Reklama

Wywiady

„Jeśli teraz się poddamy, będzie to oznaczać ostateczny upadek demokracji w Gruzji” [WYWIAD]

fot. nato.int
fot. nato.int

Dlaczego w Tbilisi wybuchły protesty i dlaczego „rząd gruziński nie reprezentuje gruzińskiego społeczeństwa”? Wywiad z Aną Tsitlidze, gruzińską polityk, członkinią największej partii opozycyjnej (Zjednoczony Ruch Narodowy), parlamentarzystką od 2020 r., na temat kontrowersyjnej ustawy o zagranicznych agentach.

Natalia Potera, Defence24.pl: W ubiegłym roku Gruzja uzyskała status państwa kandydującego do UE, ponadto za kilka miesięcy odbędą się wybory parlamentarne i wszystko wskazuje na to, że Gruzińskie Marzenie z łatwością mogłoby pokonać swoich przeciwników. W tym tygodniu rząd wprowadził kontrowersyjną „Ustawę o agentach zagranicznych”, która doprowadziła do ogromnych demonstracji w Tbilisi. Jaki był powód tych zamieszek i jaka jest obecna sytuacja w Gruzji?

Ana Tsitlidze: Od miesiąca setki tysięcy Gruzinów protestują przeciwko rosyjskiemu prawu, gdyż tak je trzeba nazwać. Pomimo tego, jak i międzynarodowych wezwań rząd gruziński przyjął tę nową ustawę. Co teraz będzie się działo w Gruzji? Gruzini nie przestaną, bo my walczymy o naszą wolność i naszą integrację europejską i nie ma od tego odwrotu. Będziemy nadal sprzeciwiać się tej decyzji nawet pomimo brutalnych represji i pobić przez siły specjalne Iwaniszwilego, w wyniku których ucierpieli przywódcy opozycji, działacze obywatelscy i młodzi ludzie domagający się poszanowania ich praw. Oświadczenie Gruzińskiego Marzenia bardziej przypomina rosyjskich lub białoruskich urzędników. W Unii Europejskiej położenie geograficzne nie ma znaczenia. Tu chodzi o wartości, a Gruzja dzięki swojej wyjątkowej kulturze i historii jest częścią starej cywilizacji europejskiej.

Reklama

Przeciwko komu lub czemu jest wymierzone to prawo?

Głównym problemem jest to, że kraj będący liderem Partnerstwa Wschodniego po 2012 roku stał się systemem oligarchicznym rządzonym przez prorosyjskich oligarchów. „Wielki plan” Rosji polega na odepchnięciu Gruzji od integracji europejskiej. Po 2012 roku Gruzińskie Marzenie zwróciło się z Zachodu w stronę Rosji. Mamy teraz więźniów politycznych, m.in. Micheila Saakaszwilego, naszego byłego prezydenta, który zdecydowanie opowiadał się za większą integracją z UE. Inni politycy są ścigani z powodów politycznych lub karnych. Zaatakowali wolne media, a teraz postanowili zaatakować i zamknąć organizacje pozarządowe. Dzieje się tak tylko dlatego, że w opinii Iwaniszwiliego organizacje pozarządowe będą problemem w nadchodzących wyborach, zaplanowanych na październik 2024 r.

Jak Pani określiłaby politykę zagraniczną Gruzińskiego Marzenia po lutym 2022 roku?

Wypowiedź urzędników Gruzińskiego Marzenia po rozpoczęciu wojny na Ukrainie była bardzo jasna. Otwarcie oświadczyli, że nie przyłączą się do sankcji wobec Rosji i oskarżyli UE, USA, Ukrainę o doprowadzenie do otwartej wojny. Obwiniali ich o próbę utworzenia drugiego frontu w Gruzji i chęć przeprowadzenia rewolucji w Gruzji. Stosunki między urzędnikami rosyjskimi i gruzińskimi wyglądają bardzo dziwnie. To nie czas na przywrócenie ruchu bezwizowego z Rosją, gdy inne kraje ostatecznie uznały ją za państwo terrorystyczne. To nie czas na wzmacnianie stosunków handlowych z Rosją. To nie powinno się zdarzyć.

Reklama

Czy w Gruzji jest wola przystąpienia do NATO?

Oczywiście naszą aspiracją jest członkostwo w NATO. NATO oznacza dla nas stabilność i bezpieczeństwo, a Gruzja to mały kraj w bardzo specyficznym regionie i NATO mogłoby być gwarantem naszej niepodległości i naszej wolności. Jest oczywiste, że jest to problem dla Rosji, gdyż jej zdaniem ekspansja NATO jest skierowana przeciwko niej. To jest ta sama sytuacja co z Ukrainą. Dla Rosji wszystkie te państwa powinny nadal znajdować się pod jej wpływem.

Czy sądzi Pani, że w okresie panowania Gruzińskiego Marzenia istnieje możliwość przystąpienia do NATO lub UE? Twierdzą, że tak, ale czy to w ogóle możliwe?

Mamy teraz kraj pod panowaniem rosyjskim. To nie jest rząd Gruzji. Należałoby to raczej nazwać „rosyjskim marzeniem”, a nie gruzińskim, bo cele i działania, krótko mówiąc, są takie same jak w przypadku Rosjan. Przy obecnym rządzie nie da się zostać członkiem UE i NATO i nasi międzynarodowi partnerzy nie mają co do tego żadnych wątpliwości. Nie potrzebują żadnego nowego problemu w środku. Mają już Orbana i nie potrzebują drugiej takiej osoby jak on. Dlatego teraz kluczowa jest zmiana rządu w Gruzji.

Czytaj też

Reklama

Czy opozycja ma szansę wygrać wybory w październiku 2024 roku?

Szczerze mówiąc, będzie to bardzo trudne, bo mamy system oligarchiczny, który dysponuje siłami specjalnymi, które z pewnością będą próbowały podważyć legalność wyborów. Sankcje nałożone na jednostki byłyby bodźcem do zmian. Trzeba zniszczyć najbliższe Iwaniszwilemu środowisko, osłabiając go, bo w tej chwili uważa, że może robić, co chce, nawet jeśli oznacza to naruszenie praw Gruzinów.

Czym tegoroczne wybory różnią się od poprzednich?

Podczas ostatnich wyborów doszło do wielu aktów przemocy wobec przywódców opozycji, a Gruzińskie Marzenie sfałszowało wyniki wyborów. Poza tym wcześniej wizerunek Iwaniszwilego był inny. Niestety, społeczność międzynarodowa okazała się bardzo naiwna i wierzyła, że to on jest proeuropejską przyszłością Gruzji, tymczasem on po prostu ukrywał swoje prawdziwe oblicze. Ma pieniądze i prowadzi biznesy w Rosji i zrobi wszystko, aby zwiększyć rosyjskie wpływy w naszym państwie. Obecnie nawet wśród części byłych zwolenników Gruzińskiego Marzenia widać zmianę nastawienia. Teraz rząd ma tylko siły specjalne, niestety też i wszystkie zasoby administracyjne.

Zarówno przedstawiciele polityczni UE, jak i poszczególne państwa członkowskie wyrazili solidarność z narodem gruzińskim. Czasem jednak słowa nie wystarczą. Społeczeństwo gruzińskie jest świadome złożoności procesu akcesyjnego do UE, który najprawdopodobniej potrwa wiele lat. Czego w tej chwili oczekują od UE Gruzini?

Potrzebujemy bardziej konkretnych kroków i działań. Potrzebujemy, aby społeczność międzynarodowa nałożyła sankcje na Iwaniszwilego, jego rodzinę i przedstawicieli służb specjalnych odpowiedzialnych za brutalne walki z pokojowo demonstrującymi obywatelami. Ludzie nigdy nie zapomną, co zrobiły im siły specjalne, jak byli bici i aresztowani. Podnoszą się głosy młodych ludzi, którzy wychowali się w niepodległej Gruzji. Nie znają języka rosyjskiego. Ich drugim językiem jest angielski, francuski lub jakikolwiek inny język europejski. Rząd gruziński to nie naród gruziński. Tutaj ponad 80% Gruzinów opowiada się za większą integracją z Unią Europejską. Jeśli my, protestujący teraz ludzie, poddamy się, będzie to oznaczać ostateczny upadek demokracji w Gruzji.

Czytaj też

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. Podszeregowy

    Bardzo mądra ustawa, przydałaby się też w Polsce. Polacy mają prawo wiedzieć jaki kapitał stoi za większością mediów i organizacji pozarządowych

    1. Zam Bruder

      Jest mała różnica, bo dla Gruzji to albo/albo, czyli Wschód albo Zachód, ale był u nas powiedzmy.że podobny projekt ustawy i niestety interweniował wtedy sam nasz Wielki Brat No i ustawa padła a przydałaby się faktycznie, chociaż są dostępne dane o tym jakie koncerny stoją za poszczególnymi wydawcami i nadawcami, ale wtedy oficjalnie musiałyby z co poniektórych bardzo opiniotwórczo wpływowych "polskojęzycznych" mediów opaść gacie.

    2. Podszeregowy

      Zam Bruder i to jest właśnie clue. W USA, w Niemczech czy we Francji mają ustawy zakazujące koncentracji mediów w rękach obcego kapitału. Ale taka sama ustawa gdzie indziej to automatycznie zamach na "praworządnośc".

  2. [email protected]

    Rosja nie zgodzi sie na wstopienie do NATO

  3. Ależ

    Dobra dobra ale na to Marzenie kiedyś raz zaglosowaliscie i to było o jeden raz za dużo coś jak pierwsze wybory Łukaszenki na Białorusi. Trzeba myśleć co się robi

  4. Krzysztof33

    Jeśli Polacy uważają, że nasza ojczyzna leży w nie najlepszym miejscu, to radzę spojrzeć na Gruzję właśnie.