Reklama

Szpieg, sabotażysta, agent … dron [OPINIA]

Zdjęcie ilustracyjne. Operatorzy z Cahalu z jednostki Duvdevan.
Zdjęcie ilustracyjne. Operatorzy z Cahalu z jednostki Duvdevan.
Autor. IDF Spokesperson's Unit, CC BY-SA 3.0, commons.wikimedia.org

Ukraina dokonała porażenia kluczowych baz lotnictwa strategicznego Rosji, a Izrael dokonał szeregu uderzeń na cele w głębi Iranu. Przy czym, w obu przypadkach kluczową rolę odegrały zdolności do przeprowadzenia tajnych operacji z użyciem własnych służb wywiadowczych oraz niemożność ich powstrzymania przez rosyjskie i irańskie kontrwywiady. Pojawia się więc krytyczne pytanie, jakie lekcje z obrazu zniszczonych samolotów i wyeliminowanych dowódców powinniśmy wyciągnąć w kontekście naszego przygotowania w sferze obronności.

Reklama

W ostatnich dniach i tygodniach możemy obserwować szereg wydarzeń, które powinno się z polskiej perspektywy traktować w kategorii poważnego ostrzeżenia dla bezpieczeństwa i obronności. Przede wszystkim, mówimy o ukraińskiej akcji wymierzonej w rosyjskie bazy lotnicze (porażenie m.in. bombowców strategicznych), a po drugie izraelskiej kampanii wobec licznych celów w Iranie (od systemów obrony przeciwlotniczej, aż po obiekty tajnego programu zbrojeń nuklearnych). Zauważmy, że w obu przypadkach mowa jest o kluczowości ulokowania działań wywiadów i wysokiej jakości tajnych operacji wspierających działania stricte militarne. Zarówno Izraelczykom, jak i Ukraińcom udało się bowiem ulokować własne zasoby osobowe oraz techniczne na terytorium przeciwnika. Co ważne, czyniąc to przy jego potencjalnie wysokim poziomie zabezpieczenia kontrwywiadowczego. Iran i Rosja są z natury rzeczy trudną przestrzenią do klasycznego szpiegostwa, a tym bardziej działań dywersyjno-sabotażowych ich kluczowych przeciwników. Wynika to z silnej pozycji tamtejszych służb kontrwywiadowczych, ale także restrykcyjności prawa i obserwacji prowadzonej względem własnych społeczeństw, w warunkach reżimów niedemokratycznych. Z zastrzeżeniem, że zarówno irański MOIS et consortes, jak i FSB nie są strukturami idealnymi, jak wykazano wiele razy.

Czytaj też

Przeciwnika rozpracowuje się latami

Sukces izraelski i ukraiński ukazuje tym samym, jak ważne jest posiadanie takich zdolności wywiadowczych, budowanych w dłuższej perspektywie. Nie da się bowiem rzucić funkcjonariuszy oraz oficerów służb wywiadowczych (wspieranych zapewne przez operatorów sił operacji specjalnych) na konkretne odcinki niejako dopiero po eskalacji samego napięcia militarnego między poszczególnymi państwami. Mowa jest bowiem o wieloletnich procesach w zakresie przygotowania i wykształcenia własnych kadr wywiadowczych, mapowania wrogiego terytorium pod kątem najbezpieczniejszych metod infiltracji i eksfiltracji (szczególnie w warunkach zaistniałego konfliktu zbrojnego, skutkującego licznymi ograniczeniami w poruszaniu się przez wspólną granicę lub inne państwa trzecie). Co więcej, musi to zakładać inwestycje w nowoczesne technologie pod kątem łączności i komunikacji w warunkach przeciwdziałania ze strony wrogich sił. Zauważmy, że do obsługi takich tajnych operacji wymagane jest też posiadanie zdolności w pionach analitycznych, pozwalających na ciągłe i stałe analizowanie słabych oraz mocnych stron wrogich działań politycznych, wojskowych, przemysłowych, policyjnych.

Czytaj też

To wszystko brzmi jak oczywistość, bo o takowych mówimy. Lecz oceniając obecne sukcesy operacyjne Izraela i Ukrainy nie da się pominąć, że oba państwa starały się rozpracowywać obecnych wrogów od lat (w przypadku Ukrainy mowa oczywiście o umownym okresie od pierwszej rosyjskiej napaści na to państwo). Zaś samo kinetyczne porażenie celów jest pochodną tych procesów, generujących potrzeby kadrowe i finansowe oraz wymagających możliwości adaptacyjnych. Powiedzmy wprost, wywiad (niezależnie czy jest to praca na źródłach IMINT, HUMINT, SIGINT, MASINT, itd.) jest równie ważny, co najdroższe samoloty bojowe. Jest wręcz ich niezbędnym dopełnieniem, które pozwala zmniejszyć ryzyko dla operacji bojowej własnych sił konwencjonalnych. Spójrzmy, że izraelskie służby wywiadowcze najprawdopodobniej były w stanie nie tylko pomóc w targetowaniu (TA), ale również są niezbędne w ocenie skutków ataków w tym jeśli chodzi o działania w samym Iranie. Możemy również zakładać, że ich obecność na ziemi (swoiste „Boots on the Ground”) daje potencjalnie większe szanse przeżycia pilotom/operatorom na wypadek niemożności powrotu do baz w Izraelu. Nie mówiąc już o tym, że Izraelczycy są w stanie wytwarzać coś w rodzaju presji psychicznej na żołnierzy oraz służby irańskie w zakresie ciągłego poszukiwania możliwych spotterów, szpiegów i agentury. Uderzenia Ukrainy na bazy lotnictwa strategicznego Rosji też musiały wywołać podobną presję psychiczną na służby rosyjskie od naturalnie znajdującej się pod pręgierzem oskarżeń o nieudolność FSB, aż po lokalne formacje policyjne i ochronne. Powiedzmy szczerze, chcąc się przygotować do potencjalnego konfliktu zbrojnego w obecnych realiach (historycznie też) trzeba pamiętać, że wywiad opłaca się.

Reklama

"Tarcza i miecz" równie niezbędne

Jednakże, nie wolno pomijać niezbędności odpowiedniego zbilansowania wydatków na działania wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Zauważając, że Rosjanie i Irańczycy polowali oraz nadal polują na obcych szpiegów i operatorów systemów bsp z wielką energią, a jednak zostali zaskoczeni. Wykazując, że nawet mocno represyjne systemy są penetrowalne i zdolne do infiltracji nawet pod kątem najbardziej krytycznych funkcji państwa i obronności. A co dopiero możemy powiedzieć o państwach demokratycznych, co więcej tych które niejako odwykły od zagrożeń na wypadek wojny. Dziś możemy być jednego pewni, Rosjanie, Białorusini czy też inne państwa wrogie Zachodowi będą dokładnie studiować operacje przeprowadzone przez służby izraelskie oraz ukraińskie głęboko na wrogim terytorium. Wyciągając na własne potrzeby konkretny urobek, przekładając konkretne taktyki działania na swoje możliwości operacyjne. Mówiąc otwarcie, każde państwo NATO musi nie tyle patrzeć z umownym podziwem na działania Izraela w Iranie, a także Ukraińców w Rosji, co raczej już pozycjonować się jednocześnie w roli państwa potencjalnie zaatakowanego w podobny sposób. Tym samym, istnieje szereg przestrzeni do tworzenia własnych krajowych oraz sojuszniczych lessons learned.

Czytaj też

Pierwszym i najbardziej oczywistym wnioskiem jest odejście od uznania, że możemy swobodnie operować z użyciem baz rozlokowanych w umownej głębi (strategicznej czy operacyjnej). Ten problem jest oczywiście poruszany coraz szerzej w sferze analiz zagrożeń precyzyjnym ostrzałem rakietowym, w tym systemami hipersonicznymi. Lecz obecne działania izraelskie oraz ukraińskie wykazują wrażliwość na operacje z użyciem rojów bsp, systemów fpv wspieranych przez półautonomiczne lub wręcz autonomiczne rozwiązania w zakresie nawigacji, prowadzenia lotu oraz namierzania i rażenia celów. Co więcej, Izraelczycy wykazali, że możliwe są także potencjalne ataki np. z pomocą środków takich, jak ppk w rejonach, gdzie Iran nie spodziewał się zasadzek. Przypomnijmy, że już wcześniej pojawiały się też spekulacje o możliwym zastosowaniu lądowych systemów bezzałogowych jako części zakamuflowanych zasadzek na cele HVT. Odległość nie powinna rozluźniać procedur ochronnych i obronnych, a tym bardziej osłony kontrwywiadowczej. Dotyczy to każdego państwa i jego terytorium, ale też ulokowania w przestrzeni NATO. Porażone rojem bsp mogą być równie dobrze polskie Krzesiny, Powidz, Malbork czy Łask, jak i hiszpańskie Torrejon, Moron czy Zaragoza.

Reklama

Sukces, który zwiększa ryzyka

Wykazując niezbędność standaryzacji systemów obrony i niezbędność zaakceptowania, że również w warunkach poniżej progu wojny możemy stać się celami podobnych działań. Szczególnie, że oprócz obecnych doświadczeń, przykładowo Rosja może czerpać z bogatego zasobu merytorycznego jeszcze radzieckich metod przygotowywania się do uderzenia na NATO przed wybuchem wojny i daleko za liniami wroga. Co więcej, działania Izraela wobec Iranu wykazują znaczenie ochrony i obrony nie tylko samych obiektów wojskowych, ale także innych komponentów systemu obronnego państwa. Szczególnie, gdy myślimy jednak o obronie powietrznej. Zauważmy, że również ukraińska obrona przed rosyjską agresją wykazuje, iż przeciwnik będzie miał zdolność do masowego werbunku agentury (m.in. za pomocą szyfratorów czy mediów społecznościowych i zastosowania czynnika finansowego). Nawet izraelski Szabak wskazywał niedawno, że Iran zmienił i zwiększył zakres działań werbunkowych w Izraelu. Niestety sytuacja jest o tyle poważna, że współcześnie każdy telefon podłączony do sieci pozwala na szybki transfer ważnych danych IMINT dla potencjalnego przeciwnika i kontakt z prowadzącymi agenturę, którzy są zlokalizowani daleko od przestrzeni poddanej obserwacji.

Czytaj też

Przy czym, Izraelczycy przypomnieli także znaczenie bezpieczeństwa kluczowych dla systemu dowodzenia i kontroli (C2) osób w danym państwie (w pomniejszym stopniu czynią to również od 2022 r. Ukraińcy). Zauważmy, że kolejne akcje powietrzne i tajne operacje nie tylko osłabiają poczucie bezpieczeństwa głównych dowódców różnych formacji, ale także realnie mogą wpływać na osłabienie systemu decydowania w atakowanym państwie. A przecież sam Iran miał już wcześniej doświadczenia z atakami na cele osobowe o wysokiej randze, więc znaczenia HVT w tym przypadku nie trzeba tłumaczyć. Widać więc niezbędność obrony i ochrony miejsc przebywania kluczowej kadry dowódczej, zabezpieczenia fizycznego VIP, jak i ochrony informacyjnej. I finalnie traktowania na poważenie również scenariuszy wymagających szybkiego wdrożenia osób dodatkowych do kluczowych procesów decyzyjnych czasu wojny/kryzysu.

Ochronić VIPów

W tym miejscu zauważmy, że Rosjanie próbowali wykonać to, co de facto zrobili obecnie Izraelczycy w pierwszych dniach kampanii z 2022 r., gdy napadli zbrojnie na Ukrainę. Lecz stronie ukraińskiej udało się zapewnić ochronę dla najważniejszych swoich decydentów, a także osłonić informacyjnie i psychologicznie swoje struktury dowodzenia (w większości). Powiedzmy więc, że inwestycje w sprawdzone formacje chroniące naszych VIPów na Zachodzie to nie tylko działania pozwalające w warunkach pokoju osiągnąć odpowiedni poziom zabezpieczenia antyterrorystycznego, to również pytania o poważniejsze wojenne zagrożenia. Co więcej, wiązane nie tylko z bezpośrednią ochroną, ale także całym szeregiem najbardziej tajnych zagadnień w postaci chociażby obiektów dowodzenia i podejmowania decyzji w postaci specjalistycznych schronów i sposobów dostarczania tam VIPów. A dziś nie będzie zaskoczeniem, że w warunkach zagrożenia konfliktem zbrojnym na liderów politycznych i wojskowych będą czekać nie tylko obcy komandosi, najemnicy, etc., ale także zróżnicowane platformy bezzałogowe. W tym ostatnim przypadku nie tylko należy obawiać się ataków za pomocą np. rojów bsp, ale i wykorzystania chociażby lądowych platform (ugv) czy też pułapek wykorzystujących zakamuflowane zdalnie sterowane moduły uzbrojenia.

Czytaj też

Reklama

Wobec tego wszystkiego osłona kontrwywiadowcza jest bezsprzecznie kluczowa dla zdolności obronnych państwa i nie powinna być traktowana w sposób zawężony jedynie do zwalczania klasycznego szpiegostwa. Przy czym, eliminacja obcej agentury, ale i kadrowych funkcjonariuszy przeciwnika zaczyna się nie tuż po wybuchu wojny. Musi to być proces długofalowy, obejmujący wzmacnianie własnych sił i środków technicznych. Przy jednoczesnym budowaniu niezbędnej świadomości wśród społeczeństwa, a także tworzenia więzów pozwalających na płynne przekazywanie niezbędnych danych o zagrożeniach. Szczególnie jeśli chodzi o społeczności lokalne wokół baz i kluczowej infrastruktury wojskowej oraz krytycznej. Nie mówiąc już o chociażby osobach zaangażowanych w spedycję, zajmujących się logistyką czy wynajmujących różne obiekty na których mogą pojawić się np. kontenery z systemami bezzałogowymi. Co więcej, kazusy Iranu i Rosji zaatakowanych głęboko na swoim własnym terytorium nakazują również na uważne spojrzenie na interoperacyjność wojska, policji, służb ochrony i właśnie kontrwywiadu w czasie zagrożenia konfliktem zbrojnym. Na sam koniec można wskazać, że wnioski wskazane w tekście pt. Kontrwywiady czasu prawdziwej „wojny wysokiej intensywności” (1.03.2023, Infosecurity24), właśnie wraz z obserwacją obecnych działań Izraela i Ukrainy zyskują na znaczeniu. I nie możemy uciec od tego rodzaju debaty zarówno w Polsce, na wschodniej, północnej i południowej flance NATO, jak i w całej przestrzeni transatlantyckiej.

WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie
Reklama

Komentarze (1)

  1. xdx

    Co jakiś czas pojawiają się informacje o ujawnionych szpiegach czy to w Niemczech czy to w Anglii ale w Polsce wszystko kręci się po staremu i nie słychać aby coś ujawniono poza paroma pionkami rozklejającymi plakaty i ustawiającymi kamerki. Można odnieść wrażenie że Polska to wyspa nie będąca w kręgu zainteresowań sovietów …. co oczywiście jest nieprawdą. To daje do myślenia o jakości polskiego kontrwywiadu ale z drugiej strony nie jest zaskoczeniem po rządach ludzi którzy rozwalili wywiad i ujawnili dane współpracowników , wtedy nikt nie chciał zrozumieć iż szkody będą się ciągnąć latami … i mam dziwne wrażenie iż dalej tego nie rozumieją . Gdyby nie informacje innych zagranicznych wywiadów to nawet chłopców od plakatów nie dałoby rady ujawnić. Polska jeszcze wiele lat nie będzie w stanie funkcjonować w środowisku wywiadu.

Reklama