Geopolityka
Irański taniec na jądrowym progu [KOMENTARZ]
Iran od lat jest państwem balansujący na progu pozyskania zdolności do zbudowania broni jądrowej. Czy wydarzenia mające miejsce w 2024 r. przybliżają nas do momentu w którym, właśnie to bliskowschodnie państwo stanie się kolejnym pełnoprawnym posiadaczem tego typu broni masowego rażenia? A może wręcz przeciwnie, obecny układ sił zastopuje irańskie dążenia do posiadania broni jądrowej, wiedząc o możliwych reperkusjach długookresowych jakie taka zmiana wywołałaby w całym regionie oraz w wymiarze globalnym.
Pod koniec 2024 r. można zastanowić się nad hipotezą czy niejako uszkodzony irański system odstraszania na Bliskim Wschodzie może najprawdopodobniej zmotywować decydentów do przekroczenia umownego progu państwa o zdolnościach jądrowych. Iran może bowiem poszukiwać nowego punktu podparcia dla swojej polityki regionalnej oraz przede wszystkim w kontekście możliwych napięć z USA. Zauważając, że administracja Donalda Trumpa może zachowywać się diametralnie inaczej, niż ta Joe Bidena właśnie w stosunku do Iranu. Co więcej, nadal w skali świata obecny jest swego rodzaju model północnokoreański, który opiera się właśnie na manifestowaniu swoich nielicznych, ale istniejących zdolności do przeprowadzenia uderzeń jądrowych.
Czytaj też
Erozja klasycznego irańskiego modelu odstraszania
Zauważmy na wstępie, że Iran już zamanifestował swoje zdolności do przenoszenia broni jądrowej, poprzez inwestycję w rozwój technologii rakietowych i jest jednym z liderów w tym zakresie. Lecz w żadnym razie nie zatrzymało to silnej odpowiedzi ze strony izraelskiego lotnictwa dokonanej w 2024 r. Spekuluje się nawet, że Cahal (Izraelskie Siły Obronne) mogły nawet, w toku ostatniego uderzenia na cele w Iranie, porazić jeden z obiektów zaangażowanych w tajny program przygotowania broni jądrowej. Uznając, że strona irańska nie przyzna się do tego, gdyż musiałaby potwierdzić swoje zaangażowanie w ukrywanie sporej części aktywności wokół technologii jądrowych. To zaś wskazuje, że jest on już nie tylko na umownym celowniku Mossadu, ale i lotnictwa. Zwiększając zagrożenie dla jego funkcjonowania oraz obniżając znaczenie strategiczne samego sygnału o pracach nad bronią jądrową. Przypomnijmy, że był to ważny atut chociażby do negocjowania z Barackiem Obamą oraz państwami europejskimi wokół porozumień znanych jako JCPOA (The Joint Comprehensive Plan of Action). I co najważniejsze, samo porozumienie JCPOA stanowiło niejako fakt potwierdzenia bycia przez Iran państwem progowym. Lecz w obecnych warunkach bliskowschodnich i światowych może to przysłowiowo już nie wystarczyć, aby posiadać komfort odstraszania oraz uzyskiwania na drodze dyplomatycznej niezbędnych ustępstw.
Czytaj też
Zauważmy bowiem, że dla strony irańskiej okres ostatnich dwunastu miesięcy nie był w pełni satysfakcjonujący przede wszystkim pod kątem ich pozycji polityczno-militarnej w całym regionie. Pierwszym wątkiem jest ostateczna ocena skutków wyprowadzenia dwóch bezpośrednich uderzeń na Izrael. Przez ostatnie lata straszak zmasowanych uderzeń rakietowych (lub saturacyjnych, z wykorzystaniem wielu środków napadu powietrznego i nawet uderzeń cyber) był ważną częścią agendy działań irańskich. Nie tylko wobec samego Izraela, bowiem podobne kwestie można było zauważyć chociażby przy zagrożeniu dla amerykańskiej infrastruktury wojskowej i przemysłowej w regionie. Analogicznie jeśli chodzi swego rodzaju presję na państwa Zatoki, na czele z Królestwem Arabii Saudyjskiej (szczególnie jeśli chodzi o możliwość zaatakowania saudyjskich obiektów pozyskiwania surowców energetycznych.
Izrael pod ostrzałem, ale czy skutecznym?
Obecnie, chociaż Iran potrafił porazić cele na terytorium Izraela, osiągnął przede wszystkim w tym aspekcie sukces operacyjny. Albowiem pierwsze uderzenie spotkało się z ważną mobilizacją partnerów oraz sojuszników Izraela w regionie i to w wysoce niesprzyjających warunkach dla władz izraelskich. Pamiętając, że wówczas Izrael borykał się z krytyką jego postępowania w Gazie oraz szerzej ze sporą niechęcią do premiera Binjamina Netanjahu. Zaś i tak, obrona Izraela uzyskała spory zasięg terytorialny oraz sprzętowy, pomijając nawet samą własną obronę powietrzną po stronie Cahalu. Izraelczycy nie zostali tym ani zastraszeni, ani też wspólnota regionalna i międzynarodowa nie zadziałała, aby ocenić, że Iran umownie wygrał tą wymianę ciosów. Tym bardziej jeśli chodzi o zwiększenie swojej mocy odstraszania.
Jeszcze gorzej wypadło drugie uderzenie, które oczywiście nie spotkało się, z aż taką mobilizacją w regionie, ale już kontruderzenie mogło być o wiele bardziej bolesne dla samych Irańczyków. Przede wszystkim, to Izrael udowodnił, że wbrew potencjalnemu przeciekowi o jego planach uderzenia (choć w tym przypadku należy pozostać dość ostrożnym) jest w stanie przeprowadzić o wiele bardziej skomplikowaną operację połączoną. W dodatku porażone miały zostać kluczowe systemy irańskiej obrony przeciwlotniczej, a szczególnie te rosyjskiego pochodzenia. To właśnie one miały być niejako gwarancją efektywnego chronienia irańskiego nieba przed działaniami Cahalu.
Czytaj też
Amerykanie z większą pewnością wobec Iranu?
A teraz można tylko zastanawiać się ile obaw może budzić potencjał powietrzny i morski strony amerykańskiej, który cały czas znajduje się w strefie odpowiedzialności (AoR) Dowództwa Centralnego (CENTCOM). Już nawet administracja Joe Bidena zasygnalizowała to wykonując uderzenia bombowe na cele w Jemenie, wykorzystując do tego również maszyny o technologii stealth (utrudniające ich wykrycie przez radary, których jemeńscy Huti raczej nie pokusiliby się o włączenie, gdyby nawet przyjąć, iż posiadaliby w miarę sprawny system obrony przeciwlotniczej). Widzimy więc erozję dwóch filarów odstraszania strony irańskiej, a więc groźby zmasowanych uderzeń rakietowych, wspieranych przez systemy bezzałogowe oraz właśnie obrony powietrznej zdolnej do zadania jakiś strat przeciwnikowi, poprzez pewne nawet ograniczone transfery uzbrojenia wyprodukowanego w Rosji. Nie można również pominąć faktu, że uderzenia na Izrael zapewne nie pozostaną bez wpływu na zdolności obronne i innowacje przemysłowe po stronie izraelskiej zbrojeniówki. Także znów może pojawić się sprawa uzyskania pewnych elementów przewagotwórczych po stronie Cahalu (wiedząc, że cały czas doskonalony jest izraelski system wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej).
Co więcej, jeśli potwierdzi się zaatakowanie obiektów związanych z tajnym programem jądrowym to wspomniana erozja odstraszania na płaszczyźnie strategicznej stanie się jeszcze bardziej widoczna. Sugerując, że państwo progowe już nie jest w stanie oddziaływać na psychikę decydentów u swojego największego rywala regionalnego, a tym bardziej w skali relacji z USA. A przecież za chwilę, dokładnie 20 stycznia 2025 r. swoje urzędowanie rozpocznie prezydent Trump i jego administracja. Zaś część obserwatorów wskazuje, że w trakcie pierwszej kadencji wspomnianego Trumpa wielkim wysiłkiem (lub jak twierdzi sam Trump w oparciu o jego osąd sprawy) udało się zatrzymać przygotowania do amerykańskiego uderzenia właśnie na Iran, co było pochodną strącenia amerykańskiego bezzałogowego statku powietrznego wykonującego misję ISR. Wraz z uderzeniami Cahalu bezpośrednio na Iran, nowa administracja amerykańska nie musi mieć podobnych wątpliwości w przyszłości. Testując chociażby Irańczyków w kluczowych dla ich polityki miejscach w regionie, tj. na akwenie Zatoki oraz Cieśniny Ormuz. Wiedząc, że wobec Amerykanów najważniejszym elementem odstraszania/zastraszania jest przede wszystkim groźba wprowadzenia działań wymierzonych w swobodę nawigacji. Albowiem to uderzałoby w rolę, jaką USA wypełniają od lat w regionie gwarantując bezpieczeństwo morskiej żeglugi (szczególnie pod kątem ochrony transferu surowców energetycznych).
Czytaj też
Granica przesunięta w skali Bliskiego Wschodu
Izraelskie uderzenia na Iran zwyczajnie przesunęły granicę na niekorzyść strony irańskiej, co zapewne nie było celem pierwotnym ich własnych ataków na Izrael. Lecz niekorzystne oceny efektywności odstraszania konwencjonalnego i grożenia statusem państwa progowego nie muszą być jedynymi, które władze w Iranie mogą wziąć pod uwagę, myśląc o przeskoczeniu na kolejny poziom w swoim dotychczas tajnym programie jądrowym. Zauważmy, że mocnym osłabieniem irańskiej pozycji jest los ich aktorów proxy, a więc podmiotów niepaństwowych, które w regionie odgrywały rolę swoistego ramienia zbrojnego na wypadek eskalacji np. w relacjach z Izraelem. Hamas zapewne jeszcze przez długi okres czasu będzie musiał odbudowywać swoje zdolności bojowe, kadrowe i sprzętowe. Oczywiście, zamachami z 7 października 2023 r. zatrzymano rozwój trendu normalizacji relacji państw arabskich z Izraelem, zainicjowanego słynnymi Porozumieniami Abrahamowymi. Blokując przede wszystkim możliwość osiągnięcia jakiejś formy porozumienia strategicznego między Królestwem Arabii Saudyjskiej i wspomnianym Izraelem.
Jednakże, powrót do władzy Donalda Trumpa może oznaczać również powrót do tych procesów nad którymi pracowała jego administracja w toku pierwszej kadencji. I nie da się wykluczyć, że amerykańsko-saudyjskie interesy oraz pewne nowe otwarcie personalne pozwoli na przynajmniej odwrócenie negatywnej atmosfery. Jeszcze większe aktywo regionalne, jakim miał być Hezbollah również nie uzyskało pokładanej w nim skuteczności związania strony izraelskiej. Nie tylko nie było w stanie uzyskać inicjatywy w działaniach wobec Izraela, ale również nie było w stanie zabezpieczyć znacznych zasobów, które we współpracy z Irańczykami udało im się zgromadzić. A mowa o systemach rakietowych, ale również wiedzy poszczególnych dowódców i komendantów tej organizacji, których zaatakowano z użyciem kombinacji tajnych operacji wywiadu izraelskiego oraz późniejszych kinetycznych ataków Cahalu. Wiele pytań rodzi się również względem chyba najbardziej dziś efektywnego projektu proxy w postaci jemeńskich Huti. Lecz i tu można mieć dwie wątpliwości, pierwszą wobec sterowalności samych Huti, a drugą wobec ich zdolności do kontynuowania ataków z racji możliwych problemów z ich zaopatrywaniem. Szczególnie, że w ostatnim czasie zauważyć się da operacje już nie tylko koalicji pod wodzą USA nad Jemenem, ale już niczym nie ograniczone uderzenia Cahalu.
Czytaj też
Syria i utrata huba logistycznego
Jednocześnie, należy zakładać, że bolesnym mogły się okazać uderzenia izraelskie na sieci przerzutu materiałów, wyposażenia i amunicji. Lecz ich skala jest dla analityka trudna do pełnego zobrazowania, gdyż możemy posiłkować się jedynie szczątkowymi informacjami i to przede wszystkim ze strony Izraela. Nie da się przy tym pominąć, że Irańczykom zamknął się wysoce komfortowy hub logistyczny. W ostatnim miesiącu 2024 r. upadł bowiem reżim Baszszara al-Asada w Syrii. I tym samym, zmniejszyła się możliwość wykonywania kamuflowanych lotów czarterowych na syryjskie lotniska i wykonywania działań logistycznych już z użyciem szlaków wiodących do Libanu, ale również i innych kierunków regionalnych. W dodatku, sam Iran nie był skłonny (lub nie był w stanie) udzielić pomocy władzom obalanego dyktatora Syrii. To wszystko osłabiło niewątpliwie pozycję Iranu, który ma przecież wysoce rozbudowane aspiracje regionalne i nie tylko takie, jeśli spojrzy się np. na wsparcie udzielone stronie rosyjskiej przy ich agresji na Ukrainę (transfer słynnych bomb latających/systemów bezzałogowych z rodziny Szahid).
Co najważniejsze wpływając negatywnie również na pozycję irańską wobec nie tylko przeciwników oraz rywali, ale także właśnie państw im sprzyjających w tym Rosji oraz ChRL. Zmniejszając coś w rodzaju zdolności do działań autonomicznych na korzyść tych ostatnich, a powodując potrzebę bycia biorcą ochrony od nich z wszystkimi tego reperkusjami strategicznymi dla polityki, wojska czy też gospodarki. Należy również zapytać się o wrażliwość wewnętrzną systemu władzy w Iranie, szczególnie pod kątem przeobrażeń społeczno-politycznych, widocznych m.in. pod kątem zmian demograficznych. Ważna jest w tym wszystkim sprawa efektywności ekonomicznej państwa. W tym miejscu można i należy postawić sobie pytanie czy odpowiedzią na takie dylematy strategiczne może być przyspieszenie prac nad własną bronią jądrową i jakaś forma zamanifestowania zmiany status państwa na dysponujące odstraszaniem jądrowym. Odpowiedź musi brać pod uwagę przede wszystkim współczesny status i pozycję Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i po części chociażby Pakistanu. Przede wszystkim w obu przypadkach państwa te zyskały nową jakość w relacjach z silniejszymi sąsiadami i rzeczywiście uzyskały znaczne zdolności odstraszania, w de facto niesprzyjających warunkach regionalnej architektury bezpieczeństwa.
Czytaj też
Iran skorzysta z modelu północnokoreańskiego?
O wiele lepiej to jest uwidocznione oczywiście w przypadku KRLD, której władze mogą sobie pozwolić na więcej na arenie międzynarodowej. W dodatku, utwardzając własną politykę wewnętrzną, bez obawy, że mogłoby dojść do większej ingerencji zewnętrznej. Lecz rodzi się w tym miejscu pewien błąd uproszczonego myślenia o różnych podmiotach państwowych. Przede wszystkim, KRLD miała i ma nadal dość specyficzne ulokowanie zwiększające szanse na efektywne pozycjonowanie własnych jądrowych zdolności. Co więcej, już wcześniej była państwem o dużej umiejętności do odseparowywania własnego społeczeństwa od czynników zewnętrznych z zastosowaniem narzędzi totalitarnych. Iran jest o wiele bardziej państwem otwartym, a jego społeczeństwo może sobie pozwolić na relatywnie więcej. To sprzyja np. aktywności wywiadowczej innych państw, zaniepokojonych irańskim programem jądrowym. A przez to, sam program, jak wykazała jego historia jest o wiele bardziej podatny na różne formy sabotażu, cyber operacji (STUXNET), dywersji, a nawet być może ataków kinetycznych (przy założeniu, że Izrael rzeczywiście poraził jakiś ośrodek w ostatnim uderzeniu lotniczym). Próba uzyskania statusu państwa jądrowego przez Iran może tym samym wiązać się z większym ryzykiem dla stabilności kraju i jego bezpieczeństwa, niż ten sam proces wykonany przez KRLD.
Jednocześnie, nawet uzyskanie zdolności odstraszania jądrowego przez Iran, wymierzonych w Izrael i USA, może w ostatecznym rozrachunku nie zagwarantować akceptowalnej stabilizacji. Nie od dziś bowiem wiadomo, że jądrowy Iran byłby motorem zmian w zakresie działań wokół broni masowego rażenia po drugiej stronie Zatoki, a może nawet sięgać, aż po Egipt i Turcję. To zaś sprzyjałoby nie tylko wyścigowi zbrojeń w zakresie broni jądrowej, ale także innych konwencjonalnych zdolności bojowych. Nagle mogłoby się okazać, że Iran nie byłby w stanie utrzymać tempa, które sam sprowokował przejściem z pozycji państwa progowego do państwa posiadacza broni jądrowej. Cały czas mowa bowiem o systemie naczyń połączonych, a nie tylko jednowymiarowym patrzeniu na Bliski Wschód. Nie mówiąc o takich aspektach, jak zmieniłoby się postrzeganie Iranu przez inne państwa na Zachodzie.
Czytaj też
Obecnie amerykańskie narracje o obronie przeciwrakietowej na wypadek ataku Iranu były raczej mało efektywne na gruncie europejskim. Lecz z Szahidami na Ukrainie i głowicami jądrowymi w kraju Iran zapewne znalazłby się w innym miejscu jeśli chodzi o dyskusję o bezpieczeństwie. I o wiele trudniej byłoby przekonywać, że ze stroną irańską można dyskutować o współpracy, a tym bardziej o bezpieczeństwie. Tym samym, rzeczywiście władze w Iranie lub pewne frakcje mają bardzo trudny dylemat w zakresie odbudowania zdolności do efektywnego odstraszania u progu nowej prezydentury Donalda Trumpa w USA. Czy broń jądrowa może być odpowiedzią? Raczej jedynie krótkookresową. Co więcej, to co sprawdziło się w warunkach Indopacyfiku w żadnym razie nie musi sprawdzić się w warunkach bliskowschodnich. Tym samym, nad wyraz niebezpiecznym jest przekładanie modelu KRLD w ujęciu 1 do 1 na potencjalne działania irańskie.
Przyszłość
Warto tez dodac ze to nie KIM jest szalony z Atmem - a predzej IZeal uzyje atmou bo tam rzadza szalni ludobujcy.
Przyszłość
Co do atmou nieleglnego to nie Iran go ma ale IZeal (okoloi 80 atamowek ocenia sie) Warto tez wiedziec ze to nie Korea POlncna dziala "szalenie" czy Iran. Bardzo zrownwazenie - ale Irzeal atakuje jak popadnie glownei cywilow czy tez dzinnikarzy czy tez ONZ. Gdybyy to robil inny kraj medja by go zjady. Ale...widomo kto ma media ten mowi co wypada. Takie posumwanie tego roku
Rusmongol
No tak. Nie zapominaj że trybunał w Hadze osadził Netanjahu a wszystkie kraje UE i USA , nieszczerze lub szczerze, nawołują Izrael do zaprzestania ataków na gaze. Z drugiej strony zresztą wygląda to podobnie. Chiny niby mówią do Rosji żeby zaprzestała grabieżczego ataku na Ukrainę, a jednak ja w tym wspomagają i mówią że krocza z Rosją ręką w rękę w budowaniu pokoju na świecie, czytaj w wojnie i imperializmie.
Przyszłość
No nie - Jednak jest róznica. Atak na Krym gdzie meiszka 70% Rosjan ma sie nijak do zajecia Gazy - gdzie mieszka 0% Izealitow. To onbca ziemia dla nich. A nie wlasna. Ofiary cywlne - na Ukrainie 12 tys *(Jedna ze spokojnszych wojen swiata) Dla potrwnaia Irak 655 tys, Jemen 550 tys. W palestynie 44 tys (czyli 4 razy wiecej niz na Ukrainie) A dodam ze Gaza jest wielksci POLOWY WARSZAWY. A Ukraina 2 razt wieksza niz Polska. Nie ma tego nawet jak porwnac. Ataki na ONZ, NA Abasady Nielegalne atmowki. - jak mozesz porowanc- to jak jakby porwac kradziez chleba z morderswem. I myslsiz ze domagaja sie arsztwania Nataniahu? Hipkryci
Zam Bruder
Streszczenie. Zwycięzca na Bliskim Wschodzie jest jeden ; to Izrael, który po kolejnym obezwładnieniu swoich największych wrogów w regionie... "cudzymi" rękoma - zapewnił już sobie w zasadzie strategiczne bezpieczeństwo co najmniej na najbliższą dekadę (bo chyba przy niestabilnym, nieprzewidywalnym obecnie świecie sięgać dalej w przyszłość nie ma najmniejszego sensu) Po perfekcyjnym rozprawieniu się z Hezbollahami i moim zdaniem sprowokowanej równie skutecznej ostatecznej rozprawie z Hamasem - na placu boju ostał się tylko Iran, upokorzony, żądny odwetu ale już...praktycznie bezbronny - niezdolny (jak tu oceniono) do równorzędnej konfrontacji z Izraelem i co gorsza także do równie ważnej psychologicznej strategii odstraszania. Przedkładając rozbudowę konwencjonalnego arsenału ofensywnych broni nad rozwój nowoczesnego lotnictwa i obrony powietrznej - w starciu z takim technologicznie zaawansowanym przeciwnikiem jak Izrael i jego sojusznik - przegrał.
Przyszłość
W koncu po tysiacach lat to co im sie nie udalo w starzytnm Egipcie, Babilini, Potem Grecji (Na czesc walk z Grekami jest slynna 7 ramenna Hanuka- to symbol wojskowy nie religjny) z Rzymem, Fenicjanami, nawet z Hitrelem - teraz sie udalo dzieki USA.
Rusmongol
Iran może dopiero przegrać. Trump im pamięta. A czuje teraz słabość Iranu. Nic nie wiadomo.
Zam Bruder
Uzupełnię swój wcześniejszy zasadniczy komentarz jeszcze niezbędną puentą ; Iran starcie z Izraelem całkowicie przegrał, utracił i tak dotąd marne zdolności obrony powietrznej swojego kraju oraz kluczowych obiektów zarówno programu nuklearnego jak i infrastruktury militarnej ; jego niebo jest otwarte na przestrzał na każdy kolejny atak i jest on tylko kwestią czasu a limesem dla jego wyprowadzenia będzie objęcie prezydentury przez Donalda Trumpa. Jeżeli on nastąpi - będzie z pewnością niszczący dla irańskiego programu jadrowego i nie pozwoli w przewidywalnym czasie powrócić Teheranowi do punktu wyjścia. Jest tylko mały haczyk ; stanie się tak o ile pozwoli na to sytuacja międzynarodowa którą na xhwilę obecną chyba trudno przewidzieć. I jeszcze jedno ; czego w przeciwieństwie do Koreii Pólnocnej zabrakło Iranowi aby bezpiecznie rozwijać program atomowy? Stolicy wroga w zasięgu nawet artylerii lufowej.
Rusmongol
Zam. Moim zdaniem się mylisz co do Korei płn. Atutem Korei płn jest wielki brat za granicą. Seul to tylko jeden z aspektów tej gry.
Zbyszek
Co świadczy o skuteczności izraelskiego ataku na Iran? Podobnie - co świadczy o nieskuteczności irańskiego ataku w październiku?
Vixa
Iran dał tylko radę zapodać rakiety balistyczne w Izrael, oberwał za to niemiłosiernie, jedyny wniosek nasuwa się sam: głowice A są niezbędne. Izrael ma takowe i posiadanie ich przez drugiego gracza w tym rejonie uspokoi zapędy Żydów. Nie wiem skąd twierdzenie, że jeden silny wariat w regionie to gwarancja pokoju...