Przemieszczanie rosyjskich wojsk powietrznodesantowych (WDW) w rejon konfliktu było zawsze jednym z poważnych sygnałów, iż przygotowywana jest operacja bojowa. Jednostki WDW traktowano jako odwód strategiczny i uważano za elitę. Nadawały się zwłaszcza do operacji manewrowych, opartych na śmiałym działaniu, tymczasem pod Kijowem rzucono je do walk pozycyjnych.
Udział batalionowych grup taktycznych WDW w operacjach bojowych od pierwszych godzin wojny nie budził raczej zdziwienia, włącznie ze śmigłowcowymi desantami taktycznymi, które w ostatnich kilku latach trenowano. Zaskoczeniem może być natomiast zastosowanie jednostek WDW do zaciekłych walk pozycyjnych, np. pod Kijowem (Hostomel, Bucza, Irpień), które prowadziły do wykrwawienia się elitarnych, było nie było, jednostek. Dywizje/brygady powietrznodesantowe, czy desantowo-szturmowe, stosowane były do tej pory, np. w Gruzji w 2008 r., czy na wschodniej Ukrainie (2014) do działań rajdowych, manewrowych, związanych z szybkością operacji i przeskrzydlaniem niezorganizowanych pozycji npla, z niewielkim jego oporem. Przy przełamywaniu pozycji umocnionych, a nawet ufortyfikowanych, jednostki WDW miały szereg słabości, które wyraźnie uwypukliły się w czasie wojny.
Po pierwsze nie dysponowały organiczną artylerią ciężką powyżej kalibru 122 mm, jak związki taktyczne wojsk pancerno-zmechanizowanych. Ograniczone było więc wsparcie artyleryjskie sił własnych, zwłaszcza na umocnione pozycje, niski potencjał ognia kontrbateryjnego oraz podatność na ogień kontrartyleryjski, bowiem sprzęt artylerii samobieżnej jest lekki (2S9 Nona-S), a cześć artylerii ciągniona (haubice D-30).
Czytaj też
Po drugie sprzęt zmechanizowany jest lekki, przystosowany do przerzutu drogą lotniczą, a zatem lekko opancerzony, a w zasadzie nieopancerzony. Wozy bojowe desantu dają niewielką osłonę, zwłaszcza przed ogniem artylerii, w wielu przypadkach trafienia bwd kończą się całkowitym zniszczeniem (rozerwaniem/spaleniem) pojazdu.
Tymczasem spadochroniarze na przedmieściach Kijowa musieli walczyć w terenie zabudowanym, z ograniczonym polem manewru, podatni na zasadzki, zwłaszcza na celny ogień artylerii ukraińskiej, naprowadzanej z reguły i korygowanej z użyciem bezzałogowców. Na wielu odcinkach frontu zabójczy był zwłaszcza ukraiński, precyzyjny ogień artylerii i moździerzy. Aby wzmocnić siłę ofensywną przydzielano jednostkom WDW m.in. pododdziały czołgów, również etatowe, ale tylko w wybranych jednostkach, np. 76. Dywizji z Pskowa (124. Samodzielny Batalion Czołgów).
Warto napomknąć, że jest to pierwsza wojna, w której zastosowano na dużą skalę wozy bojowe nowego pokolenia – BMD-4M Sadownica i BTR-MDM Rakuszka. Był to efekt systematycznego przezbrajania jednostek WDW na nowe typy bwd. W lipcu 2021 r. oddano wojsku jedenasty już batalionowy komplet pojazdów, a więc etatowo 31 BMD-4M i 8 BTR-MDM. Tym samym zaczęto przezbrajanie 98 Dywizji Pow-Des – nowe wozy otrzymał batalion 217. Pułku.
Zgrupowanie WDW zostało użyte na dwóch frontach – północnym, kijowskim oraz południowym, krymskim. Pod koniec kwietnia, w wyniku przegrupowania sił rosyjskich, czyli wycofania ich z obwodów kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego oraz częściowego przerzutu na słobożanszczyznę, jednostki WDW pojawiły się na kierunku iziumskim.
Czytaj też
Na front pod Kijowem jednostki WDW zostały rzucone niemal od początku tzw. „operacji specjalnej". Były to przede wszystkim grupy bojowe specjalnego przeznaczenia.
Wciąż jeszcze mało wiemy o szczegółach operacji desantowych. Najbardziej znaną, ale wciąż z wieloma znakami zapytania, jest operacja desantowania taktycznego desantu śmigłowcowego na lotnisku Antonowa w Hostomlu. Desantowała się z przyziemienia kombinowana grupa bojowa 45. Brygady Specnazu WDW i 31. Brygady Des-Szt (prawdopodobnie ok. 200 żołnierzy z lekką bronią, w tym ppk Kornet i moździerze 82 mm). Niewiele wiadomo o desancie w Wasylkowie, który zakończył się niepowodzeniem, a miał również duże znaczenie dla przebiegu działań na froncie kijowskim. Równie mało wiadomo o desancie śmigłowcowym w rejonie Mikołajowa, na froncie południowym.
W kolejnych dniach, zwłaszcza w momencie, kiedy front na północny-zachód i zachód od Kijowa utknął i walki manewrowe przekształciły się w pozycyjne, do walki wprowadzano kolejne batalionowe grupy taktyczne WDW.
Czytaj też
Zgrupowanie WDW na froncie północnym (kijowskim):
- elementy 45. Brygady Specjalnego Przeznaczenia,
- elementy 31. Brygady Des-Szt,
- elementy 98. Dywizji (pułki 217. i 331.),
- elementy 76. Dywizji (pułki 104. i 234.),
- elementy 106. Dywizji (pułk 137.).
W natarciach, rajdach, zasadzkach i pod ogniem artylerii batalionowe grupy taktyczne WDW poniosły ogromne straty w ludziach i sprzęcie. Wiemy dzisiaj, że wykrwawił się zwłaszcza 331 Pułk, który w zasadzie przestał istnieć jako jednostka bojowa. Ciężkie walki toczyły się m.in. o miasteczka Bucza, Irpień, Hostomel itd.
Jednocześnie trzeba podkreślić, że żołnierze kontraktowi WDW nie stanowili wcale łatwego przeciwnika, nie poddawali się również do niewoli, mimo że front pozycyjny pod Kijowem (Moszczun, Hostomel, Bucza), mocno przestrzeliwany artylerią (w tym ciężką 203 mm Pion) nie należał do spokojnych ani na linii kontaktowej, ani na tyłach.
Symbolem strat materialnych jednostek WDW może być lotnisko w Hostomlu, gdzie – już po wycofaniu się Rosjan spod Kijowa – można było zobaczyć cmentarzysko całkowicie zniszczonych, wręcz rozerwanych na szczątki, bojowych wozów desantu. Wśród zwałowiska wraków trudno nawet rozpoznać poszczególne pojazdy, ale są tam bez wątpienia bwd starszych typów, jak BTR-D i BMD-2, ale też najnowsze BMD-4M i BTR-MDM. Można szacować, że to sprzęt co najmniej jednej, może nawet dwóch, kompani powietrznodesantowych (desantowo-szturmowych).
Czytaj też
Z końcem marca zaczęto wycofywanie sił z frontu kijowskiego. Cześć jednostek WDW pozostała na Białorusi, część wróciła do punktów stałej dyslokacji, a część przerzucono na front charkowski.
2 kwietnia na Białorusi sfotografowano eszelon kolejowy z BMD-2 którejś z jednostek WDW, natomiast według danych transportu kolejowego eszelon ten przemieścić się miał na stację Nowyj Oskoł w obwodzie biełgorodzkim, dokładnie tam, gdzie spodziewane są wzmocnienia spod Kijowa, przeznaczone do natarcia na kierunku Izium-Słowiańsk.
Zgrupowanie WDW na froncie wschodnim (charkowskim) to obecnie zidentyfikowane elementy 106. Dywizji (pułki 51. i 137.), właśnie na kierunku iziumskim.
Od pierwszych dni wojny na czele zgrupowania krymskiego, operującego na froncie południowym, znalazły się jednostki WDW – 11. Brygada Des-Szt oraz 7. Gwardyjska Dywizja Des-Szt (Górska). Jednostki te szły na czele ataku, operowały zwłaszcza na kierunku mikołajowskim.
Zgrupowanie WDW na froncie południowym (krymskim):
- elementy 11. Brygady Des-Szt,
- elementy 7. Dywizji, (pułki 56., 108., 247.).
Ponieważ 10 marca siły ukraińskie zdobyły rosyjskie mapy operacyjne, znamy szczegółowe podporządkowanie związków taktycznych zgrupowania krymskiego, będących pod dowództwem 49. A, 58. A i 22. KA.
Jeśli chodzi o jednostki WDW ich podporządkowanie ok. 10 marca było następujące:
- wydzielone 2 BGT 108. Pułku, podporządkowane dowództwu 49. A,
- wydzielona grupa operacyjna, tzw. zgrupowanie WDW, na bazie 7. DDes-Szt: 2. BGT 56. Pułku, 2. BGT 247. Pułku, 1141. Pułk Artylerii,
- elementy 11. Brygady Des-Szt, podporządkowane dowództwu 22. KA.
Czytaj też
Jednostki powietrznodesantowe stanowiły czoło natarcia na głównych kierunkach, w tym mikołajowskim. Jednostki WDW poniosły duże straty, stanowiły również duży odsetek sił nacierających. Każdy pułk 7 Dywizji wystawił do operacji specjalnej dwie BGT.
Inne zdobyte dokumenty wskazują wewnętrzną strukturę batalionowej grupy taktycznej WDW, a konkretnie 2 batalionowej grupy taktycznej 108 Pułku 7 Dywizji na dzień 12 lutego 2022 r.
Wynika z nich kilka ciekawych spostrzeżeń:
- po pierwsze ta konkretna BGT na bazie 2 batalionu jest mała liczebnie, zamiast przewidzianych etatem 538 ludzi, jest zaledwie 403 (braki rzędu 138 ludzi),
- etatowa broń strzelecka to karabinki AK-12 z granatnikami GP-25, ale z broni wsparcia zaledwie 15 RPG-7D3, bez żadnych ppk, czy moździerzy,
- jeśli BGT formowane są na bazie batalionu des-szt, to bez poważniejszego wsparcia, w tym bez przydzielonej artylerii, chociaż wnioski z wojny czeczeńskiej zakładały, że BGT na bazie wojsk WDW muszą mieć samodzielność, którą zapewnić może m.in. organicznie przydzielona artyleria,
- brakuje etatowej lub przydzielonej broni przeciwpancernej, przeciwlotniczej czy wsparcia (moździerze).
Nie ma niestety informacji o wzmocnieniu tej konkretnej BGT pododdziałami wsparcia, już w czasie walk, jeśli nawet tak zrobiono, to nie było czasu na zgranie pododdziałów – powinny być one zgrywane jako część jednej BGT już na długo wcześniej, włącznie z ćwiczeniami poligonowymi. W pracach analitycznych po II Wojnie Czeczeńskiej zalecano by batalion był samodzielny, a więc z organiczną baterią moździerzy, plutonami rozpoznawczym, przeciwlotniczym, saperskim, nasycony systemami nawigacji satelitarnej.
Jednostki WDW, walczące na pierwszej linii frontu, poniosły duże straty. Na podstawie niepełnych wciąż danych można stwierdzić, że wykrwawiły się zwłaszcza 247. Pułk ze Stawropola, czy 331. Pułk z Kostromy.
Czytaj też
Spływające informacje o poległych, już dzisiaj pozwalają stwierdzić, że zginęło (zidentyfikowano imiennie) co najmniej 55 żołnierzy i oficerów 247. Pułku, a nie jest to zapewne lista zamknięta.
Ciężkie straty poniosła kadra oficerska, jak wiadomo zginął m.in. dowódca pułku, płk. Konstantin Ziziewski, pełniący tą funkcję od 2020 r.
Podobnie ciężkie straty w ludziach poniósł 331. Pułk. W tym przypadku również zginął dowódca pułku, płk. Siergiej Suchariew, pełniący funkcję dowódcy od sierpnia 2021 r. Do tego zaliczyć można kolejnych oficerów, w tym co najmniej dwóch majorów. Z początkiem kwietnia zidentyfikowano już imiennie 39 poległych żołnierzy i oficerów 331. Pułku, a zapewne nie są to pełne straty jednostki.
Bardzo duże są straty w sprzęcie, poniesione zwłaszcza pod Kijowem, ale też pod Mikołajowem na południu. Jak dotychczas (stan na 9 kwietnia) potwierdzono wizualnie następujące straty (sprzęt zniszczony, uszkodzony, porzucony) m.in.: bojowe wozy desantu: 72 BMD-2, 41 BMD-4M, 36 BTR-D oraz 10 BTR-MDM, artyleria: 25 haubic ciągnionych D-30 kal. 122 mm, 7 samobieżnych moździerzy 2S9 Nona-S kal. 120 mm.
Prezes Polski
Rzucanie spadochroniarzy do walki jako zwykłej piechoty jest oczywistym nonsensem. Ćwiczyli to i Niemcy i Amerykanie. Jak napisał we wspomnieniach Bradley, bardzo fajne były te dywizje powietrzno-desantowe, ale pożytek z nich był niewielki. Zamiast kilku dywizji, wolałby mieć jeden pułk, ale gotowy do walki w ciągu kilku godzin od momentu, kiedy zaistnieje taka potrzeba. Zmieniło się od 2w. św tyle, że powstały duże śmigłowce, nie ma już potrzeby używać spadochronów, z czego wynikają same problemy. I wygląda na to, że przyszłość wojsk powietrzno-desantowych będzie taka, jak opisał Bradley. Muszą być mniejsze, gotowe do działania błyskawicznie, zdolne do realizacji skomplikowanych zadań. Koncepcja ruska, ta obecna to kompletny anachronizm, Amerykanie zresztą też wyciągną wnioski z wojny. Idą duże zmiany.
Rama
Dziwna wojna 2 . Nie ta z 1939 tylko z 2022 - jakby Rosjnaie spelcjanie blad za bledem popelniaja. TRszke to dziwne
kukurydza
Masz oczywiście rację, że takie użycie WDW jak na Ukrainie, czy wobec regularnego wojska, to nonsens :) Ale warto zauważyć, że RuSSkie przywiązanie do WDW wynika z ogromnych terenów ZSRR, gdzie nie da się każdego możliwego punktu obstawić lokalnym garnizonem, a są i obszary gdzie zwyczajnie nie ma żadnych sensownych dróg, bądź te co są, mogą łatwo być sabotowane lub odcięte przez niespodziewany atak. To dlatego tworzone są jednostki "niespotykane w świecie" które mają "wszystko" powietrznodesantowalne, w tym BWP, czy prawie-czołgi (istnieje działo samobieżne, taka hybryda BMD i 125mm armaty czołgowej), i tak dalej. Na terenach azjatyckich ZSRR śmigłowiec nic nie rozwiązuje, wciąż za mały zasięg... ale spadochronowy desant z duzych transportowców Ił-76 pozwala już dostarczyć "prawie" pełnoprawną jednostkę "prawie" zmechu na dowolny teatr.
Rama
Dobry artykul. Czyl taktyka uzycia jest bledna. Ale skoro Rosjanie maja wnioski po wojie Czeczenskiej czemu sami ich nie uwzgedniaja? Dziwnie to wyglda.
Madderdin
W tej wojnie najważniejsze jest że jest dostępna lista personelu,więc w kolejnych 20-30 latach można eliminować uczestników tej napaści. I mam nadzieję że Ukr po cichu będzie to robić
Bej
To u nich tradycja. Przed ,39 mieli kilkanaście korpusów powietrznodesantowych. Zmarnowali część w głupim desancie nad Dnieprem w 44 a resztę w 45 na Węgrzech w walce z pamiętnymi oddziałsmi Niemiec.
Byrrbyć
Wojska desantowe są dobre do walki z Talibami czy ISIS. Jeżeli przeciwnik ma środki rozpoznania elektronicznego, to rozmieści paru Szwejków z Obrony Terytorialnej, z ręcznymi wyrzutniami, moździerzami i dronami obserwacyjnymi (do koordynacji ognia artylerii dalszego zasięgu), na terenie przewidywanego desantu. Efekt starcia - jak pod Hostomelem.
Buczacza
No cóż jak na (elitę) to słabo... A szczerze mówiąc to cienizna... Przy okazji pamiętacie artykuły z tamtego roku i starsze. Na temat nowych nie mających analogów sprzętów wdw... W szczególności kom pod tymi artykułami. Po lekturze strat strasznie to słabe... Jeśli to ( elita ). To reszta tej żałosnej bandy złodzieji i zboków to?
easyrider
Tonący brzytwy się chwyta. W 1941 Sowieci też zaczęli wykorzystywać jednostki powietrznodesantowe w roli piechoty. Tak jest jak cywilom i klakierom powierza się dowodzenie a wywiad ustawia na pozyskiwanie informacji, które chce się usłyszeć.