- Wiadomości
Nowy prezydent Tajwanu. Pogorszenie relacji z Chinami gwarantowane?
Lai Ching-te został zaprzysiężony na nowego prezydenta Tajwanu. To zapowiedź kontynuacji polityki wzmacniania polityki obronnej i zacieśniania więzi z USA. To również gwarancja pogarszania relacji z rządem w Pekinie.

Autor. @iingwen/X
Choć Lai Ching-te wygrał wybory prezydenckie na Tajwanie w styczniu 2024 r., to do jego oficjalnego zaprzysiężenia na prezydenta doszło dopiero 20 maja. Polityk zastąpił dotychczasową głowę państwa, Tsai Ing-wen, która sprawowała urząd od 2016 roku (Lai był wiceprezydentem od 2020 roku – red.).
Prezydentura Lai Ching-te oznacza kontynuację sprawowania władzy przez obóz Demokratycznej Partii Postępowej – polityk tej formacji sprawuje urząd prezydenta Tajwanu nieprzerwanie od 2016 roku. Kolejny prezydent wywodzący się z DPP ma być równoznaczny z prowadzeniem polityki zwiększającej suwerenność Tajwanu i stawianiem w pierwszej kolejności na relacje ze Stanami Zjednoczonymi oraz państwami Azji Południowo-Wschodniej i Pacyfiku (New Soutbound Policy – red.).
Zobacz też
Taki obrót spraw – co zrozumiałe - nie jest w smak Chińskiej Republice Ludowej. „Uparty pracownik na rzecz niepodległości Tajwanu” oraz „niebezpieczny separatysta” - to niektóre określenia, których w stosunku do Lai używał Pekin – czytamy na CNBC. Warto tu wspomnieć, że jeszcze w listopadzie chińskie biuro ds. Tajwanu próbując ingerować w proces wyborczy na Tajwanie zakomunikowało, że ich zdaniem wybór przedstawicieli DPP oznacza „prostą drogę do wojny”.
Wiele wskazuje na to, że podobne komentarze ze strony władz ChRL będą pojawiać się w niedalekiej przyszłości. Dlatego też podczas przemówienia inauguracyjnego nowy tajwański prezydent wezwał do tego, aby Chiny „przestały zastraszać Tajwan politycznie i militarnie”. „Chcemy również ogłosić światu, że Tajwan nie idzie na ustępstwa w kwestii demokracji i wolności” – dodał.
Zobacz też
Lai miał też apelować do Pekinu o „podjęcie, wraz z Tajwanem, globalnej odpowiedzialności za ciężką pracę nad utrzymaniem pokoju i stabilności wokół Cieśniny Tajwańskiej i w regionie – tak, aby zapewnić światu braku strachu przed wybuchem wojny” - czytamy na stronie Polskiej Agencji Prasowej, cytującej agencję Reutera.
„Zanim Chiny zrezygnują z użycia siły w celu inwazji na Tajwan, (nasi) obywatele muszą zrozumieć jedno: nawet jeśli zaakceptujemy wszystkie roszczenia Chin i zrezygnujemy z naszej suwerenności, ambicje ChRL, by zaanektować Tajwan, nie znikną” – kontynuował.
Więcej o niuansach relacji tajwańsko-chińskich i o tym, co może oznaczać wybór Lai Ching-te na urząd prezydenta Republiki Chin na łamach Defence24 pisał red. Robert Czulda. Chwilę po styczniowych wyborach stwierdził on, że Lai jako prezydent Tajwanu jest gwarantem kontynuacji polityki, polegającej na wzmacnianiu obronności i polepszaniu stosunków z Waszyngtonem, „ale z zachowaniem obecnego status quo”.
Zdaniem autora tekstu, brak zachowania wspomnianego status quo może skutkować poważnymi konsekwencjami. „Stanowisko reżimu w Pekinie jest jasne - jakakolwiek deklaracja niepodległości ze strony Tajwanu oznacza automatyczne uruchomienie chińskiej ustawy przeciwko secesji z 2005 roku, która jednoznacznie stwierdza, że Chiny rezerwują sobie prawo do użycia siły militarnej, by zapobiec takim działaniom” - czytamy.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]