Ciężki pocisk na rosyjskie cele. Skąd wziął się Flaming?

Autor. Milanion Group
Wiele wskazuje, że nowy ukraiński pocisk manewrujący Flaming ma zagraniczne pochodzenie. Gdzie ta konstrukcja mogła powstać?
Dziennikarze Associated Press odwiedzili zakład ukraińskiej firmy Fire Point, gdzie produkowane są nowe pociski manewrujące o nazwie Flaming. Podane w materiale AP informacje pozwalają potwierdzić przypuszczenia wysnuwane przez analityków Defense Express, że Flaming to w istocie licencyjna wersja pocisku FP-5 opracowanego przez przedsiębiorstwo Milanion Group. Nowe uzbrojenie, wówczas pod oryginalnym szyldem, zaprezentowano na targach IDEX 2025, które odbyły się w lutym w Abu Zabi.
Uderzające podobieństwo
Milanion FP-5 jest pociskiem manewrującym wystrzeliwanym z wyrzutni zamontowanej na naczepie. Długości nie podano, lecz rozpiętość skrzydeł określono na 6 m. Maksymalna masa startowa to 6 t, z czego ok. 1 t stanowi głowica bojowa. Zasięg wynosi 3 tys. km, długotrwałość lotu – 4 h, prędkość marszowa – 850-900 km/h, prędkość maksymalna – 950 km/h, a pułap maksymalny – 5 tys. m. Wystrzelenie odbywa się z pomocą silnika rakietowego na paliwo stałe, który jest odrzucany po starcie. Źródłem napędu w locie jest silnik odrzutowy nieokreślonego typu.
Przytoczone przez dziennikarzy AP szczątkowe dane ukraińskiego Flaminga pokrywają się z powyższymi liczbami. Tożsamy jest również układ aerodynamiczny obu konstrukcji, z prostymi skrzydłami oraz silnikiem zamontowanym w gondoli nad kadłubem, między płatami usterzenia w układzie „X”. Brytyjski analityk H I Sutton szacuje długość Flaminga na 12-14 m. Deklarowana masa głowicy bojowej Flaminga (1150 kg) jest nieco wyższa niż wartość przytoczona w prospekcie FP-5. Opublikowane przez AP zdjęcia wskazują, że głowicą bojową może być w istocie wycofana ze służby radziecka bomba lotnicza ogólnego przeznaczenia FAB-1000 M62.
Jak poinformowała zacytowana przez AP Iryna Terech, szefowa działu produkcji Fire Point, kołowy błąd trafienia (ang. Circular Error Probable, CEP) wynosi 14 m. Taka celność wydaje się realistyczna dla pocisku wyposażonego w moduł nawigacji bezwładnościowej oraz satelitarnej (z anteną CRPA, czyli mniej podatną od standardowej na zagłuszanie sygnału GPS), lecz pozbawionego głowicy śledząco-naprowadzającej (np. z detektorem podczerwieni). Typu silnika odrzutowego nie podano. Na podstawie parametrów taktyczno-technicznych FP-5 można wywnioskować, że zastosowano napęd turbowentylatorowy. Niegdyś ukraińskie biuro konstrukcyjne Iwczenko-Progress posiadało szeroki katalog silników, które sprawdziłyby się w tej roli (np. AI-25). Jednak obecnie wydaje się mało prawdopodobne, by produkcja w zaporoskich zakładach Motor Sicz trwała w najlepsze.
Seems Flamingo's warhead is a modified FAB-1000 general purpose bomb. Ukraine likely has 10,000s leftover from Soviet aviation depots
— John Ridge 🇺🇸 🇺🇦 🇹🇼 (@John_A_Ridge) August 21, 2025
The airframe appears to be carbon composite. A somewhat crude missile but it should be very impactful if manufactured at the claimed scale. https://t.co/HdTlUoG2sR pic.twitter.com/qoFbDy1r8x
Dziś firma Fire Point deklaruje, że wytwarza 1 pocisk Flaming dziennie, lecz do października ta liczba ma wzrosnąć do 7. Nie sposób powiedzieć, czy taki wolumen jest realistycznym celem, tym bardziej że w łańcuchu dostaw takich środków bojowych występują istotne wąskie gardła (np. dostawy wspomnianych silników odrzutowych oraz wrażliwej elektroniki). Na targach IDEX 2025 firma Milanion deklarowała, że jest zdolna do produkcji ponad 50 pocisków FP-5 miesięcznie (ok. 1,6 egz. dziennie), choć wcześniej nie wytwarzała takiego uzbrojenia.
Znaki zapytania
Dostęp do środka rażenia o takich osiągach jest niezwykle ważny dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Środki napadu powietrznego dotąd dostarczane z Zachodu, w tym lotnicze pociski manewrujące SCALP-EG/Storm Shadow oraz pociski balistyczne krótkiego zasięgu ATACMS, nie dysponują takim zasięgiem. Z kolei bezzałogowce i pociski produkowane przez miejscowy przemysł obronny nie przenoszą tak ciężkich głowic bojowych ani nie osiągają takiej prędkości jak Flaming. Dzięki nowemu uzbrojeniu ukraińskiej produkcji wiele rosyjskich zakładów zbrojeniowych oraz obiektów infrastruktury krytycznej, które do niedawna znajdowały się w bezpiecznej odległości od linii styczności wojsk, wkrótce może znaleźć się na celowniku Ukraińców.
Osobnym zagadnieniem jest to, skąd wziął się pocisk, a także w jakich okolicznościach go opracowano. Jak dotąd firma Milanion posiadała w katalogu prostsze systemy uzbrojenia, w tym moździerze samobieżne kalibru 120 mm na podwoziu samochodowym, amunicję krążącą WarbleFly (wariant systemu Giez polskiej firmy MSP), a także bezzałogowe pojazdy lądowe i morskie. Nie jest to więc przedsiębiorstwo tradycyjnie kojarzone ze sprzętem tak drogim i skomplikowanym (a przy tym wymagającym szczególnych kompetencji technicznych i produkcyjnych) jak pociski manewrujące.
— WarVehicleTracker🇵🇱 ☧ (@WarVehicle) August 21, 2025
Obawy budzi także rozgłos, który nadano nowemu pociskowi, a zwłaszcza jego producentowi, w świetle strategicznego znaczenia tego projektu dla SZU. Zgoda na publikację zdjęć z działającej linii produkcyjnej i budynku fabrycznego, a także publikacja wizerunku oraz nazwiska szefowej produkcji, to ruchy wysoce nieroztropne, zwłaszcza gdy przeciwnik dysponuje środkami napadu powietrznego dalekiego zasięgu zdolnymi do zniszczenia takiego obiektu. Jak pokazuje praktyka ostatnich lat, nawet granice państw NATO nie stanowią dla Rosjan przeszkody, by próbować takie zakłady unieszkodliwiać.
W rosyjskich mediach społecznościowych już pojawiają się doniesienia, jakoby fabryka Fire Point została uderzona w ostatnich dniach. Dopóki twierdzenia te nie zostaną potwierdzone przez poważne źródła z państw trzecich (np. dane satelitarne FIRMS), to należy traktować je wyłącznie jako działania w domenie informacyjnej. Niemniej ryzyko, że lokalizacja zakładu zostanie zidentyfikowana, jest poważne.
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie