Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Co zrobić, by 13 miliardów było fundamentem rozwoju polskiej zbrojeniówki? [OPINIA]

Bwp Borsuk Kielce
BWP Borsuk podczas MSPO 2023
Autor. Wojciech Kaczanowski/Defence24.pl

Polska dokonuje gigantycznych zakupów uzbrojenia, bo rosyjska pełnoskalowa agresja na Ukrainę przybliżyła do naszego kraju zagrożenie wojną, w które wcześniej nie wierzyli nie tylko politycy, ale i część oficerów. Równolegle musimy jednak inwestować w polski przemysł zbrojeniowy, bo bez niego zamówiony za duże pieniądze sprzęt po prostu się rozpadnie. Zapowiedziane ostatnio dofinansowanie PGZ na 13 miliardów złotych może być krokiem w dobrym kierunku, ale musi przełożyć się na realne zdolności. A do tego trzeba będzie nie tylko konsekwencji, ale i skupienia na priorytetowych obszarach. W przeszłości często fundusze na wsparcie zbrojeniówki nie trafiały na strategiczne inwestycje, ale były konsumowane na bieżące potrzeby.

Reklama

Pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę, jaka trwa od lutego 2022 roku, całkowicie zmieniła podejście do bezpieczeństwa w naszym regionie. Pokazała jednoznacznie, że musimy brać pod uwagę realne zagrożenie wojną i to długotrwałą. Doprowadziła do fundamentalnych zmian, jeśli chodzi o postrzeganie Sił Zbrojnych oraz roli, jaką w sytuacji mogą odegrać dla fizycznego przetrwania państwa. W wypadku Polski oznaczało to rozpoczęcie zakupów uzbrojenia na niespotykaną wcześniej skalę – i za gigantyczne pieniądze.

Reklama

W ciągu kilkunastu miesięcy podpisano umowy wykonawcze o wartości ponad 100 mld złotych, a kontrakty przewidziane do podpisania, obejmujące produkcję i dostawy kolejnych śmigłowców uderzeniowych i wielozadaniowych, czołgów, haubic, wyrzutni rakiet będą kosztować kolejne setki miliardów. Założenie jest proste – skoro jest zagrożenie, to Wojsko Polskie musi być zdolne do odpowiedniej reakcji. A przez dekady modernizację z różnych przyczyn, opisywanych wielokrotnie także na naszych łamach, zaniedbywano.

Czytaj też

Zaniedbania miały wiele źródeł – od decyzji politycznych w sprawie cięć i odkładania poszczególnych programów „na półkę", przez dysfunkcjonalny do niedawna system realizacji zakupów, aż po... dokumenty strategiczne, przygotowywane przez część wojskowych, które przekonywały, że w najbliższym czasie nie ma zagrożenia pełnoskalową wojną. Bo skoro nie ma takiego zagrożenia, po co wydawać setki miliardów na uzbrojenie? Oczywiście wiele z dokumentów – chociażby Strategiczny Przegląd Obronny z lat 2016-2017 – zawierały ważne i cenne rekomendacje, które odkładano „na półkę", ale faktem jest, że po 1989 roku ani wojsko ani politycy kolejnych opcji nie zakładali poważnego zagrożenia konfliktem na dużą skalę, a jeśli już to „za 15-20 lat".

Reklama

Teraz to się zmieniło. Wojsko redefiniuje plany dostosowując się do nowej rzeczywistości. Niezależnie od popełnianych błędów kierunek, w jakim rozwija się polityka Rosji, zaostrzenie represji pokazuje, że Kreml wręcz potrzebuje pernamentnego konfliktu do funkcjonowania w „wojennym" trybie, będącym wygodnym wytłumaczeniem dla władz co do trudności gospodarczych i trafiającym na podatny grunt. W jakiejś formie konflikt Rosji z „demonizowanym" Zachodem będzie trwał i powodował zagrożenie dla Polski, nawet po ewentualnym zawieszeniu broni na Ukrainie. Stąd decyzje – polityczne, ale i wojskowe o zakupach, często realizowanych szybko, i przynajmniej w pierwszej fazie zza granicy. Bo krajowy przemysł nie był projektowany na taką skalę zamówień, a i system realizacji prac rozwojowych nie służył szukaniu nowych rozwiązań. Równolegle z inwestycjami w zakupy sprzętu, niezbędne jest wsparcie własnego przemysłu obronnego. I to wsparcie znaczne, ale i skuteczne oraz przemyślane. Bez tego nowy sprzęt za kilka lat dosłownie stanie w polu. Jest tak z kilku powodów.

Czytaj też

To polska zbrojeniówka powinna być bowiem odpowiedzialna nie tylko za produkcję kolejnych partii sprzętu, ale utrzymanie ich w cyklu życia. Koszty, jakie ponosimy na pierwsze zamówienia (w pierwszym etapie – zagraniczne) to jedno, ale za tym muszą iść kolejne partie sprzętu. I następne pieniądze na nie powinny wspierać polską gospodarkę, a także budować autonomię w zakresie produkcji sprzętu, łańcuchów dostaw. Bo wojna na Ukrainie, a wcześniej COVID-19 pokazała, że te mogą być kruche.

To jednak wymaga inwestycji na niespotykaną wcześniej skalę. Polskie firmy zbrojeniowe, nawet jeśli – jak Huta Stalowa Wola, PIT-RADWAR czy poznańskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne – prezentują wysoki poziom technologiczny, to z reguły nie były przygotowane na taką skalę zaangażowania. Powód jest prosty: programy modernizacyjne przewidywały dużo mniejszą skalę produkcji i jej rozłożenie w czasie. A niektóre projekty, jak choćby budowę w Polsce nowych czołgów, odkładano na okres około 2030 roku.

Czytaj też

Obecnie zapowiedziano duże inwestycje we wsparcie przemysłu obronnego. Jak powiedział szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin, na ten cel ma zostać przeznaczonych 13 mld złotych. To z jednej strony duże pieniądze, ale trzeba determinacji i konsekwencji, by zakładane inwestycje były zrealizowane. Bo niezbędne jest przygotowanie dokumentacji, przeprowadzenie przetargów, wreszcie samych prac, a to wszystko przy bardzo napiętych harmonogramach. Trzeba też pamiętać, że w ostatnich kilku latach koszty produkcji oprzyrządowania, czy ceny energii znacząco poszły w górę, więc kwota ta pozwoli na mniej, niż jeszcze 5 lat temu – gdy o takich pieniądzach nie mówiono.

Dlatego warto, by te inwestycje zostały skupione na priorytetowych obszarach, a więc tam gdzie kierowane są największe zamówienia. Należy za wszelką cenę uniknąć rozdrobnienia inwestycji, bo wtedy nie zbudujemy potencjału produkcyjnego niezbędnego do zaspokojenia potrzeb MON. A to będzie oznaczało dziesiątki, jeśli nie setki miliardów złotych wypływających za granicę tylko w pierwszym momencie, a więc w czasie zakupu sprzętu. A przecież to dopiero początek.

Produkcja kolejnych partii sprzętu w Polsce to też naturalny „punkt startowy" do utrzymania sprzętu w cyklu życia. O ile niektóre systemy posowieckie mogły być prosto obsługiwane i nawet w wypadku zaniedbań dało się je stosunkowo niewielkim kosztem przywrócić do eksploatacji wypadku nowoczesnego wyposażenia, jakie jest kupowane, to skomplikowany i kosztowny proces, bez którego traci się zdolność bojową.  Jeśli nie będziemy mogli realizować go w kraju, to będzie on dużo droższy i fizycznie trudniejszy do realizacji. Na przykład w sytuacji, gdy partner zagraniczny zdecyduje o zmianie konfiguracji danego sprzętu, to nie mając własnego łańcucha dostaw de facto będziemy zmuszeni do działania tak jak chce partner zagraniczny, ponosząc koszty. A mając własny łańcuch dostaw, linie produkcyjne, zyskujemy autonomię – ważną w czasie kryzysu, pokoju i wojny.

Czytaj też

Wsparcie, które jest pozyskiwane zza granicy jest też droższe, no i dochodzi czas oczekiwania na części zamienne. Dodajmy, że według szacunków w momencie zakupu ponosi się tylko ok. 30 proc. kosztów danego uzbrojenia, a w cyklu życia 70 proc. Koszt cyklu życia jest jednak różnie definiowany, niektórzy wliczają do niego także np. wydatki osobowe związane z pensjami żołnierzy wykorzystujących i obsługujących dany sprzęt oraz paliwo, inni – nie. Do tej problematyki na Defence24.pl będziemy wracać. Pewne jest jednak jedno. Jeśli dziś przeznaczamy setki miliardów złotych na nowy sprzęt, to w ciągu najbliższych 20 lat co najmniej drugie tyle, a prawdopodobnie znacznie więcej pójdzie na jego naprawy, utrzymanie i konserwację (MRO – ang. Maintenance, Repair, Overhaul). Wydatki obronne rzędu 4 proc. PKB mogą być poważnym obciążeniem, zwłaszcza w dłuższej perspektywie, więc warto by to obciążenie – z fiskalnego punktu widzenia - było również stymulacją. I te pieniądze mogą być wsparciem polskiej gospodarki, jeżeli będziemy inwestować w przemysł obronny.

Autor. Damian Ratka/Defence24.pl

A pole do inwestycji jest naprawdę duże. Wsparcia będą wymagały ponad 1 tys. nowoczesnych (i skomplikowanych) czołgów, również ponad tysiąc haubic i wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet. Często wraz z amunicją, bo broń precyzyjna wymaga recertyfikacji. Nawet jeśli polski przemysł miał już do czynienia z podobnymi systemami (np. Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy), to nie na taką skalę. Dywizjony NDR są dwa, dywizjonów samych tylko Chunmoo będzie ponad 15, a HIMARS może być jeszcze więcej. To wymaga odpowiedniego przygotowania infrastruktury. No i przy takiej skali wykonywanie czynności, które przy mniejszych zakupach nie były opłacalne, może być bardziej racjonalne ekonomicznie. Dużą część prac przy Chunmoo (i wozach wsparcia) będzie zresztą wykonywać Huta Stalowa Wola, która ma do wyprodukowania, w ciągu kilkunastu lat... ponad 2 tysiące BWP: Borsuków (wraz z wersjami specjalistycznymi) i wozów ciężkich oraz do około 3 tysięcy wież ZSSW-30. To pokazuje, o jakich wyzwaniach – i jakich potrzebach wsparcia mówimy.  

Przykładem jest program czołgu podstawowego K2/K2PL. Zakłada on produkcję 1000 czołgów (w tym 820 w wersji K2PL), z czego co najmniej połowa ma powstać w Polsce w ramach drugiego etapu umowy wykonawczej. W celu szerokiego ustanowienia zdolności produkcyjnych w Polsce niezbędne będą inwestycje, przede wszystkim w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu oraz współpracującą z nimi spółkę H.Cegielski-Poznań, która jest właśnie wprowadzana do PGZ. Ale te inwestycje się zwrócą nie tylko przy krajowej produkcji 500 czołgów K2PL (i być może kolejnych na potrzeby Sił Zbrojnych RP, ale i innych państw), ale też w dalszych latach, gdy trzeba będzie obsługiwać i wspierać (także produkcją komponentów, czy poprzez modernizacje) łącznie aż 1000 czołgów K2/K2PL.

Czytaj też

To kolejny argument za tym, by inwestycje skupiać w priorytetowych obszarach. Bo jeśli pieniądze zostaną „przejedzone" lub rozdrobnione, to nie da to odpowiedniego przyrostu zdolności. A patrząc na plany polskich zakupów bardzo łatwo jest zauważyć, które obszary zdolności będą rozwijane na największą skalę. I to tam, w najlepiej przygotowanych zakładach, powinny być skoncentrowane inwestycje. Rozdrobnienie wysiłków w celu wsparcia inwestycji grozi też tym, że tak naprawdę zostaną one wydane na bieżące funkcjonowanie firm, jak to często było w przeszłości. Jeśli więc będziemy chcieli inwestować wszędzie, to odpowiednich efektów może nie być nigdzie i zbrojeniówki zdolnej wspierać najsilniejszą armię lądową w Europie nie zbudujemy.

A jeśli o Europie mówimy, to trzeba pamiętać, że dziś na Starym Kontynencie w zdolności przemysłu obronnego inwestuje się wielokrotnie więcej niż dwa lata temu. I nawet jeśli wolumeny produkcji obecnie są często mało imponujące, to wkrótce ta sytuacja ulegnie zmianie. Jeśli więc polski przemysł nie poprawi szybko zarówno skali, jak i jakości produkcji, to nie będzie mógł efektywnie konkurować na światowych rynkach. A eksport to przecież jedna z najważniejszych form wspierania własnej zbrojeniówki... i własnej gospodarki. Pieniądze trzeba więc wydawać w sposób skoncentrowany i zapewnający maksymalną efektywność.

k2 czołg
Czołgi K2 podczas warszawskiej defilady
Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl

Oczywiście dokapitalizowanie to tylko jedna z form wsparcia. Ważne są również (a może przede wszystkim) wieloletnie zamówienia. To sprzęt opracowany w kraju, jak Kraby, Pioruny czy Raki jest „szyty na miarę" polskich wymagań. I – jak pokazuje przykład wspomnianego Pioruna – może być rozwijany i eksportowany, jeśli inwestycje w rozwój, ale i wieloletnie zamówienia, zapewniające konkurencyjność i pewność planowania działań są na odpowiednim poziomie. Mając takie kontrakty producenci zbrojeniówki zupełnie inaczej podchodzą do planowania swoich zdolności, mają swobodę, by pewne technologie i inwestycje finansować z własnych środków.

Już nie mówiąc o tym, że firmy o odpowiedniej pozycji mogą same pozyskiwać finansowanie na rynkach, a nawet dokonywać przejęć. Niemiecki Rheinmetall, w momencie, gdy potrzebował zwiększyć zdolności produkcji amunicji, po prostu przejął hiszpański Expal Systems. O ile do niedawna tego rodzaju działania wydawały się poza zasięgiem zbrojeniówki, to dziś skala budżetu MON i zamówień daje możliwości takiego jej wzmocnienia, by miała ona środki i możliwości dokonywania takich transakcji. A korzyści z dywersyfikacji rynków i zamówień eksportowych są oczywiste.

Czytaj też

Obok nakładów na nowy sprzęt, oby w jak największym stopniu budowany we własnych zakładach oraz dokapitalizowania i wsparcia inwestycji potrzeba też nakładów na prace badawczo-rozwojowe. Bo to rozwój nowych technologii w długim terminie zdecyduje o konkurencyjności zbrojeniówki. Dziś linie produkcyjne są w pełni obłożone, dobudowywane są lub mają być nowe, ale co będzie za 10, czy 15 lat? Decyzje o budowie wieży ZSSW, Borsuka, radarów dla Wisły czy moździerzy Rak podjęto w czasach, gdy MON miał nieporównanie mniej środków. Ale dzięki długotrwałej pracy inżynierów sprzęt ten albo już jest albo wkrótce będzie w linii. Dziś – dysponując wielokrotnie większymi pieniędzmi na modernizację – trzeba też myśleć o przyszłości, by przemysł mógł konkurować i rozwijać się przez dekady.

Po dekadach zaniedbań Polska dynamicznie kupuje kolejne partie sprzętu wojskowego, by w szybkim tempie dostosować Siły Zbrojne RP do wyzwań współczesnego pola walki. Ten proces może się jednak bardzo szybko zatrzymać, jeśli za zakupami sprzętu nie pójdzie przemyślana i jednocześnie dynamiczna rozbudowa polskiego przemysłu, skoncentrowana na kluczowych obszarach. Przeznaczenie na ten cel pieniędzy jest dobrym pierwszym krokiem, ale trzeba je mądrze wydać, by zmaksymalizować posiadane zdolności. Bo to polska zbrojeniówka będzie odpowiadała za to, by tysiące wozów bojowych były w stałej gotowości, a nie „stały na kołkach" po upływie terminu gwarancji producentów. I to polską gospodarkę muszą wesprzeć pieniądze wydawane na nowy sprzęt i przychody z eksportu, by mogła ona udźwignąć utrzymywanie licznej i silnej armii, niewątpliwie potrzebnej do odstraszania „neostalinowskiej" Rosji. Bo to, że Rosja pozostanie groźna, nie ulega wątpliwości.

Reklama
Reklama

Komentarze (8)

  1. "Pułkownik" Michał

    Warto by zbrojeniówkę wesprzeć konkretnymi ulgami podatkowymi. ;)

  2. DBA

    Najgorszym rozwiązaniem będzie, gdy decydenci beda chcieli robić wszystko - wtedy nie bedziemy robili nic. Na pewno rozwijac trzeba to w czym jesteśmy dobrzy i mamy już potencjał - amunicja, w tym rakietowa, radiolokacja, broń strzelecka, artyleria, w jakimś stopniu śmigłowce. Pchanie sie w produkcje zbrojeniową bez doswiadczeń i tradycji to wyrzucanie pieniędzy

  3. Szczupak

    Zakupy 30 % a koszt życia sprzętu to 70%. Tak że wydane 500 miliardów na zakupy to będzie 1,5 biliona złotych na kilkadziesiąt lat. Dług pozabudżetowych wydatków od 1989 lat wynosi 1,5 biliona ( 600 miliardów w ciągu ostatnich 8 lat). Koszty ogromne. Czy rodzimy przemysł da nam oszczędności? Śmiem wątpić- przykład koszt wyceny przeglądu leopardów do naprawy z Ukrainy( Polska 100 tys euro, Niemcy 20 tys euro). Plusem bedzie- Dostęp do części, miejsca pracy, wlasna zbrojeniowka, a wpływy z podatków? ( w większości państwowe spółki które trzeba wesprzeć miliardami co raczej nie pokryją przyszłe podatki). Oby nie skończyło się jak z 500 plus które miało wpłynąć na dzietność. Wywalono prawie 300 miliardów a dzietność spadła do najniższego poziomu od 1945r.

    1. Ali baba,

      Ale wiesz że te pieniądze jeśli zostaną w kraju to zasilą gospodarkę i stworzą miejsca pracy a po za tym sprzęt ten będzie służył 30-50 lat i zadaj sobie pytanie czy 1,5 bln zł w 2073 r czy to będzie wtedy dużo.A w razie czego spełni swuj użytek chronioc infraksture i ludność które są warte dziesiątki razy więcej niż te 1,5bln .

    2. Szczupak

      1,5 biliona na kredyt to będzie jakieś 4 biliony na kilkadziesiąt lat. Już teraz z budżetu na aktualne spłaty wydajemy 70 miliardów rocznie.Po co nam 500 Himarsów? Program Miecznik? To nie potrzeby wojskowych ale polityków z których każdy realistą wie że to tylko czce słowa bez pokrycia ale są tacy co łykają jak pelikany. Wzmocnienie wojska jest potrzebne ale z głową a nie pod publikę by nie było rozczarowań. Przyjdą do władzy realiści, programy częściowo trafią na półkę a tamci będą krzyczeć- tak zniszczyli to co myśmy chcieli zrobić. Wojsko traktuje się aktualnie do bierzacej i przyszłej polityki a nie jest celem samym w sobie jego wzmocnienie.

    3. DBA

      Szczupak@ Jeżeli przez 30 lat było "święto lasu" w wydatkach zbrojeniowych, to teraz przez kilka lat trzeba to nadrobić i w przyszłości zaciskajac mocno zęby i pośladki utrzymać. Tego 1,5 biliona nie wydajemy w ciagu roku - jest to proces na kilka lat. Dlatego równiez te 3-4 bilionów na życie sprzętu beda wydawane ciagiu bedą wydawane w ciągu kilkudziesięciu po ok. 100 mld rocznie, czyli na poziomie obecnych wydatków rocznych. Co do 500+ równiez sie mylisz - tzw dzietność, czyli ile obecnie statystyczna kobieta rodzi dzieci wzrosła, ale problemem jest, że z roku na rok jest coraz mniej kobiet w wieku rozrodczym - czyli kłania się załamanie urodzin z lat 90-tych. Czyli jeżeli wzrost dzietności nie pokryje zmniejszenia ilości kobiet w wieku rozrodczym to ilość dzieci sie zmniejsza

  4. tkin ważny

    Tu nie ma co komentować wszystko zostało napisane zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Już poza konkursem nie można przywiązywać się do 3 czy 4 % PKB. Trzeba zrealizować program, inwestycje, które zostały rozpoczęte, chyba, że balon został nadmiernie rozdmuchany, dlatego zawsze potrzeba mądrych rządzących, z kalkulatorem i wizją. Czy wszystko zostało kupione z wizją i kalkulatorem czas pokaże.

    1. Szczupak

      Balonik już nie jest balonikiem ale stacją kosmiczną. Oczywiscie przyjdą realiści, programy z kalkulatorem obetną ( po co nam ponad 700.szt takich Himarsów z koreanskimi wyrzutniami?) A tamci będą krzyczeć jak to niszczą Polską armię, która takich ilości nie będzie potrzebować. Aktualnie Wojsko traktuję się jako temat polityczny a nie jak je wzmocnić biorąc pod uwagę jego potrzeby

  5. bezreklam

    Pierwsze to licencja na Armate do Borsuka. Inaczej kupwanie 1000 sztuk to zdrada. To juz dawno pownno byc nasze aie kupwane z pulki. Czyli jak Turcja. - lepiej polili a tak by produjwac wlasne niz kupwac. Kran = K9. itp itd. Licensja najpeiwe

  6. bc

    Pirat, Moskit, produkcja wszelkich podzespołów potrzebnych do budowy dronów typu DJI(silniki, baterie, elektronika), bezzałogowce ladowe małe(typu goliat) i średnie(tankietki) itd. jest na co wydawać.

  7. szczebelek

    Trzeba po prostu nakreślić mapę zakładów PGZ od najważniejszych zaczynając czyli tych, które produkują i serwisują sprzęt krajowy poprzez dostawców komponentów do nich potem zakłady, które obejmują serwis zakupów z półki nie zapominając o producentach amunicji.... Jedno jest pewne, że nowe linie produkcyjne, nowe hale, automatyzacja produkcji to jest wymóg bez którego ten sprzęt po pierwsze nie powstanie w terminie po drugie zarośnie kurzem przy usterkach.

  8. Buczacza

    Od 9 roku życia wiem , że wszystko co kojarzy się z russlandem. To zło w czystej postaci. Zło które zagraża wszystkiemu co dla mnie ważne i drogie. I musiało dojść do tego, że wybuchała wojna obok nas. Wojna którą nie sposób porównać do Jugosławii, Iraku czy Afganistanu. To prawdziwa wojna, której Europa od 1945 nie zna... Ta wojna to efekt naiwności. A tak naprawdę głupoty elit w Europie i Ameryce... To dzięki nim jest ta wojna. W tym złu, które emanuje z kremlinstanu. Jedno jest pozytywne. Coraz więcej państw i ludzi ma takie same zdanie jak ja.