Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Baobab po badaniach

Autor. HSW

Pojazd Minowania Narzutowego Baobab-K przeszedł badania kwalifikacyjne, co otwiera drogę do zawarcia umowy na seryjną produkcję tego pojazdu. Dzięki temu obrona przeciwpancerna Polski, a być może również sojuszników z NATO, będzie mogła być w większym stopniu oparta o nowoczesne systemy minowania. Warto więc przyjrzeć się bliżej nie tylko samemu systemowi, ale i podstawowym zasadom działania tego rodzaju rozwiązań.

Reklama

Trudno byłoby we współczesnych siłach zbrojnych znaleźć łatwiejszy do pozyskania, oraz bardziej efektywny operacyjnie, ale także kosztowo system przeciwdziałania silnym ugrupowaniom pancernym niż minowanie. O ile stosowanie min przeciwpiechotnych zostało objęte ograniczeniami (konwencja ottawska z grudnia 1997 roku, Polska od grudnia 1999 jest 161 państwem, które ją podpisało, sygnatariuszami są m.in. wszystkie europejskie kraje NATO czy Ukraina, konwencji nie podpisały USA, Chiny, Rosja czy KRL-D), to miny przeciwpancerne mogą być i są stosowane w znacznie szerszym zakresie. Także przez broniącą się od ponad pół roku przed pełnoskalową agresją Rosji Ukrainę.

Reklama

Trudno się temu dziwić: minowanie terenu przeciwko pojazdom opancerzonym przeciwnika jest stosunkowo tanie, jest też na ogół działaniem niekontaktowym. O ile użycie granatnika przeciwpancernego, broni artyleryjskiej bądź rakietowej, przeciwko siłom opancerzonym przeciwnika musi siłą faktu stwarzać pewne zagrożenie dla strony broniącej się, o tyle użycie min przeciwpancernych ogranicza te ryzyka do minimum. To pozwala, przynajmniej częściowo, niwelować różnice w potencjale bojowym państw dysponujących miażdżącą przewagą sił pancernych i państw, które ich w podobnym stopniu nie rozwinęły.

Zapory minowe złożone z min przeciwpancernych stawiać można w niemal dowolnie wybranym przez stronę broniącą się czasie, miejscu i formie. Nawet w przypadku znacznej dysproporcji sił, czyli wówczas, gdy atakujący dysponuje znaczącą przewagą liczebną i jakościową w siłach pancernych, broniący się może – dzięki mądrej taktyce – zachować do pewnego momentu inicjatywę taktyczną i operacyjną, rozgrywając na swoją korzyść element zaskoczenia. To broniący – jeśli jest w stanie wyciągnąć trafne wnioski z analiz zachowania atakującego, czyli analizy potencjału jego sił uderzeniowych, ich składu, wyposażenia, tempa działań, bliskości zaplecza logistycznego itp. – decyduje, kiedy, gdzie, jakiego rodzaju zagrodę minową ustawi. O tym zaś decydują przede wszystkim jego możliwości techniczne oraz wypracowana z ich uwzględnieniem taktyka użycia min jako środka walki.

Reklama

Czytaj też

To przypomina nieco partię szachów, w której strony usiłują przewidzieć następny ruch przeciwnika. Broniący się może decydować, jakiego typu min użyje, w jaki sposób, w jakim czasie, i jak fakt ten ukryć przed atakującym, jako że mina wtedy jest skuteczna, kiedy zaskakuje cel. Atakujący ma świadomość, że broniący się może użyć min, zatem stara się przewidzieć, gdzie i jakich środków użyć, aby je neutralizować. Ale nie ma tej pewności, nie wie, czy broniący się min użył, jakich i gdzie, i to jest element przewagi broniącego się. Jak widać, ważnym dla skuteczności prowadzenia walk z użyciem systemów minowych jest technologia, pozwalająca jak najbardziej niepostrzeżenie dla przeciwnika ustawić zaporę minową w miejscu, które ma podstawowe znaczenie dla planów i zamiarów atakującego.

I to – jeśli to tylko możliwe – przy minimalizacji zagrożeń dla własnych formacji inżynieryjnych, na których najczęściej spoczywa zadanie wykonania operacji minowania. Jeśli to odbywa się metodami tradycyjnymi, przy pomocy wkopywanych w grunt ciężkich min przeciwpancernych o działaniu naciskowym, operację taką trudno ukryć przed środkami rozpoznania przeciwnika. Rozłożenie min tego typu na gruncie jest zabiegiem raczej psychologicznym – można je odgarnąć dosłownie miotłą, nie wywołując eksplozji... Pozostaje zatem zagłębienie min (ukrycie ich) w gruncie, a to wymaga i czasu, i sprzętu. To stwarza naturalne zagrożenie dla saperów ustawiających zaporę minową oraz pojazdów wspierających tę operację (choćby przez transport min na miejsce ich ułożenia). Przeciwnik może albo przeciwdziałać ustawieniu zapory minowej, albo wie, że do jej neutralizacji niezbędne będzie ściągnięcie odpowiedniej klasy trałów w celu wykonania przejść w polach minowych. I takie środki techniczne zastosuje – czy to będą trały samodzielne, czy montowane na czołgach pierwszej linii natarcia, czy nawet tzw. ładunki wydłużone...

Prezentacja systemu minowania narzutowego "Kroton"
Prezentacja systemu minowania narzutowego "Kroton"
Autor. st.szer. Natalia Wawrzyniak

Rozwiązaniem tego problemu stały się systemy minowania narzutowego. W takim przypadku miny rozrzucane są na gruncie, bez wkopywania ich w ziemię i maskowania. Tyle, że to wymaga innej konstrukcji min, najczęściej – o działaniu niekontaktowym, ale przede wszystkim – o cechach nieusuwalności. To oznacza, że mina ułożona na gruncie, nawet jeśli zostanie rozpoznana i zlokalizowana, nie może zostać usunięta np. przy pomocy narzędzi mechanicznych (trał) bądź innych narzędzi o działaniu fizycznym (ładunek wydłużony, oddziaływanie elektromagnetyczne, magnetyczne, radiowe itp.). Przystępując do neutralizacji takiej zapory minowej atakujący na ogół nie wie, jakiego rodzaju min użyto, jaki jest ich mechanizm pobudzania, a tym samym – metoda neutralizacji. Najprostszą odpowiedzią jest „rozpoznanie bojem", czyli wysłanie na „podejrzany" teren pojazdu, który jest w stanie pobudzić działanie pola minowego, i tym samym – podpowiedzieć, jak należy pole minowe neutralizować. To wszystko przekłada się na czas, który ma inną wagę dla broniących się, inną – dla atakujących...

Skryte ustawienie zapory minowej nie jest osiągnięciem ostatnich lat. Udało się do tego dojść po opracowaniu kilku technologii – od technologii budowy min narzutowych, po technologię ich równomiernego i kontrolowanego rozkładania z odległości od własnych pozycji, którą – z punktu widzenia obrońców – można uznać za bezpieczną.

W różnych krajach podejmowano prace mające pomóc wypracować różne metody zdalnego ustawiania zapór minowych zdolnych powstrzymać przemieszczenie się ugrupowań pancernych. Dość popularne były rozwiązania minowania narzutowego z wykorzystaniem wyrzutni niekierowanych pocisków rakietowych. Pozwalały one na względnie szybkie ustawianie pól minowych w znacznej odległości od własnych pozycji, ale stawiane tą metodą zapory charakteryzowały się niewielką dokładnością, zarówno gęstości rozmieszczenia min w obrębie zadanego obszaru, jak i samych granic pola, na którym miny miały zostać rozmieszczone. W efekcie tak postawione zagrody mogły okazać się niebezpieczne i szkodliwe także dla wojsk własnych.

Nieco inną ścieżką były projekty zakładające rozstawianie pola minowego przy pomocy śmigłowców. Takie próby czyniono także w Polsce w latach 80. Wykorzystano w nich popularny lekki śmigłowiec wielozadaniowy Mi-2 w wariancie Platan. W kabinie, w której okna zastąpiono metalowymi ekranami, w miejscu zabudowy lewych drzwi zamontowano blok 20 wyrzutni min przeciwpancernych MN-11 i MN-121. Miny o masie 3,5 kg (2,8 kg dla MN-121) i przebijalności 60 mm RHA z odległości 0,5 m opracowała bydgoska BELMA. Miny miały cechy nieusuwalności, tzn. nie można ich było wzbudzić ani przy pomocy ładunku wydłużonego, ani przez trałowanie elektromagnetyczne. Można było programować czas ich samolikwidacji po upływie 3, 6, 12, 24, 48 lub 96 godzin od ustawienia. MN-121 można było używać także do zdalnego minowania przy użyciu niekierowanych pocisków rakietowych 122 mm Feniks-Z stosowanych w wyrzutniach BM-21, RM-70 i, później, WR-40 Langusta.

Czytaj też

Inną drogą, rozwiniętą już w skali produkcyjnej, niewielkiej, ale jednak, był Inżynieryjny System Minowania Kroton, opracowany na początku lat 90. w Wojskowym Instytucie Techniki Inżynieryjnej we Wrocławiu z udziałem HSW S.A., która dostarczyła gąsienicowe podwozie opancerzone typu SPG-2, będące rozwinięciem popularnego MT-LB, oraz nowej generacji min przeciwpancernych skonstruowanych specjalnie dla tego systemu w Bydgoskich Zakładach Elektromechanicznych BELMA S.A, MN-123. Badania kwalifikacyjne Krotona zakończono w 1995 r. ale dopiero w 2002 r. wojsko zamówiło partię próbną obejmującą... dwa wozy. Choć wcześniej planowano zakup ponad 80 Krotonów, program w 1997 r., czyli tuż po zakończeniu badań  zamrożono. Do 2005 r. dostarczono kolejne 4 wozy, łącznie do 2019 MON zakontraktował mniej niż 10.

ISM Kroton
ISM Kroton
Autor. Jarosław Ciślak/defence24.pl

ISM Kroton obsługiwany przez zaledwie 2-osobową załogę, zabiera 4 pakiety luf, z których każdy mieści po 20 kaset (w każdej kasecie o masie ok. 23 kg znajduje się pięć min MN-123 z zapalnikiem natychmiastowym i jedna z zapalnikiem o działaniu zwłocznym), może w czasie 15 minut ustawić pole minowe o wymiarach np. 600 x 60 m, zawierające łącznie 400 min przeciwpancernych dwóch typów – MN-123.1 o działaniu natychmiastowym lub MN-123.2 o działaniu zwłocznym. Miny, wyrzucane z pakietów luf o możliwości ustawienia pod różnym kątem w stosunku do osi pojazdu i kierunku jego ruchu, mogą być rozmieszczane w odległości do 90 m od toru jazdy wozu.

Mina MN-123 została opracowana na początku lat 2000 i z powodzeniem może być zaliczana do najnowocześniejszych rozwiązań w swojej klasie. Zawiera dwustronną głowicę z penetratorem kumulacyjnym formowanym wybuchowo, zdolną przebić pancerz denny pojazdu o grubości 60 mm stali, czyli jest w stanie spenetrować wnętrze praktycznie każdego współcześnie produkowanego wozu pancernego. MN-123 o masie 3,7 kg wyposażona jest w niekontaktowy zapalnik elektromagnetyczny, aktywowany pod obrysem przejeżdżającego pojazdu.

Czytaj też

Mina, po upadku na podłoże, bez względu na to, którą stroną do podłoża upadnie, jest nieusuwalna, to znaczy, że nie można jej, bez wywołania eksplozji, podnieść z gruntu, przesunąć ani w inny sposób przemieścić. Jest odporna na rozminowanie metodą wybuchową (ładunek wydłużony, ostrzał, eksplozja termobaryczna) i elektromagnetyczną. Wyposażona jest w mechanizm samolikwidacji po zadanym czasie. To pozwala na precyzyjne określenie czasu, w którym ustawiona przeszkoda minowa jest aktywna. W ten sposób, po upływie zaprogramowanego czasu, pierwotnie zaminowany teren staje się ponownie dostępny dla własnych oddziałów w celu przegrupowania się, kontrataku itp.

Doświadczenia z eksploatacji Krotona okazały się dla wojska na tyle zachęcające, że postanowiono „pójść dalej". Początkowo kolejna oferta HSW z 2005 r. nie spotkała się z pozytywnym przyjęciem – opierała się na zabudowaniu zespołu czterech miotaczy min na platformie kołowej Star 1466. Prawdopodobnie taka decyzja uzasadniona tym, że producent samochodów, dotąd popularnych, znalazł się w poważnych tarapatach i nie sposób było wiązać z nim poważnych planów w zakresie związanym z obronnością państwa.

HSW cały czas starała się zainteresować Siły Zbrojne RP rozwiązaniami w zakresie minowania. W 2007 r. zaprezentowano pojazd Baobab z zespołem 6 miotaczy z łącznym ładunkiem 600 min oraz systemem samozaładowczym HIAB zabudowanych na podwoziu kołowym 3-osiowego samochodu Jelcz P.662D.43, temat na kilka lat zastygł. Spółka systematycznie uaktualniała swą propozycję, dokonując  ewolucji interesującej konstrukcji, polegającej m.in. na zastosowaniu doskonalszego podwozia z lepiej opancerzoną kabiną, automatyzacji procesu minowania itp. Do wypracowania pierwszych decyzji w zakresie programu minowania narzutowego musiało jednak upłynąć sporo czasu.

Dopiero w 2014 r. podpisano umowę na pracę rozwojową PMN (Platforma Minowania Narzutowego) Baobab-K (etap opracowania założeń do projektowania). Cztery lata później, w ostatnich dniach 2018 r. przyjęta została jedyną zgłoszona oferta konsorcjum pod kierownictwem HSW S.A. i z udziałem spółki Jelcz, Grupy WB oraz BZE BELMA i Wojskowego Instytutu Techniki Inżynieryjnej na kolejny etap Projektowanie i Rozwój, obejmujący budowę prototypu i przygotowanie dokumentacji produkcyjnej. Wcześniej wielokrotnie dochodziło do zmian wymagań, ostatecznie zrezygnowano z wymogu, by system był wyposażony w zdalnie sterowany moduł uzbrojenia, co znacznie uprościło konstrukcję.

Autor. HSW

Na przełomie 2018 i 2019 roku zdecydowano się przyjąć przedstawioną przez konsorcjum koncepcję wyrobu i przystąpić do realizacji pracy, na którą rządowe wsparcie wyceniono na niespełna 20 mln zł. W tej kwocie zawiera się koszt opracowania konstrukcji i badań jej systemów, budowa prototypu i przeprowadzenie jego badań wstępnych, opracowanie dokumentacji do produkcji seryjnej. Zasadniczą różnicą w koncepcji pojazdu w stosunku do wcześniej proponowanych wariantów, było oparcie całego systemu nie na 3-, ale na 4-osiowym podwoziu Jelcza. Taka zmiana wynika nie tylko z dążenia do tego, aby dość ciężki pojazd (jego masa bojowa to 31,7 tony) dysponował dobrymi właściwościami terenowymi (danych dla Baobaba producent nie podaje, ale wiadomo, że napęd wozu z linii Jelcz 882 standardowo stanowi jednostka IVECO Cursor 10 lub 13 o mocy 430 lub 540 KM), w tym – pokonywania przeszkód ścianowych o wysokości 0,3 i szerokości (wykop) 0,6 m, pokonywanie przeszkód wodnych o głębokości do 1,2 m brodzeniem, poruszanie się po terenie o pochyleniu wzdłużnym 30% oraz pokonywanie terenu o niskiej spoistości dzięki centralnemu systemowi pompowania kół.

Czytaj też

Celem takiego rozwiązania, stawianego od początku pracy jako warunek, było i jest zapewnienie, aby po zdemontowaniu ramy z zabudowanym zespołem miotaczy Baobab-K był w stanie bez żadnych dodatkowych przygotowań przyjąć i przewieźć standardowy 20-stopowy kontener – czy to transportowy, czy to z zabudową specjalną. Tym samym w czasie, kiedy wóz nie wykonuje zadań bezpośrednio związanych z minowaniem, może pełnić inne funkcje, czemu sprzyja jego duży zasięg, wynoszący po drogach utwardzonych aż 1650 km (580 km w terenie) oraz rozwijana prędkość rzędu 85 km/godz. Naturalnie, zdemontowanie platformy minującej nie pociąga za sobą demontażu specjalistycznego wyposażenia, przypisanego do podstawowego przeznaczenia wozu, takiego jak system załadowczy HIAB, komputer pokładowy, współpracujący z zamontowanym modułem GPS, terminalem wizualizacyjnym z mapą cyfrową, system łączności wewnętrznej FONET, system ochrony aktywnej z 8 głowicami detekcyjnymi i 8 wyrzutniami granatów dymnych wraz z panelem sterującym, czy radiostacja UKF RRC 9311AP.

Baobab-K, posiadający zaledwie 2-osobową załogę, jest w stanie w czasie poniżej 22 minut postawić zaporę z min przeciwpancernych o długości 1800 i głębokości do 180 m. Miny mogą być wystrzeliwane na odległość od 30 do 90 m od jego osi podłużnej, na lewą lub prawą burtę wozu, albo jednocześnie na obydwa boki pojazdu, albo do tyłu. Uzyskuje się wówczas pole minowe o różnej gęstości i różnej głębokości. Proces minowania odbywa się w trybie w pełni automatycznym w trakcie jazdy wozu z zadaną prędkością, od 5 do 25 km/godz.

Dowódca będący zarazem operatorem procesu minowania, wczytuje do komputera misji oczekiwane parametry zapory minowej, komputer ustala prędkość, z jaką ma się poruszać pojazd, ustawienie miotaczy min oraz częstotliwość ich odpalania i czas samolikwidacji zapory minowej. Ustawienie miotaczy z pozycji transportowej (rozsuw poszczególnych zestawów miotaczy i ich obrót), a także rekonfiguracja z pozycji bojowej do transportowej po wykonaniu zadania, odbywają się całkowicie automatycznie na komendy ze stanowiska operatora.

Baobab-K
Autor. HSW

W pierwotnym projekcie założono, że obrót miotaczy min wokół ich osi pionowej będzie odbywać się skokowo, co 45 stopni w stosunku do osi wzdłużnej pojazdu i kierunku jazdy. W trakcie badań kwalifikacyjnych, które Baobab-K zdał na ocenę bliską celującej, wojsko skorygowało swe pierwotne oczekiwania, i zażyczyło sobie, aby odstęp pomiędzy poszczególnymi ustawieniami azymutu miotacza zmniejszyć z 45 do 15 stopni, co da jeszcze większą swobodę w ustawianiu zadanych parametrów (gęstości i głębokości) pola minowego. Oprócz drobnych zmian w mechanizmach obrotu miotaczy wymaga to aktualizacji oprogramowania sterującego miotaczami. Wprowadzenie tego rodzaju poprawek to nie kwestia lat, a zaledwie tygodni. Nie zmieni to w niczym zasadniczej cechy pojazdu: proces minowania odbywa się automatycznie, a wszystkie informacje dotyczące ustawionej zapory minowej, czyli dane o jej gęstości, czasie zaprogramowanej samolikwidacji, precyzyjne współrzędne narożników pola minowego, są rejestrowane na mapach cyfrowych, wyświetlane na ekranie komputera i mogą być w dowolnym momencie raportowane drogą radiową do wyższego szczebla dowodzenia.

Taka informacja stanowi dla wojsk własnych istotne kryterium planowania własnych posunięć taktycznych (przemieszczenie/przegrupowanie własnych pododdziałów, ustawienie zasadzek,  przygotowanie do akcji środków bezpośredniego zwalczania broni pancernej, takich jak własna artyleria z odpowiednią amunicją, stanowiska ppk, czy to stacjonarne, czy mobilne, np. na KTO i BWP Borsuk z wieżą ZSSW-30, zorganizowanie wsparcia lotniczego itp.), a dla przeciwnika ma stanowić tajemnicę i zaskoczenie. O tym, że istnieje pole minowe na planowanym kierunku natarcia, forsowania bądź pokonywania przeszkody wodnej lub na podejściu do niej, albo na kierunku przemarszu własnej kolumny pancernej, nieprzyjaciel powinien dowiedzieć się w momencie wybuchu pierwszych min i utraty pierwszych pojazdów.

Czytaj też

Wbrew obiegowym opiniom, głównym zadaniem takiego środka walki jak miny przeciwpancerne, nie jest wyłącznie bezpośrednie niszczenie bądź obezwładnianie/unieruchamianie pojazdów pancernych przeciwnika. Równie ważne, a może ważniejsze, jest zmuszenia go do zmiany planów taktycznych czy operacyjnych, czyli zatrzymanie natarcia w celu rozpoznania i neutralizacji pola minowego, ściągnięcia odpowiedniego sprzętu lub ludzi, którzy podejmą się próby wykonania przejścia w przeszkodzie, jaką stanowi zapora minowa o nieznanej konfiguracji, gęstości i głębokości.

Tak wygrywa się czas na wykonanie przez broniących się ataku posiadanymi środkami zwalczania broni pancernej – artylerią, lotnictwem, bronią rakietową. Inną zakładaną korzyścią jest wymuszenia na przeciwniku wykonania oczekiwanego przez broniących się manewru, np. omijania miejsca, które – w ocenie atakujących – może być zaminowane, ale tej pewności nie ma się nigdy, zanim nie dojdzie do „rozpoznania walką" zagrożonego terenu i pierwszych strat. W ten sposób atakujący może zostać skierowany tam, gdzie broniący się będzie miał lepsze warunki do obrony, co zapewni mu taktyczną przewagę. Każda dezorganizacja zaplanowanych przez atakującego posunięć jest taktyczną korzyścią dla broniących się. 

Odtwarzanie gotowości bojowej Baobaba-K może być przeprowadzone dwoma drogami: poprzez demontaż opróżnionych pakietów luf i montaż zaelaborowanych przy użyciu zamontowanego na podwoziu systemu załadowczego HIAB (zajmuje kilkanaście minut), albo poprzez załadowanie nowych kaset do zamontowanych na wozie miotaczy.

Autor. HSW

Nie są publicznie znane informacje o sposobie, w jakim wojsko planuje umieścić nowy rodzaj broni w strukturze jednostek SZ RP. Logika zdaje się podpowiadać, że nieodzowne jest połączenie potencjału Baobaba-K z potencjałem pododdziałów specjalizujących się w bezpośrednim zwalczaniu pojazdów pancernych, i ścisłe współdziałanie w wykonywaniu zadań. W uproszczeniu: Baobab-K, pełniąc niejako rolę „naganiacza w polowaniu", ustawiając zagrodę minową, doprowadza do spowolnienia, zatrzymania lub dezorganizacji zamiarów przeciwnika (natarcia, przegrupowania, forsowania przeszkody wodnej itp.), natomiast niszczenie nacierającego ugrupowania pancernego, któremu zagroda minowa ogranicza swobodę manewru taktycznego, przejmują inne środki walki, wsparte odpowiednimi środkami rozpoznania w postaci bsl. Takie jak artyleria dalekiego zasięgu, lufowa i rakietowa, lotnictwo, drony przenoszące amunicję przeciwpancerną, amunicja krążąca, moździerze Rak z amunicją APR, bojowe wozy piechoty Borsuk i KTO Rosomak uzbrojone w wieże dysponujące ppk, czy wreszcie – spieszone drużyny piechoty z przenośnymi ppk lub RPG oraz zespoły niszczycieli czołgów, np. takich, jakie powstają w programie Ottokar-Brzoza.

Czytaj też

Trudno dziś odgadnąć, czy i w jakim zakresie mogą zostać wykorzystane doświadczenia z eksploatacji ISM Kroton. Kiedy ten system wchodził na wyposażenie wojska, nie dysponowało ono tak różnorodną gamą środków zwalczania broni pancernych, jak obecnie. System wdrożono jedynie w bardzo ograniczonej liczbie, chociaż pierwotne plany zakładały pozyskanie aż ok. 80 takich systemów minowania.

Nie mamy stuprocentowo potwierdzonych informacji o skali spodziewanych zamówień wojska na system Baobab-K. Nieoficjalne informacje, do których udało nam się dotrzeć, mówią o wolumenie 15 wozów, choć jeszcze kilka lat temu za pewnik uznawano zamówienie co najmniej 30. Ich dostawy miałyby rozpocząć się w 2024 roku.

Czytaj też

Trzeba jednak pamiętać, że wdrożenie tego systemu to nie tylko zakup pojazdów i zapewnienie im odpowiedniej infrastruktury eksploatacyjnej, ale też zakontraktowanie odpowiedniej dla ich uzbrojenia liczby min. Dotyczy to nie tylko min MN-123 w dwóch wariantach bojowych, ale też min do celów szkoleniowych i treningowych, co – w pewnym zakresie – już miało miejsce.

Jak oceniają konstruktorzy Baobaba, była to jedna z najmniej absorbujących, najlepiej zorganizowanych i najsprawniej przeprowadzonych prac rozwojowych ostatnich lat – i to nie tylko w porównaniu z tak skomplikowanymi programami jak ZSSW-30 czy NBPWP Borsuk. Trudno się dziwić: Huta Stalowa Wola z projektem systemu minowania narzutowego oswajała się praktycznie od czasów Krotona, podsuwając wojsku coraz to nowsze propozycje, dotyczące głównie pojazdu w wariancie kołowym, którego pozyskaniem wojsko zainteresowane było w pierwszej kolejności. Konieczny był jednak wieloletni etap uzgadniania wymagań. Program ruszył w 2019 r., po odebraniu I etapu PR, czyli tzw. Koncepcji Wyrobu. Już 8 września 2021 r. na MSPO HSW S.A. zaprezentowała prototyp Baobaba-K na podwoziu Jelcz 882D.43, w tym samym miesiącu rozpoczęły się badania kwalifikacyjne, które zakończyły się, pomyślnym wynikiem, po zaledwie kilku, a nie kilkunastu jak zwykle, miesiącach.

YouTube cover video

Tym samym Baobab-K stał się kolejnym w ostatnich latach projektem realizowanym przez HSW S.A., który „dojrzał" do produkcji seryjnej (pomijamy w tej wyliczance wyrzutnie rakietowe Patriot, produkowane w oparciu o licencję amerykańską oraz powstający we współpracy z Tatra Export wielozadaniowy pojazd taktyczny 4x4). W trakcie badań, przypomnijmy, jest NBPWP Borsuk, po badaniach i po pierwszej umowie na serię 70 egz. – ZSSW-30, w produkcji seryjnej są od lat sh 155 mm Krab i samobieżny moździerz automatyczny M120K/SMK120 Rak, natomiast kwestią najbliższej przyszłości jest niszczyciel czołgów Ottokar-Brzoza na podwoziu kołowym, gąsienicowy Rak, wozy dowodzenia i rozpoznania dla artylerii na nowym WPT 4x4, oraz, możliwe, niszczyciel czołgów na gąsienicach, a także – Baobab-G, czyli gąsienicowy wariant Platformy Minowania Narzutowego, przeznaczony do włączenia w skład brygad ciężkich pancernych.

Konstruktorzy opracowujący Baobaba-K studzą hurraoptymistyczne podejście do ewentualnego programu opracowania jego gąsienicowej odmiany, Baobaba-G. Nie da się "jeden do jednego" mechanicznie przenieść ramę z zespołem wyrzutni min z platformy Jelcz, użytej w Baobabie-K, na platformę gąsienicową, na jakiej powstanie Baobab-G. Najpierw wojsko musi tę platformę wskazać. Jest nieomal pewne, że nie będzie podwozie sh Krab – platforma znakomita, ale jednak kosztowna w pozyskaniu.

Platforma minowania nie potrzebuje aż tak skomplikowanej podstawy jak samobieżna haubica, wiele systemów z podwozia Kraba nie zostałoby w pełni w Baobabie-G wykorzystanych. Podobnie można powiedzieć o platformie opracowanej dla NBPWP Borsuk, wobec którego wojsko postawiło bardzo wyśrubowane wymagania, choćby w zakresie pływalności, odporności przeciwminowej i balistycznej. Także i ona dysponuje potężną i kosztowną jednostką napędową, której układacz min nie potrzebuje. Najbardziej prawdopodobna wydaje się opcja, aby nośnikiem systemu Baobab-G zostało nowe podwozie LPG-Hydro, opracowane dla gąsienicowej wersji moździerza Rak oraz z myślą o następcy obecnie produkowanych wozów WD/WDSz dla DMO Regina. To podwozie w zupełności mogłoby stać się satysfakcjonującym pod względem walorów technicznych i swoich cech techniczno-taktycznych, następcą podwozia MT-LB/Opal, z którego korzystał Kroton.

Czytaj też

Tyle, że do wojska należy decyzja, czy chce mieć gąsienicowego Baobaba z zabudowanym zespołem sześciu (jak Baobab-K) miotaczy min z 600 minami, czy (jak w Krotonie) – z zespołem czterech miotaczy min i 400 minami. Różnice są zasadnicze, zarówno w konstrukcji, jak i w taktyce użycia oraz logistycznym zabezpieczeniu jednostek mających używać PMN na gąsienicach. Tak jednak czy owak – mało realne wydaje się proste przeniesienie rozwiązań z kołowego PMN na gąsienicowy. W obydwu typach pojazdów występują, choćby wymieniając tylko najważniejsze różnice, zupełnie inna obciążenia i drgania przenoszące się na zespoły miotaczy oraz oprzyrządowanie odpowiedzialne za ich pracę, odmienne przeciążenia w trakcie jazdy i pracy bojowej, itp.

Na razie nie ma decyzji w sprawie uruchomienia prac nad gąsienicowym wariantem PMN Baobab. Nieporównywalnie bliżej do wprowadzenia do linii jest Baobab-K. I to (być może) nie tylko w Polsce. Na razie do HSW dociera coraz więcej sygnałów świadczących o zainteresowaniu Baobabem-K ze strony „kilku państw z naszego regionu", jak się to ogólnikowo określa. Zainteresowanie wzrosło, kiedy upublicznione zostały informacje o pomyślnym zakończeniu badań kwalifikacyjnych i planowanym rychłym skierowaniu systemu do produkcji seryjnej. HSW S.A. odmawia jakichkolwiek szczegółowych informacji w tej sprawie. I tak będzie z pewnością do czasu podpisania umów.

Artykuł przygotowany we współpracy z HSW S.A.

Reklama
Reklama

Komentarze (14)

  1. B1ob

    To teraz wio na Ukrainę do testów.

  2. Prezes Polski

    Biorąc pod uwagę ilość 15 szt. wydaje się, że wojsko nie bardzo wierzy w ten koncept albo mamy tak słabą kadrę, że nie bardzo wie ona jak wkomponować baobaba w taktykę własnych oddziałów. Gdyby minowanie narzutowe miało być istotnym elementem walki, powinny być dwa takie pojazdy na każdy batalion zmech. i pancerny.

    1. Wuc Naczelny

      No bo faktycznie nie ma jak tego użyć. W sytuacji gdy BWP pływają ale wozy zaopatrzenia i czołgi nie, ruch wojsk i tak kanalizują rzeki. Po drugie wyrąbanie przejścia w takim polu minowym nie wymaga wysyłania żadnych sił: wysyłasz 10 głupich ruskich na wódce w starych czołgach, 5 znika reszta przejażdża i pole oczyszczone, kolejne 50 czołgów jedzie wąskim korytarzem. W rezultacie takim polem minowym uzyskujesz tylko to że w obszarze pola minowego będą się poruszać w kilku kolumnach a nie w szyku rozwiniętym...Tyle że jedna kolumna na odcinku 500m to żadne skanalizowanie. Takei pole minowe owszem przerzedzi atak, ale wpłynie na działanie racjonalnego przeciwnika w którym żołnierze są w stanei swtwierdzić że są na polu minowym i dowództwo jest w stanie zareagować. Jeśłi nie, to np 10% padnei reszta przejedzie- żadne straty.

  3. Wuc Naczelny

    Widzę że specyfikację wozu robili idiotci. Pierwotnym założenie było wyposażenie wozu w WKM, ale podczas gdy jest kontakt z piechotą to po zawodach położenie pola jest znane. Kluczowym w Baobabie jest możliwość postawienia zasłony dymnej w sposób powtarzalny i ciągły na odcinku kilkuset metrów (a do tego jest zbyt mało wyrzutni dymnych i mają one zbyt mały kaliber) oraz łącze danyc z OPL pozwalające stwierdzić czy dany teren jest w danym momencie czysty od dronów. Drugie najważniejsze założenie to możliwość minowania przeciwległego brzegu rzeki (konkretnie wschodniego brzegu rzeki). Do tego jednak potrzeba możliwości skierowania wszystkich wyrzutni na jedną burtę.

  4. Królewiec

    Nowoczesna wojna minowa na lądzie to nie tylko minowanie hektarów przedpola obrony ale i działania ofensywne . Kanalizowanie ruchu przeciwnika , zasadzki w postaci min kierunkowych , szybkie minowanie kierunków włamań czy odwrotów przeciwnika . SZRP powinny mieć szeroką gamę środków i możliwości działania w tym zakresie . Tym bardziej w warunkach przewagi ilościowej potencjalnego agresora . Żeby nie zakończyło się to znowu jakimś pilnym zakupem zagranicą w ramach pilnej potrzeby operacyjnej . Baobab -P powinien znaleźć się w każdej brygadzie zmechu WL na pewno nie w ilościach defiladowych

  5. Ma_XX

    w 1998 chyba na targach w Kielcach zobaczyłem Krotona - skoro teraz przeszedł badania to owszem mamy tempo godne zazdrości całego świata

  6. rwd

    Przy wojnie manewrowej ma to sens ale w wojnie pozycyjnej, dezaktywacja pola minowego po 96 godzinach jest niezrozumiała. Mam nadzieję, że produkcja seryjna już ruszyła, bo przyszłość przez Baobabem widzę ogromną.

  7. SAS

    Kto i kiedy odpowie za sabotowanie armii? Co by było gdyby Ukraina padła po tygodniu? W ciągu roku zrobiono więcej, niż przez ostatnie 10 lat. Okazało się, że nawet jak pieniędzy nie ma, to da się je wygenerować.

    1. Edmund

      @SAS To jest bardzo ciekawa kwestia. Natychmiast po oddaniu władzy przez PO, wręcz skokowo natychmiast pojawiły się dziesiątki mld złotych większych wpływów w budżecie. Przypominam sobie wywiad z szefem służb celnych, który twierdził, ze za czasów PO wjeżdżały cysterny z paliwem przez granicę, a żadnemu celnikowi nie wolno było się nawet o to pytać. Druga rzecz to obniżenie np. CIT za PiS i większe wpływy z tego tylko tytułu o kolejne kil1kadziesiąt mld. Kolejne mld wpływają kosztem np. portów w Hamburgu z tytułu rozbudowy portów w Polsce. Kolejne wpływy to wielkie inwestycje publiczne z tych co PO blokuje, bo ,,są w Niemczech". W nadchodzących latach kolejne wpływy będą z rozbudowującej się zbrojeniówki. Oczywiście jest też dodruk pieniądza, ale ten dodruk jest wszędzie, np. UE dodrukowuje 60 mld euro na miesiąc, podobnie bank w USA. Wszystkie inne banki, choćby nie chciały, muszą robić to samo, aby utrzymać wartość waluty względem innych walut.

    2. SzaraEminencja

      Po odsunięciu od władzy obecnie rządzących. Dopiero wtedy da się ich rozliczyć za lata zaniedbań w obronności Polski a także rozkradaniu majątku.

    3. Hun

      Edmund, z tymi cysternami to prawda. Mieszkałem wtedy w Szklarskiej Porebie przez którą przyjeżdżało nawet i 100 cystern dziennie. Na zachodniej granicy były kontrole ale na południowej był Dziki Zachód. Nikt, niczego nie sprawdzał a jak się znalazł gorliwy celnik albo policjant to na drugi dzień leciał na wschodnią ścianę. Mam rodzinę w służbach to wiem o czym piszę. Znam gościa, którego żona co tydzień-dwa latała na zakupy do Paryża i Nowego Yorku a potem rozdawała raz nałożone ciuchy koleżankom. Po kilkaset euro sztuka.

  8. ANDY

    co za wspaniała widomość po kilkunastu latach zakończono badania kwalifikacyjne ... sukces pytanie kiedy np. Mesko dostanie grosze na dokończenie badań i rozpoczęcie masowej produkcji PIRATA - a tak na poważnie to najwyższa pora kupić odpowiednika BAOBABA w Korei ...

    1. Hun

      Hahaha. Najlepszy dowcip tego chorego roku. Dobrze obrazuje nasza sytuację.

  9. SpalicKreml

    Nie znam analogicznych rozwiązań z innych krajów. Myślę że to szansa na hit eksportowy. Zamawiać i rozwijać.

    1. damo

      Wielka Brytania ma coś podobnego (w szczegóły techniczne i różnice się nie zagłębiam), Rosja również - mine laying system

  10. Gremlin

    Mam nadzieję ,że to pole minowe może pozostać aktywne dłużej niż te podane 96 godzin, trochę dziwne co kilka dni stawiać nową zaporę. Szkoda że nie ma możliwości zdalnego aktywowania/dezaktywowana pola minowego. Najlepiej tak jak w samolotach był system identyfikacji swój/obcy na pojazdach własnych, które mogłyby jeździć po minowanym terenie bez niespodzianek. To byłaby dużą przewagą, pewnie kiedyś będzie to realne

  11. Markus

    Super wiadomość, tak trzymać :)

  12. szczebelek

    Biorąc pod uwagę, że Baobab miałby współpracować z różnymi oddziałami artylerii rakietoweji i lufowej, niszczycieli czołgów, moździerzami, bwp i czołgów to rozmieszczenie 15 sztuk jest jak gra w totka....

  13. Weneda 1977

    Produkować ile się da,może uda się coś wyeksportować.

  14. Buka

    I bardzo ładnie zaczynajcie produkcję i sprzedajecie kilka sztuk Ukrainie niech Monika granicę z ruskimi i Białorusią