Reklama

Ukraina: Rosjanie w pułapce. Zamiast „ofensywy” - „kocioł”

Autor. Defence24.pl

Ukraińskie siły zbrojne zaczęły przejmować inicjatywę i odbijać teren nie tylko w okolicach Pokrowska, ale także na kierunku Sum. Tam również Ukraińcom udało się otoczyć część sił rosyjskich, wykorzystując m.in. sprzyjające warunki terenowe.

Pokazowa intensyfikacja rosyjskich działań ofensywnych na Ukrainie przed spotkaniem Putina z Trumpem zaczyna się powoli obracać przeciwko Rosjanom. Najpierw problemy pojawiły się w okolicach Pokrowska, gdzie Ukraińcom udało się: nie tylko zatrzymać postępy czynione przez Rosjan, ale również odbić część terenu i otoczyć trzy zgrupowania rosyjskich wojsk. Podobna zmiana sytuacji taktycznej zaczyna być widoczna także na północy Ukrainy, w okolicach miejscowości Sumy.

Reklama

Ukraińcom udało się tam bowiem zatrzymać postęp rosyjskich wojsk, a później przejść do kontrataku, powoli odzyskując teren. Ukraińskie natarcie trwa obecnie w okolicach miejscowości Kindratiwka, Andriiwka, Oleksiiwki, Jabłuniwka i Junakiwka. Według portalu RFU News kontratakujące pododdziały ukraińskie są wspierane celnym ostrzałem artyleryjskim i nalotami lotniczymi, które skutecznie rozbijają „wszelkie próby wzmocnienia sił wroga”.

Patrząc na mapę, szczególnie ciężka sytuacja dla Rosjan jest pomiędzy miejscowościami Kindratiwka i Andriiwka. Na północ od nich znajduje się bowiem zbiornik wodny w kształcie półokręgu dochodzący do rosyjskiej granicy, który stanowi naturalną przeszkodę dla rosyjskich pododdziałów, utrudniając dostarczanie wsparcia. Jednostki znajdujące się pomiędzy tymi podmokłymi terenami są więc w swoistym, „naturalnym” kotle.

Czytaj też

Rosjanie są więc zmuszeni do zajmowania pozycji obronnych, które są nieprzygotowane i bardzo trudne do obrony. Pomimo tej, często beznadziejnej sytuacji, rosyjscy żołnierze mamieni przez własne dowództwo nie chcą się poddawać i przez to w większości są eliminowani. Sytuacja dla Rosjan jest o tyle skomplikowana, że ich natarcia są prowadzone bez koordynacji i często bez łączności z sąsiadami. Tak było np. z pododdziałami 51. Pułku WDW (rosyjskich wojsk powietrzno-desantowych), które przesunęły się lasami na południe aż w okolice miejscowości Sadki (pozostającej cały czas pod ukraińską kontrolą).

Według Ukraińców, całe to zgrupowanie zostało otoczone na obszarze leśnym o powierzchni 15 kilometrów kwadratowych i ostatecznie zlikwidowane. Rosjanom nie pomaga w tym fakt, że cierpią wyraźnie na brak transporterów, bojowych wozów piechoty i czołgów. Widać to w statystykach strat pojazdów opancerzonych, które z tygodnia na tydzień są coraz mniejsze. Jednak nie dzieje się tak dlatego, że Ukraińcy nie mają sprzętu przeciwpancernego lub źle walczą, ale ponieważ tych pojazdów Rosjanie po prostu wysyłają mniej i w większości przypadków od razu je tracą.

Reklama

Według portalu RFU News w zmianie sytuacji miało pomóc Rosjanom przeniesienie na kierunek Sumy (w okolice Kindratiwki) jednego batalionu z 810. Brygady Piechoty Morskiej, stacjonującej na co dzień w Sewastopolu. Straty, jakie ten pododdział poniósł pod Kurskiem spowodowały jednak, że jego siłę bojową ocenia się obecnie na 35–45% nominalnej siły bojowej. Może więc on spowolnić kontrataki ukraińskie, ale na pewno nie pozwoli na kontynuowanie wcześniejszej „ofensywy”.

Oczywiście cała sytuacja jest dynamiczna i część z tych informacji w ciągu kilku godzin może się zdezaktualizować. Jednak zapowiedzi samego Władimira Putina o rychłym zajęciu miejscowości Sumy są jak na razie jedynie czczymi pogróżkami.

Reklama
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie
Reklama

Komentarze

    Reklama