Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Defence24 Day: Polskie F-16 przeciwko systemom antydostępowym [ANALIZA]

Fot. foto. mjr Krzysztof Terzyk, mł. chor. Dariusz Kaczmarek
Fot. foto. mjr Krzysztof Terzyk, mł. chor. Dariusz Kaczmarek

Choć priorytetem Sił Powietrznych pozostaje wprowadzenie na wyposażenie myśliwców 5. generacji Harpia w ramach programu F-35, to podstawą lotnictwa taktycznego pozostają F-16. Odpowiednie wykorzystanie tych myśliwców będzie również kluczowe dla funkcjonowania całego polskiego lotnictwa taktycznego, nawet po wdrożeniu F-35. Podczas konferencji Defence24 Day podkreślono, że F-16 mają swoją rolę do odegrania również w kontekście przełamywania systemów antydostępowych potencjalnego przeciwnika.

Zintegrowanie samolotu F-35 w połączonym systemie walki i jak najskuteczniejsze wykorzystanie cech tego myśliwca w połączeniu z posiadanymi już przez Polskę F-16 to jedno z największych wyzwań, przed jakimi stanie lotnictwo taktyczne polskich Sił Powietrznych – podkreślali uczestnicy panelu „Wyzwania lotnictwa wojskowego na wschodniej flance NATO” zorganizowanego podczas niedawnej konferencji Defence24 Day. Podpisanie umowy FMS na dostawę 32 myśliwców F-35A, co miało miejsce w styczniu br., jest dopiero pierwszym krokiem w kierunku osiągnięcia przez Polskę odpowiednich zdolności operacyjnych.

Paradoksalnie, ważną rolę – nie tylko teraz, ale także już po dostawie myśliwców F-35 – będzie odgrywać to, jak Polska wykorzysta swoją flotę posiadanych samolotów F-16. To one mają obecnie największe możliwości bojowe, a po wprowadzeniu na wyposażenie F-35 będą z nimi współdziałać, bo eskadry maszyn piątej generacji nie będą wystarczające do wykonywania wszystkich zadań. Odpowiednie wykorzystanie myśliwców F-16 może też przygotować załogi przyszłych polskich F-35A do wykonywania stawianych przed nimi zadań.

Jednym z takich zadań, związanym z położeniem geograficznym Polski w Europie Środkowo-Wschodniej, jest przełamywanie systemu antydostępowego (A2/AD), należącego do potencjalnego przeciwnika. W wypadku Polski oznacza to, że znaczna część terytorium kraju znajduje się w zasięgu rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej typu S-300 i S-400, które mogą utrudniać prowadzenie operacji lotniczych na wschodniej flance NATO.

Z drugiej strony, położenie Polski daje też pewne możliwości, związane choćby z prowadzeniem rozpoznania zagrożeń. Na tę kwestię zwrócił uwagę podczas dyskusji w trakcie Defence24 Day Jay Annis, przedstawiciel firmy Northrop Grumman. Stwierdził on, że właśnie maszyny F-16 mogą uczestniczyć w identyfikowaniu zagrożeń ze strony systemów obrony powietrznej - Trzeba wykorzystać pozycję Polski jako najbardziej wysuniętego na wschód kraju NATO i ważną rolę, jaką Warszawa odgrywa w obronności. Wykorzystać w pełni zdolności systemów, które teraz macie i planujecie pozyskać na przyszłość. A więc identyfikacja, jeśli chodzi o Kaliningrad czy Białoruś, może odbywać się na podstawie F-16. (...) Jesteście też w stanie zbudować doktrynę zdolności i również na bazie F-16 organizację - zdobywania danych, informacji wywiadowczych oraz działań taktycznych – stwierdził.

Wykonując loty w polskim środowisku operacyjnym, F-16 mogą jednocześnie pełnić funkcje rozpoznawcze. Jest to o tyle istotne, że polskie maszyny tego typu – co naturalne – są tutaj obecne na stałe, podczas gdy myśliwce sojusznicze – przynajmniej jak na razie – jedynie rotacyjnie.

F-16 jako „Dzika Łasica”

F-16 mogą również być wykorzystywane do zwalczania elementów systemów antydostępowych. W tym celu mogą wykorzystywać różnego rodzaju środki precyzyjnego rażenia, a w szczególności specjalistyczne, dedykowane pociski przeciwradiolokacyjne – naprowadzające się na źródło emisji promieniowania radiolokacyjnego. Do Planu Modernizacji Technicznej na lata 2021-2035, podobnie jak do wcześniejszej edycji PMT do 2026 roku, wpisano pozyskanie pocisków przeciwradiolokacyjnych AARGM (Advanced Anti-Radiation Guided Missile) dla myśliwców F-16.

Odpalenie pocisku AGM-88E AARGM. Fot. US Navy.
Odpalenie pocisku AGM-88E AARGM. Fot. US Navy.

Pociski tego typu powstają poprzez konwersję istniejących AGM-88B/C HARM, otrzymują jednak nowe wielosensorowe systemy naprowadzania (z pasywną, cyfrową głowicą wykrywającą promieniowanie radiolokacyjne nowej generacji, aktywnym radarem milimetrowym oraz systemem INS/GPS). Jak na razie są one wykorzystywane na amerykańskich i australijskich maszynach Hornet, Super Hornet oraz Growler i włoskich Tornado ECR, zostały też pozyskane przez Niemcy dla samolotów tego ostatniego typu. AARGM są jednak również kompatybilne z myśliwcami F-16, wstępna integracja przebiegła bez problemów technicznych.

AARGM daje też możliwości zwalczania celów niebędących stacjami radiolokacyjnymi, dzięki zastosowaniu systemu INS/GPS, jeśli są znane ich koordynaty. Może również niszczyć elementy systemów obrony powietrznej, nawet po rozpoczęciu przemieszczenia, dzięki wykorzystywaniu radaru milimetrowego. Nowa pasywna głowica wykrywająca promieniowanie radiolokacyjne ma też możliwości identyfikacji i klasyfikacji zagrożeń ze strony systemów obrony powietrznej. Sam system stanowi więc narzędzie nie tylko do zwalczania zagrożeń, ale też ich rozpoznania.

Informacje zdobyte przez system AARGM mogą być przekazywane dalej, chociażby za pomocą protokołu Link 16. To z kolei otwiera drogę do wykorzystania tego systemu do skoordynowanych uderzeń, zarówno na cele naziemne, jak i nawodne. Można więc wyobrazić sobie przeprowadzenie uderzenia pociskami AARGM i poddźwiękowymi pociskami przeciwokrętowymi na zespół okrętów dysponujący systemem obrony powietrznej, a użycie efektorów o różnych charakterystykach zwiększa szanse powodzenia takiego działania.

Marynarka Wojenna USA pracuje też nad rozwojem AARGM-ER, wersji pocisku antyradiolokacyjnego o znacznie wyższych parametrach. Połączy ona bowiem system naprowadzania oparty na rozwiązaniach AARGM z nową konstrukcją i układem napędowym, zapewniającym możliwość zwalczania celów na dwukrotnie większych odległościach i z dwukrotnie większą szybkością, w porównaniu do istniejącego AARGM. Będzie też możliwa do przenoszenia w komorach wewnętrznych myśliwca F-35. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych zdecydowały już, że ich perspektywiczny program SiAW (Stand-in Attack Weapon), będzie się opierał właśnie o technologię pocisku AARGM-ER, przy czym otrzyma on nowe elementy, np. głowicy bojowej. AARGM-ER zainteresowana jest również Polska, bo wniosek o cenę i dostępność (LOR P&A) jaki złożono w tej sprawie w 2018 roku dotyczył zarówno standardowych AARGM, jak i AARGM-ER.

Pociski AARGM-ER i SiAW będą więc w zasadzie z założenia zintegrowane z myśliwcami F-35, choć jako pierwsze AARGM-ER mają otrzymać Super Hornety i Growlery amerykańskiej marynarki wojennej. Zgodnie z projektem budżetu Departamentu Obrony USA na rok 2021 pierwszy kontrakt dotyczący produkcji małoseryjnej AARGM-ER (LRIP) ma zostać przyznany w trzecim kwartale roku fiskalnego 2021 (w drugim kwartale roku kalendarzowego 2021), a wstępna gotowość operacyjna – uzyskana w roku 2023.

image
Demonstrator koncepcji AARGM w komorze wewnętrznej F-35. Fot. Northrop Grumman.

Jednocześnie jednak integracja wersji SiAW z wewnętrzną komorą uzbrojenia myśliwców F-35 ma zakończyć się – zgodnie z tym samym dokumentem – w czwartym kwartale roku fiskalnego 2025.

Biorąc pod uwagę czas potrzebny na certyfikację, uruchomienie produkcji i zaspokojenie priorytetowych potrzeb sił zbrojnych USA można spodziewać się, że dla użytkowników zagranicznych nowe pociski będą dostępne około 2030 roku lub później. Wykorzystanie pocisków przeciwradiolokacyjnych – niejako z założenia – należy do najtrudniejszych zadań, przed jakimi stają piloci. Często zajmują się nim specjalistyczne eskadry, na przykład w USA, gdzie noszą przydomek „Wild Weasels” (ang. Dzikich Łasic). Jedną z takich jednostek, odpowiedzialną za obszar europejski i afrykański jest 480. eskadra z niemieckiego Spangdahlem, która ma być przeniesiona z Niemiec do Włoch. Jednostka ta często uczestniczy w ćwiczeniach w Polsce, choć doniesienia o jej możliwym przeniesieniu na stałe z Niemiec do Polski, pojawiające się przed czerwcową wizytą prezydenta Dudy w Waszyngtonie, nie potwierdziły się. Tego rodzaju jednostki tworzą również specjalne bazy zagrożeń ze strony systemów obrony powietrznej, między innymi na bazie różnych źródeł i danych z rozpoznania lub wywiadowczych.

Podobna baza danych, przy okazji odtwarzania, a właściwie tworzenia od podstaw zdolności przeciwradiolokacyjnych będzie musiała powstać również w Polsce. Równocześnie prowadzone będzie, stopniowo, przygotowanie pilotów do działań oraz opracowanie i wdrożenie odpowiedniej taktyki do zastosowania środków przeciwradiolokacyjnych.

Pomocne może tutaj okazać się wyposażenie w tego rodzaju uzbrojenie – zgodnie z założeniem zapisanym w Planie Modernizacji Technicznej – również myśliwców F-16. To one będą stanowić podstawę potencjału polskiego lotnictwa taktycznego przez najbliższe lata, operując przez zdecydowaną większość czasu właśnie w rejonie wschodniej flanki NATO, a więc w obszarze potencjalnego zagrożenia. Pozyskanie środków przeciwradiolokacyjnych da możliwość użycia ich nie tylko jako platform do gromadzenia danych o zagrożeniach, ale też – w sytuacji ewentualnego kryzysu lub konfliktu – ich neutralizacji.

Pozyskanie zdolności obezwładniania (SEAD) oraz niszczenia (DEAD) systemów obrony powietrznej poprzez wprowadzenie pocisków przeciwradiolokacyjnych AARGM na F-16 dałoby również możliwość „płynnego” przejścia pilotów na myśliwce F-35A uzbrojone pociski nowej generacji, gdy osiągną one gotowość bojową, a także – co nie mniej istotne – wykorzystania wypracowanych już wcześniej procedur, taktyki prowadzenia działań i bazy danych o zagrożeniach.

Zgodnie z projektem budżetu Departamentu Obrony na rok 2021, produkcja pocisków AARGM w wersji AGM-88E (standardowej) ma zakończyć się w roku fiskalnym 2025. Odbywa się ona poprzez konwersję istniejących elementów AARGM AGM-88B/C i dodanie do nich nowych komponentów, związanych przede wszystkim z systemem naprowadzania. O ile państwa, które mają dziś na wyposażeniu pociski HARM, mogą korzystać z własnych zapasów (tak robią np. Niemcy czy Włosi), to nowi użytkownicy niejako automatycznie muszą pozyskiwać komponenty HARM do przygotowania nowych pocisków. Jeśli więc Polska zdecyduje się na pozyskanie tych rakiet, konieczne będzie zarówno zabezpieczenie zapasów pocisków HARM, jak i wejście w transze produkcyjne obecnych użytkowników. A to oznacza, że stosowne decyzje powinny być podjęte w horyzoncie uwzględniającym czas trwania procesu notyfikacji Kongresu, produkcji itd.

AARGM nie tylko w powietrzu?

Pociski AARGM (zarówno w wersji standardowej, jak i ER) są wciąż rozwijane. Nie chodzi tutaj jednak tylko o modyfikacje wprowadzane w związku z ewolucją zagrożeń, ale też o koncepcję ich użycia. W 2018 roku na wystawie AUSA zaprezentowano naziemną/nawodną wyrzutnię tych pocisków. Realizowany program AARGM-ER, ale też włączenie do niego Sił Powietrznych USA (SiAW) są kolejnymi krokami w kierunku rozszerzenia zastosowania tego typu uzbrojenia.

Od pewnego czasu wiadomo, że Siły Zbrojne USA rozważają również integrację pocisków AARGM z systemem zarządzania walką IBCS, jaki Polska pozyskała w pierwszej fazie programu Wisła (i rozważa również w projekcie Narew). Dzięki temu informacje z platform wyposażonych w te pociski, dotyczące zagrożeń ze strony systemów obrony powietrznej czy np. emisji elektromagnetycznych radarów artyleryjskich, mogłyby być przekazywane bezpośrednio do jednostek lądowych zajmujących się obroną powietrzną, zwiększając ich świadomość sytuacyjną.

Nota bene, w trakcie ubiegłorocznych testów IBCS sprawdzono też zdolność przekazywania przez myśliwiec F-35 – za pomocą eksperymentalnej stacji – danych o celach powietrznych do systemu IBCS w czasie rzeczywistym, w jakości pozwalającej na kierowanie ogniem pocisków przeciwlotniczych. Połączenie lotnictwa taktycznego i naziemnych jednostek obrony powietrznej, z uwzględnieniem IBCS, może więc doprowadzić do zwielokrotnienia zdolności całego systemu rażenia.

W Stanach Zjednoczonych trwają również prace koncepcyjne nad stworzeniem zdolności „połączonego ognia” – zacieśnienia współdziałania artylerii przeciwlotniczej i polowej, właśnie w oparciu o system IBCS. Jak pisze IHS Jane’s na ten temat przekazywał m.in. gen. Brian Gibson, szef zespołu Cross Functional Team odpowiedzialnego za obronę powietrzną i przeciwrakietową.

Gdyby udało się bezpośrednio połączyć jednostki artylerii rakietowej ziemia-ziemia dalekiego zasięgu, myśliwce i jednostki obrony powietrznej, zyskano by możliwość zwalczania wykrytych przez samoloty stacji radiolokacyjnych za pomocą artylerii rakietowej w ramach jednego systemu rażenia. A to znaczące ułatwienie przełamywania obrony powietrznej, choćby dlatego, że liczba amunicji przenoszonej przez samoloty jest zawsze ograniczona.

Wprowadzenie na wyposażenie polskich samolotów F-16 i F-35 pocisków przeciwradiolokacyjnych może więc być ważnym elementem, pozwalającym im operować w sposób skuteczny w warunkach zagrożenia. Mogą one stać się ważną częścią połączonego wielodomenowego systemu rażenia, jaki w oparciu o samoloty 4. i 5. generacji będą tworzyć Siły Powietrzne.

Budowa tego rodzaju zdolności z natury rzeczy będzie jednak musiała odbywać się w sposób stopniowy i być rozłożona w czasie. Jej pierwszym krokiem może być  wykorzystanie myśliwców F-16 do misji SEAD / DEAD, oraz wyposażenie i wyszkolenie personel Sił Powietrznych w sposób, który zapewni im możliwość rozpoznania, ale i zwalczania, elementów systemów antydostępowych potencjalnego przeciwnika. Takie rozwiązania może dać nie tylko zdolności bojowe, ale też pewien potencjał, który będzie mógł być dalej wykorzystany przy tworzeniu połączonego, interoperacyjnego systemu walki.

Artykuł przygotowany we współpracy z Northrop Grumman

Reklama
Reklama

Komentarze