Reklama

Geopolityka

Hamas nie zmieni Gazy w Stalingrad (OPINIA)

Autor. IDF, zdjęcie ilustracyjne z Flickr, licencja CC BY-NC 2.0 DEED

Izraelskie Siły Obronne (Cahal) przygotowują się do jednej z najtrudniejszych bitew w swojej historii, a przynajmniej najtrudniejszej od zakończenia wojny granicznej na terytorium Libanu z 2006 r. Mowa oczywiście o potencjalnym szerokim wkroczeniu wojsk lądowych do części terenów Strefy Gazy, która od lat jest kontrolowana przez organizację terrorystyczną Hamas (wspieranej przez terrorystów z Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu). I w związku z tym warto spróbować zmierzyć się z kilkoma wątpliwościami lub wręcz mitami, które narosły w ostatnich dniach wokół operacji pk. Swords of Iron. Pierwszym z nich i chyba najgłośniejszym obecnie jest wręcz kategoryczne stwierdzanie o opóźnianiu/przyspieszaniu działań w związku z jednym czynnikiem – chociażby presją USA.

- Dlaczego Izrael nie ruszył z ofensywą w Strefie Gazy? - Czy czas gra na korzyść Hamasu, czy Izraela? - Co z izraelskim wywiadem? - Czy Siły Obronne Izraela są gotowe do ofensywy?

Niestety sytuacja może być o wiele bardziej skomplikowana, niż jest to budowane w szybkich prasowych enuncjacjach. Rzeczywiście rola i znaczenie kooperacji z USA, ale także zakulisowych działań z innymi aktorami regionalnymi ma tutaj niezmierne znaczenie dla części politycznej izraelskiego establishmentu. Prowadzenie wojny, szczególnie na Bliskim Wschodzie nie odbywa się w próżni. Stąd też wysoce prawdopodbne jest wsłuchanie się w głosy z USA, ale to nie tylko sprawa zakładników czy prób administracji prezydenta Bidena w sferze negocjacji pokojowych. To również możliwość korelacji działań USA i Izraela w zakresie amerykańskiego wzmocnienia militarnego w całym regionie. Stąd też, za wysoce prawdopodobne można uznać głosy mówiące o oczekiwaniu na przerzut wzmocnienia amerykańskich sił pod kątem systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, a także grupy bojowej z silniejszą obecnością Marines (nie tylko wzmocnienie własnych sił, ale stworzenie odwodu do np. ewakuacji jakiejś placówki dyplomatycznej w regionie). USA musi rozważać klasyczne irańskie i okołoirańskie ataki na własną infrastrukturę wojskową w regionie, ale także aktywizację jemeńskich Huti czy próby ataków na wojska operujące w Syrii. Dlatego też, oczekiwanie na wzmocnienia to coś naturalnego w przypadku podejmowania wspólnych form planowania lub raczej koordynacji ze stroną izraelską.

Reklama

Najpierw dyplomacja i wywiad

Jednakże, jak już wspominamy o USA to należy zakładać, że strona izraelska sonduje także relacje ze swoimi partnerami regionalnymi, nawet jeśli o tym nie piszą najważniejsze zagraniczne media. Szczególnie, że jak pokazała historia, dzieje się to z użyciem dyplomacji bazującej na służbach wywiadowczych i tu wielka rola Mossadu. Obejmuje to państwa objęte Porozumieniami Abrahamowymi, ale także szerszą część regionu MENA (Bliski Wschód i Północna Afryka). Oczywiście z pominięciem państw wrogich, ale i w tym przypadku nie można w żadnym razie wykluczyć prób docierania do wrogów per procura za sprawą nieoficjalnych głosów państw trzecich. Zauważmy bowiem, że chociażby największy izraelski przeciwnik państwowy w całym regionie czyli Iran, to nie jest w żadnym razie państwo jednorodne wewnętrznie i to nie w sferze etnicznej, ale politycznej. Więc wsłuchiwanie się jedynie w groźną propagandę, szczególnie związaną z elitami Strażników Rewolucji należy postrzegać bardzo ostrożnie.

Czytaj też

Co naturalne, Izrael i jego elity muszą wykonać pracę dyplomatyczną i wywiadowczą, nim rozpocznie się działanie bojowe na większą skalę. Wiedząc, jak negatywne konsekwencje społeczne i terrorystyczne może to wywołać u partnerów, co dostrzegamy również w Europie. Zaś po tzw. arabskiej wiośnie, każdy rząd w regionie woli być ostrożny z emocjami ulicy. Przy czym strona polityczno-dyplomatyczna nie może nam zasłonić jeszcze ważniejszego - przygotowania całego państwa izraelskiego do tego rodzaju operacji wojskowej, z czego można wnioskować jej umowne „opóźnianie”. Przede wszystkim, od czasu innej operacji antyterrorystycznej pk. Operation Guardian of the Walls z 2021 r., Izrael zawsze sygnalizował, że kolejna taka bitwa będzie skutkowała nowymi potrzebami jeśli chodzi o sferę bezpieczeństwa kraju. Dokładniej, każde uderzenie powietrzne czy lądowe o szerszym zasięgu przeciwko celom terrorystycznym w Gazie, wymagać będzie przygotowania środków na innych kierunkach, od wysoce konwencjonalnego zagrożenia ze strony terrorystów z Hezbollahu, aż po możliwość ataków na Zachodnim Brzegu i skończywszy na prawdopodobnych wystąpieniach, w tym aktach terroru w samym Izraelu. Ruszyć na Gazę to jedno, ale skomasować siły środki od umownego południa, po północ to drugie. Zauważmy, jak skomplikowane musi być w takim przypadku zabezpieczenie infrastruktury krytycznej, przygotowanie zaplecza dla ludności cywilnej, aż po sferę wojenną w domenie cyber całego kraju.

Reklama
Autor. IDF, zdjęcie poglądowe, Flickr, licencja CC BY-NC 2.0 DEED
Reklama

Izraelska gra na czas i demonstracja siły

W obecnej architekturze bezpieczeństwa Izrael nie może przeprowadzać ot tak operacji, widząc tylko Gazę i Hamas o czym trzeba myśleć przy każdym zarzucie o „opóźnianie” ofensywy lądowej. Zauważmy również, że samo działanie lądowe wymaga też zrozumienia jeśli chodzi o przygotowanie i planowanie. Od wspomnianej sfery strategicznej (obrona całego państwa), poprzez operacyjną (Gaza) i taktyczną. Cahal nie może powielić schematyczności w swojej odpowiedzi, bowiem przeciwnik dobrze zapoznał się z doświadczeniami wcześniejszych uderzeń na Gazę – szczególnie ważne są analizy oczywiście wspomnianej op. Operation Guardian of the Walls z 2021 r., ale także op. pk. Double Challenge oraz Cast Lead 2008-2009. Tak w ogóle, jeśli dziś pojawiają się krytyczne wypowiedzi odnoszące się do pokazu siły wojsk lądowych wokół Gazy, to może trzeba przypomnieć, jak właśnie w 2021 r. podobne manewry i mobilizację sił lądowych wykorzystał Izrael do sprowokowania schematów działania po stronie Hamasu. Grzebiąc później część zasobów ludzkich i sprzętowych uderzeniem z powietrza. Co więcej, to właśnie wtedy społeczność medialna winna była się nauczyć, że Cahal, analogicznie do innych sił zbrojnych, wielokrotnie będzie grał odtajnionymi obrazami własnych wojsk. Trzeba więc zachować nie tylko ostrożność i weryfikować materiały, ale także pamiętać o rozbudowanej komórce cenzury wojskowej i przede wszystkim komunikacji strategicznej, która znajduje się w ramach Cahalu. Spojrzenie strategiczne lub raczej w Polsce „osintowe”, z racji obecnej mody, przez pryzmat kilku wyrywków materiałów wideo i foto może być w przypadku Izraela jeszcze większym problemem, niż nawet w przypadku Ukrainy. Właśnie dlatego, że Izrael zdecydowanie wcześniej zrozumiał wagę domeny informacyjnej dla celów osłonowych własnych wojsk i nadal utrzymywana jest wysoka kontrola wszelkich spraw wojskowych oraz bezpieczeństwa.

Czytaj też

Także jeśli zaskoczenie miejscem uderzenia nie wchodzi w grę z racji specyfiki zamkniętej przestrzeni Gazy, to czynnik czasu należy uznać za duży atut Cahalu, którym będzie grał. Dygresyjnie można mieć pewnego rodzaju deju vu słysząc wręcz narzekania, że nie doszło jeszcze do działań lądowych wobec Gazy, gdy całkiem niedawno pamiętne stały się dywagacje o ukraińskiej kontrofensywie i wątpliwościach dlaczego Ukraina jej jeszcze nie zaczyna, gdy szereg zachodnich obserwatorów już uznała, że powinno to mieć miejsce. Zauważając, że Hamas i inni terroryści nie zostali pozbawieni presji militarnej, gdyż cały czas prowadzona jest kampania powietrzna. Co więcej, skutkująca efektywnym rażeniem części dowódców Hamasu i jego liderów. Należy także uznać, że eliminowane są również części wyposażenia oraz wyszkolonych kadr. Zaś obecnie zaopatrywanie, nawet przy wysokim prawdopodobieństwie przygotowania rozległych zapasów przez terrorystów, jest zapewne utrudnione. Cahal ma sytuację zupełnie odwrotną, gdyż może bazować nie tylko na własnych zapasach, ale mobilizacji własnego przemysłu zbrojeniowego oraz możliwości zaopatrywania się u zewnętrznych partnerów na czele z USA.

Autor. IDF, zdjęcie poglądowe, Flickr, licencja CC BY-NC 2.0 DEED

Kruszenie Hamasu

Trzeba także wziąć pod uwagę, że ciągła presja bombardowań i rakietowych uderzeń, wywiera również olbrzymi wpływ na psychikę terrorystów z Hamasu. Nawet tych, którzy bytują w rozległej sieci tuneli i schronów, które również Cahal potrafi razić, udowadniając ten fakt nie tylko w tej kampanii powietrznej, ale i wcześniej. Zdolności kompleksu ISTAR Cahalu nad Gazą są bezsprzecznie obecnie czymś wysoce rozwiniętym, a dodatkowo wpiętym w systemy analityczne. Co więcej, nie powinno się go utożsamiać z wywiadem lotniczym, gdyż prowadzony on jest przez spektrum narzędzi (od platform bezzałogowych i załogowych, poprzez zapewne analizy satelitów szpiegowskich i innych). Dlatego, też presja jest związana z ciągłym identyfikowaniem/wyznaczaniem celów, możliwością namierzania i niszczenia oraz korygowania w czasie rzeczywistym. Generalnie, przykład eksplozji terrorystycznej rakiety w szpital Al-Ahli dużo nam mówi o tym kompleksie ISTAR oraz SIGINTcie. Izraelczycy przekazali bowiem część danych obrazowania, co ważne już po własnej cenzurze ograniczającej możliwości pozyskania przez terrorystów wiedzy o jej skali, ale też opublikowali przechwycone rozmowy terrorystów z Hamasu. Pytanie, które wiąże się z tym bezpośrednio, to jakie są obecne możliwości C3 struktur terrorystycznych, niezbędne do koordynacji walk w mieście? Szczególnie, jeśli część autorów snuje wizje wielkiej, scentralizowanej bitwy miejskiej, a nie niszczenia izolowanych ognisk oporu przez Cahal. Zauważmy, że oprócz niszczenia obiektów i eliminacji ludzi przede wszystkim z Hamasu, doszło do próby ograniczenia łączności na terenie Gazy. Należy zakładać oddziaływanie dużej ilości izraelskich środków walki radioelektronicznej. Stąd też, nawet komunikacja kablowa Hamasu może być zagrożona przerwaniem tym bardziej inne formy. Co więcej, jak można coś koordynować w warunkach ciągłego przemieszczania się liderów struktur terrorystycznych pod presją uderzeń lotnictwa? Te pytania powinny padać, gdy widzi się Hamas jako strukturę niemalże wojskową, okopaną, przygotowaną na swoich liniach obrony do stoczenia z Cahalem jednej wielkiej bitwy (jakby to stwierdził Saddam Husjan, „matki wszystkich bitew”).

Czytaj też

Trzeba przy tym zaznaczyć, że Hamasowcy i inni terroryści nie muszą być w 100 proc. ludźmi owładniętymi wolą śmierci i fantastycznie wyszkolonymi w działaniach lekkiej piechoty. Wykazują to nawet kazusy, być może zbyt często przywoływane, ludzi związanych z tzw. Państwem Islamskim czy Al-Kaidą. Nie wszyscy, w tym najbardziej oficjalnie radykalni wytrzymywali presję izolacji, zmasowanej przewagi sił koalicyjnych w powietrzu, połączonej z systematycznym ich rażeniem. Zauważmy, że nawet stosowanie przez nich captagonu lub innych podobnych narkotyków, może być efektywne przy nagłych działaniach, ale jednocześnie dłuższe wykorzystanie pod presją bombardowań nie musi zwiększać zdolności bojowych jednostek Hamasu et consortes. Stąd też, należy ostrożniej budować narracje, że Hamas tylko czeka na Cahal w swoich komfortowych obiektach obronnych i ma wszystko przećwiczone oraz przygotowane. Generalnie, należy zadać pytanie jakie straty ponoszą terroryści w bombardowaniach i ostrzałach rakietowych, a ilu terrorystów zostało unieszkodliwionych w reakcji na ataki na Izrael w pierwszych 24-72h? Można odnieść wrażenie, że budując narrację o zdolnościach paramilitarnych Hamasu et consortes wielu obserwatorów przyjmuje obraz tych sił – ilościowy oraz jakościowy, niejako sprzed uderzenia na Izrael. Zaś po kolejnych dniach bombardowań stany osobowe, ich jakość, ale też wyposażenie i uzbrojenie (również lekkie) może być poddane erozji. I nie chodzi o ostrzały rakietowe, które można kontynuować w mniejszym lub większym nasyceniu środkami prymitywnymi, mowa raczej o najbardziej zaawansowanych i przemyconych z zewnątrz systemach przeciwpancernych oraz przeciwlotniczych Hamasu et consortes. Trzeba naprawdę oddzielić trzy elementy, tj. propagandę terrorystów w odniesieniu do własnych zasobów bojowych, zasoby realne opisane w literaturze przedmiotu przed atakiem i obecne stany wyposażenia, po kolejnych dniach uderzeń z powietrza prowadzonych przez Cahal. I tak, jak w przypadku dwóch pierwszych, można pokusić się o estymacje i narracje, co może być w rękach terrorystów, tak już ocena obecna powinna zakładać olbrzymią przestrzeń spekulacji.

Autor. IDF, zdjęcie poglądowe, Flickr, licencja CC BY-NC 2.0 DEED

Zdolności Szin Bet

Wracając do zdolności Cahalu, trzeba uznać, że oprócz mobilizacji strategicznej i szukania prawdopodobnej synergii między zaskoczeniem (czynnik czasu) oraz naruszeniem zdolności przeciwnika (uderzenia lotnicze i rakietowe), pojawia się jeszcze jedna wątpliwość odnosząca się do kwestii zdolności wywiadowczych (obu stron). Izrael rzeczywiście w pierwszej fazie poniósł porażkę, do której przyznał się m.in. otwarcie szef Szabaku (Szin Bet – służba bezpieczeństwa, kluczowa dla walki z terrorystami ze Strefy Gazy). Lecz w ostatnich latach izraelska wspólnota wywiadowcza wykazała się licznymi zdolnościami do udanej transformacji, nawet przy dużych porażkach. Po pierwsze, nie można tak łatwo, jak czynią to niektórzy autorzy, negować zdolności pozyskiwania agentury i pracy izraelskiego HUMINTu. Przede wszystkim dlatego, że wiele razy funkcjonariusze przede wszystkim Szabaku tracili część swoich aktywów osobowych (do czego przyznawali się nawet w kontekście materiałów dokumentalnych), ale nie oznaczało to pełnego zamknięcia przestrzeni do werbunków. Dziś, właśnie przy izolacji i presji lotniczej oraz możliwości wejścia wojsk lądowych, możliwe są one na kilku kluczowych płaszczyznach. Pierwszym z nich jest ewakuacja własna lub(i) rodziny, zapewnienie dostępu do efektywnej pomocy medycznej dla siebie lub(i) bliskich. Terroryści z Hamasu to nie w 100 proc. ludzie z filmów o terrorystach, to również osoby o różnej psychice i słabościach.

Czytaj też

Co więcej, możliwe jest też granie wizją odseparowania od liderów Hamasu, żyjących sobie na wysokiej stopie z dala od przestrzeni walk. Pamiętać należy również o powiązaniach rodzinnych między osobami pozostającymi w Gazie i chociażby znajdującymi się na terytorium Izraela, które mogą być też elementem gier operacyjnych. Oczywiście, należy zdawać sobie sprawę, że Hamas rozwinął sieć osłony kontrterrorystycznej na kontrolowanym obszarze i zapewne uzyskał dla niej pomoc merytoryczną oraz sprzętową od swoich sponsorów i sojuszników. Lecz nie oznacza to całościowego zabezpieczenia się przed penetracją agenturalną, szczególnie, że Szabak ma w tym nie tylko znaczne doświadczenie, ale i wiele atutów (pieniądze dla ludności, która straciła w wielu przypadkach wszystko w związku z atakiem terrorystów z Hamasu na Izrael; ideologicznie może to być sprzeciw wobec polityki Hamasu w Gazie, a także sprzyjanie innym frakcjom; posiadanie kompromatów lub innych metod zastraszenia terrorystów; wykorzystanie roszad kadrowych i indywidualnych aspiracji oraz ego poszczególnych terrorystów w związku z eliminacją części dowództwa, etc.).

Autor. IDF, zdjęcie poglądowe, Flickr, licencja CC BY-NC 2.0 DEED

Konkludując, głosy o stracie zdolności humintowych Szabaku mogą okazać się zbyt radykalne i przede wszystkim przedwczesne. Analogicznie, jeśli weźmie się pod uwagę inne formy pozyskiwania informacji wywiadowczych – od obrazowania, aż po rozkuwanie różnych źródeł sygnałowych. Szczególnie, że dziś Hamas nagle stał się HVT czyli celem wysoko pozycjonowanym, jako całość. Jeśli jeszcze jesteśmy w sferze wywiadu i debaty o przygotowaniu Izraela do operacji lądowej w Gazie musimy pamiętać o roli oraz znaczeniu oprogramowania analitycznego wspierającego analityków wywiadu (wojskowych i nie) oraz dowódców. Mowa o oprogramowaniu niezbędnym do przetwarzania dużej ilości danych wywiadowczych i nakładania tego na planowanie, także lub może przede wszystkim w czasie rzeczywistym. Już operacja pk. . Operation Guardian of the Walls przyniosła liczne pytania z zakresu wspierania planistów i analityków, przez nie jeden program sięgający po rozwiązania ze sztucznej inteligencji, ale nawet kilka. Bez dostępu do tego rodzaju przestrzeni danych, nie możemy uzyskać odpowiedniego obrazu, aby snuć wizje, że to tylko czynnik USA blokuje wejście wojsk lądowych do Gazy. Największe pokłady ostrożności, szczególnie mając na uwadze realia analizy i planowania dużych operacji, są wskazane w przestrzeni debaty medialnej – szczególnie bazującej na enuncjacjach innych dziennikarzy (jednoźródłowych wielokrotnie).

Czytaj też

Czy Cahal jest gotowy do ofensywy?

Innym tematem, który musi pojawić się w zakresie tego rodzaju analiz jest zmierzenie się z pojęciem przygotowania lub jego braku po stronie Cahalu. Można odnieść wrażenie, że nadal poruszamy się w pewnym zakresie skrajnych opinii, odnoszących się do izraelskiego potencjału obronnego. Pierwsza z nich jest de facto laurką, mówiącą o olbrzymiej sile i homogeniczności Cahalu. Druga zaś twierdzi, że Cahal jest niemal w stanie upadku i wszyscy obawiają się walki lądowej z racji wręcz pewnej porażki i wysokich strat. Co oczywiste żadna z nich nie oddaje rzeczywistości, gdyż, jak każde siły zbrojne na świecie są tam jednostki o większym potencjale, lepiej wyszkolone i zmotywowane niż inne. Również część jednostek dysponuje lepszym przygotowaniem do realnej walki, ale przecież nie można wymagać, aby całość Cahalu przypominała skrzyżowanie operatora Sajjeret Matkal (jedna z najbardziej elitarnych jednostek wojsk specjalnych w Izraelu) z informatykami z Jednostki 8200 Amanu. Oczywiście trzeba pamiętać i rozważać skalę przeobrażeń społeczno-ekonomicznych zachodzących wśród izraelskiego społeczeństwa (odejście od wizji Sabra, wojownika-obywatela), które rzeczywiście przekładają się na procesy w siłach zbrojnych. O czym wielokrotnie pisano w analizach zmian zachodzących w konstrukcji Cahalu, właśnie żeby zniwelować zauważane słabości – lepsze namierzanie celów, większa robotyzacja, lepsza łączność, etc. to jedne z wielu przejawów ewolucji Sił Obronnych Izraela. Nie obejmujących, z racji kosztów, całości Cahalu, szczególnie rezerw strategicznych (stąd np. wiele dyskusji, że część sił jest gorzej wyekwipowana lub pojawia się starszy sprzęt). Jednakże, nadal mówimy o jednych z najlepszych sił zbrojnych świata, które szczególnie po wojnie z 2006 r. dokonało szeregu przeobrażeń doktrynalnych i nie tylko.

Autor. IDF, zdjęcie poglądowe, Flickr, licencja CC BY-NC 2.0 DEED

Stąd też stwierdzanie, że problemem może być dyscyplina i braki w wyszkoleniu, są najprawdopodobniej zbyt daleko idące lub nawet iście radykalne, biorąc pod uwagę strukturę dowodzenia i sposób szkolenia młodych oficerów Cahalu. Podstawą, dla wysuwania tak radykalnych wniosków, nie powinna być tym bardziej wizja, kilku godzin zaskoczenia jednostek stojących na straży w rejonie Strefy Gazy. Albowiem, akurat najprawdopodobniej to błędy w dowodzeniu oraz schematyczność działania, zawiniły w pierwszych godzinach ataku Hamasu. Ale już w przypadku reagowania widać było znaczne możliwości działania Cahalu, a także zaczęły wychodzić na światło dzienne oddolne przykłady organizacji samoobrony w obliczu zmasowanego ataku terrorystów. Co więcej, trudno jest uznawać, że na pierwszą linię walki w terenie zurbanizowanym rzuceni zostaną od razu rezerwiści o najsłabszym przygotowaniu. Szczególnie patrząc na liczby formacji paramilitarnych Hamasu et consortes (jeszcze sprzed ataku). Ich rola to, jak zostało wskazane wcześniej, wsparcie strategicznego wymiaru obrony kraju. Nie wolno również nie zauważać rewolucji technologicznej naznaczonej walką miejską i co jeszcze ważniejsze, działaniami tunelowymi po stronie Cahalu. Jest to potencjalnie, oprócz wyszkolenia do walk w terenie zurbanizowanym, najważniejsza cecha strony izraelskiej, która może dać przewagę w wymiarze taktycznym. Przy czym, w żadnym razie nie zatrzyma to oczywiście ofiar własnych (rannych i zabitych), ale Izrael zdaje sobie z tego sprawę co pojawiało się w różnych debatach odnoszących się do wojny z Hezbollahem i przyszłych konfliktów. I czym innym była sytuacja wokół reakcji jedynie na ostrzały rakietowe Hamasu z 2021 r., a czym innym jest obecna rzeczywistość porównywana do zaskoczenia w toku wojny Jom Kipur. Nie można jednak zakładać, że tym razem czynnik unikania strat własnych w działaniach lądowych może być decydujący przy planowaniu i realizacji szerszej operacji przeciwko Hamasowi. Realia są inne i być może właśnie dłuższe planowanie, a nie działanie reaktywne ad hoc jest tego najlepszym przejawem.

Czytaj też

Wątkiem najbardziej kontrowersyjnym, ale także wymagającym analizy jest sprawa żywych tarcz, a więc osób porwanych przez terrorystów do Strefy Gazy. Należy zakładać, że zarówno negocjatorzy, jak i komandosi izraelscy, funkcjonariusze służb specjalnych oraz wsparcie zagraniczne (dyplomaci, komandosi, wywiad) stawiają życie zakładników w kategorii priorytetu. Szczególnie, że Izrael to państwo wyjątkowo traktujące sprawę swoich obywateli porwanych lub nawet zabitych przez terrorystów, co udowodnił w całej swej historii. Lecz z drugiej strony, Izrael najlepiej zna zasady działania terrorystów bliskowschodnich i wie, że polityka ustępstw nie musi zaprowadzić do uwolnienia zakładników. Stąd też, należy zakładać kontynuację starań, ale także możliwość przeprowadzenia nawet bardzo ryzykownych operacji ratowania zakładników i przede wszystkim brania pod uwagę, że część z nich może zginąć. Brzmi to może bardzo brutalnie, ale pamiętajmy, że Hamas dopuścił się mordów na dzieciach, starcach, mordował całe rodziny i teraz raczej bliżej mu w tej sferze do formuły tzw. Państwa Islamskiego (Daesh) niż organizacji trudniących się porywaniem dla okupu. Dlatego, raczej trudno przypuszczać, że Hamasowi et consortes udałoby się zniweczyć żywymi tarczami planów operacyjnych Cahalu. Wyczekiwanie w takich przypadkach, to również możliwość pozyskania większej ilości danych wywiadowczych, niezbędnych do chociażby misji HR realizowanych przez wojska specjalne.

Autor. IDF, zdjęcie poglądowe, Flickr, licencja CC BY-NC 2.0 DEED

Nie Stalingrad, a Liban czy Strefa Gazy

Jako konkluzję pozostawić można kolejny problem z poszukiwaniem odpowiedników bitew, które zostały stoczone z możliwym starciem lądowych w Gazie. Pojawiają się tutaj, szczególnie na gruncie europejskim dość emocjonalne odwołania do obecnych walk w Ukrainie, ale też słyszy się np. o Stalingradzie. W obu przypadkach emocja przykrywa jednak ważne spostrzeżenie, że bitwy miejskie np. Mariupol 2022 czy tym bardziej Stalingrad 1942-43 były prowadzone przy zupełnie innym układzie sił. Przede wszystkim, mieliśmy do czynienia z walką prowadzoną przez wojska dwóch podmiotów państwowych i przy wykorzystaniu mniej lub bardziej konwencjonalnych zasobów militarnych. Zaś asymetria sił między Cahalem i terrorystami z Hamasu raczej nie sprzyja do snucia podobnych analogii, może oprócz brutalności walki miejskiej. Jeśli już należy coś studiować z tego regionu, to jakieś elementy analizy mogą być osadzone o sprawy walk o stolicę Czeczeni Grozny w latach 1994-95 oraz 1999-2000. Ważne jest też zauważenie doświadczeń amerykańskich w bitwach o Al-Falludżę, szczególnie op. pk. Phantom Fury 2004 r. Jednak, przede wszystkim nie ma co, aż tak szukać w innych państwach doświadczeń walk miejskich. Albowiem, sam Cahal ma co studiować jeśli chodzi o własne działania miejskie (w terenie zurbanizowanym) od działań w Libanie, aż po walki w XXI w. już w Strefie Gazy.

Czytaj też

Wpływ innych może być obserwowalny, ale obie strony walczą przede wszystkim z użyciem własnej taktyki, rozwijanej na własnym gruncie. Nie bez przyczyny uważa się, że właśnie Cahal jest jednymi z sił zbrojnych najlepiej przygotowanymi do walki w mieście. Lecz nie oznacza to, że z założenia przeciwnik pozwoli na wszystko i nie zada znacznych strat izraelskim wojskom. Dlatego, potrzeba nam mniej szukania emocjonalnych przykładów z konfliktów nam bliższych geograficznie, a zamiast tego głębszego sięgania do analizy przykładów bitew miejskich z udziałem Cahalu oraz terrorystów w samym tylko regionie. I podkreślenie, że ta bitwa może też być inna od reszty jeśli chodzi o przestrzeń technologiczną i walkę w podziemiach (w tym miejscu należy nadmienić, że na Defence24 pojawiła się oddzielna analiza w skali wojny tunelowej, która czeka Cahal).

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. bezreklam

    JAk ma zmienic jesli Hamas to 10 tys zolnerzy - kontra 400 tys. W dodatku granice zamkniete z kazdej strony? To bardziej jak powstanie w Geccie niz jak Stalngrad (Sily wyrowane, a nawet obrony mieli wiecej + duze dostawy posilkow) To jest barziej egzekuacja

    1. Al.S.

      Pewien izraelski generał lotnictwa i as lotniczy powiedział kiedyś, że co z tego, że przeciw niemu jest 10 i więcej samolotów, skoro miejsce na jego ogonie jest tylko jedno. Tutaj jest tak samo. Co z tego, że jest ich 400 tysięcy, jeśli do ataku można rzucić tylko znikomą część z tych wojsk.

  2. Sorien

    Hamas to już się doczekać nie może I "zaprasza " Żydów do siebie waląc dziś setkami rakiet(pisano też o tysiącach) w Izrael.... Coraz bardziej upewniam się że oni pragną by Żydzi weszli bo to jest część planu i za wszelką cenę chcą ich sprowokować.... czy chcą dokonać zbiorowego samobójstwa- wątpię

  3. easyrider

    Albo Izrael i Zachód zniszczą islam albo islam zniszczy nas i ich. Niczego pośredniego nie będzie. Skoro Hamas zaczął ten atak, to my go dokończmy.