Reklama

Geopolityka

Partyzantka ma swoje miejsce na wojnie Ukrainy z Rosją [OPINIA]

Żołnierz Gwardii Narodowej Ukrainy z UAR-15
Karabinek UAR-15 w rękach członka jednostki specjalnej Gwardii Narodowej Ukrainy.
Autor. ngu.gov.ua

Partyzanci ukraińscy cały czas prowadzą działania nękające rosyjskie wojska okupacyjne o czym dowiadujemy się z różnych źródeł, w tym internetowych. Nie można jednak zapominać, że działania za liniami wroga nie ograniczają się do fizycznych aktów dywersji wobec mostów czy linii kolejowych. To bowiem cała gama form wywierania presji na przeciwniku (w tym przypadku Rosjanach i kolaborantach), a także budowanie niezbędnego zaplecza wywiadowczego dla własnych wojsk. Jednocześnie, dzięki temu ludność cywilna pozostająca pod okupacją i ma kontakt z aktywnością własnych władz i świadomość, że okupacja to jedynie stan tymczasowy. Nie można jednak przeceniać znaczenia działań nieregularnych i żądać od ukraińskiej partyzantki czegoś w rodzaju masowego powstania na terenach zajmowanych przez wojska rosyjskie.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Rosyjska agresja na Ukrainę stwarza okazję do szerszej refleksji odnoszącej się do problematyki działań głęboko za liniami wroga. Przede wszystkim dlatego, że dostrzegamy już teraz szereg wycinkowych informacji (w tym wideo, foto) wskazujących na podejmowane przez stronę ukraińską operacje specjalne, od psychologicznych poprzez pozyskiwanie informacji o ruchach rosyjskich wojsk (wywiad i rozpoznanie), aż do dywersji, sabotażu i prób eliminacji kluczowych kolaborantów. Przy, oczywiście, założeniu, że pełna skala działań na terenach okupowanych jest trudna do oceny w toku wojny, możemy spróbować wskazać zarówno czynniki sprzyjające stronie ukraińskiej, jak i postarać się wskazać najbardziej widoczne ograniczenia w tego rodzaju operacjach. Jednocześnie postaramy się zmierzyć z mitami „wielkiej partyzantki" walczącej w swego rodzaju bitwach z przeciwnikiem konwencjonalnym.

Czytaj też

Atuty strony ukraińskiej

Na wstępie zauważmy, że Ukraina rzeczywiście ma szereg atutów jeśli chodzi o podejmowanie operacji głęboko za liniami wroga. Należą do nich w pierwszej kolejności odpowiednie zasoby ludzkie, należące zarówno do wywiadu jak i wojsk specjalnych. Już od pierwszej agresji Rosji z lat 2014-15 musiały one operować w swoistej tajnej wojnie w Donbasie. Trwającej w czasie gdy większość Europejczyków była zadowolona z tzw. porozumień mińskich i uważała, że wojna nie może już się powtórzyć. To właśnie ukraińscy operatorzy i funkcjonariusze służb musieli dysponować diametralnie inną oceną sytuacji przynajmniej regionalnej wynikającą z codziennej obserwacji wydarzeń na terytorium okupowanym przez Rosjan.

Reklama

Stąd też trzeba założyć, że obecne przenikanie przez rosyjskie/separatystyczne linie frontu (już w warunkach w pełni wojennych) na tereny okupowane, ,nie jest czymś nowym. Jak również można też śmiało uznać, że ukraińskie plany obronne musiały zakładać szersze rozwinięcie działań na obszarach zajętych przez okupanta. Nie da się bowiem ukryć, że część scenariuszy inwazji rosyjskiej, rozważanych przez dowódców i decydentów ukraińskich przed agresją, była skrojona do o wiele gorszej sytuacji strategicznej kraju niż ta, z którą mamy obecnie do czynienia. Widać to było przede wszystkim w przypadku prowadzenia operacji na tyłach wojsk rosyjskich nacierających na Kijów. Stąd potrzeba ulokowania działań wojskowych oraz wywiadowczych pod rosyjską okupacją nie stanowiła żadnego tabu i musiała być szerzej analizowana.

Czytaj też

Co więcej, nie należy pomijać współpracy międzynarodowej Ukrainy w budowaniu narzędzi do takich potencjalnych operacji na terenach okupowanych. Świadczą o tym chociażby dostępne informacje odnoszące się do przedwojennej współpracy z U.S. Army Special Forces. Amerykańskie Zielone Berety są uznawane za kluczowy element w budowaniu zaplecza do dobrze przygotowanych i skrojonych do warunków lokalnych operacji partyzanckich. Już w marcu 2022 r. mówiono o tym w kontekście wzmacniania zdolności ukraińskich po agresji z 2014 r., jeśli chodzi o prowadzenie zasadzek, wykonywanie rajdów na tyły przeciwnika i właśnie konstruowanie działań partyzanckich (szeroko analizowała ten fakt amerykańska stacja Fox News).

Trzeba zauważyć, że US Special Forces są mocno zakorzenione historycznie w takich działaniach na rzecz innych państw i ich sił zbrojnych, biorąc pod uwagę specyfikę nauki języków obcych, ale też sferę doktrynalną i szkoleniową. W tym ostatnim przypadku wręcz od początków swojej kariery operatorzy jednostek Zielonych Beretów muszą mierzyć się z wyzwaniem jakim jest współpraca np. z lokalnymi formacjami partyzanckimi. Mowa o znanym ćwiczeniu pk. Robin Sage, prowadzonym od 1974 r. Przy czym kooperacja z Amerykanami nie musiała być jedyną jeśli chodzi o współpracę szkoleniową w takim zakresie operacji specjalnych. Wiadomym jest, że również inne państwa posiłkowały się swoimi specjalsami jeśli chodzi o współpracę szkoleniową z ukraińskim wojskiem.

Wspomniana wiedza z Zachodu przekazywana przed wojną stronie ukraińskiej może dziś mocno procentować właśnie w tworzeniu i współpracy z zasobami pozostawionymi za liniami wroga, na terenach okupowanych przez Rosję. Szczególnie, że historycznie również w wymiarze natowskim i okołonatowskim możemy przywołać pewien zasób wiedzy na temat tzw. operacji stay-behind. Dotyczą one przede wszystkim okresu zimnej wojny, gdzie oczywiście najbardziej znana i zarazem najbardziej symboliczna jest operacja pk. Gladio. Jednakże, nie należy ograniczać się jedynie do niej w podobnych analizach, wiedząc, że narodową operację stay-behind w okresie zimnej wojny planowały również chociażby służby francuskie.

Przy czym, sami Ukraińcy mogą dołożyć do tego swoją znajomość terenu, która jest kluczowa w tajnych działaniach zarówno w przestrzeni zurbanizowanej jak i w przypadku taktyki zielonej. Strategiczną rolę odgrywa również rozeznanie w zakresie specyfiki ludności zamieszkałej w regonie. Stąd zdolność do budowania danych odnoszących się do nowych kolaborantów, którzy wspierają okupantów. Na takie działanie zwracała uwagę w swoim tekście brytyjska BBC z lipca 2022 r.

Czytaj też

Nie wspominając o akcjach bezpośredniej likwidacji lub zastraszenia kolaborantów, którzy stają się poprzez swoją aktywność wobec ludności okupowanej celami niejako kluczowymi o wysokiej wartości. Trzeba też pamiętać, że w kontekście rosyjskiej koncentracji wojsk inwazyjnych w całej Ukrainie podejmowane były działania mające na celu zmapowanie zasobów ludzkich niezbędnych do formowania obrony terytorialnej. Należy założyć, że analogicznie postępowały ukraińskie służby specjalne cywilne i wojskowe. Dziś, według autora tego tekstu, trudno jest wysuwać jednoznaczne twierdzenia czy np. nie powstawały od grudnia 2021 do lutego 2022 r. odpowiednie skrytki na broń, amunicję, a przede wszystkim do prowadzenia skrytej łączności.

Tego rodzaju informacje w każdym państwie zagrożonym wojną stanowią najściślej strzeżoną informację i są najmocniej zakonspirowane. Nie otrzymamy więc nawet szczątków informacji z żadnej ze stron wojny. Dla Ukraińców jest to ważne, aby rosyjski kontrwywiad nie wpadł na trop żadnego z zastosowanych rozwiązań technicznych lub operacyjnych. Zaś dla Rosjan, nawet gdyby przechwycili którąś ze skrytek nie jest na rękę ukazywanie, że doszło do spalenia któregoś z kontenerów lub metod łączności ukraińskiej, by druga strona niczego nie zmieniała lub nie próbowała dojść sposobu, w jaki przeciwnik dotarł do danej lokacji czy w jaki sposób rozpracował metodę komunikacji.

Ważnym atutem do operacji stay-behind oraz wspierania innych operacji specjalnych podejmowanych pod rosyjską okupacją jest sam obraz tzw. rosyjskiego świata (russkij mir), wyłaniający się z działań okupantów. Rosjanie przede wszystkim koncentrują się na represyjności swoich rządów na terenach zajętych. Co więcej, ich siły zbrojne oraz inne formacje mają problemy z bandytyzmem, gwałtami, morderstwami popełnianymi na ludności cywilnej. Nie ma więc mowy o działaniach w zakresie pozyskiwania serc i umysłów w rejonach okupowanych. Szczególnie, że Rosjanie wprowadzają do działań np. jednostki złożone z mniejszości etnicznych z głębi kraju, ale też najemników czy innych kadyrowców. Implikuje to również odwoływanie się do zasobów ludzkich częstokroć wywodzących się z kręgów patologicznych. Przez co jeszcze mocniej antagonizowana jest relacja z okupowanymi społecznościami.

Nie mówiąc już o tym, że Rosjanie mają problemy z aprowizacją i zaopatrzeniem dla własnych wojsk, a co dopiero mówić o ludności rejonów okupowanych. Pozwala to na potencjalne pozyskiwanie ludności cywilnej do oporu lub przynajmniej do wytworzenia środowiska, gdzie można wprowadzać własne aktywa należące do ukraińskiego wywiadu i wojsk specjalnych. Oddzielnym wątkiem może być potencjalne zwiększenie aktywności w rejonach okupowanych przez Rosjan po 2014-15 tzw. republiki ludowe. Strona rosyjska prowadzi bowiem od początku wojny masowy werbunek wśród lokalnej ludności i następnie używa tamtejszych formacji "separatystycznych" według standardów niższych, niż wobec własnych sił zbrojnych. Powoduje to znaczne straty wśród separatystów i wpływa na morale wśród ich rodzin oraz bliskich. Analogicznie jeśli chodzi o pogłębiające się problemy z funkcjonowaniem obu separatystycznych rosyjskich tworów w Donbasie. Jako hipotezę można postawić w tym miejscu stwierdzenie, że po takich stratach najprawdopodobniej będzie łatwiej o werbunek informatorów i agentury na rzecz ukraińskich służb wywiadowczych.

Czytaj też

Tak czy inaczej, zauważmy, że w toku wojny na szeroką aktywność partyzancką wskazywano chociażby w Melitopolu. Takie dane publikował m.in. amerykański think tank Institute for the Study of War, znany z obrazowania konfliktu zbrojnego od 24 lutego 2022 r. Jednkaże działania ukraińskiego podziemia można odnotować w Chersoniu, Tokmaku (wysadzenie mostu), Enerhodarze czy też wręcz doszczętnie zniszczonym w trakcie oblężenia Mariupolu. Nie mamy więc do czynienia z tworzeniem wielkich oddziałów partyzanckich do walki, a raczej z klasycznymi działaniami niekonwencjonalnymi, nastawionymi na nękanie przeciwnika, wpływanie na stabilność jego zaplecza, szlaków przerzutu materiałów niezbędnych do prowadzenia walki zbrojnej. I Rosjanie to odczuwają, czego świadectwem jest chociażby odwoływanie się do użytkowania pociągów pancernych patrolujących szlaki kolejowe.

W świetle ukraińskiego prawa (ustawy o podstawach oporu narodowego) podmiotem odpowiedzialnym za „narodowy opór" w Ukrainie jest dowództwo Sił Operacji Specjalnych. I dlatego właśnie to tamtejsze Siły Operacji Specjalnych koordynują działania informacyjne odnoszące się np. do takich spraw jak „wspieranie i koordyncja wszystkich tych, którzy chcą walczyć o wyzwolenie naszej ziemi od rosyjskich okupantów". Poprzez kanały internetowe można dowiedzieć się jak używać prywatnych sieci VPN do nawiązywania komunikacji, omijającej rosyjskie blokady oraz próby inwigilacji korzystania z Internetu pod okupacją.

Trzeba bowiem podkreślić, że wojna nie zablokowała dostępu do sieci, ale jednocześnie należy rozpatrywać wzmocnienie rosyjskich działań w cyberprzestrzeni. Przekazywane są również instrukcje na jaką aktywność wojskową Rosjan zwracać uwagę. Wcześniej dystrybuowane były też informacje odnoszące się do przygotowywania i użytkowania broni oraz uzbrojenia- właśnie w warunkach działań na zapleczu przeciwnika. Przy czym widać, że działania kinetyczne przeciwko Rosjanom są prowadzone w sposób bardzo rozważny. Nie zmienia to faktu, iż inne formy aktywności partyzanckiej są wykorzystywane przy znacznych sukcesach ukraińskich.

Czytaj też

Zauważmy, że informacje przebijające się do źródeł otwartych mówią o prowadzeniu lokalnych operacji psychologicznych, bazujących np. na działaniach propagandowych wobec wojsk okupacyjnych, ale również lokalnej ludności. Mowa chociażby o akcjach plakatowych w miejscowościach okupowanych przez Rosję. Przechwycone rozmowy żołnierzy rosyjskich świadczą o tym, że czują oni opór lokalny i powielają jego opisy (nawet jeśli nie są prawdziwe, to przebiły się do świadomości okupantów). Ukrainie udaje się również utrzymać coś w rodzaju dualizmu jeśli chodzi o administrację lokalną rejonów okupowanych.

Widać to z przekazów sygnowanych przez członków władz pozostających pod okupacją. Lecz najważniejsze jest pozyskiwanie informacji i tworzenie siatek szpiegowskich. Dotyczy to przekazywania całego spektrum informacji wojskowych i polityczno-wojskowych. Niezbędnych chociażby do wprowadzania w rejony okupowane wyspecjalizowanych grup dywersyjno-sabotażowych; namierzania celów pod uderzenia rakietowe, etc. Precyzja zestawów takich jak HIMARS to nie tylko sama technologia, ale właśnie niezbędne zaplecze TA (ang. target acquisition, namierzania celów) zależne od m.in. dobrej oceny celów rosyjskich, niejednokrotnie kamuflowanych w miejscach o wysokim stopniu zabudowy. Równie istotny jest też urobek wywiadowczy jakim jest ocena zniszczeń celów, a także pozyskiwanie informacji jak wojska okupacyjne odnoszą się do poczynionych zniszczeń.

Kluczowe, pod względem operacyjnym, jest też ulokowanie odpowiednich zasobów przy węzłach komunikacyjnych. Obserwacja ruchu wojsk to nadal klasyczne dobrze zadaniowane źródła ludzkie (HUMINT), a nie tylko OSINT, IMINT w tym SATINT czy SIGINT. Pozwalają one na regularne dostarczanie danych odnoszących się do przejazdów kolumn wojskowych, ich oznaczeń, itp. danych. Patrząc na specyfikę walk na wschodzie i na południu można śmiało uznać, że takie dane są informacjami ratującymi życie ukraińskich żołnierzy. I to one, a nie wielkie działania partyzanckie mają priorytet. Szczególnie w momencie, gdy ograniczona jest możliwość wprowadzania w rejon walk większych bsp ukraińskich z racji rozwinięcia lepszych systemów obrony przeciwlotniczej strony rosyjskiej. Mówiąc wprost. dane o Rosjanach, ich sprzęcie, nastrojach są obecnie być może o wiele ważniejsze niż podkładanie ładunków wybuchowych czy chwilowe, hipotetyczne związywanie mniejszych lub większych oddziałów okupanta . Stąd też wymóg wyważenia potrzeb taktycznych i operacyjnych, ale też patrzenia na potrzeby chwili i perspektywy kolejnych miesięcy walk.

Czytaj też

Ograniczenia dla ukraińskiej partyzantki

W tym miejscu należy jednak odnieść się do ograniczeń jeśli chodzi o wykorzystanie działań za liniami wroga jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie. Na pierwszym miejscu należy ulokować kwestię reperkusji dla ukraińskiej ludności cywilnej. Rosjanie od początku agresji w lutym 2022 r. stosują, co naturalne dla ich sił zbrojnych i formacji mundurowych, tzw. „zaczystki", obozy filtracyjne, a przede wszystkim nie mają oporów przed przemocą wobec ludności cywilnej. Stąd też wszelkie koordynowane przez Ukrainę operacje psychologiczne, każde działania wywiadowcze, a tym bardziej dywersyjno-sabotażowe muszą być poprzedzone analizą reakcji rosyjskich sił okupacyjnych oraz ich paramilitarnych formacji pomocniczych bazujących na kolaborantach. Chodzi o zabezpieczenie warunków bytowania dla Ukraińców pozostających pod okupacją rosyjską.

Należy zaznaczyć, że Rosjanie od początku agresji szykowali się do zdławienia oporu na okupowanych obszarach czego świadectwem mogą być listy proskrypcyjne, a nawet zestawienia osób do fizycznej likwidacji. ONZ zostało poinformowane o tym fakcie na kilka dni przed inwazją przez Amerykanów. Przypomnijmy, że ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ w Genewie Bathsheba Nell Crocker pisała w swoim liście, że „ponadto dysponujemy wiarygodnymi informacjami, że rosyjskie siły zbrojne prawdopodobnie podejmą śmiercionośne działania w celu zdławienia pokojowych protestów albo przeciwdziałania w inny sposób pokojowemu oporowi ludności cywilnej". Stąd też należy zauważyć, że dla ukraińskich władz politycznych i wojskowych zawsze kluczowym pytaniem pozostaje jak pogodzić operacje za liniami wroga, podejmowane na okupowanym terytorium, z losem własnych obywateli. Również jeśli weźmie się pod uwagę podejmowane przez Rosjan starania w zakresie bezprawnego przeprowadzenia tzw. referendów, zmiany statusu obywateli Ukrainy poprzez siłowe nakłanianie do przyjęcia obywatelstwa czy narzucanie waluty rosyjskiej.

Czytaj też

Jednocześnie, spoglądając na ten problem mniej humanitarnie, a bardziej praktycznie możemy dostrzec równie istotne ograniczenie w skali kinetycznych działań za liniami wroga. Przede wszystkim otwarte działania sabotażowo-dywersyjne, podjęte na masową skalę wymuszą na Rosjanach operację kontrpartyzancką. Może to spowodować np. zablokowanie dostępu do ważnych informacji wywiadowczych, niezbędnych chociażby do odpowiedniego wspierania procesu namierzania celów takich jak składy amunicji, kolumny wojska, itp. Czyli jedna partyzancka potyczka, widziana z perspektywy wzywających do masowych wystąpień wojskowych, może naruszyć w dłuższej perspektywie o wiele ważniejsze zasoby wywiadowcze.

Przy wszystkich swoich słabościach wojskowych Rosjanie dysponują też zasobami do prowadzenia operacji kontrwywiadowczych i kontrpartyzanckich w rejonach okupowanych. Zauważmy, że do tego wykorzystywany może być rozbudowany zasób FSB, ale też Rosgwardii. Niewątpliwym atutem dla rosyjskich agresorów jest posiadanie możliwości sięgania po kolaborantów, zarówno tych z 2014-15 osadzonych w tzw. republikach ludowych jak i tych pozyskanych w różny sposób po lutowej agresji z 2022 r. Źródła osobowe znają język, mogą być również o wiele łatwiej zakamuflowane w danych społecznościach znajdujących się pod okupacją. Oczywiście nie mówimy tylko o osobach pozyskiwanych do współpracy na bazie czynnika ideologicznego, ale również materialnego. Ten ostatni może być krytyczny szczególnie dla uzyskania źródeł w rejonach najsilniejszych walk, gdzie wiadomym jest, iż strona rosyjska stosuje głód czy dostęp do wody pitnej jako elementy oddziaływania wobec ludności okupowanej. Należy zauważyć, że wojska i siły okupacyjne nie mają bariery językowej operując w rejonach o (przedwojennej) dominacji języka rosyjskiego.

Pytaniem otwartym pozostaje również ile materiałów po SBU, ale też urzędach i lokalnej administracji udało się przechwycić rosyjskim służbom specjalnym. Szczególnie jeśli chodzi o spisy ludności terenów okupowanych, jaka jest skala wykorzystywania nowoczesnych technologii szpiegowskich np. do typowania osób podejrzewanych o działanie bezpośrednie w ruchu oporu lub sprzyjanie jemu. W tym miejscu należy wprost zastanowić się na ile Rosjanie mogli sięgnąć, przed agresją lub w jej trakcie, po chociażby specjalistyczne oprogramowanie do analizy dużych ilości danych wywiadowczych. Co więcej, noprogramowanie opracowane nie tylko przez rosyjskich programistów, ale także chińskich. Stąd też tak istotne dla służb ukraińskich jest stawianie na bezpieczeństwo swoich aktywów osobowych w rejonach okupowanych przez Rosję.

Czytaj też

Rosyjskie służby specjalne mogą sięgnąć niestety do bogatego zasobu działań kontrpartyzanckich z lat sowieckich, włącznie z operacjami bazującymi na głębokiej infiltracji ruchów partyzanckich. Mają również doświadczenia jeśli chodzi o brutalną pacyfikację Czeczenii oraz przechwycenia tam ludzi pokroju Kadyrowów (ojciec i syn) do własnych celów. Nie można więc uznawać, że w przypadku dłuższej okupacji represyjność zamieni się w coś w rodzaju kupowania części elit lokalnych i pacyfikowania poprzez bardziej skomplikowane gry operacyjne kontrwywiadu. Należy więc uznać za rozważne potencjalne stawianie na mniejsze siatki szpiegowskie, niż na duże zgrupowania partyzanckie, które są łatwiejsze do rozpracowania i zniszczenia (szczególnie w rejonach, gdzie trudno jest wykorzystać ukształtowanie i specyfikę terenu, np. brak masywów górskich, dużych obszarów leśnych, bagiennych, etc.).

Zbyt często w różnych opiniach w przestrzeni publicznej, szczególnie w ostatnich miesiącach, widać wizję olbrzymich operacji partyzanckich. Mówiąc wprost czegoś na wzór radzieckiej propagandy o Centralnym Sztabie Ruchu Partyzanckiego lub propagandowej wizji partyzantki komunistycznej w Polsce pod okupacją w toku II wojny światowej, która na kartach wypaczonej historii nie zajmowała się niczym innym jak wykolejaniem kolejnych pociągów. Dziś ukraińskie operacje odnoszą się raczej do tradycji, jeśli szukamy w okresie II wojny światowej, zespołów Jedburgh niż sowieckich zgrupowań partyzanckich. Stąd też tak ważna rola tej swego rodzaju pomocniczości względem działań własnych Sił Operacji Specjalnych i wywiadu, a nie stawianie na masowość oraz w pewnym sensie autonomię działań.

Wnioski

Działania nieregularne/niekonwencjonalne, prowadzone przez Ukrainę na obszarach okupowanych przez Rosjan muszą być wyważone z racji bezpieczeństwa ludności cywilnej. Widzimy ich skuteczność, na obecnym etapie walki szczególnie poprzez precyzję ataków na ważne rosyjskie cele zlokalizowane na zapleczu (składy amunicyjne, węzły kolejowe, mosty, bazy lotnicze). Jak również podtrzymywanie ciągłej presji psychologicznej na okupantów i kolaborantów poprzez operacji psychologiczne, w tym np. prezentowanie w miejscach publicznych plakatów, napisów, itp. sygnałów o oporze. Widać już teraz, jak ważną decyzją było powierzenie odpowiedzialności za „opór narodowy" doświadczonym i rozwijanymi we współpracy z partnerami międzynarodowymi wojskom specjalnym Ukrainy. Gwarantuje to większą elastyczność działania i interoperacyjność z potrzebami ukraińskich służb specjalnych.

Operacje za liniami wroga mogą przydać się również jeśli chodzi o współpracę w przypadku podejmowania taktycznych lub nawet operacyjnych kontruderzeń ukraińskich. Lecz ponownie nie należy przeceniać ich znaczenia militarnego. Mowa raczej o wciągnięciu systemu działań dywersyjno-sabotażowych oraz wywiadowczych w strukturę uderzeń konwencjonalnych, bazujących na sile jednostek pancernych, zmechanizowanych przy silnym wsparciu artylerii, a nawet lotnictwa. Obecna specyfika walki w tym okupowanych regionach Ukrainy dobitnie ukazuje, iż działania partyzanckie są wzmocnieniem klasycznych form prowadzenia działań zbrojnych. Nie mogą ich jednak zastąpić m.in. z racji rosyjskiej komasacji sił i środków przeznaczonych do pacyfikacji terenów okupowanych.

Czytaj też

Wysoce pozytywnym sygnałem jest, że Ukraina nadal podtrzymuje aktywność zróżnicowanych operacji za liniami wroga, na terenach okupowanych. Świadczy to o przetrwaniu pierwszej czy nawet wielu fal rosyjskich represji. Negatywnym aspektem jest jednak to, że w miarę trwania okupacji FSB et consortes przy udziale miejscowej kadry kolaboracyjnej będzie mogła podejmować bardziej skomplikowane operacje kontrpartyzanckie i kontrwywiadowcze. Dążąc do zdławienia oporu nie tylko siecią obozów filtracyjnych, zaczystkami, ale też bardziej wyrafinowanymi metodami poprzez infiltrację struktur własną agenturą lub przewerbowaniem kogoś z istniejących siatek ukraińskich. Musimy być na to wyczuleni w analizach, szczególnie przez pryzmat doświadczeń XX w. i działań sowieckich podjętych przeciwko całej grupie struktur partyzanckich w Europie.

Kluczowym wnioskiem jest jednak strategiczna wręcz rola zasobów wojsk specjalnych i służb specjalnych w zakresie przygotowania się na tego rodzaju działania. Od budowania odpowiedniej sieci łączności, w tym wewnętrznej, aż po odpowiedni dobór metod niekinetycznych i kinetycznych, współdziałających z polityką państwa. Trzeba stwierdzić wprost, że w wojnach XXI wieku partyzant też ma do odegrania swoją rolę. Lecz w takim konflikcie jak ten w Ukrainie, musi to być rola odpowiednio przemyślana i zabezpieczona przez wspomniane komponenty specjalne – wojsk i służb.

Reklama

Komentarze (3)

  1. rwd

    Snajperzy i Javeliny mogłyby zrobić dużo zamieszania na tyłach kacapów. Biden mówił, że będzie wspierał ukraińską partyzantkę, więc ma okazję.

  2. gdyby.

    Wolałbym artykuł jak się żyje pod okupacja.odbudowa gazociągów podłączanie prądu. Koncerty . Ile % przyjmuje rosyjskie paszporty. Ilu np policjantów przeszło na stronę Rosji. Tylko na Boga bez proagandy..raz konretny artykuł pbietywny

    1. robsonD

      doskonały artykuł, ale dla osób innych niż "gdyby". Dla każdego coś innego. Warto wrócić do koncepcji zalegających w archiwum ASG, szczególnie autora ZS.... polecam nie znużonym ....

  3. rwd

    Dobrze rozwinięta partyzantka może być dla kacapów większym zagrożeniem niż drony, Himmarsy i inne cuda techniki.

Reklama