Reklama

Siły zbrojne

US Army wyśle więcej czołgów na Pacyfik [KOMENTARZ]

Autor. U,S. Army

US Army już od kilku, kilkunastu lat, coraz poważniej przygotowuje się do możliwego, dużego konfliktu w rejonie Pacyfiku. Wbrew tezom, które pojawiają się od czasu do czasu w sferze publicznej o rzekomej nieprzydatności sprzętu ciężkiego w tym regionie świata, armia amerykańska zakłada szerokie użycie broni pancernej w wypadku wybuchu walk.

Reklama

Zacząć należy od tego, że obecnie US Army prowadzi prace dotyczące opracowania czołgu nowej generacji, oznaczonego jako M1E3 (po zakończeniu prac badawczo - rozwojowych, badań zakładowych i państwowych badań kwalifikacyjnych wraz ze standaryzacją oznaczenie zostanie zmienione na M1A3).

Reklama

M1E3/M1A3 będzie dalszą ewolucją dobrze znanej rodziny czołgów podstawowych M1 Abrams, które w wersjach M1A1FEP i M1A2SEPv3 stopniowo wchodzą również na wyposażenie Sił Zbrojnych RP. M1A3 najprawdopodobniej zerwie jednak z przyjętym układem konstrukcyjnym, będzie to de facto całkowicie nowa konstrukcja.

Czytaj też

Główne założenia programu czołgu M1A3 to jednoczesna redukcja masy pojazdu, przy zachowaniu lub nawet zwiększeniu jego osłony pancernej oraz przeżywalności na polu walki. Osiągnąć to można tylko poprzez redukcję kubatury wnętrza pojazdu, a to z kolei można osiągnąć poprzez zmniejszenie załogi do trzech żołnierzy, gdzie ładowniczego zastąpi automat ładowania armaty.

Reklama

Dodatkowo Amerykanie mogą odejść od załogowej wieży na rzecz bezzałogowego zdalnie sterowanego systemu wieżowego, zaś sama załoga zostanie umieszczona w kabinie w kadłubie, w jego przedniej części. Dzięki temu tylko ten przedział będzie chroniony grubym i ciężkim pancerzem kompozytowym Natomiast pozostałe powierzchnie czołgu mogą być chronione klasycznym pancerzem stalowym, uzupełnianym przez moduły wybuchowego pancerza reaktywnego. Dodatkowa ochrona będzie zapewniana przez aktywny system obrony, dzięki czemu można by znacząco zredukować masę wozu.

Czytaj też

Przykładem takich możliwości jest demonstrator technologii AbramsX, mający, w swej obecnie prezentowanej konfiguracji, masę wynoszącą 54,4 ton. Tymczasem obecnie najnowsza seryjnie produkowana wersja czołgu Abrams - M1A2SEPv3 ma masę wynoszącą około 66,8 ton, a więc różnica to aż 12,4 ton. Co więcej M1A3 ma mieć również napęd hybrydowy, który znacząco zredukuje ilość spalanego paliwa, a co za tym idzie jego ilość tankowaną do zbiorników pojazdu. Być może będzie to ten sam zespół napędowy, co zastosowany w demonstratorze AbramsX, składający się z wysokoprężnego dwusuwowego silnika o przeciwbieżnych tłokach nazwanego ACE (Advanced Combat Engine) z przekładnią ACT (Advanced Combat Transmission).

Taki napęd hybrydowy zredukował zużycie paliwa aż o 50%, w porównaniu z obecnie stosowanym zespołem napędowym, na który składają się turbina gazowa AGT1500 oraz przekładnia X1100-3B1. Oczywiście zastosowane mogą być i inne rozwiązania redukujące masę oraz poprawiające charakterystyki pojazdu, jak zawieszenie hydropneumatyczne typu In-Arm, które powinno być o około 1 tonę lżejsze od zawieszenia na drążkach skrętnych. Także nowa armata, która również może być lżejsza, jak również architektura elektroniczna wykorzystująca światłowody, czy też nowe w pełni elektryczne napędy wieży wpłyną na zmniejszenie masy czołgu.

Czytaj też

Powyższe rozwiązania to oczywiście przyszłość, a M1A3 ma zostać wdrożony do produkcji seryjnej i służby w latach 30. XXI wieku. Co nie zmienia faktu, że US Army planuje działania przy wykorzystaniu obecnie eksploatowanych wersji czołgu M1 ważących ponad 60 ton. Po pierwsze pomimo dużej masy wozów, Amerykanie zakładają, że będą wykorzystywać swe pełne zdolności w zakresie działania sił połączonych, a w te wpisuje się również użycie wojsk pancernych i zmechanizowanych.

Po drugie, US Navy już eksploatuje oraz dalej rozwija dużą flotę okrętów transportowych oraz mniejszych jednostek, służących już do bezpośredniego desantowania żołnierzy i sprzętu wojskowego. Są to okręty typu San Antonio, Harpers Ferry czy Whidbey Island. Dodatkowo jednostki typu Wasp i America (za wyjątkiem pierwszego okrętu USS America) mogą również przewozić sprzęt ciężki. Do tego dochodzą pływające doki typu Lewis B. Puller. US Army posiada również własne jednostki desantowe w postaci okrętów transportowych typu General Frank S. Besson, które są wstanie transportować do 15 czołgów M1 Abrams (a więc jeden okręt może przetransportować całą kompanię) oraz mniejsze jednostki transportowe typu Runnymede zdolne do transportu 5-6 czołgów.

Czytaj też

Do pokaźnej floty okrętów transportowych, desantowych oraz mniejszych jednostek i poduszkowców transportowych, dochodzi także pokaźna flota jednostek transportowych, należąca do Military Sealift Command.

Jeżeli chodzi o sam region Pacyfiku, to trzeba pamiętać, że w trakcie II wojny światowej wykorzystanie czołgów przez US Army i USMC na tym teatrze działań było powszechne. I tutaj pojawia się dla Amerykanów pewien problem, mianowicie rezygnacja dowództwa Korpusu Piechoty Morskiej z utrzymywania batalionów czołgów. Ta decyzja powoduje, że cały wysiłek zapewnienia ciężkiego wsparcia pancernego spada na wojska lądowe.

Czytaj też

Tymczasem w przeszłości USMC dysponował batalionami czołgów, każda z dywizji piechoty morskiej miała być wspierana przez batalion czołgów. Co więcej w przeszłości Korpus posiadał nie tylko czołgi, ale również artylerię samobieżną. Niestety od zakończenia Zimnej Wojny, obserwujemy redukcję potencjału USMC i przekształcanie tej formacji w lekką piechotę zmechanizowaną. Stoi to w sprzeczności z doświadczeniami walk na Pacyfiku w okresie II WŚ, które dowodzą, że tego typu formacja potrzebuje sprzętu pancernego, w tym gąsienicowego jak amfibijne transportery opancerzone czy czołgi.

Amerykanie podkreślają, że choć na Pacyfiku pierwsze skrzypce będą grać marynarka wojenna oraz lotnictwo, to wojska lądowe również będą istotne. Zarówno w celu ochrony posiadanych terytoriów, jak również zdobywania i utrzymywania terenów, które mogą być wcześniej zdobyte oraz okupowane przez siły potencjalnego przeciwnika. W tego typu operacjach broń pancerna jest nieodłącznym elementem działania sił połączonych.

Czytaj też

Co więcej, Amerykanie podkreślają, że inne państwa w regionie również inwestują w broń pancerną. Poza Chinami (ChRL), które uznawane są za potencjalnego przeciwnika, to sojusznicy USA również posiadają pokaźne siły pancerne i zmechanizowane. Jako przykłady można podać Republikę Korei, Japonię czy choćby Australię, która w USA zamówiła już nowe czołgi M1A2SEPv3, a w Korei ma zamówić bojowe wozy piechoty AS21 Redback i armatohaubice samobieżne AS9 Huntsman.

Jak widać w realnym świecie, każdy rodzaj uzbrojenia działa w ramach większego systemu i dla każdego z nich jest miejsce w owym systemie zwanym siłami zbrojnymi. Dlatego też należy z dość dużym dystansem podchodzić do twierdzeń, że nastąpił koniec jakiegoś typu uzbrojenia. Rzeczywiste doświadczenia w przeważającej części wypadków temu przeczą i pokazują, że nawet w pozornie niesprzyjających danemu typowi uzbrojenia warunkach, może on znaleźć istotne zastosowanie.

Czytaj też

Tak jest choćby z wykorzystaniem broni pancernej w rejonie Pacyfiku, a przypomnieć należy na zakończenie, że czołgi odgrywały istotną rolę nie tylko w czasie II WŚ w walkach o wyspy leżące na tym rozległym oceanie, ale i w okresach późniejszych. Czy to w walkach o górzysty półwysep koreański w trakcie wojny koreańskiej, czy też w podczas walk toczonych w dżunglach Wietnamu.

Reklama

Komentarze (5)

  1. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Na Pacyfiku pierwsze skrzypce gra Marines, a oni pozbyli się wszystkich Abramsów. Natomiast w Zatoce Perskeij - TAK - TAM będzie wielka koncentracja si ł pancernych US Army - ponieważ USA chcą siła rozerwać pakt Chiny-Iran-Saudowie-ZEA, a wypieranie petrodolara przez petrojuan jest śmiertelnym zagrożeniem dla USA - dużo większym od Rosji. I na TAMTEN teatr wojny - konkretnie pokazowo przeciw Iranowi i jego sojusznikom - są przygotowywane ciężkie dywizje pancerne - do wojny ASYMETRYCZNEJ - jak obie poprzednie wojny w Zatoce - i wg doktryny zimnej wojny. Przy absolutnym panowaniu w powietrzu i w domenie informacyjnej - ten stary zimnowojenny rodzaj wojowania się sprawdzi. Natomiast u NAS - na prawdziwym pełnoskalowym teatrze wojny z symetrią projekcji siły, lotnictwa, informacji, nasyceniem kppanc itd - absolutnie nie.

    1. Sorien

      Znaczy ten sojusz chyba nie jest tak silny chin z arabami by trzeba było go czołgami rwać. A jeżeli taki jest to usa będzie miało tam przerąbane bo nie dość że Iran to jeszcze arabusy by ich lały że wsparciem chin o wszelkiej masci lokalnych "sympatykach " usa nie wspomnę z Iraku, syrii i innych panstw gdzie l"ubią" usa

    2. Sorien

      Ale wydaje mi się że to co piszesz jest możliwe z tym że to był by drugi akt IIIWs pierwszy to sparnig w okolicach morza poludniowochinskiego . Chyba że usa same pierwsze rusza no to inna bajka pierw mogą uderzyć tam . Ale to że w czasie III WS będą minimum trzy teatry działań to pewnik te dwa + Europa środkowo wschodnia

    3. Prezes Polski

      Jaki pakt? Nie ma żadnego paktu kolego.

  2. szczebelek

    Ciekawe czy tempo zmian będzie na tym poziomie co w lotnictwie, że ze względu na koszty F22, F35 czy też F15EX to F15 i F16 w dalszym ciągu mają być trzonem sił powietrznych.

    1. Sorien

      I tu się właśnie zderza teoria z praktyka , naiwne myślenie z brutalna rzeczywistością- kasa , kasa i jeszcze raz kasa

  3. KrzysiekS

    Według mojego gdybania to USA poinformowało nas przed wybuchem wojny na Ukrainie że będzie to miało miejsce. Jednocześnie powiedzieli że muszą w najbliższym czasie skupić się w innym rejonie. Dlatego nasi decydenci przestraszyli się i stąd mamy tak duże zakupy uzbrojenia.

    1. Observer_One

      Prawdą jest, że kilka miesięcy przed wybuchem wojny w Ukrainie, zaczęły się dziwne rzeczy dziać w Polsce, jak na dotychczasowe zainteresowanie modernizacją armi. Czy USA ? Możliwe, na tak dużą skalę przygotowań, nie da się ukryć. A może i jedno i drugie.

    2. Chyżwar

      Nie tylko nasi. Inni mieszkający na wschodniej flance NATO postępują podobnie.

    3. Sorien

      A według mnie ich stratedzy widza czarno na białym ze chiny będą chciały siłowo podważyć hegemonie USA na Zachodniej części pacyfiku - zdają sobie sprawy ze to może się też rozlać do Europy- te zbrojenia nie są na samą Rosję bo na samą Rosję nie miały by sensu (Rosję która zdobyć nie może dwóch obwodów)

  4. Sorien

    Piszecie o czołgach że nie je powiedziane ze to koniec ich ery . Czolg sam w sobie jest dobrym uzbrojeniem bo jest opancerzony i ma siłę ognia - problem nie jest w jego budowie i siłę ognia ale w jego cenie - bo to co on daje jest nie warte tyle pieniędzy dziś nowoczesne czołg kosztują 80-100 mln zł.... Pancernik też by się gdzieś dziś odnalazł pewnie ale ta jego nisza nie jest warta by wydawać na niego kilka mld zł..... niekorzystny stosunek ceny do efektu - czyli koniec epoki . Z wojny na ua nie ma co wyciągać wniosków bo ani nato ani chiny i Rosja nie mają kumpli w kosmosie co będą im te czołgi wysyłać bądź naprawiać

    1. Chyżwar

      Ten koniec epoki ogłaszano już kilka razy. Bezskutecznie, bo wojsko czołgi koniecznie chce nieć.

    2. Sorien

      Chyżwar- zgadza się ze chce mieć ale spójrz na konflikt Rosja -UA . Ua ma czołgi bo całe nato się zrzuca . Rosji powoli się kończą bo nikt im nie wysyła- produkują i naprawiają ale nie nadarzają. A teraz weźmy powiekszmy skale do III WS - na jak długo jednej i drugiej stronie starczy tego uzbrojenia ? Wojsko chce tej broni ale narodów nie stać na nią to nie t34 że można pole bitwy zalać tym i wyprzeć wroga . Czołgi skończyły się wraz z pojawieniem się reczbych wyrzutni p-panc o zasięgu do kilku km ....

  5. user_1048124

    "Niestety od zakończenia Zimnej Wojny, obserwujemy redukcję potencjału USMC i przekształcanie tej formacji w lekką piechotę zmechanizowaną. Stoi to w sprzeczności z doświadczeniami walk na Pacyfiku w okresie II WŚ" Niech Radka trzyma się spraw, o których ma pojęcie i nie udaje mądrzejszego od amerykańskich planistów. USMC ma walczyć według EABO w ramach LOCE i tam kluczowe będzie minimalizowanie sygnatury oraz ogona logistycznego. Zdolności oferowane przez czołg nie rekompensują jego wad w powyższych względach i po to Marines dostają m.in ręczne działa bezodrzutowe Carl Gustav, żeby dysponować silnym ogniem bezpośrednim bez sięgania po czołgi. 80 lat temu Piechota Morska nie miała rakiet przeciwokrętowych, rakietowych zestawów przeciwlotniczych, czy HIMARSów, więc z jednej strony musiała walczyć "w zawarciu" a z drugiej mogła sobie logistycznie pozwolić na "wykarmienie" czołgów, ale to zupełnie inne realia.

Reklama