Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Holandia chce tańszych Tomahawków. Zbuduje zamienniki?

Ministerstwo Obrony Królestwa Niderlandów rzuciło wyzwanie przemysłowi, by w kilka miesięcy opracował tańszy odpowiednik pocisku Tomahawk. Czy Holendrzy dadzą radę to zrealizować?

Pierwsze wystrzelenie pocisku manewrującego Tomahawk z holenderskiej fregaty Zr.Ms. „De Ruyter” (F804) typu De Zeven Provinciën. Test odbył się na Atlantyku, nieopodal bazy U.S. Navy w Norfolk w stanie Virginia.
Autor. Ministerie van Defensie
Nowy holenderski pocisk w pół roku Tomahawki tylko z okrętów nawodnych Czy przemysł obronny podoła wyzwaniu?

Nowy holenderski pocisk w pół roku

Podczas targów przemysłu obronnego NEDS 2025 sekretarz stanu w holenderskim Ministerstwie Obrony Gijs Tuinman zaskoczył wypowiedzią o pociskach manewrujących. Siły Zbrojne Niderlandów (nid. Nederlandse krijgsmacht) potrzebują broni dalekiego zasięgu w rodzaju amerykańskiego systemu Tomahawk. Niebagatelne możliwości tego wyspecjalizowanego środka bojowego przyczyniają się do jego wysokiej ceny i długiego czasu produkcji. Jak dotąd Ministerstwo Obrony (nid. Ministerie van Defensie) zamówiło Tomahawki jedynie dla okrętów nawodnych. Haga wstrzymała planowany zakup dla sił podwodnych (nid. Onderzeedienst).

Tuinman rzucił wyzwanie przemysłowi – zbudujcie tańszą i prostszą broń od Tomahawka, którą można produkować na masową skalę. „Jeśli kilka holenderskich firm zacznie ze sobą współpracować, powinniśmy być w stanie to osiągnąć w sześć miesięcy”, stwierdził sekretarz stanu cytowany przez BNR Nieuwsradio. Dodał, że jeśli projekt się powiedzie, to Ministerstwo zobowiąże się do składania wieloletnich zamówień na nową broń. Pocisk ma dysponować głowicą bojową o masie 100 kg i zasięgiem ponad 1000 km. Jak stwierdził Tuinman, obok Nederlandse krijgsmacht wśród zainteresowanych mogą znaleźć się także siły zbrojne Francji, Grecji, Hiszpanii, Niemiec i Włoch.

Reklama

Tomahawki tylko z okrętów nawodnych

Królewska Marynarka Wojenna Niderlandów (nid. Koninklijke Marine) planuje przyjęcie do służby czterech okrętów podwodnych w nieco ponad dekadę. Będą to: Zr.Ms. „Orka”, „Zwaardvis”, „Barracuda” i „Tijgerhaai”. Jednostki te zostaną zbudowane przez francuską Naval Group we współpracy z Royal IHS. Pierwotnie zakładano, że zarówno szykowane do wycofania ze służby okręty typu Walrus, jak i nowe jednostki projektu Blacksword Barracuda zostaną uzbrojone w amerykańskie pociski manewrujące Tomahawk TTL (ang. „Torpedo Tube Launched”), czyli w wariancie dostosowanym do wystrzeliwania z wyrzutni torped kalibru 533 mm (21 cali). Jednak produkcja tej wersji Tomahawka została zatrzymana.

W lipcu br. Gijs Tuinman przekazał do Tweede Kamer, izby niższej Stanów Generalnych, raport o zakupach uzbrojenia dla Koninklijke Marine. Wznowienie wytwarzania Tomahawka TTL byłoby kosztowne i zajęłoby dużo czasu. Obecnie jedynym zagranicznym użytkownikiem „podwodnego” wariantu jest Royal Navy, która korzysta z tych środków bojowych na myśliwskich okrętach typu Astute. Z tego wynika, że dziś jedynie dwa państwa, tj. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, są żywotnie zainteresowane ponownym uruchomieniem linii produkcyjnej wersji TTL. Co zrozumiałe, Holendrzy nie chcą przyjmować niebagatelnego ciężaru finansowego tej operacji, dopóki nie znajdą się inni chętni.

Wizualizacja okrętu podwodnego projektu Blacksword Barracuda wybranego w holenderskim przetargu na następcę okrętów typu Walrus.
Wizualizacja okrętu podwodnego projektu Blacksword Barracuda wybranego w holenderskim przetargu na następcę jednostek typu Walrus. Pierwotnie Koninklijke Marine planowała zakup pocisków Tomahawk do okrętów podwodnych typu Orka. Obecnie Holendrzy rozważają zbudowanie własnego środka bojowego tej klasy.
Autor. Naval Group

W związku z tym Ministerie van Defensie złożyło zamówienie na Tomahawki, lecz w „klasycznym” wariancie nawodnym. Te pociski są przeznaczone do fregat typu De Zeven Provinciën, które posiadają 40-komorowe pionowe wyrzutnie Mk 41 Vertical Launch System (VLS) w wariancie Strike (o długości 7,7 m). W raporcie dla Tweede Kamer sekretarz Tuinman przekazał też, że Ministerstwo Obrony zamierza pozyskać na okręty podwodne pociski przeciwokrętowe JSM-SL. Żeby ten cel zrealizować, Holandia dołączyła do liczącej kilka państw europejskich grupy roboczej, której przewodniczy Hiszpania. Integracja JSM-SL z nowymi holenderskimi okrętami podwodnymi typu Orka ma zakończyć się do 2032 r.

W świetle niemożności pozyskania Tomahawków TTL oraz ograniczonego zasięgu JSM-SL wydawałoby się, że naturalnym odruchem dla Holendrów powinno być zwrócenie się do strony francuskiej, której przecież zlecono budowę okrętów podwodnych typu Orka. Tamtejszy oddział MBDA ma w ofercie pociski manewrujące Missile de Croisière Naval (MdCN), na rynku eksportowym znane jako Naval Cruise Missile (NCM). Jednak według dostępnej wiedzy jak dotąd Haga nie wystosowała takiego wniosku do Paryża. Nie wiemy, jaki czynnik może być tego przyczyną: cena jednostkowa, czas oczekiwania, parametry taktyczno-techniczne, kwestie polityczne, a być może kilka (lub wszystkie) z powyższych.

Reklama

Czy przemysł obronny podoła wyzwaniu?

W świetle powyższego pomysł Ministerie van Defensie wydaje się racjonalny. Jednak wątpliwości budzi krótki czas na przedstawienie propozycji przez holenderski przemysł. W wypowiedzi przytoczonej przez BNR Nieuwsradio sekretarz stanu w holenderskim MON stwierdził, że taki projekt powinien być możliwy do zrealizowania w pół roku (przypuszczalnie w formie koncepcji lub demonstratora technologii). Z kolei służby prasowe Ministerstwa Obrony zacytowały wyzwanie Tuinmana do holenderskiego przemysłu obronnego: „dostarczcie nam alternatywę dla Tomahawka w trzy miesiące”. Cokolwiek minister miał na myśli, taki termin jest bardzo ambitny, zwłaszcza na Starym Kontynencie.

Niemniej inicjatywa jest godna pochwały. W Europie Zachodniej wytwarzany jest tylko jeden pocisk manewrujący o osiągach porównywalnych do Tomahawka – francuski MdCN. Jednak skala produkcji tego ostatniego jest ograniczona, a jak dotąd Paryż był niechętny do wydawania zgód na integrację tego uzbrojenia ze sprzętem spoza Francji. Pociski przeciwokrętowe takie jak norweska rodzina NSM dysponują pewnym potencjałem do rażenia celów lądowych, lecz są zwyczajnie drogie. W tym wymiarze holenderski pomysł może przyczynić się do zasypania istotnej luki w europejskich siłach zbrojnych, zwłaszcza jeżeli nowe uzbrojenie trafi na sojusznicze okręty podwodne.

Wystrzelenie pocisku manewrującego Tomahawk Land Attack Missile (TLAM) z okrętu podwodnego Royal Navy.
Wystrzelenie pocisku manewrującego Tomahawk Land Attack Missile (TLAM) z okrętu podwodnego Royal Navy.
Autor. Ministry of Defence / Royal Navy
Reklama