• Analiza
  • Wiadomości
  • Opinia
  • W centrum uwagi

Jak niszczyć rosyjskie czołgi? [OPINIA]

Polskie wojsko planuje oparcie ochrony przeciwpancernej Wojsk Lądowych tylko o granatniki Grot oraz przeciwpancerne pociski kierowane Javelin. Tymczasem odpowiednio dywersyfikując uzbrojenie do zwalczania poruszających się pojazdów, można stworzyć wielowarstwowy system obrony przeciwpancernej, rozciągający się nawet do kilkudziesięciu kilometrów od linii styku wojsk. I to właśnie na konieczność budowy takiego systemu wskazują wnioski z wojny Rosji z Ukrainą.

Javelin, Pirat, czołg, Ukraina
Autor. Robert Suchy/Defence24.pl
Reklama

Informacja ujawniona w czasie Posiedzenie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej 12 stycznia 2023 roku o przyszłości „drobnego sprzętu w Wojskach Lądowych" wzbudziła duże zdziwienie. W prezentacji generała brygady Cezarego Janowskiego – Szefa Zarządu Planowania Użycia Sił Zbrojnych i Szkolenia Sztabu Generalnego WP wskazano bowiem, że docelowym wyposażeniem przeciwpancernym polskich Wojsk Pancernych i Wojsk Zmechanizowanych mają być tylko: lekki granatnik jednorazowy GROT, przeciwpancerny pocisk kierowany Javelin oraz granatnik RCL Carl-Gustaf kalibru 84 mm.

Reklama
Informacja ujawniona w czasie Posiedzenie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej 12 stycznia 2023 roku o przyszłości „drobnego sprzętu w Wojskach Lądowych”
Informacja ujawniona w czasie Posiedzenie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej 12 stycznia 2023 roku o przyszłości „drobnego sprzętu w Wojskach Lądowych”
Autor. Sztab Generalny WP
Reklama

Oznacza to, że Sztab Generalny WP nie zamierza m.in.:

  • doprowadzić do uruchomienia produkcji własnych, przeciwpancernych pocisków kierowanych opracowanych (w dużym stopniu zaawansowania) w ramach programów Pirat i Moskit;
  • kupować w przyszłości produkowanych w Polsce przeciwpancernych pocisków kierowanych określanych w prezentacji jako ppk Spike.

W pierwszym przypadku Agencja Uzbrojenia próbowała zatrzeć złe wrażenie informując dwa tygodnie później o planowanym w najbliższych miesiącach: zakupie partii testowej pocisków Pirat oraz uruchomieniu pracy rozwojowej w sprawie opracowanie polskiego pocisku przeciwpancernego nowej generacji. Jednocześnie jednak ta sama Agencja Uzbrojenia poinformowała o zamówieniu 50 wyrzutni Javelin z 500 pociskami – i to „już", a nie „w najbliższych miesiącach". Priorytety nadal więc nie zostały zmienione.

Reklama

W drugim przypadku popełniono dwa błędy rzeczowe. Po pierwsze w Polsce nie produkuje się i wykorzystuje ppk Spike, ale „ppk Spike LR. Takim niekonkretnym zapisem, zamierzenie lub niezamierzenie, deprecjonuje się to, do czego udało się dojść w izraelskiej firmie Rafael rozwijając pocisk przeciwpancerny, produkowany również w Polsce. Używając określenia Spike nie wiadomo więc, czy chodzi o „polską" rakietę Spike LR o zasięgu 4 km, czy też o: Spike SR o zasięgu ponad 2 km, Spike LR2 o zasięgu ponad 5,5 km, Spike ER2 o zasięgu ponad 10 km (ponad 16 km ze śmigłowca) oraz Spike NLOS 6-ej generacji o zasięgu ponad 32 km (ponad 50 km przy starcie ze śmigłowca). A wszystko to, też są przecież "ppk Spike".

Rodzina przeciwpancernych pocisków kierowanych SPIKE
Rodzina przeciwpancernych pocisków kierowanych SPIKE
Autor. M.Dura

Drugim błędem rzeczowym zawartym na tym samym slajdzie było zaznaczenie, że w przypadku ppk Spike w Polsce mamy "ograniczone zdolności produkcyjne". I to dlatego pocisk ten został wymieniony w kolumnie "Stan obecny sprzętu wojskowego Wojsk Lądowych", a już nie w kolumnie "Stan docelowy". Tymczasem to: jaka ilość pocisków Spike jest i będzie produkowana oraz w jakiej będą one wersji, zależy tak naprawdę m.in. od generała Janowskiego. To Sztab Generalny proponuje bowiem MON-owi, co jest potrzebne Siłom Zbrojnym, co po akceptacji i kolejnych zamówieniach może zwiększyć produkcję. Albo ją przerwać. Z tabeli wynika, że zamierza się zrobić to drugie.

Reklama

I tu nie chodzi jedynie o kwestię wyboru przez wojsko takiego, a nie innego przeciwpancernego pocisku kierowanego. O wiele ważniejsze jest to, że na bazie rakiet takich jak Spike można stworzyć bardzo skuteczny, wielowarstwowy system obrony przeciwpancernej polskich Wojsk Lądowych. Natomiast z ppk Javelin tego zrobić się po prostu nie da.

Zestaw przeciwpancerny Javelin
Zestaw przeciwpancerny Javelin
Autor. Locheed Martin

Co może, a czego nie może ppk Javelin?

Według zamierzeń Sztabu Generalnego precyzyjne, a więc najbardziej efektywne zwalczanie ruchomego sprzętu wojskowego Federacji Rosyjskiej przez Wojska Lądowe będzie możliwe w przyszłości jedynie do odległości około 4 km. Tyle ma bowiem zasięg ppk Javelin. Atakowanie poruszających się pojazdów w odległości większej niż 4 km będzie wymagało już zaangażowania niszczycieli czołgów Ottokar-Brzoza, artylerii lub załogowych i bezzałogowych statków powietrznych.

Reklama

W przypadku lotnictwa wojna w Ukrainie pokazała, że atak przy tak nasyconej środkami obronie przeciwlotniczej jak rosyjska będzie możliwy jedynie przy użyciu dronów i to najlepiej – dronów kamikaze. Z kolei wsparcie artyleryjskie w odniesieniu do opancerzonych pojazdów wymaga bardzo dokładnego trafienia, co przy braku masowo produkowanej amunicji precyzyjnej może się udać głównie w odniesieniu do celów nieruchomych.

YouTube cover video

Jak się okazuje problemem okaże się również zwalczanie ruchomych celów w odległości mniejszej niż 4 km. Mający zabezpieczyć tą strefę (według Sztabu Generalnego) przeciwpancerny pocisk kierowany Javelin ma bowiem zarówno zalety, jak i wady. Co gorsza, nawet te zalety mogą się czasami okazać wadami, w konfrontacji zbrojnej z „siermiężną" armią rosyjską:

Reklama
  • wysokie koszty jednego pocisku (250 tysięcy USD za sztukę). Oznacza to, że rakieta Javelin może często kosztować więcej niż rosyjski pojazd, który ma nim zostać wyeliminowany;
  • brak planów produkcji Javelinów w Polsce. W czasie 10 miesięcy walk na Ukrainie zniszczono ponad 3000 czołgów, 6000 pojazdów opancerzonych i 5000 samochodów. Polskie wojsko musi więc zakupić w Stanach Zjednoczonych ponad 10000 pocisków Javelin i w czasie wojny nie będzie miało możliwość uzupełnienia zapasu zużytych pocisków poprzez zwiększenie ich produkcji;
  • technologiczne wyrafinowanie - pocisk Javelin został opracowany do zwalczania najnowocześniejszych czołgów z przebijalnością od 600 do 800 mm pancerza RHA (Rolled Homogeneous Armour) i odpornością na pancerz reaktywny. Tymczasem czołgi stanowiły w ogóle nie więcej niż 25% niszczonych przez Ukraińców pojazdów – a te nowoczesne mniej niż 10%. Te 75% pozostałych pojazdów nie wymaga już tak wyrafinowanego i kosztownego środka przeciwdziałania jak Javeliny;
  • działanie według zasady „wystrzel i zapomnij". To co chroni obsługę (która po odpaleniu pocisku ma możliwość ukrycia się) może się jednak okazać wadą. W ten sposób nie można np. strzelać do pojazdów znajdujących się blisko siebie, ponieważ druga rakieta może się przekierować na już trafiony, palący się obiekt, który jest bardziej „gorący";
Reklama
Reklama
  • brak możliwości strzelania do celów niewidocznych dla strzelca, ale o zgrubnie znanym miejscu działania.
Reklama

Javeliny, czy „różnopociskowa" obrona przeciwpancerna?

Reklama

Jest prawdą, że przeciwpancernym pociskiem kierowanym Javelin można teoretycznie zabezpieczyć obronę przeciwpancerną własnych wojsk od 65 m do 4000 m. Teoretycznie można też orać pole czołgiem Leopard – tylko po co jeżeli są traktory. W rzeczywistości nie da się zakupami w Stanach Zjednoczonych zabezpieczyć takiej ilości Javelinów, by pokryć nimi w pełni potrzeby polskiej armii, gotującej się na atak tysięcy rosyjskich pojazdów.

Granatniki przeciwpancerne szwedzkiej firmy Saab, od lewej: jednorazowe: NLAW i AT4 (3 wersje) oraz wielorazowego użytki Carl-Gustaf
Granatniki przeciwpancerne szwedzkiej firmy Saab, od lewej: jednorazowe: NLAW i AT4 (3 wersje) oraz wielorazowego użytki Carl-Gustaf
Autor. M.Dura

Wymaga to bowiem dużej ilości przeciwpancernej broni precyzyjnej, nie dającej się pozyskać tylko poprzez zakupy zagraniczne. Dlatego trzeba szukać tańszych rozwiązań, które co ważne – będzie można również produkować w Polsce. Najszybszym sposobem by to zrobić, jest oparcie się na systemach uzbrojeniach już dostępnych, co pozwoli na ich stosunkowo szybkie wprowadzenie do polskich Sił Zbrojnych i połączenie w jednolitym systemie obronnym.

Reklama

Jednym ze sposobów zrealizowania tego zadanie, jest zbudowanie wielowarstwowego systemu obrony przeciwpancernej na bazie:

  • granatników Grot i granatników podobnych do NLAW;
  • granatników RCL Carl-Gustaf kalibru 84 mm z amunicją przeciwpancerną;
  • zakupionych w USA ppk Javelin;
  • opracowanych w Polsce ppk Pirat;
  • rodziny nowych wersji rakiet przeciwpancernych Spike z przeniesieniem ich produkcji do Polski;
YouTube cover video
  • wdrożonej do produkcji amunicji precyzyjnej APR 120 i APR 155;
  • produkowanych w Polsce dronów kamikaze Warmate;
  • sojuszniczego wsparcia zagranicznego lotnictwa, którego zadaniem w tym wypadku ma być tylko zrzucenie bomb precyzyjnych do wskazanego miejsca.

Wymienione wyżej środki uzbrojenia pozwolą na precyzyjne i masowe niszczenie pojazdów przeciwnika nawet w odległości ponad 30 km, z racjonalnym wykorzystaniem dostępnych środków oraz doborem właściwego systemu uzbrojenia – również biorąc pod uwagę szacunek: „koszt-efekt". Te strefy rażenia poszczególnych systemów uzbrojenia będą się zresztą przenikały, dlatego przy pełnym nasyceniu środkami walki, żołnierze będą mieli wybór systemu, korzystając również z zasobów sąsiednich jednostek, oraz np. działającego blisko lotnictwa.

Reklama

W przypadku lekkich granatników sprawa jest stosunkowo prosta, ponieważ jest to uzbrojenie jednorazowego użytku i jego skuteczność ogranicza się do maksimum 200 m (przede wszystkim ze względu na konieczność samodzielnego wycelowania w ruchomy obiekt i to często przez żołnierza, który nigdy wcześniej nie strzelał w realnych warunkach bojowych, a jedynie z użyciem symulatorów).

Rodzaje amunicji kalibru 84 mm wykorzystywanej przez granatniki Carl Gustaf
Rodzaje amunicji kalibru 84 mm wykorzystywanej przez granatniki Carl Gustaf
Autor. M.Dura

Oddzielną sprawą jest wyrzutnia Carl-Gustaf kalibru 84 mm, której zasięg w odniesieniu do celów ruchomych jest podobny do granatników, ale która może być wykorzystywana wielokrotnie. Jedynym warunkiem jest zabranie odpowiedniej ilości amunicji przeciwpancernej. Operatorzy mają bowiem do wyboru całą gamę pocisków: przeciwpancernych, przeciwpancerno–odłamkowych, odłamkowo burzących (w tym programowalnych), oświetlających i dymnych.

Reklama

W odniesieniu do pojazdów mogą to być pociski: EAT 751 (High Explosive Anti-Tank). z głowicą tandemową (o przebijalności pancerza o grubości 500 mm i to ukrytego za osłoną reaktywną), HEAT 655 CS przygotowany do odpalenia z zamkniętych pomieszczeń, HEAT 551C RS (bez głowicy tandemowej) oraz HEDP 502 (High Explosive Dual Purpose) dla niszczenia m.in. lekko opancerzonych pojazdów, umocnień polowych, lekkich bunkrów, schronów, ścian ceglanych i betonowych.

Są to środki skuteczne w odniesieniu do ruchomych pojazdów jedynie na bliską odległość. Ten zasięg można zwiększyć do 400 m w przypadku brytyjsko-szwedzkiego systemu NLAW. Ma on bowiem już zdolność systemowego uwzględniania poprawki, jeżeli operator będzie śledził atakowany pojazd przyciskając „tracker" przez okres 3-6 sekund. Przy nieruchomych celach ten zasięg jest większy i wynosi 800 m. NLAW ma dodatkowo tą zaletę, że jest dedykowany do niszczenia czołgów. Atakuje je bowiem z góry (a więc w miejscu, gdzie jest najmniejsza osłona) i to nie bezpośrednio, ale odpowiednio skierowanym strumieniem kumulacyjnym z głowicy bojowej pocisku przelatującego nad celem.

Reklama

Przy strzelaniu powyżej 400 m do ruchomych pojazdów (a więc poza zasięgiem NLAW) i 800-1000 m do obiektów stacjonarnych, konieczne są już przeciwpancerne pociski kierowane i amunicja precyzyjna, które powinna być przy tym tanie oraz jak najbardziej zróżnicowane. Wbrew pozorom jest to osiągalne i to wcale nie tylko poprzez nieograniczone i kosztowne, zagraniczne zakupy.

Obrona przeciwpancerna krótkiego zasięgu

Zakładając, że zwalczanie celów ruchomych, widocznych wzrokowo jest możliwe do około 5 km, to przy stosunkowo niewielkich nakładach można w Polsce stworzyć system obrony przeciwpancernej oparty o cztery, a nawet pięć typów rakiet:

Reklama

1.     NLAW (lub podobnych) o zasięgu 400 m;

2.     Pirat -2,5 km;

Reklama

3.     Javelin - 4 km;

4.     Spike LR2 o zasięgu ponad 5,5 km (zamiast Spike LR o zasięgu 4 km);

Reklama

5.     Spike SR o zasięgu ponad 2 km (opcjonalnie w zależności od potrzeb wygenerowanych przez polskie wojsko);

Wielowarstwowa obrona przeciwpancerna krótkiego zasięgu granicy z Obwodem Kaliningradzkim
Wielowarstwowa obrona przeciwpancerna krótkiego zasięgu granicy z Obwodem Kaliningradzkim
Autor. K.Głowacka/M.Dura/Defence24.pl

Jest to więc rozszerzenie wcześniejszej koncepcji uzbrajania plutonów lekkiej piechoty w środki zwalczania pojazdów na odległość do 500 m. Zakładała ona wyposażenie tych pododdziałów w tzw. triadę przeciwpancerną, a więc: lekkie granatniki ppanc (np. AT-4), ciężkie granatniki (np. Panzerfaust 3, NLAW) i lekkie ppk o zasięgu do 2 km (Pirat, Spike SR).

Reklama

Obecnie uwzględniając szersze wprowadzenie preferowanych przez Sztab Generalny Javelinów można pójść jeszcze dalej i wprowadzić do produkcji w zakładach MESKO, zamiast już posiadanych ppk Spike LR (o zasięgu 4 km), nową wersję ppk tej klasy typu SPIKE LR2 (o zasięgu ponad 5,5 km). Trzeba bowiem pamiętać, że jest to rakieta, która może tak jak Javelin działać na zasadzie „wystrzel i zapomnij", ale może być też naprowadzana przez operatora dzięki obrazowi przekazywanemu z głowicy pocisku. W odróżnieniu od amerykańskiego ppk jest więc możliwość zwalczania celu, który przestał być widoczny dla strzelca bezpośrednio, ale jest obserwowany przez głowicę rakiety.

Odległość pośrednią pomiędzy tym, co zabezpiecza się granatnikami, a takimi ppk jak Spike LR można by zabezpieczać polskimi rakietami PIRAT, które są już opracowane i czekają na wdrożenie do produkcji. Mają one zasięg do 2,5 km naprowadzając się na cele oznaczone wskaźnikiem laserowym. Jest to więc zupełnie odmienny sposób naprowadzania niż w pociskach Spike i Javelin.

Reklama

Co więcej ppk Pirat są kilkakrotnie tańsze od Javelinów. Mogą więc być podstawowym systemem przeciwpancernym w bezpośredniej strefie walk, wykorzystywanym na dużą skalę, wspomaganym jedynie przez wyspecjalizowane (i droższe) pociski dalszego zasięgu i inne środki zwalczania broni pancernej (w tym precyzyjne pociski artyleryjskie, bomby lotnicze i drony).

Oparcie się na ppk Pirat w obronie ppanc bliskiego zasięgu jest tym bardziej uzasadnione, że cała technologia potrzebna do jego wytwarzania powstała w Polsce. Można więc ten pocisk bez problemu produkować w kraju w dowolnej ilości, jak i go w międzyczasie samodzielnie rozwijać uwzględniając coraz to nowsze czynniki oraz wnioski wynikające z faktycznej eksploatacji. PIRAT może się więc stać takim samym przebojem jakim wcześniej został przenośny przeciwlotniczy zestaw rakietowy Grom. Jeżeli więc polskim firmom MESKO i Telesystem MESKO udało się później stworzyć Pioruna – który uważany jest obecnie za najlepszy w swojej klasie zestaw przeciwlotniczy na świecie, to być może taki sam status uzyska Korsarz, rozwinięty później z eksploatowanego Pirat.

Reklama
Polski granatnik przeciwpancerny PIRAT
Polski granatnik przeciwpancerny PIRAT
Autor. M.Dura
Reklama

Próbując dywersyfikować środki pole walki można się również zastanowić nad wprowadzeniem lekkiego pocisku przeciwpancernego Spike SR, który ma zasięg 2 km, i jest naprowadzany nie laserowo (jak PIRAT) - ale telewizyjnie. Co ważne, jego produkcję można by również uruchomić w zakładach MESKO, w dużej części korzystając z tego, co już zostało tam wprowadzone przy uruchamianiu linii produkcyjnej ppk Spike LR (taką propozycję składała zresztą firma Rafael). W ten sposób w bezpośredniej strefie walk rosyjskie pojazdy musiałyby być przygotowane na atak pocisków naprowadzanych aż trzema sposobami i to w większości - pocisków produkowanych przez polskie zakłady produkcyjne.

YouTube cover video

Wprowadzenie ppk PIRAT dałoby dodatkowo tą możliwość, że potrzebne dla nich laserowe wskaźniki celów (w tym również zewnętrzne) można by było wykorzystywać również do naprowadzania innych, precyzyjnych systemów uzbrojenia „przeciwpancernego", działającego już na odległościach większych niż 10 km: pocisków moździerzowych APR 120 kalibru 120 mm, pocisków armatnich APR 155 kalibru 155 mm oraz bomb lotniczych naprowadzanych laserowy i „dostarczonych" przez lotnictwo.

Reklama

Obrona przeciwpancerna dalekiego zasięgu

Reklama

Ograniczenie się do ppk Javelin znacząco zmniejszy możliwości polskiego wojska w zwalczaniu poruszających się pojazdów opancerzonych na odległościach większych niż 4 km. By to zmienić konieczne jest tylko: uruchomienie produkcji już opracowanej w Polsce amunicji precyzyjnej (APR 120 i APR 155), powszechne wprowadzanie dronów kamikaze, uruchomienie licencyjnej produkcji ppk dalekiego zasięgu (co jest możliwe) oraz przygotowanie się do wykorzystania lotnictwa sojuszniczego, które już w pierwszej godzinie wojny może „dostarczyć" do rejonu walk dużą ilość bomb naprowadzanych laserowo.

Polski dron kamikaze DragonFly z głowicami bojowymi
Polski dron kamikaze DragonFly z głowicami bojowymi
Autor. M.Dura

Tworząc taki system przeciwpancerny będzie można zwalczać pojazdy opancerzone w ruchu nawet na odległości do 30 km, tworząc w ten sposób co najmniej trzy kolejne strefy obrony ppanc: od 5-10 km, od 10 km do 20 km i od 20 km do 30 km. Odpowiednią do tego kombinację środków przeciwpancernych można stworzyć np. wykorzystując:

Reklama

1.     ppk Spike ER2 o zasięgu ponad 10 km (ponad 16 km ze śmigłowca);

2.     precyzyjne pociski moździerzowe APR 120 kalibru 120 mm o zasięgu do 12 km;

Reklama

3.     bomby lotnicze GBU-12 Paveway II o zasięgu do 14,8 km;

4.     precyzyjne pociski artyleryjskie APR 155 kalibru 155 mm o zasięgu do 20 km;

Reklama

5.     drony-kamikaze Warmate o zasięgu 30 km;

6.     ppk Spike NLOS o zasięgu ponad 32 km (ponad 50 km przy starcie ze śmigłowca).

Reklama
Wielowarstwowa obrona przeciwpancerna dalekiego zasięgu granicy z Obwodem Kaliningradzkim
Wielowarstwowa obrona przeciwpancerna dalekiego zasięgu granicy z Obwodem Kaliningradzkim
Autor. K.Głowacka/M.Dura/Defence24.pl
Reklama

Poza dronami Warmate, w sposób ciągły wprowadzanymi do Sił Zbrojnych RP i produkowanymi w Polsce, najmniejszy problem będzie z pozyskaniem pocisków artyleryjskich APR 155. Jest to bowiem amunicja gotowa do produkcji już od 2018 roku, która podobnie jak ppk PIRAT przeszła pozytywnie testy poligonowe. Uruchomienie linii produkcyjnej pocisków APR 155 (oraz APR 120) dałoby możliwość bezpośredniego wsparcia artyleryjskiego i lotniczego nawet niewielkich pododdziałów.

Polska amunicja precyzyjnego rażenia APR-155
Polska amunicja precyzyjnego rażenia APR-155
Autor. M.Dura

Konieczne byłoby jedynie wprowadzenie odpowiedników specjalistów JTAC („wysunięty nawigator naprowadzania lotnictwa") do Wojsk Lądowych na poziomie plutonów (a nawet drużyn), rozszerzając im zakres zadań o wskazywanie celów dla artylerii i być może ppk PIRAT. Jak się okazuje we wszystkich tych przypadkach można wykorzystywać taki sam laserowy wskaźnik celów, który został zresztą opracowany w Polsce (przez spółkę Telesystem MESKO) i może być produkowany w kraju. Co więcej taki wskaźnik można również zamontować na dronach, dając szansę na precyzyjne atakowanie celów nawet na odległościach 20 km.

Reklama

„Lądowy JTAC" miałby również możliwość naprowadzania bomb lotniczych GBU-22 Paveway II, a więc wykorzystania bezpośredniego wsparcia lotnictwa. Wystarczy się więc tylko przygotować na przyjęcie takiego wsparcia, między innymi zabezpieczając do tego odpowiedni system łączności oraz wskazywania celów. A wtedy nad polską granicą mogłyby w kilkadziesiąt minut pojawić się bomby z Niemiec, Francji i np. Danii.

Polski laserowy wskaźnik celu
Polski laserowy wskaźnik celu
Autor. M.Dura

Prawdziwą rewolucję zapowiedziało jednak pojawienie się pocisków SPIKE NLOS szóstej generacji. Z ich wprowadzeniem przestaje się już bowiem mówić o walce granatników z czołgami, ale o walce wielowarstwowego systemu przeciwpancernego z czołgami. Co ważne pociski SPIKE NLOS 6-tej generacji też mogą być produkowane w Polsce.

Reklama

SPIKE – nie tylko ppk ale przede wszystkim system przeciwpancerny

W strefie dalekiego zasięgu izraelska spółka Rafael Advanced Defense Systems proponuje dwa typy ppk. SPIKE: SPIKE ER o zasięgu 10 km oraz SPIKE NLOS 6. generacji. Są to pociski większe niż wykorzystywane w Polsce SPIKE LR, mogą być jednak wykorzystywane nie tylko na pojazdach i śmigłowcach, ale również w przenośnych wyrzutniach.

Reklama

W przypadku ppk SPIKE NLOS (Non-Line-Of-Sight) nazwa może mylić, ponieważ wcale nie chodzi jedynie o możliwość atakowania celów niewidocznych w momencie wystrzelenia. Tego rodzaju zdolność można bowiem również przekazać na mniejsze pociski rodziny SPIKE, które zresztą już wcześniej mogły odszukiwać cele np. po wykonaniu „górki" i atakowaniu obiektów z góry.

Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet SPIKE NLOS na pojeździe terenowym
Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet SPIKE NLOS na pojeździe terenowym
Autor. M.Dura

O wiele ważniejsze są inne cechy pocisków SPIKE NLOS: a wiec możliwość ich strzelania salwą oraz przekazywania kierowania nimi na inną platformę. W strzelaniu salwą pomaga fakt, że już kilka lat temu Izraelczycy wprowadzili wieloprowadnicowe wyrzutnie SPIKE. Dzięki temu już teraz można naprowadzać jednocześnie aż cztery pociski znajdujące się w powietrzu i to przy ich kierowaniu tylko przez jednego operatora. To działanie w roju zwiększa prawdopodobieństwo przebicia się przez obronę przeciwnika poprzez efekt większego zaskoczenia, jak również przyśpiesza zneutralizowanie zagrożenia w porównaniu do strzelania metodą: „rakieta po rakiecie".

Reklama

Zobacz też

Reklama

Oczywiście tego rodzaju zdolność posiadają również inne, nowoczesne ppk np. Hellfire i Brimstone. Jednak Izraelczycy poszli jeszcze dalej i wprowadzili pocisk SPIKE NLOS szóstej generacji. Zachowali w nim to, co miały rakiety przeciwpancerne czwartej generacji których przykładem jest SPIEK LR (np. zdolność do działania według zasady „człowiek w pętli", gdy operator ma cały czas możliwość kontrolowania pocisku i nawet zmienić cel ataku już w trakcie lotu) oraz piątej generacji, takich jak np. Spike LR2 i MMP/Akeron MP (z możliwością wprowadzenia przed odpaleniem do pocisku koordynatów celu, dzięki czemu pocisk po starcie może sam kierować się do wskazanego obszaru i tam dopiero operator może przejąć nad nim kontrolę).

Dodatkowo pociski SPIKE szóstej generacji wyróżniają się dwiema kolejnymi zdolnościami:

Reklama

-       możliwością przekazania kontroli nad nimi w locie innym platformom przebywającym na polu walki;

-       lotem nie w kierunku wskazanego obszaru (jak w przypadku pocisków V generacji), ale w kierunku konkretnie opisanego celu – dzięki funkcji TAS (Target Image Acquisition).

Reklama
Autor. Ukraińskie siły zbrojne/Twitter
Reklama

W pierwszym przypadku można wykorzystać pełne możliwości zasięgowe rakiet Spike NLOS (50 km dla śmigłowców i 32 km z platform morskich i lądowych), jak również dać środki walki tym siłom, które np. wcześniej wykorzystały swój zapas uzbrojenia, posiadają go już bardzo mało lub mają większą świadomość sytuacyjną (znajdując się np. bliżej celu i go bezpośrednio obserwując).

W drugim przypadku pocisk uzyskuje zdolność samodzielnego wyszukiwania i atakowania w terenie jakiegoś obiektu mając jego wcześniej przekazany obraz. Uwaga systemu jest więc skupiona na samym celu, a nie jego lokalizacji lub współrzędnych. Dzięki funkcji TAS, Spike NLOS może skutecznie działać na obszarze, na którym przebywa kilka bardzo podobnych do siebie celów, odróżniając konkretny pojazd (np. czołg dowódcy lub określony system rakietowy).

Reklama
YouTube cover video
Reklama

Operator ma także możliwość reagowania na zmieniającą się sytuację już po wystrzeleniu pocisków i np. przerwania misji lub zmiany celu ataku po ocenie uszkodzeń atakowanych celów lub po pojawieniu się nowego obiektu, bardziej ważnego z punktu widzenia prowadzonej operacji.

Spike NLOS działa więc podobnie jak dron-kamikaze, z tym że ma większą skuteczność w odniesieniu do silnie opancerzonych pojazdów, a poza tym pozwala na o wiele szybszą reakcję. Tego rodzaju ppk dają dodatkowo możliwość pozostawania systemom ogniowym daleko poza linią rozgraniczenia wojsk. Kierowanie pociskami mogą bowiem przejąć operatorzy znajdujący się bliżej celu. Co ważne pozycja kierującego ogniem nie będzie się niczym wyróżniała, ponieważ pociski będą startowały z zupełnie innego miejsca.

Reklama
Koncepcja wielowarstwowej obrony przeciwpancernej amerykańskiej Piechoty Morskiej  HAW-MAW-LAW
Koncepcja wielowarstwowej obrony przeciwpancernej amerykańskiej Piechoty Morskiej HAW-MAW-LAW
Autor. US Marines
Reklama

Takie podejście wymagałoby pełnego przeorganizowana obrony przeciwpancernej Wojsk Lądowych. Wcale nie musi to być zresztą związane z tworzeniem specjalistycznych pododdziałów do zwalczania broni pancernej. Dużo może w tym pomóc doświadczenie Amerykanów, którzy od lat rozwijają koncepcję wielowarstwowej obrony przeciwpancernej pododdziałów lekkich (np. HAW-MAW LAW w Piechocie Morskiej). W Polsce można tą koncepcję rozbudować korzystając ze środków mających o wiele większy zasięg.

Dodatkowo trzeba pamiętać o możliwości zaangażowania w zwalczanie pojazdów przeciwnika również śmigłowców. Jest to jednak najbardziej kosztowny środek przeciwpancerny: wcale nie zwalniający z konieczności pozyskiwania ppk, a co więcej ograniczający możliwość ich wyboru jedynie do już sprawdzonego uzbrojenia pokładowego. Takie helikoptery jak Apache mogą więc pomóc, ale wcale nie zwalniają z tworzenia naziemnego systemu obrony ppanc. I to na pewno nie opartego jedynie na jednym typie ppk. Nawet chociażby to był Javelin.

Reklama
Reklama