Reklama

Geopolityka

Nowa Kaledonia - nie pozwolić na upadek państwowości [OPINIA]

Autor. Marie-Lan Nguyen, Wikimedia Commons, CC-BY 2.5

Australia oraz Nowa Zelandia zakładają możliwość wysłania specjalnych, w tym potencjalnie również wojskowych, samolotów po swoich obywateli przebywających obecnie na Nowej Kaledonii. Operacja ewakuacji może objąć także obywateli innych państw. Z kolei Francja wzmacnia dyslokowane tam siły bezpieczeństwa i stara się opanować coraz większe napięcie wewnętrzne w obrębie archipelagu. Jednakże, rozwój wypadków nadal budzi wielki niepokój i to nie w kategorii wielkiej politycznej rozgrywki, ale przede wszystkim losu zwykłych mieszkańców tego terytorium zamorskiego.

Zacznijmy od tego, że na Nowej Kaledonii (fr. Nouvelle-Calédonie) obowiązuje stan wyjątkowy (12-dniowy, a jego potencjalne przedłużenie będzie już musiało wymagać zaangażowania Parlamentu), wskazujący na ograniczenia w zakresie organizacji zgromadzeń (pojawiła się także sprawa nadzoru nad przemieszczaniem się osób po wyspie). Obowiązuje również godzina policyjna od 18:00–6:00 czasu lokalnego. Jednocześnie, nadal zauważa się, iż Francja ma zwiększać kontyngent sił i środków zaangażowanych do zapewnienia bezpieczeństwa w Nowej Kaledonii.

Francja wzmacnia służby policyjne w Nowej Kaledonii, elitarne jednostki są już na miejscu

Mowa jest o setkach (podaje to m.in. Al Jazeera) nowych funkcjonariuszy, żandarmów i zapewne wojskowych, gdy myśli się o sprawach logistycznych i oddaleniu od samej Francji i zwiększonej ochronie obiektowej. Podkreślmy, że już 16 maja szacowano, iż stan 1800 funkcjonariuszy służb, na co dzień znajdujących się Nowej Kaledonii, miał być wzmocniony grupą kolejnych 500.

Reklama

Oprócz patroli i działań w zakresie powstrzymania aktów przemocy, Francuzi już przeprowadzali operacje przywracające normalne funkcjonowanie szlaków komunikacyjnych. Działo się to w oparciu o formacje żandarmerii, w tym elitarnych operatorów z GIGN. W przypadku GIGN, jednostki naturalnie przyciągającej uwagę w przestrzeni mediów, rzeczniczka żandarmerii, Marie-Laure Pezant, w telewizji wyjaśniała, iż jest ona wsparciem dla sił bezpieczeństwa.

Nie da się ukryć, że posiadanie do ok. stu operatorów tego rodzaju jednostki specjalnej staje się uzupełnieniem względem możliwości, którymi dysponują osoby odpowiadające za reagowanie kryzysowe na Nowej Kaledonii. Szczególnie, gdy pojawia się tam już wątek broni palnej oraz podpaleń, a zorganizowane grupy mogą sięgać po eskalację przemocy. Trzeba więc mieć możliwość prowadzenia chociażby zatrzymań zlokalizowanych prowodyrów zamieszek lub (i) osób odpowiadających np. za bezpośrednie naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy i należy to wykonać w warunkach niestabilnej sytuacji w danej dzielnicy lub na obszarach poza miastami. Musimy uzupełnić obraz aktywności GIGN, także pojawieniem się operatorów z elitarnej formacji policji RAID, o których również mówi się w kontekście Nowej Kaledonii.

Czytaj też

VAB-y przeciwko blokadom dróg

W przypadku działań prowadzonych na drodze ze stolicy Nowej Kaledonii do międzynarodowego lotniska La Tontouta, widoczne były także transportery opancerzone (VAB-y oraz Berliet VXB-170), a także sprzęt inżynieryjny oraz ciężarówki, które ze służbami przełamywały sztuczne blokady na drogach. Ich obecność utrudnia m.in. dostęp do wspomnianego lotniska, ale także przekłada się na problemy aprowizacyjne ludności cywilnej. Niestety, z perspektywy bezpieczeństwa Nowej Kaledonii nadal nie można mówić, że doszło do wyeliminowania tego rodzaju utrudnień, gdyż sami protestujący mają podkreślać, że oczyszczone z blokad strefy są na nowo blokowane przez nich po wyjeździe funkcjonariuszy i wojskowych.

Czytaj też

Tak czy inaczej, już od 13 maja skutkuje to paraliżem normalnych form komunikacji lotniczej, a także zwiększoną ilością przemocy. Niepokoje, prezentowane przez media zagraniczne są przede wszystkim widoczne w samej Numei (stolica) oraz innych miejscach wokół miasta. Jednakże, nie wolno zapominać, że zagrożone są inne lokacje np. Kaala-Gomen. Dotyczy to stawiania blokad drogowych, ale przede wszystkim niszczenia mienia oraz plagi kradzieży. Chociaż, oczywiście najbardziej medialne stają się konfrontacje z siłami porządkowymi. Powodem - przynajmniej czymś w rodzaju zapalnika największych napięć od trzydziestu lub nawet czterdziestu lat - była sprawa praw wyborczych. Lokalne wybory miały być bowiem dostępne także dla mieszkańców Nowej Kaledonii, którzy co najmniej od 10 lat mieszkają w Nowej Kaledonii i są osobami de facto napływowymi.

Zmiany w tym zakresie zostały przegłosowane przez francuski parlament (dwie izby). Zwolennicy omawianych zmian w przepisach, zauważali, że ograniczenia były antydemokratyczne i uderzały w swobody znane z innych części Republiki Francuskiej. Lecz przeciwnicy nowych zmian, a de facto przeciwnicy relacji z Francją, odczytali tego rodzaju prawo jako element próby zwiększenia bazy wyborców o profrancuskim nastawieniu. Częstokroć zrównując to ze swoistym uderzeniem w interesy polityczne lokalnych Kanaków.

Niepewność polityczna, a może coś więcej?

Jednakże, trzeba pamiętać w tym kontekście o trzech referendach dotyczących niepodległości Nowej Kaledonii z 2018, 2020 oraz 2021. Każde z nich, szczególnie dwa pierwsze, przyniosły zwycięstwo w warunkach otwartego instrumentu demokracji bezpośredniej zwolennikom pozostania w relacji z Francją. Zaznaczając, że ostatnie z nich można potraktować jako niereprezentatywne, z racji bojkotu stronnictw sprzeciwiających się relacji z Francją.

Co więcej, nie wolno również pominąć faktu, iż interesy Nowej Kaledonii są reprezentowane na szczeblu państwa przez deputowanych do Zgromadzenia Narodowego oraz Senatu, wybieranych właśnie przez mieszkańców tego terytorium zamorskiego (po dwóch do obu izb). Niezbędne jest też stwierdzenie, że Nowa Kaledonia ma swoje struktury samorządu, odnoszącego się do własnych możliwości zarządzania w sprawach lokalnych (Congrès de la Nouvelle-Calédonie).

Czytaj też

I właśnie wyniki referendów należy stanowczo przypominać, jeśli chodzi o obecne wprowadzanie agendy politycznej do rozważań na temat zamieszek. Szacunki mówią, że może w nich aktywnie uczestniczyć ponad pięć tysięcy osób (aby zyskać niezbędny obraz rzeczywistości należy dodać, że populacja oscyluje wokół ok. 270 tys. osób). Informacje płynące z Nowej Kaledonii wskazują też, że ponad dwieście osób zostało zatrzymanych. Co więcej, już ponad sześćdziesięciu członków różnych formacji bezpieczeństwa zostało rannych, co wskazuje na znaczną erupcję przemocy. Nie mówiąc o tym, że są już odnotowane ofiary śmiertelne (sześć osób, w tym dwóch francuskich żandarmów). W mediach społecznościowych część osób biorących udział w zamieszkach pokazuje się nadal z bronią, a w miastach (szczególnie w nocy) wciąż słychać strzały.

Rozwój sytuacji nakazuje zadać pytania o stabilność francuskiego terytorium zamorskiego tu i teraz, mając na uwadze oczy zwrócone obecnie na Francję z racji zbliżających się igrzysk olimpijskich, ale również w dłuższej perspektywie czasu. Zauważmy bowiem, że Nowa Kaledonia jest wkomponowana w myślenie strategiczne strony francuskiej o interesach państwa względem Indopacyfiku. Stąd też liczne, budowane obecnie medialne koncepcje o tzw. aktorach trzecich, którym może zależeć na destabilizacji Nowej Kaledonii i tym samym samej Francji.

Reklama

Warto podkreślić również aspekt surowców znajdujących się w tej części świata – dokładniej rud niklu oraz kobaltu. Jednakże, autor niniejszego opracowania skłania się ku innemu wartościowaniu aspektów długookresowych. Trzeba bowiem widzieć, że tego rodzaju fale przemocy oraz wywołany nimi chaos jest trudny do ustabilizowania, jeśli władze dokonają de facto kapitulacji przed mniej lub bardziej zorganizowanymi grupami przestępczymi. Obecnie, Field Action Co-ordination Cell (CCAT) -mająca odpowiadać za napięcie, uważa oficjalnie, że jest w stanie kontrolować sytuację. Ale trzeba być w tym przypadku bardzo sceptycznym. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę dynamikę tego rodzaju wydarzeń w innych państwach.

Czytaj też

Nie pozwolić na upadek państwowości

Rozważając szerzej casus Nowej Kaledonii, umowna wielka polityka, którą z perspektywy Europy najczęściej rozważamy medialnie, przesłania bowiem wielokrotnie możliwość systemowego upadku państwowości, prowadzącej do kreacji zorganizowanych gangów, grup przestępczych oraz milicji, które nie zamierzają się nikomu podporządkować.

Reklama

Ich agenda polityczna, jeśli takową w ogóle na jakimś etapie wyrażają publicznie, schodzi na drugi plan, a na czoło wysuwają się sprawy ekonomiczne. W tym ostatnim przypadku odnosimy się do możliwości rozwoju działań stricte przestępczych, ale także żerowania grup na ludności lokalnej. Przykładem mogą stawać się „usługi ochrony” sklepów, firm, etc., które inaczej mogą być swobodnie napadane i niszczone. Musimy zdawać sobie sprawę, że w tego rodzaju miejscach kluczowym elementem jest także reputacja w kontekście przestrzeni turystycznych. I w tym aspekcie trzeba zakładać dwie warstwy – informacyjną, odnoszącą się do obrazowania danego miejsca turystycznego w mediach, w tym również w ulokowaniu konkretnej destynacji w świadomości potencjalnych turystów, oraz praktyczną, która obejmuje realne standardy bezpieczeństwa osób spoza danego obszaru.

Czytaj też

Trzeba dodać do tego interesujący wątek, jeśli zauważamy warstwę narracyjną obecnych wydarzeń. Jak wskazują francuskie media, cyt. „w kilku publikacjach na portalach społecznościowych pojawiają się zdjęcia zamieszek w Nowej Kaledonii, w których oskarża się francuską policję o spowodowanie śmierci kilku mieszkańców. Te bezpodstawne oskarżenia pochodzą z kont powiązanych z Azerbejdżanem” -za: France24, M. Paupe. Powoduje to możliwość postawienia hipotezy, że najprawdopodobniej, nie tyle same zamieszki w ich fizycznej eskalacji, co ich rola jest narzędziowo wykorzystywana przez aktorów państwowych przeciwnych Francji.

Azerbejdżan może być elementem działań Francji w Armenii, gdzie pojawiła się szansa na zbliżenie europejsko-armeńskie kosztem relacji z Rosją. Trzeba również uznać, że kanały rosyjskie mogą grać aspektem Nowej Kaledonii z racji postawy administracji Emmanuela Macrona wobec Ukrainy - i szerzej - bezpieczeństwa europejskiego. W tym przypadku naturalnym może być stawianie na kartę nie tylko przemocy służb mundurowych, ale i wątki o „kolonializmie”. Lecz również w tym miejscu trzeba apelować o dystans do nawet nie hipotez, ale tez o omnipotencji rosyjskich służb specjalnych względem świata. Lekcją dla nas winno być to, co zostało wytworzone np. w mediach społecznościowych wokół sprawy niedoszłej wojny Wenezueli z Gujaną, którą miały wykreować rosyjskie służby. Więc tym samym nie powinno się pomagać rosyjskim narracjom, że obecne napięcia w Nowej Kaledonii to nic innego, jak „wojna hybrydowa” Rosji (lub jeszcze lepiej „wdrożenie działań z doktryny Gierasimowa”, itp. konstruktów stricte narracyjnych).

Analogicznie, możliwe jest znaczne aktywizowanie strony chińskiej. Lecz w tym przypadku władze w Pekinie mogą zachowywać się ostrożniej, z racji niedawnej wizyty przewodniczącego Xi Jinpinga właśnie we Francji (niezależnie od jej końcowych efektów polityczno-ekonomicznych, które są kwestionowane). Lecz musimy też zauważyć, że Francja widząc rozwój wydarzeń w Nowej Kaledonii uderzyła w Tik-Toka, ściśle wiązanego ze stroną chińską. Więcej, w tym zakresie można przeczytać w tekście Szymona Palczewskiego „Francja zakazuje TikToka na terytorium zamorskim” Cyberdefence24.

Wracając jednak jeszcze na moment do turystyki, to zauważmy, że wiele z tego rodzaju miejsc, np. po serii ataków terrorystycznych lub zamieszkach (na krócej lub dłużej) traciła właśnie w przypadku turystyki. Obecne informacje o zamknięciu lotniska w Numei, ewakuacji zagranicznych turystów, zapewne również wstrzymane kolejne czartery oraz wycofywane rezerwacje to wielkie zagrożenie dla wszystkich utrzymujących się na Nowej Kaledonii z tej gałęzi przemysłu.

Lekcja z obserwacji sytuacji na Haiti jest dramatycznie prosta

Należy również wrócić do wątku odnoszącego się bezpośrednio do sprawy agregacji kolejnych fal przemocy, jeśli państwo kapituluje względem band i gangów. Dokładniej, można przywołać casus z innej części świata, mianowicie Haiti. Spójrzmy, że abdykacja państwa oraz chimeryczne zachowania społeczności międzynarodowej (w tym mocarstw) skutkują sytuacją, że Haiti jest dziś w rękach zbrojnych band. Co więcej, są one na tyle pewne siebie, że grożą już oni międzynarodowej interwencji policyjnej pod kierunkiem Kenii. Marii Abi-Habib z „The New York Times” wskazuje, że zgodnie z jej rozmówcami „2500 funkcjonariuszy policji (misja zagraniczna - red.) zmierzy się z lepiej wyposażonymi, finansowanymi, wyszkolonymi i zjednoczonymi gangami, niż jakakolwiek misja wcześniej wysłana na Karaiby”.

Czytaj też

Mówiąc wprost, obecnie nie tylko Francja, ale i inne państwa widząc sytuację na Nowej Kaledonii powinny dokładniej analizować losy Haiti, szczególnie w ostatnich latach. Nie można więc być zaskoczonym mocnym stanowiskiem Wysokiego Komisarza Louis Le Franc, mówiącego o tym, że „porządek republikański zostanie przywrócony za wszelką cenę”. Inaczej ceną zaniechania może okazać się właśnie załamanie systemu bezpieczeństwa na archipelagu, a więc ucieczka wielu mieszkańców, zaburzenia w dostawach usług, a także braki względem lekarstw czy żywności. Dlatego, nim wejdzie się na poziom wielkich szachownic i rozgrywek w skali Indopacyfiku, należy zauważyć ten przyziemny wymiar rzeczywistości bezpieczeństwa w danym miejscu i względem konkretnych mieszkańców.

Klucz do Nowej Kaledonii leży w zniwelowaniu nierówności społeczno-ekonomicznych

Równocześnie trzeba podkreślić, że klucz do długotrwałej stabilizacji Nowej Kaledonii nie leży w ilości żandarmów tam wysłanych, ale zmierzenia się Francji z bezrobociem wśród młodzieży (ponad dwadzieścia procent) i szeroko pojmowanymi kwestiami rozwojowymi - od cen żywności, na co zwraca się szczególną uwagę, po możliwości rozwoju edukacyjnego i zawodowego tamtejszych mieszkańców.

Jednocześnie, należy być bardzo ostrożnym względem politycznego definiowania struktury zwanej jako Field Action Co-ordination Cell (CCAT). To ona ma być właśnie odpowiedzialna za eskalację widocznych napięć i jest określana mianem czegoś w rodzaju kolektywu/federacji luźnych struktur. Przede wszystkim, że jej działania mogą być trudne do oceny w momencie rozlania się przemocy oraz wystąpienia zwykłych działań przestępczych (rabunki, szabrowanie, podpalenia, etc.). Tym bardziej, że klasyczne partie pro-niepodległościowe, na czele z FLNKS, odcięły się od przemocy. Wiedzą bowiem dobrze, że w przypadku potencjalnego zaakceptowania takich wydarzeń z jakimi mamy do czynienia obecnie w przypadku Nowej Kaledonii, niemożliwe będzie ich polityczne sterowanie, zaś straty wizerunkowe mogą być niemożliwe do odrobienia w przyszłości.

Czytaj też

Lecz równocześnie, przemoc utrudnia dyskusję nad możliwością zmian na gruncie politycznym, umacniając zwolenników nowych przepisów i przeciwników. Zauważmy, że 13 maja tamtejszy lokalny Kongres, (o którym wspomniano wcześniej) przegłosował uchwałę wzywającą do wstrzymania procedowania przyjętej ostatecznie ustawy konstytucyjnej o wyborze do tego ciała. Lecz i ona została przegłosowana (28 głosów za, 24 przeciw - red.).

To pokazuje zróżnicowanie politycznych postaw w przypadku Nowej Kaledonii, analogicznie, gdy myśli się o układzie sceny politycznej w samej Francji. Obecny wymiar eskalacji przemocy ewidentnie odsuwa możliwość uzyskania szybko konsensusu typowo politycznego. Trzeba bowiem przychylić się do tych głosów, które sugerują, że walki na ulicach i akty przemocy nie mogą przełożyć się na niejako wymuszenie działania państwa. W wymiarze krótkookresowym, dla Francji największym wyzwaniem jest zwalczenie prób niszczenia mienia oraz aprowizacja miast w Nowej Kaledonii. W tym ostatnim przypadku chodzi o umożliwienie powrotu do normalnego funkcjonowania sklepów oraz aptek i zabezpieczenie ich przed kradzieżami. I tutaj kluczową rolę odgrywają chociażby działania podejmowane przez francuskie siły powietrzne, prowadzące przerzut zaopatrzenia do Nowej Kaledonii.

(*Tekst dotyczy szybkozmieniającej się sytuacji, stąd też należy zaznaczyć, że powstał 21 maja 2024)

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. rwd

    Jeśli demokracja jest nieskuteczna, to siły specjalne dadzą radę. W Algierii akurat nie dały, ale to było kilka pokoleń wstecz i mało kto pamięta.

    1. Jan z Krakowa

      rwd. Przy okazji, to akurat w Algierii akurat dały radę, kosztem dużych ofiar, ale de Gaulle którego nie wiem dlaczego lubimy w Polsce, zdecydował o wycofaniu się, zostawiając arabskich zwolenników Francji -- na pastwę losu czyli zemsty zwycięzców, popieranych przez "obóz pokoju i postępu". Co do podobnej obecnej sytuacji na Nowej Kaledonii, będzie to próba skuteczności Francji, czy przywróci tam porządek.

    2. Extern.

      @Jan z Krakowa: Podejrzewam że de Gaulla lubimy dlatego bo w sytuacji gdy Francuzi przegrali to i tak potrafił się tak ustawić u Aliantów że na finiszu przy małych stratach Francuzi wygrali wszystko co tylko dało się wygrać. A u nas kogoś takiego niestety zabrakło. Swoją drogą Francuzi wykazali się większą rozwagą podczas WWII niż powszechnie się o tym pamięta. W końcu w osobie Philippe Petaina jednocześnie obstawiali też wygraną Niemców. My od początku stawiając na zwycięzców, nie zmieniając stron jak Rosjanie, Francuzi, Włosi, Węgrzy czy Finowie i ponosząc największe ze wszystkich narodów koszty, formalnie wygrywając wojnę i tak przegraliśmy wszystko co tylko się dało wtedy przegrać. Co trzeba przyznać jest swoistym rekordem w historii politycznej świata.

    3. rwd

      de Gaulle zdradził nas w Moskwie na koniec prosząc Stalina, by Sikorski o tym się nie dowiedział. W Polsce komuna lubiła go za antyamerykanizm i zrozumienie dla specyfiki realnego socjalizmu.

  2. Monkey

    Ciekawe, kto tam mąci? Komuś Francja na pewno nadepnęła na odcisk na tyle mocno, że ten „ktoś” postanowił się odegrać. Swoją drogą, coś musi być na rzeczy z marginalizacją Kanaków, bo nie chce mi się wierzyć żeby gros tej rebelii stanowili francuscy osadnicy, których prawa francuskie Zgromadzenie Narodowe właśnie rozszerzyło.

    1. Ależ

      To pokłosie braku stworzenia rezerwatów dla tubylców przez Francję .

    2. Monkey

      @Ależ: Jeśli to ironia, to pierwszego gatunku👍🏻

    3. Davien3

      Monkey zapewne Rosja , chiny albo i jedni i drudzy. Oba te kraje są zainteresoane kłopotami Francji zwłaszcza spowodowanymi cudzymi rękoma. Do tego dochodza miejscowe grupy przestepcze widzace dla siebie szanse w upadku rządu.

Reklama