- Analiza
- Wiadomości
Dzień Borsuka
Na wstępie wyjaśnienie: w tytule nie ma ani cienia intencji nadania mu przewrotno-ironicznej konotacji, bazującej na skojarzeniu z kultową komedią „Dzień świstaka”. Chociaż można byłoby w dotychczasowej historii BWP doszukać się wątków w najlepszym wypadku dziwnych, które ostatecznie wpłynęły – intencjonalnie lub nie, to już inna sprawa – na niepotrzebne opóźnienie prac nad tym wyrobem. Wielokrotnie mieliśmy okazję o tym pisać, jako że Defence24 towarzyszyło Borsukowi już od samych narodzin jego koncepcji. Jako pierwsi w świecie dotarliśmy (i opublikowaliśmy je) do wizualizacji Borsuka z najwcześniejszego etapu rozwoju tego projektu.
Dzisiejsza (4 grudnia) uroczystość w hali montażu końcowego Huty Stalowa Wola była wydarzeniem, które wpisze w swoje kroniki zarówno sama HSW, jak i Wojsko Polskie, z którym zresztą losy stalowowolskiej firmy są związane ściśle od jej narodzin w czasie powstawania idei Centralnego Okręgu Przemysłowego i Zakładów Południowych. Nigdy te drogi się nie rozchodziły, choć w minionych blisko 90 latach udział produkcji wojskowej w programie produkcyjnym HSW był z różnych przyczyn minimalizowany. Od wejścia Polski do NATO zaczęła się jednak nowa odsłona, w której ostatecznie produkcja militarna zdominowała wszystko, co się w HSW dzieje.
Lata pracy
„Kamieniem założycielskim” polskiego członkostwa w NATO, co strategicznie musiało doprowadzić do westernizacji zarówno procedur w Wojsku Polskim, jak i sprzętu i uzbrojenia, stało się podpisanie w lipcu 1999 roku umowy licencyjnej na system wieżowy samobieżnej haubicy BAE AS 90/52. Z niej wyrósł w trakcie złożonej i skomplikowanej ewolucji dzisiejszy Krab. Pierwsze działa i towarzyszące im pojazdy dowódcze, w postaci skromnego, 8-lufowego modułu wdrożeniowego, ceremonialnie przekazano wojsku w przededniu święta artylerzystów, 30 listopada 2012 roku. Odbyło się to na poligonie Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu. Załodze HSW nie było dane przeżyć chwil swoistej satysfakcji, cieniem na wdrożeniu do służby Kraba położyły się nie tylko wcześniejsze próby skasowania programu, ale przede wszystkim skandaliczne problemy z jakością podwozi, które dla Kraba opracował i wyprodukował gliwicki ośrodek pancerny. Sprawa wybuchła publicznie po kilka miesiącach eksploatacji Krabów w 11. |Mazurskim Pułku Artylerii. Programowi znów groziło zamknięcie, tym razem ostateczne i definitywne. Sprawę uratowało podjęcie w grudniu 2014 roku decyzji o zmianie podwozia na zupełnie nowe – wywodzące się z południowokoreańskiej K9 Thunder, przekonstruowane i dostosowane do polskich wymagań, znacznie bardziej od oryginału wyśrubowanych. W sierpniu 2015 roku, osiem miesięcy po podpisaniu kontraktu, nowy Krab został oficjalnie zaprezentowany. W tym przypadku zadbano, aby dać zasłużoną satysfakcję załodze HSW, i prototyp nowego, osadzonego na obecnie produkowanym podwoziu Kraba zaprezentowano przed wszystkimi pracownikami spółki, dla których był to sygnał, że oto konkretyzuje się na ich oczach obiecująca perspektywa przyszłości pełnej pracy przy wielkim kontrakcie. Dopiero po dwóch tygodniach prototyp pojechał na ekspozycję PGZ i HSW na kieleckim MSPO, gdzie stał się wydarzeniem.
Autor. HSW S.A.
Ta lekcja była dla HSW, ale i dla wojska, ważna. Niezależnie od tego, że rozwijane były w HSW inne programy dla wojska (samobieżny moździerz automatyczny M120K Rak czy wyrzutnia rakietowa WR-40 Langusta, system minowania Baobab, i inne), nowo realizowane programy były objęte czymś w rodzaju „specjalnego nadzoru”. Nie bez znaczenia było w tej sytuacji to, iż to HSW usiłowano obciążyć odpowiedzialnością za wpadkę ośrodka gliwickiego z podwoziami typu Kalina, pierwotnie przewidzianymi dla Kraba. HSW stała się obiektem nasilonej i dość bezwzględnie prowadzonej akcji czarnego PR, spółce nawet zakazano formalnego wystąpienia wobec Gliwic z oficjalną reklamacją, co ostatecznie obciążyło stalowowolską spółkę stratą w kwocie około 40 milionów złotych. Trefne podwozia zostały „na stanie” HSW, przez wiele lat trzeba je było nie tylko pilnować, ale też – co kosztowało niemałe pieniądze – konserwować, utrzymywać w jakimś tam stanie technicznym, szukać dla nich nowego przeznaczenia. Osiem zwalistych problemów zniknęło z placu ekspedycyjnego HSW niedługo po agresji Rosji na Ukrainę. Można się tylko domyślać, jaki był ich los…
Tak czy owak – kiedy już w końcówce opanowywania problemów z podwoziem Kraba ruszały dwa postępowania konkursowe na dwa strategicznie ważne dla wojska programy zbrojeniowe, w HSW oczywiście postanowiono się w te postępowania włączyć. Raz, aby odbić sobie niepowodzenie „pierwszego Kraba”, dwa – aby odbudować trochę zszargany wizerunek i udowodnić, że jeśli HSW sama się za coś bierze od początku do końca, to jest skuteczna i osiąga cel, a trzy – aby zapewnić sobie rozpisany na dekady program produkcyjny, pozwalający rozwijać spółkę i ją stabilizować na coraz wyższym poziomie.
Pierwsze postępowanie dotyczyło bezzałogowego systemu wieżowego uzbrojonego w armatę 30 mm i przeciwpancerne pociski kierowane, drugie – Nowego Pływającego Bojowego Wozu Piechoty o kryptonimie Borsuk (i przez lata program funkcjonował oficjalnie pod takim hasłem: NPBWP Borsuk).
Kwestia wieży
Najpierw rozegrano konkurs na wieżę. 29 marca 2013 roku podpisana została umowa na realizację pracy rozwojowej ZSSW-30. Po stronie przemysłu wystąpiło konsorcjum dwóch firm, HSW SA i WB Electronics SA. Prace pobiegły w znakomitym tempie: już w 2015 roku można było rozpocząć badania zakładowe prototypu, w lipcu 2016 dokonano pierwszego, bezproblemowego odpalenia ppk Spike z ZSSW-30 (do czego nie udało się doprowadzić, pomimo podjętych w tym kierunku prac, w przypadku wieży Hitfist-30P), badania kwalifikacyjne rozpoczęto w styczniu 2020 roku, zakończono we wrześniu 2021. Pierwszą umowę wykonawczą na dostawę 70 szt. systemów wieżowych za 1,7 miliarda złotych podpisano 5 lipca 2022 roku, a pierwsze KTO Rosomak z tą wieżą wojsko otrzymało w grudniu 2023 roku. Od tej pory zawierane są kolejne umowy, trwają dostawy systemów wieżowych dla kolejnych partii KTO Rosomak i Rosomak-L, w HSW integrowanych z podwoziami transportera, który od tej operacji nabiera cech kołowego BWP. Równolegle realizowana jest produkcja wież, w nieco zmienionej formie (konieczność uwzględnienia wymagań wojska co do objęcia jej klauzulą na poziomie „Z”), dla Borsuka.
Ważne jest jedno przypomnienie. Konkurs na system wieżowy, który miałby zastąpić Hitfist-30P, przeznaczony dla kołowych transporterów opancerzonych i nowej generacji BWP, „odpalono” po ostatecznej porażce tzw. Centrum Wieżowego, powołanego w Gliwicach. Utworzono je po tym, kiedy HSW po raz drugi została ograna w programie nowego KTO. Najpierw narzucono jej potrzebę przygotowania oferty z sugerowanym przez rząd zachodnim partnerem, podobną ofertę miały złożyć Gliwice. Huta zaproponowała Pandura, Gliwice – Piranhę. Konkursu nie rozstrzygnięto, ale… nakazano oferentom zamienić się partneremi, i teraz to Gliwice wystartowały do rywalizacji z Pandurem, a HSW – z KTO Piranha, z której z czasem wyrósł dzisiejszy… Stryker, nowy obiekt zauroczenia polskich wojskowych jako dość prawdopodobna amerykańska donacja. Wicepremier i szef resortu obrony Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wizyty w HSW, pytany o tę kwestię, oświadczył, że widzi pozytywy w tej inicjatywie.– Jeśli tylko sprzęt będzie odpowiadał naszym oczekiwaniom – powiedział– powinniśmy go przyjąć. Tworzymy nowe jednostki, żołnierze odczuwają głód sprzętu, a dzięki donacji od naszych przyjaciół i sojuszników mogliby się już szkolić.
Autor. Jerzy Reszczyński
W tym postępowaniu znów nie wybrano żadnego z tych partnerów, wskazując ostatecznie na WZM Siemianowice Śląskie i będący jeszcze w opracowaniu KTO o kryptonimie XC360 firmy Patria, który stał się Rosomakiem. HSW nie została włączona w jego produkcję, choć swój udział w niej miał, co okazało się swoistą ironią losu, zakład w pobliskim Janowie Lubelskim, który w przeszłości był zakładem zamiejscowym Kombinatu Przemysłowego HSW. Hucie, na otarcie łez, obiecano produkcję wież Hitfist dla Rosomaka. Tu ograno ją po raz kolejny, produkcję wież na włoskiej licencji ulokowano w Gliwicach. HSW została z niczym, z zerowym udziałem w nowym, dużym programie zbrojeniowym, jakim był nowy KTO, następca SKOT-a. O przetrwanie na rynku uzbrojenia usiłowała walczyć konstruując klasyczny moździerz 98, a poźniej 120 mm, proponując wojsku modernizację wyrzutni rakietowych BM-21 Grad, jakieś modernizację BMP-1, sprzęt inżynieryjny oraz różne pomysły na adaptację blisko setki gotowych, nowiuteńkich transporterów MT-LB, wykonanych na zamówienie Iraku, których wysyłkę dosłownie w porcie zablokowało embargo po napaści Iraku na Kuwejt. Wszystkie prace związane z nowym KTO, a więc i inwestycje i pieniądze, ulokowano na Śląsku, a ówczesny wiceminister przemysłu Andrzej Szarawarski oświadczył w Hucie Stalowa Wola wzburzonym związkowcom i dziennikarzom: –„Produkcja zbrojeniowa? Wy tu raz na zawsze zapomnijcie o produkcji zbrojeniowej!” Produkcją KTO miały zajmować się zakłady siemianowickie, wieżami, czyli produkcją i rozwijaniem konstrukcji licencyjnej, a później opracowaniem jej następcy – Gliwice. W tym celu powołano tamże wspierane centralnymi środkami Centrum Wieżowe. Suchej nitki nie pozostawiła na nim w swoim raporcie pokontrolnym Najwyższa Izba Kontroli, która usiłowała wytropić przepalone tam bez sensu, i co najważniejsze bez żadnych efektów, duże pieniądze. Stąd kiedy HSW zgłosiła swój akces do konkursu wieżowego, w MON po cichu otwarto księgę „Nowa nadzieja”… Wieża powstała, zgodnie z założeniami i wymaganiami oraz, co ważne, w terminie
Rozpisany w 2013 roku konkurs na projekt 4/2013 zakładający opracowanie NPBWP kr. Borsuk zakończył się unieważnieniem. Mimo to HSW wystartowała do kolejnego konkursu, nr 5/2014. Tym razem z powodzeniem. 24 października tegoż roku podpisano umowę na pracę rozwojową związaną z opracowaniem NPBWP. HSW, jako lider, podpisała umowę w imieniu konsorcjum, w skład którego weszły także OBRUM, WITPiS, Rosomak SA, WZE SA, WZM SA, WZInż. SA, WAT, Politechnika Warszawska i Akademia Obrony Narodowej. Reszta jest znana, wielokrotnie przez nas opisywana: w 2016 roku opracowano projekt koncepcyjny i analizę techniczno-ekonomiczną, zatwierdzono WZTT, w 2017 roku na MSPO zaprezentowano model NPBWP z prototypem systemu wieżowego ZSSW-30 i rozpoczęto jego wstępne badania, w 2019 na MSPO pokazano prototyp Borsuka, w 2020 zatwierdzono ostateczną formę prototypu, zbudowano go i rozpoczęto próby poligonowe. Badania kwalifikacyjne wojsko rozpoczęło w lipcu 2022 roku, zakończyło z pomyślnym wynikiem jesienią 2024 roku, ale zanim je zakończono, w lutym 2023 roku Agencja Uzbrojenia zawarła umowę ramową na … 1400 NPBWP Borsuk i pojazdów specjalistycznych bazujących na tej konstrukcji. Z tej okazji w HSW urządzono wielką fetę z udziałem ówczesnego szefa MON. Pierwsza umowa wykonawcza o wartości 6,5 miliarda złotych opiewająca na dostawę 111 pojazdów została podpisana jednak dopiero 27 marca 2025 roku. Sprzęt przekazany 4 grudnia jest pierwszą dostawą z tej umowy.
W dniu podpisania pierwszej umowy wykonawczej podkreślano, że do tego etapu prac nad BWP Borsuk, jego podwozia i systemu wieżowego, włączono ponad 20 polskich firm. Na etapie przemysłowym tych firm jest już kilkakrotnie więcej. Każda z nich jest w jakiś sposób, i w różnym zakresie, beneficjentem pierwszego, i najpewniej kolejnych, kontraktu. W przewidzianych na pierwszy kontrakt ponad 6,5 miliarda złotych część będzie musiała trafić do zagranicznych partnerów, u których kupujemy nie tylko armatę, ale też napęd i transmisję. Ale większość zasili polski przemysł. I to nie tylko Hutę Stalowa Wola, która już wiele miesięcy temu przetestowała współpracę z kilkoma liczącymi się spółkami PGZ, z którymi podzieli się pracą przy zasadniczych elementach i podzespołach BWP. Zlecenia trafią też do zamiejscowych oddziałów HSW, do firm spoza PGZ, w tym również prywatnych. W efekcie w krwioobieg polskiej gospodarki wprowadzone zostaną miliardowe kwoty, zabrane przecież polskim podatnikom.
To, że liderem obydwu konsorcjów, tego odpowiedzialnego za system wieżowy i odpowiedzialnego za projekt Borsuka, została jedna firma, HSW, jest najlepszym, co mogło się wydarzyć w obrębie tych obydwu programów. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Jesteśmy w stanie bronić tezy, że gdyby nie to, dziś nie mielibyśmy najprawdopodobniej tego, co mamy. Czyli Borsuka, nowoczesnego BWP z „umiejętnością pływania” i uzbrojeniem odpowiadającym potrzebom współczesnego pola walki, oraz, praktycznie, kołowego BWP Rosomak z tym samym uzbrojeniem. Logistycznie, z perspektywy korzyści z unifikacji kluczowego komponentu uzbrojenia (serwis, dostawy części zamiennych, amunicji itd.), a także możliwości transferu operatorów uzbrojenia pomiędzy tymi dwoma rodzajami pojazdów bez potrzeby dodatkowego szkolenia, jest to nieomal ideał.
Takie, w telegraficznym skrócie, jest lapidarne kalendarium drogi „od pomysłu do przemysłu” w odniesieniu do najnowocześniejszego obecnie w świecie bojowego wozu piechoty, czyli BWP Borsuk.
Po zrealizowaniu pierwszej umowy wykonawczej WP dysponować będzie wyposażeniem dwóch batalionów zmechanizowanych, opartych o ten sprzęt. Pozostawiamy na boku rozważania, czy to dużo, czy mało, na inną okazję pozostawiamy analizy relacji pomiędzy możliwościami a potrzebami. To zostawiamy sobie na oddzielne opracowanie. To nie jest równanie z jedną czy dwoma niewiadomymi, to jest układ skomplikowanych równań, w którym są znane i nieznane wartości i parametry: realne potrzeby Sił Zbrojnych RP wynikające z ich struktury i koncepcji funkcjonowania, możliwości wykonawcze przemysłu, ale również – możliwości ekonomiczne państwa, zawarte w budżetach MON nie tylko na zakupy naprawdę kosztownego (jeśli na obecnym etapie wdrażania produkcji za 111 Borsuków MON zapłaci 6,5 miliarda, to ile zapłaci za ponad tysiąc…?) sprzętu, ale też na tworzenie w jednostkach infrastruktury do jego przyjęcia, eksploatacji i serwisowania, a także prowadzenia szkoleń o sensownych programach i intensywności, wreszcie – kondycji demograficznej państwa. Bo do obsługi tej klasy sprzętu, tak nafaszerowanego najnowszymi technologiami, potrzebni będą ludzie o odpowiednich kwalifikacjach i predyspozycjach psychofizycznych. Nie zrozumie tego ktoś, kto nigdy Borsukiem nie jeździł. Autor – owszem, miał taką możliwość, liznął nieco wiedzy o tym, jak funkcjonuje dowódca wozu, a jak operator uzbrojenia, jakie ma możliwości i jakie musi spełniać wymagania, jak powinna wyglądać kooperacja pomiędzy nimi, mającymi do wyboru systemy obsługi uzbrojenia w trybach hunter-killer i killer-killer…
Jedyny w NATO
Obojętne, co na obecnym etapie wyjdzie nam jako rozwiązanie tej łamigłówki, ważne jest jedno: BWP Borsuk, obecnie jedyny w NATO bojowy wóz piechoty zdolny do pokonywania przeszkód wodnych pływaniem bez potrzeby opracowania, wyprodukowania, sfinansowania, zapewnienia przeszkolonej obsługi, wreszcie – transportowania na miejsce akcji bojowej, przygotowania, gromadzenia środków przeprawowych i ich osłony w miejscu budowania przeprawy, wychodzi z niemowlęcego kojca, stając się produktem przemysłowym. Zainteresowanie nim już wykazuje kilka krajów, ale HSW na ten temat nie udziela żadnych komentarzy. Na obecnym etapie i tak absolutny priorytet ma „rozpędzenie produkcji”, wywiązanie się z pierwszego kontraktu, zapewnienie kolejnych, zaspokojenie potrzeb własnych Sił Zbrojnych. No, może że za zgodą polskiego rządu komuś udzielimy licencji, ale to jest raczej sprawa przyszłości…
Obojętne, jak będzie za rok, dwa, czy trzy, faktem jest to, że w samo południe 4 grudnia producent, czyli HSW SA, przekazała wojsku pierwszą (a tak naprawdę – drugą, po czterech pojazdach przedseryjnych, które HSW traktuje jako prototypy…) partię BWP Borsuk. Tutaj konieczne są pewne doprecyzowania informacji, jakie od pewnego czasu błądzą na peryferiach dostępnych w przestrzeni publicznej informacji.
Dotychczas w HSW wykonanych zostało, łącznie z przekazanymi dziś wojsku, 26 egzemplarzy Borsuka. Pierwszych osiem HSW traktuje jako prototypy i wozy do badań i testów, choć nie od razu wszystkie zostały zamówione i wykonane. Po demonstratorze technologii (modelu? preprototypie?) z 2017 roku powstał właściwy prototyp, po nim kolejny, a następnie jeszcze cztery wozy do badań w tzw. otoczeniu systemowym. Te cztery Borsuki przez trzy tygodnie testowali na poligonie „zawiszacy”, wyciskając z nich wszystkie soki. –Podsumowując ten okres testowania nowych bewupów żołnierze wyznali mi, że „Borsuczki” skradły ich serca – wyznał w czasie ceremonii gen. Arkadiusz Kuptel, szef Agencji Uzbrojenia. –Zgodnie stwierdzali, że czują się w nich bezpiecznie jak nigdy, że czują się zaopiekowani. A jak potrzeba, to potrafią boleśnie kąsać.
Autor. Jerzy Reszczyński
Jak wspomnieliśmy, po pierwszym pojeździe demontracyjnym z 2017 roku, w 2019 roku zbudowano i skierowano do badań pierwszy oficjalny prototyp Borsuka. Później zbudowano drugi prototyp, dzięki czemu zminimalizowano ryzyko, iż w trakcie badań nastąpi np. uszkodzenie wozu, które na kilka tygodni lub miesięcy wyeliminuje go z zaplanowanych testów. Następnie zbudowano i przekazano wojsku do próbnej eksploatacji, cztery wozy przedseryjne, według niektórych źródeł traktowane jako kolejne prototypy. Za ich sprawą wojsko mogło w realnych warunkach poligonowych sprawdzać nie tylko, jak spisuje się Borsuk pod względem osiągów trakcyjnych czy charakterystyk uzbrojenia, ale też – jak wygląda w praktyce funkcjonowanie i współdziałanie ugrupowania bewupów na polu walki, kiedy trzeba nie tylko utrzymywać łączność pomiędzy wozami, ale też przesyłać strumienie danych ze swoich sensorów na pozostałe wozy plutonu czy kompanii, zasilać danymi współdziałające pojazdy, przekazywać do nich dane o wykrywanych celach itd. Te doświadczenia pozwoliły dokonywać pewnych korekt w konstrukcji niektórych elementów i podzespołów Borsuka. Uwzględniano uwagi, sugestie i życzenia żołnierzy 16. Dywizji Zmechanizowanej, a ściślej – „zawiszaków” z 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, którzy dawali Borsukom „wycisk” na poligonie. Proponowane rozwiązania, po akceptacji konstruktorów, na bieżąco wpisywano w dokumentację produkcyjną wyrobu. Podkreślili to z satysfakcją uczestniczący w ceremonii przedstawiciele tych jednostek. Kolejne dwa prototypy, traktowane jako wozy eksperymentalne, HSW przeznaczyła do dalszych testów, służących doskonaleniu i rozwijaniu konstrukcji, w tym także testowaniu alternatywnych napędów i transmisji.
Piętnaście Borsuków z partii seryjnej przekazano 4 grudnia, kolejne trzy zostaną przekazane na początku 2026 roku. Na kolejne lata zaplanowano pulę dostaw na poziomie 33 i 55 wozów. Cały czas, nie wolno o tym zapominać, trwać będzie wdrażanie produkcji wielkoseryjnej, która docelowo ma wynieść nie mniej niż sto Borsuków rocznie. I trzeba pamiętać, że liczby te może zmienić kontrakt nr 2, którego negocjowanie może potrwać kilka miesięcy (pierwszą umowę negocjowano osiem miesięcy). Jak bowiem udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, i informacji tej nie zdementował zapytany o to przez nas wprost szef Agencji Uzbrojenia, właśnie rozpoczyna się negocjowanie drugiego kontraktu produkcyjnego na dostawą Borsuków. W grę ma wchodzić „raczej odczuwalnie większa” liczba egzemplarzy. Przed \[podpisaniem umowy nikt nie ujawni jej szczegółów, ale jest bardzo prawdopodobne, że będzie ona realizowana „na zakładkę” z pierwszą umową. Czyli np. w 2026, 2027 czy 2028 roku HSW dostarczać będzie wojsku maszyny zarówno z realizowanego już kontraktu, jak i z tego, który jest obecnie negocjowany. Nie ma więc sensu przywiązywać się do znanych już publicznie harmonogramów dostaw BWP z pierwszej umowy, bo intensywność dostaw w objętych nim czasie ulegnie „zagęszczeniu” i planowany na kolejne lata wolumen dostaw będzie tylko rosnąć.
Może wszystkie z 18 już gotowych wozów trafiłyby do armii o kilka miesięcy wcześniej, gdyby nie to, że zamawiający, czyli MON, praktycznie do końca potwierdzał konfigurację i zestaw systemów łączności.– Kolejne wozy, od 19. egzemplarza, będą już dostarczane z docelową konfiguracją sprzętu łączności – zapewnił w kwietniu ówczesny prezes spółki Wojciech Kędziera. O tym niezrozumiałym ruchu MON pisaliśmy. Nie była to pierwsza dziwna przeszkoda w CV Bobsuka. W trakcie pracy rozwojowej prace, nota bene dofinansowywane na nędznym poziomie, dwukrotnie wstrzymywano pod pretekstem… audytów finansowych. Kosztowało to program, lekko licząc, rok opóźnienia. Dodajmy do tego wielomiesięczny dance macabre wokół systemów łączności, a wtedy powinniśmy na osi czasu obrazującej dotychczasowy życiorys Borsuka cofnąć się o jakieś dwa lata, może dwa i pół. Czyli ceremonia z 4 grudnia 2025 mogłaby odbyć się w połowie… 2022 roku! A więc w osiem lat od daty podpisania umowy o rozpoczęciu prac projektowych i badawczo-rozwojowych. Nie ma we współczesnym przemyśle, nie tylko europejskim, innego projektu tej klasy, który zostałby w takim czasie doprowadzony od stadium koncepcji projektowej do przekazania wojsku pierwszych seryjnych egzemplarzy tak skomplikowanego wyrobu… Trudno o lepszą rekomendację dla rozpędzanego już w HSW kolejnego, równie ambitnego projektu – ciężkiego BWP Ratel…
Z całą pewnością trudno byłoby mówić o dzisiejszym wydarzeniu, gdyby nie decyzje jakie ówczesne kierownictwo HSW SA podjęło kilkanaście miesięcy temu. W kwietniu 2025 roku, a więc w kilkanaście dni po zawarciu pierwszej umowy W. Kędziera ujawnił, że spółka z wyprzedzeniem zapewniła sobie możliwość realizacji negocjowanego jeszcze wówczas kontraktu:„Obecnie w same materiały i komponenty do produkcji 18 egzemplarzy, które będą dostarczone w pierwszej kolejności, mamy zainwestowane 300 mln PLN. Do tego dochodzą zamówione materiały i komponenty, które jeszcze spływają, za które będziemy musieli uregulować płatności w najbliższym czasie, a zatem mówimy tu o sumie zaciągniętych zobowiązań na poziomie ponad pół miliarda złotych. Dodatkowo należy uwzględnić jeszcze koszty związane z wykonaniem korpusów pojazdów i systemów wieżowych oraz nasze koszty pracownicze, które ponosimy z tytułu wypłaty wynagrodzeń, a także koszty operacyjne. Już na etapie finalizowania pracy badawczo-rozwojowej, przy wysokim poziomie zaawansowania prac i bazując na informacjach płynących z badań kwalifikacyjnych, mogliśmy podjąć tak duże ryzyko inwestycyjne”.
Otwartym zostaje, retoryczne raczej, pytanie: w jakim miejscu bylibyśmy, gdyby prace nad Borsukiem miała prowadzić firma będąca w innej kondycji, z innymi menedżerami, z inną kadrą inżynierską i techniczną, i z innymi możliwościami technologicznymi oraz motywacjami pracowników? I nie cechująca się, bądź co bądź, tak dużą jak HSW pewnością siebie i niezachwianym przekonaniem, że opracowała produkt najlepszy, a nie tylko najlepszy z możliwych do opracowania w tym czasie i tymi środkami, jaki były do dyspozycji. Dla załogi HSW sprawa jest prosta.– Nie pytaliśmy o nadgodziny, premie. Trzeba było, przychodziliśmy do pracy i w wolne dni. Wiadomo, że nas nikt tutaj nie oszuka. Borsuk to nasza przyszłość, i w nią wierzymy – mówi nam jeden z pracowników. Był przy pracach przy prototypie, z tym wyrobem związany jest od jego początków. O innych maszynach, w dziejach HSW „kultowych”, takich jak produkowana w długich seriach (ponad 650 egz.) haubica 122 mm Goździk 2S1 czy wielozadaniowy transporter opancerzony S-70/MT-LB (ponad 11 tys. sztuk!) wie z opowieści najstarszych kolegów, którzy pracowali tutaj 40 lat temu. No i Goździka zna z widzenia, z… postumentu przed siedzibą spółki.
Prezes HSW SA Marek Karabuła, kierujący spółką od września, rozpływał się w wyrazach wdzięczności dla wszystkich, których wysiłek złożył się na sukces, opisując 12-letni życiorys Borsuka i jego techniczne walory. Jest przekonany, że podobnych uroczystości niebawem będzie więcej.
Autor. HSW S.A
Nie mamy się czego wstydzić
Nie będziemy zanudzać Czytelników przypominaniem parametrów i charakterystyk technicznych BWP Borsuk. Nasi Czytelnicy znają je już doskonale z licznych publikacji z ostatnich lat. Zresztą przy okazji ceremonii przekazania wozów wojsku przypomną je wszystkie media. W końcu jest się czym chwalić…– Odwiedziłem wiele nowoczesnych zakładów zbrojeniowych Europy, Ameryki, Korei. I z ręką na sercu mówię: polski przemysł zbrojeniowy nie ma się czego wstydzić. A Huta Stalowa Wola ma z czego być dumna. Stworzyliście świetny, bezpieczny i skuteczny produkt, mający znaczny potencjał eksportowy i rezerwy modernizacyjne – nie szczędził komplementów Paweł Bejda, wiceminister ON odpowiedzialny m.in. za modernizację Sił Zbrojnych.
My zwrócimy uwagę na detal, który być może umknął uwadze interesujących się tą kwestią. Otóż BWP Borsuk, podobnie jak inne produkowane przez HSW systemy uzbrojenia, system minowania Baobab-K oraz AHS Krab, są na liście tych produktów polskiej zbrojeniówki, które są oferowane partnerom w ramach unijnego programu SAFE opiewającego na 150 miliardów euro. Polska ma być największym beneficjentem tego programu, mogąc sięgnąć po prawie 44 miliardy euro. Ale Polska chce nie tylko brać, ale też dawać. Na listę ofert obejmującą 29 pozycji wpisała PGZ także m.in. miny z BELMY, przeciwlotnicze Pioruny ze Skarżyska, KTO Rosomak, pojazdy wojskowe z Jelcza, radary. PGZ liczy na zainteresowania zakupami polskiego sprzętu, choć taka konfiguracja listy w niektórych jej partiach budzi konsternację. No bo jak można próbować eksportować Jelcze, jeśli jednocześnie opinia publiczna wie, że ich producent „nie wyrabia” z zamówieniami dla własnego MON i nawet jest obciążany karami za nieterminowość dostaw. Jak można zachęcać do zamawiania Borsuków, jeśli ich producent ma pod bramą przysłowiową kolejkę polskich brygad zmechanizowanych, przebierających nogami w oczekiwaniu na ten sprzęt. Albo Krabów, których produkcja wyraźnie przyspieszyła, ale wciąż jeszcze nie uzupełniliśmy niedoboru haubic po wysłaniu Ukrainie 54 wozów z własnych pułków artylerii i przez dwa lata całą ich produkcję, kolejne 54 działa, kierowaliśmy do tego odbiorcy. Za pieniądze, fakt, ale jednak Krabów przybywało na froncie ukraińskim a nie w garażach polskich pułków artylerii. Sprawa jest delikatna i zanim nie pojawią się pierwsze konkrety, pozostaje w sferze wishful thinking. Niemniej przedstawiciele PGZ wymieniają, jako potencjalnie i wstępnie zainteresowane polskim uzbrojeniem, takie kraje jak Norwegia, Szwecja i Grecja. Ze sporym zainteresowaniem spotkał się BWP Borsuk, prezentowany w formie modelu, na INDODEFENCE 2025 w Dżakarcie (11-14 czerwca), na targach DSEI w Londynie (9-12 września) oraz na ubiegłorocznej edycji EUROSATORY w Paryżu (17-21 czerwca), po raz pierwszy zaprezentowany w naturze a nie w formie modelu i filmików.
Wicepremier, Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział intensyfikację trwającej już ofensywy zakupowej: –Grudzień będzie obfitował w kolejne liczne umowy. Lada dzień podpiszę dokumenty w sprawie Huty Częstochowa, i kolejne umowy. My zrobimy wszystko, aby z olbrzymich środków zaplanowanych w programie SAFE co najmniej 89 proc. ulokowanych zostało w polskim przemyśle. Może to być nawet więcej, jeśli jakieś kraje zdecydują się na zakupy u nas uzbrojenia, wtedy do naszego przemysłu trafią kolejne pieniądze z SAFE. My już dziś chwalimy się trzecią najliczniejszą armią w NATO. Naszą ambicją jest, abyśmy mieli najszybciej rozwijający się przemysł zbrojeniowy. Wicepremier zadeklarował, że rząd będzie wspierać eksport polskiego uzbrojenia, i że z różnym zaangażowaniem będzie wspierać rozwój państwowych i niepaństwowych spółek zbrojeniowych i ich eksportową ekspansję.
Oczywiście, za wcześnie stawiać jakiekolwiek tezy o mniej lub bardziej realnych kontraktach eksportowych, nawet tych wspieranych przez program SAFE, na listę którego Polska zgłasza 139 produktów, z tego 29 – PGZ. Nie ma pewności, że wszystkie na listę trafią. Więcej wiedzy o potencjalnych szansach uzyskamy w styczniu (Komisja Europejska oceni projekty) i w marcu (rozpocznie się wypłata zaliczek). Dla Wojska Polskiego priorytetem jest możliwie szybkie zapełnienie luk po starych BMP-1, z których część kończy swój żywot na stepach Ukrainy. Dla HSW – rozpędzenie produkcji do docelowego poziomu wspomnianych stu egzemplarzy rocznie, a także rozwijanie prac nad wersjami specjalistycznymi Borsuka wywodzącymi się z tej samej platformy gąsienicowej. Mają być nimi transporter rozpoznawczy kryptonim Żuk, wóz zabezpieczenia technicznego kr. Gekon, pojazd rozpoznania skażeń kr. Ares. Te trzy wozy mają dysponować standardowym kadłubem, zakres adaptacji do specjalistycznych zadań obejmie głównie wyposażenie wewnętrzne i zewnętrzne. Prace nad nimi już trwają w jednej ze współpracujących z HSW spółek PGZ. Kolejnymi będą wóz ewakuacji medycznej kr. Gotem i wóz dowodzenia kr. Oset (w przypadku tych dwóch wozów konieczna będzie głębsza ingerencja w konstrukcję kadłuba w celu jego podwyższenia dla powiększenia objętości wnętrza. Na razie nie postawiono kropki nad i w kwestii wykorzystanie – bardzo mocnej ale i kosztownej – platformy gąsienicowej Borsuka do zabudowy nowego systemu wieżowego Raka. Taki demonstrator został zaprezentowany podczas MSPO 2025 w Kielcach, ale dziś trudno powiedzieć, jak należy tę prezentację interpretować. Może być tak, że prace pobiegną w tym kierunku, może być tak, że nowego Raka zobaczymy na nowej generacji podwoziu gąsienicowym z zawieszeniem hydropneumatycznym, spokrewnionym z nowymi wozami dowodzenia dla DMO Regina, ale też może być i tak, że program Raka-G (gąsienicowego) na razie zastopuje, i znów usłyszymy o wyposażonych w już nową, nowocześniejszą wieżę moździerzach samobieżnych w wariancie kołowym. Wiele zależy, i to chyba oczywiste, od ewentualnych doświadczeń z zastosowania bojowego Raka na Ukrainie, gdzie według niepotwierdzonych oficjalnie informacji walczy jeden moduł ogniowy Raka M120K. W przeciwieństwie do licznych pochwalnych publikacji o Piorunach i o Krabie, w mediach, polskich i ukraińskich, brak pogłębionych doniesień o tym, jak się tam sprawuje Rak.
Dla HSW wreszcie, co należy powtarzać tak często jak się da, bo nie wolno o tym nie zapominać, jednym z priorytetów jest efektywna implementacja niektórych rozwiązań z Borsuka (oraz z Kraba), a też doświadczeń z fazy jego projektowania i badań do powstającego już nowego projektu ciężkiego BWP Ratel. Na poziomie pracy rozwojowej, ale też prac konstrukcyjnych, technologii, rozwiązań organizacyjnych niezbędnych dla sprawnego przeprowadzenia wszystkich etapów prac, Borsuk przeciera ścieżki Ratelowi. Co daje duże szanse na to, że od powstania jego koncepcji do pojawienia się pierwszych wozów seryjnych nie będzie musiało upłynąć około 12 lat jak w przypadku Borsuka, ale, powiedzmy, 4-5. To jest możliwe, bo wielu prac nie należy wykonywać od zera, jak to miało miejsce przy opracowywaniu opancerzenia dna pojazdu, zabezpieczeń przeciwminowych i balistycznych z zastosowania specjalnych absorberów energii wybuchu i nakładek z kompozytów, mających z jednej strony zwiększać poziom ochrony, a z drogiej – wyporność pojazdu podczas pływania. Ratel też nie wymaga skonstruowania systemu pędników wodnych, uwzględnienia w tak dużym stopniu czynnika wyważenia pojazdu do pływania, zabudowy pomp zęzowych i odprowadzania wody, rozbudowy uszczelnień, systemu ewakuacji załogi w sytuacji zatonięcia pojazdu, itd. Rozwiązanie każdego w tych problemów kosztowało nie tylko duże pieniądze, ale przede wszystkim czas. Przy Ratelu, choć są do rozwiązania inne poważne kwestie, tego akurat nie ma.
Jak bardzo jest jest realny 4-5-letni horyzont czasowy przekonamy się wcześniej niż za rok, kiedy Ratel faktycznie będzie gotów do podjęcia badań, a MON zdecydowanie włączy się we wsparcie projektu, chociażby poprzez sfinansowanie budowy kilku, 4-6, kolejnych prototypów, co pozwoliłoby stwierdzić, że wyciągnięto wnioski z tej akurat niedoskonałości procedury tworzenia Borsuka. Jest takich uwag jeszcze kilka, poświęcimy im odrębną publikację w najbliższym czasie.
WIDEO: Rywal dla Abramsa i Leoparda 2? Turecki czołg Altay