Reklama

Siły zbrojne

Rosyjskie Siły Lądowe po dziewięciu miesiącach wojny - część I [ANALIZA]

Autor. mil.ru

Na ukraińskim teatrze działań wojennych dobiega końca kolejna faza konfliktu. Zwycięsko wychodzą z niej Siły Zbrojne Ukrainy. Ofensywa Ukraińców przeprowadzona na dwóch, oddalonych od siebie kierunkach operacyjnych doprowadziła do utraty przez Rosję inicjatywy na poziomie strategicznym. Powodzenie działań ukraińskich było możliwe przede wszystkim dzięki słabości sił rosyjskich, rozciągniętych na zbyt dużym teatrze działań. Armia rosyjska, atakując od początku zbyt małymi siłami poniosła w trakcie działań poważne straty, które nie były uzupełniane, szczególnie w stanach osobowych. Rosjanie od początku wojny borykali się nie tylko z problemami logistycznymi, czy niesprawnością sprzętu, ale przede wszystkim z brakiem żołnierzy.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

W pierwszej fali inwazji armia rosyjska wystawiła do walki „lądowej" około 200 tysięcy żołnierzy, w kolejnej fazie walk skierowano dodatkowo około 50 tysięcy. Był to maksymalny wysiłek, do jakiego zdolne były wojska lądowe armii rosyjskiej. Należy przy tym zauważyć, że w skład wojsk lądowych wchodziły również jednostki będące w podporządkowaniu marynarki wojennej oraz formacje pomocnicze czyli Rosgwardia. Ponadto armię rosyjską wspierały formacje nieregularne z republik separatystycznych oraz Czeczenii. Już w trakcie konfliktu skierowano w rejon walk jednostki z Abchazji i Osetii oraz najemników tzw. „wagnerowców" . Ich udział początkowo nie był przewidywany, ale szybko rosnące straty i słabe wyszkolenie zwykłej piechoty spowodowało zmianę decyzji i skierowanie do walk doświadczonych bojowo najemników. Rosja poszukiwała również najemników w Syrii i państwach afrykańskich.

I. WOJSKA REGULARNE

Reklama

Teoretycznie siły rosyjskie osiągnęły w rejonie walk liczebność przekraczającą 300 tysięcy bagnetów, w rzeczywistości jednak nigdy taką liczbą nie dysponowały. Uzupełnienia napływały „transzami", w ramach ograniczonych zdolności ich formowania na terenie Rosji i początkowo pozwalały co najwyżej na uzupełnianie poniesionych strat, a w kolejnych fazach walk nie wystarczały nawet na to. Kreml próbował ratować sytuację ogłaszając ochotniczy nabór dla rezerwistów, których kuszono atrakcyjnymi warunkami finansowymi. Inicjatywa nie zmieniła w istotny sposób pogarszającej się sytuacji walczących wojsk. Pojawiło się kilka nowych jednostek tzw. bataliony BARS (Боевой армейский резерв специальный) złożonych z rezerwistów ochotników, było ich jednak zbyt mało.

Przeciwko sobie Rosjanie mieli wysoce zmotywowane i szybko rozrastające się liczebnie, pomimo ponoszonych strat, brygady ukraińskie złożone z wojsk zawodowych, rezerwistów oraz obrony terytorialnej. Obecnie siły ukraińskie są w stanie wystawić do walki nie mniej niż 350 tysięcy żołnierzy oraz drugie tyle w rezerwie na różnych etapach formowania i szkolenia, gdy straty rosyjskie przekroczyły 30 procent stanów wyjściowych przewidzianych do ofensywy.

Autor. mil.ru

Po zakończonej sukcesem ukraińskiej operacji z kierunku charkowskiego sytuacja wojsk rosyjskich stała się na tyle krytyczna, że podjęto decyzję o „częściowej" mobilizacji. Przy czym pojęcie „częściowa" należy traktować wyłącznie jako zabieg propagandowy, na potrzeby wewnętrznej narracji. W swoich zapisach nie różni się bowiem od mobilizacji całkowitej. Wg danych rosyjskich zmobilizowano około 200 tys rezerwistów z czego prawie 90 tysięcy skierowano niemal natychmiast w rejon walk.

Czytaj też

Jaki jest obecnie obraz sił rosyjskich biorących udział w konflikcie ? Obecnie to konglomerat formacji, z których jedynie część jest etatowo podporządkowana rosyjskiemu sztabowi generalnemu, pozostałe zaś delegowano w ramach udziału w „wojskowej operacji specjalnej". Formacje etatowe to przede wszystkim jednostki i związki operacyjne występujące w składzie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, zarówno istniejące przed rozpoczęciem konfliktu jak i sformowane już po jego rozpoczęciu.

Najbardziej wartościową jej część stanowią brygady i pułki złożone z żołnierzy kontraktowych, szczególnie te które miały charakter elitarny. Kierowano do nich najlepsze kadry, miały również doświadczenie bojowe z wcześniejszych konfliktów. Żołnierze posiadali również znacząco lepsze wyposażenie i uzbrojenie indywidualne oraz byli lepiej wyszkoleni. To przede wszystkim jednostki specnazu, powietrzno-desantowe, pułki rozpoznawcze i piechoty morskiej. Jednak jednostki te poniosły największe straty, dochodzące nawet do 70 procent stanów osobowych.

Kierowano je w najbardziej newralgiczne rejony walk, ponieważ ze względu na wyższy poziom morale i lepsze wyszkolenie walczyły znacznie efektywniej od zwykłej piechoty. Używanie formacji wyposażonych w lekkie pojazdy przeznaczone do desantowania (BMD) lub rozpoznania (TIGR) jako zwykłej piechoty musiało zakończyć się ciężkimi stratami w starciu z ukraińskimi brygadami o wysokim nasyceniu czołgami i artylerią. Co więcej te elitarne jednostki wykrwawiały się walcząc na prawym brzegu Dniepru. To one stanowiły gros sił broniących Chersoń. Uzyskanie przez te formacje pierwotnych zdolności będzie niemożliwe jeszcze przez wiele miesięcy.

Autor. gur.gov.ua

Najliczniej reprezentowane jednostki piechoty i pancerne prezentują zróżnicowany poziom gotowości bojowej – od niskiego do bardzo niskiego. Od początku konfliktu formacje na których opiera się każda współczesna armia, prezentowały niskie walory bojowe zarówno pod względem koncepcyjnym, czyli dowodzenia i wykorzystania sił, jak i wyszkolenia i morale. W starciu z wysoce zmotywowanymi i świetnie dowodzonymi brygadami ukraińskimi rosyjskie batalionowe grupy taktyczne ponosiły ciężkie straty. Brak koordynacji wynikający ze słabej świadomości sytuacyjnej ich dowódców pogłębiał jeszcze dysproporcje.

W zależności od zaangażowania jednostki te poniosły zróżnicowane straty, część skierowano do Rosji celem odtworzenia, czyli zostały całkowicie zniszczone. Te które pozostały w rejonie walk, często stanowiły konglomerat różnych batalionów, a nawet pułków łączonych ze sobą ze względu na niemożność uzupełniania ponoszonych strat. Do tych jednostek skierowano w pierwszej kolejności powołanych w ramach mobilizacji rezerwistów, z reguły nawet bez podstawowego szkolenia uzupełniającego. O skali potrzeb, czyli strat świadczy liczba prawie 90 tys skierowanych w trybie natychmiastowym do walczących jednostek.

Oznacza to, że wiele z nich miało stany osobowe nie przekraczające 50 procent. Warto zauważyć, że w wielu armiach bataliony które poniosły straty rzędu 25 procent lub więcej kieruje się do powtórnego zgrywania bojowego. W przypadku Rosjan nie tylko nie zaplanowano takiego szkolenia, ale do jednostek skierowano żołnierzy którym specjalności wojskowe (np. kierowca mechanik BMP) przyznawano nie wg posiadanego przeszkolenia, ale zgłaszanych potrzeb. Oczywiście, prowadzenie szkolenia zgrywającego jest niemożliwe, skoro jednostki uzupełniane są nadal zaangażowane w działania bojowe, ale tym staranniej należało przygotować wysyłanych rezerwistów. Nieco lepiej wygląda sytuacja z żołnierzami, którzy uniknęli „wysyłki" i są obecnie szkoleni na terenie Rosji.

Jest to znacząca siła ponad 100 tysięcy żołnierzy, którzy zapewne uzupełnią stany jednostek wycofanych do powtórnego formowania lub nowotworzonych. To ekwiwalent prawie 40 pułków motostriełków czyli piechoty. Jawi się tutaj jednak problem kadr dla tych jednostek. W znakomitej większości będą to podoficerowie i oficerowie rezerwy, a potrzeby są znaczne (ok 8 tys sierżantów, 5 tys oficerów młodszych, 600-700 oficerów starszych. Biorąc pod uwagę, że obecny poziom dowodzenia w rejonie walk jest skandalicznie niski, nie należy oczekiwać, żeby w jednostkach sformowanych z rezerw uległ poprawie. Przy czym znaczna część podoficerów i oficerów powołowych z rezerwy to osoby o bardzo powierzchownym przeszkoleniu.

Czytaj też

Kolejna kwestia to wyposażanie i uzbrojenie tych jednostek. Żołnierzy wysłanych w trybie natychmiastowym mundurowano i wyposażono w to co było pod ręką, często w niekompletne mundury zardzewiałą broń. Na miejscu zdarzało się, że byli wysyłani przez przełożonych na pozycje gdzie o nich po prostu zapominano. Najwyraźniej uznano, że są nawet nie tyle „jednorazowego użytku" co po prostu nieprzydatni i obciążają już i tak niewydolną logistykę. Trudno określić na ile zjawisko to miało charakter masowy, zdaniem autora to tylko niewielki procent, ale przy takiej masowości i tak może dać liczbę paru tysięcy.

Kontyngent szkolący się na terenie Rosji (jego wyposażenie jest znacząco lepsze chociaż nadal odbiegające od europejskich standardów) planuje się uzbroić w sprzęt głównie przestarzałych generacji, aczkolwiek po modernizacji. Rosyjskie zakłady otrzymały kontrakty ( a raczej zadania ze względu na ich mobilizację) na modernizację czołgów T-62 i T-72 oraz bojowych wozów piechoty I generacji. Planowane jest otworzenie dwóch kolejnych zakładów produkcyjnych. Zdolności produkcyjne nowego sprzętu są obecnie w Rosji bardzo ograniczone ze względu na wprowadzone sankcje np. przed wojną było to ok 250 czołgów, jednak pod znakiem zapytania pozostaje czy Rosjanie będą w stanie pozyskać do nich komponenty pochodzące zza granicy.

Czytaj też

W walkach na Ukrainie biorą również udział jednostki ochotnicze BARS. Są to samodzielne bataliony (od kilku do kilkunastu) sformowane w ramach podpisywania kontraktów z rezerwistami, którzy zgłosili się do służby ochotniczo, z reguły skuszeni atrakcyjnymi warunkami finansowymi, chociaż część z nich na pewno walczy z pobudek patriotycznych. Sam projekt BARS ((Боевой армейский резерв специальный) czyli specjalnej bojowej rezerwy został uruchomiony w 2016 roku. W założeniach przeznaczony był dla żołnierzy rezerwy, którzy gotowi byli podpisać kontrakt z armią na odbywanie okresowych szkoleń wojskowych. Prowadzone były raz w miesiącu przez 2-3 dni oraz dodatkowo raz do roku przez około 20 dni.

Miało to pozwolić na stworzenie czegoś w rodzaju aktywnej rezerwy, czyli rezerwistów których można powołać do czynnej służby bez konieczności dodatkowego przeszkolenia, a nawet ogłaszania mobilizacji. Co ciekawe, walczące na Ukrainie bataliony BARS prezentują z reguły wyższy poziom wyszkolenia i morale niż „zwykła" piechota. Wynika to zapewne z ich ochotniczego charakteru, jak i lepszej kadry dowódczej złożonej z weteranów.

Czytaj też

Reasumując obraz jednostek pozostających w strukturalnym składzie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej przedstawia się następująco:

1.Najbardziej wartościowe formacje o charakterze elitarnym (specnaz, WDW, piechota morska, pułki rozpoznawcze) poniosły i nadal ponoszą ciężkie straty walcząc jak regularna piechota. Po zakończeniu walk na prawym brzegu Dniepru będą musiały zostać skierowane do odtwarzania, ze względu na straty które zapewne osiągną 70 procent. Biorąc pod uwagę obecne możliwości Rosji, zapewne skończy się to kanibalizacją jednostek – czyli część zostanie rozwiązana, co pozwoli na uzupełnienie strat w tych które pozostaną. Ich dalsze zdolności pod względem ilościowym będą więc nieporównywalnie mniejsze, natomiast będą zapewne prezentować wysoki poziom doświadczenia bojowego więc i skuteczności – jeśli dowództwo rosyjskie poradzi sobie z utrzymaniem morale.

2.Jednostki regularnej piechoty i pancerne walczące na teatrze – zostały uzupełnione znacznymi ilościami rezerwistów w większości nie przeszkolonymi i źle wyposażonymi. W tym przypadku zapewne wiele zależeć będzie od dowódców zarówno szczebla taktycznego (pułk/brygada) jak i operacyjnego (dywizja i wyżej). Nowo przybyli żołnierze będą wymagali intensywnego szkolenia w swoich specjalnościach wojskowych oraz budowania morale, a następnie zgrania w przydzielonych plutonach. W warunkach konfliktu oraz przy systemowym upośledzeniu armii rosyjskiej w obszarze szkolenia i przywództwa wydaje się, że tylko w jednostkowych przypadkach będzie to zaplanowany i świadomy proces. Stąd widoczne zwielokrotnienie rosyjskich strat, ponoszonych przez źle wyszkolonych i jeszcze gorzej dowodzonych rezerwistów.

Czytaj też

3.Jednostki i uzupełnienia szkolone na terenie Rosji – będą z pewnością prezentować wyższy poziom wyszkolenia od mas skierowanych na front w trybie przyspieszonym. Być może będą lepiej wyszkoleni niż większość kontraktowych wysłanych na Ukrainę w pierwszej fazie wojny, wielu z nich miało za sobą niespełna dwa lata służby. Możliwe jest to do osiągnięcia, jeżeli do ich szkolenia zostaną skierowani doświadczeni weterani. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę poziom poniesionych strat w kadrze dowódczej oraz liczbę potrzebnych instruktorów będzie trudne do wykonania. Jeszcze większym wyzwaniem jest wyszkolenie dowódców i to od szczebla drużyny do pułku oraz stworzenie niezbędnych sztabów. Nawet zakładając, że część powołanych kadr posiada podstawowe kwalifikacje to i tak na przygotowanie jednostek pod względem zgrania i dowodzenia potrzeba miesięcy, zakładając że zapewni się właściwą liczbę instruktorów i wykładowców.

4.Bataliony BARS – ich niewielka ilość nie wpłynie na przebieg konfliktu, a z chwilą ogłoszenia mobilizacji zapewne kolejne nie będą formowane.

W części drugiej napiszemy o formacjach lądowych walczących na Ukrainie, które nie pozostają w strukturach rosyjskiego ministerstwa obrony.

płk rez. Piotr Lewandowski

Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku pedagogika oraz studiów podyplomowych z zarządzania kryzysowego. Dowodził plutonem, kompanią i samodzielnym batalionem, wyróżnionym mianem przodującego oddziału wojska polskiego. Pełnił również obowiązki szefa pionu szkolenie i szefa rozpoznania pułku. Siedmiokrotny uczestnik misji bojowych poza granicami kraju, gdzie wykonywał obowiązki między innymi oficera CIMIC, zastępcy dowódcy batalionowej grupy bojowej i dowódcy bazy. Służbę wojskową zakończył na stanowisku dowódcy bazy/dowódcy batalionu ochrony w Redzikowie.

Teksty autora:

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (17)

  1. tkin ważny

    Z artykułem się zgadzam jest dobrze napisany wyciągnięte wnioski są racjonalne. Wojna po 9 miesiącach koniec kropka. Co dalej? Autor przedstawił swoją wizję dużego optymizmu. Na pewno ma jeszcze przemyślenia średnio i mało optymistycznych wizji. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden fakt zachód ma broń dobrą i bardzo dobrą no i drogą brakuje mi broni masowej taniej. Takiej jak Irańskie bezzałogowce. Polska powinna też mieć taki sprzęt. 2500 km zasięgu. lecących fala za falą do wyczerpania obrony plot. przeciwnika. Rosja niszczy energetykę Ukrainy, Ukraina nie ma broni ekonomicznej przed takimi dronami zachód też, ani Polska. Jeżeli Rosja zacznie ją produkować w masowych ilościach to "kaplica". Całe NATO straci całą swoją opl. Co powinniśmy zrobić, a nawet musimy wyprodukować tysiące tanich, małych "zabójców dronów", które uderzając w drony zniszczą je. Pozostaje jeszcze tysiące operatorów "zabójców dronów." w każdej zagrodzie operator może być "córka sołtysa".

    1. CdM

      Nie ma czegoś takiego, jak mały, tani zabójca dronów. Zbudowanie drona, który ma za cel uderzenie w ustalony punkt na ziemi, na pokładzie tylko nawigację i ładunek, będzie zawsze nieporównanie tańsze, niż antydrona, który ma namierzyć, dogonić i strącić lecącą maszynę, i to w różnych warunkach, w nocy, we mgle, deszczu. Oczywiście, sporo jeszcze zależy od tego, jak zdefiniujesz "tani". Co do zagrody i córki sołtysa - jak ona ma wykryć drona lecącego 1 km z boku? Niestety, ale potrzebujesz jeszcze w miarę gęstego, najlepiej sieciowego systemu wykrywania oraz kierowania ogniem.

    2. tkin ważny

      CdM- Mam drona i pulpit sterowniczy - czekam na sygnał o wykrytych dronach - od wojsk opl. - odbiornik z pozycją drona - potwierdzam przejęcie celu i niszczę cel. Można to zrobić tylko za ile - za cenę Pioruna? Kamera dzienna, podczerwieni na dronie dobieram ze względu na porę dnia, muszę doprowadzić do zderzenia. Uderzam ok. nie, wracam do domu.

  2. bardzowkurzony

    Nareszcie analiza sensowa. Dzieki ale kilka UWAG jednak .1) mobilizacja naprawde jest "czesciwa" - to nie proaganda. W calkowyej mobilzacji nie bylo by 300 tys tylko np 20 milonow. Rosja ma 144 milny obwateli. 2) 70% - strat - to zazwczaj o stratach sie mowi tez o rannych 3 do 1- czyli nawet gdyby tak to zabich by bylo ok 18% stanu. 3) mam watpiwosci czy autor nie za bardzo wierzy w Ukrainska wersje zdazen jednak. Zrodla by byly potzrebne 4) nie znam sie - ale wydaje mi sie ze szkolenie w warnkach bojowych tez bywa korzystne.

    1. Wewo

      20 milionów to chyba z kijami i butelkami po wódce w roli maczug. Póki co to mają problem z wyposażeniem 100 tys.

  3. OptySceptyk

    Tyle, że nie wiemy, na ile wiarygodne są doniesienia o 200tys. mobików. Ponadto, w Rosji trwa normalny pobór. I kolejna sprawa - gdyby mobilizacja objęła faktycznie 200tys. to tak naprawdę byłoby to jedynie uzupełnienie strat plus niewielki przyrost siły za jakiś czas, potrzebny na wyposażenie i wyszkolenie. Przy założeniu, że wyposażenie i szkolenie będą dostępne. To nadal nie dałoby ruSSkim możliwości pokonania Ukrainy i byłoby jedynie półśrodkiem do przedłużenia wojny. Osobiście uważam, że Moskwa zmobilizowała dużo więcej pionków niż się podaje w celu uzyskania faktycznej przewagi liczebnej za jakiś czas (późna wiosna/lato). Część pionków zostanie zmielona zimą w celu ustabilizowania frontu (ewentualnie jakiegoś małego zwycięstwa np. Bachmut), reszta pójdzie biegać po poligonach. A szkolić ich będą weterani wyciągnięci z worka pod Chersoniem.

  4. OptySceptyk

    Tyle, że nie wiemy, na ile wiarygodne są doniesienia o 200tys. mobików. Ponadto, w Rosji trwa normalny pobór. I kolejna sprawa - gdyby mobilizacja objęła faktycznie 200tys. to tak naprawdę byłoby to jedynie uzupełnienie strat plus niewielki przyrost siły za jakiś czas, potrzebny na wyposażenie i wyszkolenie. Przy założeniu, że wyposażenie i szkolenie będą dostępne. To nadal nie dałoby ruSSkim możliwości pokonania Ukrainy i byłoby jedynie półśrodkiem do przedłużenia wojny. Osobiście uważam, że Moskwa zmobilizowała dużo więcej pionków niż się podaje w celu uzyskania faktycznej przewagi liczebnej za jakiś czas (późna wiosna/lato). Część pionków zostanie zmielona zimą w celu ustabilizowania frontu (ewentualnie jakiegoś małego zwycięstwa np. Bachmut), reszta pójdzie biegać po poligonach. A szkolić ich będą weterani wyciągnięci z worka pod Chersoniem.

  5. Prezes Polski

    Życzę sowietom jak najgorzej, ale nie wierzę w straty 70% tych elitarnych jednostek. Ok. być może w pojedynczych przypadkach jakąś kompania, czy batalion mogły się tak wykrwawić, ale ogólne straty nie mogą być aż tak wysokie. Jeden aspekt został pominięty w tej analizie. Znaczna część strat, to po prostu odpływ żołnierzy kontraktowych, którym kontrakty się skończyły i nie dali się wysłać do granicy alki. Sporo też było zwykłych dezercji. Wniosek: ci kontraktowi są już wolni i mogą zostać zmobilizowani, a to byłby spory zastrzyk dla sowieckich jednostek na froncie. Ruska armia zawsze słynęła z niskiej jakości dowodzenia zwłaszcza na niższych szczeblach, nic się nie zmieniło. Sowieci radzą sobie z tym problemem na swój sposób, zwiększając liczebność wojsk i maskując tym niedobory kadry. Dadzą sobie radę, kosztem krwi.

    1. Dada81

      Przecież kontraktowi zostali ustawą zmuszeni do pozostania w armii.

    2. DBA

      Prezes Polski@ Te 70-cio% straty jednostek eleitarnych może być prawdą bo są to straty zarówno zabitych jak i rannych, którzy nie wrócą do szeregów wśród tzw "czynnych bagnetów", czyli załóg czołgów, czy drużyn piechoty, co stanowi ok. 40% liczebności jednostek taktycznych. Dlatego też na zachodzie staty ogółem jednostki w wysokosci 25% dyskwalifikuja ja do dalszych działań, bo w pododdziałach liniowych sięgają 50-60%. Należy też pamietać o tym, że armia rosyjska dalej stosuje sowiecki sposób wojowania polegający na niszczeniu wroga zasypywaniem go stosami własnych poległych, bo przecież "tak wygrali II WŚ". Przeceniasz też odpływ kontraktowych - może kilkunastu tyś skończył się kontrakt po lutym 2022, z tego część zginęła, część została w armii, bo w dla nich jest to jedyny sposób na życie opócz wegetacji we wsi lub miasteczku oddalonym o kilkaset km od cywilizacji

    3. VIS

      @DBA moskale nie wygrali II wojny tylko lotnictwo aliantów wyłączając przemysł niemiecki w tym produkcję paliw syntetycznych.

  6. KD

    Te 9 miesięcy wojny pokazało że rosyjska armia w starciu z armią państwa zachodniego nie miałaby żadnych szans. Jeśli Ukraina, mając znacznie gorsze od Rosji myśliwce i czołgi (a bombowców, rakiet klasy Kalibr i Iskander nie posiadając wogóle), tak tłucze putinowskich bandytów to zachodnia armia by ich zmiażdżyła. Putin nie dość że zbrodniarzem to jest również wielkim nieudacznikiem.

    1. Kontrapara

      Zachdnia armia nie zmieżdzy ruskiej armii bo jak ognia obawia się starcia. wystarczy przypomnieć sobie Przewodów, jak to wszyscy dostali biegunki bo może jednak trzeba będzie zacząć się bronić.

    2. kertog

      Ukraina, gdyby dostała 300-400 Leopardów 2, kilkaset BWP, ze 200 nowoczesnych Haubic, 20-30 HIMARsów wraz z ATACAM o zasiegu 300km to w parę tygodni pogonili by ruskim kota. Gdyby do tego dostali trochę nowoczesnych dronów z USA, kilkadziesiąt samolotów i drugie tyle smigłowców sturmowych - wow, rukom pusciły by zwieracze. Natomiast konfrontacja z NATO... coż jak widac całe NATO rozyebało by rusków w tydzień, dosłownie w tydzień. Wystarczy dobrze dozbroić Ukrainę w nowoczesny sprzęt i sami dadza radę

    3. VIS

      @kertog zejdź na ziemię, jakie 200-300 leopardów? Szkolenie i zgrywanie batalionu do standardu NATOwskiego trwa 3lata. Pamiętasz początek tej wojny, co gdyby moskale sie lepiej przygotowali? Przecież tam nie było 2 rzutu a mimo to postepy były takie że wiekszość ekspertów wieszczyła 1-2 tygodnie walki i klęskę Ukrainy. Moskale nie docenili przeciwnika, i bardzo dobrze.

  7. CdM

    Naprawdę fajne są widoczki w ruskich mediach. Ci komentatorzy, którzy grzmią: nie byliśmy przygotowani do wojny, którą wywołaliśmy! Kto podejmował kolejne złe decyzje? Znaleźć winnych! Przykładnie ukarać! Trudno uwierzyć, że nie wiedzą, kto jest przywódcą ich kraju. Zawsze to samo, od wieków. Żadnej refleksji o związku między systemem rządów a ich efektami. Car dobry, źli bojarzy!

  8. Starszy Pan 2

    Tylko jakie wnioski, dobrze czy źle dla Polski czy generalnie powodzenia zwycięstwa Ukrainy. W USA Trumpisci nie wygrali ale z kolei u nas jeżeli lewe skrzydło opozycji dojdzie do władzy no kosztem PSL czy prawej części Holowni to pomoc wojskowa dla Ukrainy zostanie zredukowana a granica z Białorusią rozszczelniona co jak wiadomo korzystne nie jest. Prawie napewno zredukowane zostanie doposażenie armii, haotycznie i drogo przeprowadzane przez PIS ale jednak poprawiające w jakiś sposób wartość bojowa. Doświadczenia Niemiec wskazuje że Lewica ze swoją infantylna polityka miłości do dyktatorów tnie wydatki zbrojeniowe jeszcze bardziej bezsensownie niż PIS kupuje uzbrojenie z półki. Optymalnie było by żeby wojna skończyła się do lata albo w Polsce wygrała formacja państwowców która wydaje pieniądze np na wojsko tak jak to robi choćby Izrael czy kiedyś Szwecja w sposób racjonalny przemyslanu z możliwie jak największym udziałem rodzimego przemysłu i istotnym wkładem wojska z poboru

    1. Rupert

      No tak, idą wybory. Tylko co to zmienia w kwestii bezpieczeństwa? Można wiele zarzucić politykom w Polsce i nie tylko, ale mimo wszystko potrafią oni logicznie myśleć i oceniać fakty. Więc z całą pewnością zbrojenia w Polsce będą kontynuowane i pomoc Ukrainie również. Ale każda partia może mieć lekko inne pomysły.

    2. CdM

      W Polce ostatnia nominalna lewica jaka była u władzy, to SLD, a i to przecież była łże-lewica, w istocie liberałowie uwłaszczeni na mieniu po PRL (wystarczy sprawdzić, kto przeprowadził największe cięcie podatków). Od tego czasu rządzi prawica, albo taka o odcieniu bardziej liberalnym, albo tradycjonalistyczno-populistyczna. A kadry przepływają sobie płynnie w obie strony. Wystarczy popatrzeć jak taka Gilowska z KL-D i PO przeszła do PIS, gdzie robiła kolejne liberalne (tak) zmiany gospodarcze w rządzie Marcinkiewicz, a potem Kaczyńskiego, albo jak Radosław z Chobielina skakał w odwrotnym kierunku. Lewica? Gdzie? Na kanapie w Razem? Najbardziej śmieszne jest jak niektórzy nazywają lewicą np. Komorowskiego. Wąsatego, klękatego, strzelbatego dziada od "weź kredyt".

  9. jarko975

    na początku podawano że weszło raptem 120 grup batalionowych, aż mi się wierzyć nie chciało że tak małymi siłami wjechała rosja na ukrainę. i w mediach podawano tylko tę liczbę zapominając o separatystach w sile ponad 30 tysięcy, wdw, flocie czarnomorskiej i rosgwardii, do tego lotnictwo, siły artylerii rakietowej z dalekiego zaplecza i na tyłach logistyka do tego wszystkiego. dopiero po zsumowaniu tych komponentów można podać faktyczną liczbę sił armii rosyjskiej zaangażowanych w wojnę. robi się duża liczba i biorąc pod uwagę przewagę ognia to proporcje przy ataku minimum 3:1 zostały zachowane.

    1. DBA

      te 120 grup batalionowych to wcale nie mało - ekwiwalent 12-tu dywizji. Takiej ilosci pod bronia nie mieli Ukraińcy. Z kolei przewaga 3:1 w ataku dotyczy przewagi nie jako takiej, ale przewagi lokalnej na odcinku przełamania. Faktem jest, że ruskim rzadko się to udawało i zawsze dążyli do uzyskania przewagi kilkukrotnej na całym froncie bo nie potrafili wprowadzić w praktyce zasad prowadzenia walki. Dlatego w latach 1941-42 Niemcy nie mając przewagi ogółem potrafili ich 'ograć" i doszli do Wołgi, a w latach 1944-45 ruscy wygrywali bo dzięki dostawom z USA , stworzeniu 2 frontu we Włoszech i Francji oraz braku rezerw w Niemczech, uzyskiwali przewagę ogólną od 3-10 nad Wehrmachtem. I po 70-ciu latach dalej uważaja, że ten sposób jest wystarczający

  10. ktosiex

    Jedni mówią, że Rosji kończą się rakiety i upada gospodarka, inni że jeszcze tylko chwila i Rosja otworzy kolejny front od północy. Ja myślę, że prawda jest gdzieś po środku. Rosja jest słaba, ale ciągnie za sobą Ukrainę na dno. Jednocześnie ma wciąż możliwości ofensywne bo jest ogromnym krajem z zasobami sprzętu z minionej epoki. Ukraina stając się kolejny raz Dzikimi Polami jako bufor to mniejszy problem dla krajów zachodu niż upadająca Rosja z utratą panowania nad bronią jądrową i przetasowaniem jak podczas upadku Rosji Sowieckiej. Rosja jak zwykle nie jest tak silna jak ją widzimy, ale nie jest też tak słaba. Ani Chinom, ani Ameryce nie jest na rękę wyniszczenie rosyjskiej armii bo oba kraje, chciałyby ją wykorzystać dla swoich celów.

    1. Adam S.

      @ktosiex Sam jesteś dzikie pole. Ukraina wypycha rosjan ze swojego terytorium i staje się najsilniejszą europejską armią NATO. Ze wsparciem NATOwskiego lotnictwa staje się dla rosji nietykalna, jak całe NATO. Putin musi szukać innych kandydatów do bitki i życzę mu powodzenia w próbowaniu sił z Chinami :D

  11. Kontrapara

    Nawet gdyby Ukraina całkowicie wypchnęła agresora ze swoich ziem to agresor może ustawić swoją artylerię i wyrzutnie rakiet tuż za granicą i ostrzeliwać na Ukrainie wszystko co jeszcze ocalało przez następne 30 lat.Ukraina się nie obroni bo eskalacja i upokarzanie Putina.Niestety tej wojny Ukraińcy nie wygrają z powyższych powodów .

    1. gregoz68

      Biedny putin, wciąż upokarzany. Trza go rozweselić:)

    2. Dada81

      Nie wiem czy zauważyłeś, ale w chwili obecnej to Ukraina ma lepszą artylerię.

    3. Adam S.

      To prawda, ze przez 7 lat walk w Donbasie rosjanibombardowali co chcieli, a Ukraińcy kładli uszy po sobie, i tylko "liczyli naruszenia". Bo putin groził "pełnoskalową wojną". Ale teraz putin nie ma już czym grozić i Ukraińcy mogą spokojnie odpowiadać ogniem kontrbateryjnym, I to nie tylko 1 do 1, za każdą rosyjską salwę, ale po izraelsku, 100 pocisków za 1 rosyjski, zmieniając pas graniczny w nieużytki. I to jest dla Ukrainy dobre rozwiązanie.

  12. Orthodoks

    Jak to teraz mawiają właściciele zakładów pogrzebowych w Mordorze: ,, Im gorzej, tym lepiej".

  13. youkai20

    Ależ dobra, obiektywna analiza.

  14. Zbyszek

    Bardzo ważna analiza - jeśli się sprawdzi, to zdolności rosyjskie nie wzrosną w wystarczającym stopniu by Moskwa mogła rozpocząć działania ofensywne. Przynajmniej skuteczne. Dwa pytania i jedna uwaga:: 1) skąd liczba 200 tyś zmobilizowanych? , 2) skąd liczba 90 tyś już wysłanych na front?

  15. Ma_XX

    Volkssturm AD 2022

  16. Piotr Glownia

    100 tysięcy żołnierzy to spora ilość żołnierzy trzymanych w zapasie. Na pewno Rosjanie otworzą nimi nowy front raczej, niż wykorzystają tylko do przełamania oporu ukraińskiego, tak jak Ukraińcy to zrobili do tej pory swoimi mobilizowanymi odwodami. Brakuje do pełnego obrazu opisu mobilizowanego lotnictwa i prowadzonego ataku rakietowego na Ukrainę, które ma na celu wyczerpanie ukraińskich środków plot. Coś się szykuje. Coś wielkiego. Mam nadzieję, że Ukraińcy wytrzymają, a NATO wyrobi się na czas ze szkoleniem (i dozbrojeniem) ukraińskich żołnierzy. Trzeba baczniej przyglądać się Białorusi. Ta wojna jeszcze nie idzie ku końcowi po tym odbiciu Chersonia!

  17. Dada81

    Cóż, jeśli nawet między słowami realnie myślącego i rzetelnego Płk Lewandowskiego da się wyczytać ostrożny optymizm, to trzeba trzymać kciuki za nieustające wsparcie materiałowe i szkoleniowe dla ukraińskich żołnierzy. O resztę oni sami się zatroszczą.

Reklama