Reklama
  • Wiadomości
  • Opinia

Zachodnie czołgi dla Ukrainy teraz albo nigdy [OPINIA]

Ukraina od miesięcy prosi o dostarczenie czołgów i zwiększenie dostaw nowoczesnego uzbrojenia. W minionym tygodniu Ukraina wystosowała prośbę o dostarczenie nowoczesnych czołgów, które pozwoliłby jej na skuteczniejszą walkę z Rosją. Ukraina teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje wsparcia i czołgów od Zachodu, ponieważ Rosja jest coraz bardziej zdesperowana sięgając po częściową mobilizację i coraz częściej straszącatakiem atomowym.

Autor. Fort George G. Meade Public Affairs Office/flickr/CC BY 2.0
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Częściowa mobilizacja, którą ogłosił prezydent Rosji Władimir Putin w minionym tygodniu pokazuje, że nie mamy już w narracji Kremla do czynienia z "operacją specjalną" a z jawną wojną. Społeczeństwo, które miało nie odczuć wojny zaczyna rozumieć, że zostało wciągnięte bezpośrednio w konflikt zbrojny dużej intensywności. Putin poza ogłoszeniem mobilizacji na samym końcu swojego wystąpienia po raz kolejny straszył użyciem broni jądrowej, zwracając się do „tych, którzy prowadzą szantaż nuklearny" w kierunku Rosji, mówiąc, że „jeśli [przyp. red. rosyjska] integralność terytorialna będzie zagrożona, Rosja użyje wszelkich dostępnych środków, to nie jest blef" – mówił Putin.

Zobacz też

Zobacz też

Rosja obecnie wchodzi w kolejny etap wojny, można przypuszczać, że najważniejszy. Putin obecnie jest zdesperowany, porażki na froncie, brak sukcesów w tzw. „operacji specjalnej", marginalizacja na arenie międzynarodowej, szukanie uzbrojenia i amunicji u ostatnich sojuszników jak: Iran, Korea Północna, Chiny, sprawiają, że Rosja desperacko potrzebuje zwycięstwa. Rosja mobilizuje również swój przemysł zbrojeniowy.

Reklama

Koncern Uralwagonzawod miał zmienić czas pracy swoich zakładów z dwunastogodzinnego dnia pracy na dwudziestoczterogodzinny przez 7 dni w tygodniu, co jest spowodowane remontami sprzętu uszkodzonego na wojnie oraz tego wyciągniętego ze składnic sprzętowych. Putin jest zdesperowany, będzie potrzebował sukcesów za ogromną cenę, społeczeństwo zostało zaangażowane, więc jest to wojna całego kraju. Jednak amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenia, że zarządzona przez prezydenta Rosji Władimira Putina mobilizacja nie wpłynie na przebieg wojny na Ukrainie w tym roku i nie podniesie drastycznie zdolności Rosji do podtrzymania inwazji w przyszłym roku.

„Rosja zmobilizuje na ten konflikt rezerwistów. Ten proces będzie brzydki, jakość rezerwistów niska, a ich motywacja do walki jeszcze gorsza. Ale systemy istnieją w wystarczającym stopniu, by pozwolić komisarzom wojskowym i innym rosyjskim urzędnikom na znalezienie ludzi i wysłanie ich do jednostek szkoleniowych, a potem na wojnę" – ocenia ISW. Nawet jeśli będziemy patrzeć w ten sposób, to nie należy bagatelizować sytuacji, zdesperowana Rosja może się posunąć do wielu rzeczy. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapowiedział w sobotę w Nowym Jorku, że wszystkie rosyjskie prawa i doktryny, w tym doktryna nuklearna, będą miały zastosowanie do terytoriów Ukrainy, "przyłączonych" do Rosji w drodze "referendów". Obecnie Zachód musi stanąć na wysokości zadania, i dostarczyć Ukrainie wszystko co jest konieczne do odparcia sił agresora.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Dlatego też bardziej niż kiedykolwiek Ukraina potrzebuje wsparcia nie tylko politycznego, ale przede wszystkim militarnego w postaci uzbrojenia. W zeszłym tygodniu władze ukraińskie wystosowały kolejną pilną prośbę o czołgi ale tym razem o nowoczesne, które mógłby zmienić fundamentalnie sytuację na froncie. Mimo tych próśb i sukcesów ukraińskich żołnierzy - jak pisze Politico - Zachód ociąga się z pomocą.

Debaty trwają, ale teraz bardziej niż kiedykolwiek Ukraina potrzebuje konkretnego wsparcia, by być w stanie odbijać okupowane terytoria, ale i zmierzyć się z nawałą rosyjskiej mobilizacji. Jest to teraz niezwykle ważne, ponieważ według sondażu przeprowadzonego przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii, którego wyniki opublikowała w poniedziałek agencja Interfax-Ukraina aż 81 procent Ukraińców uważa, że ostatnie sukcesy sił zbrojnych w wojnie z Rosją są rezultatem wspólnych wysiłków Ukrainy i państw zachodnich, więc zmarnowanie tego będzie moralną porażką Zachodu.

Reklama

W debacie zachodniej coraz częściej mówi się o przekazaniu Ukrainie czołgów M-1 Abrams, o czympisaliśmy na naszych łamach . Według Pentagonu amerykańskie czołgi w dalszej perspektywie mogą zostać dostarczone Ukrainie, oczywiście będzie to wymagało spełnienia wielu warunków, ale USA nie wykluczają takiej możliwości. Pomińmy przez chwilę fakt, wyszkolenia i logistyki z czym będą się musieli zmierzyć ukraińscy żołnierze. Sama debata na ten temat w amerykańskich planach jest kluczowa, z każdym miesiącem wojny Ameryka i jej sojusznicy dostarczają Ukrainie coraz to nowoczeeśniejszy i skuteczniejszy sprzęt. Jeszcze w lutym br. nikt nie przypuszczał, że Ukraina może otrzymać zestawy HIMARS, holowane haubice M777 kal 155 mm, polskie armatohaubice Krab czy francuskie armatohaubic Caesar.

Zobacz też

We francuskiej debacie również mówi się o zwiększeniu pomocy. Francja jest też dość aktywna na polu dostaw sprzętowych. Dostarczyła Ukrainie np. 18 dział Caesar, armatohaubice kal. 155 mm TR-F1, transportery opancerzone VAB, miny przeciwczołgowe HDP-2A2, pociski przeciwokrętowe Exocet, ręczne przeciwpancerne pociski FGM-148 Javelin, pociski przeciwlotniczne Mistral, elektrooptyczne systemy celownicze i pociski przeciwpancerne MILAN. Ponadto przekazano wsparcie w postaci amunicji, paliwa, szkoleń oraz fundusze na pomoc humanitarną sięgające 2 mld euro, choć prezydent Macron w jednym z wywiadów dla Kyiv Independent wykluczył dostawę czołgów. Teraz jednak coraz częściej mówi się o przekazaniu czołgów Leclerc.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jednak jest ciągle tego za mało, by przeprowadzić skuteczniejszą ofensywę. Ukraina i tak pokazuje swoimi działaniami, że warto ją wspierać, posuwając się powoli i zadając Rosji kolejne straty, więc zwiększenie pomocy nie będzie czymś bezcelowym. Należy jednak podkreślić, że Stany Zjednoczone i tak już pomagają najwięcej Ukrainie wspierając wszystkim co możliwe przez co armia amerykańska sama zmaga się z problemami amunicyjnymi. W niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział że Ukraina ma już zapewnione dostawy systemów obrony powietrznej NASAMS (to samo potwierdza rzecznik Pentagonu gen. Patrick Ryder). Ukraina jednak potrzebuje więcej takich systemów, by zapewnić bezpieczeństwo swoim miastom. Jak stwierdził Zełenski, dostarczona już broń nie wystarczy, by zabezpieczyć ukraińską infrastrukturę cywilną. Przekonywał też, że dostarczenie większej liczby systemów opłaci się Stanom Zjednoczonym, bo pozwoli na powrót części Ukraińców do kraju i zmniejszy zależność finansową od USA.

Pytany o to, jakiej broni Ukraina potrzebuje najbardziej, obok obrony powietrznej wymienił systemy HIMARS, artylerię i czołgi. "Myślę, że jeśli dostaniemy czołgi z USA, Niemcy i inne europejskie kraje też nam pomogą w deokupacji ukraińskich miast za pomocą czołgów" – zaznaczył prezydent. Na początku września prezydent Joe Biden zatwierdził pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy wart 675 mln dolarów. Nowy pakiet pomocy obejmie haubice, amunicję artyleryjską, pojazdy Humeee, opancerzone karetki i zestawy przeciwpancerne. Nie należy też zapominać o pomocy ze strony Wielkiej Brytanii i Polski, która zdecydowała się przekazać Ukrainie łącznie ponad 250 czołgów, w tym T-72 oraz PT-91 Twardy, oprócz wcześniej wspomnianych Krabów, zestawów przeciwlotniczych Piorun i innego sprzętu. To pokazuje, że każdy miesiąc krwawej wojny przesuwa granice pomocy dla Ukrainy w postaci coraz to lepszego sprzętu, dlatego nadszedł czas na dostarczenie czołgów. Zachodnie czołgi pozwoliłby na znaczną modernizację sił pancernych Ukrainy pod względem zasięgu, prędkości i kontroli ognia, umożliwiając siłom ukraińskim uderzenie w rosyjski cel oddalony o wiele kilometrów.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Największym moralnym przegranym są jednak Niemcy, które teoretycznie powinny byćprzodującym w kwestii pomocy państwie europejskim. Republika Federalna Niemiec robi wszystko, by tej pomocy militarnej nie udzielić. Niemcy wielokrotnie odrzucały prośbę Ukrainy o czołgi, a minister obrony Christine Lambrecht powiedziała ostatnio, że Berlin uzgodnił z partnerami z NATO, aby nie podejmować takich działań "jednostronnie". Ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba oskarżył niemiecki rząd o ignorowanie próśb Kijowa o czołgi Leopard i bojowe wozy piechoty Marder. Powiedział, że Berlin przedstawił jedynie "abstrakcyjne obawy i wymówki", dlaczego nie dostarcza więcej sprzętu.

Podczas czwartkowej debaty w Bundestagu parlamentarzyści chadeckiej Unii (CDU i CSU) przekonywali koalicję rządową do dostarczenia czołgów Ukrainie. Jednak posłowie socjaldemokratycznej SPD, Zielonych i liberalnej FDP wspólnie odrzucili w głosowaniu tę propozycję. Podczas debaty w tej sprawie głosu nie zabrała minister obrony Christine Lambrecht (SPD). Parlamentarzyści SPD twierdzili, że Niemcy dostarczyły Ukrainie do tej pory „bardzo dużo uzbrojenia", między innymi zestawy przeciwlotnicze Gepard i haubice samobieżne, jednak ten wkład Niemiec jest - wg. nich - "nieustannie bagatelizowany i krytykowany". Poseł CSU Florian Hahn przypomniał, że czekając na obiecaną przez Niemcy broń inne kraje europejskie przekazały swoje zasoby Ukrainie, stając się przez to bezbronne – mimo graniczenia z Rosją. Wypowiedź tego posła można uznać za kontrowersyjną, w obliczu wojny która jest realna lepiej jednak żeby państwa wspierały Ukrainę swoim sprzętem, by to siły ukraińskie nim walczyły niż, żeby Rosja najechała kolejne kraje zmuszając je do walki na własnym terytorium.

Reklama

W połowie września pojawiły się doniesienia, że Niemcy mogłyby stworzyć koalicję państw posiadające Leopardy i pewną cześć tych maszyn przekazać – jak pisała Rzeczpospolita na podstawie propozycji berlińskiego think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR). Takie propozycje padają, ponieważ coraz bardziej rośnie presja na Niemcy, żeby starsze Leopardy alei nowsze Leopard 2 dostarczyć Ukrainie. Minister Spraw Zagranicznych Niemiec w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung" powiedziała, że o dostawie Leopardów 2 powinny zdecydować wszystkie państwa posiadające te czołgi.

Zobacz też

Jednak można przypuszczać, że takie „konsorcjum/sojusz" nie powstanie, Niemcy pokazały to ostatnim głosowaniem w Bundestagu o lub naciskami na Hiszpanę by ta zrezygnowała z przekazania swoich starych czołgów Leopard . Niemcy wolą pomagać finansowo i lawirować.

Reklama

Nie pomagają również apele prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który niedawno udzielił wywiadu dla niemieckiego "Bilda" w którym apelował do niemieckiego rządu o większe wsparcie wojskowe, ponawiając apel przede wszystkim o czołgi mówiąc, "to kwestia przeżycia naszych żołnierzy". A w pewnym momencie nawet stracił cierpliwość mówiąc "jesteście niezależnym krajem, jeśli jesteście gotowi ratować ludzi, to dajcie nam te czołgi, jeśli tego nie chcecie, wasza sprawa, ale nie mówcie wtedy, że "najpierw Stany Zjednoczone, potem Niemcy, potem Polska"

Niemcy jednak nie mają problemu, żeby zatwierdzić dalsze dostawy broni m.in. do Egiptu, Bahrajnu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Sudanu, które uczestniczą w koalicji kierowanej przez Arabię Saudyjską w wojnie w Jemenie. Tylko dla Kuwejtu od 8 grudnia 2021 roku do 13 września bieżącego roku rząd w Berlinie wydał 14 indywidualnych licencji eksportowych o wartości łącznie 1,3 mln euro. Wśród odbiorców dostaw niemieckiego uzbrojenia znajdują się także inne kraje Bliskiego Wschodu i Półwyspu Arabskiego. Oprócz Jordanii i Omanu jest to przede wszystkim Katar, któremu rząd federalny wydał 46 indywidualnych licencji eksportowych na kwotę 20,7 mln euro. Niemiecki sceptycyzm widać także w kręgach związanych z obronnością. Na początku września, gdy napływały pierwsze doniesienia o ukraińskiej kontrofensywie, minister obrony Christine Lambrecht wykluczyła zwiększenie dostaw broni na Ukrainę, mówiąc, że niemieckie zapasy są na wyczerpaniu i że należy utrzymać dostawy, aby zapewnić krajowi możliwość obrony do czasu, gdy będzie mógł wykorzystać pakiet 100 mld euro (87 mld funtów) obiecany przez Scholza w lutym na zakup większej ilości sprzętu.

Reklama

Przeciwnego zdania jest wicedyrektor think tanku Fundacja Badań Strategicznych (FRS) dr Bruno Tertrais mówiąc, że „Ukraina ma szansę wygrać tę wojnę. Z drugiej strony wszystko zależy od tego, co nazwiemy zwycięstwem. Według standardów ukraińskich i zachodnich powinno to być całkowite odzyskanie integralności terytorialnej. Mniejszym sukcesem byłby powrót do linii z 23 lutego. To byłaby porażka Rosji i sukces Zachodu, ale czy zwycięstwo Ukrainy?" Dodajł, że „są trzy elementy ukraińskiej kontrofensywy, pozwalające im odeprzeć armię, która ma przewagę liczebną. Po pierwsze, Ukraina jest stroną broniącą. Z militarnego punktu widzenia ma to znaczenie nie tylko ze względu na liczebność sił obronnych, ale także ich morale. Po drugie, siły rosyjskie mają problemy z personelem, sprzętem i właśnie morale. Po trzecie, wsparcie Zachodu w zakresie sprzętu jest teraz ważnym czynnikiem".

Zobacz też

Zachód obecnie stoi przed poważnym wyzwaniem nie tylko politycznym związanym z ochroną swojego bezpieczeństwa, ale i moralnym. Zachodowi powinno zależeć na tym, żeby wojna zakończyła się jak najszybciej i powstrzymać to co się dzieje- zwłaszcza po kolejnych doniesieniach o zbrodniach popełnianych przez wojska rosyjskie na ludności cywilnej, które kwalifikują się pod międzynarodowy trybunał.

Reklama

Polityka a realia

Reklama

Przekazanie Ukrainie czołgów produkcji zachodniej będzie trudne, ale jest możliwe, a nawet konieczne. Czołgi takie jak amerykański M1A1 Abrams, niemiecki Leopard 2A4 czy francuski Leclerc mają zdecydowanie wyższe parametry niż te, które przekazywano Ukrainie do chwili obecnej, zwykle rodziny T-72M1 lub ich modyfikacje. Ponadto, pula czołgów rodziny T-72M1 w państwach NATO jest skończona i wraz z upływem czasu oraz w miarę trwania konfliktu czołgi są zużywane lub tracone w działaniach bojowych. Jednocześnie jednak czołgi zachodnie wymagają bardziej rozbudowanego zabezpieczenia logistycznego, są też cięższe - masa od 55 ton, w wypadku Leoparda 2A4 czy wczesnych wersji Leclerca, które mogłyby zostać przekazane z nadwyżek państw, które je posiadają - do ponad 65 ton w wypadku Leopardów i Abramsów.

Zobacz też

Autor. Wikipedia/CC BY 2.0

Pierwszym elementem jest decyzja polityczna. O tę wbrew pozorom niełatwo, o czym świadczą choćby decyzje władz Niemiec, które wzbroniły się nawet przed przekazaniem czołgów Leopard 1A5 (starszej generacji, uznawanych za przestarzałe nawet w stosunku do T-72M1R czy Twardych), uzasadniając to obawą przed eskalacją wojny. A eskalacja jak widzimy i tak nastąpiła. Nie ma też wątpliwości, że Ukraina potrzebuje nawet takich starszych czołgów (czy np. wozów wsparcia ogniowego jak francuskie AMX-10RC czy włoskie Centauro B1), bo na wojnie o tak dużej skali wykorzystywane są nawet proste holowane armaty przeciwpancerne i improwizowane pojazdy bojowe.

Reklama
Już niebawem wozy AMX-10RC (na zdjęciu) i VAB mają doczekać się następców - fot. Davric/Wikipedia
Już niebawem wozy AMX-10RC (na zdjęciu) i VAB mają doczekać się następców - fot. Davric/Wikipedia
Reklama

Drugim elementem jest wdrożenie takiej decyzji. I tutaj także nie jest łatwo, bo państwa zachodnie nie mają dużych zapasów nadwyżkowych czołgów nowej generacji. Do kilkudziesięciu wozów Leclerc może przekazać Francja. Niemcy mają pewne zapasy Leopardów 2A4, ale są one niewielkie , w rękach przemysłu, same czołgi wymagają też długotrwałych remontów, podobnie jak wozy posiadane przez Hiszpanię. Większe zapasy mają USA, chodzi tu o czołgi M1A1 Abrams, na przykład te wycofane przez Marines, ale wymagają one specyficznego zabezpieczenia logistycznego i mają masę ponad 60 ton. Francja czy Niemcy będą niechętne przekazaniu czołgów z własnych sił zbrojnych, bo mają ich mało, podobnie jak inne państwa. Jeszcze inną opcją są wspomniane, starsze Leopardy 1, tych według różnych źródeł jest ok. 150 w samym niemieckim przemyśle (nie są w służbie od 2003 roku). Takie pojazdy byłyby potrzebne, jednak jako uzupełnienie.

Autor. 7th Army Training Command/flickr/CC BY 2.0

Zobacz też

Z kolei dostawa fabrycznie nowych czołgów zwiąśzana jest z oczekiwsaniem przez miimum 2-3 lata . Ale trzeba też brać pod uwagę, że konflikt będzie trwać długo. Decyzja polityczna musi więc zapaść.

Reklama

Autorzy: Piotr Miedziński, Jakub Palowski

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama