USA ostrzegają przed wojną z Rosją. Realne zagrożenie?

Autor. Mil.ru, CC BY 4.0, commons.wikimedia.org
W przestrzeni debaty o bezpieczeństwie i obronności w Europie pojawiają się coraz częściej kolejne ostrzeżenia przed możliwym wystąpieniem dużego konfliktu zbrojnego, gdzie agresorem miałaby być oczywiście Rosja. Co więcej, słyszymy o perspektywie od 2-5 lat na przygotowanie się do takiego rozwoju wydarzeń. W Polsce, tego rodzaju emocje podgrzać miała ostatnia, cytowana i szeroko komentowana wypowiedź amerykańskiego generała Alexusa Grynkewicha (SACEUR). Wskazał on, że dostępne analizy określają potencjalną gotowość strony rosyjskiej do konfrontacji z Europą i NATO już w 2027 roku. Należy więc zadać sobie wprost pytanie, czy oznacza to drogę do bezpośredniej i nieodwracalnej konfrontacji państw natowskich z neoimperialną Rosją.
Czytaj też
Na wstępie należy podkreślić tezę, że Rosja jest wprost państwem agresorem i podważa bezpieczeństwo w Europie i nie tylko tam. Chociaż w ostatnich latach, zaangażowanie militarne w Ukrainie ograniczyło zdolności ekspedycyjne Rosjan na innych kierunkach, czego świadectwem jest upadek popieranego przez lata syryjskiego dyktatora Baszaszara Al-Asada. Nie zmienia to jednak faktu, że niezależnie czy staramy się analizować i tworzyć prognozy krótko czy też średniookresowe istnieje wysokie prawdopodobieństwo braku zmiany tego negatywnego dla Polski i całej wschodniej flanki NATO paradygmatu o rosyjskiej agresywności.
Agresywności definiowanej w sposób zróżnicowany pod kątem narzędzi oraz skali użycia własnych środków. Trzeba bowiem pamiętać, że nie wszystko, co Rosja może wykonać w kolejnych 2-5 latach będzie wyglądało niczym inwazja na Ukrainę z 2022 r. Raz, dlatego, że każdy wyciąga własne lessons learned, a dwa dlatego, że potencjalne uderzenie na chociażby najmniejsze państwo NATO nie może być wykonane w ten sam sposób, co atak na państwo poza sojuszem obronnym jakim była Ukraina.
Rosja nadal będzie skłonna do agresji
Wobec czego należy spodziewać się przykładowo testowania zasad Artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego w zakresie oscylowania przed progiem wojny. Dlatego też, tak ważne jest obserwowanie nie tylko samej Ukrainy, ale również innych elementów działań Rosji, np. manewrów wojskowych w stylu „Zapad”. Lecz także dogłębne analizowanie białoruskiej operacji granicznej, trwającej od 2021 r. Trzeba także brać pod uwagę scenariusze odnoszące się do rozwiązań hybrydowych o wiele bardziej zbliżonych do rosyjskiej agresji z lat 2014-15 na Ukrainę. Jak również większy element zastosowania rosyjskiej karty w zakresie szantażu jądrowego, a być może nawet użycia wybranych środków masowego rażenia.
Szeroko komentowany rok 2027 nie jest więc determinantą powtórzenia rosyjskiej operacji pełnoskalowej, a może odnosić się równie dobrze do rozpoczęcia testów na większą skalę naszych zdolności obronnych. W dodatku, trudnym jest dziś uznanie, iż istnieje jeden element niezbędny do zatrzymania strony rosyjskiej w jej działaniach (neo)imperialnych. Problemem dla władz na Kremlu nie stały się wysokie straty osobowe i sprzętowe, częściowa izolacja międzynarodowa i system sankcji oraz ich wpływ na ekonomię, a nawet pomoc wojskowa Zachodu dla Ukrainy.
Czytaj też
W pierwszej sferze Rosjanie rzeczywiście utracili znaczne ilości żołnierzy i oficerów, co ważne nie tylko samych sił zbrojnych. Dochodzą do tego bowiem inne resorty siłowe oraz zaangażowane w działania zbrojne firmy PMC (z ex PMC Wagner). Przy czym, rosyjskie społeczeństwo w sensie całościowym nie stanęło masowo przeciwko własnym władzom i agresji. Umownie, nie zauważyliśmy czegoś w rodzaju syndromu afgańskiego, który był brany pod uwagę w pierwszych miesiącach.
Co więcej, strona rosyjska nadal jest w stanie rekrutować w różny sposób nowych żołnierzy na wojnę. Zaś doświadczenia bojowe przekładają się w znacznym stopniu na zmiany w podejściu do szkolenia, a także zrozumienia technicznej strony prowadzenia walki. Ucierpiała duma rosyjskiego wojska i przemysłu obronnego, ale jednocześnie w sposób brutalny skonfrontowano się z największymi mankamentami własnych systemów uzbrojenia oraz wymiaru doktrynalnego. Z tym jednak założeniem, że nadal Rosja jest państwem, z racji niedemokratycznego systemu, wysoko wrażliwym na wszelkie patologie, od zjawiska fali, aż po korupcję, oszustwa, nepotyzm.

Autor. Мацква.ру - praca własna, CC BY-SA 4.0, commons.wikimedia.org
Wojna nie zaangażowała całego potencjału Rosji
Jeśli chodzi o straty sprzętowe, które poniesiono i ponosi nadal Rosja na frontach ukraińskich też nie można mówić o jednorodnym obrazie. Rzeczywiście napaść na Ukrainę mocno wyczerpała zapasy, szczególnie sprzętu jeszcze mającego swoje korzenie w ZSRS. Jednakowoż, przecież nie można mówić o tym, iż Rosjanie rzucili przeciwko Ukrainie wszystko czym dysponują. Znów powinniśmy przypominać bolesne lekcje w zakresie (hipo)tez o kończących się zapasach amunicji, systemów uzbrojenia, itd. w przypadku Rosji, które cyklicznie pojawiały się od 2022 roku.
Ważne jest dostrzeżenie synergii wzmacniania własnego przemysłu obronnego, rozszerzenia zaangażowania podmiotów wcześniej nieaktywnych w zbrojeniówce – szczególnie pod kątem systemów nowych – a także sięgania po relacje z zagranicą. Jednym jest zaczerpnięcie technologii irańskich, północnokoreańskich, a innym jest posiadanie zdolności do kooperacji z partnerami chińskimi. A przecież, w przypadku napuszczenia Rosji na Zachód przez ich chińskiego partnera strategicznego (co pojawia się w części analiz, jako jeden ze scenariuszy krótkookresowych) należy zakładać np. szerszą pomoc wojskową dla strony rosyjskiej. Już nie omijanie sankcji, ale chociażby przekazanie części rezerw sprzętowo-materiałowych.
Czytaj też
Tym bardziej należy ostrożnie podchodzić do możliwych zagrożeń i ich materializacji w przestrzeni kolejnych 2-5 lat. Jeszcze innym wątkiem jest zdobycie przez Rosję wiedzy nt. czynników przewagotwórczych Zachodu w związku z zetknięciem się z nimi po stronie ukraińskiej. Oczywiście, działa to w obie strony i można uznać, że Zachód dowiedział się o wiele więcej o rosyjskich technologiach, doktrynie, etc., przede wszystkim w związku z pierwszymi miesiącami wojny z 2022 r. To wówczas Rosjanie tracili znaczne zasoby, w tym najcenniejszych systemów nie tylko uzbrojenia, ale i jeśli chodzi o C4.
Lecz w miarę napływania sprzętu do Ukrainy, również Rosjanie pozyskali cenny urobek analityczny, w tym część sprawnych pojazdów (częstokroć przy błędach samych Ukraińców), co jest najbardziej widoczne (pokazy, programy telewizyjne, itp.). I to nawet, gdy założymy, że nie zetknęli się oni z najnowszymi rozwiązaniami to jednak skala wiedzy strony rosyjskiej jest o wiele większa niż przed 2022 r. Dochodzi do tego również zwiększone zrozumienie własnych słabości względem zachodnich technologii, czego przykładem jest chociażby działanie przeciwko zachodniej precyzyjnej amunicji artyleryjskiej, tak skutecznej w po jej początkowym pojawieniu się na polu walki. Idąc dalej należy stwierdzić, że podobne aspekty będą oddziaływały na założenia doktrynalne.
Czytaj też
Spójrzmy, że do 2022 r. Zachód był przekonany, iż tutorialem dla przyszłych rosyjskich agresji będą koncepcje wojny nowej generacji Siergieja Bogdanowa, Sergieja Czekinow, a przede wszystkim słynna tzw. „doktryna Walerija Gierasimowa” (oczywiście nie będąca doktryną sensu stricte). Lecz uderzenie na Ukrainę przybrało inny wymiar i zaskoczyło każdego, co najważniejsze z Rosją na czele. Nie oznacza to, że teraz strona rosyjska będzie działać w analogiczny sposób, próbując np. dokonania zbrojnej napaści na państwa nadbałtyckie.

Autor. Соколрус - praca własna, CC BY-SA 4.0, commons.wikimedia.org
Amerykańskie zdolności wywiadowcze
Analizując ostrzeżenia płynące ze strony USA musimy pamiętać, że ich Wspólnota Wywiadowcza (IC), której wiele można było zarzucać w ostatnich latach, jednak w przypadku 2022 r. nie pomyliła się w wymiarze strategicznym. Zauważmy, że ostrzegano Ukrainę we współpracy ze służbami wywiadowczymi państw najbliższych sojuszników USA (np. Zjednoczone Królestwo). I co najważniejsze w samej Ukrainie nie było na początku nie było konsensu, jak należy podejść do tego rodzaju zachowań zachodnich służb wywiadowczych i ich rządów. Stąd też, tak liczne wizyty i rewizyty szczególnie szefostw służb wywiadowczych (CIA, MI6/SIS, etc.).
Dziś, na wschodniej flance NATO patrzymy rzeczywiście dokładniej na ręce Rosjanom, co jest wynikiem wzmocnienia naszych zdolności w zakresie kompleksu ISR oraz zmian jakościowych w świadomości całego NATO. Lecz jednocześnie nie powinno się popełniać błędów ukraińskich, w ich przedwojennym przekonaniu o pełnym zrozumieniu rosyjskiego zagrożenia. W końcu, przecież Ukraińcy mogli przypuszczać (i miało to pewnego rodzaju sens logiczny, zważywszy na kulturę, język i łatwość przenikania do samej Rosji), że lepiej znają Rosjan, albowiem od 2014 r. byli de facto w konflikcie zbrojnym z nimi i ich lokalnymi akolitami (tzw. separatyści z Donbasu).
Dla nas w tym miejscu w którym się znajdujemy, szczególnie ważne jest zauważenie, że Pentagon, Departament Stanu, IC, CIA, DIA, NSA, ale też US EUCOM itd. mogą posługiwać się synergią źródeł wywiadowczych. Nie da się ukryć, że amerykański SIGINT (ELINT i COMINT), IMINT (w tym SATINT) są współcześnie na najwyższym poziomie i wiele z danych nie są dostępne na co dzień, poza ograniczonym gronem przede wszystkim członków FVEY (Sojusz Pięciorga Oczu). Dlatego też, część rzeczy może być zawoalowana w końcowe efekty pracy analityków i zawierać ogólne ostrzeżenia.
Aczkolwiek o wiele więcej może dać uznanie, że Amerykanom udaje się posiadać, prowadzić i pozyskiwać nowe źródła HUMINT w samej Rosji i być może w krytycznych okolicach ośrodków decyzyjnych wojska, służb specjalnych oraz polityki. Rosja oczywiście zwiększyła zasoby kontrwywiadowcze i stara się eskalować w środkach wymierzonych w zagraniczne szpiegostwo. Jednakże, w XXI w. przy obecnych środkach łączności (szczególnie cyber) oraz specyfice rosyjskiego społeczeństwa i elit, np. skłonnych do korupcji, istnieje wielka szansa uzyskania efektywnych werbunków i ich prowadzenia. Zaś praca agenturalna dla USA jest potencjalnie o wiele wygodniejsza ekonomicznie, ideologicznie dla Rosjan niż werbunki chociażby Ukrainy. A przecież, ta ostatnia była i jest w stanie prowadzić tajne operacje na terytorium właśnie Rosji, np. porażając rosyjskie bazy systemami bezzałogowymi (op. pk. Sieć Pająka).

Autor. The Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC4.0
Nie stać nas na zbagatelizowanie ostrzeżeń
Dlatego też, nie powinno się bagatelizować amerykańskich estymacji, nawet jeśli nie zgadzają się one na pierwszy rzut oka z naszymi własnymi. Co więcej, nie można się zgodzić, że jest to zbędne straszenie społeczeństw. Albowiem, w innym wypadku wyobraźmy sobie skrajne emocje, gdyby nagle w przeciągu 2-3 miesięcy należałoby przestawić mentalność jakiegoś państwa (państw) na wschodniej flance na warunki wojenne. Dziś mamy czas na dyskusję o zagrożeniach w sposób uczciwy oraz z zachowaniem możliwości na zmiany w naszym podejściu do stanu kryzysu i wojny.
Przy państwach demokratycznych jest to o tyle ważne, że ten proces wymaga właśnie komunikowania się i wbrew pozorom znacznych zasobów transparentności. Te ostatnie są bowiem niezbędne chociażby do kreowania budżetów na obronność. Oczywiście przy wyważeniu akcentów odnoszących się do możliwego pojawienia się zagrożenia i naszych zdolności do przeciwdziałania, w tym poprzez inwestycje w obronność, tworzenie rezerw, działania sojusznicze, aktywność na rzecz filaru pozawojskowego w systemie obronnym państwa.
Czytaj też
Oczywiście zarzutem będzie dlaczego w takim razie USA mówią o tym publicznie i tym samym informują o swoich możliwościach samą Rosję. Odpowiedź może być niejednorodna i złożona. Po pierwsze, chodzi o motywowanie własnych sojuszników i partnerów do zwiększenia aktywności w zakresie inwestycji w obronność oraz zdolności bojowe. Podobne działania są widoczne po stronie amerykańskiej jeśli chodzi o sytuację z Indo-Pacyfikiem. Jest to więc coś w rodzaju sygnału alarmowego, aby nie było później stwierdzeń o braku świadomości.
Drugim z elementów jest oczywiście sygnalizowanie potrzeb własnych do wewnątrz USA. Dowódcy, liderzy polityczni i w zakresie służb specjalnych muszą dziś unikać zarzutu, że wprowadzali w błąd własne społeczeństwo. I jednocześnie jest to niezbędne do uzyskania wsparcia budżetowego na rzecz amerykańskich sił na danym teatrze. Trzecim z elementów jest sygnalizowanie Rosji (ale i Chińskiej Republice Ludowej), że jej potencjalne przygotowania nie będą odbywały się za kurtyną. Widać w tym nowe podejście do komunikacji strategicznej, która pozwala chociażby w sytuacji kryzysowej na odrzucanie wszelkich form dezinformacji, że dane wydarzenie ma charakter spontaniczny i np. wynika z działania Zachodu.
Konkludując, wypowiedzi odnoszące się do jakiś dat granicznych mają na celu wzmacnianie zarówno zdolności obronnych, poprzez przyspieszenie własnych działań w tej sferze. Lecz jednocześnie odnoszą się do zdolności odstraszania i wywierania presji na potencjalnym agresorze, który nie ma swobody przygotowania się do napaści i to niezależnie od jej skali oraz wymiaru. Wobec tego nie powinniśmy czuć się zaskoczeni takim rodzajem narracji strony amerykańskiej, ale traktować to nad wyraz poważnie.

Autor. mil.ru
Skrajne oceny i emocjonalne analizy stanu Rosji
Zaś wracając jeszcze do samej Rosji to po raz kolejny należy powtórzyć, że w jej ocenach powinniśmy być ostrożni. Wykazując się większą krytyką własnych wizji oraz ocen, po serii różnych hipotez (a w licznych przypadkach tez), które pojawiały się od 2022 r. i mówiły o rozpadzie Rosji, upadku militarnym, politycznym i ekonomicznym tego państwa. Przypominając sobie chociażby dramatycznie kreślone narracje autorów, w tym polskich, o tym, iż całe grupy etniczne w Rosji wypowiadają posłuszeństwo. Nadinterpretując przy tym z wielką namiętnością jakieś filmiki z mediów społecznościowych.
Apogeum tego to oczywiście „bunt Prigożyna” i ówczesne emocje na Zachodzie o wielkim marszu na Moskwę, panice Putina i jego samolocie startującym z włączonym lokalizatorem na wieść o uderzeniu PMC Wagner. Powiedzmy sobie szczerze, że wiele z form oceny realnego stanu Rosji i jej możliwości w zakresie prowadzenia agresji była opierana na dostosowywaniu ograniczonych zasobów danych (przede wszystkim cywilnego OSINT) do już wcześniej przyjętych założeń. Niestety wiele z ocen, diagnoz przybierało z różnych motywacji coś w rodzaju obrazu ku pokrzepieniu serc lub bazującego na mediach społecznościowych poszukiwania zasięgów oraz lajków.
Rosja nie jest państwem mocarstwem o zdolnościach do zmiany świata na swoją modłę, gdyż nie ma zasobów i zdolności ZSRR, a obecnie nie dorasta do tandemu USA-ChRL. Jednakowoż, równie błędnym jest kreślenie narracji o potencjale państwa trzeciego świata jeśli chodzi o sprawy niezbędne do rozpoczęcia konfrontacji militarnej i jej dłuższego prowadzenia.
Czytaj też
Dlatego też, wykluczanie eskalacji po stronie Rosji jest współcześnie niemożliwe z naszej, zachodniej perspektywy i przede wszystkim wschodniej flanki NATO. Szczególnie, że agresja zbrojna, w tym np. próba pełnoskalowej inwazji jakiegoś państwa NATO może być pochodną błędnej oceny elit kremlowskich względem własnych zasobów wojskowych, oceny własnych planów wojskowych i możliwości obronnych zaatakowanej strony (lub stron). Nie można wykluczyć, że Rosjanie popełnią kolejne błędy na szczeblu strategicznym. Zauważmy, że nie mówimy w tym przypadku o zdolności do wygrania wojny z NATO, ale o samym fakcie rozpoczęcia działań zbrojnych.
Wówczas nasze zestawienia o słabościach rosyjskich sił zbrojnych, gospodarki, społeczeństwa, itd. będą czymś sprawdzalnym i możliwym do wykorzystania, ale już w warunkach kryzysu. Trzeba brać pod uwagę, że w przypadku obecnej sytuacji Rosji może być próba szukania ucieczki do przodu. Biorąc pod uwagę słabnięcie na arenie międzynarodowej z racji konsekwencji już toczonej wojny w Ukrainie, poszukanie ostatniej „zwycięskiej wojny z Zachodem”. Pozwalającej w sposób złudny do powrotu na najwyższy poziom globalnych rozgrywek i osiągnięcie czegoś w rodzaju nowej żelaznej kurtyny nad Europą. Pamiętając, że putinizm wywodzi się m.in. z nostalgii nad podziałem zimnowojennym. Ukraina mocno uderzyła w wizerunek Rosji, jej sił zbrojnych i relacji z Zachodem.
Błędne oceny mogą skierować to państwo na drogę nawet nieracjonalnych działań, ale z naszej zachodniej perspektywy. Nie wolno również zapominać o takich czynnikach, jak niemożność swobodnego wygaszenia potencjału wojennego – ludzie, gospodarka, etc. na rzecz stanu pokoju, przynajmniej złudnego. Wojna dla wielu w Rosji zwyczajnie się opłaca, a pokój już niekoniecznie musi przynieść to samo.
Zauważmy, że Władimir Putin mówił o nowych elitach Rosji związanych z aparatem przemocy, wojskiem i przemysłem obronnym. Pytaniem dla każdego państwa niedemokratycznego pozostaje, jak skanalizować w okresie postwojennym takie „elity”. Zauważając, że np. w ZSRR nie doszło po II wojnie światowej do nagłej demobilizacji, a dyktator z założenia nieufnie patrzył na rolę sił zbrojnych. Wobec czego należy wprost stwierdzić, że wojna, a przede wszystkim jej rozpoczęcie nie musi bazować na standaryzowanych zasadach dla wszystkich jej uczestników, szczególnie w przestrzeni politycznej oraz wartości obecnych w polityce.
Co więcej, decyzje o wojnie lub jakiejś formie eskalacji poniżej jej progu nie muszą zawierać decydującego głosu najlepszych wojskowych i wywiadowczych analityków, strategów oraz planistów w Rosji.

Autor. Парад Победы на Красной площади/Wikimedia Commons/CC4.0
Rosja przedmiotem, a nie podmiotem
Jeszcze innym rozwiązaniem jest coś, o czym mówią amerykańscy eksperci, a więc wpięcie Rosji do działań ich partnera strategicznego, a więc Chińskiej Republiki Ludowej. Obrazowo, wciągnięcie strony rosyjskiej do wojny w roli przedmiotu, a nie w pełni samodzielnego podmiotu. Zauważmy, że w 2021 r. Rosjanie najprawdopodobniej wykorzystali Białoruś do wywarcia presji granicznej na systemy bezpieczeństwa Łotwy, Litwy i Polski, samemu przygotowując się do inwazji na Ukrainę. Obecnie, należy zgodzić się z takimi hipotezami, że jeśli władze chińskie chciałby realnie dokonać jakiś uderzeń w przestrzeni Indo-Pacyfiku to wojna w Europie (lub działania poniżej jej progu) byłaby wysoce korzystna.
Zauważmy, że na manewrach takich, jak toczone w Australii i Papui-Nowej Gwinei, Talisman Sabre-25 znalazło się wiele państw europejskich i ich sił zbrojnych (komponenty morskie, powietrzne, ale i lądowe). Należy więc je odciągnąć jak najdalej od potencjalnego teatru działań własnych, a do tego Rosja nadaje się idealnie, wiedząc o priorytecie obrony Europy. Przede wszystkim z racji swojej coraz większej zależności ekonomiczno-technologicznej, ale i politycznej od wspomnianej ChRL Rosjanie mogą nie mieć wyboru. Co więcej,strona chińska jest niezmiernie przygotowana do wywierania presji na najwyższe czynniki polityczne w Rosji. Zauważmy swoistą mieszankę wybuchową narzędzi dyplomatycznych, kulturalnych, ekonomicznych i wojskowych.
Czytaj też
W tym ostatnim przypadku służą temu wspólne manewry, gdzie Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza może coraz bardziej wykazywać stronie rosyjskiej swoje przewagi technologiczne. Wywierając presję na wyścig wizerunkowy, kto potencjalnie jest lepiej przygotowany do walki z umownym kolektywnym Zachodem. Nie da się ukryć, że Amerykanie mówiąc o 2027 r. chcą także wykazać możliwość takiego właśnie scenariusza państwom w Europie. Mowa bowiem o ścisłym powiązaniu bezpieczeństwa Europy i Indo-Pacyfiku, ale też racjonalnej zdolności do wzięcia odpowiedzialności przez Europę za tamtejszy teatr działań w warunkach skonkretyzowania się dwóch konfliktów zbrojnych.
Rosja może zaatakować nie tyle w oparciu o własne, dogłębne i bardzo racjonalne założenia, ale wręcz przeciwnie w warunkach emocji antyzachodnich, potrzeby wykazania się przed ChRL i złudzenia w zakresie wykorzystania zaistniałego okienka do działań zbrojnych. Wojny nie muszą wybuchać w warunkach laboratoryjnych, gdyż nie działo się tak to w przeszłości i nie wolno nam oczekiwać tego w najbliższych latach.

Wiele konkluzji i zalecana ostrożność
Podsumowując, można wskazać następujące (subiektywne) wnioski płynące z dyskusji nt. wypowiedzi generała Alexusa Grynkewicha:
- Rosja będzie stanowiła dla nas zagrożenie militarne i jest to akcentowane przez stronę amerykańską, która jest żywotnie zainteresowana bezpieczeństwem wschodniej flanki NATO (obecność wojskowo-polityczna);
- Działania rosyjskie nie muszą zawierać w sobie naszej racjonalności i opierać się o przesłankach, które są brane pod uwagę przez zachodnich analityków, planistów, strategów i szerzej przez decydentów w procesach decyzyjnych (mówimy o państwie niedemokratycznym, które co więcej przeobraża się pod wpływem doświadczeń wojennych oraz własnej propagandy);
- Rosja nie została tak osłabiona agresją na Ukrainę w takiej skali, że nie powinno się już brać pod uwagę utraty woli do agresywnych działań w zakresie implementacji koncepcji (neo)imperialnych w Europie w kolejnych latach (2-5 lat);
- Decyzje rosyjskie nie muszą być pochodną jedynie własnych ocen strategicznych, ale mogą być implikowane presją zewnętrzną ze strony ChRL;
- Dobrze sformatowane zdolności w sferze odstraszania mogą doprowadzić do realnego zmniejszenia ryzyka wystąpienia agresji, ale zawsze powinno się brać pod uwagę, że przeciwnik nie musi postąpić racjonalnie i dlatego jednocześnie należy inwestować w zdolności obronne;
- Amerykańskie zdolności wywiadowcze na kierunku państw takich, jak Rosja oraz ChRL uległy zwiększeniu wraz ze zmianą paradygmatu o priorytetowym zwalczaniu terroryzmu, dlatego należy brać pod uwagę wszelkie sugestie płynące z USA w zakresie zagrożeń, w tym tych militarnych;
- Nowy wymiar działań w domenie informacyjnej, w sensie rozumienia znaczenia komunikacji strategicznej dla odstraszania i obrony, wymaga częstokroć zaryzykowania i sformułowania konkretnych dat, jako elementu utrudniającego przygotowania przeciwnika i zwiększającego własne możliwości do mobilizacji zasobów, poparcia ludności i tworzenia niezbędnej świadomości (co jest czynione z zachowaniem starań ukrycia konkretnych źródeł wywiadowczych).
Czytaj też
Dlatego też, słowa generała Alexusa Grynkewicha nie powinny nas zaskakiwać i nie powinno się ich rozważać w uproszczonym, deterministycznym wymiarze. Nie oznacza to pewności wybuchu wojny, a zawiera w sobie bardziej zawoalowany przekaz. Mówimy o ważnym ostrzeżeniu na zbagatelizowanie którego nie stać nas na wschodniej flance NATO. Jednocześnie, są to słowa motywujące do działań w zakresie nie tylko wzmacniania obronności, ale również krajowych oraz sojuszniczych zdolności do odstraszania Rosji. Te zaś wymagają mobilizacji nie w kategorii 10-15 lat, ale 2-5 lat.
Idąc w sferę szybszego modernizowania sił zbrojnych, większych inwestycji na system obronny kraju, wzmacniania interoperacyjności wojskowo-wywiadowczej oraz uzyskiwania nowych formatów kooperacji regionalnej i kontynentalnej. Wiedząc, że USA mogą dziś być odciągane od Europy zagrożeniem w Indo-Pacyfiku, a państwa europejskie mogą być odciągane od pomocy partnerom z Indo-Pacyfiku zagrożeniami w Europie.
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie