Reklama

Geopolityka

Defence24 DAY: Rola wschodniej flanki NATO w systemie bezpieczeństwa euroatlantyckiego

Autor. Defence24

Jak ważna jest solidarność między państwami NATO w obliczu nowych potrzeb wschodniej flanki NATO, czy problemem jest rywalizacja wewnątrz NATO i jakie wyzwania stoją przed nami ze strony Rosji, te i inne wątki pojawiły się na debacie otwarcia tegorocznej edycji Defence24 DAY. O strategicznym znaczeniu wschodniej flanki NATO na ostatniej edycji Defence24 DAY rozmawiali Jacek Siewiera, Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN), Gen. (Ret.) Philip M. Breedlove, były naczelny dowódca sił NATO w Europie (SACEUR), Dr Andrew A. Michta, Dziekan College of International and Security Studies, George C. Marshall Center. Moderatorem dyskusji był dr Jacek Raubo (Defence24).

Reklama

W panelu poświęconym sprawom strategicznych przeobrażeń sytuacji na wschodniej flance NATO, Jacek Siewiera, Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN), podkreślił, że obecne działania Rosji to nie wydarzenie epizodyczne i państwa wschodniej flanki NATO muszą być przygotowane na długotrwałą konfrontację. Oczywiście definiowaną agresywną polityką Rosji w całym regionie. To ostatnie, zdaniem obecnego szefa BBN, oznacza budowanie zdolności zarówno jeśli chodzi przeciwdziałanie zagrożeniom konwencjonalnym, ale również asymetrycznym. W tym kontekście należy pamiętać, zdaniem Jacka Siewiery, że rola Polski na wschodniej flance to nie tylko sprawy samej logistyki. Jednakże, nie wolno jego zdaniem zapominać, że dziś inaczej patrzymy na rolę chociażby infrastruktury kolejowo-drogowej. Kiedyś to był element tworzenia prosperity państwa, a w dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę widać idealnie, że mówimy o czynnikach, które wręcz decydują o przysłowiowym „być albo nie być" państwa. Szczególnie w układzie sojuszniczym, mając na uwadze nasze relacje z Litwą, Łotwą, Estonią. Zdaniem szefa BBN właśnie w tym zakresie manifestuje się centralna rola Polski na całej flance wschodniej NATO.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Lecz Jacek Siewiera zauważył, że w tej całej debacie należy mocno zaakcentować przygotowywanie się na wyzwania materiałowe jeśli chodzi o budowanie systemu obronnego. To zaś wymaga myślenia strategicznego o zastępowalności rezerw, z właściwie dobranym łańcuchem dostaw. Tak, aby rezerwy mogły być sprawnie lokowane i dostarczane do regionu, który ich najbardziej potrzebuje. Szczególnie, że jeśli nowa architektura bezpieczeństwa europejskiego wymusi na państwach wschodniej flanki NATO zwiększenia potencjałów obronnych, to automatycznie zrodzi się potrzeba prowadzenia większej ilości ćwiczeń i manewrów wojskowych, a to przełoży się na znaczne zużycie materiałowo-sprzętowe. Stąd chociażby, nawet w kontekście szkolenia wojsk zwiększy się znacząco ilość konsumowanej amunicji. Wschodnia flanka NATO stoi zarówno przed wyzwaniami, ale i szansami. Stąd też, jak stwierdził szef BBN nie można tego czasu zmarnować. Niestety współcześnie musimy być gotowi do obrony, obrony rozumianej w kategoriach wręcz frontu.

Autor. Defence24

Szef BBN zauważył przy tym, że nie powinniśmy też obawiać się swoistej „rywalizacji" na flance wschodniej, szczególnie jeśli chodzi o państwa ramowe stojące za wzmocnioną obecnością sił pod auspicjami NATO – Francja, Kanada, Niemcy, Wielka Brytania czy USA. Bowiem to może przysłużyć się wzmocnieniu infrastruktury i zdolności działania na płaszczyźnie pełnowymiarowego odstraszania i obrony. Chociażby poprzez przyspieszenie odnowy rezerw w tym amunicji, zwiększania zasobów sprzętowych, a wówczas nie ma lepszej wiadomości dla całego NATO. Musimy zaakceptować to, że rywalizacja pojawi się na płaszczyźnie przemysłów obronnych, technologii, itp. kwestii również między państwami członkowskimi NATO. Jednakże, jest to zdrowy obraz relacji, bowiem pozwala napędzać rozwój i jednocześnie zwiększać zakres produkcji oraz obniżać koszty.

Czytaj też

Tak czy inaczej, szef BBN stwierdził także, że musimy pamiętać, że dla Zachodu największym problemem jest podjęcie decyzji politycznych w zakresie obronnym. Żeby przykładowo część środków alokować w sferę wojskową, a nie przeznaczyć ich przysłowiowo np. w kwestie socjalne. Co więcej, na etapie chociażby budowy mostów, żeby wydać więcej na wytrzymalsze konstrukcje pod cele transportu wojskowego, czy też porty z wydzielonymi przestrzeniami dla wojska.

Gen. (Ret.) Philip M. Breedlove,były naczelny dowódca sił NATO w Europie (SACEUR), zaznaczył, że dziś lepiej używać pojęcia wschodni front, zamiast wschodnia flanka. Podkreślając, że w tym kontekście rola Polski jest wręcz krytyczna. Albowiem Putin i rosyjskie siły zbrojne w lutym 2022 r. przekroczyły granice suwerennego państwa sąsiadującego właśnie z Polską. Ta agresja implikuje nowe wyzwania dla każdego państwa w regionie. Generalnie, zdaniem amerykańskiego generała dziś cała konstrukcja wschodniego frontu jest o wiele bardziej skomplikowana z racji rozszerzenia na Finlandię czy też biorąc pod uwagę południową część z Rumunią na czele, ale w centrum jest i nie da się tego ukrywać właśnie Polska. I dlatego rola polskiego państwa oraz Wojska Polskiego będzie wykraczała poza obecne zadania w NATO i to w kolejnych latach, a nie tylko w kontekście sytuacji związanej z wojną w Ukrainie.

Autor. Defence24

Zdaniem gen. Breedlovea nie możemy przyjmować za dogmat tego, że agresywność Putina osiągnęła zenit wraz z napaścią na Ukrainę. Albowiem Kreml już dawno wskazał, że zamierza podważyć układ w zakresie relacji bezpieczeństwa i w tym celu chce erozji systemu natowskiego. Żeby tym samym zwiększyć własne strefy wpływów i możliwości wywierania nacisku na inne państwa w całym regionie. Plany Putina mają tym samym wykraczać drastycznie poza Ukrainę, co widać chociażby w zakresie nacisków wobec Mołdawii czy Gruzji. Gen. Breedlove stwierdził, że tych szarych stref aktywności rosyjskiej będzie o wiele więcej. Dlatego też właśnie teraz nastał czas inwestowania w strukturę bezpieczeństwa, która będzie w stanie powstrzymać tego rodzaju zagrożenia. Dotyczy to oczywiście środków materiałowych, ale przede wszystkim długofalowych inwestycji dokonywanych w zasoby ludzkie. Tak, aby szkolenie, edukacja i ćwiczenia stały się rdzeniem nowej zdolności odpowiedzi na wschodnim froncie. I to w wymiarze sięgającym od Dalekiej Północy, aż do Morza Czarnego. Widząc problemy rosyjskich wojsk agresora w zakresie działań połączonych, zdaniem gen. Breedlovea, nie możemy nigdy sobie pozwolić na podobne nieprzygotowanie w zakresie własnych wojsk.

Czytaj też

Według byłego naczelnego dowódcy sił NATO w Europie (SACEUR) USA nie myślą o własnej autonomii względem Europy, wręcz przeciwnie uważają, że bez zaangażowania strony europejskiej nie będzie możliwe efektywne bronienie tej części świata. Gen. Breedlove celnie stwierdził, że nie powinno się przeciwstawiać amerykańskiej obecności w Europie względem potrzeb Indo-Pacyfiku. Podkreślając, że od czasu słynnego „zwrotu na Pacyfik" coraz więcej Amerykanów stacjonuje lub jest rotowanych w ramach wzmocnienia obecności w Europie. Co więcej, odnosząc się do sprawy rotacji sił i środków, gen. Breedlove przypomniał, że problemem jest fakt, iż niejako zapomnieliśmy, jak to się robi w dużej skali na kierunku europejskim w czasach dywidendy pokoju. To wymaga zmian w każdej z domen, chociażby w aspekcie przeprowadzania transportów morskich przez Atlantyk (2 Flota US Navy). Lecz jednocześnie, nie wolno zapominać, że powinno się zmienić myślenie o dyslokacji ciężkiego wyposażenia lądowego. Tak, aby w Europie mieć odpowiedni zasób sprzętu dostosowanego do zagrożeń, które widzimy w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Tak czy inaczej, gen. Breedlove przypomniał, że w mowie odnoszącej się do 70lecia NATO stwierdził, że jego zdaniem kolejne 70 lat będzie bardziej krytyczne dla całego Sojuszu. Dlatego w przestrzeni transatlantyckiej wiemy dobrze, że musimy na sobie polegać właśnie teraz i jeszcze bardziej. Wie to władza w Waszyngtonie i wiedzą to rządzący w innych państwach NATO, stąd też generał nie obawia się koncepcji takich, jak chociażby autonomia strategiczna Europy.

Czytaj też

Dr Andrew A. Michta, Dziekan College of International and Security Studies, George C. Marshall Center, podkreślił, że rosyjska napaść na Ukrainę uwypukliła wiele kwestii strategicznych. Po pierwsze, jak krytyczną rolę odgrywa solidarność sojusznicza w wymiarze transatlantyckim. Przypominając na Starym Kontynencie, po raz kolejny, że bez współpracy z USA sami Europejczycy nie są w stanie się bronić lub przeprowadzać dużej operacji wsparcia innego państwa. Dzieje się tak, bowiem USA mają jako jedyne zasoby logistyczne, niezbędne by sprostać skali takich wyzwań. Przy czym, dr Michta zauważył, iż nie jest to stan wynikający z faktu, że państwom europejskim brakuje środków w celu zbudowania podobnego potencjału. Jednakże, przez ostatnie lata de facto strona europejska się rozbroiła.

Czytaj też

Dziś zaś musimy pamiętać też o zmiennej formie myślenia o wojnie w różnych państwach europejskich. Dr Michta zauważył, że dla państw wschodniej flanki to pytania z natury tych egzystencjonalnych, bowiem dla Estonii, Litwy czy Łotwy przegrana wojna oznacza nic innego, jak koniec bytu państwowego. To tworzy poczucie solidarność państw flankowych. I trzeba uznać, że NATO jest politycznie zjednoczone na takim poziomie, którego nie mogliśmy się spodziewać. Dokonało się to za sprawą działań Putina. Lecz jednocześnie jest różny poziom wśród państw natowskich jeśli mówimy o skali akceptowalnego ryzyka, w zależności od części Europy. Im dalej od Rosji tym mniejsze poczucie zagrożenia. To odróżnia obecną sytuację od zimnej wojny, gdzie każdy konflikt NATO-Układ Warszawski oddziaływał na każdego i to było widoczne. Teraz to politycy i liderzy polityczni muszą wykonać ważną rolę, aby swoim społeczeństwom niezależnie od ich położenia zakomunikować i wyjaśnić z jakim zagrożeniem się borykamy.

Autor. Defence24

Myśląc zaś o pojęciu autonomii strategicznej, a więc pojęciu pojawiającym się przede wszystkim w przestrzeni narracji francuskiej administracji prezydenckiej, dr Michta zapytał się wobec kogo ta „autonomiczność" miałaby być budowana lub raczej wobec kogo. Szczególnie, że trzeba pamiętać, iż NATO to nie tylko sojusz bazujący na wspólnocie interesów, gdyż są jeszcze wartości. Dlatego, nie ma sensu przerabianie UE na jakąś strukturę bezpieczeństwa. Bowiem już teraz demokracje mają narzędzia w przestrzeni właśnie transatlantyckiej do tego rodzaju efektywnego działania. Zamiast tego powinniśmy niejako „odbudowywać" zdolności właśnie NATO w przestrzeni zasobów, planów operacyjnych, itp. narzędzi działania na wypadek kryzysu.

Czytaj też

Co więcej, dr Michta wskazywał, iż nie powinniśmy być może mówić już o wartościach PKB wydawanych przez państwa NATO na obronność, a rozpocząć dyskusję w kategoriach zasobów stricte wojskowych i możliwości działania wojskowego, które dane państwo może wnieść do NATO. Globalizacja i dywidenda pokoju nas trochę uśpiła i musimy obudzić się, widzą, że bez zapewnienia bezpieczeństwa nic innego nie jest możliwe, ani handel, ani gospodarka. Konkludując, dr Michta zauważył, że współcześnie musimy walczyć o jedność polityczną i produkcję naszego uzbrojenia na masową skalę w ramach NATO. Na nic zdaje się bowiem wola polityczna wparcia Ukrainy jeśli nie będziemy mogli oferować temu państwu odpowiedniego wsparcia wojskowego. Jednocześnie, nie możemy wytworzyć luki sprzętowej w naszym wydaniu, stąd produkcja jest też niezbędna w kierunku naszych własnych sił zbrojnych w NATO.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. PPPM

    Mądrze mówią. Ciekawe jak na takie podejście będzie zapatrywała sie Macronowska Francja i Niemcy, którzy już teraz poczynając od trójkąta weimarskiego próbują umniejszać naszą rolę (niemcy nie wyraziły zgody na uczestnictwo Załęskiego i obrady w Kijowie.