- Wywiady
Chwałek: Potrzebujemy produkcji KTO pod polską kontrolą, dlatego analizujemy alternatywnych parterów zagranicznych dla Rosomaka [WYWIAD]
W rozmowie z Defence24.pl prezes PGZ Sebastian Chwałek mówi o zwiększaniu zdolności produkcyjnych Grupy i priorytetowych programach obrony powietrznej oraz Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych. „Mówimy o co najmniej setkach, jeśli nie ponad tysiącu sztuk NBPWP Borsuk” – podkreśla prezes PGZ.

Autor. por. Bartłomiej Kulesza, st. chor. sztab. Artur Walento
Jędrzej Graf: Na początek chciałbym zapytać czy skonsolidowane wyniki finansowe za 2021 rok są już znane?
Sebastian Chwałek, prezes zarządu PGZ: Mamy przybliżone wyniki, gdyż jeszcze nie zakończyło się badanie przez biegłego rewidenta. Z tego, co już możemy zobaczyć, uwidacznia się bardzo konsekwentna tendencja. Jeśli porównamy obecną sytuację ekonomiczno-finansową z rokiem 2015, to dzisiaj skonsolidowane przychody PGZ ze sprzedaży są na poziomie 7 mld zł, podczas gdy w 2015 roku były na poziomie 3,8 mld zł. Oznacza to, że w tym czasie praktycznie podwoiliśmy wynik. Przez ostatnie lata również wyniki sprzedażowe zostały podwojone. Tendencję stabilnego i utrzymującego się rozwoju Polskiej Grupy Zbrojeniowej, potwierdzają zatem liczby.
W zeszłym roku zawarliśmy kontrakty, których suma opiewała na kwotę 9 mld zł, co przewyższa poprzednie okresy rozliczeniowe. Ponadto, patrząc jednostkowo po naszych spółkach też jest znacznie lepiej – 24 spółki uzyskały wynik wyższy niż planowany. Jest to efekt zmian w metodach zarządzania całej Grupy i decyzji podejmowanych przez zarządy poszczególnych spółek. To także wynik zwiększenia wydatków na Siły Zbrojne RP, co jest odzwierciedlone w naszych przychodach, bo staramy się być pierwszym dostawcą dla naszego wojska.
Konsekwentnie dążymy do poprawienia zasad współpracy z zamawiającym. Sprzyjają temu zmiany organizacyjne oraz utworzenie Agencji Uzbrojenia. Odnotowujemy nowe podejście ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej. Chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim żołnierzom i pracownikom Agencji Uzbrojeniowa, którzy w ostatnich miesiącach realizowali nowe podejście do systemów zamawiania i zabezpieczenia zakupów dla SZ RP, czego efekty już widzimy.
Zobacz też
Od miesiąca trwa bezprecedensowa agresja Rosji na Ukrainę. Niedawno uchwalono Ustawę o obronie Ojczyzny, która spowoduje skokowe zwiększenie nakładów na obronę. Wszyscy oczekują, że PGZ radykalnie zwiększy swoje zdolności produkcyjne. Jak w tej nowej rzeczywistości PGZ dostosuje się do tych wyzwań, również w kontekście sytuacji na globalnych rynkach zbrojeniowych, na których wiele państw chce pilnie kupować uzbrojenie.
Od dawna w Polskiej Grupie Zbrojeniowej były podejmowane działania mające na celu przygotowanie się na zapowiadane zmiany w finansowaniu Wojska Polskiego. Ten proces trwał od wielu miesięcy, więc nie byliśmy tym zaskoczeni. Wszędzie tam, gdzie w danym okresie mogliśmy wytworzyć nowe zdolności bądź je zwiększyć, to zostało to już dokonane. Zagrożenia, takie jak np. kryzys na granicy z Białorusią w oczywisty sposób doprowadziły do zmiany postrzegania potrzeb nie tylko wojska, lecz także służb mundurowych. My natomiast byliśmy gotowi, by na ich zapotrzebowanie odpowiedzieć, dostosowując się do ich wymagań.

W wypadku bieżącego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego tam, gdzie jest to możliwe, multiplikujemy nasze zdolności produkcyjne. Dojdzie do ich zwielokrotnienia, tak jak w wypadku amunicji, czy różnego rodzaju środków rakietowych produkowanych w Mesko. Jesteśmy przygotowani zarówno na zwiększone zamówienia w kwestiach środków ochrony osobistej, oporządzenia jak też na produkcję sprzętu ciężkiego.
Myślę, że w następnych tygodniach będziemy mogli opinii publicznej zaprezentować kolejne etapy postępów naszych inwestycji. W samym Mesko, najpewniej w okresie wakacyjnym, powinna zostać uruchomiona duża część linii produkcyjnej amunicji mało i średniokalibrowej. Na różnych polach staramy się dostosować do bieżącego zapotrzebowania naszych klientów, jednakże z uwagi na specyfikę i wrażliwość informacji nie zawsze możemy powiedzieć, jak to przebiega. My robimy to, co powinniśmy robić - w ciszy. Po czynach poznacie Państwo naszą odpowiedź na dotychczasowe zapotrzebowanie, zarówno w czasie pandemii, podczas kryzysu na granicy, jak i obecnego konfliktu militarnego.
Zobacz też
W ostatnich dniach została podpisana umowa na pierwsze elementy systemu Narew. Jakie ma to znaczenie dla PGZ? Dodatkowo chciałbym zapytać czy można już sprecyzować, które elementy systemu dostarczane przez zakłady należące do PGZ będą rozwiązaniami docelowymi, a które tymczasowymi?
Kontrakt na „małą Narew", jak zwykły już go nazywać media, to znaczące przyśpieszenie dostaw pierwszych jednostek ogniowych. Wojsko Polskie otrzyma wielokanałowy system klasy SHORAD zintegrowany z krajowymi środkami radiolokacyjnymi oraz systemem dowodzenia C2.
Jeżeliby odjąć od tego zawrotne tempo dostaw, które dotrzymamy, to w samych założeniach projektu nie zaszły rewolucyjne zmiany – mamy zagraniczny środek bojowy, rakietę wraz z wyrzutnią, która współpracuje z krajowymi radarami oraz w oparciu o polski system kierowania walką. Oczywiście w docelowej konfiguracji głównym radarem będzie SAJNA, wspierana przez systemy PET/PCL oraz P-18PL. Zgodnie z założeniami wojska będzie to wszystko również istnieć w ekosystemie IBCS, jednakże nasze krajowe rozwiązanie będzie zawsze „na miejscu", by móc jak najlepiej odpowiadać na skalę zagrożeń nadchodzących z powietrza.
Jeżeli chodzi o rozwiązania docelowe, to na pewno nie będą to, jak wspomniałem wcześniej radary, bo tutaj przygotowujemy radar wielofunkcyjny kierowania ogniem. Wozy amunicyjne oraz nośniki wyrzutni systemu EMADS, czyli Jelcze – te rozwiązania z dużym prawdopodobieństwem będą tożsame z tymi, które dostarczać będziemy „w dużej Narwi".
Zobacz też
A co z kolejnymi etapami? Czy nadal założeniem jest pełny transfer technologii rakiety, do realizacji już po wykonaniu tej pierwszej umowy?
„Narew" w tej konfiguracji nie będzie miała przestrzeni do wzrostu, jeżeli nie pozyskamy najważniejszych dla nas technologii oraz wiedzy dotyczących techniki rakietowej. Jak najszerszy transfer tych kompetencji to waruneksine qua non pójścia dalej. Interes bezpieczeństwa państwa wymaga, by środki bojowe były produkowane oraz utrzymywane w kraju. Rakiety muszą przechodzić regularne przeglądy i serwisy. Nasze ambicje i deklaracje są w tym punkcie w pełni zbieżne z zamawiającym i jesteśmy przekonani, że przełożymy to na spektakularny sukces.
Złożenie zamówienia na tak skomplikowany system z terminem pierwszej dostawy za pół roku wybrzmiewa dla nas jako Grupy dwojako. Z jednej strony, na każdym kroku powtarzam, że wyrazem największego zaufania wojska do swojego przemysłu jest lokowanie w nim zamówień. Z drugiej strony, od lat powtarzamy, że jesteśmy gotowi do realizacji Narwi – więc dobrze, że w końcu minister Mariusz Błaszczak powiedział „sprawdzam." Nie zawiedziemy pokładanego w nas zaufania.

MON zapowiada zwiększenie zamówień na przenośne zestawy przeciwlotnicze Piorun. Broń ta została już oficjalnie przekazana na Ukrainę. Czy Mesko i kooperanci są w stanie np. podwoić produkcję tych zestawów?
Już dziś przygotowaliśmy się na to, żeby odpowiedzieć na pierwsze zwiększone zapotrzebowanie Sił Zbrojnych RP i naszych potencjalnych kontrahentów zewnętrznych na system Piorun. Docelowo jesteśmy w stanie w tym roku i naturalnie w latach kolejnych, zrobić dużo więcej.
Mamy też na uwadze związane z tym zagrożenia. W łańcuchu dostaw komponentów, które wchodzą w skład systemu Piorun, znajduje się wiele drobnych podzespołów, które mogłyby nas ograniczyć w tempie produkcji, doprowadzając do załamania łańcucha dostaw. Poza głównym producentem – Mesko – jest też kilku dostawców zewnętrznych. O ile jestem spokojny o naszą część działalności, tak cały czas musimy koordynować nasze prace z wszystkimi podmiotami, które uczestniczą w projekcie.
Podjęliśmy decyzję dotyczącą środków bojowych. W ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy zwiększymy nasze wolumeny. Jak widzimy rynek otworzył się i docierają do nas sygnały o skuteczności naszych wyrobów, co przekłada się na kierowane do nas zapytania oraz zaproszenia do przetargów.
Czekamy na decyzję ze strony zamawiającego związaną ze zwiększeniem kontraktowania i dostosowujemy się do potrzeb na tyle, na ile będziemy w stanie zabezpieczyć wszystkie niezbędne do produkcji komponenty już dziś. Stawiamy olbrzymi nacisk na przygotowanie się do stojących przed nami wyzwań. Oczywiście, ważnym elementem są środki finansowe, w tym te wydatkowane np. na projekt 400 w Mesko, który jest właśnie taką inwestycją nakierowaną na wzmocnienie potencjału. Musimy ponieść nowe inwestycje, tak by się przygotować w ciągu kolejnych kilkunastu miesięcy do zwielokrotnienia podaży.
Zobacz też
Ostatnio odbyły się kolejne strzelania poligonowe bojowego wozu piechoty Borsuk. Jaki jest obecnie harmonogram programu Borsuk?
Badania, które wyszły pozytywnie, niebawem powinny się zakończyć. Cały czas prowadzimy prace przygotowawcze do rozpoczęcia produkcji pierwszych czterech egzemplarzy, jednakże jest to projekt finansowany przez NCBiR i MON, a zatem do tych instytucji należy decyzja o kontynuowaniu dalszych prac. Jesteśmy logistycznie przygotowani na większość zakupów związanych z programem, aczkolwiek dopiero po podpisaniu dokumentów, będziemy mogli je zrealizować - bez gwarancji, czasowych i finansowych zamawianie podzespołów „na zapas" jest wysoko ryzykowne.
Liczę, że w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy Siły Zbrojne RP otrzymają pierwsze cztery sztuki Borsuków. Wejdziemy wtedy w kolejny etap – testów w codziennej eksploatacji sprzętu, co pozwoli nam, aby produkcja kolejnych uwzględniała już uwagi użytkowników końcowych.
O jakich liczbach Borsuków mówimy, ponieważ potrzeby Sił Zbrojnych RP są olbrzymie?
Biorąc pod uwagę stan liczbowy obecnie użytkowanych w Siłach Zbrojnych RP BWPów, jak i konieczność zwiększenia liczebności wojska, trzeba powiedzieć, że wozów powinno być znacznie więcej niż tych obecnie używanych. Mówimy o co najmniej setkach, jeśli nie ponad tysiącu sztuk NBPWP Borsuk. Jest to też dla nas wyzwanie, bo jeżeli w tym roku użytkownicy końcowi pozyskają pierwsze testowe egzemplarze, to w przyszłym nastąpi formalne zakończenie prac połączone z feedbackiem na temat użytkowania NBPWP. Wówczas powinna być podjęta decyzja o wdrożeniu go do produkcji seryjnej, przy jednoczesnej potrzebie przełożenia pomysłów i próśb od wojska.
Takie było oczekiwanie ministra, by cały proces był przyspieszony, dlatego desygnował na ten cel dodatkowe środki do NCBiR. Odpowiemy na to zapotrzebowanie i w związku z tym, zwiększymy zdolności produkcyjne naszych zakładów. Musimy być gotowi do produkcji ponad setki wozów rocznie, jeśli nie więcej. Przygotowaliśmy się do tego koncepcyjnie, w tej chwili organizujemy system finansowania i akceptacji decyzji w zakresie rozwoju niektórych naszych ośrodków produkcyjnych.
Zobacz też
Jak wyglądają prace w wypadku ZSSW-30, której rozwój jest bardziej zaawansowany od samego bojowego wozu piechoty Borsuk?
Wieża ZSSW-30 jest wyrobem gotowym, przeszła wszystkie niezbędne badania państwowe. W tej chwili czekamy na decyzje dotyczące pozyskania i stworzenia ram prawnych, umowy. Jak wiemy, początkowo wieża będzie umiejscowiona na podwoziu KTO Rosomak, więc czekamy na decyzje formalne, które niebawem powinny się pojawić, bo pomimo tego, że mamy zmianę przepisów dotyczących modyfikacji w finansowaniu sił zbrojnych oraz zapis o zwiększeniu PKB, to miejmy świadomość, że niektóre z tych decyzji będą obowiązywały od przyszłego roku, a obecny budżet jest budżetem tegorocznym, realizowanym na dotychczasowych zasadach. Finansowanie programu ZSSW-30 jest zabezpieczone w początkowych okresach, złożyliśmy już zamówienia na niektóre podzespoły, np. armaty.
Jak wygląda sprawa ewentualnej, dalszej produkcji Rosomaków? Bo pojawiają się informację, że kontynuowanie dostaw tych transporterów może być trudne, z uwagi na dostępność niektórych komponentów. Jest też demonstrator Rosomak MLU. Jak Pan postrzega przyszłość Rosomaka jako produktu, który będzie dostarczany wraz z wieżą ZSSW-30? Wojsko mówi o planie zakupu ponad 340 takich wież, a zmagazynowanych transporterów jest kilkakrotnie mniej.
Po pierwsze, jeśli chodzi o nowe komponenty, to nowy silnik Scania został już zaimplementowany do obecnego wozu i przeszedł stosowne badania. W tej chwili przygotowujemy i weryfikujemy łańcuchy dostaw, bo jak wiadomo - w dużej części jesteśmy producentem wozu, w oparciu o licencję, zaś dalej istnieje pewna część elementów, które licencjodawca pozyskuje od innych podmiotów. Cały ten łańcuch pośredników musi zostać zweryfikowany i przygotowany do odtworzenia w Polsce produkcji seryjnej.
Mamy też świadomość, że KTO Rosomak, który znajduje się w produkcji seryjnej, ma prawie dwadzieścia lat. Wprowadziliśmy do niego setki zmian, rozważane są możliwości dalszej ingerencji w konstrukcję, ale z drugiej strony mamy też ograniczenia związane z formą licencji. Patrząc w przyszłość, musimy mieć pewność, że będziemy mogli dysponować pełnią praw do konstrukcji. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której my angażujemy nasze środki i czas w rozwój danego rozwiązania, a efekt naszej pracy przechodzi na czyjeś konto – to jest delikatnie mówiąc niegospodarność. Planowanych jest wiele rozwiązań, wiele odmian specjalistycznych kołowych transporterów opancerzonych w SZ RP.

Czy obok Patrii uwzględnia się również alternatywnych partnerów zagranicznych?
Musimy odpowiadać na potrzeby wojska, jednocześnie prowadząc rozmowy z naszymi partnerami z fińskiej Patrii. Rozważamy też alternatywne rozwiązania, które pozwolą PGZ patrzeć w przyszłość w sposób otwarty, tak abyśmy mogli mieć swobodę nie tylko wprowadzania zmian konstrukcyjnych bez ograniczeń, ale też możliwość proponowania i oferowania pojazdu na rynkach trzecich.
Jako Grupa jesteśmy też producentem wielu różnych systemów, które mogą stać się elementem zabudowy na tego typu pojazdach, jak np. moździerze Rak. Rynek oczekuje, że przedstawimy kompleksowe dostawy całych systemów, modułów ze specjalistycznym wyposażeniem, nie zaś samych wozów bojowych. Jeżeli ktoś interesuje się nową konstrukcją, chce mieć ją sprawnie wdrożoną, logistycznie zabezpieczoną i dostosowaną do swojej struktury, zadań czy też teatru działań.
Prowadzimy kilka takich rozmów i nie ukrywam, że są problemy właśnie z możliwością oferowania samego Rosomaka, platformy kołowej będącej częścią oferowanego systemu. Aby nie mieć takich kłopotów, musimy rozważyć każdą możliwość, gdyż technologia idzie do przodu, my nie chcemy stać w miejscu, nie chcemy poprzestawać na tym, co dziś mamy. Skoro od blisko 20 lat pracujemy nad kołowymi transporterami opancerzonymi, to nie porzucimy tego sektora, chcemy go dalej rozwijać. Spółka Rosomak jest przygotowana technologicznie i technicznie do dużych wyzwań, jeżeli chodzi o produkcję pojazdów tej klasy – ma sprzęt i co ważniejsze, ma kadrę o gigantycznym potencjale. Póki co prowadzimy rozmowy nt. rozszerzenia licencji, aby dawała nam ona większą swobodę ruchu, ale jednocześnie badamy możliwości alternatywnych rozwiązań.
Zobacz też
Jakie są perspektywy zamówień pocisków przeciwpancernych Spike, także w wersji LR2, w kontekście programu Borsuk i ZSSW?
Już dziś nasze zakłady, w tym Mesko jako licencyjny producent Spike i innych rozwiązań przeciwpancernych, są gotowe do produkcji, zarówno w wersji klasycznej, jak i LR2. Oczywiście, nasza gotowość to jedno, a drugie to decyzje dotyczące zamówień. Jestem o to spokojny, przygotowaliśmy się do tego. Odpowiednie inicjatywy zostały podjęte wcześniej, w tym szkolenia technologiczne, a dokumentacja jest w posiadaniu zakładu. Czekamy na to, jakie będą decyzje dotyczące tego, w jakich wersjach i w jakich okresach SZ RP zamówią te ppk.
Jak wygląda sytuacja z PPK Pirat? Czy prowadzone są rozmowy w ramach programu Pustelnik lub poza nim?
Oczywiście prowadzimy takie rozmowy, ale nie mogę zdradzić ich szczegółów. Ostatnio Piratem skutecznie strzelaliśmy na poligonie, więc z tego punktu widzenia jest on gotowy. Znajduje się w zainteresowaniu rodzimych sił zbrojnych, jak i armii krajów trzecich. Jesteśmy spokojni co do przyszłości projektu. Przypominam, że ppk Pirat to część triady amunicji precyzyjnego rażenia, gdzie opracowujemy również amunicję dla Raków (120 mm) oraz Krabów (155 mm) naprowadzaną na odbite światło wiązki laserowej.
Ta broń pozwoli zwalczać czołgi samodzielnie lub we współdziałaniu, co będzie wymiernym wzmocnieniem naszych zdolności przeciwpancernych, kluczowych we współczesnych konfliktach. Głoszone przy okazji każdego konfliktu pogłoski o śmierci czołgów są przedwczesne, dlatego też my przygotowujemy pełne spektrum środków pozwalających te maszyny skutecznie razić i wyłączać z walki.
Oczywiście, decyzja wojska wynikająca z chęci posiadania danych środków bojowych musi być poparta analizami, co jesteśmy w stanie zrozumieć. Na tym polu bardzo konstruktywnie układa się współpraca z Ministerstwem Obrony Narodowej, bo tak ona powinna wyglądać. Przemysł jest dla wojska. Wojsko powinno mówić, czego oczekuje od przemysłu, a my jesteśmy po to, by sprawnie i szybko udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi. Jesteśmy do tego zobowiązani, po to jesteśmy, aby realizować stawiane przed nami wymagania.
Zobacz też
Chciałbym zapytać też o Marynarkę Wojenną. Na jakim etapie są negocjacje w sprawie podpisania umowy na okręty rozpoznawcze Delfin i jakie polskie podmioty przemysłowe będą zaangażowane w ten program? Zatrzymując się jeszcze przy projektach morskich, kiedy i jakiego możemy spodziewać się wyboru przeciwlotniczego systemu rakietowego bardzo krótkiego zasięgu i wyposażenia walki elektronicznej w programie Miecznik?
Program Delfin jest programem niejawnym i nie jesteśmy upoważnieni do udzielania jakichkolwiek informacji na jego temat, tak jak na temat systemów walki elektronicznej, które znajdą się na wyposażeniu wielozadaniowych fregat Miecznik.
Informacje na temat wyposażenia tych jednostek podajemy w porozumieniu z zamawiającym – niedawno ujawniono główne systemy uzbrojenia oraz systemy radiolokacyjne. Wraz z postępami prac będziemy przekazywać kolejne informacje. Zależy nam, by opinia publiczna wiedziała, co pozyskujemy i jakie zdolności uzyska Marynarka Wojenna i cała armia, bo Mieczniki są wartością dodaną dla każdego rodzaju Sił Zbrojnych RP.
Jednakże są pewne obszary tego projektu, które z racji na swoją wrażliwość muszą być komunikowane na dużym poziomie ogólności – mowa tu również o walce radioelektronicznej, w której poznanie, jakimi narzędziami operuje przeciwnik w znaczący sposób zmniejsza ich skuteczność oraz rodzi szereg innych zagrożeń. Tworzymy te jednostki, by wzmocnić bezpieczeństwo Rzeczpospolitej, stąd wynika pewna powściągliwość w komunikacji danych wrażliwych.

Mówiliśmy o broni przeciwpancernej, chciałbym też zapytać o same czołgi. PGZ realizuje dwa programy modernizacji Wojsk Pancernych, Leopardów 2PL i modyfikacji T-72. Czy jest szansa na przyspieszenie dostaw czołgów, ile łącznie wozów obu typów ma być przekazanych w tym roku?
Konsekwentnie oddajemy kolejne zmodyfikowane T-72 oraz Leopardy 2PL. Od początku realizacji umowy na wykonanie remontu z modyfikacją czołgów T-72, na wyposażenie Sił Zbrojnych RP trafiło 82 egz. pojazdów po wykonanej usłudze. W roku 2021 przekazano 39 egz. czołgów T-72, natomiast od początku roku 2022 wydano do wojska 8 egz., a kolejne 7 egz. są obecnie przygotowywane do najbliższych odbiorów wojskowych. Dodatkowo, prowadzone są sukcesywne prace remontowe nad kolejną pulą czołgów, tj. 35 egz. czołgów, które zostały wytypowane do wykonania usługi na ten rok.
W zakresie programu 2PL, łącznie do wojska przekazano 30 egz. czołgów, z czego w samym czwartym kwartale 2021 roku przekazano 7 egz. czołgów Leopard 2PL. Od początku roku 2022 do dziś przekazano 5 egz., w tym 4 w docelowej wersji M1, kolejne maszyny są w trakcie finalizowania montażu i zostaną przekazane sukcesywnie do końca bieżącego kwartału. Realny termin zakończenia prac w programie jest zależny od wielu czynników. Mamy nadzieję, że ze względu na zmieniającą się sytuację bezpieczeństwa w Europie będziemy w końcu mieli stały i sprawny dostęp do podzespołów czołgów rodziny Leopard 2.
Na ile PGZ może być zaangażowana w serwisowanie bądź modernizację czołgów Abrams?
Niezwłocznie po ogłoszeniu decyzji o pozyskaniu czołgów przez ministra obrony narodowej rozpoczęliśmy rozmowy biznesowe z naszymi partnerami. Z większością z nich od dawna już współpracujemy. To nie jest zatem nowość dla nas ani tym bardziej żaden problem, aby rozszerzyć zakres naszej działalności – mamy ku temu przestrzeń, zasoby, kompetencje i oczywiście ambicje.
Z General Dynamics prowadziliśmy już wcześniej rozmowy, nie jest żadną tajemnicą, że w przeszłości pojawiały się wątki dotyczące potencjalnych ofert współpracy w segmencie techniki czołgowej ze strony amerykańskiej. Jesteśmy zdolni świadczyć dla SZ RP usługi serwisowe, utrzymania, a w przyszłości potencjalnej modernizacji tego typu sprzętu – w końcu trudno, żebyśmy od razu siadali do modernizacji czołgów pozyskiwanych w najnowszym standardzie. Polonizacja tych maszyn, np. poprzez wprowadzenie naszej optoelektroniki czy łączności, to temat, któremu pozwolę na razie pozostawić bez rozwinięcia, ale nie zapominamy i o tym aspekcie.
Czołg Abrams ma dużo wspólnego z Leopardem, w końcu jakby nie patrzeć, mają wspólnego przodka (MBT70), a od rodowodu nie da się uciec. Skoro przejęliśmy kompetencje do wszechstronnej obsługi jednej rodziny, to wejście w opiekę nad jej krewnymi to tylko kwestia czasu. Oczywiście Abrams posiada odmienny napęd, ale to też nie jest technologia nam obca. W naszych zakładach prowadzimy już obsługę tego typu silników. Teraz będziemy mieli możliwość, jeżeli dojdą do skutku wszystkie ustalenia, pozyskania pełni kompetencji do obsługi i stworzenia pewnego rodzaju centrum serwisowego w Polsce. Niezależnie od tego, czy Siły Zbrojne RP pozyskałyby te maszyny, to Abramsy są częstym gościem w naszej części Europy.
Gdzie miałoby powstać to centrum?
Najpewniej będzie to południe, bądź południowy zachód, a nawet zachód kraju. Będzie to też zależało od szczegółowych uzgodnień z naszymi partnerami oraz od decyzji ministerstwa w zakresie porozumień wynikających z konieczności dofinansowania naszych działań, mających na celu ustanowienie i certyfikowanie takiego ośrodka.
Tutaj mamy pewien plan, nie obawiamy się realizacji serwisu tych maszyn. Od wielu lat jesteśmy centrum serwisu czołgów Leopard, bardzo „wniknęliśmy" w ten sprzęt. Gdybyśmy się tak szczegółowo przyjrzeli, jak głęboki zakres prac prowadzimy przy Leopardach, to myślę, że ten proces niewiele odbiega od analogicznego po stronie amerykańskiej, dotyczącego ich czołgów. Nasze Leopardy, które wychodzą po modernizacji, są w zasadzie pojazdami z odtworzonym resursem, z wieloletnią możliwością dalszego operowania.
Zobacz też
Jak PGZ postrzega program Wilk, który – według Ministerstwa Obrony Narodowej – ma być realizowany niezależnie od zakupu czołgów Abrams? Tym bardziej, że wydaje się, że czołg T-72 nie spełnia już przyszłościowych oczekiwań. W jakim stopniu rozmowy ze stroną koreańską posuwają się do przodu, uwzględniając udział produkcji przemysłowej w kraju?
W momencie podjęcia decyzji w sprawie pozyskania czołgów Abrams minister obrony narodowej zadeklarował, że ona nie wpływa na kontynuację realizacji projektu Wilk. Prowadzimy ze swojej strony daleko zaawansowane rozmowy z naszymi partnerami, które muszą być rozmowami trójstronnymi, rządów państw z przemysłem. By móc przejść do etapu negocjacji, musimy znać odpowiedź, jaka będzie formuła pozyskania, ustanowienia i utrzymania zdolności dla wojska wynikających z wymagań postawionych w programie Wilk.
Jesteśmy gotowi na różne odpowiedzi, zarówno w oparciu o produkcję krajową, licencyjną czy o projekt gotowy, kompletowany u nas. Przedstawialiśmy efekty naszych rozmów z partnerami zagranicznymi zamawiającemu, który na bieżąco prowadzi rozmowy z podmiotami, które ewentualnie mogłyby stać się stroną w tym postępowaniu. Oczywistym jest, że z punktu widzenia państwa polskiego, usytuowanie produkcji i realizacji tego projektu w Polsce jest bardzo ważne. My na to jesteśmy przygotowani, wiemy jak możemy to zorganizować. Mamy co najmniej trzy możliwe rozwiązania do zaabsorbowania, które są w orbicie zainteresowania Polski, ale i naszych sojuszników – więc roztacza się przed nami okazja pierwszeństwa dzielenia tortu współpracy przemysłowej i produkcji.
Czekamy tylko na sygnał – zakończenie etapu koncepcyjnego i oficjalne otwarcie projektu. W ministerstwie toczą się poważne rozmowy o tym kierunku, które przyśpieszyły, wbrew temu, co niektórzy myśleli po decyzji o pozyskaniu Abramsów – nawet 250 nowoczesnych czołgów to tylko część potrzeb, jakie mamy jako państwo. Wojna na Ukrainie pokazuje, że nasycenie sprzętem jednostek w czynnej służbie to sukces, ale połowiczny. Równie ważna jest rezerwa, gotowa do szybkiej remotoryzacji i włączenia do walki.
Jak PGZ przygotowuje się na wzrost zagrożeń cyberatakami? Jakie działania zostały wykonane, ponieważ ze wszystkich instytucji słychać głosy, że takie niebezpieczeństwa występują?
W ostatnim roku położyliśmy szczególny nacisk na nasze bezpieczeństwo, w tym zwłaszcza w obszarze cyberbezpieczeństwa. Wynika to z naszej świadomości o coraz bardziej zaawansowanych zagrożeniach, jakim musimy każdego dnia sprostać. Szybko nadrabiamy zaległości technologiczne, budujemy szereg nowych kompetencji, jednak o szczegółach nie będę informował, aby nie ułatwiać działań potencjalnym agresorom. Myślę, że brak informacji o przełamaniu naszych systemów wskazuje na naszą skuteczność w działaniach defensywnych, zarówno w cyberprzestrzeni, jak i fizycznej ochronie naszej infrastruktury.
Jeśli chodzi o próby zewnętrznej nielegalnej ingerencji w nasze systemy IT, to z uwagi na prowadzony przez nas rodzaj działalności jesteśmy celem naprawdę wielu zaawansowanych ataków. Staramy się bronić przed wszelkiego rodzaju zagrożeniami nie tylko dzięki wdrożonym rozwiązaniom techniczno-organizacyjnym, ale także wykorzystując zaangażowanie, wiedzę, doświadczenie oraz indywidualne zdolności naszych specjalistów. Każdy system, w tym informatyczny jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo, my natomiast, gdy tylko czujemy, że któraś tarcza w naszym systemie słabnie, na jej miejsce wstawiamy dwie nowe.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu