Reklama

Polityka obronna

Wspólna obrona Polski i Niemiec? Berlin musi robić więcej [OPINIA]

Kanclerz Olaf Scholz i premier Donald Tusk w Warszawie.
Kanclerz Olaf Scholz i premier Donald Tusk w Warszawie.
Autor. Donald Tusk/X

Dzisiejsze konsultacje międzyrządowe pomiędzy Polską a Niemcami będą obejmować obszary związane z obronnością. Choć oba państwa współpracują od lat, to – zakładając odpowiednie zaangażowanie obu stron i wsparcie finansowe Niemiec – być może będzie można mówić o nowym otwarciu.

MON w lakonicznym komunikacie sygnalizował, że spotkanie ministrów obrony „dotyczyło relacji dwustronnych w zakresie obronności, jak również bezpieczeństwa Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego. Ministrowie omówili kwestię lipcowego szczytu NATO w Waszyngtonie oraz sprawy związane z ochroną granic”. Nie jest jednak tajemnicą, że w ramach polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych szeroko pojmowane bezpieczeństwo było jednym z kluczowych tematów.

Na początek warto powiedzieć, że Polska i Niemcy współpracują w zakresie obronności w zasadzie od wejścia naszego kraju do NATO. Symbolem tej współpracy jest Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni w Szczecinie, który od 2014 roku zwiększył gotowość bojową. Dowodzą nim rotacyjnie generałowie polscy, niemieccy i duńscy. Jego obecny dowódca generał Jürgen-Joachim von Sandrart, który uczestniczył w niedawnej konferencji Defence24 Days, wielokrotnie przestrzegał przed zagrożeniem ze strony Rosji, wskazując na konieczność działań pilniejszych i szerszych niż dziś podejmowane.

Reklama

Problem w tym, że nawet jeśli częściowo zgadza się z tym (i podobnymi ostrzeżeniami ze strony Bundeswehry) minister obrony Boris Pistorius, to kanclerz Olaf Scholz i koalicjanci sprzeciwiają się bardziej zdecydowanemu zaangażowaniu w rozbudowę potencjału obronnego, obawiając się kosztów i konieczności redukcji wydatków socjalnych (a może i „drażnienia Rosji”, pomimo deklaracji o odstraszaniu Moskwy). Przykładem tego jest ostatni spór pomiędzy Niemcami a Polską o finansowanie rozwoju zdolności obronnych z funduszy UE, czemu sprzeciwiają się Niemcy, nie chcąc zaciągać dodatkowych długów.

W Wojsku Polskim służą też niemieckie czołgi Leopard 2, siły zbrojne obu państw wielokrotnie uczestniczyły we wspólnych ćwiczeniach i działaniach w ramach wzmocnienia wschodniej flanki NATO. W 2023 roku w Polsce okresowo stacjonowały niemieckie Patrioty, a Eurofightery należące do sił powietrznych (i niemieckie tankowce typu A400M) patrolowały przestrzeń powietrzną nad Polską. Swoją drogą, również część sprzętu posowieckiego, która służy lub do niedawna służyła w Wojsku Polskim, a teraz zostanie przekazana na Ukrainę, to dar ze strony Niemiec – myśliwce MiG-29 i śmigłowce Mi-24D z byłej NRD.

Leopard 2PL - symbol blasków i cieni współpracy Polski i Niemiec
Leopard 2PL - symbol blasków i cieni współpracy Polski i Niemiec
Autor. Mirosław Mróz
Reklama

Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że współpraca obu państw w ostatnich latach nie układała się najlepiej i odbywała się głównie w formatach NATO-wskich. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Pierwszą są redukcje w Bundeswehrze, powodujące degradację niemieckiego potencjału, także np. do wsparcia eksploatacji czołgów Leopard 2A4, jakich wciąż używa Polska i będący pośrednim skutkiem tych cięć wzrost kosztów w niemieckiej zbrojeniówce. To z kolei, w połączeniu ze specyficznym nastawieniem niemieckiego przemysłu i problemami po polskiej stronie przełożyło się na wieloletnie opóźnienie w realizacji programu modernizacji czołgów Leopard 2A4 do standardu Leopard 2PL.

Oczywiście, swoje „zrobiły” również cięcia po polskiej stronie realizowane do 2013 roku.  Ponadto w czasach pierwszego rządu Donalda Tuska Berlin oferował Polsce od 8 do 12 baterii Patriot PAC-2, uznano je za nieperspektywiczne i skupiono się na programie Wisła, a dziś służą w Jordanii, Hiszpanii, Turcji, i Izraelu. Dopiero trzecia przyczyna, to oczywiście nie najlepsze relacje polityczne z Niemcami za czasów poprzedniego rządu. Ale to nie kwestie polityczne spowodowały, że w Polsce jest już ponad 100 Abramsów (a nie Leopardów), a fizyczny brak tych ostatnich. Po zmianie rządu nadal w kwestiach bezpieczeństwa są punkty sporne, w zakresie zarówno finansowania obronności, jak i ochrony granic.

Obecny rząd zapowiada jednak nowe otwarcie, swoje nadzieje mają również Niemcy. Tamtejszy przemysł obronny, pomimo wszystkich problemów, rozwija swój potencjał, a skąpe wciąż zamówienia krajowe, czy nawet kontrakty dla Ukrainy, których jest coraz więcej, nie wyczerpują go. Pewne kręgi polityczne w Niemczech są też realnie zainteresowane wzmocnieniem bezpieczeństwa, choć polityka jest niespójna. Jakie więc mogą być obszary wzmocnienia bezpieczeństwa we współpracy obu państw?

Reklama

1. Obrona powietrzna

Pierwszym obszarem, o którym należy wspomnieć, jest obrona powietrzna, mówił zresztą o tym premier Donald Tusk. Polska mogłaby przystąpić do projektu European Sky Shield Initiative (ESSI) i pozyskać pociski przeznaczone do przechwytywania celów balistycznych poza atmosferą ziemską (izraelskie Arrow 3), czy nawet dokonywać wspólnych zakupów rakiet do Patriotów. Z kolei Niemcy mogliby pozyskać wprowadzany już w Polsce system zarządzania obroną powietrzną IBCS, być może z polskimi komponentami, a nawet radarami. Pozyskanie przez Niemcy IBCS jest prawdopodobne, bo chcąc zachować interoperacyjność i stosować system Patriot wykorzystując pełnię jego zdolności, IBCS i tak prędzej czy później będzie musiał zostać wprowadzony, a koncern Northrop Grumman oferuje go jako podstawa do programu NATO ESSI. Wszystko bez naruszania dotychczasowych programów jak Wisła, Narew i Pilica. Dlaczego w ten sposób? Planów zakupu pocisków działających poza atmosferą jak na razie nie ma, Patrioty będą mieć i Polska i Niemcy, a niższe piętra obrony powietrznej i przeciwrakietowej można rozwijać niezależnie.

Akurat w obszarze obrony powietrznej widać jednak ograniczenia podejścia, jakie mają Niemcy. Berlin zdecydował się na utworzenie zdolności produkcji Patriot PAC-2 GEM-T (prawdopodobnie z komponentami z USA) przez konsorcjum MBDA i Raytheona i dostarczenie 1000 pocisków w latach 2027-2033, z czego połowę kupią Niemcy. Gdyby jednak zamówienie było kilkukrotnie większe, można by pomyśleć o modernizacji tych rakiet, wyeliminowaniu ich wad (np. budowy nowej wersji z aktywną głowicą, niezależną od radaru Patriot) i stworzeniu silniejszego łańcucha dostaw, dającego podstawy do możliwości mobilizacji gospodarki w sytuacji dalszego wzrostu zagrożenia. Kluczowym problemem w krajach NATO jest bowiem kupowanie sprzętu nadal w zbyt małych ilościach, co powoduje u przemysłu wydłużenie czasu oczekiwania na sprzęt. Jeśli jest zapotrzebowanie, produkcję w ciągu kilku lat można zwielokrotnić, jak jest to choćby z niemieckimi rakietami IRIS-T/IRIS-T SL używanymi na Ukrainie, których produkcja została od 2022 roku zwiększona kilkukrotnie.

Ale w wypadku droższych Patriotów na to się nie zanosi. USA, dysponujące ponad 60 bateriami Patriot, kupiły w czasach Zimnej Wojny, na przestrzeni dekady, ponad 6 tys. takich pocisków (starszej generacji), a Niemcy planują posiadanie co najmniej 16 zestawów Patriot. I nawet wraz z pozyskaniem mniejszej liczby nowszych PAC-3 MSE, nie będą mieć „zimnowojennego” zapasu do około 100 pocisków na jednostkę ogniową (a w sytuacji wzrostu zagrożeń ów zapas powinien być większy, a nie mniejszy). A co dopiero mówić o współfinansowaniu np. dalszych pół tysiąca takich rakiet dla Polski….

2. Modernizacja Marynarki Wojennej

Drugim ciekawym obszarem potencjalnej współpracy jest modernizacja Polskiej Marynarki Wojennej. Niemcy uczestniczą w programie Orka i oferują okręty typu 212CD. Atutem ich propozycji mogłaby być współpraca operacyjna na Bałtyku, ale pojawia się pytanie na przykład o współfinansowanie, na wzór niemieckich okrętów budowanych dla Izraela, zresztą z udziałem tamtejszego przemysłu. Pytanie, czy Niemcy będą skłonni do takiego rozwiązania – i czy ich oferta okaże się na tyle interesująca, bo o zamówienie ubiegają się też Francja i Korea Południowa, która może zaoferować różne rozwiązania.

3. Modernizacja polskiego lotnictwa

Trzecim obszarem potencjalnej współpracy z Niemcami jest modernizacja polskiego lotnictwa wojskowego. Chodzi tu przede wszystkim o oferowane Polsce samoloty wielozadaniowe Eurofighter Typhoon. I znowu – powstaje pytanie, czy Niemcy zdecydują się jedynie na klasyczną ofertę przemysłową, może – wraz z innymi partnerami programu – wspartą finansowaniem przez Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych czy jednak na coś więcej? Nie jest tajemnicą, że Polska potrzebowałaby dużego wsparcia szkoleniowego i logistycznego we wprowadzaniu kolejnego typu myśliwca. A całe NATO i państwa wschodniej flanki w szczególności potrzebują specjalistycznych samolotów rozpoznania i walki radioelektronicznej.

Tu jeszcze od czasów Zimnej Wojny Niemcy odgrywają wśród europejskich państw NATO wiodącą rolę, a niedawno zamówiono pierwszą partię 15 myśliwców Eurofighter EK (walki elektronicznej) mających zastąpić Tornado ECR. Tyle że maszyn tych, biorąc pod uwagę ryzyko ponoszenia strat czy potrzeby sojuszników Niemiec, powinno być wielokrotnie więcej. Mamy tu więc do czynienia z bardzo podobną sytuacją, jak w wypadku obrony powietrznej. Potencjał do współpracy jest, być może nawet do czasowej obecności niemieckich jednostek na polskim terytorium (choćby w celu szkolenia operatorów walki elektronicznej i wzmocnienia polskich zdolności), ale by go odpowiednio wykorzystać Niemcy musieliby zaangażować się bardziej w rozbudowę własnego potencjału. Oferta niemieckiego przemysłu w zakresie rozpoznania i walki elektronicznej nie dotyczy zresztą tylko lotnictwa.

Eurofighter EK
Eurofighter EK
Autor. Eurofighter

Trzeba jeszcze dodać, że Niemcy są ważnym udziałowcem koncernu Airbus, który ma dla Polski w dwóch może mało spektakularnych, ale ważnych programach lotniczych, a mianowicie Karkonosze (samolot transportowo-tankujący) oraz śmigłowiec szkolny (H145M). To kolejne obszary do współpracy. I biorąc pod uwagę zakres wykorzystania oferowanych platform w NATO, taka „logistyczna i szkoleniowa” oferta może być szczególnie korzystna, bardziej nawet niż w wypadku „spektakularnych” przetargów.

Jest jeszcze inny, związany z zakupami śmigłowców, ale nie z Niemiec, tylko USA i to aż dwóch typów, za to od jednej firmy – Boeinga. Z jednej strony Niemcy już zakupiły 60 ciężkich śmigłowców Chinook, a pozyskanie mniejszej liczby takich maszyn rozważa Polska. Z kolei Warszawa planuje zakup 96 maszyn uderzeniowych Apache Guardian, podczas gdy Niemcy wciąż potrzebują od 24 do 32 klasycznych śmigłowców uderzeniowych w celu zastąpienia Tigerów. Powstaje pytanie o koordynację i np. wspólne zabezpieczenie logistyczne (lider - Polska dla Apache i Niemcy dla Boeinga). No i oczywiście potrzebna będzie współpraca w eksploatacji myśliwców F-35.

4. Sprzęt i amunicja Wojsk Lądowych oraz rozbudowa zbrojeniówki

Wreszcie, istnieje możliwość rozszerzenia współpracy Polski i Niemiec, jeśli chodzi o sprzęt dla Wojsk Lądowych. Niemiecki „Die Welt” pisał ogólnie o możliwościach uruchomienia zakładu Rheinmetalla w Polsce, a sam niemiecki koncern jest aktywny w naszym kraju. O ile zakup niemieckich czołgów czy haubic samobieżnych byłby nieracjonalny, bo programy modernizacji w tych obszarach są już realizowane, a terminy dostaw z Niemiec – długie, to są inne pola do współpracy.

Jednym z nich może być produkcja amunicji i to nawet niekoniecznie artyleryjskiej 155 mm, bo tu jest wiele ofert związanych z budową krajowego potencjału i wielu partnerów, ale też tej do artylerii rakietowej. Powstaje bowiem pytanie, czy polskie spółki należące do PGZ będą w stanie udźwignąć (i ponieść koszty) budowy zakrojonej na szeroką skalę produkcji (a nie tylko montażu) rakiet GMLRS, jakie są wykorzystywane zarówno w polskich HIMARS, jak i w niemieckich M270 MARS II MLRS oraz przyszłych GMARS. Być może więc stworzenie polsko-niemieckiego, pełnego łańcucha dostaw dla tych pocisków (niezależnego od produkcji w USA) w oparciu o potencjał obu państw. A Rheinmetall ma bardzo dobrą sytuację finansową i jest w stanie angażować się, również kapitałowo, w takie przedsięwzięcia. Niemiecki koncern może też zaoferować Polsce BWP Lynx, sprzedawane Węgrom i Ukrainie, jako bazę dla ciężkiego bojowego wozu piechoty, przeznaczonego do budowy przez PGZ.

Niemiecka wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet GMARS.
Niemiecka wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet GMARS.
Autor. Rheinmetall

Jak widać, jest wiele obszarów dla polsko-niemieckiej współpracy w zakresie obronności. Ale równolegle jest też… wiele problemów. Najważniejszym z nich jest niechęć do zaangażowania finansowego Niemiec w budowę własnych zdolności (co uczyniłoby ich bardziej wiarygodnym partnerem) i w budowę potencjału sojuszników. Biorąc pod uwagę potencjał gospodarczy Berlina i kondycję finansów państwa (uzyskaną także dzięki wieloletnim cięciom w Bundeswehrze) nie jest to poza zasięgiem. Brakuje jednak woli politycznej. A bez dodatkowego wsparcia z Niemiec, także związanego z szybszą niż jest to planowane rozbudową mocy produkcyjnych nie tylko dla prostej amunicji, ale też np. dla rakiet kierowanych, systemami walki elektronicznej, cała obrona NATO na wschodzie będzie po prostu słabsza. Przełoży się to na mniejszą atrakcyjność oferty niemieckiego przemysłu, co oczywiście nie wyklucza współpracy tam, gdzie jest to korzystne.

Szczególne zaniepokojenie budzi tutaj brak zgody Niemiec na nowe fundusze pozwalające na budowę zdolności obronnych. Być może uda się wypracować konsensus, pozwalający na cele wojskowe przekierować choćby część niewykorzystanych środków z KPO, ale i to nie jest pewne. Bez tego może się okazać, że z czysto finansowego punktu widzenia, zakupy broni np. z USA (wsparte programem FMF) będą po prostu – w wielu wypadkach – dużo korzystniejsze. Warto to uświadamiać niemieckim sojusznikom.

Czytaj też

Warto jeszcze przypomnieć o jednej kwestii. W czasach Zimnej Wojny RFN stopniowo budowały bardzo silną armię, ale cały czas były mocno wspierane przez USA – nie tylko obecnością wojsk, ale i przekazywaniem sprzętu, także kosztownego. Niedawno obchodzono 40-lecie umowy tzw. Patriot-Roland Vertrag. Dzięki temu porozumieniu z około 36 operacyjnych baterii Patriot, jakie finalnie weszły na wyposażenie Bundeswehry w końcowym okresie Zimnej Wojny, niemiecki podatnik bezpośrednio płacił tylko za zakup 12. Pozostałe były w różnych formułach wypożyczane („US provided”/”US owned”) z założeniem wsparcia eksploatacji i obsługi przez niemieckich żołnierzy (Niemcy zobowiązali się też do zakupu i osłony wybranych amerykańskich baz zestawami Roland).

O podobnej formule, zakładającej wsparcie polskich zdolności (i tym samym obrony Niemiec i ich wysuniętych jednostek na Litwie patrząc na geografię!) jednak z Berlina nie słychać, a byłaby ciekawym rozwiązaniem. Także patrząc na polsko-niemiecką historię i brak efektywnej rekompensaty za II wojnę światową. W czasach Zimnej Wojny USA inwestowały de facto w niemiecką armię, chroniąc swoje interesy, ale jednocześnie ponosząc koszty. Jak Niemcy robią teraz?

Jeśli więc Berlin chce brać większą odpowiedzialność za wspólną obronę, a takie jest oczekiwanie sojuszników, w tym kręgów republikańskich w USA, to musi zgodzić się na to, by na tę wspólną obronę kierować większe zasoby. Także w formie pomocy sojusznikom, współfinansowanych zakupów itd. Jeśli takiej decyzji nie będzie, pomimo „ocieplenia” relacji może się okazać, że współpraca w zakresie obronności Polski i Niemiec nie będzie stanowić potrzebnego przełomu, bo zawarcie jednej czy dwóch umów niewiele zmieni. Podobnie jak inne inicjatywy, które - choć cenne - nie idą wystarczająco daleko, jak projekt wzmocnienia mobilności wojskowej w ramach UE, o którym wspomniano w dokumentach po konsultacjach. A połączenie potencjałów obu państw jest obiektywnie potrzebne, by wzmocnić potencjał odstraszania Rosji. Przed Moskwą ostrzegają zresztą niektórzy wysocy rangą niemieccy oficerowie, jak wspomniany generał von Sandrart. Na razie jednak niemieccy politycy mają inne priorytety.

Czytaj też

Reklama

Komentarze (6)

  1. RAF

    Niemcy sa naszym egzystencjalnym wrogiem, podobnie jak Rosja. O zadnej wspolpracy nie moze byc mowy, bo mamy calkowicie rozbiezne interesy co widac na kazdym kroku. Jestesmy i bedziemy tylko przez nich wykorzystywani na wszelkie mozliwe sposoby. Przestancie w koncu byc naiwni.

  2. Facetoface

    Przypadły mi do gustu słowa powitania,, Europa potrzebuje silnego przywództwa,, Rzecznik RFN czy co😂

  3. DanielZakupowy

    Ale bajki :) Niemcy nam "pomogą" gdzie sami mają masę problemów na które nie widać rozwiązań ale nam pomogą, za nasze pieniądze xD

  4. Nordx

    Przed Moskwą ostrzegał sp. Lech Kaczyński na placu w Tbilisi, ale tacy jak Scholz i Tusk robili z niego oszołoma. Teraz jak ręką w nocniku, to.narzą im się jakieś egzotyczne koalicję.

  5. staryPolak

    fajny tekst. wynika z niego że mityczna współpraca Niemiec i Polski w zakresie przemysłu obronnego spełnia zasadę Wincentego, sformułowaną dla pieniędzy: "ni ma i nie bendzie' Natomiast .... zakup okrętów podwodnych i samolotów od Niemiec - oczywiście!

  6. Thorgal

    Niemcy wciągają Holendrów tworząc wspólne jednostki a teraz Polaków, w swoją obronę ale sami mają w d.. wydawanie kasy na obronność. Niemiec pluje w twarz że UE nie będzie dawać na Tarcze Wschód a Donald upiera się że musimy bronić i Niemcy, cały zachód i Ukrainę. Za chwilę Niemcy przejmą dowodzenie naszą armia poprzez głupie umowy i niby współpracę...

Reklama