Technologie
Przeciwpancerny robot - oręż na pole bitwy przyszłości
Od kilku już lat, jeżeli mowa jest o operacjach militarnych, pojawia się często określenie anti-access and area denial systems (A2/AD). To ono w zasadzie dziś zdeterminowało procesy związane z modernizacją i dostosowaniem wielu armii na świecie do przyszłych działań na polu walki. Jednak czy jest to podejście słuszne i właściwe? Okazuje się, że nie do końca.
A2/AD dało impuls do wprowadzenia szeregu zmian w wielu armiach na świecie. Począwszy od taktyki prowadzonych działań, poprzez system ich szkolenia, a na wsparciu logistycznym kończąc. Wydaje się to przemyślaną i w pełni kompleksową operacją, ale czy na pewno?
Systemy zdolne do przełamania i neutralizowania tego wszystkiego czym dysponuje przeciwnik są bowiem bardzo drogie w procesie ich pozyskania i dalszej eksploatacji. Ponadto, nie we wszystkich obszarach dają dość efektywne skutki, a są i takie, które tak do końca mogą się też zupełnie nie sprawdzić. Wobec powyższego, w USA powstała odmienna od dotychczasowych założeń, koncepcja podejścia alternatywnego. Chodzi w niej o to, by zamiast bezpośrednio neutralizować systemy A2/AD, skupić się na niekonwencjonalnych formach manewru w tzw. niedozwolonej przestrzeni. To posunięcie ma przede wszystkim dać armii USA oraz sojusznikom z NATO możliwość stworzenia skutecznego i ekonomiczniejszego systemu obrony w przyszłości.
Odmowa dostępu, czyli nowa strategia ze strony Rosji i Chin
Federacja Rosyjska w okresie ostatnich 12 lat dokonała olbrzymiego wysiłku by wzmocnić swoje możliwości w zakresie uzyskania zdolności antydostępowych. To, co już stworzono w pewnym „uproszczonym działaniu” zbadano podczas zaangażowania militarnego w konfliktach na Ukrainie i w Syrii. Inne systemy dopiero wchodzą do eksploatacji lub nadal pozostają w procesie badań i testów.
Wszystkie systemy antydostępowe pozwalają zarówno Rosji, jak i Chinom, na uniemożliwienie stronie przeciwnej do wejścia na obszar objęty konfliktem (sporny) i stworzenie na nim warunków dla efektywnego prowadzenia własnych działań. Aby je przełamać, według obecnie funkcjonującej koncepcji, należałoby dokonać skoordynowanego ataku (ataków) w czasie i przestrzeni, ze ścisłym podziałem zadań i kolejności ich wykonywania. To wymaga olbrzymiego wysiłku i odpowiedniego przygotowania, ale przede wszystkim zdolności do wykonania manewru (manewrów) sił połączonych, wyposażonych w odpowiednie uzbrojenie i systemy wsparcia działań.
Czytaj też: Robot rozpoznawczy firmy Rheinmetall
Najpierw neutralizujemy wrogie systemy antydostępowe funkcjonujące w poszczególnych domenach, tak by następnie skoordynowanym działaniem przełamać właściwe system obrony przeciwnika. Tylko, że takie podejście wymaga stałego utrzymywania odpowiedniego potencjału na danym kierunku operacyjnym, a to z kolei generuje wysokie koszty trudne do zaakceptowania przez wszystkie kraje należące do NATO czy innych sojuszy militarnych. Ponadto, co już wyżej zasygnalizowano wszelkie systemy uzbrojenia zdolne do przełamania 2A/AD są bardzo kosztowne.
Więc samo rodzi się pytanie czy konieczna wstępna neutralizacja systemów 2A/AD. Czy można je po prostu ominąć i jaki to miałoby wpływ na taktykę działania i wyposażenie przyszłych armii.
Nowe, stare propozycje
Zgodnie z przygotowanymi już kilka lat temu analizami, Siły Zbrojne FR miałyby zachowywać zdolności do dotarcia do stolic np. Państw Bałtyckich w zaledwie trzydzieści do sześćdziesięciu godzin. By powstrzymać napór Rosjan potrzebne jest rozmieszenie na tym obszarze co najmniej siedmiu brygad wojsk lądowych (w tym czterech pancernych), z odpowiednim wsparciem ze strony systemów artyleryjskich i rakietowych, a przede wszystkim lotnictwa. Takie siły (w teorii i symulacji) na pewno na jakiś czas powstrzymały by szybkie działania ofensywne, zapewniając niezbędny czas, ale ostatecznie by ich nie zatrzymały. Z kolei Rosyjskie systemy antydostępowe są zdolne do całkowitej blokady lub poważnego utrudnienia wszelkich działań sił sojuszniczych, w zakresie wsparcia lotniczego walczących już wojsk oraz dostarczania im posiłków i zaopatrzenia logistycznego.
Czytaj też: US Army odebrała pierwszy lekki robot bojowy
W tak za symulowanej sytuacji taktyczno-operacyjnej, siły sojusznicze musiały by więc utrzymywać odpowiedni potencjał na terenie państw bałtyckich oraz znaczne siły zdolne do przełamania wielodomenowej blokady stawianej przez Rosjan. Przy czym, wiążą się z tym przecież olbrzymie koszty.
Z kolei Moskwa na ewentualne próby rozmieszenia znacznych sił lądowych i powietrznych wzdłuż jej granic zapewnie odpowie kolejną eskalacją działań. Szczególnie, gdy w jej bezpośrednim sąsiedztwie rozmieszone będą najnowsze systemy uzbrojenia poszczególnych członków NATO. Może to przecież być interpretowane jako działanie ofensywne, co rodzi słuszną obawę o sprowokowanie do wykonania uderzenia wyprzedzającego lub wzmożenia asymetrycznej eskalacji ze strony Rosji.
Osłabić siły pancerne przeciwnika
Dlatego jednym z postulowanych scenariuszy rozwiązań jest eliminacja lub poważne osłabienie sił pancernych i zmechanizowanych Rosjan poprzez skoordynowane i wysoko manewrowe działanie własnych sił przeciwpancernych, nawet przy znikomej lub biernej postawie lotnictwa. Takie wydzielone oddziały i pododdziały powinny aktywnie wspierać statyczną obronę obszarową. Lecz nie chodzi tu o „klasyczne” niszczyciele czołgów czy obsługi rożnych wersji ppk.
Mowa jest bowiem o nowej generacji robotach lądowych, jak np. Robotic Combat Vehicle–Light (RCV-L) oraz systemach dowodzenia w jeszcze większym stopniu opartych o sztuczną inteligencję. To one mogły by być wstępnie rozmieszczone na kluczowych obszarach przewidywanej walki, nie „prowokując” przy tym tak ostrych posunięć Moskwy i co ważne były by przynajmniej na razie zupełnie dla niej nie znane (nie przewidywalne w działaniu).
Nowe systemy walki, ale kiedy i jakie
Problemem jest jednak fakt, że zgodnie z obecnie realizowanymi programami takie roboty mogą się najwcześniej pojawić w strukturach US Army około 2028 roku. Obecnie, co prawda prowadzone są zaawansowane prace oraz testy, ale to wszystko wymaga czasu. Ponadto ostateczne wymagania nie zostały jeszcze sformułowane bo tak naprawdę nikt nie jest dziś w stanie powiedzieć czy uda się efektywnie połączyć to czego żąda wojsko, z tym co można realnie zbudować w oparciu o dostępne technologie. Szczególnie nie jeśli chodzi o roboty przeznaczone do walki i systemy dowodzenia podejmujące kluczowe decyzje.
Zdaniem wojskowych taki „przeciwpancerny” robot powinien zachować możliwości do wymanewrowania czołgów podstawowych i innych wozów bojowych w każdym terenie, mieć zdolność do szybkiego zbierania informacji o ruchach wrogich jednostek z różnych źródeł w czasie rzeczywistym oraz nawet samodzielnej ich analizy i wypracowania najbardziej efektywnego sposobu działania. I co istotne, powinien być uzbrojony w odpowiednie systemy do prowadzenia efektywnej walki.
Zauważmy, że już kilka lat temu pojawiły się pomysły by zamiast inwestować w coraz to bardziej opancerzone i ciężkie platformy lądowe, skupić się na lżejszych, ale wysoko mobilnych rozwiązaniach. Teraz takie platformy miałby być dodatkowo bezzałogowe i autonomiczne w dzianiu. W przyszłości może uzbrojone w nowej generacji broń wysokoenergetyczną.
Czytaj też: THeMIS dla włoskiej armii?
Taktyka ich wykorzystania jest równie prosta i znana od dawna. Szybkość w działaniu i podejmowaniu decyzji ma pozwolić takim robotom na atakowanie zgrupowań pancernych z różnych kierunków i różnymi sposobami. Tak to nie żart, robot ma atakować czołgi i je niszczyć za pomocą przenoszonego uzbrojenia. Sztuczna inteligencja ma mu z kolei pomóc w wypracowaniu zupełnie nowych form ataku, takich które dla przeciwnika wciąż będą zaskoczeniem.
Świadomość istniejących zagrożeń i niekonwencjonalna odpowiedź na nie
Fakt, że w Siłach Zbrojnych USA rozważana jest koncepcja zastąpienia brygad formacjami wyspecjalizowanych robotów niewątpliwie oznacza iż są one świadome zagrożeń jakie niesie ze sobą Rosja. Oczywiście odpowiedź Moskwy na takie rozwiązanie mogła by też być adekwatna, ale przy każdej innej próbie wzmocnienia sojuszniczej obrony jej reakcja byłaby podobna. Z kolei dla USA i sojuszników koszty rozmieszenia i utrzymania na miejscu wyspecjalizowanych oddziałów robotów w porównaniu z konwencjonalnymi brygadami są nieporównanie niższe.
Czytaj też: Białoruski Wistl po pierwszych strzelaniach
I co istotne, ważny jest tu czynnik ludzki. Nie chodzi bowiem tylko o ewentualne straty, gdyby w ogóle doszło do walki, ale też o skomplikowany system rotacji i szkolenia żołnierzy. Podczas gdy roboty mogą w swoich rejonach odpowiedzialności pozostać na stałe i wciąż podnosić swoje możliwości „ucząc” się taktyki przeciwnika i terenu przyszłej walki.
Dlatego Army Futures Command powinna rozważyć przetestowanie przeciwpancernego oddziału RCV-L, jako wysoko manewrowej jednostki w ramach prowadzonych różnego rodzaju prób.
Podsumowanie
Skoncentrowanie się wyłącznie na systemach antydostępowych oraz rozmieszczenie i przygotowanie odpowiednich sił na głównych kierunkach zagrożeń to nie jedyna obecnie i zarazem skuteczna metoda przeciwstawienia się agresywnej postawie strony przeciwnej. O jej efektywności decyduje bowiem wiele czynników a koszta związane z przygotowaniem są tu również wysokie. Poza tym, wspomniana koncepcja operacyjnego wykorzystania wojsk nie zawsze się sprawdzi w innych obszarach walki. Weźmy na przykład obszar Azji i zagrożenia płynące ze strony Chin.
Dlatego siły zbrojne poszczególnych państw nie powinny dalej wyłącznie skupiać się na możliwości przeciwdziałania A2/AD, a również szukać nowych, może i niekonwencjonalnych rozwiązań. Potrzeba jest lepszego zrozumienia, np. celi jakie ma przed sobą Moskwa czy Pekin oraz jakimi sposobami zamierzają one je osiągnąć.
Zastosowanie robotów na większą skalę daje potencjalnie asymetryczne korzyści w mocno ograniczonym środowisku, nawet z założeniem przegranej fazy wstępnej walk z ich użyciem. Jednak dzięki temu zyskujemy na czasie i możliwości efektywniejszego rozmieszenia sił na najważniejszych kierunkach zmagań.
Ponadto testy nowej generacji robotów mogą wykazać pewne obecnie niedostrzegalne wady oraz zalety ich użycia na przyszłym polu walki. Czas i koszty mają tu również niebagatelne znaczenie. Przecież od powstania wojskowości wiadomym jest, że tylko nowe i niekonwencjonalne działania dają pożądane efekty, a nie sztywne trzymanie się „sprawdzonych” i „zatwierdzonych” przepisów.