Reklama

Siły zbrojne

Modernizacja Wojska Polskiego a ewolucja współczesnego pola walki [RAPORT]

Polskie Wojska Rakietowe i Artylerii potrzebują wzmocnienia systemu rozpoznania. Na zdjęciu wyrzutnie WR-40 Langusta. Fot. mjr Remigiusz Kwieciński.
Polskie Wojska Rakietowe i Artylerii potrzebują wzmocnienia systemu rozpoznania. Na zdjęciu wyrzutnie WR-40 Langusta. Fot. mjr Remigiusz Kwieciński.

Konflikty zbrojne ostatnich dziesięcioleci wyraźnie pokazują, że siła militarna nadal pozostaje skutecznym narzędziem do rozwiązywania sporów bądź osiągania celów o znaczeniu strategicznym. Sprzyja temu zarówno ograniczona skuteczność narzędzi niemilitarnych (jak np. dyplomacja, presja ekonomiczna itp.) jak również postęp w dziedzinie techniki, który zmienia w znacznym stopniu obraz współczesnego pola walki. Niniejszy artykuł ma na celu przedstawienie Czytelnikowi tychże zmian, a następnie ocenę wysiłków podejmowanych przez władze naszego państwa w celu modernizacji Wojska Polskiego – pisze ppłk rez. dr Marek Gryga, były Szef Szkolenia Jednostki Wojskowej AGAT.

I. Ewolucja w prowadzeniu działań zbrojnych

Analizując przebieg konfliktów zbrojnych oraz postęp techniczny na przestrzeni ostatnich 40 lat można dostrzec pewne prawidłowości. Pierwszą z nich jest niewątpliwie wzrastające znaczenie amunicji precyzyjnego rażenia umożliwiającej rażenie celów spoza zasięgu oddziaływania środków ich obrony. Pomimo wysokich kosztów zakupu samej amunicji pozwala ona na znaczne zmniejszenie wysiłku wojsk w porażenie danego celu, ograniczenie strat pobocznych (ang. collateral damages), a także zwiększenie bezpieczeństwa dla własnych platform (lądowych, morskich, powietrznych).

Postęp techniczny oraz zalety zaś doprowadziły do tego, że broń ta staje się stopniowo standardem.  Towarzyszy temu wzrost jej zasięgu, coraz bardziej wyrafinowane systemy naprowadzania, a także siła niszczenia. Efektem wymienionych wyżej zmian jest redukcja ilości połączona ze wzrostem kosztów pozyskania coraz bardziej zaawansowanych technicznie potrzebnych nosicieli (którzy są w stanie zrealizować zadania przy znacznie mniejszym wysiłku w porównaniu do ich dotychczasowych odpowiedników), a z drugiej konieczność opracowania sposobów obrony przed oddziaływaniem amunicji precyzyjnego rażenia.

W obliczu tej ostatniej drastycznie maleje bowiem przeżywalność obiektów infrastruktury krytycznej czy wojskowej, jak i samego sprzętu wojskowego na współczesnym polu walki. Ostatnie konflikty na Wschodniej Ukrainie, Bliskim Wschodzie, Afryce Północnej czy Południowym Kaukazie wyraźnie pokazują, że zaniedbania w tej dziedzinie prowadzą do niepowetowanych strat, które mogą być trudne do uzupełnienia w wymaganym czasie. Wobec tego coraz większego znaczenia nabiera stosowanie zarówno biernych jak i czynnych środków ochrony i obrony. Do tych pierwszych należy zaliczyć m.in. zaawansowane środki maskujące w postaci multispektralnych pokryć kamuflujących czy granatów dymnych, opracowywane obecnie kamuflaże adaptacyjne, makiety mające zmylić przeciwnika czy też opancerzenie, które ma uodpornić dany obiekt/sprzęt na skutki trafienia.

Do czynnych środków obrony możemy zaliczyć zarówno systemy C-RAM przeznaczone do zwalczania zarówno broni precyzyjnej jak i wszelkiego rodzaju amunicji rakietowej czy artyleryjskiej, a także aktywne systemy obrony platform, w tym środki walki radioelektronicznej oraz przeciwpociski.

image
Jednym ze sposobów na zwiększenie przeżywalności wozów bojowych jest instalacja aktywnych systemów obrony. Na zdjęciu amerykański Abrams z ASOP Trophy. Fot. Sgt. Evan Ruchotzke/U.S. Army

 

Skuteczne prowadzenie jakichkolwiek działań zbrojnych od zawsze uwarunkowane było posiadaniem informacji pozwalających na podejmowanie zarówno decyzji jak i skuteczne użycie broni. Obecny rozmach jak i dynamika działań zbrojnych wymusza posiadanie informacji w czasie rzeczywistym z wielu źródeł, co umożliwia stworzenie jednolitego obrazu sytuacji na różnych poziomach i szczeblach. To co jest charakterystyczne to zwiększanie się ilości źródeł informacji, co spowodowane jest coraz większym nasyceniem pola walki szeregiem sensorów rozmieszczonych na różnych platformach. Wśród tych ostatnich jak np. pojazdy, samoloty, satelity czy okręty pojawiły się bowiem nowe – bezzałogowe, które przy znacznie niższych kosztach zakupu i eksploatacji umożliwiają efektywne śledzenie zmian zachodzących na polu walki. Ich zaletą jest brak podatności na zmęczenie, a potencjalna utrata ma głównie wymiar materialny i finansowy, a nie ludzki. 

Miniaturyzacja sensorów doprowadziła także do możliwości ich umieszczenia na elementach wyposażenia pojedynczego żołnierza (np. kamer na hełmach) oraz rozmieszczenie ich w terenie, a środki i sieci łączności na bieżące przekazywanie pozyskanych w ten sposób danych do odbiorców. Ta wielość pozyskiwanych informacji staje się wyzwaniem, które już wkrótce mogą przerosnąć możliwości ludzkiej percepcji i pojmowania. Stąd obecnie prowadzone są prace nad wykorzystaniem tzw. „sztucznej inteligencji” do analizowania i przetwarzania informacji.

Koniecznym staje się również spięcie w jedną sieć informacji z różnych źródeł, stworzenie ww. jednolitego obrazu sytuacji oraz kierowania na tej podstawie walką zbrojną. Dlatego coraz powszechniejsze stają się zintegrowane systemy wsparcia dowodzenia (ang. Battlefield Menagement Systems – BMS) różnych szczebli oraz poziomów połączone ze sobą w jeden „supersystem” z wykorzystaniem różnych środków łączności i sieci teleinformatycznych, co jest określane mianem sieciocentryczności. Jej umiejętne wykorzystanie pozwala na znacznie lepsze zrozumienie sytuacji przez dowódców, szybsze podejmowanie przez nich optymalnych decyzji oraz użycie posiadanego potencjału.

Z drugiej strony wzrost znaczenia informacji spowodował renesans systemów walki radioelektronicznej zdolnych do rozpoznania i zakłócania środków łączności, systemów dowodzenia, kierowania i naprowadzania uzbrojenia czy też pozycjonowania. Ich znaczenie na współczesnym polu walki rośnie, podobnie jak odporność urządzeń na ich oddziaływanie.

image
Rosyjski system walki elektronicznej Krasucha-2O. Fot. KRET/kret.com

 

Od kilkudziesięciu lat rozwój technologii informatycznych oraz jej zastosowanie we wszystkich dziedzinach życia doprowadził do pojawienia się działań w cyberprzestrzeni. Ta ostatnia umożliwia przeprowadzanie zdalnych ataków z wykorzystaniem sieci i narzędzi teleinformatycznych zarówno na obiekty infrastruktury krytycznej (np. obiekty przemysłowe, energetykę, banki) jak i wojskowe pozwalając atakującemu wyprzeć się takich działań prowadzonych bez wypowiedzenia wojny by uniknąć odpowiedzialności. Z uwagi na coraz większe znaczenie cyberprzestrzeń została uznana za kolejny wymiar prowadzenia działań zbrojnych.

Konflikty na Wschodniej Ukrainie i Południowym Kaukazie uwidaczniają znaczenie skutecznej obrony powietrznej oraz wojsk rakietowych i artylerii. W przypadku tej pierwszej na przykładzie walk w Donbasie wyraźnie widać, że jej dobra organizacja i skuteczne środki mogą pozbawić stronę dysponującą lotnictwem możliwości udzielenia wsparcia wojskom lądowym (szczególnie z wykorzystaniem broni niekierowanej). Z kolei jej zła organizacja, przestarzałe wyposażenie bądź niewłaściwe użycie prowadzi do niepowetowanych strat, które mogą doprowadzić do klęski jak ma to miejsce w walkach o Górski Karabach.

Znaczenia nabiera przy tym wielowarstwowość obrony oraz rozpoznanie sytuacji w przestrzeni powietrznej umożliwiające wykrywanie zagrożenia ze strony nie tylko załogowych, ale coraz częściej bezzałogowych środków napadu powietrznego oraz dobór i użycie adekwatnych środków ich rażenia. Jeśli chodzi o wojska rakietowe i artylerię to wciąż udowadniają swoje duże znaczenie w konfliktach o średniej i dużej intensywności poprzez zdolność do zadawania znacznych strat (podczas konfliktu w Donbasie ogień artylerii rakietowej i lufowej był przyczyną ponad 40% strat po stronie ukraińskiej) bez względu na warunki pogodowe.

Reklama
Reklama

Zwiększa się przy tym jej zasięg ognia (w przypadku artylerii lufowej o kalibrze 155 mm zaczyna on wynosić ponad 40 km, w przypadku artylerii rakietowej zaczyna sięgać ponad 70 km, a rakiet balistycznych lub pocisków manewrujących rzędu setek i tysięcy kilometrów) i precyzja oddziaływania, co wymusza zwiększenie zasięgu sił i środków rozpoznania, korygowania i oceny skutków prowadzenia ognia w czasie rzeczywistym (lub do niego zbliżonym). Należy przy tym zaznaczyć, że takimi siłami i środkami mogą być nie tylko systemy bezzałogowe czy satelity, ale i niewielkie pododdziały dalekiego rozpoznania czy wojsk specjalnych, które są w stanie wskazywać cele w głębi ugrupowania przeciwnika nie narażając się na wykrycie.Integracja zdolności systemów dowodzenia, rozpoznania i rażenia (zarówno kinetycznego jak i niekinetycznego) o coraz większym zasięgu doprowadziła do powstania tzw. systemów antydostępowych (A2/AD) znacznie utrudniających (na razie przynajmniej w teorii) dostęp do bronionych rejonów w razie konfliktu zbrojnego i umożliwiających sprawowanie zdalnej kontroli nad znacznymi obszarami. Zasięg i skutki ich potencjalnego oddziaływania nadają im znaczenie operacyjne, zmuszając z drugiej strony na konieczność poszukiwania sposobów i środków ich przełamywania. Wskazuje to na wzrastającą przewagę działań bezkontaktowych (tj. takich w których walczące strony są poza zasięgiem swojej bezpośredniej obserwacji) nad kontaktowymi.

Do tych ostatnich dochodzi z reguły w dalszej fazie działań po zadaniu przeciwnikowi znacznych strat przy wykorzystaniu systemów o dużym zasięgu w celu ostatecznego pokonania jego sił i zajęciu określonego terenu. Prowadzi to do wniosku o zmieniającej się roli wojsk pancernych i zmechanizowanych. Te ostatnie mogą bowiem posłużyć w pierwszej kolejności do stworzenia zagrożenia na określonych kierunkach oraz osłony własnych zgrupowań wojsk o dużym zasięgu oddziaływania, aby ruszyć do walki dopiero po porażeniu przeciwnika na całej wymaganej głębokości jego ugrupowania. Użycie wyżej wymienionych rodzajów wojsk wymaga zapewnienia im kompleksowego wsparcia i zabezpieczenia, bez których są narażone na poniesienie znacznych strat.

image
Demonstrator zrobotyzowanego BWP Bradley. Fot. U.S. Army

Ostatnią tendencją jaką autor chciałby wskazać jest postępująca robotyzacja pola walki. Roboty w postaci bezzałogowych platform powietrznych, lądowych czy morskich zaczynają odgrywać coraz ważniejszą rolę na współczesnym polu walki stopniowo zastępując człowieka w wykonywaniu najbardziej niebezpiecznych zadań, w tym misji samobójczych (przykład -amunicja krążąca). Należy oczekiwać, że prace nad wykorzystaniem przez nie tzw. „sztucznej inteligencji” będą postępować (pomimo sprzeciwu etyków i części naukowców) prowadząc w niedalekiej przyszłości do ich pełnej autonomii w wykonywaniu stawianych im zadań.

Prowadzone zaś obecnie prace nad stworzeniem algorytmów współdziałania pomiędzy robotami a ludźmi (bądź kierowanymi przez nich platformami) doprowadzi wkrótce do pojawienia się formacji mieszanych złożonych zarówno z ludzi i robotów, a następnie dużych liczebnie formacji złożonych wyłącznie z robotów współdziałających ze sobą. Masowe użycie robotów w postaci roju bezzałogowych bojowych statków powietrznych może przykładowo doprowadzić do przełamania zintegrowanego systemu obrony powietrznej. Z drugiej strony postępująca robotyzacja nakazuje poszukiwanie środków i sposobów wykrywania i zwalczania robotów w postaci np. zwiększenia czułości radiolokatorów czy optoelektronicznych systemów obserwacyjnych, rażenia za pomocą laserów czy systemów walki radioelektronicznej.

II. Ocena kierunków i stanu modernizacji Wojska Polskiego w obliczu zmian na współczesnym polu walki

Pomimo rosnącego znaczenia systemów precyzyjnego rażenia dalekiego zasięgu (poziomu operacyjnego) postęp w zakresie ich pozyskiwania jest dość ograniczony. Praktycznie sprowadził się on do zakupu kierowanych pocisków rakietowych AGM-158A JASSM, AGM-158B JASSM-ER (o zasięgach odpowiednio: ok. 370km, ponad 925km) dla samolotów F-16C/D „Jastrząb” oraz zakupu jednego dywizjonowego modułu ogniowego z 20 wyrzutniami M142 HIMARS (w tym 30 pociskami ATACMS o zasięgu do 300km) wraz z pojazdami dowodzenia i zabezpieczenia oraz systemem kierowania ogniem AFADTS. Niestety lecz wraz z nabyciem wymienionych systemów uzbrojenia nie poszły działania ukierunkowane na pozyskanie środków rozpoznawczych, które mogłyby zapewnić pozyskanie informacji o celach do porażenia na wymaganych odległościach, a następnie o ocenie skutków wykonanych uderzeń. Analogicznie rzecz ma się z pociskami NSM znajdującymi się na uzbrojeniu Morskiej Jednostki Rakietowej, która wyposażona jest w radary trójwspółrzędne TRS-15C umożliwiające ich użycie w odległości do 50km od linii brzegowej (temat ten poruszał już M. Dura na łamach „Defence24.pl” w swoim artykule w 2015 r.).

Zaniechania te z jednej strony uniemożliwiają pełne wykorzystanie możliwości posiadanych systemów uzbrojenia, a z drugiej zmuszają do polegania na sojuszniczych środkach rozpoznania, które posiadają niezbędne możliwości. Rozwiązaniem mogłoby być nabycie bezzałogowych statków powietrznych klasy operacyjnej „Zefir”, lecz jak na razie nie podjęto żadnych decyzji o ich zakupie (pomimo dostępności kilku konstrukcji o wymaganych parametrach na rynku). Na „półkę” odłożono także pomysł pozyskania pocisków manewrujących wystrzeliwanych z nowych okrętów podwodnych (program „Orka”) o czym świadczą zapisy najnowszego „Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej na lata 2021-2035”.

Nieco lepsza sytuacja dotyczy modernizacji systemów rażenia poziomu taktycznego. W przypadku artylerii dywizjony artylerii samobieżnej wyposażane w 155mm armatohaubice „Krab” (o możliwości prowadzenia ognia na odległość do ok. 40km) są wspierane przez Radiolokacyjne Zestawy Rozpoznania Artyleryjskiego LIWIEC posiadające wystarczające parametry (dotychczas pozyskano 10 zestawów). W przypadku jednak tych ostatnich należy pamiętać, że ukształtowanie i pokrycie terenu może spowodować powstanie pół „martwych” w prowadzeniu obserwacji.  To oraz fakt że zestawy LIWIEC służą głównie do rozpoznawania ognia środków artyleryjskich powoduje konieczność uzupełnienia o bezzałogowe statki powietrzne (BSP) prowadzące rozpoznanie obrazowe o zasięgu rzędu 30-40km. Na wyposażeniu pułków artylerii znajdują się nieliczne BSP FlyEye, modyfikowane obecnie do wersji 3.0 o zasięgu zwiększonym do ok. 50 km, ale jest ich zbyt mało, by zapewnić adekwatne zdolności.

Natomiast do tej pory nie nabyto amunicji precyzyjnego rażenia ani do ww. haubic ani do moździerzy samobieżnych „Rak”. Co prawda wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółka Mesko S.A. jest w trakcie opracowywania i testowania amunicji precyzyjnej APR zarówno dla „Krabów” jak i dla „Raków” niemniej jednak ma ona wejść na uzbrojenie nie wcześniej niż w 2021 r.

Nie ma informacji o pozyskaniu innych typów amunicji precyzyjnej (np. układów korygujących z kierowaniem GPS).  Pozytywnie należy ocenić nabycie przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) „Spike” w wersji LR, które z racji odporności na zakłócenia, zasięgu oraz posiadanej głowicy są w stanie zniszczyć praktycznie każdy pojazd opancerzony. Ich udane wdrożenie oraz pozytywne doświadczenia skłaniają ku zakupowi nowszych wersji ww. ppk, a także pocisków o większym i mniejszym zasięgu (np. w ramach zadań kr. „Otokar-Brzoza”, „Kruk”, „Karabela”), które pozwoliłyby utworzyć wielowarstwową obronę przeciwpancerną opartą o nowoczesną amunicję.

image
W Wojsku Polskim nie stosuje się nowoczesnych granatów wielospektralnych, choć takie zostały opracowane przez krajowy przemysł. Fot. Juliusz Sabak/Defence24.pl.

 

Dość słabo przedstawia się kwestia zwiększenia przeżywalności sprzętu wojsk lądowych. Przykładowo modernizacja Leopardów 2A4 do wariantu Leopard 2PL w omawianej dziedzinie ograniczyła się do poprawy odporności balistycznej wieży na ostrzał z przodu oraz wymiany układu stabilizacji armaty i napędów wieży z hydraulicznych na elektryczne. Nie objęła jednak instalacji aktywnego systemu ochrony pojazdu (ASOP), zrezygnowano też z dodatkowego opancerzenia kadłuba, kamuflażu mobilnego, czy też pomalowania czołgów multispektralnymi farbami kamuflującymi. Jeszcze słabiej wypada modyfikacja czołgów T-72, która w zakresie ich przeżywalności za wyjątkiem pasywizacji środków obserwacyjno-celowniczych nic nowego praktycznie nie wniosła. Nie lepiej przedstawia się sytuacja pozostałego rodzaju sprzętu. Co prawda prowadzone są zakupy wielospektralnych siatek maskujących „Berberys” produkowanych przez polską firmę „Miranda”, lecz jednocześnie nie prowadzi się żadnych prac zmierzających do montażu na najwartościowszym sprzęcie ASOP.

Nadal kupowane są przestarzałe granaty dymne GAk-81 zapewniające maskowanie dymem na poziomie lat 80 ubiegłego wieku. Tymczasem większość ppk jest naprowadzana z wykorzystaniem kanałów celowania wykorzystujących zarówno światło widzialne jak i podczerwień. Tymczasem granaty GAk-81 maskują tylko w świetle widzialnym, a nie w podczerwieni. Co prawda są gotowe rozwiązania oferowane zarówno przez krajowy jak i zagraniczny przemysł (np. polski granat GM-81 kompatybilny z użytkowanym już systemem „Obra”, francuski „Galix”) lecz nie są kupowane. Podobnie rzecz ma się z multispektralnymi farbami maskującymi oraz makietami sprzętu. Te ostatnie zresztą wielokrotnie udowadniały skuteczność mylenia przyczyniając się do błędnej oceny sytuacji przez stronę przeciwną i doprowadzając do zużycia na nie amunicji precyzyjnego rażenia (np. podczas operacji NATO pk. „Allied Force” przeciwko Federacyjnej Republice Jugosławii w 1999 r.).

Sytuację z przeżywalnością sprzętu Wojska Polskiego pogarsza spowolnianie prac nad odtworzeniem zintegrowanego systemu obrony powietrznej. Od podpisania umowy w marcu 2018 r. na I część programu „Wisła” dotyczącej zakupu dwóch baterii systemu „Patriot” w konfiguracji PDB-8 z rakietami PAC-3 MSE, radarami AN/MPQ-65 oraz systemem dowodzenia IBCS do chwili obecnej nie nastąpiło zawarcie umowy na jej II część dotyczącą kolejnych 6 baterii z pociskami niskokosztowymi i dookólnymi stacjami radiolokacyjnymi kierowania ogniem nowej generacji. Jak dotąd nie zawarto żadnych umów związanych z programem „Narew” w ramach którego Polska ma nabyć system przeciwlotniczy krótkiego zasięgu. Realizowany jest jedynie program „Pilica” w ramach którego pozyskiwanych jest 6 baterii przeciwlotniczych zestawów rakietowo-artyleryjskich ZUR-23-2SP „Jodek” wraz ze stacjami radiolokacyjnymi, stanowiskami dowodzenia oraz pojazdami zabezpieczenia. Baterie te będą w stanie zapewnić jedynie obronę przeciwlotniczą bardzo bliskiego zasięgu wybranym obiektom, przy czym nie posiadają cech systemów C-RAM, w sprawie których Inspektorat Uzbrojenia MON rozpoczął w maju br. dialog techniczny.

Nie podjęto również wysiłków na rzecz pozyskania zdolności do prowadzenia rozpoznania przestrzeni powietrznej z wykorzystaniem platform powietrznych (załogowych czy bezzałogowych), których użycie zwiększyłoby znacznie możliwość wykrycia pocisków manewrujących lecących na niskiej wysokości. W sprawie pozyskania rozpoznawczych aerostatów nadal prowadzone są analizy. Takie opóźnienia lub zaniechania w realizacji jednego z priorytetowych programów modernizacyjnych są trudne do zrozumienia. Oznacza to bowiem wydłużenie czasu braku posiadania zdolności do odparcia potencjalnego uderzenia lotniczo-rakietowego na kluczowe obiekty infrastruktury krytycznej oraz sił zbrojnych, których porażenie w pierwszych minutach konfliktu może zdecydować o jego wyniku.

Nie lepiej przedstawia się sytuacja w zakresie prowadzenia rozpoznania. Co prawda prowadzone są prace mające zwiększyć możliwości w zakresie rozpoznania patrolowego (np. modyfikacja wozów BWR-1D) niemniej jednak pozyskanie następców leciwych transporterów rozpoznawczych BRDM-2 (za pomocą transportera rozpoznawczego „Kleszcz” opracowywanego przez AMZ Kutno) jest opóźnione o 5 lat. Na etapie przetargu jest natomiast pozyskanie 16 kompletów informatycznego systemu zbierania, analizowania i dystrybucji informacji w ramach ISTAR kr. „Sowa”.

Praktycznie nie jest realizowany program operacyjny „Rozpoznanie obrazowe i satelitarne OBSERWATOR” w ramach którego miano nabyć BSP klasy operacyjnej „Zefir”, klasy taktycznej „Gryf” i „Albatros”, klasy mini „Ważka” oraz klasy mini „Wizjer”. Wyjątkami są zakupy na potrzeby Wojsk Specjalnych dwóch zestawów BSP klasy taktycznej RQ-21A „Blackjack” i klasy mikro „Black Hornet III” oraz zestawów BSP klasy mini „FlyEye” na potrzeby WOT, niedawny kontrakt na mikro-BSP „Ważka”, a także prace PGZ związane z dostawą 8 zestawów BSP „Orlik” (które notują kolejne opóźnienia).

Nie zmienia to jednak faktu, że Wojsko Polskie posiada niedostateczne zdolności prowadzenia rozpoznania obrazowego na poziomie zarówno operacyjnym jak i taktycznym. Co prawda w nowym „Planie Modernizacji Technicznej SZ RP na lata 2021-2035” planuje się pozyskanie satelitów, mikrosatelitów, samolotów rozpoznawczych i BSP w ramach kontynuacji wyżej wymienionego. programu lecz cóż nam po planach, które później nie są konsekwentnie realizowane. Podobnie rzecz ma się z rozpoznaniem radioelektronicznym, na które przez szereg lat skąpiono inwestycji i którego rola w naszych siłach zbrojnych wydaje się niedoceniana.  

image
Anteny systemu Walki Elektronicznej SLQ-32 na fregacie ORP „Gen. K. Pułaski” – fot. M. Dura, Defence24.pl

 

Problem postępującej robotyzacji współczesnego pola walki jest dostrzegany w Wojsku Polskim. Świadczą o tym zakupy bojowych bezzałogowych statków powietrznych (BBSP) „Warmate” dla WOT, a także zakupy robotów pirotechnicznych dla oddziałów i pododdziałów saperskich. Pozyskano także bezzałogowe pojazdy podwodne dla niszczycieli min typu „Kormoran”. Na tym jak na razie sukcesy się kończą. Jak dotychczas fiaskiem zakończyły się próby pozyskania mobilnych bezzałogowych pojazdów rozpoznawczych kr. „Tarantula” przeznaczonych dla oddziałów i pododdziałów rozpoznawczych wojsk lądowych (pomimo dostępności kilku rozwiązań na rynku).  W żadnym z realizowanych programów  dotyczących modernizacji nie pojawił się zapis pozyskania systemów uderzeniowych wykorzystujących kombinację użycia rozpoznawczych BSP i BBSP pomimo, że takie rozwiązania są już dostępne na rynku (np. SWARM opracowany przez WB Electronics), a przykłady ich użycia można było obserwować zarówno w Libii jak i Górskim Karabachu.

Szkoda, gdyż system taki byłby zapewne znacznie tańszy w zakupie, eksploatacji oraz nie mniej skuteczny niż system „Harpi szpon” przewidziany do zakupu dla samolotów F-35. W PMT jest co prawda program „Gladius”, mający dotyczyć amunicji krążącej, jednak jego zakres i harmonogram nie są szerzej znane, nie wiadomo też kiedy zakończą się trwające analizy. W najnowszym wydaniu Planu Modernizacji Technicznej autor nie dostrzegł także zapisów dotyczących pozyskania systemów bezzałogowych działających w rojach (które mogłyby posłużyć do przełamywania np. zintegrowanych systemów obrony powietrznej/ przeciwlotniczej przeciwnika), bądź systemów do działania w środowisku wodnym, które mogłyby posłużyć do skrytego zbierania informacji i/lub atakowania wybranych celów. Trudno dostrzec również działania MON na rzecz pozyskania systemów przeciwdziałających zagrożeniu z powodu zmasowanego skoordynowanego użycia BBSP, które powoli się urzeczywistnia.

Pozytywnie należy natomiast ocenić działania zmierzające do nabycia zdolności w zakresie prowadzenia działań w cyberprzestrzeni. Powołano dotychczas pełnomocnika MON ds. utworzenia wojsk obrony cyberprzestrzeni, który także pełni funkcję dyrektora Narodowego Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni. W ramach formowania Sił Obrony Cyberprzestrzeni planowane jest do 2022r. utworzenie ich dowództwa, a do 2024r. zakończenie ich formowania. W ramach WOT wydzielono też zespoły złożone z informatyków odbywających terytorialną służbę wojskową, którzy swoją wiedzą i umiejętnościami mogliby wspierać nowotworzoną formację. Kwestią otwartą pozostaje tylko czy starczy środków finansowych oraz determinacji do pozyskania i utrzymania wysoko wykwalifikowanej kadry informatyków, a także nabycia specjalistycznych narzędzi do prowadzenia nie tylko defensywnych działań w cyberprzestrzeni, ale także ofensywnych.

Ostatnim do omówienia kierunkiem modernizacji jest związany ze wsparciem dowodzenia. W ramach programu operacyjnego „Zintegrowane systemy wsparcia dowodzenia oraz zobrazowania pola walki – C4ISR”  miały zostać nabyte i wdrożone nowoczesne systemy zarządzania polem walki (BMS). Pomimo trwających od 2016 r. prób pozyskania Systemu Zarządzania Walką Szczebla Batalionu Rosomak BMS, a także od 2017 r. Zintegrowanego, Zautomatyzowanego Systemu Dowodzenia Wojsk Lądowych kr. „Wierzba” do tej pory nie udało się uzyskać zakładanych celów.

Świadczyć to może o problemach jakie napotyka rodzimy przemysł przy dopasowaniu swoich rozwiązań do potrzeb artykułowanych przez Wojsko Polskie bądź … o niedostatku środków finansowych na ich pozyskanie i wdrożenie. Bez ich pozyskania nasi dowódcy pozbawieni będą nowoczesnych narzędzi ułatwiających zrozumienie sytuacji operacyjnej i terminowego podejmowania trafnych decyzji. Nie może być też mowy o sieciocentryczności w naszych siłach zbrojnych.  

III. Podsumowanie

Kierunki modernizacji technicznej Wojska Polskiego wskazują, że autorzy planów śledzą zmiany jakie zachodzą na współczesnym polu walki i starają się za nimi nadążać umieszczając stosowne zapisy w dokumentach. Problemem jest jednak realizacja wspomnianych planów w postaci zawieranych umów i dostaw. Te są bowiem odkładane w czasie, dokonywane w symbolicznych ilościach (nie zapewniających skokowego wzrostu potencjału i zdolności) bądź dokonywane ad hoc bardziej z przyczyn politycznych niż merytorycznych. W rezultacie pomimo wzrastających nakładów na obronność poziom zdolności naszych sił zbrojnych w stosunku do potrzeb pozostawia wiele do życzenia.

Zmienić to może jedynie zmiana podejścia do dokonywania zakupów na stricte merytoryczne, uproszczenie samych procedur oraz konsekwencja w pozyskiwaniu sprzętu czy rozwiązań. Jak można bowiem prześledzić w historii bardzo często wygrywa je ta strona, która nie tylko wykazuje się większą determinacją w dążeniu do zwycięstwa, ale także sięga po najnowsze zdobycze techniki. Te ostatnie bowiem często dokonują swoistej rewolucji w sposobie prowadzenia działań bojowych skazując nie nadążających za zmianami na porażkę. W naszej historii doświadczyliśmy już tego wielokrotnie, więc najwyższy czas wyciągnąć z tego wnioski.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama