosta - Scholz szuka kanału do rozmów z Kremlem - a Turcja ten kanał ma. Tyle są warte " wartości" i "ideały" - przedtem tak szumnie deklarowane przez Berlin. A USA gotowa zasadniczo odblokować udział Turcji w programie i zakupach F-35. Turcja - silny SUWERENNY gracz - Polska - przeciwny biegun - albo stronnictwo USA albo stronnictwo Niemiec - za to stronnictwa Polski niestety ZERO u steru od 1991.

Reklama