Geopolityka
"Wierzchołek charkowskiej góry lodowej", czyli skutki kontruderzenia Ukrainy [ANALIZA]
Ukraina przeprowadziła w ostatnim czasie wielce udane kontruderzenie, pozwalające odbić okupowane dotychczas przez Rosjan obszary własnego terytorium w regionie charkowskim. Rosyjskie wojska poniosły tak znaczące straty, że nawet kremlowska propaganda musiała kilkukrotnie zmienić swój ton wypowiedzi.
Oznacza to, że kontruderzenie ma swoje przełożenie zarówno na aspekt militarny wojny, ale też na stronę polityczną w wymiarze wręcz całej wojny, która trwa od 24 lutego 2022 r. Tym, samym należy spróbować dokonać wyboru i wstępnej analizy wybranych aspektów działań w obwodzie charkowskim, mając na uwadze potrzebę zachowania pewnej ostrożności w związku wydarzeniami mającymi miejsce niemal każdego dnia.
Na samym wstępie należy zaznaczyć z pełnym przekonaniem, że o przełomowości lub być może jej braku, jeśli chodzi o ocenę działań ofensywnych podjętych przez Ukrainę w obwodzie charkowskim, będzie można wypowiedzieć się po zakończeniu samej wojny. Jednakże, ukraińska operacja już teraz określiła pewne aspekty wojny oraz jej konkretnej fazy, które mogą wpłynąć na operacyjną i strategiczną analizę przebiegu wojny w jej obecnej fazie (stan na wrzesień 2022 r.). W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, że wraz z wyprowadzeniem uderzenia na taką skalę przez ukraińskie zgrupowanie, Rosjanie utracili złudny komfort pozycjonowania się jako strona mająca zawsze inicjatywę.
Nawet katastrofalny dla sił rosyjskich przebieg ofensywy na Kijów, w pierwszej fazie agresji, można było niejako zamaskować działaniami na innych teatrach. Oczywiście czyniono to propagandowo mówiąc o decyzji polityczno-wojskowej. Zauważmy jednak, że jednocześnie Rosjanie zwiększyli obszary okupowane na południu i wschodzie, gdy zostali odrzuceni od Kijowa. Tutaj też spróbowano w Rosji zagrać kartą „planowanej ewakuacji". Lecz postawa kanałów propagandy, w obliczu rozbicia lub wycofania wojsk z rejonów obwodu charkowskiego wskazuje, iż Kreml nie był w stanie kontynuować podobnej narracji.
Czytaj też
Działania w rejonie Charkowa należy również połączyć z wcześniejszymi doniesieniami o uderzeniach w okolicy Chersonia. Ukraina wykazała więc, w sferze wojskowej i politycznej zdolność do przejmowania inicjatywy operacyjnej, a w sensie przestrzeni informacyjnej być może nawet strategicznej. Zaś dla Rosjan, zniszczenie linii obronnych i wejście na tyły oraz wymóg panicznej częstokroć ewakuacji wojsk oznacza nic innego jak utratę niejako modus operandi dla całego konfliktu. Zauważmy, że przy wszystkich swoich słabościach Rosjanie zamierzali osadzić się w roli państwa okupującego znaczny obszar terytorium Ukrainy (poprzez dwie agresje zbrojne z 2014 i 2022 r.) i w sposób mozolny rozbudowującego obszary kontrolowane.
Co więcej, w sposób oparty o przemoc fizyczną i psychiczną względem ludności cywilnej, zamierzano skonsolidować kontrolę nad wspomnianą przestrzenią, by finalnie odegrać "teatr referendalny". To strona rosyjska miała decydować o miejscach taktycznych lub operacyjnych operacji ofensywnych, wymuszając na Ukrainie bycie stroną reaktywną. Dla rosyjskich wojsk ważne było również niejako przeczekanie "efektu HIMARSa", gdy zapasy nowoczesnego zachodniego uzbrojenia zostaną zużyte i znów będzie można odwołać się do rosyjskiej przewagi w środkach rażenia, pozbawionych walorów precyzji uderzenia, jednakże pozwalających na komasację ostrzałów – zarówno linii obronnych wojsk ukraińskich jak i obiektów cywilnych.
Należy zakładać, że Rosjanie spodziewali się również mocnego rozwodnienia pomocy z Zachodu na wielu teatrach i przez to możliwości ograniczenia znaczenia dostarczanych technologii. Dobrze rozumując, że potrzeby sprzętowe Ukrainy są znaczne, a jednak nie wszystkie państwa na Zachodzie uznały za potrzebne dostarczanie broni i uzbrojenia dla sił ukraińskich przy zachowaniu efektu skali. Stąd, można dodać, tak ważne było chociażby przekazanie przez Polskę znacznej ilości czołgów podstawowych.
Czytaj też
Wracając do strony rosyjskiej, to jej postawa wobec systemu obrony na okupowanych ziemiach obwodu charkowskiego wykazuje przekonanie o swobodnym poruszaniu się kategorią zamrażania całego konfliktu lub pewnych wycinków frontu. Uderzenie ukraińskie w rejonie Charkowa oraz Chersonia dobitnie pozbawiły rosyjskich dowódców, a może przede wszystkim zaplecze polityczne (Putin-Szojgu et consortes) takiego komfortu. Odczuły to również rosyjskie tyły, gdzie wolniej planowano zbrodniczą pacyfikację rodem z zaczystek stosowanych w Czeczenii. Nagle siły Rosgwardii, FSB, najemnicy, kadyrowcy, etc. zauważyli, iż walki mogą być przeniesione głęboko za linie dotychczasowego frontu. I nie mówimy już o operacjach SSO czy działaniach partyzanckich, ale o zetknięciu się z pełnoskalowym przeciwnikiem.
Tym można i tłumaczy się chociażby powrót do szybkich działań wokół procesów nielegalnego sankcjonowania zaboru terytorium i włączenia go do Rosji, jeśli chodzi o koncepcję tzw. referendów. Rosjanie i kolaboranci obawiają się efektów operacji charkowskiej w szerszej skali, nawet w odniesieniu do terytorium Ukrainy okupowanego od 2014-15 r. Jest to niewątpliwie przekucie ukraińskiego sukcesu operacyjnego, jeśli chodzi o działania czysto wojskowe w perspektywę zysków politycznych, psychologicznych i informacyjnych już w wymiarze strategicznym. Kreml stracił istniejący komfort zarządzania czasem wojny i czasem pacyfikacji. Działania wojsk przeciwnika narzucają potrzebę naturalnej reakcji ze strony dowódców rosyjskich, ale wszystkich innych elementów – od polityki po propagandę. Szczególnie, że Rosja straciła komfort pozycjonowania się jako strona atakująca w wojnie w Ukrainie również w szerszej przestrzeni międzynarodowej.
Czytaj też
Ukraińska operacja w rejonie Charkowa wykazała także (ponownie) wszystkie chroniczne i systemowe braki Rosji w zakresie systemu dowodzenia i kontroli wojsk. Począwszy od słabości planistów rosyjskich i dowódców odpowiadających za przygotowanie linii obronnych, aż po tych dowódców na których miała spocząć potencjalna reakcja w przypadku wysoce prawdopodobnych uderzeń ukraińskich. Rosjanie wykazali się wręcz zaprzeczeniem elastyczności, jeśli chodzi o kompetencje dowodzenia i kontroli w szerszym ujęciu wszystkich frontów tej wojny. Wciągając się w działania na kierunku Chersonia i nie potrafiąc odpowiedni zinterpretować skali przełamania frontu w rejonie Charkowa.
Zauważmy, że każda, nawet najsilniejsza armia ma swoje słabsze miejsca i efektywność dowodzenia jest mierzona również poprzez umiejętność zareagowania na działanie przeciwnika. Przypomnijmy pracę sztabów gen. Eisenhowera w trakcie niemieckiej kontrofensywy w Ardenach, a także pracę sztabu gen. Pattona w tym samym czasie. Rosjanie zaprzeczyli, że są w stanie koordynować wojska walczące na różnych kierunkach, które w znacznym stopniu są zależne od siebie.
Już wręcz trywialne staje się przypomnienie jak rosyjski marketing wojskowy kreślił nowe możliwości intelektualne i praktyczne kadry oficerskiej chowanej na koncepcjach (lub jak ktoś woli doktrynie) gen. Giersimowa, itp. Wojna w Ukrainie na każdym kroku rewiduje wcześniejsze poglądy o modernizacji i właśnie zmianach jakościowych w myśleniu kadry dowódczej. Analogicznie, jeśli weźmie się pod uwagę skalę zmian rosyjskich wojsk pod kątem wysłania wojsk chociażby do Syrii.
Czytaj też
Mówiąc o możliwości mobilizacji (hipotetycznej) w Rosji nie zapominajmy, że nowe jednostki będą czerpały z jeszcze bardziej zastałych zasobów oficerów. Stąd, być może tyle wątpliwości – poza politycznymi – jeśli chodzi o postawę Kremla. Jeśli bowiem „dzieci doktryny Giersaimowa" nie radzą sobie z przejściem od ofensywy do defensywy, nie są w stanie odpowiednio zinterpretować możliwości przeciwnika, a przede wszystkim w sposób skuteczny zareagować, to należy zastanowić się jak będą działać głębokie rezerwy kadrowe (wielokrotnie wychowane pod względem wojskowym w warunkach doktrynalnych panujących w ZSRS).
Oczywiście, mowa jest o skali całościowej rosyjskich sił zbrojnych, bowiem nie należy wykluczyć przykładów sprawnych oficerów np. szczebla taktycznego czy operacyjnego, również jeśli chodzi o możliwą do wykorzystania rezerwę. Pamiętajmy przy tym, iż strona rosyjska cały czas ma olbrzymi problem ze zbudowaniem jednorodnego systemu dowodzenia dla agresji na Ukrainę. Tym samym, problem dowodzenia i kontroli nawarstwia się we wszystkich sferach. Jest też niejako implikowany przez polityczne, ręczne sterowanie działaniami wojskowymi, szczególnie z ośrodka kremlowskiego.
Ważnym aspektem są również dość kuriozalne próby łączenia de facto różnych formacji wojskowych i paramilitarnych. Rosjanie mają na Ukrainie całą plejadę jednostek wojskowych, Rosgwardii, formacji należących do tzw. "separatystycznych republik", kadyrowców, wagnerowców. A przecież, obecnie zgodnie z wolą władz, liczba najemników ma się drastycznie zwiększać na bazie koncepcji formowania armii zaciężnych przez koncerny poszczególnych kremlowskich oligarchów.
Czytaj też
To pokazuje skalę potencjalnych problemów systemowych w zakresie łańcucha dowodzenia i kontroli wojsk. Od szczebla strategicznego, aż do taktycznego. Mowa bowiem o różnych formacjach pod względem uzbrojenia, stanu wyszkolenia i przygotowania. Nie mówiąc o tak prozaicznym, ale decydującym walorze jak morale. Nie powinniśmy zapominać np. o walkach między oddziałami separatystów i grabiącymi ludność cywilną żołnierzami, ale też walk między wagnerowcami i kadyrowcami o kradzione dobra oraz wpływy. Posiadając komfort kontroli linii frontu Rosjanie mogli to kamuflować, ale w momencie, gdy należy wykonać np. sprawny manewr odwrotu staje się to czynnikiem niezmiernie obciążającym całość wojsk.
Dodać można, że za chwilę do jednostek mają trafiać w dużej liczbie więźniowie i tym bardziej trzeba myśleć jakie możliwości będą posiadali oficerowie ich kontrolujący w warunkach wojny. Rosjanie mogą oczywiście stosować jednostki zaporowe, a mówiąc dokładnie drugą linię do rozstrzeliwania dezerterów lub żołnierzy, którzy nie chcą walczyć. Lecz i w tym aspekcie można mieć wątpliwość jeśli chodzie o efektywność tego rodzaju operacji. Szczególnie, że formacje zaporowe będą musiały bazować na działaniach ad hoc, chociażby wykorzystywaniu kadyrowców.
Pamiętajmy jednak, że będzie to różnica jakościowa względem zbrodniczej, ale jednak w jakimś stopniu skutecznej (kwestia wysoce kontrowersyjna i sporna, ale mocno osadzona w świadomości tzw. wielkiej wojny ojczyźnianej) polityki Stalina względem własnych wojsk w okresie II wojny światowej. Wtedy do brutalnego pacyfikowania własnych wojsk przeznaczono silne oraz wysoce umotywowane wojska NKWD, tu zaś mowa o przysłowiowych „tik tok komandach". Zastosowanie na masową skalę jednostek zaporowych również raczej przełoży się na degenerację zasobów dowodzenia i kontroli wojsk rosyjskich. Jak widać, rosyjski komfort dowodzenia po skutecznej ukraińskiej operacji pod Charkowem jeszcze bardziej został naruszony.
Nie wspominając o skali dotychczasowych strat w korpusie oficerskim wśród Rosjan, a także niepewności dowódców jeśli chodzi o kwestię oddzielania materii czysto wojskowej od politycznej. Obraz dopełnia najprawdopodobniej ciągła niepewność strony rosyjskiej jeśli chodzi o kompleks ISR – wywiadu, rozpoznania i obserwacji. Sprawne przeprowadzenie koncentracji wojsk ukraińskich i realizacja kolejnych faz działań ofensywnych w obwodzie charkowskim dobitnie prezentuje różnicę w świadomości sytuacyjnej dowódców dwóch stron walczących.
Rosjanie, którzy na papierze przed samą agresją byli wręcz typowani na dominujących w zakresie ISR, od lutego raz po raz zniszczyli ten obraz. Od zdolności strategicznych, a więc obrazowania satelitarnego, poprzez SIGINT (wywiad sygnałowy), a skończywszy na penetracji wywiadowczej bazującej na źródłach osobowych w terenie. Nie oznacza to w żadnym razie, że Rosjanie takich kompetencji nie mają.
Jednakże, ich skala jest niewspółmierna do potrzeb i przede wszystkim możliwości ukraińskich. Szczególnie, gdy coraz częściej mówimy otwarcie o znaczącym zachodnim wsparciu w tym zakresie dla, walczącej z agresją Rosji, Ukrainy. Zauważmy, że jeśli mówimy o różnych zdolnościach do mapowania wywiadowczego sił i ich rozpoznaniu to cały czas ważną dyskusją jest przestrzeń łączności.
Czytaj też
Od załamania się operacji wojsk rosyjskich idących na Kijów możemy mówić o dużej dozie niepewności dla systemu rosyjskiej łączności. Zwyczajnie można zasugerować, że rosyjski dowódca może mieć spore wątpliwości odnośnie swojej komunikacji z jednostkami mu podlegającymi, a także oficerami wyższymi stopniem. Raz, dlatego, że sama Ukraina miała zapewne przed wojną dobre zasoby wywiadu sygnałowego (SIGINT), patrząc z perspektywy potrzeb wynikających z przeciwdziałania rosyjskiej agresji, która trwała przecież od 2014 r.
Dwa, ważna lub nawet niezmiernie ważna mogła być pomoc umownie zachodniego SIGINT-u. Zaś, trzeci aspekt jest pochodną rosyjskiej słabości wojskowej. Wiadomo, bowiem, że Rosjanie pozostawili bardzo obszerne zapasy sprzętu w tym również wozy dowodzenia i łączności, systemy sztabowe, etc. obejmujące de facto całość spraw C4. Trudno jest ocenić skalę pozostawienia np. materiałów na nośnikach czy papierze, chociażby niezbędnych do kodowania, które mogą osłabić efektywność własnej łączności – od szczebla taktycznego po nawet strategiczny.
Zaś jeśli nie można w pełni polegać na własnej łączności, to w warunkach uderzenia przeciwnika (szczególnie tak znaczącego jak w przypadku operacji pod Charkowem) dowodzenie wojskami staje się wręcz, nie bójmy się tego słowa, przekleństwem. Co więcej, widzimy, że Rosjanie na masową skalę nadal korzystają z łączności otwartej do swoich rodzin, dając Ukraińskim analitykom szereg urobku wywiadowczego np. o stanie poszczególnych jednostek, ich morale, a nawet sylwetkach dowódców.
Podsumowując, działania ofensywne w obwodzie charkowskim mogą jeszcze pogłębić procesy osłabiania rosyjskiej pewności w sferze łączności. Albowiem, skala strat sprzętowych już mówi o kolejnych problemach dla rosyjskich dowódców. Jednego, można być pewnym rosyjski przemysł w obecnym wymiarze (ograniczenia technologiczne w związku z sankcjami), zapewne nie będzie w stanie szybko zasypać powstałej wyrwy i przede wszystkim implementować nowe rozwiązania na masową skalę. To tylko niektóre wnioski z działań pod Charkowem, a kolejne będą prezentowane w następnych publikacjach Defence24.pl.
cywilnycywil
Najważniejsza jest elastyczność i inteligencja ukraińskich żołnierzy. Do tej pory udowodnili, że nie ma takiego sprzętu ani uzbrojenia, którego by nie opanowali - a przecież mają u siebie prawdziwe "wysypisko" z tego, co dały im kraje Zachodu. Waleczność Ukraińców to już sprawa bezdyskusyjna - dziś 212 dzień tej odsłony wojny a wszyscy mówili, że będzie dobrze jak przetrwają 3 dni. Nie potrzeba więcej jak porządnie Ukraińców uzbroić i czekać na porażkę ruskich bandytów. Ukraińcy walczą u siebie, bronią swojego domu, znają język rosyjski i rosyjską mentalność. Docelowo to będzie najmocniejsza armia w Europie w sensie doświadczonych i walecznych żołnierzy.
mar1
Jedyna "zaletą" rosyjskiej armii to nie szanowania życia swoich żołnierzy. Bez sprżetu z USA w 1941 byli za Uralem. Afganistan do czego się przystowaliście.. Armia rosyjska to armia w której panuja niewolnicze układy.. Szkoda tylko prostych soładatów, Niestety jest to społeczęntwo ,które tkwi jeszcze w feudalizmie.
jamarwisnia
Rosyjska armia zawsze miała jedną zaletę. Potrafiła się dostosować do warunków i w efekcie wykorzystać je na swoją korzyść. Nie przypuszczam żeby tym razem było jakoś inaczej. Tym bardziej, że do wygrania potrzebują tylko jednej rzeczy: wyeliminowania Polski, która de facto jest kompletnie bezbronna. Zamknięcie trasy przez Polskę kończy wojnę, przepraszam, operację specjalną w ciągu tygodnia.
Extern.
Potencjalne wyeliminowanie Polski nic nie skończy. Pomoc idzie przez Polskę tylko dla tego bo jest to najłatwiejsza i najkrótsza trasa. Zostają jeszcze Słowacja, Rumunia, Mołdawia. W dodatku jak zaczniecie kombinować z Polską, to włączy to Polskę do gorącej wojny, o czym USA, co udowodniła akcja z MIG-29 wręcz marzy.
GB
Rosja do dziś nie potrafiła zniszczyć lotnictwa ukraińskiego, tobie się wydaje że łatwo jej będzie z Polską. Wystarczy zresztą poobserwować to co się dzieje w Rzeszowie aby ciut inaczej spojrzeć na realny świat. Do dziś tej twojej Rosji nie udało się zamknąć szlaków komunikacyjnych w samej Ukrainie, a tobie się marzy wyeliminowanie Polski jak drogi transportu. Za Dniepr idzie cały czas zaopatrzenie, a taki Żeleński jest w Izjum kilkanaście km od pozycji rosyjskich i Rosjanie nic mu nie zrobili. Weź cokolwiek poczytaj a później pisz.
Ivan nie pisz bzdur
Jak tam powołanie już dostałeś?
Gandharwa
Wg mnie autor tylko wspomniał na marginesie o najważniejszej sprawie, o której ostatnio się coraz mocniej opowiada. O istotnym rozdźwięku między Gensztabem a Kremlem, który stawia na FSB. Stąd wysyp tych dziwnych jednostek typu Rosgwardia, kadyrowcy, Wagner, separatyści - oni wszyscy są pod egidą FSB właśnie. Pewnie putin planował wręcz przejącie inicjatywy operacyjnej wyłącznie tymi wojskami? Przecież Wagner to miał mieć obiecane nawet czołgi. Słowem, najprawdopodobniej po stronie FR działają dwa zgrupowania wojskowe, najprawdopodobniej o niezbyt spójnej strategii.
Prezes Polski
Teza tekstu jest taka, że ruscy nie zmogą bo mają burdel we wszystkich dziedzinach. Nie cieszyłbym się za bardzo. Aktywne działania potrwają do połowy października najdłużej. Potem będzie przerwa do lutego, albo nawet do wiosny. Zależy jak szybko sowieci się otrząsną i zgromadzą nowe siły. Jeżeli zrobią mobilizację i wystawia 300 tys. mięsa armatniego, może być różnie. Mnie pociesza głównie to, że ruscy okazało się kompletnie niezdolni do prowadzenia działań lotniczych nad Ukrainą, ich broń rakietowa nie dokonała przełomu, a opierają się praktycznie wyłącznie na prymitywnej taktyce działań lądowych. Ta armia może się rozpaść jak zgnita deska.
Darek S.
A w 2014 roku była taka przerwa ?
DBA
Sytuacja jak ulał pasuje do tytułów kultowych filmów Wajdy - od "Człowieka z marmuru", poprzez "Człowieka z żelaza" do "Człowieka z papieru" a może i z gó..a. W obecnych czasach stan armii rosyjskiej oscyluje tak gdzieś za 'papierem" zarówno pod względem kadrowym i sprzętowym. I wcale mnie to nie martwi, a nawet cieszy. Pewnie masz rację co do przerwy operacyjnej, bo niebawem rasputica. Jeżeli ruskom nie uda się skaperować różnej hołoty do "batalionów ochotniczych" na poziomie przynajmniej 100 tyś to pewnie zdecydują się na mobilizację , która okaże się gwoździem do trumny reżimu. W obecnych czasach mediów społecznosciowych żaden naród, nawet rosyjski, nie pozwoli prowadzic się na rzeź, będącą wynikiem beznadziejnego dowodzenia i badziewiatego sprzętu - przecież to co mają w składnicach ani nie jest nowe, ani sprawne, a doświadczenie bojowe komandirów to operacja kolonialno-policyjna w Syrii ( i jak za sowieta na mapie się nie znali, tak się nie znają)
Dada81
Ukraina i Zachód też przez zimę nie będą siedzieć z założonymi rękami. W tym czasie można wyszkolić dziesiątki tysięcy żołnierzy, operatorów zachodniego sprzętu, okopać się na pozycjach.
rwd
Rosjanom najwyraźniej brakuje żołnierzy, jeżeli nie ogłoszą mobilizacji, to będą musieli rzucić atomem, bo przegrana wojna byłaby dla Putina niewybaczalną katastrofą.
Darek S.
Użycie broni jądrowej przeciwko Ukrainie, a nawet groźba jej użycia przeciw Ukrainie, oznacza automatyczne wejście do tej wojny USA i Wlk. Brytanii z uwagi na Memorandum Budapesztańskie. Stąd takie nerwowe ruchy Brytyjczyków. Użycie groźby użycia broni jądrowej przeciwko Polsce może pozostać bezkarne, przeciwko Ukrainie, nie. Gdyby USA wycofały się, od razu musiały by zgodzić się na przejęcie I skrzypiec przez Chiny.
Dada81
I co, rzuci atomem i co dalej? Zaryzykuje wejście NATO do aktywnych działań, odwrócenie się sojuszników lub przejście państw neutralnie życzliwych do przeciwnego obozu? Myślisz że Erdogan, który coraz śmielej wysuwa żądania wobec Putina przymknie na to oko? Że Indie, same żyjące pod atomowym pręgierzem swoich sąsiadów też zaakceptują ten precedens? Swoją drogą, taką taktykę cichego straszenia atomowym uderzeniem stosują w komentarzach ruskie trole.
TakTak
Kontruderzenie - teraz tak sie mowi - wczsiej byla narracja ze Ofensywa. Ale widac zorac bardziej zbiza sie to do rzecztywstoscui.
GB
I jeszcze taka uwaga odnośnie finansowania wojsk. Są różne i różnie ci żołnierze zarabiają. Kontraktowi obecnie są zaciągani za 200-300 tys. rubli miesięcznie (kilkakrotność sredniej miesięcznej w Rosji - duze pieniądze). Poborowi którzy trafiają na wojnę pewnie prawie za darmo. Więźniowie którzy zdecydowali się na wojnę pewnie tyle samo co poborowi. Kadyrowcy za to co złupią i zgwałcą. Starzy Wagnerowcy pewnie dużo, ale nie tyle co nowi kontraktorzy. Jak widać różnorodność wysokości wynagrodzeń już jest powodem do konfliktu i spadku morale. Kontraktorzy i wagnerocy starego zaciągu to obecnie najlepsi żołnierze Putina. Mówi się o mobilizacji a wtedy kontrakty mogą zostać rozwiązanie, a jeśli nie to mobilizowani mogą zadawać pytania dlaczego Igor 1 zarabia 200 tys rubli miesięcznie a Igor 2 przykładowo 1 tys rubli miesięcznie, a ma na utrzymaniu żonę z 1-2 dzieci....
Valdi
Przypomnijmy że Ukraina atakowala 2: dywizjami po 3: brygady 25, 80 oraz 92 doszły do rzeki Oskil Potem atakowały w 3 kierunkach wzdłuż rzeki na północ do ruskiej grańicy, na południe do Izum oraz na wschód do Swatowo potem kierując się na południe do kremenna To jest wielki sukces manewrowy
Ein
Dobra, teściową analiza. To się zwyczajnie nie spina (próby referendalno-mobilizacyjne), ale też dobrze współgra z tym, co się na kremlu wyrabia. Oni tam już nie mają żadnych kart, a nie mogą w żadnym wypadku wywiesić białej flagi. W listopadzie są 70 urodziny putlera, jego dwór wie, że czasu po prostu nie ma. Tam przywiązuje się ogromną uwagę do tego typu kwestii - podczas ostatniego spotkania z przywódcami putler reagował bardzo gwałtownie i emocjonalnie na sugestie: kończ waść, wstydu oszczędź. Jest niewątpliwie niezdolny do podjęcia sensownej decyzji, także to chyba nie tak, że partia wojny górą, tylko kreml stawia wszystko na... no właśnie, w analizie dokładnie wypunktowano, że założenie jest błędne, nie ma zasobów, dowodzenia, moralne, nie ma nic. Przerżną.
Ma_XX
"o jeden most za daleko" dla ruskich miał być kilkudniowy, szybki przyjemny wypad a obnażono stan armii, państwa, wszechobecna korupcja, złodziejstwo i tumiwisizm jest widoczny wszem i wobec - najważniejsze teraz to wspierać Ukrainę, izolować orków od wjazdu do cywilizowanego świata i egzekwować przestrzeganie sankcji - a rosja sama się pogrąży