Straty lotnictwa Izraela

S-65 miał zostać utracony pierwszego dnia walk 7 października, kiedy to wylądował z powodu awarii w okolicy kibucu Beeri. Jego załoga i żołnierze wojsk specjalnych ewakuowali się, a następnie w okolicy pojawili się bojownicy Hamasu, którzy mieli zniszczyć maszynę przy pomocy kierowanego pocisku przeciwpancernego (wg innych doniesień granatnika). Maszyna spłonęła doszczętnie a w sieci są dostępne liczne fotografie jej wraku. Obecnie leży na terenie opanowanym ponownie przez Siły Obrony Izraela.

Teoria o awaryjnym lądowaniu w wyniku awarii wydaje się trochę naciągana, bo byłby to wyjątkowo pechowy przypadek – w rejonie i w czasie ataku Hamasu. Niewykluczone, że maszyna ta została uszkodzona ogniem przeciwnika i to w jego wyniku lądowała awaryjnie, szczególnie że Hamas posiada lekkie środki przeciwlotnicze, w tym nawet prymitywne systemy klasy MANPADS dostarczane przez Iran.

Śmigłowiec należał do 118. Dywizjonu ciężkich śmigłowców transportowych. Izrael posiada dwa takie dywizjony plus mniejszą jednostkę zajmującą się ewakuacją medyczną. Na początku tego roku wykorzystywano tam łącznie 25 maszyn. Yasury służą w Izraelu od początku lat 80. Mają zostać wycofane w 2025 roku i zastąpione śmigłowcami King Stallion.

Utracona maszyna to jak na razie jedyna potwierdzona strata intensywnie operującego lotnictwa izraelskiego. Wcześniej pojawiały się informacje o zestrzeleniu nad Strefą Gazy jednego wielozadaniowego F-16, jednak jak na razie nie znalazły one potwierdzenia. Istnieje film z zestrzelenia jakiegoś sporej wielkości obiektu, jednak mógł to być np. dużej wielkości dron.

Pojawił się także informacja o uszkodzeniu przez bojowników Hamasu czterech izraelskich śmigłowców nieznanego typu, które miały następnie bezpiecznie wylądować po własnej stronie granicy.