Reklama

Geopolityka

Polityczny upadek Rosji [OPINIA]

Pół roku wojny na Ukrainie pokazuje, że Rosja z kraju z ambicjami mocarstwowymi, a także uważającego się za mocarstwo, które chciało mieć decydujący głos w świecie, nagle stała się graczem zmarginalizowanym. Co więcej, zmuszonym prosić o pomoc inne państwa autokratyczne, tym samym mit drugiej armii na świecie upadł bezpowrotnie. Rosja straciła to, co przez lata chciała osiągnąć, a teraz idzie wręcz w stronę państwa zależnego od innych.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

„Operacja specjalna", jak oficjalnie nazywa Rosja wojnę na Ukrainie, okazała się zgubną decyzją dla Putina. Coś, co miało być szybką akcją, która miała przywrócić wielkość Rosji, podporządkować Ukrainę zamieniło się w porażkę. Działania Putina doprowadziły do tego, że świat zachodni się zjednoczył. Zaś przywódca na Kremlu został sam ze swoimi zausznikami, wierząc, że uda się jeszcze wygrać batalię na Ukrainie. Pytaniem otwartym pozostaje, czy Zachód pozwoli jemu wyjść z twarzą z obecnej sytuacji, czy Putin sam odejdzie. A może przywódca Rosji posunie się do ostateczności, w postaci użycia broni atomowej?

Te pytania nie tracą na aktualności, zadaje sobie je wielu ekspertów. Patrząc na przestrzeń informacyjną można odnieść wrażenie, że Rosja obecnie jest „memem", z której śmieją się internauci. Śmiało można uznać, że wojnę informacyjną Rosja w tym przypadku przegrywa. Z państwa, którego się bano i podziwiano jego siłę militarną, teraz trzęsie się w posadach. Ukraina bardzo dobrze wykorzystuje wszelkie trendy i porażki czy to na froncie, czy w polityce.

Reklama

W ostatnich miesiącach widzimy, jak Rosja próbuje tworzyć koalicję państw autokratycznych, które mógłby wspólnie przetrwać zachodnie sankcję oraz pomóc Rosji w uzupełnieniu zapasów broni czy też amunicji. Jest to jednak słabość Rosji, ponieważ musi się zwracać do państw zmarginalizowanych, których jedynym straszakiem jest cyberterroryzm, próby jądrowe, ale są to państwa ze słabymi gospodarkami. Silna Rosja, która miała być mocarstwem z drugą armią świata, jest zmuszona prosić o pomoc, państwa same będące w kryzysie i tak samo zmarginalizowane. Nikt inny Putinowi nie zostaje. Należy jednak zaznaczyć, że mimo wszystko nie należy bagatelizować Rosji, bowiem przy wszystkich porażkach i ukazanych słabościach, pozostaje silnym graczem z dużą armią, dysponującą rezerwami itd. Nie da się jednak ukryć, że wojna znaczaco wpłynęła na Moskwę.

Czytaj też

Słabość Rosji możemy zauważyć na wielu poziomach, zaczynając od sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, które cierpią na coraz bardziej oczywiste braki kadrowe, przez co mit drugiej armii świata upada. Rosja jest zmuszona wykorzystywać więźniów, odziały czeczeńskie czy marynarzy tak by uzupełnić straty poniesione na froncie wśród piechoty, jednostek zmechanizowanych czy powietrznodesantowych. Prezydent Putin poniósł wręcz osobistą klęskę w ciągu ostatnich kilku tygodni, tracąc około 8 000 km kwadratowych wcześniej okupowanego terytorium Ukrainy.

Ostatnie kontruderzenie sił ukraińskich doprowadziło do tego, że Rosja porzuciła również olbrzymią masę sprzętu wojskowego. Jak podał w niedziele ukraiński wywiad, siły rosyjskie porzuciły ponad 200 jednostek sprzętu wojskowego, w tym m.in. czołgi, wozy piechoty, działa samobieżne i samochody. Wojskowi mówią, że najwięcej sprzętu zostawiono w okolicy Bałakliji, na terenie bazy serwisowej uciekając z obwodu charkowskiego. Klęski militarne i polityczne sprawiają, że Putin musi się mierzyć z masą problemów, ponieważ cele strategiczne, które sobie założył nie zostały zrealizowane. Cel w postaci podporządkowania i podbicia Ukrainy upada. Rosja straciła Ukrainę bezpowrotnie, tworząc jednocześnie państwo nieprzyjazne i to na lata.

Czytaj też

Rosyjska częściowa mobilizacja na którą zdecydował się Putin grożąc jednocześnie użyciem broni jądrowej w przypadku „ataku na integralność terytorialną Rosji", pokazuje że prezydent Rosji decyduje się na ostateczność mając nadzieje, że jego naród przyjmie argument o „obronie" nowych ziem w postaci samozwańczych tzw. republik ludowych, jak to miało miejsce w czasie II wojnie światowej przy „wojnie ojczyźnianej". Putin liczy, że naród się zmobilizuje i będzie walczył uruchomiając oddolny patriotyzm. Problem jednak polega na tym, jak będzie wyglądała ta mobilizacja? Czy ludzie, którzy zostaną zmobilizowani, będą chętni walczyć?  

Od początku lata pojawiają się informację o podpaleniach wojskowych komend uzupełnień i jednostek wojskowych, atakowane są również budynki Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) oraz Gwardii Narodowej (Rosgwardii). Jak informowały media działania te był zmotywowane tym by okazać przeciw wobec poboru do wojska i wysyłania młodych Rosjan na wojnę z Ukrainą. Pytaniem otwartym zostaje także jak młodzi zareagują na taką mobilizację, młodzi mają sceptyczny charakter do prowadzenia wojny przez Rosję. Jak informował niezależny portal Meduza w lipcu bieżącego roku, powołując się na sondaż przeprowadzony przez Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM) najwięcej zwolenników zakończenia wojny jest wśród respondentów w wieku 18-24 lata i ich udział wynosi 56 procent, za kontynuacją jest 19 procent. Poparcie dla wojny rosło wraz z wiekiem. Wśród Rosjan powyżej 60 lat za kontynuacją wojny na Ukrainie opowiadało się 72 procent.

Czytaj też

Należy podkreślić, że młodzi Rosjanie są mniej podatni na rosyjską propagandę państwową niż starsze pokolenia, można przypuszczać, że nie są skłonni zginąć na wojnie, której nie rozumieją. Jednocześnie zdają sobie sprawę, że wrogość z krajami Zachodu pozbawia ich przyszłości i nie będą mogli wyjeżdżać za granicę. Jeśli mobilizacja doprowadzi do większych strat na froncie i niezadowolenia rodzin osób zmobilizowanych to można przypuszczać, że mimo dużego obecnie poparcia dla Putina będzie ono spadać. Ludzie nie będą umierać za puste cele, zwłaszcza że mimo optymistycznych jeszcze prognoz gospodarczych, to załamanie gospodarki może nastąpić pod koniec tego roku lub w pierwszej połowie przyszłego roku.

A jeśli dodamy do tego, prognozę że Zachód się zmobilizuje i zacznie jeszcze więcej broni wysyłać oraz nakładać sankcję jeszcze bardziej dotkliwe, wyniku tego na co zdecydował się Putin ogłaszając częściową mobilizację, a sytuacja na froncie nie zacznie się poprawiać, to politycznie Putin może tracił, ponieważ nie spełnił mimo wysiłków zakładanych celów. Na pewno zwiększy się straszenie użyciem broni jądrowej, która jest ostatecznością na którą może zdecydować się Putin, ponieważ nic nie ma obecnie do stracenia. Jak przypomina w swoim tekście dr Jacek Raubo pt: "Broń masowego rażenia „biednych", czyli o rosyjskiej karcie atomowej", Kreml odziedziczył po ZSRS tysiące głowic.

Według szacunków Federation of American Scientists Rosja ma posiadać ok. 5 977 ładunkach. W gotowości jest oczywiście około jednej czwartej do jednej trzeciej z nich, co i tak stanowi bardzo duży potencjał. Rosja w ostateczności może się zdecydować na atak na ukraińską elektrownie atomową, co byłoby też działaniem psychologicznym, wywołującym panikę na Zachodzie, ale też mogącym zaszkodzić samje Rosji. Jednak wydaje się, że Putin obecnie jest gotowy na wszystko by osiągnąć swoje cele, ponieważ jest zdesperowany. Wojna, którą wywołał, nie idzie po jego myśli. Zdaje sobie sprawę, że średnio- i długo- terminowo straci, także jeśli chodzi o pozycję międzynarodową. Nie mówiąc o kolejnych zbrodniach wojennych na cywilach na ukraińskiej ludności pod Charkowem i Izjum, kwalifikujących się do osądzenia przez międzynarodowy trybunał karny. To też pokazuje, że poza strachem, wojną i zbrodniami, Rosja nie jest w stanie nic zaoferować światu.

Czytaj też

Kolejną klęską Putina jest zjednoczenie Zachodu i powiększenie NATO o nowych członków w postaci Finlandii i Szwecji, a także wzmocnienie wschodniej flanki NATO. USA wyniku rosyjskiej agresji przemieściły do Europy m.in.:

  • brygadę pancerną (do Niemiec, z wykorzystaniem zestawu Army Prepositioned Stock, brygada jest elementem uruchomionych pierwszy raz w historii Sił Odpowiedzi NATO i podlega ich dowództwu, jednostki są okresowo rotowane;
  • brygadę powietrznodesantową do Polski (do rejonu Rzeszowa), elementy kierowania i dowodzenia - jednostki są okresowo rotowane
  • elementy wsparcia bojowego w tym batalion/dywizjon artylerii rakietowej HIMARS;
  • samoloty myśliwskie IV i V generacji (m.in. F-35, zastąpione niedawno przez F-22);
  • samoloty tankowania powietrznego i walki radioelektronicznej (EA-18 Growler);
  • dodatkowe okręty z systemem Aegis, z baz stacjonujących na stałe na kontynencie amerykańskim.

Sam szczyt NATO w Madrycie doprowadził do tego, że przyjęto nową koncepcję strategiczną, w której zdefiniowano, że Rosja jest bezpośrednim zagrożeniem i nie należy wykluczać ataku na jedno z państw Sojuszu. Na szczycie zostały też podjęte decyzje w sprawie utworzenia całkowicie nowego modelu sił NATO. Łącznie pod dowództwo NATO ma trafić 300 tys., i będą to jednostki poszczególnych państw członkowskich, uwzględnione w planach obronnych dla krajów członkowskich i odpowiadające za obronę konkretnych obszarów terytorium NATO.

Dodatkowo zdecydowano o zwiększonej wysuniętej obecności w krajach członkowskich. Grupy bojowe w krajach bałtyckich, zostaną wzmocnione do poziomu brygad. Putin wywołaniem wojny tak naprawdę nie tylko zbliżył NATO do swoich granicy, ale sprawił, że sojusz dawno nie był tak zjednoczony i zaczął poważnie zastanawiać się nad swoim bezpieczeństwem. Wiele państwa nie tylko z NATO zaczęło zwiększać wydatki na zbrojenia w tym między innymi USA, Czechy, Kanada, Australia, Japonia, Republika Korei, a Josep Borrell, szef dyplomacji Unii Europejskiej, wezwał cały blok do wzmocnienia sił zbrojnych.

Dlatego też Putin musi szukać sojuszników by przetrwać. Rosja jest zmuszona szukać sojuszników w Iranie, Korei Północnej, a także w Chinach. Zbliżenie irańsko-rosyjskie widać od spotkania Putina, Erdogana (prezydent Turcji) i właśnie irańskiego przywódcy Ali Chameneinego w lipcu. W czasie spotkania zapowiedziano, że Gazprom zainwestuje 40 mld dolarów w irański przemysł naftowy. Ponadto strony uzgodniły, że rozliczenia będą między nimi dokonywane w lokalnych walutach, z ominięciem dolara. W następnych tygodniach zalążki tego sojuszu stały się bardziej widoczne. 9 sierpnia Rosja wystrzeliła z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie satelitę produkowanego przez Iran (satelitę Chajjam). Satelita ten, teoretycznie przeznaczony do użytku cywilnego, ma prawdopodobnie przeznaczenie wojskowe.

Dodatkowo Iran sprzedał Rosji swoje drony kamikadze Shahed-136, które miały już odnieść pewne powodzenie w walce z siłami ukraińskimi. W minionym tygodniu Rosjanie przy ich pomocy atakowali ukraińskie pozycje na froncie w obwodzie charkowskim. Na początku września minister Siergiej Ławrow powiedział, że Rosja i Iran koncentrują się na tworzeniu mechanizmów, które pozwolą im rozwijać współpracę niezależnie od "dyktatu Zachodu". Ławrow dodał, że Moskwa i Teheran pracują nad „umową międzypaństwową", która będzie miała strategiczne znaczenie, i ma określić podstawowe wytyczne dla dalszego budowania całego szeregu więzi rosyjsko-irańskich w nadchodzących dziesięcioleciach.

Pomimo sankcji obroty handlowe między obydwoma krajami wzrosły w pierwszej połowie tego roku o ponad 40% i przekroczyły 2,7 miliarda dolarów. W czasie szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy (Shanghai Cooperation Organisation - SCO) prezydent Ebrahim Raisi zapewnił Putina, że Teheran nigdy nie uzna sankcji wobec Rosji i wzmocni i rozwinie swoje stosunki handlowe i gospodarcze z Moskwą. Ze swojej strony Putin zapowiedział na spotkaniu, że rosyjska delegacja 80 dużych firm ma odwiedzić w przyszłym tygodniu Teheran po tym, jak Iran podpisał dokumenty dotyczące pełnego członkostwa w SCO.

Czytaj też

Zauważyć też można, że strategiczne partnerstwo Rosji i Chin, które zawiązało się w lutym zaczyna nabierać kształtów nie tylko w kwestii wojskowej, ale też energetycznej i finansowej. Oficjalnie Chiny nie mogą wesprzeć Rosji w wojnie na Ukrainie w obawie przed sankcjami, jednakże na początki sierpnia pisaliśmy na Defence24, że zaobserwowano transport chińskich ciężarówek wojskowych do Rosji. Oba państwa już wcześniej podpisały serię umów gazowych, które będą realizowane w ich własnych walutach, co ma pozwolić na uniknięcie sankcji. Jednak jak zauważa część komentatorów, sojusz obydwu państw ma charakter wyłącznie strategiczny. Obydwa państwa łączy obecnie niechęć do USA, Chiny zdają się wykorzystywać Rosję, by kupować od niej surowce i technologię wojskowe, a także odciągać uwagę USA od Chin.

Rosja związku z wojną na Ukrainie słabnie także politycznie i gospodarczo, przez co Chiny mogą zająć jej miejsce w Azji. Zbliżenie tak naprawdę Rosji i Chin jest słabością samego Putina, który liczy, że Pekin w jakiś sposób jemu pomoże. Putin liczy, że uda się jemu stworzyć osi chińsko-rosyjską w rzeczywistości to Pekin zyskuje. Słaba i izolowana Rosja jest dla Chiny korzystna, ponieważ staje się od niej zależna. Według dr Michała Bogusza z OSW, Rosja jest dla Chin użyteczna z trzech powodów. Po pierwsze jest ważnym dostawcą surowców, zwłaszcza w wypadku wojny z USA i blokady morskiej Chin. Do pewnego stopnia jest też rynkiem zbytu dla chińskich produktów, ale nigdy nie będzie mogła zastąpić w tej roli Zachodu, który kupuje od Chin znacznie więcej. Rosja zapewnia także Chinom dostęp do technologii wojskowych, co prawda gorszej jakości niż zachodnie technologie wojskowe.

Rosja jest użyteczna dla Chin również dlatego, że zabezpiecza bezpośrednie zaplecze Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) od północy i północnego zachodu oraz odgrywa rolę w systemie bezpieczeństwa w Azji Centralnej, utrzymując z dala od tego regionu innych graczy jak Zachód i Turcję jak zwraca uwagę dr Bogusz. W artykule opublikowanym na stronie waszyngtońskiego think tanku Center for Strategic & International Studies (CSIS) analitycy przypominają, że poprzednia agresja Rosji na Ukrainę w 2014 roku przyspieszyła proces pogłębiania partnerstwa Moskwy z Pekinem.

Teraz, podobnie jak w 2014 roku, to Rosji bardziej zależy na zacieśnianiu więzi, a tym razem Moskwa jest jeszcze bardziej wyalienowana od Zachodu i ma tam jeszcze mniej perspektyw gospodarczych. Podczas gdy Europa odcina się od rosyjskiej energii i surowców energetycznych, Kreml został zmuszony do przekierowania eksportu do Azji, w szczególności do Chin. W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy, eksport z Rosji do Chin wzrósł o 48,8 proc. do 61,45 mld dolarów. Natomiast, w tym samym okresie, import z Chin do Rosji wzrósł o 5,2 proc. do 36,3 mld dolarów.

Możemy zauważyć pewne zbliżenie Rosji i Korei Północnej. W zeszłym miesiącu Putin w liście do Kim Dzong Una - jak pisze Josh Rogin w swoim komentarzu pt: „Putin is trying to build a new axis of autocrats" na łamach Washington Post – miał się zobowiązywać do „rozszerzenia wszechstronnych i konstruktywnych stosunków dwustronnych". Pojawiają się informacje, że Rosja ma dostarczać Korei Północnej pszenicę i energię w zamian za wsparcie dyplomatyczne w ONZ. Pjongjang uznał też okupowane przez Rosję terytoria na wschodzie Ukrainy za niepodległe państwa.

Czytaj też

Korea Północna może być kluczowa dla Rosji. Według niezależnego rosyjskiego portalu Insider, Rosja pod koniec tego roku zostanie prawie bez amunicji, artylerii i opancerzonych pojazdów bojowych. Według szacunku serwisu Rosja w ciągu sześciu miesięcy wykorzystała ponad 7 mln pocisków z własnych magazynów, nie wlicza się do tego amunicji zdobytej w czasie walk. Dziennie siły rosyjskie mają zużywać około 60 tys. sztuk amunicji. Według szacunków ukraińskiego wywiadu zasoby rakietowe Rosji skurczyły się do 45 proc. w porównaniu z liczbą pocisków, jakie posiadała przed inwazją na Ukrainę. Rosja przede wszystkich ma problem z rakietami kierowanymi Iskander i Kalibr.

Czytaj też

Jakakolwiek sprzedaż amunicji przez Pjongjang stanowiłaby naruszenie sankcji ONZ zabraniających importu lub eksportu broni. Niemniej jednak, Korea Północna prawdopodobnie z radością powitałaby możliwość sprzedaży broni Rosji po latach międzynarodowych sankcji, a pandemia odbiła się na jej gospodarce. Korea Północna mogłaby wysłać artylerię do Rosji swoją transgraniczną koleją, a inne kraje niewiele mogłyby zrobić, aby ją powstrzymać. Moskwa, która ma prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, może zablokować ewentualne reperkusje wynikające z naruszenia sankcji. Pjongjang prawdopodobnie dostałby żywność, paliwa lub gotówkę w zamian za broń.

Rosja w grudniu 2017 roku poparła sankcje Rady Bezpieczeństwa ONZ, nałożone na Koreę Północną za testowanie międzykontynentalnej rakiety balistycznej, wymagające od państw członkowskich wydalenia wszystkich północnokoreańskich pracowników ze swoich terytoriów w ciągu 24 miesięcy. Wspołpraca z państwem, który narusza prawa na pewno Rosji zaszkodzi jeszcze bardziej, włączając ją do wąskiej grupy państw właśnie z reżimem w Pjongjangu na czele (mowa też chociażby o Erytrei, co pokazuje najlepiej z jakimi podmiotami mamy do czynienia).

Próby zakupowe Rosji w innych państwach pokazują, także problemy przemysłu zbrojeniowego, który nie jest w stanie uzupełnić strat na Ukrainie. Rosja jest zmuszona wprowadzać do użycia broń pamietającą czasy Związku Radzieckiego, czy w inny sposób technologicznie przestarzałą. Przypomnijmy, że Rosja mimo sankcji jest po USA nadal państwem eksportującym najwięcej uzbrojenia na świecie. Według szwedzkiego instytutu SIPRI w latach 2017–2021 Rosja odpowiadała za 19 proc. wartości eksportu broni na świecie. Rosja eksportuje swoje uzbrojenie do 45 państw. Głównym kierunkiem sprzedażowym jest Azja. Wśród największych odbiorców rosyjskiego przemysłu są między innymi Indie, Chiny, Egipt i Algieria. Obecna desperacja w poszukiwaniu uzbrojenia czy amunicji wskazuje również, że możliwości logistyczne agresora są coraz słabsze.

Czytaj też

Kilka dni temu pojawiły się informacje, że ambasador Korei Północnej w Moskwie spotkał się niedawno z wysłannikami dwóch wspieranych przez Rosję separatystycznych terytoriów w regionie Donbasu na Ukrainie i wyraził optymizm co do współpracy w "dziedzinie migracji siły roboczej" – napisała AP. Pomysł ten jest otwarcie popierany przez wysokich rangą rosyjskich urzędników i dyplomatów, którzy przewidują napływ taniej i pracowitej siły roboczej, która mogłaby być rzucona w "najbardziej uciążliwe warunki", jak to określił ambasador Rosji w Korei Północnej w ostatnim wywiadzie. Rosyjski wicepremier Marat Khusnullin powiedział, że północnokoreańskie firmy budowlane już zaoferowały pomoc w odbudowie obszarów w Donbasie ogarniętych wojną, a północnokoreańscy pracownicy byliby mile widziani, gdyby przyjechali.

Indie, które też są kluczowe dla Rosji balansują, korzystając na tym, że Rosja jest pogrążona w wojnie i jest zmuszona zgadzać się na warunki sprzedaży surowców na korzystnych dla kupujących warunkach, bo zamknęła rynki na zachodzie. Władze Indii nie potępiły Rosji za jej agresję na Ukrainę. Rosja dla Indii obecnie jest atrakcyjna, ponieważ - jak informowała Agencja Reutera - Indie od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainie zwiększyły zakupy rosyjskiego węgla. Agencja podaje również, że Indie wyraźnie zwiększyły zakupy rosyjskiej ropy naftowej.

Przed wojną na Ukrainie rosyjski import do Indii stanowił zaledwie 0,2% całego importu ropy. Jak podaje Reuters w porównaniu do okresu z 2021 r., z czerwca zakupy wzrosły ponad 31-krotnie do 2,22 mld dolarów. Dodatkowo Indie podczas głosowania nad rezolucją potępiającą agresję Rosji (25 lutego), a także nad podobną rezolucją w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ (2 marca) wstrzymały się od głosu. Mimo tego jak piszę analityk „Indie będą coraz bardziej zbliżały się do Zachodu, z którym mają więcej wspólnych interesów niż z Rosją", dlatego też Rosja w szerszej perspektywie nie ma co liczyć na wsparcie ze strony Indii. Indie będą na tyle na ile mogły będą wykorzystać słabość Rosji do osiągnięcia swoich celów.

Patrząc z oddali, możemy tak naprawdę dojść do wniosku, że mocarstwo jakim uważała się Rosja jest teraz zależne od kilku graczy, którzy też sami potrzebują pomocy, a słabość Rosji jest dla nich korzystna. Rosja staje się krajem odizolowanym, z mniejszą i technologicznie zacofaną gospodarką, ale na tyle dużą by nie być uznaną za nieistotną. Dlatego więc Rosja jest w dość nietypowej sytuacji, jest skazana na państwa mniejsze, równie słabsze, ale będące na lepszej pozycji od Rosji, która prowadzi wojnę. Jedynym elementem łączącym te państwa jest brak sympatii do Zachodu. Rosja nie może też dłużej udawać, że jej działania nie mają wpływu na jej najbliższych sojuszników, którzy tylko czekają aż Rosja będzie coraz bardziej słaba.

Czytaj też

W dłuższej perspektywie największym wygranym w tej „koalicji" będą Chiny. Jak zauważa Aleksander Gabujew, ekspert z Carnegie Endowment for International Peace w Moskwie Pekin stanie się największym zewnętrznym partnerem Rosji, głównym nabywcą jej eksportu, ogromnym źródłem importu i kluczowym partnerem dyplomatycznym. Uzależnienie Moskwy od Pekinu zapewni Chinom olbrzymią przewagę, przez co Chiny będą zdolne do wymuszenia na władzach rosyjskich wielu ustępstw. Na przykład, w negocjacjach nad nowym rurociągiem, który połączy Chiny ze złożami gazu we wschodniej Syberii, Pekin będzie mógł wymusić formułę cenową korzystną dla chińskich klientów.

Putin jest skazany na bycie „młodszym partnerem", który dzięki pożyczkom z Chin będzie mógł się utrzymać przy władzy. Pekin jednak będzie traktował Rosję instrumentalnie, słaba Rosja będzie dla Chiny korzystna. Pozostali gracze jak Iran czy Korea Północna będą czerpać korzyść ze sprzedaży broni czy surowców, a także technologii, które dla tych państw będą kluczowe.

Czytaj też

Słabość Rosji widać też dyplomatycznie i geopolitycznie. Przywódcy z którymi spotyka się Putin, teraz każą sobie czekać prezydentowi Rosji, ponieważ wiedzą, że są Putinowi potrzebni. Serię takich spóźnień rozpoczął prezydent Turcji, a potem w jego ślady poszli przywódcy Kirgistanu, Indii oraz Azerbejdżanu. Kiedyś każdy przywódca chciał spotkać się z prezydentem Rosji, ponieważ po USA Rosja była największym i kluczowym graczem na świecie. Teraz Rosja, choć nadal pozostaje niebezpieczna, stanowi swego rodzaju karykaturę dyplomatycznej potęgi. Dodajmy do tego fakt, że podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Uzbekistanie prezydent Rosji Władimir Putin, po rozmowach z premierem Indii Norendrą Modim i przywódcą Chin Xi Jinpingiem, był nakłaniany przez przywódców by Rosja zakończyła konflikt na Ukrainie.

Geopolitycznie Rosja musiała w dużym stopniu wycofać się Azji Centralnej tym samym doprowadzając do ponownych starć granicznych między Kirgistanem a Tadżykistanem. Wycofanie przez Rosję prawie 1000 żołnierzy z Armenii w celu wsparcia słabnącej inwazji na Ukrainę było sygnałem dla krajów Południowego Kaukazu, że wpływy Kremla w regionie coraz bardziej słabną. Azerbejdżan, który prowadzi wielowektorową politykę zagraniczną i nie przyłączył się do inicjatyw prowadzonych przez Rosję, wykorzystał słabnące wpływy Moskwy do rozpoczęcia operacji wojskowej przeciwko Armenii.

Jak zauważa Taras Kuzio w tekście pt: „Putin's Russian Empire is collapsing like its Soviet predecessor" Mołdawia również uważnie obserwuje wydarzenia na Ukrainie. Rosyjskie wojska stacjonują w regionie Naddniestrza w Mołdawii od początku lat 90. XX w. Sukcesy militarne Ukrainy wywołują obecnie dyskusję na temat tego, czy nadszedł czas, aby zakwestionować dalszą obecność placówki rosyjskiej armii w tym regionie.

Czytaj też

Rozluźnienie więzi między Rosją a Kazachstanem też jest zauważalna. Kazachstan swój wzrok kieruje w stronę Chiny. Jak napisał dr Witold Repetowicz w swoim tekście pt: „Chiński parasol nad Kazachstanem, Rosja traci wpływy" „Tokajew zaczął coraz bardziej podkreślać swoją niezależność, nie ukrywając jednocześnie swojego krytycznego stosunku do działań Rosji na Ukrainie, a także podkreślając, że Kazachstan uznaje Donbas i Krym za część Ukrainy. W odpowiedzi w rosyjskich mediach pojawiły się pogróżki pod adresem Kazachstanu, które jednak na Tokajewie nie zrobiły najmniejszego wrażenia".

Kazachstan mimo wszystko w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ nie głosował za potępieniem rosyjskiej inwazji, a także opowiedział się przeciw wykluczeniu Rosji z Rady Praw Człowieka. Można to jednak uznać za sprawdzanie Rosji na ile można sobie pozwolić, ponieważ Rosja coraz bardziej jest słabsza. I w razie czego, nie będzie zdolna do jakikolwiek interwencji militarnej gdyby Kazachstan chciał podążyć drogą ku Chinom. Witold Repetowicz zwraca przy tym uwagę, że „Chiny również są zniecierpliwione i rozczarowane nieudacznictwem Rosji na Ukrainie", bo Rosja zapewniała, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem bez żadnych reperkusji politycznych czy sankcyjnych. Dlatego też, Rosja traci na wojnie na Ukrainie nie tylko w postaci sprzętu, czy żołnierzy. Gospodarczo traci rynki zbytu na Zachodzie w postaci sprzedaży swoich surowców. Traci także politycznie. Można to porównać do ostatnich lat istnienia ZSRR. Możemy obecnie być świadkami jak państwa sojusznicze Rosji coraz bardziej będą dążyć do niezależności i budowania relacji z Zachodem, a bardziej prawdopodobne z Chinami, ponieważ nie będą się bały wyjść z więzów czy relacji ze słabą Rosją.

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. kowalsky

    W sensie filozoficznym "Zło" nigdy nie przegrywa ostatecznie a tzw. Zachód w pogoni za zyskiem ma kłopotliwą cechę lewarowania gospodarczego "prawie upadłych" reżimów i ideologii. Zima w Europie może zmienić nastawienie społeczeństw co do "wyzwalania" Putina Ukrainy z "prozachodnich ciągotek". Europa nie raz w historii pokazywała że "nie warto umierać za Gdańsk".

  2. OptySceptyk

    Najbardziej wygrani są oczywiście Chińczycy, bo będą dostawać coraz większe koncesje w roSSji w zamian za coraz mniejsze wsparcie. Koncesje te będą narastały wraz z pogarszaniem się sytuacji gospodarczej moSSkali. Dla USA to też zwycięstwo, ponieważ pacyfikuje ruSSkie pretensje do udziału w decydowaniu o świecie. Od tej pory łatwiej będzie USA szykować się do konfliktu z Chinami, a i Chińczycy zastanowią się sto razy, zanim wyciągną szablę. Dla UE w krótkim terminie to porażka, ale co wyjdzie z tego później, to zobaczymy. Sądzę, że minimum tego, co UE zrozumie, to niezależność energetyczna, zapewne "zielona". Dla Polski - w razie zwycięstwa Ukrainy będą to same plusy. W razie klęski ukraińskiej, same minusy.

    1. TakTak

      Panie SS sceptyk - w krótkim terminie Chiny zyskują ale w długim to rozwala cała ich koncepcje

  3. TakTak

    Generalnie dobry artykul. Zgadzam sie ale niesty mimo ze jestesmy czescia ZAchodu musze kilka rzeczy sprostowac czy dopwoeidziec. 1. ) Przyklad Izeala ktory ma bron atomowa i zadnych sankcji oraz iranu - ktory nie ma broni A ma sankcje pokazuje ze jest to srodek polityczny ktory pod wzgedem etyki - jest watpliwy. (2. ) Genaralna zasada wojen jest ze wspiera sie wroga - przeciwnika - czyli ZSRR wspiralo Wietnam, a USa wspieralo z koleii Afganistan. WYdaje sie ze skoro Zachod wspiera teraz Ukraine - dla rownowagi czy na Zlosc - Rosja moze zaczac wspierac jakegos pzreciwnika Zachodu, Np wlasnie Koree Polnocna. I tak sie dziwie ze nie ma tekiego ruchu wczesiej. (3) Teza ze najwiecej na wojnie zyskuja Chiny - moim zdaniem nie trafiona. Moim zdaniem Chiny ani nie zyskuja ani nie traca.. Z 4 osrodkow wladzy na swiecie (czyli a-USa, b-Rosja, C- UE, d- Chiny) najwiecej traci Rosjia, Ue - traci niezaleznosc wzgedem USa i Chiny neutralnie. Najwiecej zas zyskuje USa

  4. mc.

    Panowie Wasowski i Przybora napisali kiedyś piosenkę "Taka gmina'. To jest przyszłość rosji i orków.

  5. TakTak

    Ja rozwazam ze Putin to agent CIa - nikt tak nie wzmocil NAto i USa jak Putin. Wydawalo sie ze USa jako mocerstwo odchdzi w Niebyt - nadchodza Chiny, Indie itp. A dzieki Putinowi cala Europa stala sie zalezna do USa i wroga Rosji. Nikt tak na wojnie nie zyskal jak USA. Histria osadzi Putina nie za dobrze.

  6. Valdi

    Z patrioci zrywać się z kanapy Przepowiednie się spełniły Piszcie list dziękujemy

Reklama