Wojna na Ukrainie
Pradziad Kraba też idzie na wojnę
Od połowy stycznia wiadomo, że Wielka Brytania zadeklarowała wysłanie do Ukrainy, oprócz 14 czołgów Challenger 2, ok. 30 samobieżnych haubic 155 mm AS90. Będzie to kolejny system artyleryjski natowskiego standardu, który otrzymają na uzbrojenia ukraińscy artylerzyści. O tym, że Ukraina ma otrzymać wsparcie w postaci tych dział, mówiło się już od kwietnia ubiegłego roku, ale sprawa nie została sfinalizowana. Tym razem ma być inaczej: informację tę oficjalnie potwierdziło oświadczenie, jakie 14 stycznia na stronie brytyjskiego rządu opublikował premier Rishi Sunak.
Warto poświęcić nieco uwagi tej informacji, jako że AS90 jest konstrukcją „bliską naszym sercom". System wieżowy tego działa był przedmiotem umowy licencyjnej, która dała początek polskiemu Krabowi. Temu, który od – najprawdopodobniej – maja 2022 r. już walczy przeciwko Rosjanom, zbierając entuzjastyczne opinie ukraińskich wojskowych, wysokie oceny niezależnych międzynarodowych ekspertów i... stając się jednym z głównych celów rosyjskich artylerzystów i sił specjalnych, organizujących wręcz polowania na polskie działa. Z 18 sh Krab, jakie wysłano na wojnę z Polski w pierwszej połowie ubiegłego roku, Rosjanom – używającym przeciwko nim przede wszystkim swej najskuteczniejszej broni w postaci dronów kamikadze Lancet-3 – udało się trafić kilka.
Czytaj też
Po podpisaniu kontraktu eksportowego o wartości ok. 3 miliardów złotych na dostarczenie Ukrainie w ciągu dwóch lat 54 (najprawdopodobniej, bo ta liczba nie została wprost i oficjalnie potwierdzona przez stronę polską, ale wydaje się ona bardzo prawdopodobna, bowiem odpowiada ukraińskiemu etatowi trzech dywizjonów artylerii, posiadających w swej strukturze nie 24, jak to ma miejsce u nas, ale 18 dział) kolejnych Krabów wraz z pojazdami towarzyszącymi, armia ukraińska otrzymuje kolejne partie Krabów z bieżącej produkcji. Tempo, skala i harmonogram dostaw poszczególnych partii nie są ujawniane ze zrozumiałych względów. Nie jest znana liczba dział utraconych i wyeliminowanych z walki bezpowrotnie, jak i liczba dział uszkodzonych, ale nadających się do remontów przywracających im stuprocentową sprawność bojową. O tym, że są one remontowane w nieujawnionym „tajnym warsztacie na terenie Polski", pisał kilka dni temu Wall Street Journal. To ważna informacja, ponieważ z niej można wysnuć wniosek, że po przekazaniu AS90 Ukrainie i wprowadzeniu ich do walki, bardzo przecież prawdopodobne uszkodzenia bojowe tych dział będą mogły być – z uwagi na głębokie pokrewieństwo konstrukcyjne z polskim Krabem – naprawiane po przetransportowaniu tego sprzętu na teren Polski.
Wszystko ma swój początek w fakcie, że zanim narodził się Krab, istniała już AS90. Ta konstrukcja była „odpowiedzią" europejskiego przemysłu zbrojeniowego na rysującą się już wyraźnie w latach 80. konieczność zapewnienia armiom państw NATO godnego, nowoczesnego następcy amerykańskiej sh 155 mm M109, przy jednoczesnym wzmocnieniu europejskiego przemysłu i uniezależnieniu się od dostaw z USA. To działo, skonstruowane jeszcze w oparciu o założenie sformułowane w okresie trwającej wojny koreańskiej (1952 r.), weszło do produkcji 10 lat później i zdominowało absolutnie rynek artylerii samobieżnej w świecie zachodnim. Szacuje się, że powstało ich co najmniej 4 tysiące, co sprawiło, że używana przez armie ok. 30 państw M109 stała się najpopularniejszym działem samobieżnym na świecie, nie licząc oczywiście produktów ZSRR, skąd w świat trafiały nie zawsze pełne i wiarygodne dane na ten temat. Popularność M109 ugruntował udział tej broni w wojnie wietnamskiej i innych gorących konfliktach epoki zimnej wojny, takich jak wojny izraelsko-arabskie, a nawet wojna pomiędzy Iranem a Irakiem. Na kontynencie europejskim M109 produkowana była na licencji (jako M109G/M109A3G) w RFN, stając się w pewnym sensie inspiracją do opracowania przez niemiecki przemysł zbrojeniowy znacznie bardziej zaawansowanego następcy w postaci PzH2000.
Czytaj też
Zarówno PzH2000, jak i AS90 są poniekąd „niechcianymi dziećmi" nieudanego, zapoczątkowanego pod koniec lat 60., wspólnego projektu przemysłów zbrojeniowych RFN i Wielkiej Brytanii oraz Włoch, które dołączyły do projektu później. Była nim idea znana jako program SP70, zasadzający się na posadowieniu na podwoziu gąsienicowym niemieckiego czołgu Leopard części artyleryjskiej bazującej na świeżo opracowanej (pięć prototypów przekazano do prób w 1976 r.) klasycznej haubicy holowanej FH70, uznawanej na efekt bliskiej współpracy wymienionych trzech państw. Rozdźwięki przy projekcie SP70, a domyślnie – przy założonych proporcjach udziałów każdego z partnerów programu, sprawiły, że program zamknięto po opracowaniu i zbudowaniu prototypu. Zarówno przy podwoziu czołgowym, jak i przy części artyleryjskiej główną rolę miałyby odgrywać firmy niemieckie, Krauss-Maffei-Wegmann, MAK System Gesellschaft i Rheinmetall, natomiast dla Brytyjczyków i ich fabryk artyleryjskich, grupy spółek Marconi Electronic Systems i British Aerospace oraz ROF (Royal Ordnance Factories) miał pozostawać nieproporcjonalny, z ówczesnej wyspiarskiej perspektywy, kawałek artyleryjskiego tortu.
Od tej pory Niemcy i Brytyjczycy poszli własnymi drogami, zaś Włosi się z tego współzawodnictwa wypisali. Oceniając ten fakt z dzisiejszej perspektywy, można powiedzieć: „na szczęście", bowiem, po pierwsze, odstąpiono od ciągnięcia niezbyt trafionej koncepcji łączenia obrotowej wieży artyleryjskiej z działem 155 mm (a więc i proporcjonalnie cięższą i większą od czołgowej amunicją) z klasycznym podwoziem czołgowym, wykluczającym możliwość dostarczania amunicji i zajmowania miejsc w przedziale bojowym przez duży właz w tylnej części pojazdu. Po drugie – możliwe stało się opracowanie w dwóch państwach, i dwóch konkurencyjnych przemysłach zbrojeniowych, dwóch różnych konstrukcji, nie obciążonych już „czołgową" koncepcją i opartych na znacznie nowocześniejszych i bardziej funkcjonalnych założeniach.
Czytaj też
Obydwie konstrukcje, będące efektami tego nowego rozdania, czyli PzH2000 i AS90, reprezentują zbliżone do siebie koncepcje, charakteryzują się znacznie wyższymi od M109 parametrami taktyczno-technicznymi i bojowymi, ale też znacząco wyższą masą (masa bojowa M109 to ok. 22-24 ton). Nawet koncepcje marketingowe, znajdujące swe odzwierciedlenie w nazwach dział były zbliżone: PzH2000 to„haubica opancerzona na lata 2000", AS90 Artillery System for the 1990s) to „system artyleryjski na lata 90." Można zaryzykować tezę, że niemiecka koncepcja, zakładająca już na starcie wykorzystanie armaty nie z lufą 39-kalibrową, ale dłuższą, 52-kalibrową, a także większego magazynu amunicyjnego (60 pocisków vs 48, choć z możliwością załadunku 60 modułowych ładunków miotających) oraz bardziej zautomatyzowanego systemu ładowania, okazała się bardziej dalekowzroczna. Okupione to jednak zostało znacznie wyższym poziomem komplikacji konstrukcji, znacznie większą masą, wymuszającą zastosowanie znacznie mocniejszego napędu, a w konsekwencji także znacznie wyższą ceną.
Obydwa działa miały okazję być użyte w realnych działaniach bojowych, choć nie były to konflikty o tak dużej intensywności jak tocząca się obecnie w Ukrainie wojna. PzH2000 sił zbrojnych Holandii i Niemiec wysłano na wojnę w Afganistanie, AS90 zaś walczyła na Bałkanach wspierając siły kontyngentu IFOR, oraz uczestniczyła w wojnie nad Zatoką Perską.
Czytaj też
O ile niemiecka Panzerhaubitze odniosła znaczące sukcesy eksportowe, o tyle jej brytyjski konkurent ma pod tym względem czystą kartę, choć Brytyjczycy podejmowali intensywne starania o pozyskanie klientów na kontynencie amerykańskim (USA i Kanada), AS90 wysyłano na testy i do udziału w manewrach w kilku krajach, także nie należących do NATO. Te dwie konstrukcje miały szansę bezpośrednio „skrzyżować szpady" pod koniec lat 90., w ramach polskiego przetargu, ale ostatecznie do tego nie doszło, o czym będzie w dalszej części publikacji.
Idea konstrukcji AS90 zakładała już na starcie projektu to, że celem konstruktorów jest stworzenie działa o znacznym potencjale rozwojowo-modernizacyjnym, a więc niejako „na wyrost". Konstrukcja była od początku otwarta na przyjmowanie wszelkich rozwiązań technicznych, jakie mogą pojawić się w przyszłości w wyniku postępu technicznego i technologicznego, jak i w wyniku ewolucji wymagań wojska w zakresie dotyczącym zmieniających się potrzeb taktycznych. Miało to w założeniu zaspokoić oczekiwania użytkowników na długo po roku 2000. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że słuszności tych założeń dowiodła linia rozwojowa Kraba, wokół którego, już rękami polskich konstruktorów, zbudowany został system Regina z doskonałym zwornikiem jakim jest system zarządzania walką Topaz i sensorami w rodzaju FlyEye czy Liwiec.
Czytaj też
W koncepcji, a później konstrukcji, AS90 ostatecznie został „zafiksowany" najbardziej optymalny, i obecnie najpowszechniejszy w świecie, układ konstrukcyjny dział samobieżnych z uzbrojeniem głównym w obrotowej wieży: z przedziałem silnikowym w przedniej, i przedziałem bojowym w tylnej części pojazdu. Nie był on tak oczywisty wcześniej, choćby na etapie SP70, gdzie oparto się na czołgowym nośniku Leoparda, ale też kilku innych rozwiązań, podejmowanych w krajach Układu Warszawskiego, gdzie wieżę z uzbrojeniem usiłowano „ożenić" z podwoziem czołgowym (T-72), oraz Indii, gdzie eksperymentowano z podwoziem T-55 w charakterze nośnika systemu wieżowego sh 155 mm. Takie podwozia z natury rzeczy posiadają przedział silnikowy z tyłu, co komplikuje organizację przestrzeni na potrzeby przedziału bojowego. W dodatku z uwagi na przeznaczenie i rolę na polu walki czołgi mają najniższą z możliwych sylwetkę, co sprawie że wewnątrz kadłuba, bez jego poważnej przebudowy, trudno wygospodarować dostatecznie dużo miejsca dla pracy operatorów działa i duży magazyn amunicji.
W drodze pomiędzy koncepcją SP70/FH70 a AS90 Brytyjczycy przeszli przez etap skonstruowania oryginalnego autonomicznego systemu wieżowego GBT 155 Universal Turret. W koncepcji tego systemu brzmiały jeszcze echa projektu SP70, zakładającego, że układem jezdnym nowej samobieżnej haubicy będzie podwozie praktycznie dowolnego czołgu podstawowego. Z tego projektu jednak nie udało się stworzyć na tym etapie rozwiązania nagrodzonego zainteresowaniem klientów, ale był on dobrym punktem wyjścia do opracowania systemu wieżowego dla AS90. Na marginesie: tę, mającą bardzo wiele zalet ideę rozwija obecnie Huta Stalowa Wola SA, która założenia dla koncepcji samobieżnego moździerza automatycznego M120 Rak oparła także na opracowaniu autonomicznego systemu wieżowego. Może on być elastycznie dostosowywany do różnych nośników (w przypadku Raka – czterech: KTO Rosomak, BWP Marder, LPG i LPG Hydro, nie licząc „okazjonalnego" Goździka). W pracach nad podwoziem Brytyjczycy posiłkowali się współpracą z Brazylijczykami (firma VERB), co jednak nie przełożyło się, na co liczono, na sukcesy eksportowe na rynku Ameryki Południowej w przyszłości.
Czytaj też
Prototyp AS90, zaprezentowany w 1986 r., posiadał system wieżowy uzbrojony w armatę wywodzącym się z konstrukcji L31 kal. 155 mm, odpowiadającą natowskim standardom (Memorandum JBMoU –Joint Ballistic Memorandumof Understanding), i posiadający lufę o popularnej wówczas długości 39 kalibrów z dwukomorowym hamulcem wylotowym i przedmuchiwaczem. Zapewniała ona dość typowe dla dział tej klasy osiągi, dotyczące głównie donośności rzędu 25 km z użyciem zwykłej amunicji i 30 km w przypadku użycia amunicji z gazogeneratorem. Gama dostępnej w czasie projektowania haubicy amunicji, z której korzystać może AS90, obejmuje pociski L15A1/A2, DM105/106, M483A1, M107, L20A1, ERFB-BB, a nawet Krasnopol-M. Konstrukcja zamka o ruchu pionowym, tożsamego (a więc i posiadającego wszystkie cechy eksploatacyjne i logistyczne) z zamkiem L31, zawiera rozwiązania uszczelniacza typu Crossley, których technologia i działanie, w odróżnieniu od rozwiązań z klasycznym uszczelniaczem w postaci pierścieni metalowych, jest w najwyższym stopniu odporna na uszkodzenia powodowane brudem (osadami pozostałości po spalaniu prochu). Przewidziano możliwość stosowania modułowych ładunków miotających M3, M4, M119 i M203 oraz zapłonników DM191A oraz M82. Dla AS90 już w momencie projektowania przewidziano możliwość użycia zaawansowanej amunicji o cechach amunicji precyzyjnej i inteligentnej, w tym amunicji precyzyjnej o zasięgu zwiększonym do ponad 50 km, także jeszcze nie istniejącej w czasie prac nad konstrukcją działa. Wiadomo, że AS90 przeszła pomyślnie testy użycia w warunkach bojowych takiej amunicji jak M712 Copperhead, Bonus i Excalibur. Adaptację AS90 do implementacji amunicji o takich cechach ułatwia otwarty system informatyczny z szyną danych cyfrowych pozwalającą na włączenie w komputery systemu wieżowego nowych urządzeń dostarczających nowe dane, zwiększających zakres automatyzacji procesów kierowania ogniem oraz pozyskiwania i obrazowania informacji o sytuacji taktycznej.
Amunicja magazynowana jest w pojemnikach zabudowanych wewnątrz wieży, na jej bocznych ścianach, oraz w kontenerach w podwoziu. W wieży umieszczonych jest 31 nabojów, w podwoziu – pozostałych 17.
Czytaj też
Działo AS90 może, rzecz jasna, operować w zakresie azymutów n x 360 stopni oraz zakresie elewacji od -5 do +70 stopni, przy czym proces ładowania działa może odbywać się w dowolnym jego ustawieniu, czyli przy dowolnym kącie podniesienia i dowolnym ustawieniu działa w azymucie. To ma zasadnicze znaczenie dla szybkostrzelności AS90, którą producent określa następująco: przy ogniu seryjnym – 3 pociski w 10 sekund, przy ogniu intensywnym – 18 pocisków w mniej niż 2 min., przy ogniu ciągłym – 2 pociski na min. Ładowania pocisku odbywa się w trybie zmechanizowanym, przy wykorzystaniu podajnika(STA – Shell Transfer Arm) o zasilaniu pneumatycznym, ładowanie ładunku miotającego – w trybie ręcznym. To rozwiązanie dość typowe także obecnie w większości dział tej klasy. W zależności od potrzeb załoga AS90 liczy 4 lub 5 osób: dowódca, kierowca, działonowy i 1 lub 2 ładowniczych. W układzie automatycznego kierowania ogniem pośrednim zastosowane są takie podsystemy, jak system automatycznego celowania (AGLS), sterowany przez własną jednostkę z monitora celowniczego (LDU), w połączeniu z komputerem wieży (TCC) i przelicznikiem balistycznym oraz systemem nawigacji inercyjnej. Ogień bezpośredni może być prowadzony przy wykorzystaniu celownika teleskopowego, który na dystansie 1200 m zapewnia – zarówno w warunkach dziennego jak i nocnego pola walki – 90-procentowe prawdopodobieństwo trafienia celu nieruchomego o rozmiarach czołgu. Uzupełnianie amunicji z zewnętrznego źródła może być prowadzone w tempie 6 pełnych nabojów na minutę.
Według danych producenta czas reakcji od otrzymania wstępnego rozkazu prowadzenia ognia do pierwszego wystrzału nie przekracza 60 sekund, a w przypadku ognia bezpośredniego – 2 min. od chwili zatrzymania się haubicy na stanowisku ogniowym, lub 10 sekund – z przygotowanym azymutem. Czas opuszczenia stanowiska ogniowego po wykonaniu zadania – 30 sekund.
Czytaj też
Ważną zaletą systemu wieżowego AS90 jest wysoka precyzja naprowadzania działa, zarówno z całą wieżą w azymucie, jak i samego działa w elewacji. Ma to znaczący wpływ zarówno na celność, jak i na tempo naprowadzania działa na cel. Dokładność odczytu położenia wieży producent określa na 1 mil (tysięczna artyleryjska), dokładność ustawienia azymutu – 5 mil rms, a podniesienia – 1 mil rms.
Napęd 42-tonowej AS90 zapewnia szybkowymienny w warunkach polowych powerpack, obejmujący amerykański 14,8-litrowy 8-cylindrowy silnik wysokoprężny Cummins VTA 903T-660 o mocy 659 KM, sprzężony z niemiecką automatyczną przekładnią ZF LSG2000, z czterema biegami do przodu i dwoma do tyłu. Do zasilania systemów wozu na postoju, kiedy silnik marszowy nie pracuje, zabudowano pomocniczy agregat prądotwórczy (APU), usytuowany we własnej komorze za głównym silnikiem i dostępny z przedziału bojowego.
Czytaj też
Dla kierowcy przewidziano dzienne urządzenie wizyjne z wycieraczką i poziomym polem widzenia 156 stopni oraz noktowizyjne urządzenie wzmacniania obrazu z polem widzenia 50 stopni. Dowódca dysponuje zabudowanym w obrotowej kopule celownikiem dziennym z polem widzenia 30 (poziomo) x 13 (pionowo) stopni i powiększeniem 3x z polem widzenia 13 stopni we wszystkich kierunkach oraz przyrządami nocnymi takimi jakimi dysponuje kierowca.
Armia brytyjska – po rozstrzygnięciu w 1989 r. konkursu na nowe działo samobieżne – zamówiła za 300 mln funtów 179 egz. AS90, z (niezrealizowaną, jak się miało okazać) opcją na kolejnych 50. Zanim podpisano ten kontrakt, producent już w 1987 r. opracował nową, wydłużoną do 52 kalibrów lufę. Jednak pełne rozwinięcie konstrukcji armaty, określonej jako ERO (Extended Range Ordnance) zaprezentowane zostało dopiero w roku 1994, a więc w rok przed zakończeniem produkcji seryjnej zamówionych AS90 w wariancie 39-kalibrowym i w rok po osiągnięciu gotowości bojowej przez pierwszy pułk uzbrojony w AS90 zamówione w konfiguracji z lufą L39. Ówczesny pułk składał się z czterech 8-działowych baterii.
Czytaj też
W nowym wariancie AS90/52, wyposażona w lufę o długości 52 kalibrów i znacznie poprawionych charakterystykach bojowych, czasami oznaczana także jako AS52, została opatrzona – także z myślą o operacjach marketingowo-eksportowych – nazwą własną „Braveheart", co na język polski można przetłumaczyć jako „Waleczne serce" lub „Odważne serce".
W tej wersji przede wszystkim do 40 km wydłużono donośność działa. Producent deklaruje, że w przypadku użycia nie zdefiniowanej pod określoną nazwą „nowej amunicji wspomaganej" donośność armaty przekracza 50 km. W tym wariancie minimalna odległość strzelania wynosi 4 km (z pociskiem L151A1 i ładunkiem 2 one 1 MCS). Błąd trafienia w cel określany jest na poniżej 0,25 proc. dystansu. Pojazd, oczywiście, wyposażony jest w systemy filtrowentylacji i ochrony przed skutkami użycia broni masowego rażenia. Wersja z dłuższą lufą, co zrozumiałe, charakteryzuje się wyższą masą, 45,5 tony.
Jak Braveheart stał się Krabem? O tym przeczytamy w II części artykułu
kaczkodan
Przynajmniej dobrze że układ AS90 nie jest "przenajbardziej optymalny" a jedynie "najbardziej optymalny", co po przetłumaczeniu na polski znaczy tyle co najbardziej najlepszy.
V.S.O.P.
Czytając ten artykuł można by wysnuć wniosek, że na Ukrainę wysłano 18 Krabów, poczas gdy ja się zastawiam, czy w kraju jeszcze jakieś Kraby zostały.
Wuc Naczelny
Tak, zostały i zimują ale na tym etapie nie pokażemy sowietom gdzie zimują.
Extern.
Zostały, ale już niewiele, generalnie sprawa wygląda tak że ponieważ Koreańskim K9 nie możemy sami dysponować to na Ukrainę muszą iść Kraby. Taka jest zaleta posiadania własnego przemysłu i własnych rozwiązań, że dzięki temu można robić politykę która wspiera nasz interes narodowy. Gdybyśmy nie mieli Krabów a np. tylko importowane działa, to by było jak z pociskami Spike, Mimo że chcemy wesprzeć nimi Ukrainę to nie możemy.
Chyżwar
@Extern. Ja bym powiedział tak. Na szczęście K9 to koreańskie AHSy i nie do końca możemy nimi dysponować. Gdybyśmy mogli, to wówczas wszystkie te działa "przekazalibyśmy" tak samo jak Kraby a polscy artylerzyści mogliby sobie postrzelać z wora.
Krzysztof Jerzyna
Mam niedyskretne pytanie do znawców. Gdzie, do cholery, są te Challengery co to miały bronić naszej granicy wschodniej w zastępstwie oddanych na przemiał T-72 i Twardych? Dla brata pytam.
Wuc Naczelny
Sądząc po artykułach publicznych, wydaje się że w okolicach Żurawicy oraz Suwałk. Suwałk, bo jako odwód do Chellengerów w Estonii. Żurawicy, bo: "W środę z kolei kierownictwo polskiego MON przekazało, że brytyjskie czołgi Challenger przyjechały do naszego kraju i będą wspierać jednostki podlegające pod 18. Dywizję Zmechanizowaną". Moim zdaniem ok 30 T-72 bazowych zostało zniknięte z Żurawicy i siedzi tam 14 Challengerów plus (zupełna spekulacja) dla osłody i robienia sztucznego tłoku kilka/naście T-72 M1R np. z Żagania.
Wuc Naczelny
"Gdzie, do cholery, są te Challengery" Enooo piosenka Kazika by się przydała.
Wuc Naczelny
Z braku wykształcenia, '1 mil' z miliradiana stał się 'tysięczną artyleryjską'. Czym zatem jest Kilowat? Półtorakoniem wojskowym?
Kong
Ile Krabów zostało nam na koniec? Oryginalnie powinno być 120+48. Potem zrezygnowaliśmy z 18. To daje 150. 72 Kraby zamówione przez Ukrainę pochodzą w 100% z zapasów wojskowych. Nowo wyprodukowany Krab (72) trafi prawdopodobnie do Polski. Pozostaje więc 150 -72 = 78. Nie wiadomo, czy rząd zamawia kolejne KRAB-y. Ale po to jest K9. Myślę, że w końcu Polska sprzeda lub odda wszystkie Kraby Ukrainie. A potem Koreańczycy umieścili nas tam, gdzie chcieli.
wert
Polska nie miała zapasów wojskowych Krabów. Wszystko co wychodziło z fabryki wchodziło do jednostek art WP i stamtąd pojechało na UKR. Nowe, również prosto z zakłądu idą na UKR i tak raczej będzie do 2026. Pytanie tylko kto zapłaci, czy my kredytem czy parszywieńki zachód się dorzuci
Krzysztof Jerzyna
O jakich 18 piszesz? O tych co kłamczuch opowiadał że oddajemy? Kłamczuch cię okłamał. Oddaliśmy 80 Krabów. Potwierdził to rząd UA. Polska nie ma ani jednego Kraba w jednostkach liniowych. Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego to musiałbyś zapytać jednego boksera ale on chyba za dużo kłapał jęzorem bo go odwiedził seryjny samobójca.
Negatyw
Drogi mitomanie, za następne Kraby dla UA Europa płaci srogi hajs. Nie mam już siły doświadamiać przygłupów danymi, które łatwo zweryfikować.
AdamB
Krabów na Ukrainie jest podobno już 74 szt. Teraz produkowane to idą pewnie na ich uzupełnienie w naszej armii.
Chyżwar
Jeśli sądzisz, że obecnie produkowane Kraby posłużą do uzupełnienia tego, co wybyło z naszej armii to jesteś optymistą.
Rio
Teraz produkowane idą dla Ukrainy 54 sztuki kupione za 3 mld złotych, jak skończą to tłuc, dopiero wezmą się za 48 sztuk dla nas zamówione w Kielcach ostatnie sztuki do 27 roku. A potem to wielką niewiadoma
DanielZakupowy
"Pradziad Kraba", pradziad? Jak armatohaubica to chyba "prababka"? XD A co z tymi darmowymi artykułami premium po zakończeniu konta, halloo?
Monkey
Z tym "pradziadem" to trochę przesadzili. Raczej nazwałbym AS-90 dziadkiem naszego Kraba. Synem byłaby wersja na podwoziu Kalina, któa ze względów technicznych wdrożona być nie mogła.
wert
Krabów łacznie 10 szt wg stanu na koniec stycznia przebywało w "tajnym" zakładzie na terenie Polski gdzie podlegały odbudowie, łącznie z tym najbardziej zniszczonym. BRAWO polskie zakłady, BRAWO nasi specjaliści. A ignoranci niech się zastanowią ile czasu zajmuje "zrobienie" takich FACHUR
Chyżwar
Więc niech ci fachowcy zabiorą się za opracowanie własnego podwozia do Kraba, bo interes z Koreą raczej nie wygląda tak kolorowo jak go malowano.