Wielki układ na Alasce – czy Ukraina zostanie zdradzona?

Donald Trump i Władimir Putin mają spotkać się na Alasce. Do rozmowy dwóch przywódców ma dojść w najbliższy piątek, a jej agenda jest oczywiście skupiona na kwestiach związanych z rosyjską agresją na Ukrainę. Rosną obawy, czy USA będą chciały zakończyć wojnę kosztem narzuconych na stronę ukraińską ustępstw terytorialnych.
Spotkanie na szczycie między USA i Rosją
Rosyjskie władze miały w sobotę potwierdzić, że prezydent Rosji Władimir Putin spotka się w piątek 15 sierpnia na Alasce z Donaldem Trumpem. Wybór miejsca na szczyt obu prezydentów określono jako tzw. „całkiem logiczny”. Chociaż wcześniej rozważane miały być również inne lokacje w państwach akceptowalnych przez oba mocarstwa. Tak czy inaczej, strona rosyjska, jak widać, wykonała gest względem prezydenta USA. A trzeba również przypomnieć, że jeszcze niedawno w rosyjskiej przestrzeni medialnej głośno było o wypowiedzi Sergieja Mironowa mówiącego o zgłoszeniu swoich praw do Alaski. Co więcej, używano również w domenie informacyjnej pojęcia tzw. „lodowy Krym”, odnosząc się w niezbyt wyrafinowany sposób do agresji rosyjskiej na Krym z 2014 r.
Czytaj też
„Rosja i USA są bliskimi sąsiadami, ze wspólną granicą” – wyjaśnił doradca Putina, Jurij Uszakow, cytowany przez rosyjskie agencje prasowe. Uszakow dodał również, że Moskwa zaprosiła Trumpa do odwiedzenia Rosji po szczycie. Dodajmy, że jeśli mowa jest o wspólnej granicy, to w ostatnich latach najlepiej o tej „bliskości” mogą powiedzieć żołnierze oraz lotnicy służący w NORAD, a więc zintegrowanym dowództwie łączącym działania USA i Kanady. Albowiem, Rosjanie częstokroć w sposób nieprofesjonalny testowali tam amerykańską obronę powietrzną. Jednocześnie wymuszając niejako na USA otwarte zbrojenia na kierunku arktycznym, włącznie z reaktywacją specjalistycznych zasobów wojsk lądowych (U.S. Army).
Prezydent USA Donald Trump ogłosił w piątek, że spotka się z Putinem w piątek 15 sierpnia na Alasce. Będzie to pierwsze spotkanie przywódców od czasu objęcia władzy przez Trumpa po raz drugi. „Długo oczekiwane spotkanie między mną, jako prezydentem USA, a prezydentem Rosji Władimirem Putinem odbędzie się w najbliższy piątek, 15 sierpnia 2025 roku, w Wielkim Stanie Alaska. Więcej szczegółów wkrótce. Dziękuję za uwagę!” - napisał Trump na swojej platformie społecznościowej Truth Social. Wcześniej Donald Trump miał ocenić, że Władimir Putin chce pokoju i zasugerował, że podczas spotkania uzgodniona zostanie wymiana terytoriów między Rosją i Ukrainą.
Czytaj też
Jesteśmy już bardzo blisko i ogłosimy coś później. Zorganizujemy spotkanie z Rosją, na początek z Rosją i ogłosimy lokalizację. Myślę, że lokalizacja będzie bardzo popularna z wielu powodów – powiedział prezydent Trump podczas ceremonii podpisywania deklaracji pokojowej między Azerbejdżanem i Armenią. Dodał również: - Patrzymy na kwestię terytorium, o które toczyły się walki przez trzy i pół roku, wiesz, zginęło wielu Rosjan, zginęło wielu Ukraińców. Więc to rozważamy, ale tak naprawdę chcemy odzyskać część z nich i dokonać wymiany. To skomplikowane. Właściwie to nic prostego (…) Dokonamy wymiany części terytoriów, aby poprawić sytuację obu stron - oznajmił.
Trump stwierdził, że zarówno Władimir Putin, jak i Wołodymyr Zełenski chcą pokoju, lecz zaznaczył, że Zełenski musi teraz „załatwić wszystko, czego potrzebuje, bo będzie musiał przygotować się do podpisania czegoś”. Jednocześnie amerykański prezydent przyznał, że spotkałby się z Putinem szybciej, lecz nie może tego zrobić ze względów bezpieczeństwa. - On (Putin) by to zrobił, chciałby się spotkać jak najszybciej. Podzielam to - powiedział.

Autor. NATO
Donald Trump nie określił, czy nadal zamierza nałożyć zapowiadane sankcje wtórne na Rosję i jej partnerów handlowych, ale sugerował, że w przełamaniu impasu od sankcji większy wpływ miały zakupy broni państw NATO dla Ukrainy. Ocenił też, że wojna w Ukrainie mogła się przerodzić w III wojnę światową, ale on to „zatrzymał”. - Teraz pozostaje tylko pytanie, kiedy to się rozstrzygnie? A może to nastąpić już wkrótce – miał stwierdzić Trump.
Czytaj też
Nie jest jasne, co miał na myśli Trump mówiąc o wymianie terytoriów, lecz wcześniejsze amerykańskie propozycje zakładały m.in. oddanie przez Rosję kontroli nad Zaporoską Elektrownią Atomową czy części terytorium w obwodzie charkowskim. Z kolei „Bloomberg” i „Wall Street Journal” doniosły w piątek, że rosyjska propozycja polega na zawieszeniu broni w zamian za wycofanie się wojsk ukraińskich z obwodów ługańskiego i donieckiego. Według „Wall Street Journal” urzędnicy zaznajomieni z treścią niedawnych rozmów Trumpa i jego otoczenia z europejskimi przywódcami „mieli sprzeczne odczucia co do tego, czy Putin zamierza zamrozić obecne linie frontu” w obwodach chersońskim i zaporoskim, czy też ostatecznie całkowicie wycofać się z tych regionów. Gazeta podaje jednak, że według propozycji dwufazowego układu, w pierwszej fazie Ukraina wycofałaby się z obwodu donieckiego, a linie frontu zostałyby zamrożone. Następnie nastąpiłby drugi etap, w którym Putin i Trump uzgodniliby ostateczny plan pokojowy, który następnie zostałby wynegocjowany z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Historia spotkań Trump-Putin
Pierwsze spotkanie obu przywódców odbyło się za pierwszej prezydentury Trumpa, 7 lipca 2017 r. w ramach szczytu G20 w Hamburgu. Zamiast planowanych 30-45 minut negocjacji z udziałem szefów dyplomacji obu państw, Siergieja Ławrowa i Rexa Tillersona, odbyły się rozmowy trwające 2 godziny i 15 minut. Nacisk położono na wojnę w Syrii i kryzys w Ukrainie oraz sytuację na Półwyspie Koreańskim, walkę z terroryzmem i cyberprzestępczością. Osiągnięto porozumienie w sprawie zawieszenia broni w południowo-zachodniej Syrii, stworzenia dwukierunkowego kanału komunikacji między przedstawicielami Rosji i USA. Poruszono też temat domniemanej ingerencji Moskwy w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku. Tego samego dnia wieczorem Putin i Trump rozmawiali przy kolacji, a według amerykańskiego prezydenta rozmowa trwała około 15 minut i składała się głównie z „wymiany uprzejmości”.
10 listopada 2017 r. na marginesie szczytu APEC w Da Nang w Wietnamie Trump i Putin przeprowadzili krótką, nieformalną rozmowę. Początkowo zostało zaplanowane pełnowymiarowe spotkanie, które zostało jednak odwołane przez stronę amerykańską. Przywódcy wydali tylko wspólne oświadczenie w sprawie walki z terroryzmem w Syrii.
Czytaj też
Trzecie spotkanie odbyło się 16 lipca 2018 r. w Helsinkach, gdzie Trump i Putin rozmawiali przez ponad dwie godziny. Na wspólnej konferencji prasowej oświadczyli, że omówili kwestię rozbrojenia nuklearnego, sytuację w Ukrainie, kwestię denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, wycofanie się USA z umowy nuklearnej z Iranem, projekt gazociągu Nord Stream 2, a szczególną uwagę poświęcili stosunkom gospodarczym między obu krajami.
Kolejne oficjalne rozmowy miały się odbyć 11 listopada 2018 r. w Paryżu, ale władze francuskie zwróciły się o odwołanie spotkania, aby nie odwracało uwagi opinii publicznej od zaplanowanych na ten czas w mieście obchodów 100. rocznicy zakończenia I wojny światowej. Trump i Putin odbyli tylko krótką rozmowę podczas roboczego śniadania w Pałacu Elizejskim i zgodzili się spotkać 1 grudnia 2018 r. w Buenos Aires na szczycie G20. Dwa dni później Trump odwołał jednak to spotkanie, argumentując to odmową Rosji uwolnienia ukraińskich marynarzy, zatrzymanych 25 listopada 2018 r. w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, za rzekome nielegalne przekroczenie granicy rosyjskiej. Podczas szczytu G20 doszło jednak do ich spotkania na marginesie obrad i była to krótka, nieformalna rozmowa, w czasie której Putin poinformował Trumpa o sytuacji w cieśninie.
Czytaj też
Kolejne i jak dotąd ostatnie spotkanie Trumpa i Putina odbyło się 28 czerwca 2019 r. na marginesie szczytu grupy G20 w Osace w Japonii. Przywódcy omówili wówczas m.in. sytuację w Syrii i w Ukrainie oraz potwierdzili zaangażowanie w przestrzeganie porozumień mińskich, które miały uregulować konflikt na wschodzie Ukrainy. Rozmowa trwała 1 godzinę i 20 minut.
Europejska prasa ostrzega przed sukcesem Putina
Planowany szczyt w Alasce to zwycięstwo przywódcy Rosji Władimira Putina, nawet jeśli prezydent USA Donald Trump uważa to spotkanie za dowód swojej siły – oceniła w sobotę brytyjska telewizja Sky News. Dziennik „Telegraph” wezwał, by Trump nie porzucał Ukrainy, godząc się na niesprawiedliwy pokój.
Moskiewski korespondent Sky News zauważył, że choć „amerykański przywódca może uważać, że panuje na scenie politycznej - bo oto prezydent dążący do pokoju rozkazuje udać się nikczemnemu agresorowi na swój teren - to wszystko działa na korzyść Putina”. Dziennikarz przypomniał, że Stany Zjednoczone nie są członkiem Międzynarodowego Trybunału Karnego, co oznacza, że po przyjeździe na Alaskę Putinowi nie grozi aresztowanie. Jak dodał, aby ta wizyta mogła się odbyć, amerykańskie ministerstwo skarbu najprawdopodobniej będzie musiało znieść sankcje nałożone na przywódcę Kremla. Tak było w kwietniu, gdy do Waszyngtonu przyleciał wysłannik Putina ds. biznesu, również objęty restrykcjami Kiriłł Dmitrijew.
Czytaj też
W opinii Sky News cofnięcie przez USA sankcji zamiast nakładania nowych może być jednym z powodów, dla których Putin zgodził się na szczyt na Alasce. „Nawet jeśli (cofnięcie retorsji byłoby - PAP) tymczasowe, byłoby to niezwykle symboliczne i stanowiłoby ogromne zwycięstwo Moskwy” – podkreśliła stacja. Z kolei BBC oceniła, że wszelkie ewentualne ustępstwa terytorialne Ukrainy będą postrzegane jako zwycięstwo Putina. Według nadawcy może do tego dojść, gdyż dla Trumpa, „samozwańczego negocjatora”, perspektywa osobistego zaangażowania się w negocjacje pokojowe może przyćmić wszelkie obawy przed ulegnięciem żądaniom rosyjskiego przywódcy.

Autor. npu.gov.ua
Postawa Trumpa wobec Rosji była w ostatnim czasie bardziej stanowcza, ale nie szły za tym konkretne działania, które miałyby znaczenie dla Ukrainy. Jako przykład BBC wskazała wyznaczony Rosji przez prezydenta USA termin, w którym miała ona zgodzić się na zawieszenie broni w Ukrainie pod groźbą nałożenia dotkliwych sankcji. Termin ten upłynął najwyraźniej bez żadnych konsekwencji. „Próba zawarcia umowy przez Trumpa i Putina bez (prezydenta Ukrainy Wołodymyra) Zełenskiego to dokładnie to, czego obawiała się Ukraina i wielu jej europejskich sojuszników” – zaznaczyła BBC.
Czytaj też
„Trump nie może porzucić Ukrainy, godząc się na niesprawiedliwy pokój” – zaapelował w artykule redakcyjnym dziennik „Telegraph”. W jego opinii „Stany Zjednoczone nie powinny iść na ustępstwa w kwestii terytorium i suwerenności Ukrainy bez wcześniejszego uzgodnienia ich z Kijowem”. Zdaniem gazety USA powinny utrzymać presję, jaką do tej pory wywierały na Moskwę, a „Trump nie może wpaść w pułapkę kompromisów w imię szybszego zawarcia pokoju”.
„Granica, której nie wolno przekroczyć, to zgoda USA na próbę wymuszenia na Ukrainie porozumienia, które Putin uzna za korzystne, a Kijów - za nie do przyjęcia. Koszt tej wojny jest straszliwy, ale niesprawiedliwy pokój byłby gorszy” – podsumowała redakcja „Telegraph”.
Pesymistyczne ekspertyzy
Oddanie Rosji reszty obwodu donieckiego Ukrainy w ramach ustaleń dotyczących zawieszenia broni dałoby jej armii o wiele bardziej dogodną pozycję do wznowienia ataków na obwód charkowski i dniepropietrowski – ocenił w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Zdaniem ISW przywódca Rosji Władimir Putin domaga się od Ukrainy oddania tej części terytorium. Według doniesień Bloomberga Putin miał to przekazać wysłannikowi USA Steve’owi Witkoffowi, z którym rozmawiał w mijającym tygodniu w Moskwie. ISW zwrócił uwagę, że gdyby Ukraina przystała na te żądania, utraciłaby tzw. pas fortec, czyli kluczową ufortyfikowaną linię obrony, którą Ukraina niezmiennie utrzymuje i rozwija od 2014 roku. Liczy ona ok. 50 km długości i ciągnie się wzdłuż drogi N-20 na odcinku między Konstantynówką i Słowiańskiem. Autorzy raportu ISW zaznaczyli, że przez ostatnie 11 lat Ukraina przeznaczyła dużo zasobów na umocnienie tej linii i zbudowanie wokół niej zaplecza logistycznego.
Czytaj też
ISW podkreślił, że skuteczność tych fortyfikacji została wykazana w 2022 roku, gdy rosyjskie wojska nie zdołały zająć Słowiańska na początku pełnowymiarowej inwazji. Według analityków to właśnie miasto jest kluczowe dla ewentualnego zdobycia przez Rosję kontroli nad obwodem donieckim. Mimo znaczących strat Rosja kontynuuje tam ataki. Według think tanku armia rosyjska może chcieć obejść tę linię obrony od zachodu i stara się ją przełamać, co może zająć lata. Eksperci tłumaczą, że wskazują na to dodatkowe siły rzucone przez Moskwę na ten kierunek i zdobycze terytorialne z początku lipca w okolicach Pokrowska.
ISW zwróciło uwagę, że jeśli Ukraina wycofa się z pozycji w obwodzie donieckim, to wojska rosyjskie podejdą do granicy tego regionu, której o wiele trudniej będzie bronić. Ze względu na nieliczne zabudowania na tym obszarze Ukraina musiałaby – przy pomocy zachodnich sojuszników – zmobilizować ogromne środki, aby ustanowić i umocnić nową linię obrony. Ponadto w wypadku wycofania się sił Ukrainy z obwodu donieckiego Rosja nie musiałaby przedzierać się przez inną ważną linię obrony, oddaloną na zachód i przechodzącą przez miejscowości Dobropole-Biłozerske-Nowodonecke-Ołeksandriwka. Jest to ostatnia linia obrony przed miastem Dniepr.

Autor. 110 окрема механізована бригада імені генерал-хорунжого Марка Безручка/Facebook
W raporcie ISW zaznaczył, że „niezmiennie ocenia, że Rosja złamie wszelkie przyszłe zawieszenie broni bądź porozumienie pokojowe i ponownie zaatakuje Ukrainę, jeśli Kijów nie uzyska jednoznacznych gwarancji bezpieczeństwa”. Doniesienia o propozycji Putina po raz kolejny pokazują, że nie ma on zamiaru zmieniać swoich celów i nie będzie angażować się w negocjacje z dobrej woli - ocenił think tank. Rosja domaga się m.in. neutralności i demilitaryzacji Ukrainy oraz zmiany władz w Kijowie.
Czytaj też
ISW zauważył ponadto, że nie wydaje się, by Kreml przygotowywał rosyjskie społeczeństwo na wiadomość, że wojna z Ukrainą nie zakończy się całkowitym zwycięstwem Rosji. Wiele rządowych kanałów informacyjnych udostępniło artykuł agencji Bloomberga, która ujawniła rosyjską propozycję, ale nie skomentowało jej, a jedynie przypomniało, że Putin domagał się w 2024 roku przejęcia obwodu zaporoskiego, ługańskiego, donieckiego i chersońskiego Ukrainy.
ISW ocenił, że z rosyjskiej analizy mediów i niezmienionej narracji Kremla wynika, że Putin nie zamierza iść na żadne ustępstwa i z pewnością będzie dążył do zajęcia innych obwodów poza donieckim i ługańskim. Amerykański ośrodek uważa ponadto, że Putin prawdopodobnie będzie chciał wzmocnić poparcie dla siebie u sojuszników, przede wszystkim Chin. Przypomniano, że po spotkaniu z Witkoffem Putin rozmawiał m.in. z przywódcą Białorusi Alaksandrem Łukaszenką, premierem Indii Narendrą Modim i prezydentem RPA Cyrilem Ramaphosą.

Ukraina protestuje
Ukraina nie zgodzi się na odstępstwa od konstytucji i nie podaruje własnej ziemi rosyjskiemu okupantowi – oświadczył w sobotę prezydent Wołodymyr Zełenski. Wcześniej prezydent USA Donald Trump zasugerował, że porozumienie w sprawie zakończenia wojny zakłada wymianę terytoriów.
Czytaj też
Szef państwa ukraińskiego podkreślił, że w wojnie z Rosją on i jego rodacy bronią swego i nawet ci, którzy opowiadają się po stronie Moskwy, wiedzą, że czyni ona zło. „Oczywiście nie damy Rosji nagród za to, co zrobiła. Naród ukraiński zasługuje na pokój. Ale wszyscy partnerzy muszą rozumieć, czym jest godny pokój. Tę wojnę trzeba zakończyć i to Rosja ma ją to zrobić. Rosja ją rozpoczęła i przedłuża, nie zważając na żadne terminy, i właśnie to jest problemem, a nie coś innego” – powiedział Zełenski w nagraniu wideo. „Odpowiedź na ukraińskie pytanie terytorialne znajduje się już w konstytucji Ukrainy. Nikt od tego nie odstąpi i nie będzie mógł odstąpić. Ukraińcy nie podarują swojej ziemi okupantowi” – zapewnił.

Powtórzył, że Ukraina gotowa jest zaakceptować realne decyzje, które mogą przynieść pokój, ocenił jednak, że decyzje podejmowane bez udziału Ukrainy działają przeciwko pokojowi. „One nic nie dadzą. To martwe decyzje, które nigdy nie zadziałają. A nam wszystkim potrzebny jest prawdziwy, żywy pokój, który ludzie będą szanować. Jesteśmy gotowi, razem z prezydentem Trumpem, razem ze wszystkimi partnerami, pracować na rzecz prawdziwego, a co najważniejsze, trwałego pokoju, który nie rozpadnie się z powodu kaprysu Moskwy” – oświadczył Zełenski.
Komentarz Defence24
Jacek Raubo, szef działu analiz Defence24 zauważa, że „Donald Trump ewidentnie uważa, że jego zdolności negocjacyjne są związane z bezpośrednim kontaktem z innymi przywódcami, którym może narzucać własną wizję dalszego rozwoju sytuacji. Stąd też nie zaskakuje, że jego administracja i specjalni wysłannicy pracowali nad spotkaniem z Władimirem Putinem, do którego ma dojść na Alasce. Szczególnie że Donald Trump chciałby zamknąć pewien wątek w zakresie jego obietnic wyborczych, a odnoszących się do szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie. Jacek Raubo podkreślił, że „nie da się bowiem ukryć, że jest to jedna z międzynarodowych osi krytyki dotychczasowej prezydentury Trumpa, wywołująca nieskrywaną frustrację nowej administracji. Dało się to zauważyć chociażby przy okazji słynnej już wizyty ukraińskiego prezydenta w Białym Domu, jak również w późniejszych komentarzach odnoszących się także do postawy Rosji i samego Putina. Przypomnieć należy chociażby niedawne napięcie wokół kwestii sankcji na Rosję i skracania czasu ich wejścia w życie. Nie da się też pominąć wypowiedzi o wysłaniu okrętów podwodnych w „odpowiednie rejony”.
Jednakże, jak doprecyzowuje Jacek Raubo, „nie da się pominąć bardzo negatywnej oceny możliwych reperkusji dążenia do szybkiego i prowizorycznego zakończenia walk ze strony USA. Albowiem narzucenie na Ukrainę wymogu oddania terytorium i zrzeczenia się władztwa nad jego częścią stanie się podważeniem suwerenności jednego z państw w Europie. I będzie to odnotowane jako sukces Rosji, której neoimperialna polityka zakłada roszczenia wobec innych suwerennych państw na kontynencie. Dodaje, że „rozmowy muszą budzić niepokój wśród Ukraińców, ale też Estończyków, Łotyszy, Litwinów, a nawet Polaków czy też Rumunów. Szczególnie, gdy zestawi się je z analizami amerykańskich planistów oraz wojskowych, jeśli chodzi o daty możliwego wybuchu nowego konfliktu zbrojnego na wschodniej flance, gdzie oczywiście agresorem miałaby być właśnie Rosja. Putin, mając narzucony Ukrainie pokój w swoim dossier, jest w stanie uzasadnić do wewnątrz kraju dotychczasowe straty oraz wydatki na wojnę.
Co więcej, naturalnie zostanie to rozegrane w przestrzeni medialnej narracyjnej na całym świecie jako kapitulacja „kolektywnego Zachodu”, niezdolnego do powstrzymania Rosji i jej sił zbrojnych. Mówiąc obrazowo, jeśli doradcą w rozmowach ma być tempo zakończenia walk, kosztem Ukrainy, to otwiera się droga ku zwiększeniu ryzyka wystąpienia kolejnych rosyjskich agresji. Zaś kolejne agresje to już byłaby najprawdopodobniej bezpośrednia kwestia testowania NATO, w którym krytyczną rolę pełnią USA. Opozycja wobec Trumpa może również sięgnąć po szereg historycznych porównań z własnej historii państwa, gdzie podobne ustępstwa kończyły się wręcz tragicznie. Pierwszym z nich było „wycofanie się” i porzucenie w dobie kryzysu Republiki Wietnamu, a drugim opuszczenie Afganistanu i oddanie tego państwa de facto w ręce talibów. Przede wszystkim ten ostatni przypadek może być ważny dla osłabiania wizji pokoju za wszelką cenę. Zaś w Europie, dla amerykańskich sojuszników przed oczami pojawia się oczywiście kazus nowego Monachium i rozbioru Czechosłowacji, który nie zatrzymał wybuchu II wojny światowej. Wręcz przeciwnie, zachęcił III Rzeszę do kolejnych roszczeń terytorialnych i agresji”.
Czytaj też
Przy czym, szef działu analiz Defence24 jest sceptyczny, czy w tak skomplikowanym układzie międzynarodowym rozmowy Donald Trump – Władimir Putin są w stanie przynieść analogiczny sukces, jak ten z pokojem między Azerbejdżanem i Armenią. Albowiem trudno jest ocenić, czy sam Władimir Putin chciałby poczekać na kolejne zbrojne agresje, mając przejętą inicjatywę na frontach i widząc rosnące braki ludzkie oraz sprzętowe po stronie ukraińskiej. Jacek Raubo dodaje, że „równie dobrze na Alaskę Putin przywiezie jedynie pewne działania pozoracyjne, wymierzone w ograniczenie możliwości strat ekonomicznych przy gwałtownym wprowadzeniu nowych sankcji przez USA. Chodziłoby o rzucenie czegoś symbolicznego, co powstrzymałoby Trumpa, ale jednocześnie bez żadnych strategicznych rozwiązań konfliktu zbrojnego. Nawet jeśli oznaczałoby to, że odrzuca się amerykańską potencjalną presję na Ukrainę i znaczne uzyski w terytorium tego państwa. Putin, jak dyktator prowadzący wojnę, może chcieć nadal wygrać swoimi siłami, a nie wdawać się w jakieś rozmowy z innymi. Co więcej, dla samego Donalda Trumpa może to być już inny przywódca niż ten, z którym rozmawiał np. w trakcie szczytu w Helsinkach w trakcie pierwszej kadencji. Putin może być bardziej zbliżony do tego z 2018 r., sygnalizując brak woli współpracy”.
Jacek Raubo zgadza się także z tym, że „trzeba być bardzo ostrożnym ze wszelkimi narzuconymi ustępstwami terytorialnymi również z perspektywy wojskowej, a nie tylko politycznej. Albowiem, jeśli rzeczywiście Siły Zbrojne Ukrainy miałyby się cofać i opuszczać wcześniej przygotowane linie obronne, to nie można wykluczyć, że Rosjanie spróbowaliby to natychmiast wykorzystać. Jednego możemy być pewni wobec współczesnych władz rosyjskich — agresja jest tam traktowana jako naturalne narzędzie do prowadzenia polityki i związane z łamaniem wszelkich postanowień oraz umów międzynarodowych. Bez pojawienia się silnych i sprawnych sił rozjemczych, a nawet i z nimi, Rosjanie są w stanie uderzyć w każdej chwili na wycofujących się potencjalnie żołnierzy ukraińskich. Trzeba także zastanowić się nad wpływem tego rodzaju „porozumień” narzuconych z zewnątrz na stan morale wojska ukraińskiego oraz szerzej sytuacją polityczną w tym państwie. Szczególne obawy powinna budzić możliwa radykalizacja nastrojów”.
Czytaj też
Podsumowując, Jacek Raubo zauważył, że „nie można na dziś uznać, że spotkanie Trump-Putin jest w pełni przewidywalne. Wręcz przeciwnie, możliwe, że przyniesie ono znaczne pokłady nieprzewidywalnych obecnie konsekwencji dla bezpieczeństwa i relacji międzynarodowych. Największe oczekiwania ma w związku z nim sam Donald Trump, ale te oczekiwania mogą rozbić się o rosyjskie roszczenia i wizję świata według Putina. Trzeba bowiem pamiętać, jak ambicje Donalda Trumpa zniweczyła postawa dyktatora z Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej w trakcie trwania jego pierwszej kadencji”.
Borkow
Zdradzona ukraina? A z kim ukraina ma sojusz że ktoś ją zdradził? Ukraina nie ma żadnych sojuszy, nigdy nie miala. Panstwa i NATO są tylko darczyncami. Mogą coś dać ale nie muszą. I doszedł taki moment że USA stwierdzają że dość,że jesli ukraina chce walczyc to za swoje. USA wynegocjonuje pokoj i jesli ukrainie to sie nie spodoba niech walczy ale bez pomocy USA bo wszystko ma swój koniec. Na tym portalu byl artykul że 30% kntraktów dla wojska jesli chodzi o drony to były łapówki dla ważnych ukrainców. Dlaczego swiat ma zbogacac tych ludzi? Oni chcą aby wojna trwała bez konca bo to ich biznes a my płacimy za ich lapówki.
Dudley
Formalnego sojuszu nie ma, ale USA wraz z GB w zamian za przekazanie przez Ukrainę broni atomowej i jej nośników zobowiązały się do obrony suwerenności Ukrainy i jej integralności. W polityce międzynarodowej nie podpisy i papierki są ważne a zaufanie że państwa wywiążą się że składanych deklaracji. Papier nawet z tysiącem podpisie jest mniej warty od rolki papieru toaletowego, jeśli nie idzie za tym gotowość do wypełnienia podpisanych zobowiązań. USA wielokrotnie pokazały że są podmiotem który nie jest w stanie im wypełniać podjętych zobowiązań.
Zbyszek
Te wszystkie rozważania zachodniej prasy nt trybunału i symbolicznej wagi ew cofniętych sankcji doskonale ilustrują dlaczego Putin może być tak pewny zwycięstwa. Przypisywanie marginalnym kwestiom strategicznego znaczenia pozwala pomijać pytanie jak wygrać wojnę na wyniszczenie. Bez zdecydowanej strategii nie będzie zwycięstwa. Amerykanie mogą liczyć że w wyniku niesprawiedliwego pokoju państwa europejskie zaczną wreszcie brać odpowiedzialność za swoje natowskie zobowiązania, a jak nie - będą służyć za bufor w ewentualnym światowym konflikcie. Z naszego pkty widzenia to dobre nie jest, tym bardziej że zmuszona do kapitulacji (mniejszej czy większej) może pogrążyć się w wewnętrzny konflikt
Eee tam
Ukraina nic nie odda a Rosja za parę miesięcy upadnie