Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Defence24 Day: Narew „na dwóch nogach” i nowy polski pocisk
Uczestnicy panelu „Polska w sojuszniczym systemie obrony powietrznej – interoperacyjność a autonomia użycia” na konferencji Defence24 Day byli zgodni, że modernizacja systemu obrony powietrznej w Polsce powinna być priorytetem. W dyskusji poruszano różne scenariusze realizacji programu Narew, a także możliwości budowy polskiego pocisku o zasięgu około 10 km, będącego dodatkowym uzupełnieniem systemu obrony powietrznej, szczególnie na zestawach mobilnych.
Konferencja Defence24 Day zorganizowana 22 września 2020 roku była kolejnym miejscem, gdzie bardzo mocno akcentowano potrzebę odbudowania w Polsce nowoczesnego systemu obrony powietrznej. Dyskusja na panelu „Polska w sojuszniczym systemie obrony powietrznej – interoperacyjność a autonomia użycia” dotyczyła głównie sposobów pozyskania baterii przeciwlotniczych krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu.
Wzięli w niej udział zarówno przedstawiciele Sił Zbrojnych RP (generał brygady Stefan Mordacz – Szef Zarządu Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej, Zastępca Inspektora Rodzajów Wojsk DG RSZ oraz pułkownik Romuald Maksymiuk cz.p.o. Szefa Inspektoratu Uzbrojenia) jak i przemysłu: polskiego (Hubert Stępniewicz – członek Zarządu PGZ S.A. oraz profesor Bogdan Zygmunt z CRW Telesystem-Mesko) oraz międzynarodowego (Chaim Moriya z izraelskiego koncernu IAI, Adrian Monks z koncernu MBDA i Bill Lamb z koncernu Northrop Grumman).
Z całej interesującej dyskusji wynikały trzy główne wnioski. Po pierwsze, poinformowano, że w polskim wojsku nadal trwają prace koncepcyjne nad sposobem pozyskania i budowy systemu przeciwlotniczego krótkiego zasięgu w ramach programu „Narew” – a więc nadal nie wiadomo jak ten program będzie realizowany. Po drugie, polski przemysł dalej zgłasza gotowość budowy tego systemu własnymi siłami w oparciu o wybranego przez wojsko partnera zagranicznego. Po trzecie, przemysł zagraniczny deklaruje gotowość współpracy i pomocy w każdym wariancie budowy systemy „Narew” wybranym przez Ministerstwo Obrony Narodowej.
Generał Stefan Mordacz bardzo konkretnie przedstawił, czym według niego powinna być zintegrowana obrona powietrzna. W pierwszej kolejności zwrócił on uwagę na potrzebę włączenia jej w system NATO. Według generała Mordacza trzeba mieć oczywiście możliwość działania samodzielnego, ale również współdziałania w systemie sojuszniczym.
„Nawet najlepszy system obrony powietrznej nie spełni swojej roli, jeżeli nie będziemy mieli możliwości spiąć się z sojusznikami” – powiedział generał. Tutaj najważniejszą rolę ma system dowodzenia. Generał Mordacz podkreślił jednocześnie rolę odpowiedniego przygotowania żołnierzy – przeciwlotników, także w kontekście współpracy z sojusznikami. Wskazał też na potrzebę zapewnienia mobilności systemów obrony powietrznej i umożliwienia im zmian stanowisk, gdzie ważną rolę odgrywają nie tylko konstrukcja samego systemu, ale też (w czasie pokoju) przepisy prawne, które mogą utrudniać tego rodzaju działania. Innym niezbędnym elementem jest „zaplanowane, a przede wszystkim przemyślane”, m.in. w kontekście krótkiego czasu reakcji na ewentualne niesprawności, zabezpieczenie logistyczne.
Oceniając obecną sytuację, jeżeli chodzi o systemy przeciwlotnicze, to według generała Mordacza poza systemami bardzo krótkiego zasięgu, wszystkie inne zestawy przeciwlotnicze powinny być wymienione. Szczególną uwagę zwrócił on na systemy krótkiego zasięgu, które będą decydować, czy wojska operacyjne dotrą na pole bitwy.
Jeżeli chodzi o plan pozyskania obrony powietrznej krótkiego zasięgu, jest on obecnie na końcowym etapie fazy analityczno-koncepcyjnej, o czym mówił pułkownik Romuald Maksymiuk z Inspektoratu Uzbrojenia. Poinformował on, że program „Narew” jest realizowany zgodnie z wymaganiami operacyjnymi, które na przestrzeni lat były jednak zmieniane. Miało to wynikać m.in. ze zdobywania przez wojsko nowej wiedzy np. w ramach prac prowadzonych przez NCBiR (szczególnie w odniesieniu do programów radiolokacyjnych). Postrzeganie systemu krótkiego zasięgu zmieniło się też po wyborze systemu IBCS/Patriot w ramach programu „Wisła”.
Jednak konkretny sposób pozyskiwania przez wojsko nowych zdolności nie został jeszcze dokładnie określony. Pułkownik Maksymiuk wspomniał np. o koncepcji pozyskiwania zestawów „Narew” komponentami, „stania na dwóch nogach”. Pierwsza z nich nie byłaby to już związana z zakupem kompletnych baterii, ale jej części i wprowadzaniu ich sukcesywnie do sił zbrojnych.
W pierwszej kolejności byłoby to związane z podłączeniem do systemu „Wisła” sensorów radarowych opracowanych w ramach prac realizowanych przez NCBiR. Można również uruchomić procedurę pozyskania efektora (ponieważ według Inspektoratu Uzbrojenia polski przemysł nie ma obecnie zdolności jego samodzielnej produkcji, a prace badawczo – rozwojowe byłyby realizowane przez wiele lat, efektor byłby więc produkowany na licencji) i jego również w pierwszej kolejności zintegrować z zestawami „Wisła”.
Jak zaznaczył płk Maksymiuk „Bardzo wrażliwą kwestią” pozostaje system dowodzenia i kierowania walką. Taki system (IBCS) został już pozyskany dla Sił Powietrznych razem z bateriami Patriot i jego ważną zaletą jest sieciocentryczność. Pozwala on więc na integrację poszczególnych komponentów systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej, ale „dylematem pozostaje autonomia wykorzystania i wykorzystanie zdolności polskiego przemysłu obronnego”.
Dlatego też „drugą nogą” obrony krótkiego zasięgu może być polski system dowodzenia. Polski przemysł ramach prowadzonych prac analitycznych przedstawił swoją koncepcję dowodzenia i kierowania walką dla zestawów „Narew” i była ona rozpatrywana w Inspektoracie Uzbrojenia i Siłach Zbrojnych.
„Dzisiaj rzeczywiście stoimy przed dylematem, czy warto opracować własny system dowodzenia i kierowania walką. Stoimy na stanowisku, na chwilę obecną, że na pewno warto poszczególne komponenty pozyskane w ramach programu Narew integrować z systemem IBCS zestawu Wisła. Natomiast pewnie warto też byłoby mieć narodowe zdolności, autonomiczne w tym zakresie”.
Płk Maksymiuk zaznaczył, że propozycja PGZ dotycząca systemu dowodzenia i kierowania walką nabrała nieco innego kształtu i jest już dziś „bardziej dojrzała”. Dodał, że decyzja o wyborze C2 „nie leży do końca w gestii Inspektoratu Uzbrojenia”. Ta decyzja powinna być podjęta na wyższym szczeblu – na poziomie kierownictwa państwa, bo ma ona charakter strategiczny.
Połączenie elementów krótkiego zasięgu, z systemem dowodzenia, czy w ogóle zestawami Wisła da efekt dodany taki, że zestawy Wisła i tak muszą być ochraniane zestawami krótkiego zasięgu. (…) Jeżeli przyjmiemy, że zestawy Wisła tak jak obecnie są dla Sił Powietrznych, to te jednostki, zestawy Narew przewidziane dla Sił Powietrznych powinny być zintegrowane z zestawem Wisła.
Płk Maksymiuk zaznaczył, że polski system dowodzenia byłby przede wszystkim przeznaczony dla jednostek obrony przeciwlotniczej Wojsk Lądowych oraz naziemnych jednostek Marynarki Wojennej.
Co do pozostałych zestawów Narew dedykowanych Wojskom Lądowym i Marynarce Wojennej (jednostkom brzegowym – red.) rozważamy cały czas propozycję polskiego przemysłu w zakresie samodzielnego opracowania systemu dowodzenia i kierowania walką. (…) Taka decyzja, czyli opracowanie samodzielnego systemu dowodzenia i kierowania walką dla Wojsk Lądowych Marynarki Wojennej mogłaby znaleźć uzasadnienie, mając na uwadze, że wtedy stalibyśmy stabilnie na dwóch nogach. Wtedy ewentualne ryzyka, związane z samodzielnym opracowaniem systemu C2 byłyby ograniczane
Płk Maksymiuk dodał, że obecnie na podstawie wniosków z fazy analityczno-koncepcyjnej, można stwierdzić, że dzisiaj w zasadzie nie ma systemów budowanych na zasadzie sensor-efektor i system dowodzenia istnieje tylko dla warstwy krótkiego zasięgu. „Widzimy że to są systemy budowane z poszczególnych komponentów istniejących”, na przykład zaczerpniętych ze statków powietrznych, ewentualnie po modyfikacjach. Podobnie jest z radarami, które pierwotnie służyły jedynie do wykrywania celów powietrznych a obecnie można je wykorzystywać również do naprowadzania rakiet. Również systemy dowodzenia często dają możliwość integracji różnych sensorów i efektorów.
Według pułkownika Maksymiuka: „jesteśmy obecnie w przededniu podjęcia decyzji odnośnie zestawu krótkiego zasięgu”, a rekomendacje Inspektoratu Uzbrojenia będą zawarte w Studium Wykonalności.
Członek Zarządu PGZ Hubert Stępniewicz potwierdził gotowość polskiego przemysłu do zbudowania systemu „Narew” i deklarację bycia liderem w tym programie. Taki system miałby być zbudowany na pięciu fundamentach:
- mobilność – oparcie się na Mobilnych Węzłach łączności w taki sposób, żeby system mógł bez problemu podążać za Wojskami Lądowymi i je ochraniać w przypadku ataku powietrznego;
- suwerenność – głównie postrzegana przez własny komponent C2, do którego opracowania PGZ jest przygotowany. Dowodem na to ma być profil działalności jednej ze spółek wchodzących w skład PGZ – PIT-Radwar , która wcześniej opracowała takie systemy dowodzenia i kierowania jak: Dunaj, Wołczennica, Samoc, Łowcza i Rega;
- elastyczność – związana ze swobodą w modyfikacji systemu C2 w funkcji zmieniających się potrzeb użytkownika czyli Sił Zbrojnych RP;
- efektywność kosztowa – poprzez realizację programu w polskim przemyśle, połowa kosztów budowy systemu „Narew” wróciłaby do budżetu państwa i wpłynęłaby na rozwój gospodarczy całego państwa (pobudzając gospodarkę);
- sieciocentryczność i interoperacyjność - możliwość komunikacji z już istniejącym systemami przeciwlotniczymi – sojuszniczymi, ale również tymi wykorzystywanymi jeszcze w polskich siłach zbrojnych (rosyjskie systemy Kub i Newa);
Według PGZ polski przemysł jest całkowicie przygotowany do wykonania potrzebnych prac. Nie ma tylko efektora, który można zrobić samemu (a to wymaga czasu i pieniędzy). Można jednak pozyskać partnera zagranicznego wraz z technologiami pozwalającymi na uruchomienie produkcji efektorów w Polsce. Hubert Stępniewicz mówił również o korzyściach ekonomicznych, związanych z faktem, że znaczna część pieniędzy przeznaczonych na system Narew, wydanych w Polsce, pozostanie w kraju i będzie zasilać polską gospodarkę.
Z kolei profesor Bogdan Zygmunt mówił o możliwościach rozwoju nowego pocisku przeciwlotniczego, o zasięgu ponad 10 km, wykorzystując technologie przygotowane w ramach programu pocisku przeciwlotniczego bardzo krótkiego zasięgu Piorun i następnie rozwinięte w ramach własnych prac Telesystem-Mesko – Nie mamy zamiaru konkurować z rakietami krótkiego zasięgu, które oczywiście są do zupełnie innych celów, ale możemy zwalczać dodatkowe zagrożenia, jakie pojawiły się w ostatnich latach – powiedział profesor.
Telesystem-Mesko w ramach własnej pracy rozwojowej opracowało nową głowicą naprowadzającą, tzw. „trójbarwną”, z dodatkowym pasmem obserwacji i selekcji w paśmie ultrafioletu. Rozwiązanie to zostało już sprawdzone i przetestowane, za pomocą tej głowicy obserwowano samolot z odległości 10 km.
Taka głowica umożliwiłaby zwalczanie celów na dystansie ponad 10 km, nie tylko samolotów i śmigłowców, ale też obiektów nie emitujących promieniowania cieplnego, takich jak drony, obiekty C-RAM, czy na przykład lotnicza amunicja precyzyjna. – Nie będzie to jeszcze zestaw krótkiego zasięgu, ale takie są nasze możliwości, aby to suwerennie zrobić, w sposób niezależny od dostaw jakichkolwiek innych producentów – powiedział prof. Zygmunt.
Taki pocisk, zwany Piorun 2, miałby masę około 50 kg, a więc mógłby wejść na uzbrojenie zestawów Poprad, jak i przyszłych systemów rozwijanych w ramach programu Sona. Mógłby też stanowić wyposażenie zestawów Osa-P, umożliwiając wymianę starych rakiet pochodzących jeszcze z lat 80. XX wieku i utrzymanie oraz zwiększenie możliwości tych zestawów aż do czasu zastąpienia ich przez nowe systemy. Opracowanie tego pocisku, z wykorzystaniem kompetencji Telesystem-Mesko, Mesko i innych polskich podmiotów (np. w zakresie konstrukcji i napędu rakiety) byłoby możliwe w ciągu 2-3 lat.
Prof. Zygmunt przypomniał, że Telesystem-Mesko współpracował wcześniej z powodzeniem z Mesko w programach Grom i Piorun, co prowadziło do opracowania i dostarczania kolejnych generacji zestawów przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu. Jeśli chodzi o Gromy, także na eksport, m.in. do USA, gdzie dostarczono ponad sto zestawów tego typu, a wcześniej – do Gruzji, gdzie zostały użyte bojowo. Telesystem-Mesko i Mesko uczestniczyły też w integracji zestawów Grom i Piorun na pojazdach takich jak Poprad, a także na modernizowanych systemach posowieckich z armatami kalibru 23 mm, więc rakiety nowego typu będą mogły łatwo zostać wdrożone na wskazanych przez wojsko pojazdach.
Z kolei Bill Lamb z koncernu Northrop Grumman mówił o możliwościach integracji systemu IBCS, pozyskanego w programie Wisła, z innymi elementami, w tym wyrzutniami i radarami krótkiego zasięgu. Przypomniał o prowadzonych z powodzeniem testach systemu IBCS, które udowodniły jego zdolność do integracji z różnymi sensorami i efektorami (w tym z samolotami F-35 i siecią radarów krótkiego zasięgu działającej w celu określenia tzw. trajektorii przelotowej). Bill Lamb powiedział też, że o skuteczności systemu świadczy fakt, że w czasie siedmiu testów ogniowych, przeprowadzonych do tej pory zestrzelono jedenaście użytych tam celów powietrznych.
Jeszcze w ubiegłym roku sprawdzono w ramach strzelania możliwości przechwycenia celu wskazywanego przez radary Sentinel (w dużej odległości od radaru Patriot i poza jego polem widzenia) oraz współpracy z myśliwcami F-35. Z kolei w tym roku, w ramach tzw. Limited User Test, przeprowadzono trzy przechwycenia – jedno z nich dotyczyło celu balistycznego, próby LUT objęły również wykorzystanie radarów Sentinel. Przebieg tych prób i prowadzone prace pozwalają sądzić, że system będzie mógł wejść do fazy produkcyjnej („Milestone C”), zgodnie z harmonogramem, a więc jeszcze w tym roku.
Bill Lamb potwierdził, że Northrop Grumman uznaje wagę współpracy z polskim przemysłem. Dlatego w programie Narew (jak i w II fazie Wisły) zamierza dostarczyć jedynie elementy hardware i oprogramowanie pozwalające na obsługę i eksploatację systemu, podczas gdy reszta tego programu może być zarządzana i wykonywana przez polski przemysł (tzw. payload approach).
I to w Polsce mogą być też produkowane te pozostałe elementy dowodzenia i łączności baterii „Narew”, podobnie jak radary i efektory. Northrop Grumman zadeklarował, że może zająć się integracją pocisku współpracując z polskim przemysłem, „który będzie odgrywał rolę produkcyjną, montażową i weryfikacyjną – także jeżeli chodzi o kompletne centra dowodzenia i łączności”.
Pomoc w dostarczeniu efektora dla systemu krótkiego zasięgu zaoferowali zagraniczni uczestnicy panelu. Adrian Monks z koncernu MBDA przypomniał o zaproponowanej polskim siłom zbrojnym rakiecie CAMM, którą można nie tylko wkomponować w system „Narew” ale również w zestawach „Wisła” (działając według zasady „dowolny sensor – najlepszy środek rażenia”). Udowodniono to wspólnie z koncernem Northrop Grumman integrując ten pocisk w systemie IBCS.
Rakieta CAMM ma tą zaletę, że może być wykorzystywana zarówno w zestawach lądowych jak i morskich (co ułatwia pionowy i „zimny” start pocisków). W brytyjskiej marynarce CAMM jest już stosowany operacyjnie, jest właśnie wdrażany również do wojsk lądowych. W Polsce oznacza to, że na bazie tej oferty można jednocześnie realizować program „Narew” dla Wojsk Lądowych i Sił Powietrznych oraz „Miecznik” dla Marynarki Wojennej.
Oferta koncernu MBDA, według Adriana Monksa, zapewnia pełną autonomię w wykorzystaniu systemu „Narew” polskim siłom zbrojnym. Pocisk CAMM będzie mógł być bowiem w całości produkowany przez przemysł w Polsce w oparciu o przekazane technologie. Wsparciem dla transferu technologii mogą okazać się zapisy polsko-brytyjskiego traktatu obronnego, poszerzające zakres przekazywanych technologii. – Dzięki temu jesteśmy w stanie zaproponować Polsce całą rodzinę efektorów CAMM, tak aby wpisywały się w polskie systemy. To zmaksymalizuje wykorzystanie innych środków bojowych, które użyje Polska” – podkreślił Adrian Monks.
Rodzina pocisków CAMM oferowana Polsce obejmuje też pocisk o zwiększonym zasięgu CAMM-ER, wprowadzany we Włoszech. Z kolei 70% komponentów pocisku CAMM wykorzystywanych jest w pociskach ASRAAM, które stanowią uzbrojenie myśliwców F-35 i ich technologie również mogą być transferowane do Polski (a ich komponenty już dziś powstają w Mesko, podobnie jak w wypadku CAMM).
O ofercie w programie krótkiego zasięgu Narew mówił również płk. rez. Chaim Moriya z koncernu IAI. Izraelska propozycja obejmuje system „Barak-MX”, który w Izraelu jest częścią całego kompleksu obrony powietrznej – składającego się z trzech warstw i trzech klas rakiet przeciwlotniczych o różnych zasięgach – od ok. 40, poprzez 70 aż do 150 km.
Izraelczycy zaoferowali polskim siłom zbrojnym rakiety odpalane z wyrzutni pionowego startu wraz systemem dowodzenia i kierowania. System jest elastyczny (gotowy do wykorzystywania w różnych okolicznościach - np. do ochrony wojsk lub obiektów). Jest też bezpieczny i może zostać podporządkowany lokalnym wymaganiom co do szyfrowania. Do tego jest potrzebna współpraca z polskim przemysłem, który zna lokalne wymagania i procedury.
Koncern IAI zdaje sobie również sprawę, że system C2 zawsze powstaje „w ramach oceny zagrożeń i danej doktryny operacyjnej i na bazie lokalnych potrzeb oraz uwarunkowań”. Musi być on również zintegrowany z innymi systemami własnymi i sojuszniczymi. Izraelskie rozwiązanie jest do tego przygotowane, więc produkcja systemu C2 ma być realizowana w Polsce, w ramach transferu technologii i zgodnie z potrzebami Polski.
– Mamy wolę i chęć, aby jak największą część komponentów systemu wyprodukować siłami polskiego przemysłu zbrojeniowego. I nie mówię tu tylko o systemie C2, ale także o oprogramowaniu, o kontenerach, o systemie łączności, o protokołach, o integracji z sensorami, o integracji elementów pozyskiwanych z zagranicy – powiedział płk Moryia. Propozycja izraelska zakłada także możliwość produkowania w Polsce zdecydowanej większości komponentów samych rakiet.
Generał Mordacz odniósł się również do koncepcji polskiego pocisku o zasięgu około 10 km.
Jeżeli mówimy o budowie pocisku, musimy sobie zadać pytanie (…) jakie zagrożenia ma zwalczać? Jeśli to przeanalizujemy, będziemy mieli odpowiedź, czy taki pocisk budować. W Planie Modernizacji jest taki program jak Grzmot, natomiast proponowałbym tutaj nie łączyć tego pocisku z krótkim zasięgiem
Generał mówiąc o ocenie zagrożeń odniósł się do konfliktu na Ukrainie, to właśnie artyleria była przyczyną 45% strat w wojskach pancernych i zmechanizowanych oraz 60% w systemach artyleryjskich. Trzeba więc wprowadzić efektory zdolne również do zwalczania niewielkich pocisków wystrzelonych z armat i moździerzy oraz zestawów rakietowych ognia salwowego (C-RAM).
Opracowanie takiego pocisku – zdolnego do niszczenia wszystkich wymienionych typów zagrożeń – może stanowić duże wyzwanie, ale obrona powietrzna musi znaleźć odpowiedź na tego tego rodzaju niebezpieczeństwo. – Jeżeli ten pocisk będziemy budowali, to powinien też mieć możliwości zwalczania C-RAM – stwierdził generał, opowiadając się za budową efektora zdolnego do rażenia pocisków artyleryjskich, rakietowych i moździerzowych.
Według generała Mordacza trzeba sobie również odpowiedzieć na pytanie, na jakich pojazdach taki pocisk powinien zostać zamontowany, ponieważ będzie on dłuższy i cięższy niż „Grom” i „Piorun”. Powinien być to więc w pierwszej kolejności „Poprad” ponieważ budowanie kolejnego zestawu (obok „Narwi”) generowałoby zbyt duże koszty. Potrzebna jest więc najpierw praca analityczna, a dopiero później decyzja, co do budowy rakiety. Generał zaznaczył przy tym, że „najpilniejszym” zadaniem jest właśnie program Narew.
Do programu Sona, mającego na celu wzmocnienie systemu mobilnej obrony wojsk lądowych i zapewnienie wymienianej przez gen. Mordacza zdolności C-RAM, odniósł się też Hubert Stępniewicz. Przypomniał, że PGZ dostarcza od lat zestawy bardzo krótkiego zasięgu, w tym na eksport, jak choćby system Kobra. Zadeklarował gotowość do realizacji tego projektu przez Polską Grupę Zbrojeniową, zaznaczając że kwestia spełnienia wymogu zdolności zwalczania pocisków rakietowych, artyleryjskich i moździerzowych jest obecnie analizowana. Wyraził przy tym zadowolenie z możliwości rozmowy w tym zakresie z krajowym partnerem, jakim jest Telesystem-Mesko.
JP
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie