Reklama

Polska musi przełamać bariery, by stawiać miny [KOMENTARZ]

Amerykański system minowania przeciwpiechotnego Volcano.
Amerykański system minowania przeciwpiechotnego Volcano.
Autor. US Army

Polska wraz z Litwą, Łotwą i Estonią postanowiły wypowiedzieć traktat ottawski dotyczący zakazu stosowania min przeciwpiechotnych. Warszawa zamierza też wrócić do szerszej eksploatacji amunicji kasetowej.

Współpraca: Jakub Palowski

Miny przeciwpiechotne

Traktat Ottawski wszedł w życie w 1999 roku. Polska ratyfikowała go w 2012 r., już po agresji Rosji na Gruzję i nielegalnym zawieszeniu przez Moskwę traktatu CFE. Można powiedzieć, że ten krok Warszawy stanowił skutek dywidendy pokojowej, która nastała po rozpadzie Układu Warszawskiego i Związku Radzieckiego. Jednak z czasem historia pokazała, że tego typu traktaty rozbrojeniowe, choć zwykle są zawiązywane w dobrej wierze, to często osłabiają zdolności obronne państw-sygnatariuszy.

Reklama

Nie ulega wątpliwości, że wycofanie się z traktatu ottawskiego jest ruchem we właściwym kierunku. Niemniej tworzy to kolejne wyzwania, którym Polska musi sprostać. Po pierwsze, jak deklarują Polska oraz państwa bałtyckie, wycofanie się z traktatu nie oznacza, że kraje te nie będą respektowały prawa humanitarnego związanego ze stosowaniem min przeciwpiechotnych. Dodajmy, że do lat 90. w państwach NATO stosowanie standardowych min przeciwpiechotnych uruchamianych po nadepnięciu było powszechne. Jednocześnie kraje te były sygnatariuszami Konwencji Genewskich oraz większości protokołów dodatkowych.

    Innymi słowy, w czasach zimnej wojny miny przeciwpiechotne uznawano za standardowy środek obronny zgodny z międzynarodowym porządkiem prawnym. Oczywiście prawo międzynarodowe, w tym tzw. zwyczajowe, ewoluuje. Niemniej ostatnie dekady rozwoju systemu prawnego odbywały się przy założeniu, że pełnowymiarowe, międzynarodowe konflikty zbrojne należą do przeszłości. Działania Rosji, nota bene stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, pokazały że jest dokładnie odwrotnie, więc należy przygotowywać się do nowych okoliczności.

    System sterowanych ładunków wybuchowych Jarzębina-S
    System sterowanych ładunków wybuchowych Jarzębina-S
    Autor. Maciej Szopa/Defence24

    Oczywiście nie możemy zadowolić się jedynie produkcją prostych, znanych z ubiegłego stulecia min przeciwpiechotnych. Jako państwo musimy inwestować w nowoczesne rozwiązania tzw. „inteligentnych” min. Po pierwsze, można je zdalnie wyłączyć. Po drugie, miny sygnalizują swoje położenie, co ułatwia ich neutralizację po zakończeniu działań wojennych.

      Jednak do odtworzenia tych zdolności niezbędna jest odbudowa potencjału przemysłowego do masowej produkcji min, a także ich stałego doskonalenia. Należy zaprojektować odpowiednie zapalniki, a w zasadzie cały system minowania, który musi zawierać elementy takie jak planowanie, oznaczanie pól minowych, być może także sensory dla inteligentnych zapalników. Warto dodać, że w krajowym przemyśle prowadzono już prace nad systemami zaporowymi zgodnymi z zapisami konwencji ottawskiej. Te rozwiązania trzeba wdrożyć, i to szybko. Jednak to może nie wystarczyć.

      Reklama

      Owe systemy z zasady działają przez krótki czas (limitowany np. układem samolikwidacji) i wymagają aktywacji przez człowieka. W wielu sytuacjach stosowanie takich rozwiązań jest optymalne, ale w innych, np. gdy nie ma możliwości utrzymania łączności między operatorem a miną (choćby po przeprowadzeniu minowania narzutowego), klasycznych min przeciwpiechotnych nic nie zastąpi. Potwierdzają to wnioski z trwającej wojny na Ukrainie. Nie można zadowalać się półśrodkami, gdyż systemowi obrony państwa potrzebne jest pełne spektrum zdolności. Swoją drogą, Ukraina może stać się bardzo ważnym dostawcą min przeciwpiechotnych dla Polski, zanim ta zbuduje swoje zdolności. Do tego jeszcze wrócimy.

        Wiele wskazuje, że w najbliższej przyszłości rozbudowane do 1,5 mln żołnierzy siły zbrojne Rosji będą kładły jeszcze większy niż dotąd nacisk na korzystanie z jednostek lekkiej piechoty zamiast pododdziałów zmechanizowanych. Zresztą to już widać na wojnie na Ukrainie, gdzie dziś większość akcji zaczepnych jest prowadzona przez piesze grupy szturmowe. Sama obecność zapór minowych nie jest gwarancją sukcesu w działaniach obronnych, ale spowalnia i kanalizuje natarcie przeciwnika, dając obrońcom bezcenny czas na reakcję, zwłaszcza wobec wroga, który dysponuje przewagą liczebną i nie liczy się ze stratami w ludziach oraz w sprzęcie.

        Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet Homar-K podczas ładowania kontenerów transportowo-startowych.
        Wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet Homar-K podczas ładowania kontenerów transportowo-startowych.
        Autor. st. szer. Jałowska/16. Dywizja Zmechanizowana

        Z jednej strony, rosyjskie zdolności są degradowane przez trwający konflikt. Z drugiej strony, armia Moskwy jest bogata w doświadczenie bojowe z nowoczesnego konfliktu zbrojnego. W przyszłości w Rosji może dojść do powrotu do doktryny lądowej rodem z II wojny światowej. Jednostki piechoty, tym razem wspierane przez bezzałogowce powietrzne i lądowe, a także klasyczną artylerię i czołgi, przełamują wysuniętą obronę na granicy (np. wspieraną przez system „Tarcza Wschód”). Duże jednostki pancerne wyzyskują powodzenie, maszerując dziesiątki kilometrów dziennie, łamiąc opór we współpracy z siłami specjalnymi i powietrzno-desantowymi. Celem byłoby uniknięcie zdobywania terenu po kilkaset metrów dziennie, jak dziś na Ukrainie (co jest kosztowne dla Rosji, także gospodarczo, i niesie ryzyka polityczne). Klasyczne miny przeciwpiechotne są ważnym elementem obrony przed takim zagrożeniem. Mogą też zwalczać niewielkie bezzałogowce lądowe, żołnierzy sił specjalnych oraz pododdziały rozpoznania na motocyklach lub innych lekkich pojazdach.

          Amunicja kasetowa

          Podobnie przedstawia się sytuacja z polską amunicją kasetową. Choć Polska nie jest sygnatariuszem konwencji o zakazie korzystania ze środków bojowych tej klasy, to odcięcie dostaw komponentów przez sygnatariuszy tego dokumentu (m.in. Francji) spowodowało, że Warszawa zrezygnowała z ich produkcji. Oczywiście to negatywnie wpływa na potencjał obronny kraju. Niewielka ilość takiej amunicji do haubic 122 mm oraz wyrzutni rakiet tego samego kalibru pozostała w magazynach. Partię polskiej produkcji rakiet z subamunicją artyleryjską przekazano Ukrainie. Jednocześnie trwają rozważania nad wznowieniem wytwarzania w kraju. Jednak do realizacji tego celu potrzebne są szerzej zakrojone, systemowe działania.

          Reklama

          Polska musi jak najszybciej odbudować zdolności wytwórcze środków bojowych cargo z różnego typu subamunicją artyleryjską. Należy też wznowić prace badawczo-rozwojowe w celu opracowania pocisków oraz subamunicji artyleryjskiej przeznaczonej zarówno do zwalczania siły żywej, jak i sprzętu przeciwnika, w tym pancernego (ang. Dual Purpose-Improved Conventional Munition, DP-ICM). Godne rozważenia jest też pozyskanie (np. z Republiki Korei lub Turcji) pewnej partii amunicji kasetowej 155 mm oraz rakietowej, jeśli takowa będzie dostępna. Nowoczesne głowice odłamkowo-burzące, nawet programowalne, nie dysponują takim wachlarzem możliwości jak amunicja kasetowa, zwłaszcza pod względem zdolności do rażenia celów powierzchniowych. W pociskach cargo przenoszących podpociski można stosować mechaniczny zapalnik, który z natury rzeczy jest całkowicie niewrażliwy na środki walki radioelektronicznej. W środkach bojowych tej klasy stosowana jest też mniejsza ilość materiału kruszącego niż w klasycznej amunicji, choć w pełnym cyklu życia bilans równoważy wyraźnie wyższy koszt utylizacji pocisku kasetowego.

            Oczywiście priorytetem rządu powinno być uruchomienie w Polsce masowej produkcji pocisków odłamkowo-burzących kalibru 155 mm. Jednak docelowo należy również rozpocząć produkcję amunicji innych typów, w tym środków bojowych precyzyjnego rażenia oraz kasetowych. Dlaczego to zadanie może być trudne, zarówno w przypadku min przeciwpiechotnych, jak i amunicji kasetowej? Ze względu na funkcjonowanie w obiegu prawnym konwencji uzbrojenie tego typu jest uznawane za „brudne”. Presja organizacji pozarządowych na banki i inne instytucje powoduje, że trudno jest utrzymywać taką produkcję w danym przedsiębiorstwie, a jednocześnie posiadać dostęp do rynków finansowych, by finansować nawet nie tyle produkcję min, co inne działania, choćby i na rynku cywilnym.

            Południowokoreańska subamunicja kasetowa do wyrzutni Chumoo produkcji Korea Defense Industry Corporation
            Południowokoreańska subamunicja kasetowa do wyrzutni Chumoo produkcji Korea Defense Industry Corporation
            Autor. Maksymilian Dura/Defence24.pl

            Należy w tym miejscu podkreślić, że zjawisko to dotyczy nie tylko amunicji wprost zabronionej przez konwencję. Amerykańska firma Textron około 2016 r. musiała zrezygnować z wytwarzania subamunicji kierowanej Sensor Fuzed Weapon, choć ta spełnia wymogi konwencji z Oslo (pod względem systemu naprowadzania, obecności układu samolikwidacji, liczby podpocisków itp.) zakazującej stosowania broni kasetowej. Dodajmy, że mowa o koncernie, który w 2016 r. ogłosił ponad 13,5 mld dolarów przychodów (w tym ponad 1,8 mld ze spółki Textron Systems zaangażowanej w produkcję amunicji). To podmiot silniejszy finansowo niż cały polski sektor obronny razem wzięty. Także w Republice Korei niezbędne było utworzenie specjalnego przedsiębiorstwa, do którego zadań należą m.in. produkcja amunicji kasetowej (w tym do systemu K239 Chunmoo, który jest bazą polskiej wyrzutni Homar-K) oraz zapór minowych. Inne podmioty musiały zrezygnować z tej działalności ze względu na presję rynków finansowych.

              Polskę czeka wielkie zadanie odbudowania zdolności produkcji i użycia min przeciwpiechotnych oraz amunicji kasetowej na poważną skalę. To wyzwanie pod kątem technicznym, organizacyjnym, finansowym, ale i prawnym. Paradoksalnie w przypadku min przeciwpiechotnych pomocna może być współpraca z Ukrainą. W czasie wojny Kijów uruchomił produkcję prostych min wywodzących się z ZSRR. Rozwiązania te są skuteczne także po zrzucie z bezzałogowca, pozostają dość tanie, a ich wytwarzanie na Ukrainie jest łatwiejsze niż w kraju UE. Równolegle z odtwarzaniem krajowego potencjału Polska powinna zabiegać o to, by odbudować podstawowe zapasy min we współpracy z Ukrainą. To nie powinno być kosztowne, a może zostać zrealizowane dość szybko (po zawieszeniu broni, gdy Kijów będzie dysponował niewykorzystanymi mocami produkcyjnymi).

              Współpraca: Jakub Palowski

              Reklama
              WIDEO: SKY SHIELD dla Ukrainy, polski EMBRAER i odwilż Trumpa - Defence24Week 114
              Reklama

              Komentarze

                Reklama