Siły zbrojne
Jak drony bronią Ukrainy? [WYWIAD]
Rola Walki Radioelektronicznej jest znacząca - zarówno zakłócanie, jak i SIGINT (rozpoznanie elektroniczne) są bardzo istotne. (…) Wróg nie jest w stanie wykryć pasywnych systemów SIGINT - podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Jurii Bojsycz, Szef Lotnictwa Bezzałogowego Gwardii Narodowej Ukrainy. W wywiadzie mówi także o obronie lotniska w Hostomelu oraz o tym, jak Gwardia Narodowa współdziała z Siłami Zbrojnymi Ukrainy w czasie wojny.
Jakub Palowski, Defence24.pl: Ukraina już od ponad trzech miesięcy przeciwstawia się wielkoskalowej agresji rosyjskiej, wojna natomiast trwa od 2014 roku. Pierwszego dnia wojny pełnoskalowej Gwardia Narodowa wspierała odparcie rosyjskiego ataku na lotnisko Hostomel, zlokalizowane w pobliżu stolicy Ukrainy - Kijowa. Wydaje się, że był to kluczowy element ukraińskich wysiłków obronnych. Czy może mi Pan powiedzieć, jakie czynniki pozwoliły Ukrainie z sukcesem odeprzeć atak na lotnisko Hostomel?
Jurii Bojsycz, Szef Lotnictwa Bezzałogowego, Gwardia Narodowa Ukrainy: Po pierwsze, Gwardia Narodowa dysponuje brygadą na stałe stacjonującą blisko lotniska Hostomel. To jeden z powodów, dla których nasze siły brały udział w obronie lotniska.
Chciałbym podkreślić fakt, że Rosjanie opracowali koncepcję bardzo szybkiego ataku na stolicę Ukrainy. Zdecydowali się wykorzystać dużą liczbę śmigłowców, które wykonywałyby lot bardzo szybko i bardzo nisko, następnie wysadziłyby spadochroniarzy by zabezpieczyć pas startowy. Do tych spadochroniarzy dołączyłoby więcej jednostek powietrznodesantowych przetransportowanych samolotami Ił-76, które lądowałyby w Hostomelu. Musimy pamiętać, że jeśli spadochroniarzy wysadza się bezpośrednio na pasie, nie w ramach desantu spadochronowego, samoloty transportowe mogą przewieźć dwukrotnie więcej żołnierzy. To był główny powód, dla którego siły rosyjskie chciały przejąć lotnisko i zacząć ofensywę przeciwko naszej stolicy właśnie od niego.
W pobliżu Kijowa znajduje się również Wasylków, baza lotnicza ukraińskich samolotów przechwytujących i druga lokalizacja jaką zainteresował się rosyjski agresor. Ma podobny pas startowy jak ten zlokalizowany w Hostomelu. Główne lotnisko Kijowa, Boryspol, posiada dwa, bardzo długie pasy startowy i jest zdolne do przyjmowania różnych samolotów transportowych i pasażerskich. Było jednak bardzo silnie bronione przez Obronę Przeciwlotniczą Sił Zbrojnych Ukrainy, więc nie było możliwe wykonanie tam desantu śmigłowcowego.
Czytaj też
Rozumiem, że nie byliście w stanie zapewnić tak skutecznej obrony przeciwlotniczej wszystkim lotniskom, w tym Hostomelowi.
Tak, zdolności naszych jednostek OPL są ograniczone, nie byliśmy w stanie ochronić wszystkich obiektów, które chcieliśmy objąć obroną. Jednakże byliśmy w stanie odeprzeć rosyjski atak po tym jak wylądował w Hostomelu, ze sporym udziałem Gwardii Narodowej. Po nieudanej próbie szturmu śmigłowcowego Rosja przeprowadziła operację lądową, celem przejęcia lotniska, ale pas startowy nie był już zdatny do użytku.
Ukraina dysponuje różnymi rodzajami Sił Zbrojnych – Wojskami Lądowymi, Siłami Powietrznymi, Marynarką Wojenną, jak i Wojskami Obrony Terytorialnej, jak i Gwardią Narodową. Zdaje się, że wszystkie te formacje bardzo efektywnie ze sobą współdziałają. Jak to możliwe?
Pozwoli Pan, że zacznę od omówienia organizacji czasu Pokoju. Gwardia Narodowa Ukrainy, jak i Policja, oraz Straż Graniczna normalnie podlegają nadzorowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W czasie wojny Gwardia Narodowa zmienia podporządkowanie podlega Wojskom Lądowym Sił Zbrojnych Ukrainy. Zatem zaczęliśmy współpracować z Wojskami Lądowymi, otrzymujemy rozkazy od Dowództwa Wojsk Lądowych.
Czytaj też
Czy w czasie pokoju ćwiczono zmianę podporządkowania pod Wojska Lądowe?
Tak, w 2020 roku przeprowadziliśmy wspólne szkolenie z Siłami Zbrojnymi Ukrainy, by nauczyć się współpracy. Tamto szkolenie wykazało pewne luki w łączności, dzieleniu się i rozumieniu informacji, a także w procesie generowania rozkazów. Odpowiadałem wtedy za pracę zespołu inspekcyjnego. Analizowaliśmy zdobyte doświadczenia. W mojej sekcji wyciągneliśmy nieco wniosków, które następnie zaimplementowano w celu usprawnienia koordynacji między Wojskami Lądowymi a Gwardią Narodową.
Przejdźmy do Pana specjalizacji. Zanim zaczęła się rosyjska inwazja na dużą skalę, Ukraina pozyskiwała Bezzałogowe Systemy Powietrzne z wielu źródeł, w tym ukraińskiego przemysłu, jak systemy Skjeton, Fury, Leleka, Mara, Sparrow. Pozyskano także systemy FlyEye z Polski, czy systemy tureckie. W chwili obecnej wykorzystywane są nawet cywilne kwadkoptery. Jak Ukraina dokonała integracji wszystkich tych różnych systemów w efektywny sposób?
To dla nas spory problem. Od 2014 roku jedna z komórek Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych zaczęła tworzyć platformę online BMS (Battle Management System). Główny pomysł polegał na zapewnieniu świadomości sytuacyjnej w Sztabie Generalnym. System opiera się na najnowszej bazie danych NATO. System został scentralizowany, bez replikacji. Posiada także bardzo prosty interfejs użytkownika, jest zrozumiały dla żołnierzy o różnych stopniach - od tych w polu, po generałów.
Zaczęliśmy implementować różne interfejsy w systemie, tak byśmy byli w stanie wykorzystać dane z różnych źródeł - w tym, częściowo, z wielu BSP. Od 2014 roku system miał swoje dobre i złe okresy - konkurenci chcieli tworzyć inne systemy, rozproszone, z międzywęzłową replikacją.
Co więcej, od czasu do czasu wojsko nie chciało pracować z tym systemem BMS - istniały personalne animozje między wojskiem, a projektantami systemu. Jednak osoby projektujące system osiągały dobre rezultaty w ocenie NATO. W czasie ćwiczeń kanadyjski zespół Red próbował uzyskać dostęp do systemu z zewnątrz i od wewnątrz, i uzyskać pewne uprawnienia administracyjne. Okazało się, że system jest dość stabilny, solidny. To dało nam możliwość pracy z tym systemem na większą skalę.
Czytaj też
W jakim stopniu wykorzystuje się go obecnie?
Na chwilę obecną wykorzystanie systemu jest dość ograniczone - widzimy pozycje wroga na bazie naszych danych z rozpoznania. Nie możemy jeszcze wykorzystać tego systemu w roli „Blue Forces Tracker" - by śledzić pozycje sił własnych. Wynika to z ograniczeń prawnych. System nie przeszedł certyfikacji służb specjalnych do użycia w roli BFT - i dlatego wyłącznie podaje dane na temat sił wroga.
Od początku wojny na dużą skalę do użycia systemu zaprosiliśmy dużą liczbę użytkowników. Wliczają się w to jednostki Walki Radioelektronicznej, rozpoznanie radiolokacyjne, bezzałogowce rozpoznawcze, jak i ochotnicy oraz żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy przeszli odpowiednią weryfikację. Stworzyliśmy także specjalną „budkę" na komunikatorze Telegram - tam możemy otrzymywać informacje od cywilów przebywających na terenie okupowanym.
Po otrzymaniu informacji od cywilów i ochotników - np. latających swoimi własnymi dronami, informacje te weryfikuje wywiad wojskowy. Na przykład, przeprowadzając loty wojskowymi BSP. Procedury planistyczne opierają się o zasady działania NATO. Obszary zainteresowania wyznacza się następnie na mapach - wiele zespołów rozpoznania może z nich korzystać by prowadzić wstępnie zaplanowane operacje.
System zyskał uznanie Sztabu Generalnego, który zaczyna go stosować w codziennej praktyce. Dla nas to dobrze, że system jest już w użyciu, bardzo łatwo łączyć go z innymi systemami. To system otwarty, ale należy przeprowadzić specjalną procedurę autoryzacyjną, by dokonać połączenia. Potrzeba tylko przeglądarki.
Czy do podłączenia się do systemu można wykorzystać urządzenie cywilne, czy dostęp można uzyskać wyłącznie za pośrednictwem komputera wojskowego?
Tak. Można używać go na telefonie komórkowym. Odkąd w lutym rozpoczęła się inwazja na pełną skalę, sporo wojskowych węzłów łączności zostało zniszczonych przez siły Rosji, wykorzystujące pociski manewrujące i balistyczne. Niektóre z nich to stacjonarna infrastruktura, która była opisana w bazach informacji o celach, jakimi dysponowała Rosja - mogły być w nich zawarte nawet przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji.
Jakie są obecnie główne potrzeby, w kwestii zdolności niezbędnych do walki z rosyjską agresją?
Potrzebujemy w zasadzie wszystkiego - zarówno różnorakiego sprzętu, jak i personelu. Ale głównie skupiłbym się na wykwalifikowanych kadrach, kadrach informatycznych. Chodzi o osoby rozumiejące protokoły NATO, to jak one działają, no i jak powinny funkcjonować, zależnie od przydzielonej roli.
W przeszłości byliśmy zaangażowani w proces harmonizacji procedur, jednak ten nie zakończył się zanim wojna wybuchła. Nadal mamy pewne starsze standardy wojskowe z ery sowieckiej, a te nie spełniają bieżących wymogów Armii. Musimy zmienić je w całej strukturze Sił Zbrojnych.
W pierwszym kroku, ludzie ci muszą zrozumieć jak funkcjonują procesy prowadzenia walki NATO. Na drugim etapie porzucić należy standardy stare, a także stworzyć i wdrożyć nowe procedury, w całych Siłach Zbrojnych.
Czytaj też
Pana formalne stanowisko powiązane jest z Bezzałogowymi Systemami Powietrznymi - ale jak widzę, mowa o całym cyklu targetingu. Czy obejmuje to też Walkę Radoelektroniczną.
Tak, odpowiadam także za systemy walki elektronicznej. Odnalezienie wyszkolonych oficerów, rozumiejących jak te systemy działają, i jak należy je stosować, jest sporym wyzwaniem. Niektórzy to młodzi oficerowie. Jednak po wybuchu wojny zaczęliśmy szkolić więcej oficerów w tym obszarze - zebraliśmy również wiele sygnatur sygnałów z BSP i radarów wroga.
Dokonujemy dystrybucji tych informacji wśród Wojsk Lądowych, dysponujących tymi samymi narzędziami rozpoznania radioelektronicznego. Obecnie wszyscy pracujący w tym obszarze dysponują taką samą bazą sygnatur. Procesy te są niemal zautomatyzowane.
Na przykład, po otrzymaniu sygnału z rosyjskiego BSP Orlan-10 wiadomo, że jest to BSP koordynujący działania artylerii. To bardzo niebezpieczne, musimy natychmiast coś zrobić i tego drona zlokalizować. Z drugiej strony nie mamy jeszcze tyle doświadczenia, by lokalizować małe grupy dywersyjne - są oni bardzo niebezpieczni, kluczowe jest by grupy te lokalizować i współpracować z jednostkami moździerzy, tak by natychmiast ich atakować. Artyleria amerykańska już wypracowała sposób na skrócenie czasu między atakiem a wykryciem celu do 30 sekund. Rola Walki Radioelektronicznej jest znacząca - zarówno zakłócanie, jak i SIGINT (rozpoznanie elektroniczne) są bardzo istotne - SIGINT służy jako środek wczesnego ostrzegania. Wróg nie jest w stanie wykryć pasywnych systemów SIGINT.
W jakim stopniu jednostki Walki Radioelektronicznej współpracują z bezzałogowcami?
Ta współpraca jest bardzo ważna. Gdy wykryjemy i sklasyfikujemy podejrzane działania w spektrum elektromagnetycznym, dokonamy klasyfikacji na bazie sygnatury, możliwe jest podjęcie drugiego kroku - jak np. lotu rozpoznawczego, celem zebrania bardziej konkretnych informacji o zagrożeniu. A loty te planowane są w koordynacji z siłami zwiadu i walki radioelektronicznej.
Próbujemy unikać lotów BSP na zasadzie „swobodnego poszukiwania" celów. Rosja posiada duże ilości silnych systemów WRE na ciężkich pojazdach, a te mogłyby zagrozić naszym bezzałogowcom poprzez zakłócanie. Siły Ukrainy muszą zatem stosować specjalną taktykę.
Najlepsza praktyka jaką potenjalnie moglibyśmy wykorzystać to użycie dużej liczby BSP specjalnego przeznaczenia, wzmocnionych, zdolnych do działań przy zakłóceniach, w środowisku bez sygnału GPS, a także zdolnych do działań autonomicznych. Jednakże istnieją ograniczenia, a dokładne jednostki nawigacji IMU (inercyjnej) niezbędne dla takich dronów dużo kosztują, swoje ważą, nie można ich zatem wykorzystać na małych dronach, a wyłącznie na dużych platformach jak Bayraktar - a ilość tych w naszej dyspozycji jest ograniczona. Nadal musimy wykorzystywać więcej małych dronów, o ograniczonym rozmiarze, wagomiarze i mocy - przyglądamy się już innym rozwiązaniom w zakresie nawigacji. Oczekujemy obecnie na rezultaty trwających prób takich rozwiązań.
Dziękuję za spotkanie i rozmowę.
Antonioo
Rozpoznanie i przeciwdziałanie powinno być priorytetem w wojsku. Ale mam wrażenie że u nas się tego tak poważnie nie traktuje. A to najlepszy i najtańszy sposób oddziaływania
Powiślak
Masz rację. Nasz MON np. zamówił stacje zakłócające obce radary z niemal 9-o letnim okresem dostawy. To znaczy, że te stacje NIE są dla MON żadnym priorytetem. Podobnie brak jest jakichkolwiek starań MON w zakresie upowszechnienia WRE czy w szczególności np. niekinetycznych systemów zwalczania dronów.
Darek S.
Dla naszego MON do niedawna zakupy realizowali debile. Mam wrażenie, że teraz dopiero zaczęło się coś zmieniać.