Reklama

Siły zbrojne

Rumunia z nową strategią wojskową [KOMENTARZ]

Fot. 7th Army Joint Multinational Training Command/Wikimedia/CC BY 2.0
Fot. 7th Army Joint Multinational Training Command/Wikimedia/CC BY 2.0

Rumuński rząd zaakceptował nową Strategię wojskową kraju, gdzie podkreślono znaczenie współpracy z NATO, UE i Stanami Zjednoczonymi. Jednak, przede wszystkim zauważono, że Rumunia musi stawiać w większym stopniu, chociażby na potrzeby z domeny cyber, ale równocześnie reformować zasoby rezerwy sił zbrojnych czy też dokonywać zmian w przestrzeni szkolnictwa wojskowego. Wszystko ma prowadzić do tego, że rumuński potencjał obronny będzie gotowy do działania w warunkach pokoju, kryzysu i wojny, a sama Rumunia będzie jednym z ważnych elementów bezpieczeństwa europejskiego i w obrębie najbliższych do Europy innych regionów świata.

W Rumunii, na posiedzeniu tamtejszego rządu zatwierdzona została nowa Strategia wojskowa Rumunii na lata 2021-2024 [Strategia militară a României]. Jest ona pochodną pojawienia się Narodowej strategii obronnej na lata 2020-2024 czy też założeń, które zostały zawarte w Białej księdze obronności. W słowie wprowadzającym do tego dokumentu minister obrony Nicolae-Ionel Ciucă pisał wprost o nowych wyzwaniach, jakie stoją obecnie przed państwem i jego obronnością oraz o potrzebie rekonfigurowania sił zbrojnych, tak żeby mogły być gotowe do działania w nowych warunkach architektury bezpieczeństwa europejskiego i światowego.

Jego zdaniem podejmowane właśnie działania zmierzają do tego, aby podkreślić pozycję kraju jako pewnego elementu systemu bezpieczeństwa regionalnego. Ważną rolę odgrywa w tym transformacja potencjału militarnego, która wymaga odpowiednich kwot pieniędzy. Stąd też Rumunia podkreśliła wagę opierania się na natowskich uzgodnieniach odnoszących się do 2 proc. PKB na obronności, nie wspominając o 20 proc. z tej sumy przeznaczanych bezpośrednio na potrzeby modernizacyjne. Zagwarantowany ma być również minimalny procentowy (2 proc.) udział badań i rozwoju w całościowym budżecie obronnym.

We własnym słowie wprowadzającym, gen. Daniel Petresu szef sztabu sił zbrojnych Rumunii, zauważył, że obecna Strategia to nie tylko perspektywa 2021-2024, ale przede wszystkim budowanie solidnego filaru dla rozwoju potencjału obronnego państwa zgodnie z założeniami transformacji, która ma trwać do 2040 r. Jak również jest to krok w stronę realizacji założeń Programu transformacji, rozwoju i modernizacji wyposażenia sił zbrojnych do 2026 r. W obu przypadkach, zarówno słowa wstępnego ministra obrony jak i szefa sztabu, mocno podkreślone zostały dwa filary konstytuujące bezpieczeństwo Rumunii, czyli uczestnictwo w NATO jak i działania w ramach UE. Dodatkowym filarem jest oczywiście ścisła strategiczna współpraca ze Stanami Zjednoczonymi, co znalazło już miejsce bezpośrednio w tekście Strategii.

Już bezpośrednio w samej Strategii podkreślono, że rumuńskie siły zbrojne muszą zarówno podnosić zdolności bojowe, poziom wyszkolenia jak i motywacji żołnierzy, ale też animować zmiany pod kątem przeobrażeń technologicznych. Wprost zaznaczono kluczowość przeobrażeń w obrębie zdolności C4ISTAR rumuńskiego wojska, ale dodano także, że musi odbywać się transformacja systemu edukacji na potrzeby sił zbrojnych, systemu medycznego wojska, a także reformowania przygotowania rezerw na potrzeby działań w okresie pokoju, kryzysu czy też wojny. Dużo miejsca poświęcono przy tym lekcji, jaką dla bezpieczeństwa wygenerowała obecna pandemia COVID-19. Bukareszt zamierza dążyć do zwiększenia efektywności przygotowania i szkolenia nowych ochotników chcących służyć w tamtejszych siłach zbrojnych, ale mowa jest też na skoncentrowaniu uwagi na skutecznych klasycznych rezerwach.

W dokumencie umieszczono także informacje dotyczące docelowej struktury sił zbrojnych. Ma ona obejmować:

W Wojskach Lądowych - sztab, 2 dowództwa dywizyjne ze strukturami wsparcia oraz logistyki, a także 8 brygad zmechanizowanych, 2 brygady wsparcia, 1 brygadę rozpoznawczą, 3 bazy wsparcia logistycznego, a także zaplecze szkoleniowym i szkolnictwem wojskowym działającym na potrzeby sił lądowych

W przypadku sił powietrznych mowa jest o sztabie, 5 bazach sił powietrznych, 1 brygadzie obrony powietrznej, 1 brygadzie rozpoznawczej, 1 bazie wsparcia logistycznego, 1 lotniczej grupie sił operacji specjalnych oraz zapleczu szkoleniowym i edukacyjnym.

Marynarka wojenna ma w sobie również sztab, a także dwie flotylle morskie i rzeczną, 1 brygadę rozpoznawczą, która jest też zdolna do prowadzenia działań z zakresu WRE, 1 bazę wsparcia logistycznego, a także zaplecze szkoleniowe i edukacyjne.

W przypadku wojsk specjalnych w Strategii wskazano na dowództwo tego komponentu, 2 bataliony działań specjalnych, 1 batalion dowodzenia, jednostkę morskich działań specjalnych, batalion wsparcia.

Wydzielone zostały również siły do działań w cyberprzestrzeni, a także siły zajmujące się zapewnieniem C4ISR. W przypadku tych ostatnich mowa jest o dowództwie odpowiadającym za komunikację oraz przestrzeń teleinformatyczną, 3 bazach odpowiedzialnych za wspomniane wcześniej technologie, jednej agencji do zarządzania zdolnościami C4ISR, 1 bazy logistycznej, jednostek wsparcia, a także struktur szkoleniowych oraz edukacyjnych. Jeśli chodzi o komponent logistyczny, to wydziela się tam dowództwo, 1 brygadę logistyczną, 1 dowództwo grupy wsparcia logistycznego JLSG HQ, a także 3 regionalne bazy logistyczne i zasoby szkoleniowe oraz edukacyjne.

W przypadku zaplecza wywiadowczego w Strategii punktuje się Generalną Dyrekcję Wywiadu Wojskowego, 1 brygadę wywiadu wojskowego, agencję do pozyskiwania danych geoprzestrzennych, Morską Dyrekcję Hydrograficzną, a także komponenty przyporządkowane do innych elementów sił zbrojnych Rumunii. Ostatnim z elementów, wskazanym w Strategii, jest zaplecze medyczne wojska. W jego przypadku mowa jest o departamencie medycznym sił zbrojnych, 11 szpitalach wojskowych, 5 zakładach opieki zdrowotnej, 4 jednostkach wsparcia medycznego, jednostkach zajmujących się badaniami i rozwojem, a także zapleczem szkoleniowym i eukacyjnym.

Stronę rumuńską czekają więc ambitne plany zmiany organizacji programów szkolenia rezerwistów, podnoszenia liczby personelu wojskowego, który będzie wspierał tego rodzaju aktywność oraz sprawdzania zdolności rezerwy jeśli chodzi o procesy mobilizacji. Rezerwa może być w Rumunii podzielona na operacyjną i ogólną. Zauważa się, że Rumunia musi borykać się raz z problemem szerszego przyciągania do służby wojskowej nowych kandydatów, ale też odpowiedzeniem sobie wprost jak zreformować zaplecze rezerwy. Zaś jeśli chodzi o szkolnictwo wojskowe, ma ono być bardziej elastyczne i dostosowane do nowych wymogów przygotowywania kadr dla sił zbrojnych w XXI w.

Trzeba zauważyć, że Rumuni nie ukrywają, że właśnie nowe technologie zmienią naturę współczesnej wojny. Rumunia w swojej Strategii podkreśla, chociażby znaczenie rozwoju środków precyzyjnego rażenia na dalekich dystansach, zwiększanie się presji na działania wielodomenowe, łączące wojska lądowe, siły morskie i powietrzne, ale też działania w coraz większym stopniu w domenie cyber oraz kosmosie. Wskazano też na szybki rozwój platform bezzałogowych. Generalnie w samej Strategii duży nacisk jest kładziony na potrzeby cyfrowe i digitalizację jako wymóg dla budowy nowoczesnych sił zbrojnych. Jak widać, przynajmniej w przestrzeni analizy strategicznej jest to jednej z priorytetów dla rumuńskich sił zbrojnych oraz całego państwa, także jeśli chodzi o stworzenie efektywnych zdolności do cyberoperacji z udziałem sił zbrojnych. Nowa Strategia w wielu miejscach odnosi się do tzw. nowych przełomowych technologii EDTs i potrzeby ich ujęcia w planach obronnych kraju. Przypomnijmy, że mowa jest o Sztucznej Inteligencji, Big Data, Militarnym Internecie Rzeczy IoBT, rewolucyjnych zmianach, jakie mogą nieść technologie 5G i pochodne.

Trzeba też odnotować odwołanie się do inicjatywy programu żołnierza przyszłości, dedykowanego dla rumuńskich sił zbrojnych. Zauważano również nowe potrzeby jeśli chodzi o konstrukcję odpowiedzi militarnej na zagrożenia hybrydowe. Przy czym, w omawianej Strategii nie zapomina się o roli, jaką odgrywa wola obywatela do bycia elementem systemu obronnego kraju. Podkreślając, że silne siły zbrojne są scalone z silnym narodem. Stąd też nowoczesne siły zbrojne muszą bazować nadal na rumuńskim obywatelu, odpowiednio przygotowanym i gotowym do działania w chwili kryzysu.

Przy obserwacji głównych wyzwań wojskowych dla Rumunii jasnym jest spoglądanie w pierwszej kolejności na działania Rosji w regionie. Zakładając przy tym niskie ryzyko inwazji kraju, ale nie wykluczając agresji w innych formach względem niego. Jeśli chodzi o zagrożenia, Rumuni dostrzegają oczywiście wszelkie turbulencje obecne w regionie Morza Czarnego, ale też Zachodnich Bałkanów, Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, w tym tzw. zamrożone konflikty, mogące prowadzić w pewnym momencie do eskalacji. Efekty długoterminowe pandemii, cyberuderzenia na infrastrukturę krytyczną czy wzrost aktywności służb specjalnych, także w przestrzeni informacyjnej. Bardzo interesujący jest przy tym katalog własnych wrażliwości, które mogą przekładać się na obronność kraju i jego przygotowanie do radzenia sobie z kryzysami. Przede wszystkim zwraca się uwagę na potrzebę dalszego działania legislacyjnego, aby wypełnić luki w prawie odnoszącym się do agresywnych działań innych podmiotów zewnętrznych we wspomnianej już przestrzeni informacyjnej.

Pilną potrzebą jest też ograniczanie opóźnień w obszarze rozwoju infrastruktury, w tym dróg i sieci kolejowych. Tego rodzaju mankamenty mogą bowiem przekładać się na ograniczenie możliwości wojskowej mobilności na wypadek potrzeby podjęcia działań. Ważną przestrzenią jest uzyskanie dla Rumunii odpowiedniego balansu między tamtejszym przemysłem zbrojeniowym a obecnymi potrzebami sił zbrojnych. Zauważa się też, że przy dużych zakupach sprzętowych i procesach modernizacyjnych generujących znaczne sumy z budżetu kluczowe jest zwracanie uwagi na kwestie całej logistyki oraz efektywności cyklu użytkowania w kolejnych latach.

Wyzwaniem jest też sam proces dostosowywania się NATO do nowych warunków regionalnych. Rumunii widzą potrzebę dalszego rozwoju zdolności narodowych oraz sojuszniczych w zakresie planów ewentualnościowych, ale też budowania efektywnych możliwości wywiadowczych. W tym ostatnim aspekcie, mówi się wprost o stworzeniu możliwości rozpoznania sytuacji i uniknięcia zaskoczenia. Zaznacza się też oczywiście kwestię przygotowywania własnego potencjału do obrony kraju. Ma to być dokonywane m.in. w ramach integracji systemu bezpieczeństwa kraju z przestrzenią akademicką, przemysłem i społeczeństwem. Zaś na płaszczyźnie sojuszniczej ma to obejmować spektrum aktywności na wszystkich szczeblach działania (taktyczny, operacyjny, strategiczny) oraz w ujęciu wielodomenowym. Podkreśla się w tym ujęciu, chociażby potrzeby kooperacji w programach NAEW, AGS, SAC, DCM, jak i we współpracy z Amerykanami jeśli chodzi o lokowanie systemu AEGIS ASHORE. Dodatkowo mowa jest o utrzymywaniu zdolności operacyjnych ze strukturami zarówno NATO (HQ MN-SE, HQ MND-SE, HQ MN BDE-SE, NFIU, etc.) jak i UE (EUBG).

Lecz co najważniejsze Bukareszt widzi potrzeby obronne jako pochodną sytuacji na całej tzw. flance wschodniej. Stąd, także dążenie do konsolidacji systemu obronnego i odstraszania NATO w tym rejonie Europy. Rumunia wyraża świadomość potrzeb z zakresu dalszego budowania możliwości jako państwo przyjmujące siły sojusznicze. Co więcej, Bukareszt wskazuje, że chce być partnerem w zakresie potencjalnych operacji reagowania kryzysowego, gdyby takie potrzeby pojawiły się ze strony UE czy też ONZ.

Reklama
link: https://sklep.defence24.pl/produkt/amia-europejska/
Reklama 
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (8)

  1. mc.

    Panie Ministrze - w powyższym artykule, pierwsze zdjęcie pokazuje podstawowy czołg rumuński TR-85-800 (Rumunia ma tych ok. 300 szt.). W związku z tym że Rumunia będzie chciała wymienić je na nowe pojazdy, powinien Pan podjąć decyzję o szybkim wysłaniu "delegacji pancernej" (Łabędy, HSW, WZM Poznań) celem podjęcia współpracy przy projektowaniu i opracowaniu nowego czołgu. Rumunia potrzebuje czołgu o parametrach podobnych do tego który będzie potrzebny u nas, czyli masa ok. 50 ton, silniki ok. 1500 KM, armata ok. 130 mm. Podobnego czołgu potrzebują też Włosi (maja odpowiednie silniki) czyli dogadanie się w takim trójkącie daje produkcję na poziomie ok. 1000-1200 szt (tylko dla tych trzech krajów) co całkowicie pozwoli uzasadnić ekonomicznie taką współpracę. Dodatkowo możemy zyskać odpowiednie dotacje UE na opracowanie takiej maszyny. Szanse eksportowe takiego czołgu są dużo większe niż maszyn o ciężarze powyżej 65 ton. Panie Ministrze - CZAS DZIAŁAĆ. Współpraca gospodarcza i militarna z wybranymi krajami, jest podstawą naszej pozycji w UE.

    1. fox

      do 2040r będą abramsy i już wtedy leciwe zdezelowane leo2. dopiero wtedy będzie panika co zrobić bo leo zaczynają się rozsypywać jak teraz t-72. znając życie nikt nie wykorzysta tego czasu żeby nawiązać współpracę z rumunami, koreańczykami czy włochami żeby opracować nowy czołg. przyjdzie 2040r to się kupi z przymusu kolejne 250 sztuk od usa i tak do 2050r kiedy zakupimy nówkę sztukę niemiecko-francuską leo3. kasa zamiast zostać w kraju będzie sobie wypływać za granicę.

    2. bc

      Z tego co było na df24 ostatnio to wygląda na to że Wilk ma być czołgiem średnim(w sensie masy) gdzie Leo i Abramsy to czołgi ciężkie i ma to sens.

    3. bobo

      W 2040 nie będzie już żadnych czołgów bo pojedyńczy żołnierz będzie dysponował bronią zdolną zniszczyć czołg znacznie łatwiej niż dziś. Te abramsy czy nawet czołgi kolejnej generacji przejdą do historii już w połowie lat 30 tych.

  2. Gosc

    Kiedy Turcja zaczela Amerykanom stwarzac problemy, ci postawili na Rumunie. Jednak Rumunia ma wiekszy skansen niz Polska w sprzecie wojskowym. Nie wiem jak tam doktryna, czy dalej moskiewska, czy moze nowsza, rewitalizowana. Jest to badz co badz polowa potencjalu w zasobach ludzkich i 1/3 w finansowych Polski. Czolg T55 trudno porownac, jest to jakis pojazd wsparcia przeciwko piechocie i BWP. teren maja trudny do obrony, podobnie jak miedzy Bugiem , a Odra.

    1. Tani

      To jest TR-117 ma o jedno kolo wiecej od klasycznego T-55. Algieria zakupila na Ukrainie kilka tysiecy rakiet Stugna wystrzeliwanych z lufy T-55. W sumie uzyteczny on jeszcze moze byc. To problem kasy i tylko kasy.

    2. lol

      To jest TR-85 jeśli już. Jego gwintowane działo 100mm nie stanowi zagrożenia dla jakichkolwiek, nawet podstarzałych czołgów pozostających w służbie. Jego pancerz nie stanowi problemu dla żadnego działa 120-125mm nawet z podstarzałą amunicją. Do tego ma koszmarny współczynnik moc/masa 17 koni na tonę. To bez wątpienia najgorszy czołg nadal w służbie w Europie.

    3. Chyżwar dawniej Marek

      Możesz wsadzić niemiecki silnik do T-55. Możesz mu dodać kółko więcej z każdej strony. Ale i tak wyżej wałka nie podskoczysz. Tymi Stugnami nie za wiele zdziałasz. Chyba, że będziesz miał do czynienia z mało wymagającym przeciwnikiem. Nasz przemysł zaproponował podobne rozwiązanie do kalibru 125 mm z nowocześniejszym naprowadzaniem. To także półśrodek. Choć dysponując piechociarzem albo dronem z podświetlaczem można by go go odpalić wtedy, kiedy jeden czołg nie widzi drugiego czołgu. Na razie rządzi APFSDS-(T). PPK odpalane z lufy czołgowej to raczej dodatek. I tu już jako rzekłeś wchodzi kasa. Takie coś można zrobić zarówno do 125, jak i 120 mm. W przypadku 120 mm nawet łatwiej byłoby coś takiego zrobić.

  3. Krzys

    Powoli, powoli i Rumunia staje się nieosiągalnym dla Polski wzorem. Osamotnieni będziemy stać z boku i głupio się uśmiechać...

    1. Alex

      bo to potrafimy najlepiej, taka smutna prawda

    2. Alex

      bo to potrafimy najlepiej, taka smutna prawda

    3. Yyy?

      Poważnie? To się popatrz na to, co jest na pierwszym obrazku. Takie coś dzisiaj można jeszcze gdzieś w Afryce zobaczyć...

  4. Dalej patrzący

    Przy wręcz symbolicznym wsparciu Strefy Zgniotu przez USA oraz przy hamowaniu naszego współdziałania przez "dziel i rządź" ze strony USA - poszczególne państwa Strefy Zgniotu są postawione w naturalnej izolacji wobec ewentualnej presji militarnej Kremla. USA nie zamierza walczyć z Rosją - przeciwnie, obecne "aktywne negocjacje" w Strefie Zgniotu - to jedynie przeciąganie liny pod nadrzędny deal USA-Rosja przeciw Chinom. Dlatego gwarancje wojskowe USA, a już na pewno gwarancje atomowe - są jedynie papierowe. Europa Środkowo-Wschodnia jest jedynie narzędziem gry Waszyngtonu - a po zawarciu dealu z Kremlem przeciw Pekinowi - ma zostać korzystnie sprzedana w nowej Jałcie. Czyli Polska i byłe RWPG - jako strefa Mietteleuropy dla Niemiec jako koncesjonowanego "żandarma" interesów Waszyngtonu w Europie - natomiast Ukraina i Białoruś dla Kremla. Bałtowie - raczej w ramach Mitteleuropy - ale niekoniecznie, bo Kreml chce kontroli nad Zatoką Fińską. Państwa NORDEFCO ma czekać finlandyzacja - a Wujek Sam ma zając się Chinami - wprzęgając Europę i Rosję "ile się da" - ekonomicznie i militarnie - przeciw Chinom. Tak z grubsza wygląda masterplan Waszyngtonu. Czyli najpierw mamy wyciągać Waszyngtonowi jego kartofle z ogniska przy negocjacjach i przeciaganiu liny Waszyngton-Kreml...- a potem zostać korzystnie sprzedani w imię zapłaty za usługi Rosji i UE przeciw Chinom. Czy temu można zapobiec? Jasne, ze tak - ale trzeba zebrać się w regionie jako Sojusz Strefy Zgniotu - i realizować w tej REALNEJ koalicji swoje wspólne interesy bezpieczeństwa, polityczne i ekonomiczne. USA stać jedynie w Europie na jedną "bieda-brygadę" na Strykerach, a brygada pancerna ABCT [czyli wszystkiego 87 Abramsów i dodatki] jest wyrywana rotacyjnie na kredyt z USA. Wniosek jest prosty - nam się tylko wydaje, jakie to niby USA jest silne. Prawda jest dokładnie odwrotna - USA są TUTAJ krytycznie słabe - a ich wpływy wynikają jedynie z przeszacowania ich siły. Nawet Polska ma większą siłę w swoim regionie , niż USA. A co dopiero mówić o sojuszu państw NORDEFCO, Polski, Ukrainy, Rumunii i Turcji.. Słuchanie USA to błąd zasadniczy - trzeba realizować własną agendę i własne interesy. Taki sojusz podziała tez bardzo uspokajająco i na Kreml i na zapędy hegemoniczne Berlina. Bo okaże się, że Berlin nie ma w istocie nic do powiedzenia w regionie Strefy Zgniotu - więc stawianie przez Waszyngton na Berlin jest zwyczajnie bez sensu. I wtedy Waszyngton będzie musiał starać się o dogadanie z nowym centrum siły - jakie stanowić będzie Sojusz Strefy Zgniotu. Tak samo i Berlin i Paryż będą musiały pokornie dogadywać się z nowym centrum siły w Europie. A Kreml nie będzie widział sensu w rozmowach z Waszyngtonem czy Berlinem i Paryżem nt regionu Strefy Zgniotu - bo tamci nie będą mieli możliwości wyegzekwowania czegokolwiek - zaś Sojusz Strefy Zgniotu złamie demonstracyjnie każde ustalenie nad jego głowa i ośmieszy ww macherów. Wystarczy policzyć łączny PKB, demografię, zasoby militarne ww państw Strefy Zgniotu [na V4 - poza Polską - nie ma co liczyć - tak samo na Bułgarię] - i wychodzi, ze jest to siła znacznie silniejsza i od Berlina z Paryżem - ale od Rosji. Oczywiście wyjąwszy wojnę jądrową - ale i tutaj nie potrzeba USA - bo Chinom ani w smak, by Rosja oderwała kupony od swej projekcji taktycznej i strategicznej broni jądrowej - bo to by dawało Rosji zbyt wysoką pozycję kosztem Chin. Dla Chin Syberia i Arktyka to zasób do koniecznego opanowania - ZANIM staną przeciw USA Syberia to bufor osłonowy rdzenia Chin - a Arktyka to geostrategicznie kluczowa Strefa Severskyego - decydująca o przewadze miedzy Azją a Ameryką [jako kontynentami]. Teraz Pekin wykorzystuje Kreml jako darmowego "pożytecznego idiotę" przeciw USA - ale jak już wykorzysta Kreml do cna w tym celu - przyjdzie kolej na przejęcie zasobów FR. Konkretnie - po 2035 - po wdrożeniu przez Chiny zaplanowanej wielkiej generacyjnej modernizacji RMA na skalę globalna i kosmiczną. Mając Laserowy Wielki Mur na orbicie i w powietrzu i na lądzie - odwrócą całkowicie obecna przewagę strategicznych i taktycznych jądrowych środków ataku. A wtedy - Rosja padnie. Do tego czasu zapędy Rosji do wzmacniania się będą ADEKWATNIE kontrowane przez Pekin. Nie z dobroci serca - ale dlatego, że od Deauville 2010 Pekin obawia się powstania konkurencyjnego, trzeciego supermocarstwa od Lizbony do Władywostoku [zresztą silniejszego także od USA]. W razie próby przełamania Sojuszu Strefy Zgniotu - a centralnie Polski - kontra Pekinu będzie zasadnicza - włącznie z mobilizacja wszystkich sił i zakomunikowaniem pod stołem Kremlowi, że zmobilizowano tak z 500 tys żołnierzy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej do "niezapowiedzianych manewrów" pod rosyjska granicą, a tak z 1000 głowic z nowych silosów jest akurat przypadkowo wycelowana w Kreml. Na tym polega real-politik w Azji - i tu żadne prężenie mięśni Kremlowi nie pomoże. Chiny od razu po Deauville 2010 zrozumiały, że tzw. "nowa lepsza unia euroazjatycka od Lizbony do Władywostoku" to konkurencyjny projekt supermocarstwowy. Dlatego właśnie w samym sercu "resetu" po 17 IX 2009 - Pekin najpierw w 2012 ogłosił w Warszawie inicjatywe 16+1 z Polską jako centrum po stronie Europy, potem nasi generałowie jeździli na narady sztabowe z chińskimi kolegami do Quingdao [pod wodza gen. Packa] , a 20 grudnia 2012 w Pekinie podpisano strategiczny traktat o przyjaźni i współpracy, gdzie Polskę zaliczono do jednego z 7 państw o strategicznym znaczeniu dla Chin - by w 2013 w Astanie ogłosić inicjatywę Bel&Road - czyli Jedwabnego Szlaku [tez z głównym hubem w Europie w Polsce]. Co prawda nasi "stratedzy" zupełnie te szanse rozwinięcia współpracy zmarnowali - ale dla Pekinu układ geostrategiczny jest nadal niezmienny - a Polska jest kluczowym buforem rozdzielającym Kreml od Berlina - buforem uniemożliwiającym powstanie supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Co oznacza - że w razie kryzysowej "godziny W" Pekin będzie działał maksymalnie, by Polska się utrzymała. Nie Waszyngton - a Pekin jest dla Polski strategicznym gwarantem bezpieczeństwa. Bo USA dalej powtarza ten sam błąd Obamy - gdy zawarli papierowe układy z Kremlem, Berlinem i Paryżem - a potem musieli wracać do Europy, by nie powstała konkurencja. Czas odrobić lekcję z pierwszego resetu - i aktywnie grać na całego. Powtórzę - prócz gadania i gróźb USA są TUTAJ słabe. A ewentualne sankcje odbiją się potem na Wujku Samie w trójnasób - gdy przyjdzie do nas po prośbie. A będzie musiał przyjść - inaczej przegra swoją hegemonię nie z Chinami - ale z supermocarstwem Lizbona-Władywostok. Lub przegra z Chinami - które w sytuacji krytycznej wesprą "na całego" Sojusz Strefy Zgniotu - i skaptują go na swoją stronę - izolując Rosję [która będzie musiała w takim razie poddać się wpływom Chin] - zaś "jądro karolińskie" - na czele z Berlinem - straci i wpływy i siłę i "bazę zasobową" w pasie na wschód od Odry.

    1. xXx

      Bredzisz - póki co Chiny nie są w stanie przejąć Tajwanu który jest tuż przy nich, więc możliwości ewentualnej pomocy Polsce to jeszcze większa bajką z kosmosu. Bo raczej wątpliwe jest, że Chiny są w stanie przeprowadzić jakakolwiek sensowną kampanię przez Mongolię. Z kolei Syberię, to Rosjanie maja dobrze obstawianą.

  5. Hmmm

    Szkolenie rezerw niewolników po 40-60 lat jak w Polsce??? Jak są bogaci to się wymigają od tzw szkolenia. Głównie małozamożni mają przelewać krew za aktorów, piosenkarzy, sportowców i ludzi bogatych.

    1. Ja

      Jeżeli ktoś czuje się niewolnikiem to jego problem. Są ludzie którzy czują się obywatelami Rzeczypospolitej

    2. jeszcze czego

      HAHAHA. Spróbujcie mobilizacji jak na Ukrainie to też przyjdzie 5-10-15% wezwanych. Chciałoby się amerykanom i ich agentom wywijać szabelką, tylko nie ma komu umierać!

    3. Eter

      Nie chce nic mowić ale ruska mobilizacja nie wyglada dobrze. Niedługo będzie walczył sam 60 tys. Specnaz i inne NKWD.

  6. riba

    Dobrze im życzę, ale...

  7. stary Polak

    potencjalna oś Turcja-Rumunia-Polska staje się coraz bardziej sensowniejszym rozwiązaniem niż NATO. Jeśli NATO jeszcze jest.

    1. Zenek

      tak, potęga nie do zatrzymania.

    2. Maj(ret)

      Turcy mają zmodernizowane M-60, Rumuni T-55 a my obiecane Abramsy

    3. Pełna zgoda jeśli

      ...ktoś nam źle życzy...

  8. Dawo

    Uważam Rumunie, za jedynego naszego realnego sojusznika gdyby przyszło co do czego. Uważam, że powinniśmy zawiązać z nimi sojusz oraz opracować wspólną politykę zakupową.

    1. m

      A na jakiej podstawie tak uważasz? ;))

    2. m

      A na jakiej podstawie tak uważasz? ;))

    3. asd

      Tzn co by ten sojusznik zrobił? Wysłał swoje wojska do nas na front? W przypadku konfliktu z Rosją jeśli Amerykanie lub Niemcy nie zareagują to nikt tego nie zrobi.

Reklama