Reklama
  • Komentarz
  • Opinia
  • Wiadomości
  • Polecane

Merkel i wyzwania dla oceny współczesnej Rosji [OPINIA]

Emocje wokół słów byłej kanclerz Niemiec stały się w ostatnich dniach osią różnych debat politycznych i medialnych, ale pytanie, na ile wytworzone emocje będziemy w stanie przekuć na ważne procesy zmian w obrębie oceny Rosji. I na ile to właśnie dyskusja o słowach Angeli Merkel dobrze zobrazowała nam, że cały czas przed państwami wschodniej flanki NATO stoi ogrom pracy w zakresie ich relacji z wpływowymi elitami sojuszników z umownego Zachodu.

Donbas, Zaporoże, wojna, Rosja, specnaz, Ukraina
Żołnierze siły specjalnych armii rosyjskiej dokonują inspekcji pojazdów w punkcie kontrolnym.
Autor. Sergey Nikonov/Shutterstock

Za sprawą słów byłej kanclerz RFN Angeli Merkel, wypowiedzianych w wywiadzie dla węgierskich dziennikarzy („Partizan”), ponownie wrócił temat, czy dało się przed 2022 r. uniknąć pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Warto więc zauważyć kilka konkretnych aspektów całej sprawy, które nie powinny nam zniknąć w mocnym politycznym dyskursie, który obecnie przetacza się m.in. przez polską debatę społeczno-medialną. Przede wszystkim, dla Rosji przygotowania do inwazji na Ukrainę w żadnym razie nie rozpoczęły się wraz z upadkiem jakiegokolwiek formatu polityczno-dyplomatycznego z UE i jej kluczowymi państwami. Co więcej, tak samo można być pewnym, że ta sama Rosja od wielu lat posiada i w jakimś stopniu ćwiczy (nie tylko w wymiarze planistyczno-sztabowym, ale również poligonowym – vide część edycji manewrów w stylu „Zapad”) inne formy agresji względem różnych państw sąsiadów. Wiadomym jest, że obejmuje to przygotowania do szeregu działań pod i na progu wojny, chociażby wobec całej gamy państw wschodniej flanki NATO, na czele z państwami nadbałtyckimi (Litwa, Łotwa i Estonia).

Zobacz też

Motywy polityki niezmienne od lat

Podstawą tego rodzaju wnioskowania są takie elementy, jak:

Specyficzne pozycjonowanie roli i znaczenia sił zbrojnych w polityce administracji Władimira Putina (nawet, gdy formalnie przeszedł na pozycję premiera). Mówimy bowiem o państwie, gdzie siła zbrojna była jednym z filarów legitymacji do sprawowania władzy obok surowców naturalnych, które również służyły nie tylko uwłaszczaniu się elit, ale były też narzędziem presji politycznej na innych. Rosyjski militaryzm oznaczał i nadal oznacza większą akceptację w sferze stosowania sił zbrojnych nie tylko do pokazu siły, ale powyżej progu ich użycia. Często było to błędnie pozycjonowane jako związane z wolą jedynie wywierania nacisków, ale bez przekraczania granicy kinetycznego udziału w konflikcie zbrojnym. Najczęściej w tym aspekcie poruszano się jednak w politycznym i medialnym zaprzeczaniu takim wydarzeniom, jak agresje na Czeczenię czy też inwazję Gruzji.

Odwoływanie się do neoimperialnych aspektów ideologicznych, jednocześnie wysoko pozycjonujących wagę agresji zbrojnych jako narzędzia prowadzenia polityki w pobliżu swoich granic. Ponownie, już szerzej niż tylko sam kult siły i w tym wojska, możemy mówić, że od początku Władimira Putina u sterów władzy sygnalizowane było dążenie do odbudowy radzieckiej sfery wpływów. Co ważne, zostało to explicite zaakcentowane w trakcie znamiennego wystąpienia prezydenta Rosji na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Dlatego jednym z elementów była również zdolność do prowadzenia interwencji zbrojnych, na modłę sowiecką i z użyciem znanych z okresu sowieckiego modeli (poprzez wspieranie lokalnych reżimów prorosyjskich i bezpośrednio z różną skalą działania sił stricte rosyjskich).

Zobacz też

Reklama

Autorytarny (obecnie już lawirujący wokół form totalitarnych) wymiar systemu politycznego Rosji, który inaczej pozycjonuje kwestię użycia siły do wewnątrz i na zewnątrz niż to ma miejsce w państwach demokratycznych. Zauważmy, że bardzo słabo było podkreślane, iż jeśli Rosja jest w stanie dławić opór do wewnątrz, to jednocześnie reżim ma większą zdolność do odwołania się do narzędzi siłowych poza granicami, w tym obejmujących wysłanie sił paramilitarnych, struktur wywiadowczych i wojska.

Propagandowe odżegnywanie się od woli napaści na jakiekolwiek inne państwo. W tym ostatnim przypadku należy od lat zaobserwować prawidłowość, gdzie putinowski aparat propagandowy zgodnie z sowiecką tradycją zawsze starał się mocno dyskredytować wszelkie zarzuty wobec własnych agresji zbrojnych lub planów takowych. Stąd też, w okresie ZSRR popularnym dogmatem było twierdzenie, że to NATO szykuje się do inwazji, że Zachód się zbroi, a jego kompleks wojskowo-przemysłowy szuka powodu do wojny. Władimir Putin wraz z administracją i propagandą, jako naturalny apologeta wielu modeli sowieckich (wzbogaconych o imperialną myśl carską), także przez lata kreował wizje „otaczania Rosji przez NATO”, „agresywności Zachodu”, „zbrojeń Zachodu”, etc.

Zobacz też

Traktaty dla Rosji to taktyka nie strategia

Co więcej, zauważmy, że nie było dotychczas żadnego układu/traktatu/porozumienia, które dla władz na Kremlu stanowiłoby nieprzekraczalną granicę. Szczególnie w momencie przygotowywania i realizacji poszczególnych agresji czy też działań poniżej progu wojny, które stanowiły naruszenia norm międzynarodowych. Raczej odwrotnie, Rosja uważa współcześnie porozumienia na płaszczyźnie dyplomatyczno-politycznej jako elementy gry, uzyskania czasu lub kamuflażu dla własnych celów strategicznych (podlegający innym, bardziej krytycznym czynnikom polityki). Najprawdopodobniej błędnym jest więc uznawanie, że kolejne układy w stylu tych z Mińska stanowiłyby jakikolwiek hamulec dla rosyjskich planistów, strategów i przede wszystkim najważniejszych kręgów decyzyjnych. Co więcej, należy przypominać, że agresja Rosji na Ukrainę trwała bezpośrednio od 2014 r. i nielegalnego zajęcia za pomocą sił zbrojnych, wojsk specjalnych i służb wywiadowczych Krymu. Nie da się również uciec od stwierdzenia, że mówimy o Rosji, która animowała wojnę w Donbasie, w tym także po tzw. Porozumieniach Mińskich. Te ostatnie były dla Rosjan raczej okazją do posiadania zamrożonego konfliktu na potrzeby eskalacji niż próbą wyjścia z impasu za pomocą narzędzi dyplomatyczno-politycznych.

Już wówczas, kiedy to przede wszystkim RFN i sama Angela Merkel opowiadały się za nimi, dysponowaliśmy bogatym zasobem podobnych kazusów, jeśli chodzi o narzędziowe wykorzystywanie przez stronę rosyjską zamrożonych konfliktów na suwerennych terytoriach innych państw. Nie możemy więc mówić, że ówczesna kanclerz mogła być czymkolwiek zaskoczona, jeśli chodzi o postępowanie Władimira Putina. Szczególnie, że nie mówimy w tym przypadku o liderze państwa spoza Europy, którego aparat państwa nie był gotowy do analitycznego i wywiadowczego (np. BND) spojrzenia na rosyjskie koncepcje ideologiczne, rysy psychologiczne poszczególnych liderów, w tym samego W. Putina. Dlatego też wszelkie błędne oceny Rosji można zrzucić na życzeniowe podejście do własnego obrazu strony rosyjskiej (wizja zdemokratyzowania, liberalnych reform, etc.) lub celowego, pragmatycznego podejścia, definiowanego przede wszystkim benefitami ekonomicznymi.

Zobacz też

Reklama

Błąd - idealizm czy pragmatyka?

W przypadku rządów Angeli Merkel oraz tym bardziej jej poprzednika Gerharda Schrödera można przyjąć hipotezę, że najprawdopodobniej to właśnie czynniki ekonomiczno-polityczne były kluczowe. Szczególnie, że w tym samym czasie dochodziło do bardzo negatywnych dla bezpieczeństwa europejskiego umów z Rosją, związanych np. z energetyką (symboliczna jest oczywiście budowa Nord Stream-ów). Co więcej, trudno jest przypuszczać, że analitycy oraz stratedzy nie dostrzegali korelacji między uwłaszczaniem się rosyjskiego państwa na surowcach, np. gazie, i możliwością wzmacniania zdolności ofensywnych sił zbrojnych Rosji. W dodatku, mając na uwadze zapewne dokładne dane, jakich technologii wojskowych i jakich rozwiązań rosyjska zbrojeniówka oraz siły zbrojne poszukują na Zachodzie, w tym w kooperacji z państwami liderami UE. Można jeszcze, bardzo dyplomatycznie przyjąć, że poprzez kooperację przemysłową w sektorach cywilnych szukano mitycznej „liberalizacji” Rosji, ale zupełnie nie pasują już do tego projekty modernizacyjne tamtejszych sił zbrojnych. W dodatku, gdy obejmowały one nie tyle technologie antyterrorystyczne, ale zwiększały efektywność w konwencjonalnej domenie lądowej lub morskiej, a także wspierały zdolności projekcji siły przez Rosję.

Zobacz też

Jednakże, coś, co jeszcze można próbować tłumaczyć do 2014-2015 ogólnym problemem Zachodu w ocenie strategicznej postawy Rosji, to już po pierwszej agresji na Ukrainę jest nie do wybronienia. I w tym miejscu rzeczywiście można przychylić się do stwierdzenia, że należało zatrzymać być może taktycznie Rosję jakąś formą umowy, aby wzmocnić stronę ukraińską. Jednakże, w żadnym razie w sytuacji po 2015 r. nie dało się uznać, że Rosja nie będzie próbowała dokonywać dalszych działań poniżej i przy progu wojny względem nie tylko samego państwa ukraińskiego. Tym bardziej, jeśli mowa o okresie od 2020-2022, gdzie najprawdopodobniej rozpocząć musiały się bezpośrednie przygotowania wojskowe po stronie rosyjskiej. Te zaś nie pozostały niezauważone, o czym mogą świadczyć już teraz dostępne informacje odnoszące się do ostrzeżeń wysyłanych do samych Ukraińców przez inne niż RFN państwa NATO. Być może pandemia nie tyle przyspieszyła (wspomniany przez A. Merkel brak kontaktu z W. Putinem), co opóźniła samą realizację działań zbrojnych. Znów należy zadać pytanie, na ile obecnie symulowane jest „zaskoczenie” wydarzeniami z 2022 r., a na ile jest to przykrywanie pewnych własnych błędnych, wręcz dogmatycznych założeń polityki względem Rosji. Przy potencjalnej próbie deprecjonowania jasnego i trafnego stanowiska państw wschodniej flanki NATO. Należy to porównać z symbolicznym stanowiskiem Emmanuela Macrona. Prezydent Francji na szczycie Globsec na Słowacji (2023 r.) miał wskazać, że umowny Zachód nie zawsze przykładał odpowiednią wagę do tego, co mówi się na wschodzie kontynentu, w tym jeśli chodzi o diagnozy w zakresie bezpieczeństwa. Niezależnie od interpretacji słów byłej kanclerz Merkel, chciałoby się z jej ust usłyszeć podobną diagnozę, szczególnie że mowa o de facto byłym polityku, mogącym pozwolić sobie na więcej.

Reklama

Jednowariantowa polityka zgubiła Merkel

Powiedzmy szczerze, państwa takie jak RFN nie mogą działać jednowariantowo, tj. chociażby widzieć szansę w porozumieniach pokojowych z Rosją, mając za sobą cały urobek analityczny i wywiadowczy. A przecież od 2015 r. zabrakło innych narzędzi, w tym aktywnego i zmasowanego stworzenia kooperacji wojskowej z Ukrainą, tak aby dać temu państwu względnie komfortowe warunki do obrony własnej suwerenności. Zauważmy, że nawet w pierwszym momencie wojny obronnej Ukrainy z 2022 r. był problem z niemiecką pomocą wojskową dla napadniętego państwa. Nie wspominając nawet o zawiłościach w zakresie udzielania pomocy wojskowej Ukrainie, ale z udziałem sprzętu wojskowego (SpW), gdzie w tle pojawiali się niemieccy producenci. Można zaryzykować twierdzenie, że jeśli coś zaprzepaściło pokój w naszej części Europy, to raczej brak zdecydowanych działań UE na rzecz wzmocnienia zdolności odstraszania i obrony Ukrainy, właśnie w krytycznym momencie przed pełnoskalową inwazją (2019-22). Mowa o transferach uzbrojenia, wzmocnieniu (ilościowym) toczących się procesów szkoleniowych, koordynowanych przez część państw NATO.

Zobacz też

Oczywiście można także odnieść się do braku silnej reakcji wojskowo-przemysłowej Niemiec w okresie rządów A. Merkel po pierwszej inwazji Rosji na Ukrainę. Osłabiało to zdolności do jakiegokolwiek wywierania presji na W. Putina, tym bardziej wiedząc aż nadto, jakie znaczenie w rosyjskiej ideologii państwowej mają kwestie siły militarnej. I wiedząc równie dobrze, że sama strona rosyjska przygotowuje się i nawet ćwiczy odporność na wypadek zachodnich sankcji, ograniczeń i presji, np. w Internecie. Dodajmy, że mówimy nie tylko o koncepcjach, ale chociażby ćwiczeniach niewojskowego segmentu państwa rosyjskiego (w tym resortów innych niż siłowe). Niemcy pod rządami Merkel nie ujęli się za stanowczym podniesieniem proc. PKB na obronność, by móc za dyplomacją postawić odpowiedni argument siły. Nie zwiększono zdolności do produkcji zbrojeniowej, by móc zareagować na sytuację, w której rosyjskiej polityce nie wystarczą już ustępstwa polityczne i wola kooperacji gospodarczej z Zachodem na zasadach biznesu jak zwykle (z ang. business as usual). Nawet nie postawiono stanowczej granicy rosyjskiej ekspansywnej aktywności w domenie służb wywiadowczych (którym powinno charakteryzować się sprawcze i pewne siebie w relacjach międzynarodowych państwo, tak ważne dla europejskiego bezpieczeństwa jak RFN), które odnosiły się również do bezpieczeństwa w Niemczech (od klasycznego szpiegostwa, poprzez nawet tajne operacje i operacje wpływu).

Reklama

Niezbędna lekcja nie tylko na wschodniej flance

Podsumowując, przy okazji burzy medialnej i politycznej wokół kontrowersyjnych stwierdzeń (i ich interpretacji) byłej kanclerze RFN, nie powinno się zapominać o szerszym oglądzie diagnoz względem zdolności do oceny Rosji. Podstawowym aspektem jest uznanie, że Rosja rządzona przez W. Putina lub mu podobnych, w przypadku jakiejś zmiany, nie będzie przestrzegać żadnych umów, traktatów czy porozumień jedynie z woli budowania stabilności czy architektury bezpieczeństwa w Europie i na świecie. Jeśli już mają one działać, to druga strona lub strony muszą mieć zdolność do zagwarantowania sobie odpowiedniej siły w zakresie odstraszania i obrony. Dlatego tak ważne być może jest stworzenie naszej kontynentalnej i transatlantyckiej wersji konceptu „pokoju przez siłę” (odwołując się do jej amerykańskiej wersji). Ze szczególnym zaakcentowaniem, że nie powinno się używać systemu wartości (od postrzegania siły w relacjach międzynarodowych, aż po ocenę znaczenia narzędzi ekonomicznych) definiowanych przez Zachód do ocen wobec państwa autorytarnego (lub totalitarnego), jakim jest współczesna Rosja. Tym samym niestety należy brać pod uwagę zagrożenie dalszymi agresjami Rosji (niezależnie od Ukrainy), w tym już na państwa NATO. Nawet jeśli te ostatnie są według naszych, zachodnich obliczeń ekonomicznych czy społeczno-politycznych wręcz irracjonalne.

Innym aspektem jest uznanie, że nie ma możliwości pokładania „nadziei” w gospodarcze przywiązywanie Rosji do Zachodu, tym bardziej do Europy. Takie narzędzie było szkodliwe, wzmacniało bowiem zdolności rosyjskich sił zbrojnych i rosyjskiego państwa, a jednocześnie było i jest nadal wysoce nieskuteczne. Rosjanie nie są skazani tylko na Europę (co pokazują ich działania względem ChRL, państw Bliskiego Wschodu, itd.), a co więcej będą czynili starania, aby obejść presję gospodarczą i ekonomiczną w przyszłości. Wszelkie zachęty ekonomiczne dla Rosji, a także rozszczelnienie systemu ograniczeń i sankcji nie będą uznane za otwarcie się na nowy, pokojowy etap, ale wręcz odwrotnie. Tym samym powinna nastąpić pełna dekonstrukcja wszelkich narracji o powrocie „biznesu jak zwykle” i należałoby oczekiwać tego od tak ważnych postaci na Zachodzie, jak chociażby A. Merkel. Nawet jeśli oznaczałoby to w jej przypadku znaczące osłabienie tworzonego z mozołem obrazu dziedzictwa politycznego.

Zobacz też

Trzeba również uznać, że państwa północnej (nordyckiej) i wschodniej flanki NATO, z racji ich położenia, rozumieją lepiej prawdziwe intencje władz na Kremlu. Zaś ich narracje nie mogą być zbywane jedynie swoistymi wymówkami o obstrukcji budowania (odbudowywania) dobrych relacji z Rosją w związku z antyrosyjską ideologią. Wręcz przeciwnie, takie narracje o rusofobii, etc., są same w sobie czymś w rodzaju ideologicznego ograniczenia zdolności poznawczych. Stąd też, należy brać pod uwagę wszelkie zagrożenia ze strony Rosji wykazywane przez Polaków, Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Szwedów czy Finów. I można jedynie cieszyć się, że obecnie władze RFN robią coraz więcej w zakresie relacji w obrębie NATO – są także ważnym i aktywnym państwem w przypadku budowania interoperacyjności na wschodniej flance NATO oraz na Morzu Bałtyckim. Dlatego burza wokół wypowiedzi i późniejszych interpretacji słów A. Merkel nie powinna być pozycjonowana w bipolarnym wymiarze relacji RFN-wschodnia flanka NATO. Powinna raczej służyć do dalszej pracy na rzecz wzmacniania konsensusu wokół wartości bezpieczeństwa i obronnośc. Jak również otwartej dyskusji, na ile w takich państwach jak RFN doszło do realnej zmiany mentalnej w zakresie postrzegania wszelkich aspektów strategicznej oceny współczesnej Rosji.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama