Andrzej Duda kończy prezydenturę. Szatkowski: podniesienie rangi obronności [WYWIAD]

Autor. Łukasz Błasikiewicz/KPRP
Prezydentura Andrzeja Dudy była zdecydowanie korzystna zarówno jeśli chodzi o relacje transatlantyckie, jak i zaangażowanie Polski w NATO oraz obecność Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce – mówi w rozmowie z Defence24.pl Tomasz Szatkowski, doradca Prezydenta Andrzeja Dudy i były ambasador przy Kwaterze Głównej NATO. Ambasador Szatkowski przyznaje jednocześnie, że pewne sprawy, jeśli chodzi o system kierowania obroną państwa, nie zostały załatwione.
Jakub Palowski: Andrzej Duda wkrótce zakończy 10-letni okres sprawowania urzędu prezydenta. W tym czasie w zakresie bezpieczeństwa na pewno pojawiło się wiele wyzwań. Jakie były najważniejsze elementy prezydentury Andrzeja Dudy w zakresie obronności?
Tomasz Szatkowski, doradca Prezydenta Andrzeja Dudy i były ambasador przy Kwaterze Głównej NATO: Na pewno był to okres podniesienia rangi obronności w działaniach państwa, ale też w debacie publicznej. Jeszcze kilka lat przed objęciem stanowiska przez prezydenta Andrzeja Dudę wielu uczestnikom dyskursu politycznego wydawało się, że historia się skończyła, pełne bezpieczeństwo zapewnia sama tylko obecność w NATO oraz Unii Europejskiej i Polsce nie grozi żaden konflikt.
Środowisko, z którego wywodzi się prezydent Andrzej Duda, od początku kładło jednak nacisk na to, że trzeba przyjąć poważniejsze podejście do spraw obronności. Przypomnę, że Andrzej Duda objął prezydenturę niedługo po rosyjskiej aneksji Krymu. To podniesienie rangi obronności przełożyło się na szereg inicjatyw, w tym kwestię podwyższenia wydatków na obronę narodową, o czym wielokrotnie mówił prezydent Duda.
W 2022 roku przyjęto też ustawę o obronie Ojczyzny, która wyszła ze środowiska rządowego, ale była wspierana przez prezydenta. Kolejna kwestia to nowe i szybko ewoluujące podejście do służby wojskowej. To pozwoliło znacząco zwiększyć liczebność Sił Zbrojnych RP. Przypomnę, że w momencie gdy prezydent Duda obejmował swoją funkcję, Wojsko Polskie miało mniej niż sto tysięcy żołnierzy zawodowych.
Gdzie natomiast możemy mówić o niedociągnięciach, w tym we współpracy między prezydentem a MON, rządem?
Oczywiście występowały pewne różnice między prezydentem a poszczególnymi kierownictwami resortu obrony i są sprawy, których nie załatwiono. Przede wszystkim nierozwiązane do końca pozostały fundamentalne sprawy związane z kierowaniem obroną państwa. W tym obszarze obowiązująca Konstytucja i ustawy wprowadzają pewien nieporządek i nie udało się tego jednoznacznie usystematyzować.
Nie udało się również do końca rozwiązać spraw związanych z bardziej elastycznym podejściem do reagowania, podnoszenia gotowości państwa oraz reagowania za pomocą Sił Zbrojnych RP i całego systemu bezpieczeństwa jeszcze przed przekroczeniem progu wojny. W tym obszarze były pewne inicjatywy prezydenta, ale nie do końca udało się je sfinalizować.
Czytaj też
Prezydent ma też swoją odpowiedzialność w zakresie międzynarodowej polityki bezpieczeństwa i obrony. Jakie były najważniejsze działania, przede wszystkim w kwestii NATO i relacji transatlantyckich?
Prezydentura Andrzeja Dudy często kojarzona jest z określeniem „Fort Trump”, ale ono było źle rozumiane publicznie. Nie chodziło bowiem o jedną, konkretną dużą bazę, taki „Nowy Ramstein”, a o zmianę charakteru obecności wojskowej USA na bardziej trwałą. I to osiągnięto dzięki umowie o wzmocnionej współpracy obronnej z 2020 roku.
Czytaj też
Prezydent Duda był niewątpliwie orędownikiem i symbolicznym liderem tego tematu, także dzięki specjalnym relacjom z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Negocjacje były tutaj oczywiście prowadzone przez MON, ale zaangażowanie polityczne prezydenta Dudy było bardzo istotnym wsparciem.
I podobnie sprawa wygląda na poziomie NATO. Podczas pierwszego spotkania z ówcześnie nowo mianowanym sekretarzem generalnym Jensem Stoltenbergiem, jeszcze jako prezydent-elekt Andrzej Duda powiedział, że chce, by było więcej NATO w Polsce i więcej Polski w NATO.
Udało się spełnić te założenia?
Jeśli chodzi o to pierwsze, zdecydowanie tak. Jeśli porównamy poziom obecności sił sojuszniczych w Polsce z 2015 roku i obecnie, to widać, że mamy tutaj wielkie sukcesy. To wzmocniona, wysunięta obecność w ramach NATO EFP, ale też szereg innych nowych form, elementy dowodzenia, składy materiałowe. Istotne jest też to, w jaki sposób NATO jest obecne w Polsce po 24 lutym 2022 roku.
Tutaj zresztą pomocne były wcześniejsze decyzje, choćby wspomniana przeze mnie umowa o współpracy obronnej z USA. Dzięki niej w świadomości amerykańskich wojskowych i co za tym idzie w realnych działaniach Polska stała się ważna nie tylko ze względu na położenie geograficzne czy infrastrukturę, ale też możliwości trwałej współpracy na solidnych podstawach.
Jeśli chodzi o drugie założenie, „więcej Polski w NATO”, postulaty prezydenta Dudy udało się wypełnić tylko częściowo. Stosunkowo większe powodzenie osiągnięto, jeśli chodzi o wojskowe stanowiska w strukturach NATO. Po raz pierwszy w historii na ważne stanowiska w NATO mianowano polskich oficerów, między innymi gen. broni Janusza Adamczaka na stanowisko dyrektora Międzynarodowego Sztabu Wojskowego w NATO i gen. bryg. Krzysztofa Kociubę na stanowisko szefa sztabu Agencji Łączności i Informatyki NATO. Sukcesem było także mianowanie polskiego oficera na stanowisko zastępcy dowódcy SAG-U, czyli grupy NATO zajmującej się pomocą dla Ukrainy.
A stanowiska cywilne?
Mieliśmy pewien postęp, ale nie na takim poziomie, jaki w pełni by satysfakcjonował Polskę. Po raz pierwszy w historii powołano Polaków na określone stanowiska dyrektorskie w poszczególnych dywizjach w Kwaterze Głównej. Jeszcze kilka lat temu nie było żadnego Polaka na kluczowym stanowisku w dywizji zajmującej się planowaniem obronnym, ale – także dzięki zaangażowaniu prezydenta Dudy – udało się to zmienić.
To są ważne stanowiska, niemniej poziom ambicji Polski, wynikający z naszej roli i znaczenia w Sojuszu jest znacznie wyższy. Mam tutaj na myśli stanowiska w cywilnym kierownictwie politycznym NATO, jednak tych nie udało się uzyskać.
Słowem podsumowania można więc powiedzieć, że w zakresie międzynarodowej polityki obronnej prezydentura Andrzeja Dudy była więc zdecydowanie korzystna zarówno jeśli chodzi o relacje transatlantyckie, jak i zaangażowanie Polski w NATO oraz obecność Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce. Szczególnie obecność sił USA i NATO w Polsce wyszła na nowy poziom, a polscy oficerowie objęli kluczowe stanowiska w NATO. Wciąż jednak są kwestie, nad którymi trzeba pracować.
Dziękuję za rozmowę.
balti
Nareszcie...