- Analiza
- Opinia
Płk Lewandowski: Rosyjska mobilizacja spóźniona o rok [OPINIA]
Ogłoszenie przez władze Federacji Rosyjskiej częściowej mobilizacji otwiera kolejny etap w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Nie jest to jednak ze strony agresora decyzja wynikająca z długoterminowego planu prowadzenia zwycięskiej wojny, lecz wymuszone sytuacją rzucanie rosyjskim siłom zbrojnym kolejnego koła ratunkowego.

Za wcześnie jest mówić, czy będzie to wsparcie o istotnym znaczeniu, wpływającym na wynik wojny, czy też kolejna porażka. Kolejna dlatego, że takich „kół ratunkowych" armia rosyjska dostała już kilka. Wystarczy wymienić choćby wsparcie kadyrowców, których zdolności bojowe okazały się odwrotnie proporcjonalne do zdolności prezentowania się w mediach społecznościowych, czy też "milicje ochotnicze" z Ługańska i Doniecka podające tyły przy pierwszym ukraińskim ataku, co pozwalało na oskrzydlanie pozycji rosyjskich. Niewielkie efekty przyniosła również szeroko zakrojona akcja formowania batalionów ochotniczych z żołnierzy kontraktowych, czy też tworzenie korpusu rezerwowego. Atrakcyjne warunki finansowe nie spowodowały masowego napływu ochotników. Nabór nie pozwalał nawet na szybkie uzupełnianie strat w jednostkach liniowych, a co dopiero mówić o tworzeniu z nich strategicznych odwodów.
Propagandowe zapowiedzi o przybyciu tysięcy ochotników z Syrii czy bardziej egzotycznych krajów, mających walczyć w imię rosyjskiego miru okazały się mrzonką. Jedynym rzeczywistym wsparciem dla armii rosyjskiej, mającym wpływ na wynik walk, było pojawienie się najemników z „Grupy Wagnera". Okazali się skuteczni w określonych warunkach ukraińskiego pola walki np. podczas walk w terenie zurbanizowanym, ze względu na wcześniejsze doświadczenie bojowe oraz wyposażenie lepsze niż rosyjskich piechurów. Było ich jednak zbyt mało i stanowili odpowiednik lekkiej piechoty, mogli więc być czynnikiem decydującym na poziomie taktycznym, ale nie byli w stanie wpłynąć na wynik starcia na poziomie strategicznym.
Brak uzupełnień strat ponoszonych przez armię rosyjską oraz rosnące zdolności ukraińskich sił zbrojnych doprowadziły do utraty inicjatywy przez Rosjan, czego skutki widzimy w rejonie Charkowa i Chersonia. Przy czym taka sytuacja, o ile ma charakter krótkotrwały stanowi problem na poziomie operacyjnym czyli miejscowym, o tyle przy braku odwodów pozwalających przejąć inicjatywę, staje się problem strategicznym, czyli na całym obszarze walk. Ogłoszenie mobilizacji pozwala przypuszczać, że Rosjanie nie posiadają niezbędnych rezerw i jedynym sposobem ich stworzenia jest przymusowe powołanie do służby rezerwistów. Pomóc ma w tym przegłosowane przez Dumę Państwową zaostrzenie prawa dotyczące uchylania się od służby wojskowej. Należy ponadto zauważyć, że pojęcie „częściowa" jest w dekrecie o mobilizacji traktowana bardzo elastycznie i daje duże możliwości systemowi mobilizacyjnemu. Warto sobie zdać pytanie jak te możliwości system ten jest w stanie wykorzystać.
Zobacz też
Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, odziedziczone po rozpadzie ZSRR, stanowiły w zasadzie rozbudowany do maksimum aparat mobilizacyjny, szczególnie w przypadku wojsk lądowych. Lepiej wyglądała sytuacja w marynarce wojennej, siłach strategicznych i kosmicznych czy lotnictwie, które ze względu na swoje przeznaczenie musiały zachowywać wysoki poziom gotowości, więc w przypadku wojny mobilizowały relatywnie niewielu żołnierzy. Natomiast wojska lądowe, w dużej części miały przede wszystkim zabezpieczać mobilizacyjne rozwinięcie, ponadto tam trafiała większość żołnierzy z poboru, odbywających zasadniczą służbę wojskową.
Stąd większość jednostek musiała najpierw wcielić rezerwistów, a następnie przeprowadzić szkolenie zgrywające. Doprowadziło to do sytuacji, gdzie ponad milionowa armia, bez mobilizacji była w stanie wysłać do walki nie więcej niż sto tysięcy żołnierzy. Stan ten uległ zmianie podczas rządów ministra obrony Anatolija Sierdiukowa. Jednym z obszarów jego działania była optymalizacja zdolności bojowych rosyjskiej armii. Objęły one zarówno zmianę struktur dowodzenia, które nie stanowią tematu niniejszego artykułu, ale również restrukturyzację jednostek rozwijanych na czas wojny, głównie poprzez rozwiązanie jednostek skadrowanych na korzyść nowoformowanych.
Armie rosyjska składała się i nadal składa z jednostek o różnej gotowości do działania. Możemy je podzielić w sposób poglądowy (rzeczywiste dane procentowe i normy czasowe są niejawne) następująco:
1. Jednostki natychmiastowej gotowości do działania – ukompletowanie stanem osobowym i sprzętem w czasie pokoju wynosiło ponad 90 procent i jednostki te składały się prawie wyłącznie z żołnierzy zawodowych (kontraktowych). Są to formacje wchodzące w skład sił strategicznych (zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych oraz obrony powietrznej kraju), ale również wojska powietrzno-desantowe, pułki rozpoznawcze oraz jednostki realizujące zadania poza granicami Federacji Rosyjskiej. Również część jednostek pancernych, zmechanizowanych, artyleryjskich i walki radioelektronicznej posiadała taki status. Były to jednostki wyposażone w uzbrojenie i sprzęt najnowszej generacji. Czas gotowości do działania był liczony w godzinach od podania sygnału alarmowego.
2. Jednostki wysokiej gotowości do działania – ukompletowanie w nich wynosiło znacznie ponad 50 procent stanu osobowego, w ich skład wchodzili głównie żołnierze zawodowi i kontraktowi. Większość pojazdów i sprzętu bojowego była w użytku bieżącym. Czas powołania rezerwistów był relatywnie krótki . Od 2017 roku poddawane były niezapowiedzianym sprawdzianom gotowości bojowej, stąd zapewne zachowywały nakazane normatywy. Czas gotowości liczony był w dobach (kilku) od podania sygnału alarmowego.
3. Jednostki niskiej gotowości do działania lub skadrowane – ukompletowanie około 50 procent (skadrowane około 10-20 procent) w tym większa ilość żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. Część pojazdów i sprzętu znajdowała się na długoterminowej konserwacji, czas powołania rezerwistów był nadal relatywnie krótki, ale przygotowanie do działania ze względu na konieczność przeprowadzenia szkoleń zgrywających liczony był w tygodniach, nie przekraczał zapewne miesiąca.
4. Jednostki nowoformowane – nie posiadały aktywnych stanów osobowych, cały sprzęt znajdował się w tzw bazach materiałowych, gdzie obsługą techniczną zajmowali się często pracownicy cywilni i żołnierze służby zasadniczej. Ponadto część sprzętu (np. samochody ciężarowe) pozyskiwana była z gospodarki narodowej po ogłoszeniu mobilizacji. Kadry oficerskie dla tych jednostek na czas wojny częściowo pochodziły z innych oddziałów, odpowiedzialnych za ich formowanie, a częściowo byli to oficerowie rezerwy. Podoficerowie i szeregowcy powoływani byli z rezerwy. Czas ich powołania oraz osiągnięcia gotowości do działania mógł być liczony nawet w miesiącach.
5. Zapasowe ośrodki szkolenia – formowane na bazie opuszczonych przez jednostki liniowe koszar, odpowiedzialne za szkolenie poborowych, którzy nie odbyli jeszcze służby wojskowej. Ich przeznaczeniem było głównie uzupełnienie strat w walczących jednostkach.
Autor pragnie jeszcze raz podkreślić, że jest to podział poglądowy funkcjonującego systemu mobilizacyjnego rozwinięcia sił zbrojnych w Federacji Rosyjskiej, pozwala on jednak omówić w jakiej sytuacji mobilizacyjnej znajdują się obecnie Rosja.

Autor. 10. Górska Brygada Szturmowa
Przede wszystkim system ten nie przewidywał prowadzenia mobilizacji podczas trwania od miesięcy konfliktu zbrojnego. Wszystkie plany, a mobilizacja opiera się na precyzyjnym planowaniu, zakładają że jednostki przyjmują rezerwistów albo w miejscach stałej dyslokacji czyli koszarach, albo w rejonach alarmowych czyli wybranych i rozpoznanych miejscach, których dyslokacja jest tajna. Plan określał równie kiedy, ilu, jakich specjalności i do której jednostki mają się stawić rezerwiści. Tam byli ewidencjonowani, mundurowani uzbrajani i przede wszystkim szkoleni. Obecnie rosyjskie biura mobilizacyjne mogą te plany wykorzystać najwyżej w roli podpałki. Wysłanie jednostek natychmiastowej gotowości nie upośledziło w znaczący sposób systemu mobilizacyjnego, jednak w przypadku jednostek wysokiej lub niskiej gotowości do działania już tak.
Otóż te jednostki walczą na Ukrainie, a nie zostały uzupełnione rezerwistami. Ich stany osobowe ukompletowano żołnierzami kontraktowymi, pochodzącymi zapewne z jednostek skadrowanych lub dokonano aktów swoistego kanibalizmu, tworząc z kilku jednostek niskiej gotowości jedną ...powiedzmy...wysokiej gotowości. Czyli kosztem jednej brygady uzupełniono inną. Nie ma też mowy o wydzielaniu zalążków do jednostek nowoformowanych np. dowódców pułków, batalionów, kompanii ponieważ ich nazwiska figurują zarówno na arkuszach planów mobilizacyjnych w Rosji jak i listach poległych, rannych lub zaginionych. Ludzi można zawsze znaleźć, zajmie to więcej czasu niż zakładano w planach, ich kompetencje mogą być więcej niż dyskusyjne, ale co z czołgami, transporterami i środkami rażenia artyleryjskiego dla tych jednostek.
Skąd pochodziły idące w setki dostawy pojazdów, mające uzupełniać ponoszone przez wojska rosyjskie straty? Nie wyglądały, jakby zjechały prosto z taśm produkcyjnych. Początkowo mogły to być zapasy strategiczne, trzymane na taką okoliczność, ale kiedy okazało się, że poziom ich sprawności jest skandalicznie niski sięgnięto z pewnością po zapasy jednostek nowoformowanych.

Mamy więc sytuację, w której Rosjanie nie mają planu powoływania rezerwistów, nie mają wielu jednostek. które miały ich szkolić, nie mają dowódców którzy mieli nimi dowodzić i nie mają wystarczającej ilości sprzętu (na pewno nie dla trzystu tysięcy) do szkolenia.
Zobacz też
Mimo tego nie można lekceważyć ogłoszonej mobilizacji. Z pewnością zaczną funkcjonować, obok już istniejących, dodatkowe ośrodki szkolenia. Instruktorów można znaleźć wśród oficerów i podoficerów którzy odeszli z czynnej służby. Pierwszym celem nie będzie tworzenie nowych jednostek, ale zapewnienie uzupełnienia strat dla jednostek już walczących, czyli zapewnienie co najmniej pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy. Rosyjski system jest w stanie „wchłonąć" rocznie do trzystu tysięcy poborowych, więc mobilizację można również prowadzić kosztem szkolenia służby zasadniczej. Trzeba też uwzględnić, że powołani to rezerwiści z podstawowym wyszkoleniem wojskowym, częściowo weterani z poprzednich konfliktów.
Ponadto już służący żołnierze zawodowi nie mogą składać wniosków o zwolnienie, a kontraktowi nie mogą odejść z wojska nawet po zakończeniu kontraktu. Można zakładać, że pierwsi przeszkoleni rezerwiści, pojawią się jako uzupełnienia dla walczących jednostek po co najwyżej miesięcznym szkoleniu, natomiast rozwinięcie mobilizacyjne nowych jednostek zajmie od trzech miesięcy do pół roku. Jednak jest to uzależnione od kilku czynników. Pierwszą niewiadomą pozostaje, na ile Rosjanie zdecydują się sabotować mobilizację poprzez unikanie poboru.Znamienny wydaje się lawinowy wzrost sprzedaży biletów na loty zagraniczne czy też pojawiające się na rosyjskich portalach internetowych oferty bezbolesnego łamania kończyn.
Rosyjskie władze wydają się nie mieć złudzeń, co do motywacji rodaków, stąd prawo rosyjskie przewiduje obecnie do 15 lat pobytu w łagrze za uchylanie się od służby wojskowej, dezercję czy oddanie się do niewoli. Druga niewiadoma to jak wyglądają rzeczywiste zapasy sprawnego sprzętu bojowego, a trzecia to zdolności logistyczne do zapewnienia kolejnym tysiącom zabezpieczenia materiałowego i technicznego. Już obecnie te zdolności wydają się nie być adekwatne do potrzeb, czego widomym znakiem są porzucone pojazdy pod Izium.
płk rez. Piotr Lewandowski
Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku pedagogika oraz studiów podyplomowych z zarządzania kryzysowego. Dowodził plutonem, kompanią i samodzielnym batalionem, wyróżnionym mianem przodującego oddziału wojska polskiego. Pełnił również obowiązki szefa pionu szkolenie i szefa rozpoznania pułku. Siedmiokrotny uczestnik misji bojowych poza granicami kraju, gdzie wykonywał obowiązki między innymi oficera CIMIC, zastępcy dowódcy batalionowej grupy bojowej i dowódcy bazy. Służbę wojskową zakończył na stanowisku dowódcy bazy/dowódcy batalionu ochrony w Redzikowie.
Teksty autora
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS