Reklama

Geopolityka

Irański atak rakietowy na Izrael - ocena sytuacji regionalnej

Fot. IDF
Fot. IDF

Irańskie uderzenie na Izrael ponownie doprowadziło do pytań o stabilność sytuacji międzynarodowej na całym Bliskim Wschodzie. Tym bardziej, już teraz należy spróbować dokonać tymczasowej analizy sytuacji oraz możliwych reperkusji nocnych wydarzeń z 1 na 2 października 2024.

Iran zaatakował już drugi raz bezpośrednio Izrael. Sytuacja jest nadal wysoce dynamiczna, szczególnie z racji możliwych kontruderzeń Izraelskich Sił Obronnych (Cahal) na cele zlokalizowane w całej przestrzeni Bliskiego Wschodu. Jednakże, niejako na bieżąco można pokusić się o kilka kluczowych ocen obecnych wydarzeń (noc z 1 na 2 października 2024). Pierwszym z nich jest wskazanie, że Iran zaatakował, gdyż z jego perspektywy przekroczona została swoista masa krytyczna względem sieci zależności z partnerami i sojusznikami regionalnymi, którzy nie mają charakteru państwowego.

Reklama

Hezbollah w defensywie i pomoc ze strony Iranu

Przede wszystkim strona izraelska w sposób zaskakujący i systematyczny rozpoczęła paraliżowanie aktywności Hezbollahu w Libanie. Oczywiście, punktem startowym stała się tajna operacja służb specjalnych mająca na celu doprowadzenie do serii eksplozji urządzeń, które mieli przy sobie członkowie Hezbollahu. Wpływająca na morale tej organizacji, ale przekładająca się później również na szereg działań centrów dowodzenia Hezbollahu. Te ostatnie dzięki temu stały się również celami, skutecznie rażonymi przez izraelskie siły powietrzne i być może również inne tajne operacje służb specjalnych oraz sił operacji specjalnych.

Czytaj też

Co więcej, Izrael dokonał również penetracji już samego terytorium libańskiego w rejonach przygranicznych z użyciem formacji lądowych. Doprowadzając do uszczuplenia możliwości działań nękających za pomocą artylerii oraz broni lekkiej. Nie wspominając o działaniach saperów i wojsk inżynieryjnych, które za cel obrały mozolnie tworzone konstrukcje podziemne, analogiczne do tych z którymi Cahal spotykał się w Gazie. Za wysoce prawdopodobne należy brać hipotezy, że miały one posłużyć do symultanicznego uderzenia na Izrael z wspomnianym Hamasem. Zaś obecnie stanowiły groźbę, że Hezbollah samodzielnie będzie próbował powtórzyć, potencjalnie na większą skalę, atak terrorystyczny z października 2023 r. wyprowadzony z Gazy. Trzeba też zauważyć, że w ostatnich dniach Izrael dokonał porażenia licznych baz materiałowych oraz sprzętowych Hezbollahu, ze szczególnym uwzględnieniem największego ich atutu w postaci systemów rakietowych. Tym samym, Iran (lub/i Strażnicy Rewolucji) stracili ważne ogniwo w swej polityce wywierania presji na stronę izraelską.

Reklama

Rozmontowywanie irańskich proxy w regionie

Nie bez znaczenia były również kolejne uderzenia lotnicze Cahalu na cele w Jemenie. Dokonywane w okolicach kluczowych dla Huti (kolejnej proirańskiej siły niepaństwowej w regionie) portach, które są niezbędne dla sprawnego funkcjonowania ich reżimu na kontrolowanym jemeńskim terytorium. Wobec czego, de facto Iranowi pozostał własny arsenał rakietowy, myśląc o wykazaniu wsparcia Hezbollahu i pokazaniu. Sygnalizując, że nie zamierza tolerować rozmontowywania własnych aktywów w regionie. Można również dodać, iż Iran i jego służby specjalne są wściekłe za serię kompromitacji osłony kontrwywiadowczej także w samym państwie. Odnosząc się do serii akcji, najprawdopodobniej izraelskich służb specjalnych, zarówno na terytorium Iranu, jak i w domenie cyber.

Czytaj też

Na obecną chwilę należy też podkreślić znaczenie obecnych uderzeń względem sytuacji międzynarodowej. Po pierwsze, chodzi o wybory w USA i postawę obecnej administracji na czele z Joe Bidenem. Jeśli Amerykanie nie zareagują w sposób stanowczy, a przecież opowiadali się mocno za deeskalacją napięć w regionie, to w wewnętrznej kampanii wyborczej ten wątek stanie się narzędziem dla Donalda Trumpa i JD Vance. Ostrze krytyki zostanie skierowane przeciwko Kamali Harris, jako wiceprezydentowi państwa. Pamiętając, że sam Donald Trump i jego akolici mocno już akcentowali w przeszłości swój ostry antyirański kurs oraz znaczenie Porozumień Abrahamowych. Przeciwstawiając to słabości obecnej administracji w relacjach z Iranem (odstraszanie od ataków na Izrael) oraz niemożności zaaktywizowania większej ilości państw arabskich do działań przeciwko Huti (jednie Bahrajn).

Reklama

Duża swoboda operacyjna dla działań rządu w Izraelu

Oczywiście, atak na Izrael daje nowe paliwo dla tworzenia jedności wokół obecnych władz tego państwa. Binjamin Netanjahu oraz nawet najbardziej radyklani członkowie jego gabinetu otrzymali obecnie narzędzie do wywierania dalszej presji na Hezbollah oraz Hamas. Nie wspominając o możliwych uderzeniach już bezpośrednio na Iran i jego zasoby regionalne. Mówiąc o możliwościach uderzeń, można zauważyć, że takich potencjalnych celów jest wiele po stronie irańskiej. Przede wszystkim można domniemywać, że najłatwiejszym odwetem będą uderzenia cyber w witalne punkty państwa irańskiego oraz jego potencjału obronnego czy też infrastruktury krytycznej.

Czytaj też

Możliwe są scenariusze ataków na bazy rakietowe, szczególnie Strażników Rewolucji, ale przede wszystkim składy oraz produkcję systemów rakietowych. Nie muszą to być od razu uderzenia powietrzne, mogą to być równie dobrze akty sabotażu oraz dywersji rozłożone w czasie. Iran może również być rażony jeśli chodzi o jego kadry, szczególnie Strażników Rewolucji/Sił Ghods działające w całym regionie. Zwróćmy uwagę, że np. irańskie okręty/statki są kluczowe dla działań Huti na obszarze Morza Czerwonego, a na ich pokładach muszą znajdować się specjaliści niezbędni do obserwacji i namierzania celów, a także łączności z Huti. Analogicznie w Libanie, Syrii czy też Iraku. Nawet samo wywarcie presji psychologicznej na system państwa irańskiego może być elementem skomasowanej odpowiedzi, w tym z zastosowaniem działań operacji psychologicznych PSYOPs. Można dziś podsumować, że Izrael dysponuje większym zasobem możliwości odpowiedzi niż ma w tym samym czasie Iran.

Ocena skutków ataku będzie wysoce utrudniona

Pytaniem z którym będziemy się mierzyć w najbliższych godzinach i dniach to stan izraelskiego systemu wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Już samo spojrzenie na krytykę „Iron Dome” wskazuje, że będzie przy tym wiele niedopowiedzeń i uproszczeń. Od zrozumienia, że mowa o różnych systemach w tym kluczowych Arrow 2 i 3 w tym akurat wypadku, aż po zrozumienie, że nie można było wystrzelić wszystkiego, czym się dysponuje. Szczególnie, że pociski najbardziej zaawansowane technologicznie muszą być również w rezerwie na wypadek eskalacji i nawet otwartej konfrontacji między oboma państwami. Co więcej, żaden system nie strąca 100 proc. celów powietrznych, szczególnie gdy druga strona ma doświadczenia i cały czas stara się zrozumieć przeciwnika oraz jego taktykę. Co by nie mówić, Iran w ostatnich latach, przy mizerii wielu sektorów własnych sił zbrojnych, postawił na systemy rakietowe i bezzałogowe, osiągając w tym sukcesy. Trzeba też uznać, że część przysłowiowego urobku analitycznego mogła do nich trafić, jeśli myślimy o działaniu nowoczesnych systemów opl/opr, od partnerów z Rosji i nie tylko Rosji.

Czytaj też

Równie interesującym staje się obserwowanie internetowych narracji odnoszących się do strat izraelskich. Szczególnie, jeśli chodzi o „utratę F-35 Adir” i zniszczeniach w bazie sił powietrznych Nevatim. Raz dlatego, że pojawiają się one również w przestrzeniach prorosyjskich i są mocno kolportowane w celu wskazania, że zachodnia technika wojskowa nie wytrzymała uderzeń. Dwa, dlatego, że siły powietrzne Izraela od lat stanowiły i stanowią pewien punkt odniesienia dla jego wrogów, którzy nie mają sił i środków, aby zapobiegać ich swobodzie operacyjnej. Przede wszystkim, spoglądając na sam Iran, zauważmy, że właśnie Adiry budziły największe obawy i to nawet nie dla znajdującego się w tragicznym stanie lotnictwa, ale też wzmacnianego komponentu lądowego obrony powietrznej. Mówiąc wprost, należy zachować znaczną ostrożność względem tego rodzaju dywagacji o finale uderzeń na bazę lotniczą.

Czytaj też

Wiedząc, że Izrael oczywiście podzieli się ze swoim społeczeństwem potencjalnymi danymi o ofiarach wśród ludności cywilnej. Lecz zupełnie będzie filtrował, za pomocą cenzury wojskowej, dokładne dane o zniszczeniach wojskowych i wśród infrastruktury krytycznej. Tak, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo efektywnego procesu analizy strat jeśli chodzi o analityków irańskich. Co więcej, nawet oceny satelitarne zewnętrzne i przecieki należy traktować w sposób pozbawiony emocji szybkiego podawania dalej jako sensacji. Wiedząc, że obie strony będą tymi wątkami grały na własną korzyść, a także wykorzystując aktorów zewnętrznych.

Jak szybko dowiedziano się o ataku - kluczowe pytanie

I jeszcze jeden wątek winien być poruszony w kontekście oceny (bieżącej) ataku na Izrael ze strony Iranu. Chodzi o zdolność do obserwacji i rozpoznania jego przygotowania na każdym etapie. Nie będzie niczym odkrywczym, że Iran jest szpiegowany za pomocą np. systemów satelitarnych, ale nie tylko ich. Zaś takie działanie w skali państwa irańskiego będzie zostawiało ślady, chociażby w pewnych procedurach, systemie łączności, nie mówiąc o działaniach podejmowanych w bazach i miejscach startowych rakiet. Rodzi się więc pytanie na ile, jak wcześnie uzyskano sygnalizację, że nadejdzie atak (nie mówiąc o szczegółach jeśli chodzi o skalę). Jest to ważne przede wszystkim, aby zrozumieć czy mogło dojść do większych lub mniejszych strat po stronie izraelskiej. A także czy inni sojusznicy i partnerzy Izraela mieli czas na włączenie się do działań, chociażby amerykańskie jednostki pływające z systemami AEGIS.

Czytaj też

Podsumowując, obecnie stan napięcia w regionie jest wysoki i może przekładać się na różne scenariusze. Lecz równocześnie, jest to region mocno zróżnicowany i przez lata podatny na szereg konfliktów oraz napięć, stąd też wypracowano tam metody radzenia sobie również z najbardziej radykalnymi napięciami. Nie wykluczając wojny, bo tego nigdy nie można zrobić po stronie analitycznej, nie można również wskazywać na pewien determinizm prowadzący do pełnoskalowego konfliktu i wciągnięcia regionu w zmagania wojenne. Najbardziej napięta sytuacja pozostanie w przypadku Libanu, szczególnie pasa przygranicznego oraz Gazy. Tam bowiem, Izrael stosuje działania wymierzone w kluczowe zasoby Hamasu i Hezbollahu. I obecny atak zapewne jeszcze bardziej to wzmocni.

Reklama

Komentarze

    Reklama