30 czerwca to święto naszych Wojsk Aeromobilnych, które są nieodzownym elementem Sił Zbrojnych RP. Jakich „prezentów” można życzyć Czerwonym Beretom w tym wyjątkowym dniu?
O tym, co powinno trafić do naszych Wojsk Aeromobilnych, napisano już wiele komentarzy i analiz. Chcąc dowiedzieć się, jakie typy sprzętu są kluczowe do pozyskania dla naszych żołnierzy, Defence24.pl wystosowało kilka pytań do gen. bryg. pil. (rez.) Dariusza Wrońskiego, byłego Szefa Wojsk Aeromobilnych i Zmotoryzowanych. Jego cenny komentarz stanie się fundamentem poniższej analizy poświęconej temu, czego pod względem sprzętowym (i nie tylko) potrzebują Czerwone Berety.
Czytaj też
Śmigłowce
Sprzęt, który jest potrzebny Wojskom Aeromobilnym, oprócz oczywiście śmigłowców, wynika ze specyfiki ich działań. Polega ona na spieszeniu, opanowaniu i utrzymaniu terenu przez okres, który pozwoli na dotarcie sił głównych do miejsca ich rozmieszczenia - co najmniej 24 godziny, a najlepiej więcej, na przykład 72 godzin.
gen. bryg. pil. (rez.) Dariusz Wroński
Widzimy zatem, że jednostki nie potrzebują jednego "magicznego" typu uzbrojenia, a skala koniecznych zakupów jest znacznie większa. Aby móc opanować dany teren i, co ważniejsze, utrzymać go, konieczne jest zapewnienie żołnierzom środków takich jak amunicja, żywność, sprzęt, mówiąc ogólnie - zaopatrzenie. Aby dotarło ono do adresata, niezbędne jest posiadanie przez jednostki środków transportu. Na pierwsze miejsce wychodzą tutaj śmigłowce, będące nie tylko jednym z kluczowych środków przemieszczania się, ale też walki. Ich flota wymaga pilnej wymiany, zwłaszcza w przypadku wielu wiropłatów, których lata służby zamieniły się w dekady. Mowa tutaj o wszystkich Mi-2, Mi-8/17 i Mi-24, których czas zdecydowanie minął. Potrzeba maszyn nowych, dostosowanych do transportu, ale także wsparcia desantu za pomocą różnego typu efektorów.
Czytaj też
Nie można również zapominać o samolotach transportowych, które w swych działaniach wykorzystuje 6. Brygada Powietrznodesantowa. Maszyny transportowe mają o wiele większe zdolności transportowe, co może mieć kluczowe znaczenie jeśli chodzi o zaopatrzenie walczących pododdziałów aeromobilnych. Przypomnijmy, że w 2020 r. ówczesny Inspektorat Uzbrojenia wstrzymał fazę analityczno-koncepcyjna dla programu Drop, mającego doprowadzić do wyboru nowego średniego samolotu transportowego. W zamian Polska pozyskała pięć odmłodzonych średnich samolotów transportowych C-130H Hercules.
Czytaj też
Bezzałogowce
Pierwszą, podstawową kwestią są Bezzałogowe Statki Powietrzne. Powinny one w odpowiednio dużym stopniu nasycać pododdziały na różnych szczeblach, aby w sposób wszechstronny zabezpieczyć zdolności rozpoznania i zapewnić świadomość sytuacyjną. Potrzeba więc bezzałogowców rozpoznawczych klasy mikro, mini oraz średniej wielkości, by zabezpieczyć rozpoznanie obrazowe. Pododdziały aeromobilne powinny też być wspierane przez amunicję krążącą. I tu musimy dokonać rozróżnienia. Lekkie, "plecakowe” systemy jak Warmate mogą być przenoszone bezpośrednio przez żołnierzy. Natomiast cięższe raczej nie będą organiczne, ale mogą być przydzielane przez przełożonego ze szczebla operacyjnego
gen. bryg. pil. (rez.) Dariusz Wroński
Szeroko znana w całych Siłach Zbrojnych RP potrzeba, jaką pozostaje niedostateczne nasycenie różnego typu bezzałogowcami, występuje również w Wojskach Aeromobilnych. Podobnie jak w pozostałych rodzajach wojsk jest dość łatwa do zaspokojenia siłami własnego przemysłu obronnego, który i tak dostarcza do wojska bezzałogowce różnego typu i przeznaczenia, jak choćby rozpoznawcze FlyEye. Jednak należy zwiększyć skalę i zakres kupowanych tego typu systemów, doposażając "spadaków" choćby w quadrocoptery, które widzimy bardzo często na Ukrainie. Pozwalają one na zwiększenie świadomości sytuacyjnej kilku żołnierzy, pozostając zazwyczaj ukrytymi przed wzrokiem nieprzyjaciela. Oprócz tego konieczne jest danie możliwości żołnierzom eliminacji wskazanego z zewnątrz lub samodzielnie wykrytego celu znajdującego się poza zasięgiem wzroku. Tutaj z pomocą przychodzi dobrze znana amunicja krążąca Warmate, pozwalająca eliminować siłę żywą, pojazdy lekko opancerzone, a nawet nieco cięższe, jak transportery opancerzone.
Czytaj też
Broń przeciwpancerna i nie tylko
Kolejny element to uzbrojenie, pozwalające najpierw obezwładnić przeciwnika, a następnie utrzymać zajmowany teren. Tutaj kluczowe są między innymi kierowane pociski rakietowe, służące nie tylko do zwalczania wozów bojowych i czołgów, ale też punktów umocnionych. Na wyposażeniu są już skuteczne pociski Spike-LR, ale trzeba też innych systemów rakietowych. Po pierwsze - krajowych pocisków Pirat, przeznaczonych do wykorzystania bezpośrednio w pododdziałach. Będzie to jeden z podstawowych typów uzbrojenia Wojsk Aeromobilnych, powinien do nich trafić w pierwszej kolejności. Po drugie - pocisków o większym zasięgu, od 6 do nawet 10 km, pozwalających razić cele poza widocznością wzrokową.
gen. bryg. pil. (rez.) Dariusz Wroński
Podobnie jak z bezzałogowcami, to potrzeba znana całej armii, która przed dekady była zaniedbywana. Obejmuje ona zdolność eliminacji celów opancerzonych na bardzo krótkim dystansie (np. za pomocą działa bezodrzutowego Carl Gustaf), trochę dalszym (wspomniany Pirat) ale i też wykraczającym poza zasięg wzroku (np. Spike-ER/NLOS). Identyczne potrzeby są w innych rodzajach Wojsk Lądowych, choćby w Wojskach Pancernych i Zmechanizowanych. Otrzymanie przez żołnierzy takiego pakietu środków przeciwpancernych pozwoli im na systemowe eliminowanie celów, gdzie na każdym szczeblu będzie gotowy do użycia dany typ efektora, wzajemnie uzupełniający się z innymi. Warto zatrzymać się na chwilę przy słowach generała dotyczących eliminacji punktów umocnionych. Konieczne tutaj będzie przekazanie żołnierzom ręcznego środka pozwalającego na realizację wspomnianego zadania. Takim rozwiązaniem wydaje się wspomniane działo bezodrzutowe Carl Gustaf, które w zależności od typu pocisku może zwalczać cele opancerzone (na przykład rosyjskiego T-90M, którego rosyjska propaganda optymistycznie określiła "niezniszczalnym") czy właśnie improwizowane pozycje umocnione bez konieczności wzywania artylerii.
Czytaj też
Moździerze, a może i haubice?
Jeśli chodzi o artylerię, to przede wszystkim nowoczesne moździerze. Także te umieszczone na pojazdach, o kalibrze 120 mm.
Gen. (rez.) Dariusz Wroński
Obecnie Wojsko Polskie nie posiada nowoczesnych moździerzy holowanych kal. 120 mm, wycofując już (co przez wojnę na Ukrainie nastąpiło szybciej, niż planowano) 2B11 Sani oraz wz. 1943. Oznacza to konieczność znalezienia nowej konstrukcji, pozwalającej żołnierzom na skuteczne wsparcie ogniowe innych czy eliminację pozycji umocnionych. Niegdyś funkcję tę dobrze wykonywały moździerze automatyczne 2B9 Wasilok, które do teraz są często używane przez Rosjan czy Ukraińców. Bywają też montowane na różnych typach pojazdów. Pojawia się także kwestia moździerzy samobieżnych, pozwalających na zachowywanie maksymalnej mobilności przez dany pododdział. Na rynku istnieje wiele rozwiązań, w których na bazie lekkiego lub bardzo lekkiego pojazdu wielozadaniowego, często przeznaczonego właśnie dla formacji aeromobilnych, stworzono samobieżny moździerz kal. 81 czy 120 mm. Alternatywą byłoby opracowanie własnymi siłami potrzebnego armii rozwiązania, np. we współpracy z podmiotami zagranicznymi.
Czytaj też
Przy tej okazji warto też poruszyć kwestię wsparcia ogniowego na dalszym dystansie, niż mogą zapewnić moździerze, czyli tego realizowanego przez haubice holowane. Kwestia ta od wielu lat poruszana jest przez wiele osób, które widzą tutaj potencjał dla systemów artyleryjskich kal. 105 mm, jak choćby francuskie LG1. Niektórzy idą dalej i widzą przestrzeń dla M777 kalibru 155 mm, ale zostawmy ten wątek. Czy jest potrzeba nabycia dla Wojsk Aeromobilnych lekkich holowanych haubic kal. 105 mm, których zakup to obecnie wybór między rozwiązaniami tureckimi, amerykańsko-brytyjskimi oraz francuskimi? Możliwe, zważywszy, że ten typ uzbrojenia nawet dwukrotnie wydłuża zasięg wsparcia ogniowego względem moździerzy kal. 120 mm. W tym kontekście byłaby to bardzo cenna zdolność na polu walki. Rodziłoby to także wyzwania, chociażby związane z wdrożeniem nowego typu amunicji do wojskowej logistyki.
Czytaj też
Pojazdy specjalne
Oczywiście żołnierze Wojsk Aeromobilnych potrzebują bardzo dobrego wyposażenia indywidualnego, nowoczesnej łączności już na szczeblu pojedynczego żołnierza, noktowizji, broni strzeleckiej i broni wsparcia, w tym różnych typów granatników przeciwpancernych. Biorąc pod uwagę, że potrzeba dużych zapasów uzbrojenia i amunicji do wykorzystania w oddaleniu od własnego ugrupowania, potrzeba też odpowiednich lekkich pojazdów, pozwalających przewozić to wyposażenie, a tym samym wspierać żołnierzy w działaniach. Takie pojazdy mogą też być nośnikami broni wsparcia. Podobne pojazdy, w ramach programu AERO, dostała niedawno 6. Brygada Powietrznodesantowa.
gen. bryg. pil. (rez.) Dariusz Wroński
Kwestię tę rozwiązał częściowo zakup lekkich pojazdów transportowych AERO 4x4 dla naszych "spadaków", jednak potrzeby są zdecydowanie większe. Dotyczy to nie tylko wozów ultralekkich czy lekkich, pozwalających na przewóz kilku żołnierzy oraz potrzebnego wyposażenia, ale także "wołów roboczych" takich jak amerykańskie ISV, zdolnych do transportu znacznie liczniejszego desantu lub potrzebnego im zaopatrzenia. Pojazdy te (czy choćby wspomniane AERO) mogłyby stać się nośnikami rożnych systemów uzbrojenia, jak pociski przeciwlotnicze Piorun czy przeciwpancerne pociski kierowane Spike ER lub NLOS. Przy okazji pojazdów, jak i cięższych systemów uzbrojenia (np. artyleria kal. 105 mm/120 mm) konieczne jest też posiadanie odpowiednich platform transportowych przeznaczonych do zrzutu metodą spadochronową. Jedno z takich rozwiązań było prezentowane podczas tegorocznej konferencji Defence24 DAY - ATAX Modular Aerial Delivery Platform.
Czytaj też
Podsumowanie
Wymieniony sprzęt to oczywiście tylko wycinek z zakresu potrzeb naszych Wojsk Aeromobilnych. Podobnie jak z innymi formacjami wyzwań jest wiele, a należy je rozwiązywać systemowo, a nie doraźnie. Jeżeli uda się wykonać chociażby część z nich, otrzymamy nie tylko znacznie silniejszą armię, ale także wdzięczność ludzi, którzy na co dzień będą nim operować, podnosząc umiejętności, by być zawsze gotowymi. W dniu ich święta życzymy im nie tylko żołnierskiego szczęścia, ale także tego, by używany przez nich sprzęt pozwalał na skuteczne wykonywanie zadań bez oglądania się na dary losu. Dziękujemy Wam za służbę.
oko
Ogólnie naszym wojskom lądowym, WOT , Specjalnym potrzebny jest pojazd transportowy . Nazwałbym go malym pojazdem transportowym ( w postaci platfor.y ) dla drużyny do transportu drobnego uzbrojenia , amunicji , żywności, wody itd . Powinien być to pojazd wolnobiezny na trójkątnych gumowych gąsienich o udźwigu do 10 ton .
RGB
WOT potrzebuje lekkich mobilnych pojazdów opancerzonych klasy Humvee, najlepiej w oparciu o jakąś komercyjną platformę typu Toyota land cruiser, z opancerzeniem na poziomie stanag 1. Mamy trochę firm w Polsce, które się znają na zabudowie opancerzenia takich pojazdów, tylko wybrać komercyjną platformę. Plus takiego rozwiązania to powszechnie dostępne wsparcie serwisowe (serwis takiej Toyoty jest prawie wszędzie) i niskie koszty w porównaniu do platform wojskowych. Amerykanie coraz częściej korzystają z takich rozwiązań, może i my powinniśmy pójść w tą stronę?
oko
Wszystkie nasze wojska lądowe potrzebują granatnika MK 47 w dużych ilościach.
Thorgal
Kupiliśmy z Korei Południowej granatniki, w ilości nieznanej i pewnie w przyszłości będą kupowane kolejne..
oko
@Thorgal . Ale nie takie dobre jak te z USA .
Essex
Potrzebuja super FA50 w wersji block 34 oraz 230 K2PLMK3
Adamus13
A co z moździerzami M-98. Kaliber wymyślony dla ominięcia przepisów o ilości uzbrojenia już nie pasuje? Teraz tylko 81 lub 120? Mamy 99 sztuk M-98, ich zasięg to 7 km. Do ich transportu służą Humvee i chyba można by je było zrzucać na paletach?
Mysiu
Ogólnie to robiłem na tych moździerzach i są świetne. Może nie mają takiego zasięgu jak 105mm ale nadrabiają o wiele mniejszą masą.
Odyseus
Bo one są Nasze a nie hamerykańskie i dlatego są be tak samo jak Nasz pirat , sokół w4 , iryda itd. itd.
Essex
Odyseus....sa be bo sa kiepskie i tyle, narodowosc nie ma tu nic do rzeczy. Sokol to projekt radxiecki, zatem sie doksztalc, pirat to slaba kopia kiepxkiego pocisku z Ukrsiny, SW4 ? Zart , Iryda? Kopua slpha jeta z licznymi katasttofami....POTEGA!
Odyseus
Przede wszystkim samolotów transportowych , mamy ich raptem 21 , przyjmijmy z jakimś tam jeszcze sprzętem do jednego zapakujemy 50 ludzi co da zrzut 1050 ludzi , przyjmijmy 10% strat , do ziemi dotrze koło 900 a do bazy powróci 19 maszyn , no za bardzo nie ma z czym się rozpędzić tak z jakimś desantem ...
Essex
A gdzie chcesz desantowac? To jakies brednie
Essex
Te dwie slabe i kosztowne brygady, potrzebują likwidacji, tak samo jsk ta farsa MW.... I to szybko.
Norman
Wbrew pozorom to jest to słaba jednostka... musi posiadać lekkie pojazd nie z KMEm a posiadające granatnik automatyczny,WkMem,lekki moździerz i zestaw grom/piorun-na a pojeździe.To powinna być jednostka samowystarczalna jak Ranger silnie uzbrojona w broń lekką i mobilną.obecnie mają Stary, hmmwv i trochę tych mini pojazdów...to żadna siła uderzeniowa np.jak.wpadną na 3-5-10 pojazdów nawet BWP wroga..Słusznie ktoś napisał że taka jednostka powinna mieć przydzielone śmigłowce Kraków,Gliwice,Bielsko-Biała lotniska i na nich operować- jako wsparcie,medvac. W obecnej postaci jest to lekka piechotę mogąca skakać ze spadochronem... mit ,,czerwone berety, siły specjalne itd,,
Al.S.
Potrzebują następcy Mi8/17, czyli śmigłowca z tylną rampą, z którego można błyskawicznie desantować pluton. wraz z uzbrojeniem oraz zapasem amunicji. Żadne śmigło z bocznymi drzwiami tej szybkości nie zapewnia. W śmigłowcu z rampą łapiesz skrzynkę za ucho, drugą stronę łapie inny żołnierz i biegniecie do wyjścia. Na polu walki ta szybkość jest czynnikiem decydującym o przeżyciu. Pluton to minimum siły ogniowej przy kontrataku, pojedyncza drużyna od razu wpada do głębokiej defensywy. Wtedy też dobrze mieć skrzynki z zapasem amunicji, granatniki i moździerze. Przygotowanie lądowiska powierza się formacjom zwiadu, desantowanym metodą HAHO, lub skrycie przenikających przez LSW. Oni dokonują oczyszczenia przylegającego terenu, oraz oznakowują obszar lądowiska. Lądowanie to działanie dynamiczne (time-sensitive), bo zaalarmowany przeciwnik może szybko ściągnąć wojsko i zmasakrować desant jeszcze na lądowisku. Śmigłowce desantu muszą posiadać środki przeciw MANPADS, np amerykański CIRCM.
OptySceptyk
Naszym przeciwnikiem będzie Rosja. Każda ich drużyna zmecholi ma na wyposażeniu MANPADS, na dokładkę do silnej opl całości państwa. Jak w takich warunkach chcemy się bawić w desanty na zapleczu wroga, to ja nie wiem. Wiem za to, jak skończył się desant znacznie lepiej wyposażonych Rosjan pod Kijowem, prowadzony w znacznie korzystniejszych okolicznościach. Jedynym realnym scenariuszem dla wojsk aeromobilnych jest transport w bezpiecznej przestrzeni własnego zaplecza. A do tego nie potrzeba spadochronu.
Gugluk
Federacja rosyjska z uwagi na ogrom terenu nie pokrywa większości swojego terytorium dozorem radarowym. W razie W pozostałe na trasie przelotu zgaszą nasze f 35
OptySceptyk
@Gugluk a gdzie są możliwe cele dla desantu brygady? Na Syberii? Czy może jest to jedno z lotnisk Białorusi, ewentualnie most? I czy na pewno chcesz ryzykować brygadę, bo wydaje ci się, że zniszczyłeś wszystkie radary? Wszystkie rakiety, łącznie z MANPADS też zniszczyłeś? Taki desant jest mrzonką.
Mieczysław
"Czerwone berety"? Taki film był.,..ale... Toż to są bordowe... To po pierwsze. Przez 10 lat służby nie słyszałem aby jakikolwiek Szturman powiedział noszę "czerwony beret" .... Są bordowe w Desancie WP.. "Czerwone berety" nosi ŻW... Ale Oni mówią, że mają "szkarłatne"... ogólnie nie o kolorach chce tu pisać... Nie za dużo kolorów rozpoznaje takich "fikuśnych'... Do tych co wymieniłem można doliczyć "łososiowy" i "wrzosowy"... Znam te 2 dodatkowe oprócz bordowego i szkarłatnego ponieważ kiedyś pomyliłem obydwa jak Żonie malowałem kuchnię i łazienkę w i musiałem poprawiać....
Mieczysław
Tak poważnie to zastosowanie dużych desantów na terytorium przeciwnika aktualnie przy tak rozwiniętej obserwacji w postaci radarów, satelitów, wywiadu, jest poprostu reliktem z poprzedniej epoki.... Trzeba by było zrzucić z 1 milion żołnierzy aby to "zadziałało"... Poprostu przy aktualnym rozwoju techniki desant pozbawiony jest zaskoczenia na przeciwniku.
rwd
Desant spadochroniarzy z samolotów byłby możliwy gdzieś w Afryce albo w Ameryce Pd. natomiast w Europie albo w Rosji nie miałby szans. Zostałby rozstrzelany jeszcze w samolotach. Spadochroniarze są bardzo fotogeniczni ćwicząc nad poligonami ale taki sposób przemieszczania się w wojnie z Rosją jest nierealny, wystarczy popatrzeć na Ukrainę. Czerwone Berety są reliktem czasów LWP i dziś powinni mieć inne zadania.
Mieczysław
Tak uważam też. Przygotowanie do desantu. Przelot. Desantowanie. To jest przewidywalne. WNIOSEK = Ukraińcy zniszczyli pod Kijowem ogromne ilości WDW rosyjskiego. Wiadomo wywiad, radary, OPL, Artyleria, to musi "zagrać w odpowiednim czasie". I "to" trzeba ćwiczyć.
Mieczysław
Czego mogą sobie życzyć Spadochroniarze Desantowcy WP? W mojej ocenie odp: 1. Norma duża co roku. 2. Nogi zawsze razem i bezpiecznego lądowania za każdym razem. 3. Celownika termowizyjnego do broni etatowej i noktowizji do obserwacji dla każdego Szturmana... + Celownik holograficzny z solarnym ładowaniem.... (Reklamuje tu Holosana:). + wszystko szybko "zmieniane" na broni- przejście z termowizji na holograficzny celownik, na zasadzie "przełączam ale dalej trafiam w cel". 4. Dobrych Dowódców po Desancie a nie po Zielonych Beretach WP. Pojazdy i artyleria, moździerze zrzucane razem z Desantem są potrzebne ale na tym się nie znam więc o tym nie piszę...