Reklama

Siły zbrojne

Kryl po czechosłowacku, czyli wszystkie córki Dany [ANALIZA]

Strzelanie armatohaubicą wz. 77 DANA na poligonie.
Strzelanie armatohaubicą wz. 77 DANA na poligonie.
Autor. Wojskowe Zakłady Uzbrojenia S.A. / Polska Grupa Zbrojeniowa

Kryl, jakiego znamy, najpewniej pozostanie prototypem. Pod wpływem wniosków z konfliktu na Ukrainie Wojska Lądowe widzą potrzebę zmiany wymagań stawianych kołowej armatohaubicy samobieżnej. Poszlaki i wskazówki co do tego, jak mógłby wyglądać hipotetyczny następca konstrukcji z HSW, można odnaleźć u naszych południowych sąsiadów.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Przyczynkiem do niniejszego materiału jest wypowiedź pułkownika Wojciecha Dalki z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który na tegorocznej konferencji Defence24 DAY tak odniósł się do pytania o obecny stan programu Kryl:

W chwili obecnej skupiamy się na dziale ciężkim, zapewniającym przewagę w pojedynkach artyleryjskich, ogniu przeciwbateryjnym. Natomiast wypracowanie koncepcji haubicy Kryl zostawiliśmy sobie na później, gdyż wniosków z konfliktu nie można wyciągać ad hoc i na gorąco wykorzystywać.
Pułkownik Wojciech Dalka, Szef Oddziału Gestorstwa i Rozwoju Wojsk Rakietowych i Artylerii Inspektoratu Wojsk Lądowych DG RSZ

Przypomnijmy, że program, którego celem było wdrożenie nowej armatohaubicy samobieżnej na podwoziu kołowym, został uruchomiony w 2011 roku. Ówcześnie Siły Zbrojne RP były zaangażowane w misje zagraniczne, a Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie liczył ponad 2,5 tys. żołnierzy. Jednak już przed wybuchem wojny na Ukrainie sytuacja strategiczna Polski uległa istotnej zmianie, a modyfikowane wymagania zepchnęły Kryla na boczny tor. Już w 2021 r. w rozmowie z Defence24.pl powiedział o tym Bartłomiej Zając, ówczesny prezes Huty Stalowa Wola.

Reklama
Armatohaubica samobieżna Kryl na testach
Armatohaubica samobieżna Kryl na testach
Autor. J. Reszczyński/Defence24

Tymczasem za naszą południową granicą artyleria samobieżna o trakcji kołowej ma się znakomicie. W połowie 2020 r. Czesi zamówili 52 haubice CAESAR na czteroosiowych podwoziach marki Tatra, zaś w grudniu ubiegłego roku parafowali umowę na dodatkowe 10 sztuk. Z biura konstrukcyjnego Excalibur Army wyjeżdżają kolejne demonstratory technologii i prototypy haubic nowej generacji, w tym prezentowane w Polsce DITA czy Morana. Z kolei na Słowacji w służbie pozostaje 16 sztuk ShKH (sł. "samohybná kanónová húfnica") vz. 2000 Zuzana, nowsza Zuzana 2 została wdrożona w 25 egzemplarzach, a kolejne powstają na potrzeby Zbrojnych Sił Ukrainy. Państwowe przedsiębiorstwo Konštrukta-Defence ma na koncie kilka interesujących artyleryjskich prototypów, jak choćby Himalaya i EVA.

Obserwacja konfliktów zbrojnych z ostatnich lat skłania do wniosku, że w Wojskach Lądowych wciąż istnieje zapotrzebowanie na sprzęt tej klasy. Zdolność do szybkiego przerzutu ciężkich pojazdów na duże odległości zwykłymi drogami, nie korzystając przy tym z zestawów niskopodwoziowych, stanowi kluczowy atrybut. Jest to istotne zwłaszcza w brygadach wyposażonych w kołowe transportery opancerzone, w których możliwość szybkiej reakcji jest istotnym wyróżnikiem na tle sił ciężkich. Na Defence24 DAY wspomniał o tym także generał brygady Norbert Iwanowski. W formowanej 1 Dywizji Piechoty Legionów, którą dowodzi, brygada wyposażona w KTO Rosomak będzie stanowiła pierwszą odpowiedź oraz pokaz siły (ang. "show of force") w razie pojawienia się potencjalnego zagrożenia u granic Rzeczypospolitej.

Demonstrator technologii armatohaubicy samobieżnej Morana.
Demonstrator technologii armatohaubicy samobieżnej Morana.
Autor. Excalibur Army

Bogactwo czeskiej i słowackiej oferty systemów artyleryjskich stanowi interesujący punkt zaczepienia do rozważań o tym, jaki kształt mógłby obrać hipotetyczny Kryl w nowej odsłonie, uwzględniający zmieniającą się perspektywę wojska, którą podsumował płk Dalka. Przyjęcie do służby w Wojsku Polskim sprzętu rodem z Czech lub Słowacji uważam za mało prawdopodobne w dającej się przewidzieć przyszłości. Tamtejsze konstrukcje przytaczam wyłącznie w charakterze poznawczym i porównawczym.

Niemniej obranie takiego punktu wyjścia do dyskusji jest o tyle interesujące, że zarówno my, jak i nasi południowi sąsiedzi wychodziliśmy z ustroju słusznie minionego z tym samym typem armatohaubicy samobieżnej na podwoziu kołowym – wz. 77 DANA. Poza tym, że DANA to przyjemne dla żołnierskiego ucha imię, jest to też skrót od "Dělo automobilní nabíjené automaticky", w wolnym tłumaczeniu "działo na podwoziu samochodowym, zasilane automatycznie". Haubica zaprojektowana w zakładach Konštrukta Trenčín (pol. Trenczyn) była produkowana w przedsiębiorstwie ZŤS Dubnica nad Váhom (pol. "Zakłady ciężkiego sprzętu w Dubnicy nad Wagiem").

Pod wieloma względami DANA stanowiła artyleryjską rewolucję. Połączenie siły ognia i donośności gąsienicowej armatohaubicy z mobilnością tradycyjnej ciężarówki otworzyło nowe możliwości przed formacjami zmotoryzowanymi i zmechanizowanymi. Istotnie zredukowano koszty utrzymania pojazdu m.in. przez redukcję zużycia paliwa. Ponadto rozwiązanie to uprościło logistykę i serwis głównemu użytkownikowi. Československá lidová armáda dysponowała dużą liczbą krajowej produkcji ciężarówek Tatra 815 w układzie 8x8, czyli bazie, która posłużyła do stworzenia specjalnego podwozia typu VP31 zastosowanego w "Danusi". Dzielność terenowa, którą zapewniało podwozie według klasycznego patentu Tatry, z centralną rurą nośną i niezależnym zawieszeniem, minimalizowało niedogodność, jaką są ograniczone walory trakcyjne pojazdów kołowych w ciężkim terenie w porównaniu do wozów gąsienicowych. Artyleria na kołach ma też inne wady w porównaniu do cięższych wozów na gąsienicach, ale o nich napiszę innym razem.

Strzelanie ahs wz. 77 DANA na poligonie w Toruniu.
Strzelanie ahs wz. 77 DANA na poligonie w Toruniu.
Autor. Marek Kańtoch / wojsko-polskie.pl

Do Sił Zbrojnych PRL trafiło 111 sztuk ahs wz. 77 DANA. Wobec wieku haubicy oraz trwającego konfliktu na Ukrainie, jak również zaopatrywania ZSU w sprzęt z czasów Układu Warszawskiego przez państwa Europy Środkowej i Wschodniej, nie sposób określić, ile egzemplarzy uchowało się w Siłach Zbrojnych RP. Według informacji, do których doszedł Adam Świerkowski, jak dotąd tylko trzy egzemplarze spośród owych 111 zostały poddane modernizacji do standardu DANA-M w Wojskowych Zakładach Uzbrojenia w Grudziądzu, zaś wielkie plany sprzed kilku lat obejmowały objęcie tym programem 10 (słownie: dziesięciu) haubic.

Abstrahując od naprawdę przygniatającej wielkości zamówienia i szybkości dostaw, modernizacja do standardu DANA-M została pomyślana nie jako rozwiązanie docelowe, lecz sposób na podtrzymanie potencjału Wojsk Rakietowych i Artylerii do czasu wdrożenia sprzętu nowej generacji. Fakt, że "Danusia" z Grudziądza strzela amunicją kalibru 152,4 mm, powoduje, że DANA-M to rozwiązanie nieperspektywiczne, gdyż lista zmian niezbędnych do dostosowania ahs DANA do standardów amunicyjnych NATO jest bardzo długa. Jedynym realistycznym sposobem na likwidację braków Sił Zbrojnych w tej kategorii sprzętu jest więc zakup nowoczesnej armatohaubicy o możliwie dużym potencjale modernizacyjnym.

Krewni i znajomi

Aksamitna rewolucja, rozpad Układu Warszawskiego i podział Czechosłowacji sprawiły, że przedsiębiorstwa odpowiedzialne za dostarczanie najważniejszych podzespołów do armatohaubicy DANA zostały rozdzielone między dwa państwa. Zakłady Tatry mieszczą się w miejscowości Kopřivnice w kraju morawsko-śląskim na wschodzie Czech. Z kolei Konštrukta Trenčín (dziś Konštrukta-Defence) i ZŤS Dubnica nad Váhom (współcześnie ZTS-Špeciál), które odpowiadały za artyleryjską część projektu, znalazły się po słowackiej stronie granicy, w kraju trenczyńskim. Na dodatek podmioty czeskie trafiły w ręce prywatne (Excalibur Army i Tatra należą do Czechoslovak Group), a słowackie pozostały własnością państwa (stanowią część holdingu DMD Group). Polskiego czytelnika nie zdziwi fakt, że w latach 90. wymienione firmy przeszły szereg restrukturyzacji, podziałów i przeobrażeń, a siły zbrojne, które zaopatrywały, uległy radykalnej przemianie w krótkim czasie, zresztą nie tylko pod względem sprzętowym. Nie dziwi zatem, że w obu krajach próby modernizacji tego systemu artyleryjskiego przybrały nieco inny wymiar. Tworząc drzewo genealogiczne haubicy DANA, rok 1993 stałby się punktem podziału tego rodu na dwie odnogi: czeską i słowacką.

Demonstrator technologii ahs DITA.
Demonstrator technologii ahs DITA.
Autor. Excalibur Army

W Czechach wiodącym podmiotem w tej dziedzinie jest Excalibur Army. Jedną ze spécialités de la maison przedsiębiorstwa są modernizacje ahs wz. 77. W kolejności chronologicznej były to: DANA M1, M1M i M2, przy czym ta ostatnia stanowi techniczną bazę polskiego wariantu DANA-M. Z racji na zachowanie oryginalnego uzbrojenia kalibru 152,4 mm wymienione wyżej warianty można swobodnie pominąć w rozważaniach na temat przyszłej kołowej ahs w Wojsku Polskim. Trudności w sprawnym zaopatrywaniu Zbrojnych Sił Ukrainy w amunicję do radzieckich haubic doskonale ilustrują ryzyko, jakie wiąże się z odstępstwem od NATO-wskiej normy, a wymiana uzbrojenia głównego (a wraz z nim istotna modyfikacja automatu ładowania) to kosztowna i skomplikowana operacja, zwłaszcza w tak wiekowej platformie.

Z dywagacji można wykluczyć też armatohaubice CAESAR na czeskim podwoziu 8x8, które Praga zamówiła na potrzeby Armády České republiky (AČR). W kontekście przytoczonej wypowiedzi pułkownika Dalki koncepcyjne pokrewieństwo Kryla z francuską haubicą można uznać za potencjalny problem. Wygląda na to, że Siły Zbrojne preferowałyby sprzęt, który nie wymaga opuszczania opancerzonej kabiny przez załogę, by wykonać zadanie ogniowe. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że hipotetycznego następcę Kryla będzie można określić mianem nie "polskiego CAESAR-a", lecz "polskiego Archera", czyli wozu wyposażonego w bezzałogowy moduł uzbrojenia.

YouTube cover video

Obok zdecydowanie wyższego poziomu ochrony przed odłamkami, gdy załoga znajduje się w kabinie, dodatkowy atut takiej konfiguracji stanowi fizyczna separacja artylerzystów od amunicji, zwłaszcza ładunków miotających. Używając metafory Damiana Ratki, deflagracja ładunków może zmienić przedział bojowy armatohaubicy w piec hutniczy, a każdy, kto z takiej sytuacji ujdzie z życiem, może mówić o dużym szczęściu. Nie brakuje materiałów fotograficznych i filmowych z Ukrainy, w których haubice samobieżne są dosłownie rozrywane na strzępy przez deflagrację amunicji. Niestety na listach zniszczonego w ten sposób sprzętu ZSU widnieją również dostarczone z Polski Kraby.

Jeśli bezpieczeństwo załogi oraz odporność na wrogie środki rażenia mają stanowić priorytety, powielenie szablonu szwedzkiego Archera wydaje się rozsądnym rozwiązaniem, by dać artylerzystom szansę na ucieczkę z trafionego wozu, a być może także odprowadzenie go na tyły w celu wykonania remontu. Nawet wdrożenie ultranowoczesnej artylerii samobieżnej nie zredukuje do zera ryzyka porażenia precyzyjnym ogniem kontrbateryjnym lub środkami napadu powietrznego. Nie ulega wątpliwości, że uzyskanie najwyższego możliwego poziomu bezpieczeństwa załogi powinno być priorytetem w każdym krajowym programie artyleryjskim.

YouTube cover video

Czesi mają w ofercie dwa systemy, które uwzględniają przynajmniej część z wymienionych kryteriów. Pierwszym jest DITA, która w istocie stanowi współczesną wariację na temat "Danusi". Zachowano oryginalny układ konstrukcyjny z przedziałem załogi z przodu, uzbrojeniem głównym pośrodku i zespołem napędowym z tyłu pojazdu. Jednak tu uwidaczniają się pierwsze różnice. Co nie zaskakuje w XXI w., wóz otrzymał bogaty pakiet elektroniki, w tym cyfrowy system kierowania ogniem. Dzięki temu do obsługi haubicy potrzebnych jest jedynie dwóch żołnierzy: dowódca i kierowca. Wieżę zaprojektowano jako fundamentalnie bezzałogową, a istniejące tam stanowisko działonowego traktuje się jako opcjonalne.

Czytaj też

Zmieniło się również uzbrojenie główne - zastosowano haubicę zgodną ze standardami NATO, zasilaną pociskami kalibru 155 mm i modułowymi ładunkami miotającymi. Podobnie jak w "Danusi" po obu stronach wieży mieszczą się dwa taśmowe magazyny amunicji: po prawej znajdują się pociski, a po lewej ładunki miotające. Te są samoczynnie donoszone i przekazywane na korytka zmechanizowanych podajników, skąd trafiają do komory nabojowej z pomocą łańcuchowego dosyłacza umieszczonego nad zamkiem armaty.

YouTube cover video

Jednak DITA ma pewne ograniczenia. Haubica posiada lufę o długości L/45, a zatem krótszą niż L/52 stosowane we współczesnych konstrukcjach zachodnich. To sprawia, że maksymalna donośność czeskiej konstrukcji jest mniejsza niż choćby w rodzimym Krabie. Czesi nie dysponują pełnią zdolności do produkcji nowego uzbrojenia bazujących na ahs DANA, gdyż po rozpadzie Czechosłowacji podmioty odpowiedzialne za produkcję artyleryjskiej części tego systemu zostały na Słowacji. W tym celu na partnera przemysłowego Excalibur Army powołano słowackie przedsiębiorstwo ZTS-Špeciál, czyli producenta armatohaubicy Zuzana 2, która dysponuje lufą o standardowej dziś długości L/52. Można przypuszczać, że Słowakom zależy na tym, by nie wyhodować sobie konkurencji za miedzą, stąd taka, a nie inna długość lufy.

Moduł uzbrojenia w ahs DITA umieszczono tak jak w słynnej poprzedniczce, pośrodku pojazdu. O ile jest to optymalne rozwiązanie, jeśli weźmie się pod uwagę wyważenie wozu (które z kolei ma przełożenie na walory trakcyjne), to ma ono dwie istotne wady. Pierwszym jest fakt, że wymusza to zastosowanie wariantu specjalistycznego podwozia typu VP31 opracowanego dla ahs wz. 77, a w późniejszych latach sukcesywnie modernizowanego, acz wciąż z zespołem napędowym z tyłu wozu. Rozwiązanie to jest zwyczajnie droższe i bardziej skomplikowane od tradycyjnej ciężarówki z haubicą na pace, jak choćby Kryl. Ta lokalizacja uzbrojenia głównego sprawia też, że przy wieży ustawionej na wprost lufa... wystaje przed kabiną. Kto zdaje sobie sprawę, jakim zmaganiem jest nawigowanie ciężkim sprzętem wojskowym po wąskich dróżkach i w miastach (choćby na zwykłym skrzyżowaniu lub rondzie!), ten rozumie, jak poważnym utrudnieniem może być taki "róg jednorożca". Wątpliwości budzi także jedynie dwuosobowa załoga, która w tak skomplikowanym sprzęcie może okazać się niewystarczająca, np. do wykonania doraźnych napraw w warunkach polowych.

Demonstrator technologii ahs Morana prezentowany podczas MSPO 2022
Demonstrator technologii ahs Morana prezentowany podczas MSPO 2022
Autor. Adam Świerkowski/Defence24.pl

Wymienione wyżej niedogodności rozwiązano w kolejnym prototypie Excalibur Army. Clou programu o eleganckiej i charakternej nazwie Morana (pol. "Marzanna") stanowi moduł uzbrojenia. Jest twórczym rozwinięciem koncepcji z haubicy DITA, w prostej linii potomkini "Danusi". Obszerną wieżę umieszczono w tylnej części bardziej tradycyjnego od "Danusi" podwozia Tatry 815, które dostosowano do szczególnej roli, modyfikując rozstawy osi i wyposażając w cztery osie skrętne. Taka konfiguracja umożliwiła zastosowanie lufy o długości L/52, a jednocześnie minimalizuje ryzyko, że kierowca niechcący wprowadzi daleko idące zmiany w lokalnej architekturze krajobrazu, na przykład niechcący strącając słup oświetlenia ulicznego lub wbijając hamulec wylotowy w dystrybutor na stacji paliw.

Przedział bojowy osadzono na specjalnej platformie z pierścieniem oporowym. Według deklaracji producenta wieżę można przenieść na podwozie dowolnej ciężarówki o odpowiednich gabarytach i nośności. Nawiasem mówiąc, to doskonale pokazuje, jak wyprzedzającym swoje czasy i podatnym na modernizacje systemem uzbrojenia była DANA. Załoga Morany przebywa w opancerzonej kabinie o nazwie Puma, a wieża również posiada własną ochronę balistyczną.

Tym sposobem Excalibur uzyskał konstrukcję, którą można określić mianem złotego środka. Jest to system, który łączy zalety prostszej haubicy zamontowanej na pace ciężarówki (tzw. TMG, czyli "Truck-Mounted Gun", patrz Kryl czy CAESAR) i konstrukcji cięższej, pod względem koncepcyjnym bliższej klasycznej "Danusi". Kluczowym atrybutem Morany jest fakt, że jej system uzbrojenia osadzono na tradycyjnej ciężarówce, a nie na specjalistycznym nośniku jak w ahs DANA czy południowoafrykańskiej G6.

Prezentacja dwóch pierwszych seryjnych egzemplarzy armatohaubicy G6, lipiec 1987 r.
Prezentacja dwóch pierwszych seryjnych egzemplarzy armatohaubicy G6, lipiec 1987 r.
Autor. Col. André Kritzinger / South African Air Force / Wikimedia Commons

Te założenia projektowe wpisują się w szerszy kontekst kierunków rozwoju artylerii samobieżnej o trakcji kołowej. Wystarczy spojrzeć na izraelską Sigmę, serbskiego MGS-25 Aleksandar, szwedzkiego Archera czy niemieckiego HX3 AGM, by przekonać się, że wielu producentów i planistów dochodzi do zbliżonych wniosków. Kluczami do sukcesu wydaje się zastosowanie klasycznego (lub zaadaptowanego w ograniczonym stopniu) podwozia terenowej ciężarówki, najlepiej tożsamego z wozami już stosowanymi w danych siłach zbrojnych, a także wykorzystanie autonomicznego modułu uzbrojenia kalibru 155 mm wraz z niezbędnym osprzętem (w tym cyfrowym systemem kierowania ogniem).

Czytaj też

Za tradycją i nowoczesnością

Także słowacki przemysł w rozwoju koncepcji kołowej armatohaubicy samobieżnej poszedł dwutorowo. Z nurtu tradycjonalistycznego wywodzi się Zuzana 2, czyli głęboka modernizacja ahs DANA. Ta odnoga drzewa genealogicznego zaczyna się wraz z Ondavą, czyli prototypem, który stanowił pierwszą próbę istotnej modernizacji "Danusi", rozpoczętą jeszcze przed podziałem Czechosłowacji. Podobnie jak DITA ta nowoczesna słowacka haubica korzysta z uzbrojenia o NATO-wskiej specyfikacji. Tu lufa ma długość L/52, więc prawdopodobieństwo zarycia hamulcem wylotowym w przydrożny baner z reklamą nowej Škody Fabii jest odpowiednio wyższe. Jednak strzelając pociskiem z gazogeneratorem dennym Zuzana 2 "sięgnie" dalej niż DITA, bo na ponad 41 km. Kolejną różnicą jest fakt, że wieża jest załogowa, bo przesiaduje w niej trzech z czterech członków obsługi haubicy: dowódca i dwóch działonowych. W samoczynnym, zmechanizowanym układzie zasilania amunicją (przekładając z polskiego na nasze: automacie ładowania na pociski i ładunki) znajduje się 40 naboi, a tak jak w ahs wz. 77 w razie awarii haubicę można ładować ręcznie.

YouTube cover video

W odróżnieniu od czeskich kuzynek Zuzana 2 ma na koncie wdrożenie do służby oraz uczestnictwo w działaniach bojowych. Na początku bieżącego roku Zbrojnym Siłom Ukrainy dostarczono ósmy egzemplarz Zuzany 2, a 16 kolejnych zostało zakontraktowanych przez grupę państw zachodnich na potrzeby Kijowa. Materiały zdjęciowe i filmowe z użycia bojowego słowackiej haubicy są niezwykle rzadkie. W listopadzie ubiegłego roku wypłynął pierwszy film z wrakiem zniszczonej Zuzany 2 na lawecie. Według słowackich mediów haubica padła ofiarą rosyjskiego bezpilotowca. Na szczęście nikt nie zginął. Kilka dni przed publikacją niniejszego tekstu wypłynął krótki film, gdzie uwieczniono strzelającą Zuzanę 2. Ze względów bezpieczeństwa nie podano, gdzie i w jakich okolicznościach nakręcono ów materiał.

Choć Zuzana 2 jest konstrukcją nowoczesną, a przy tym dojrzałą (prototyp po raz pierwszy zaprezentowano publicznie w 2013 r. w Brnie), słowacka haubica cieszy się ograniczonym zainteresowaniem wśród nabywców zagranicznych. Ozbrojené sily Slovenskej republiky dysponują 16 egzemplarzami starszych ahs vz. 2000 Zuzana oraz 25 Zuzanami 2. Te ostatnie zostały zamówione w 2018 r., a pierwsze egzemplarze dostarczono trzy lata później. 12 kolejnych vz. 2000 zostało zakontraktowanych przez Grecję, lecz ostatecznie maszyny te trafiły na uzbrojenie sił zbrojnych Cypru.

Z dzisiejszej perspektywy Zuzana vz. 2000 i Zuzana 2 stanowiły interesującą ofertę jeszcze kilka-kilkanaście lat temu, gdy wiele państw Europy Środkowo-Wschodniej ledwo co zaczęło (lub dopiero miało zacząć) całkowitą przesiadkę na amunicję w standardach NATO. Dla państw takich jak Polska Zuzana stanowiła opcję stosunkowo niskiego ryzyka, bo jest głęboką modernizacją znanej i lubianej "Danusi", acz zgodną z zachodnimi standardami. Jednak producentowi nie udało się wstrzelić we właściwy moment ani znaleźć odpowiednio dużego klienta.

By przełamać ten komercyjny impas, inżynierowie Konštrukta-Defence i ZTS-Špeciál poszli za powszechnym kilkanaście lat temu trendem, by haubicę odchudzić i uczynić prostszą w transporcie lotniczym, tym samym zwiększając strategiczną mobilność systemu (brzmi znajomo?). W ten sposób powstała EVA, czyli jedna z najszczuplejszych córek ahs DANA.

AHS Eva kal. 155 mm (zdjęcie poglądowe)
AHS Eva kal. 155 mm (zdjęcie poglądowe)
Autor. Konštrukta-Defence

Zademonstrowany w 2015 r. prototyp bazował na ciężarówce Tatra 815 w układzie 6x6. Z czasem system przeniesiono na podwozie czteroosiowe. W odróżnieniu od późniejszej Morany, gdzie całkowity zapas amunicji wynosi 45 naboi, a obszerna wieża ma konstrukcję półzamkniętą, EVA posiada otwarty moduł uzbrojenia z lekko opancerzonymi magazynami amunicji o tożsamej konstrukcji, lecz zdecydowanie zmniejszonej pojemności. W gotowości do strzału pozostaje po 12 pocisków i ładunków miotających, a kolejne 12 kompletów znajduje się w zapasie. Jak już wspomniałem, Zuzana 2 dysponuje większą jednostką ognia (40 naboi).

Kluczową zaletą ahs EVA w stosunku do przywołanych wyżej konstrukcji jest jej niższa masa. Słowacka haubica na podwoziu 6x6 dysponuje dopuszczalną masą całkowitą niewiele przekraczającą 20 ton. To czyni tę konstrukcję zdatną do transportu lotniczego maszyną taką jak popularny Lockheed Martin C-130J Super Hercules. Wadą tego rozwiązania jest niekorzystne wyważenie pojazdu. Tak ciężki sprzęt dysponujący tylko jedną osią skrętną, na dodatek poddaną stałemu obciążeniu przez opancerzoną kabinę, stanowi kompromis wobec konfiguracji 8x8 pod względem zdolności do pokonywania przeszkód i grząskiego gruntu. Ceną za drugą przednią oś, która czyni wóz dzielniejszym w terenie, jest dodatkowe 8 ton dopuszczalnej masy całkowitej. To sprawia, że do transportu lotniczego ahs EVA 8x8 wymagana jest maszyna większa niż Super Hercules, bo o ładowności co najmniej takiej jak Embraer C-390 Millenium (ok. 26 ton). Z drugiej strony, wobec zmiany priorytetów wojska oraz wstrzymania programu Drop, w którym miano wyłonić nowe maszyny transportowe dla Wojska Polskiego, rozważania dotyczące zdolności do transportu polskiej artylerii drogą powietrzną można odłożyć na kolejne lata.

Czytaj też

Duży dylemat artylerzystów

Wojsko Polskie czeka długi proces decyzyjny dotyczący tego, jak mógłby wyglądać następca Kryla, który pozostał prototypem. O ile wśród komentariatu wciąż wybrzmiewają narzekania na żółwie tempo podejmowania działań przez MON oraz instytucje mu podległe (acz obecnie krytyka zwykle dotyczy zjawiska zgoła odwrotnego), to w tym wypadku pośpiech wydaje się niewskazany, zwłaszcza że w najbliższych latach do wojska trafią tysiące sztuk ciężkiego sprzętu nowej generacji. Niemniej wiele rozwiązań, w tym również takich demonstrowanych w nowoczesnej artylerii rodem z Czech i Słowacji, wskazują, jak mogłaby wyglądać kołowa armatohaubica przyszłości dla Sił Zbrojnych RP.

Wykorzystanie podwozia terenowej ciężarówki w układzie 6x6 lub 8x8 wydaje się wręcz pewnikiem. W tym wypadku zastosowanie rozwiązania tożsamego lub spokrewnionego z dotąd stosowanymi w wojsku pojazdami (choćby Jelczy z typoszeregów 662 lub 882) byłoby logicznym sposobem na redukcję kosztów zakupu, serwisu i utrzymania sprzętu w cyklu życia haubicy. W kontekście kwestii poruszonej przez generała Iwanowskiego istotne jest też to, by nowy pojazd posiadał zbliżoną mobilność po drogach utwardzonych do KTO Rosomak. W opinii autora wysoce prawdopodobna wydaje się także rezygnacja z wymogu zdolności do przerzutu następcy Kryla drogą powietrzną, a przynajmniej przy wykorzystaniu dotychczasowej floty średnich samolotów transportowych (wiele zależy od tego, jak potoczy się program Drop, o ile nie zostanie zarzucony).

To powinno przełożyć się na możliwość zastosowania cięższego opancerzenia kabiny, a potencjalnie też uzbrojenia głównego, by zgodnie z wypowiedzią pułkownika Dalki uczynić ten system bardziej odpornym na ostrzał. Nie należy też wykluczać możliwości modyfikacji obecnych standardów NATO dotyczących artylerii, choćby pod względem pojemności komory nabojowej (która obecnie wynosi 23 litry) albo optymalnej długości lufy (prototyp amerykańskiej ahs XM1299 otrzymał lufę L/58). Zatem obecnie wydaje się, że przyszła kołowa ahs dla Wojska Polskiego mogłaby stanowić konstrukcję istotnie większą i cięższą od dotychczasowego Kryla, być może o masie ponad 30 ton.

Niewiadomą pozostaje koncepcja uzbrojenia głównego, a ściślej mówiąc - ładowania haubicy. O ile zmechanizowany, półsamoczynny układ zasilania amunicją z najnowszych CAESAR-ów stanowi wyraźny postęp wobec prostszych pojazdów z segmentu TMG, to konieczność każdorazowego opuszczania kabiny przez załogę, by oddać strzał, stanowi istotne ograniczenie. Nie tylko wydłuża to czas przejścia z położenia marszowego do wykonania zadania ogniowego, ale też sprawia, że w porównaniu do sprzętu w większym stopniu zautomatyzowanego artylerzyści są bardziej narażeni na ogień kontrbateryjny. Z tej przyczyny niżej podpisany obstaje przy opinii, że przyszłość kołowej artylerii samobieżnej stanowią autonomiczne systemy uzbrojenia na uniwersalnych platformach, zdolnych do integracji z wieloma typami podwozi.

Nie dość, że takie rozwiązanie ułatwia integrację z nowymi nośnikami, to przede wszystkim istotnie zwiększa to bezpieczeństwo obsługi poprzez fizyczną separację załogi haubicy od amunicji (zwłaszcza ładunków miotających). Nie sposób nie wspomnieć także o wydatnym zmniejszeniu obciążenia załogi fizyczną pracą przy obsłudze haubicy. W kontekście konfliktu na pełną skalę ten ostatni aspekt jest nie do przecenienia, lecz jednocześnie należy mieć na uwadze potencjalnie większą awaryjność automatu ładowania od metod mniej zmechanizowanych (jak choćby w gąsienicowym, dysponującym załogową wieżą Krabie).

AHS Krab na ćwiczeniach Anakonda 2023
AHS Krab na ćwiczeniach Anakonda 2023
Autor. Sztab Generalny WP/Twitter

Wydatną pomocą dla polskich decydentów będą obserwacje dotyczące wykorzystania armatohaubic o trakcji kołowej w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Zbrojnym Siłom Ukrainy przekazano haubice CAESAR, zarówno w oryginalnej konfiguracji 6x6, jak i w podarowanej przez Danię wersji 8x8. Na stanie ZSU znajdują się również co najmniej dwa egzemplarze 2S22 Bohdana, z czego jeden to wielokrotnie pokazywany publicznie prototyp na podwoziu KRAZ 6x6, a drugi stanowi niedawno ujawniony wariant na odmiennej bazie i z nową kabiną. Także szwedzki Archer ma wkrótce dołączyć do walki z rosyjskim najeźdźcą. Biorąc pod uwagę dotychczasową współpracę Polski i Ukrainy w sferze obronności, a zwłaszcza wspólne działania podjęte po lutym 2022 r., nie mam wątpliwości, że bogate doświadczenia artylerzystów ZSU zostaną uwzględnione w potencjalnym następcy Kryla.

Reklama

Komentarze (14)

  1. jampol

    Jak można porównywać dwa różne systemy broni , one tylko koła mają wspólne . Dana to system wieżowy kołowy odpowiednik KRABA ,a KRYL to armata na kołach , wystarczy popatrzeć na zdjęcia!!! Pozdrawiam.

  2. Essex

    Jak to jest że Słowacy i Czesi potrafi a opracować modernizacje haubic, ba zrobić kompletnie nowe...doprowadzić je do stanu produkcyjnego i po prostu czekać na klienta au nas sie nie da...zawsze u nas czeka się na to co powie MON, czy da wskazówkę, trudno zrobić Kryla na wypasie? może ktoś by go kupił? może niekoniecznie trzeba być zapatrzonym tylko w MON? u nas to wszystko takie trudne, zawsze pod górkę, same przeciwności losu....

    1. RAF

      Essex@ My skupilismy sie na Krabie, czyli czyms trudniejszym do opracowania i wdrozenia. Produkujemy tez Raki, Rosomaki, wprowadzamy Borsuka, bedziemy produkowac K2PL, wiec juz tak nie narzekaj. Obecnie nasza zbrojeniowka rozwija sie duzo lepiej od czeskiej, nie mowiac o slowackiej. Odkad zmienila sie wladza osiem lat temu, imposibilizm sie slonczyl i to nie tylko w zbrojeniowce. Ty widac mentalnie jeszcze w POprzedniej epoce.

    2. Odyseus

      @Essex bo jak to mówił onegdaj mój kolega wojak , " Tam gdzie kończy się logika , tam zaczyna się MON ... " a u Nas PGZ jest państwowy i uzależniony od ministrów , nawet nie chce mi się tego sprawdzać czy którykolwiek z Ministrów Obrony Narodowej , czyli Ci psychiatrzy , rolnicy i nauczyciele historii itd. z ostatnich dwóch dekad byli w ogóle w wojsku .... rządzą politycy którzy tak naprawdę nic nigdy w życiu nie robili , na studiach się zapisali do jakieś młodzieżówki partyjnej i tak się pieli po drabince a ministrami potem zostają na zasadzie rzutu monętą kto kim będzie i dlatego mamy to co mamy , dla mnie MON powinien być z tego wyłąńczony i przeniesiony tam gdzie zawsze winien być czyli bezpośrednio pod Prezydenta w tedy by się jakoś chociaż częściowo odpolitycznił i jeszcze z warunkiem że Ministrem Obrony Narodowej może być tylko osoba która co najmniej 10 lat była w służbie wojskowej i może w tedy by to zaczęło jakoś wyglądać inaczej

    3. Seb66

      #Raf "My skupiliśmy..??Nie, my nie skupiliśmy się tylko źle wybraliśm! I ZAWSZE MON wybiera źle! Kraba nie przerzucisz szybko, tanio, sprawnie. MUSI mieć lawetę.i np. ...mosty. II też NIE wyprodukujesz go szybciej i taniej od "kryla". Jak stracisz to jest to baaardzo droga strata. Skupienie się na Krabue to był fatalny kosztowny błąd! Nadzwyczaj liczny odkąd rządzi "dobra" (?) zmiana!

  3. szczebelek

    Wojna trwa prawie od półtora i nie mają pojęcia jakie wnioski płyną z użycia kołowych Ahs-ów w pełnoskalowym konflikcie, więc muszą poczekać aż ktoś za granicą napisze fachowe opracowania na ten temat xd

    1. RAF

      szczebelek@ Akurat tych kolowych zbyt wiele nie ma. Te nowe dzialaja na froncie od dosc niedawna. Chociaz wnioski nasuwaja sie podobne jak dla gasienicowej. Dobre opancerzenie, szybkosc przemieszczania sie, przygotowania do oddania strzalu i opuszczenie stanowiska ogniowego. Oczywiscie zaloga obslugujaca sprzet z bezpiecznej kabiny, najlepiej odizolowanej od magazynu amunicji.

    2. Essex

      RAF...pisowczyku, nie napinaj sie tak o tym co produkujemy. Umiesz czytac ze zrozumieniem?. Przeczytaj jeszcze raz o czym nspisalem, to co produkujemy nie ma znaczenia wazne co juz modernizujemy, jakies niwe wzory?. Cxy obecna produkcja przeszkadza w modernizacji? Chyba nie prawda?.

    3. Seb66

      #szczebelek! Znowu trafnie! W punkt! Nasi "eksperci" z wojska to dzieci we mgle! Najpierw zamiast kupić na rynku paręnaście gotowych haubic stricte "ekspedycyjnych" to wymyślili że WSZYSTKIE nasze kołowe muszą być ekspedycyine! Horror. Teraz mają półtoraroczne doświadczenia z Ukrainy i ..nadal nic nie wiedzą, nie mają wniosków i obserwacji? Paranoja! I znowu wymyślą jakiś "koszmarek"? A Czesi i Słowacy prask i mają JUZ po kilka różnych wariantów bez i z automatem? Nasza indolencja ...powala!

  4. RGB

    Pierwsze i podstawowe pytanie odnośnie Kryla powinno brzmieć: do czego ma on służyć? Czy ma to być odpowiednik Kraba na kołach z podobnym pancerzem, ilością amunicji i możliwością obrotu działa o 360 stopni? Czy może chodzi nam o ekonomiczny wariant AHSa, który będzie miał zakres obrotu działa tylko 60 stopni, połowę mniej amunicji i lżejsze opancerzenie, za to będziemy mogli kupić 3 takie Kryle za jednego Kraba? Jeśli interesuje nasz wariant pierwszy to najprościej włożyć wieże z Kraba na podwozie 10x10, podobnie jak zrobił to Rheinmetall. Jeśli wariant ekonomiczny, to pytanie z czego ze względów ekonomicznych zrezygnować się nie da? Zdaniem autora artykułu automat do ładowania jest kluczowy dla nowoczesnych systemów i brzmi to sensownie. Plus takiego rozwiązania to załoga w oddzielnej kabinie i dużo większa przeżywalność, minus brak zapasowej możliwości manualnego ładowania.

  5. radziomb

    Biedne kraje uzywaja haubic na kolach. bogate i te ktore szanuja zycie zolnierzy uzywaja armat na gasienicach. Mam pytanie do autorow artukolu.w jakiej armacie wola siedziec jak przyjdzie wojna z ruskimi? Przypominam ze strzela sie tez w padajacym sniegu i deszczu.ps .. ukraincy przerzucaja kraby.. lawetami :) i nie narzekaja

    1. Był czas_3 dekady

      " Przypominam ze strzela sie tez w padajacym sniegu i deszczu." To samo dotyczy: HIBNERYTA, PILICY, wszystkich działek 2x23mm ciągnionych, tradycyjnych KMów zamontowanych na wieżach i obrotnicach, działek 35mm HYDRA.

    2. Odyseus

      @radziomb , hmm więc Twoim zdanie Franca dlatego ma Cesary bo jest biednym krajem tak?? no naprawdę interesujący wniosek ;) kółka to kółka a gąsienice to gąsienice Kraby się nie nadają do ochrony jednostek zmotorowanych bo są po prostu za wolne dla nich, po to się ma KTO by zapindalać , czyli szybkość i mobilność ( drogi itd.) i te jednostki potrzebują wsparcia artylerii która za nią nadąża a nie takiej którą co chwila trzeba ładować na lawety i je spowalnia i właśnie dlatego wymyślony artylerię na kołach i właśnie do tego jest potrzebna

    3. Bulderwal

      Przecież Hibneryt ma plandekę ( ͡° ͜ʖ ͡°)

  6. SZAKAL

    Przyszłością artylerii lufowej będą haubice 155 mm wzorowane na KMW RCH 155 !!!! Jej konstrukcja oparta jest na bezzałogowej wieży z armatohaubicą 155/52 , którą można zintegrować z dowolnym podwoziem kołowym lub gąsienicowym. Niemcy używają zmodyfikowanego podwozia BOXERA ale możliwe są wszelkie inne warianty zmodyfikowanych KTO lub BWP. Taka uniwersalna haubica , ze stabilizowaną lufą , może prowadzić w ruchu zarówno ogień pośredni jak i bezpośredni . Właśnie tak zbudowany powinien być następca Kraba i K9 oraz nowy Kryl.

    1. szeliga

      @Szakal A gdzież to Pan wyczytał, że KMW RCH 155 "może prowadzić w ruchu zarówno ogień pośredni jak i bezpośredni". W ruchu??? Wiele bullshitu w folderach firm zbrojeniowych widziałem ale tego akurat nie widziałem. Prawa fizyki raczej ciężko pokonać.

    2. Davien3

      @szeliga akurat tu sie mylisz RCH155 moze stzrelac w ruchu zarowno ogniem bezposrednim jak i posrednim celnie jak jedzie do 30km/h

    3. hermanaryk

      W sieci (także w D24) znajdziesz filmiki, szeliga. Co ciekawe, RCH 155 strzela w ruchu nawet na boki, co przy tak wysokim osadzeniu działa na tym dość lekkim podwoziu mogłoby się wydawać co najmniej ryzykowne. A jednak. KMW zrobiło tu świetną robotę.

  7. Odyseus

    mówcie Panowie co chcecie ale ładna ta Morana, najładniejsza n nich wszystkich , no ma jakiś ten swój urok ... :) nie mówię pod kontem parametrów tylko wizualnie cieszy oko wyglądem :)

    1. hermanaryk

      Fakt, lakierników mają super. Żeby jeszcze tak nie zadzierała lufy, to mogłaby się do czegoś przydać, zamiast sterczeć pod co drugim wiaduktem :)

  8. Qvax

    Wojsko przygotowuje się do walk na wschodzie Polski i potrzebuje ahs gąsienicowe. Ale jak by miała walczyć jak w Układzie Warszawskim i parła na zachód to by potrzebowała szybkie kołowe AHS..

    1. hermanaryk

      Na wschodzie kołowe też miałyby co robić. Choćby służyć za straż pożarną w miejscach przełamań naszej obrony albo do szybkiego, zaskakującego zdobywania przewagi ogniowej na kierunkach naszych uderzeń.

  9. Taki jeden

    Ciekawe jakie były koszty zabawy w Kryla? Czy kupiliśmy jakieś licencję od Izraela ? Czy będzie można to gdzieś jeszcze wykorzystać ?

    1. Był czas_3 dekady

      Kupiliśmy w Izraelu licencję na działo z wszelkimi prawami.

  10. gnagon

    Przyszłoscią artylerii jest rozum zamawiajacych konstruktorów i użytkowników. Czyli zasięg ognia większy o minimum te 10 kilometrów od przeciwnika. Zmotoryzowanie umozliwiający po każdej salwie zmianę pozycji o kilka kilometrów . Obiekty pozorowane ustawiane po opuszczeniu pozycji przez baterię .Sprawna logistyka zaopatrzenia i produkcji. Zakup amunicji to kretyństwo, własna produkcja celem logiki A to wszystko bez utraty powiazania baterii siciocentrycznie

  11. S0ket

    Jednym słowem Krył miał być armatohaubica kołowa wykorzystywana jedynie w misjach zagranicznych. Szybkie przemieszczanie pojazdów gąsienicowych na naszym podwórku można zminimalizować dobrym rozplanowaniem ich lokalizacji.

  12. RAF

    Zgadzam sie z wnioskami autora, logiczny artykul.

  13. Był czas_3 dekady

    Czyli... inni rozwijali swoje konstrukcje na podwoziach kołowych, tworzyli nowe, a my byliśmy niezdecydowani, niekonsekwentni bo decydenci sami tak do końca nie byli pewni czego chcą. Przyszła wojna i zamawiamy setki ciężkich kosztownych pojazdów na gąsienicach. Na Kryla raczej nie będzie miejsca,

    1. szeliga

      do "Był czas_3 dekady". To nie decydenci zawinili. Zawiniło wojsko. Decydenci zawinili o tyle, że słuchali się wojska. To wojsko chciało "latającej" armatohaubicy, która równocześnie miałaby wszystkie cechy klasycznej - opancerzenie, automat itd. Technicznie niewykonalne, choć przemysł pod presją decydentów usiłował coś wyrzeźbić. Wojsko ustępowało ze swoich wymagań dopiero kiedy na kolejnych prototypach okazywało się, że to czego chcą jest niewykonalne. Wcześniej nie szło ich przekonać. I dlatego to tyle trwało. Wykonywanie kolejnych prototypów - w tym całkowita zmiana podwozia na wcześniej nieistniejące trwa i kosztuje. A przemysł nie ma ochoty topić dalej środków w kolejne nierealne "gwiazdy śmierci" bo generałowie naoglądali się folderów.

    2. Był czas_3 dekady

      szeliga@ - Pisząc o decydentach miałem na myśli decydentów wojskowych, którzy zainteresowani byli gażami, awansami socjalem.... i zapatrzeni w amerykańskie Apache czy F16. Decydenci w rządach, czyli politycy, zajęci byli wyprzedażą majątku narodowego za friko, udziałami w spółkach i zastanawianiem się jak jeszcze uderzyć w Polaków czyli, cytat jednego z polityków z posiedzenia sejmu "Co by tu jeszcze można spieprzyć?" kto żył w tamtych zwariowanych dzikich czasach ten wie o czym piszę.

    3. RAF

      Był czas_3 dekady@ Bedzie miejsce dla Kryla, bo jest on przeznaczony dla wojsk zmotoryzowanych na Rosomakach. One tez potrzebuja wsparcia artylerii.

  14. SZAKAL

    Przyszłością artylerii lufowej będą haubice 155 mm wzorowane na KMW RCH 155 !!!! Jej konstrukcja oparta jest na bezzałogowej wieży z armatohaubicą 155/52 , którą można zintegrować z dowolnym podwoziem kołowym lub gąsienicowym. Niemcy używają zmodyfikowanego podwozia BOXERA ale możliwe są wszelkie inne warianty zmodyfikowanych KTO lub BWP. Taka uniwersalna haubica , ze stabilizowaną lufą , może prowadzić w ruchu zarówno ogień pośredni jak i bezpośredni . Właśnie tak zbudowany powinien być następca Kraba i K9 oraz nowy Kryl.

Reklama