- Wywiady
- Wiadomości
Rosyjski test gotowości. "Wojsko Polskie i NATO zdały egzamin" [WYWIAD]
Gdybyśmy zdecydowanie nie zareagowali na naruszenia, możliwa byłaby dalsza eskalacja - mówi w rozmowie z Defence24.pl gen. bryg. Kazimierz Dyński, ekspert Centrum im. gen. George’a C. Marshalla.
Autor. Defence24.pl
Jakub Palowski: Pełnoskalowa wojna za naszą granicą toczy się już ponad trzy i pół roku, także w domenie powietrznej. Odpowiadał Pan za polską obronę powietrzną i przeciwrakietową w Dowództwie Generalnym RSZ przez więcej niż jedną kadencję. Chciałbym zapytać, jak z tej perspektywy ocenia Pan podjęte przez Polskę kroki w celu modernizacji obrony powietrznej?
Gen. bryg. Kazimierz Dyński, ekspert Centrum im. gen. George’a C. Marshalla: W trakcie ponad 42-letniej służby wojskowej nierozerwalnie jestem związany z obroną powietrzną, poczynając od pierwszych kroków stawianych w 38. dywizjonie rakietowym OP, poprzez kolejne stanowiska służbowe związane z budowaniem zdolności obronnych SZ RP, w tym dowodzenie 3. Brygadą Rakietową Obrony Powietrznej w Sochaczewie. Choć rzeczywiście ostatnie lata, kiedy w 2021 roku zostałem wyznaczony na stanowisko szefa Zarządu Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej, stanowią podstawę do oceny podejmowanych decyzji i osiągnięć związanych z budową, rozwojem i modernizacją systemu Obrony Powietrznej RP.
Środowisko bezpieczeństwa w bezpośrednim otoczeniu Polski zmienia się bardzo dynamicznie – dotyczy to szczególnie obrony powietrznej. Obrony powietrznej, która przez szereg lat, nie tylko w Polsce, ale także wśród innych krajów NATO, nie była traktowana w kategorii najwyższych priorytetów. Dynamicznie zmieniające się środowisko walki, obserwowane w oparciu o konflikty zbrojne i katalogi nowych zagrożeń dla bezpieczeństwa związane z pojawieniem się nowych technologii, spowodowały potrzebę nowego podejścia do definiowania potrzeb operacyjnych SZ RP. Na te procesy szczególny wpływ ma tocząca się już ponad trzy lata wojna na Ukrainie, która skupia naszą szczególną uwagę. Bo to wojna u naszych wschodnich granic. Wojna, która ma ogromny wpływ na poczucie bezpieczeństwa nie tylko Polaków, ale i obywateli pozostałych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Oczywiście ta wojna ma też gigantyczny wpływ na to, czym zajmujemy się w obronie powietrznej.
Przez miniony okres udało się osiągnąć wiele – podjęliśmy kluczowe decyzje określające kierunek w którym zmierzamy: wielokanałowe zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe pracujące w środowisku sieciocentrycznym. Z satysfakcją chciałbym podkreślić, że działania podjęte na rzecz modernizacji systemu OP RP, zarówno w Dowództwie Generalnym RSZ czy też Agencji Uzbrojenia poprzedziły wybuch pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Kluczowym był rok 2018, gdy zostały podpisane umowy na dostawy systemu Patriot w ramach pierwszej fazy programu obrony powietrznej średniego zasięgu pod kryptonimem Wisła. Obecnie jesteśmy na etapie wdrażania rozwiązań, a nie ich poszukiwania.
Autor. Defence24.pl
Jakie decyzje były kluczowe dla ukształtowania polskiego programu obrony powietrznej?
Przede wszystkim zdecydowaliśmy o tym, że budujemy wielowarstwowy system obrony powietrznej składający się z trzech warstw.Pierwsza warstwa – średni zasięg – to program Wisła. Druga warstwa – to zestawy krótkiego zasięgu Narew. Z kolei trzecia warstwa – bardzo krótki zasięg – to zestawy Poprad i Piorun oraz Pilica (rozbudowywana do systemu Pilica+ ze zdolnościami krótkiego zasięgu). Równolegle nieustannie doskonalimy zdolności wykrywania zagrożeń z powietrza, które skutkują wprowadzaniem do sił zbrojnych powietrznych platform wykrywania (samoloty wczesnego wykrywania czy też aerostaty) oraz nowatorskich rozwiązań w ramach programów radiolokacyjnych, w tym detekcji pasywnej.
Zobacz też
W ostatnim czasie szczególna uwaga poświęcona była wzmacnianiu zdolności do przeciwdziałania dronom, których obecność na polu walki niesie nowe zagrożenia. Zdolności narodowego systemu OP analizowane są w kontekście zidentyfikowanych ryzyk związanych z wcześniej podjętymi decyzjami. Obecność dronów – nie tylko powietrznych, ale i lądowych oraz morskich na polu walki, tak jak widzimy to na Ukrainie, jest szczególnym dyskryminantem trwającej wojny. Odnosi się to szczególnie do dynamiki zmian użycia dronów: taktyki, liczby, nowych rozwiązań technicznych (drony pułapki, drony z napędem hybrydowym, drony naprowadzane światłowodem) oraz skutków działań, które do czasu wybuchu wojny trudne były do przewidzenia.
W jaki sposób powinniśmy więc podejmować kolejne kroki, skoro zmienia się charakter zagrożeń?
Podstawą założeń budowy nowoczesnego systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej powinno być pozyskanie zdolności przeciwdziałania zagrożeniom, które mogą powodować największe straty. Dlatego też budujemy zdolności do zwalczania rakiet balistycznych, zdolności, których wcześniej nie mieliśmy. W trakcie trwających zmagań wojennych widzimy, jakie zagrożenie dla wojsk, infrastruktury krytycznej i ludności niesie użycie przez FR tego typu środków walki. Potwierdzeniem moich ocen jest odnotowane użycie rakiet wielogłowicowych typu MIRV (Multiple Independently Targetable Reentry Vehicle) w których ładunek pocisku balistycznego zawiera kilka głowic bojowych, każda z możliwością przenoszenia ładunku termonuklearnego, a każda z głowic może zostać skierowana w inny cel.
Wykorzystanie przez Federację Rosyjską rakiet balistycznych w wojnie na Ukrainie jest dowodem, że decyzje o nadaniu priorytetu budowie zdolności do ich zwalczania, które podjęliśmy z wyprzedzeniem do czasu rozpoczęcia pełnoskalowej wojny, były właściwe. Kolejnym priorytetem obrony powietrznej jest zwalczanie dronów. Skala użycia systemów bezzałogowych jest ogromna i niezbędne jest wdrażanie środków przeciwdziałania. Podkreślam, że należy chronić nie tylko wojska, ale też infrastrukturę krytyczną i ludność cywilną. Pakiet wyzwań dla obrony powietrznej związany jest ze skumulowanymi w czasie i miejscu uderzeniami dużej liczby (na dobę to 300, 400, 500) dronów, połączonych z użyciem rakiet manewrujących, balistycznych i hipersonicznych. To trudne zadania, ale do tego typu wyzwań przygotowujemy system Obrony Powietrznej.
Zobacz też
Jestem przekonany że decyzje dotyczące budowy obrony powietrznej, które podjęliśmy wcześniej, w tym szczególnie zdolności pozyskane wraz z wprowadzeniem Zintegrowanego Systemu Dowodzenia Obroną Przeciwlotniczą i Przeciwrakietową (Integrated Battle Command System – IBCS), były właściwe. Obecnie musimy położyć nacisk na pełne wdrożenie tych decyzji. W praktyce oznacza to między innymi realizację dostaw sprzętu zamówionego w ramach drugiej fazy programu Wisła i innych projektów (Narew, Nida, Pilica, Sona, Piorun), integrację systemów dowodzenia, a także powszechne wdrożenie zdolności zwalczania bezzałogowych statków powietrznych.
Cywile są bardzo często celami rosyjskich ataków na Ukrainie.
Musimy się też pochylić nad sposobem, w jaki Rosjanie atakują obiekty infrastruktury cywilnej, osiedla mieszkalne, szkoły, szpitale, czy też obiekty sakralne. Informacje przekazywane z Ukrainy wskazują na celowe wykonywanie przez FR uderzeń z powietrza na te same obiekty. Drugi atak, wykonywany w to samo miejsce, odbywa się po pewnym czasie, by spowodować dodatkowe straty wśród uczestników akcji ratunkowej. Jako żołnierz wychowany w etosie rycerskim nie jestem w stanie zaakceptować tak barbarzyńskiego sposobu prowadzenia działań wojennych, wykonywania uderzeń na szpitale i obiekty objęte ochroną według norm prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych.
Trzeba przeciwstawić się temu wszystkimi dostępnymi środkami, jakimi dysponują Polska i Sojusz Północnoatlantycki. Jak więc powinna wyglądać adaptacja strategiczna NATO? W przestrzeni publicznej pojawia się bardzo wiele pytań, zwłaszcza po tym jak w nocy z 9 na 10 września doszło do masowego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej.
Sojusz Północnoatlantycki ma charakter obronny i z powodzeniem, przez 76 lat, w tym od 26 lat z udziałem Polski, realizuje misje wynikające z postanowień Traktatu Waszyngtońskiego. Dzięki działaniom sojuszniczym i obecności Polski w Sojuszu pokazujemy determinację, że będziemy bronić i zapewnimy bezpieczeństwo każdemu z krajów członkowskich. Niezmiennie nadmieniam, że fundamentem jest postawa przyjętej w 2020 roku Koncepcji Odstraszania i Obrony dla Obszaru Euroatlantyckiego (Concept for the Deterrence and Defence of the Euro-Atlantic Area - DDA). Kluczem jest utrzymanie gotowości i zdolności do reagowania na pojawiające się zagrożenia. Przykładem tego wymogu były zdarzenia z 10 września br., kiedy to około 20 dronów intencjonalnie naruszyło polską przestrzeń powietrzną. Na podstawie analizy tras lotów i miejsc zestrzeleń – między innymi przez holenderskie samoloty typu F-35 – można wywnioskować, że zdarzenie miało charakter celowego sprawdzenia naszej gotowości do obrony.
Autor. Northrop Grumman
W mojej ocenie zarówno Siły Zbrojne RP, jak i system NATO zdały egzamin z tego testu gotowości. Dlaczego? Miejmy na uwadze, że naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej miały miejsce w tygodniu poprzedzającym rozpoczęcie dużych ćwiczeń na Białorusi i w Rosji, pod kryptonimem Zapad. Gdybyśmy zdecydowanie nie zareagowali na naruszenia, możliwa byłaby dalsza eskalacja. Narodowe i sojusznicze siły pełniące dyżur bojowy, zarówno obsady stanowisk dowodzenia, samoloty w powietrzu, jak i obsługi naziemnych obrony powietrznej pokazały, że jesteśmy w ciągłej gotowości. Elementem tej gotowości są dyżury bojowe w systemie OP RP pełnione przez wydzielone siły i środki z 3. BR OP oraz pułków i dywizjonów przeciwlotniczych.
Wtargnięcia w przestrzeń powietrzną dotyczyły też innych państw NATO.
Nieco ponad tydzień później, 19 września br., miały również miejsce naruszenia przestrzeni powietrznej Estonii w Zatoce Fińskiej. Rosyjskie samoloty typu MiG-31 wtargnęły na ok. 12 minut w przestrzeń powietrzną i zostały przechwycone przez samoloty NATO pełniące dyżur w ramach Baltic Air Policing. Byliśmy też świadkami testowania systemów obrony antydronowej nad lotniskami w Kopenhadze w Danii, Aalborgu w Norwegii czy też Monachium w Niemczech.
Testowany był również system obrony powietrznej Stanów Zjednoczonych, gdy do strefy identyfikacji obrony powietrznej (ADIZ Alaska) wleciały rosyjskie samoloty, a siły Stanów Zjednoczonych zmuszone były do odpowiedniej reakcji. Wszystkie te działania Federacji Rosyjskiej były ze sobą zsynchronizowane. Utrzymanie ciągłej gotowości sił NATO to podstawa gotowości, która jest najcenniejszą walutą NATO.
A jakie są kolejne elementy?
Bez wątpienia NATO musi kontynuować wysiłki w celu budowy i integracji zintegrowanego IAMD (Integrated Air and Missile Defense System), czyli systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej. System powinien być zintegrowany i zdolny do zwalczania całego spektrum zagrożeń: samoloty, śmigłowce, pociski manewrujące, pociski balistyczne, masowo używane bezzałogowce, ale też kilkukrotnie użyte przez Federację Rosyjską oraz zademonstrowane na paradzie wojskowej w Pekinie pociski hipersoniczne.
Autor. MON/ X
Współczesne pole walki to oprócz tradycyjnych domen: lądowej, powietrznej i morskiej, także domena kosmiczna i cyberprzestrzeń, ale także sfery kognitywna i informacyjna, wskazujące, że jesteśmy uczestnikami transformacji cyfrowej. Kluczowy element to wczesne ostrzeganie i rozpoznanie – fundamentalne zdolności, zapewniające wiarygodną informację uprzedzającą o pojawiających się zagrożeniach. Te zdolności dostarczane są przez domenę kosmiczną, a odporność systemów dowodzenia zapewniana przez domenę cyber.
Zatrzymam się tutaj przy ochronie przed zagrożeniem ze strony bezzałogowców. To wielkie zadanie, techniczne, organizacyjne, ale też prawne. Potrzebna jest możliwość neutralizacji zagrożenia, także w czasie pokoju i także środkami kinetycznymi, bo inne nie zawsze będą skuteczne i również przez formacje inne niż Siły Zbrojne. Czy Pana zdaniem w NATO, państwach członkowskich istnieje potrzeba dyskusji, zmian przepisów w tym zakresie, tak by takie działanie było możliwe na szerszą skalę niż dziś?
Zdecydowanie tak. Cieszę się, że poruszył Pan obszar odpowiedzialności za ochronę infrastruktury krytycznej takie jak lotniska cywilne, elektrownie, gazoporty i inne obiekty kluczowe dla funkcjonowania całego państwa. Wojsko jest jednym z elementów ochrony, ale w czasie pokoju, co do zasady, to nie na wojsku spoczywa zadanie ochrony tych ważnych obiektów wobec zagrożeń hybrydowych.
Niezbędne są wspólne działania podejmowane w ramach rządu, współpracy pomiędzy resortami, z udziałem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Oczywiście jako Siły Zbrojne jesteśmy ważnym elementem i uczestnikiem tego procesu. Aby skutecznie chronić infrastrukturę krytyczną, muszą być spełnione warunki prawne do wspólnego użycia sił oraz środków i reagowania na pojawiające się zagrożenia. Dotyczy to tak Polski, jak i innych państw NATO. Mogę odnieść to chociażby do sytuacji nieautoryzowanego użycia dronów w rejonie lotnisk cywilnych. Jednym z przykładów była sytuacja kryzysowa na lotnisku Heathrow, gdy nieautoryzowane drony powodowały przekierowywanie przez dłuższy czas ogromnej liczby lotów cywilnych linii lotniczych na inne lotniska lub zdarzeń z września br. na lotnisku w Monachium. W czasie pokoju lotnisko nie jest ochraniane przez Bundeswehrę, ale inne odpowiedzialne za to służby.
W obliczu rosnących zagrożeń hybrydowych, obejmujących nieautoryzowane użycie dronów, zakłócenia sygnału GPS i ataki hakerskie, eksperci twierdzą, że organy regulacyjne lotnictwa muszą podjąć bardziej zdecydowane kroki w celu ograniczenia ryzyka dla cyberbezpieczeństwa, systemów nawigacyjnych i ogólnego bezpieczeństwa, wymagających modernizacji systemów ochronnych na lotniskach – instalacji urządzeń zakłócających, laserów i urządzeń śledzących – w celu ograniczenia ryzyka związanego z nieautoryzowanym użyciem dronów. Zagrożenia hybrydowe to nowe zjawiska, i musimy dostosowywać rozwiązania, które funkcjonują w państwie, do zmieniających się realiów. Musimy cały czas obserwować zagrożenia i reagować na nie, starać się je przewidywać.
Jak powinniśmy w takim razie patrzeć na rozwój zagrożeń?
Trudnym jest wskazanie jednego uniwersalnego rozwiązania. W życiu rzadko zdarza się, że dysponujemy wszystkimi niezbędnymi informacjami do podejmowania właściwych decyzji. Mogę tu przywołać model OODA (Observe, Orient, Decide, Act), stworzony przez Johna Boyda dla potrzeb Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, który ułatwia podejmowanie decyzji i adaptację do dynamicznie zmieniającego się otoczenia. Istotą tej koncepcji jest możliwość szybkiej reakcji na zagrożenie. Dotyczy to nie tylko działania na wojnie, ale też obserwacji zmieniających się uwarunkowań. Na Ukrainie w zasadzie co kwartał pojawiają się nowe systemy, nowe zagrożenia – najpierw były bezzałogowce Bayraktar, potem drony typu Shahed-131, 136, Geran, Parodia, a następnie pojawiły się drony sterowane światłowodami, które są trudne do zwalczania, a wręcz niemożliwe do zakłócenia drogą elektroniczną.
Podczas gdy Ukraina wprowadziła akustyczny system wykrywania, w części dronów produkowanych przez FR wprowadzono napęd hybrydowy, cichszy niż standardowy, trudny do wykrycia przez systemy akustyczne. Z drugiej strony, Ukraina wykonując uderzenia na głębokość 1500-2000 km przeciwko rosyjskim rafineriom pokazała, że możliwa jest znacząca degradacja potencjału agresora, przy właściwie dobranym środku ciężkości. Ten wyścig trwa cały czas, naszym zadaniem jest go obserwować, analizować oraz wdrażać środki do zwalczania obecnych i przyszłych zagrożeń.
Od kilku miesięcy jest Pan ekspertem w Centrum Marshalla, proszę powiedzieć, na czym polega Pana rola?
Od czerwca br. zostałem wyznaczony przez ministra Obrony Narodowej na stanowisko eksperta w Europejskim Centrum Studiów nad Bezpieczeństwem (European Center for Security Studies im. generała George C. Marshalla). To czwarty miesiąc mojej obecności w Centrum, w którym zajmujemy się badaniami naukowymi, dydaktyką i doradztwem w obszarze bezpieczeństwa regionalnego i globalnego. Na świecie funkcjonuje sześć takich ośrodków – fundatorami są Stany Zjednoczone – a jedyne dla Europy Centrum Marshalla oparte jest na ramach współpracy USA z Niemcami. Cieszę się z możliwości reprezentowania Polski w tej renomowanej instytucji.
Działalność Centrum opiera się na trzech słowach kluczowych: Educate, Engage and Empower, czyli edukacja, angażowanie i podejmowanie działań - sprawczość. Podstawową funkcją jest edukacja, bo bez zrozumienia problemu trudno podejmować dalsze kroki. Kolejnym elementem jest zaangażowanie, gdzie trzeba stworzyć warunki, by ludzie zaczęli korzystać z wiedzy. I trzeci obszar – po edukacji i zaangażowaniu – być w stanie wpływać na i rozwiązywać problemy. Ten model zakłada, że zmiana następuje, kiedy żołnierze wiedzą, co jest ich powinnością, biorą aktywny udział w zachodzących procesach oraz mają kompetencje, by działać.
Niniejszym wskazuję obszar, którego wdrożenia na większą skalę oczekuję w Siłach Zbrojnych RP. Oczekiwanie to wynika z praktyki dowódczej i doświadczenia z wdrażania systemów Patriot. Kiedy dowodziłem 3. Brygadą Rakietową Obrony Powietrznej, żołnierze z 37. dr OP przeszli szkolenie: indywidualne, zespołowe i zgrywające. Wyszkoleni i przygotowani we wrześniu br. przeprowadzili, po raz pierwszy na świecie strzelania bojowe systemu Patriot z wykorzystaniem systemu IBCS.
Strzelania prowadzono do celu imitującego rakietę manewrującą. Cel o małej powierzchni odbicia, trudny do wykrycia, a zadania do niszczenia celów przez zestawy Patriot stawiane były z wykorzystaniem systemu IBCS. Wtedy właśnie mogłem obserwować tę sprawczość: żołnierze wyszkoleni, zgrani, zaangażowani mieli możliwość samodzielnego podejmowania decyzji w deficycie czasu. Chciałbym, by powyższe metody szkolenia doskonalone były w Siłach Zbrojnych RP.
Dziękuję za rozmowę.


WIDEO: Latający Czarnobyl | Co z K2PL? | Fallout | Defence24Week #135