Reklama

Geopolityka

W trójkącie Izrael-Rosja-Iran: JCPOA a wojna w Ukrainie [OPINIA]

Autor. MSZ Iranu via Twitter

Współczesne relacje irańsko-rosyjskie można najlepiej scharakteryzować jako teatr pozorów. Rosja jest beneficjentem izolacji Iranu ale odgrywa adwokata zniesienia sankcji na Iran. Iran udaje natomiast, że nie dostrzega układów Rosji z Izraelem czy też sunnickimi państwami arabskimi, uderzających w interesy Iranu. Perspektywa reaktywacji JCPOA, połączona z izolacją Rosji w związku z inwazją na Ukrainę, prowadzi jednak do odwrócenia ról, co już budzi otwarte niezadowolenie Rosji.

Reklama

[Kryzys ukraiński - raport specjalny Defence24

Reklama

Historycznie relacje między Iranem a Rosją nie były mówiąc delikatnie najlepsze. Perspektywa ta często jest lekceważona, choć jednocześnie bardzo często podkreśla się historyczną wrogość w relacjach rosyjsko-tureckich. Jest to dość osobliwe, zważywszy na to, że większość ziem należących do Imperium Osmańskiego, które Rosja podbiła w XVIII w., należy dziś do Ukrainy. Te które zostały zajęte w XIX w. zostały zwrócone Turcji w 1921 r., po tym gdy powstał pierwszy sowiecko-turecki sojusz wymierzony przeciwko zwycięskim mocarstwom I wojny światowej. W granicach ZSRR pozostała wówczas jedynie Gruzja, która dziś nie należy wszak do rosyjskiej strefy wpływów. Natomiast Iran był okupowany przez Rosjan (ZSRR) raptem 77 lat temu. Było to wynikiem brytyjsko-sowieckiej inwazji na Iran w 1941 r. ZSRR dążył następnie do rozbioru Iranu ale ostatecznie w 1945 r. zrezygnował z tego planu po tym jak zawarł porozumienie z szachem Mohammadem Rezą Pahlawim. Rosja prowadziła na terenie Iranu działania zbrojne również w czasie I wojny światowej, a jeszcze wcześniej odgrywała kluczową rolę w tłumieniu tzw. rewolucji konstytucyjnej 1905-1911. Pierwsza wojna persko-rosyjska wybuchła natomiast w 1651 r., co oznacza niemal 300 lat konfliktu.

Odnosząc się do jeszcze nowszych czasów to warto przypomnieć, ze stosunek Ruhollaha Chomeiniego do ZSRR był niewiele lepszy od tego jakim darzył USA i szeroko rozumiany Zachód. Wynikało to z ogromnych wpływów marksizmu w Iranie i to sięgających jeszcze czasów przed rewolucją bolszewicką w Rosji. W czasie rewolucji 1979 r. sekularne ruchy lewicowe były w Iranie wciąż bardzo silne i to zarówno w wersji prosowieckiej jak i antysowieckiej. To zresztą było jednym z powodów, dla których zachodnie służby nie przeszkodziły w powrocie Chomeiniego do Teheranu (choć mogły to zrobić z łatwością). W związku z rozpoczętą już wówczas interwencją sowiecką w Afganistanie obawa przed wejściem Iranu do bloku komunistycznego spowodowała, że USA uznało, iż Chomeini będzie „mniejszym złem" i będzie można się z nim dogadać (co okazało się założeniem błędnym). W latach 80-tych napięcia między Iranem a ZSRR utrzymywały się, gdyż sowiecka obecność w Afganistanie stanowiła dla Iranu zagrożenie, a ponadto Moskwa wspierała Saddama Husajna w czasie wojny iracko-irańskiej.

Reklama

Czytaj też

Sytuacja zmieniła się dopiero w 1989 r. w wyniku kumulacji kilku czynników: śmierci Chomeiniego, wycofania ZSRR z Afganistanu, a następnie rozpadu ZSRR. To ostatnie spowodowało, że USA stało się hegemonem w jednobiegunowym świecie, a lądowa granica irańsko-rosyjska przestała istnieć. Równie ważne było to, że niekomunistyczna Rosja przestała stanowić ideologiczne zagrożenie dla Iranu, podczas gdy takim zagrożeniem pozostała zachodnia demokracja liberalna. Dlatego dopiero w 1989 r.  doszło do pierwszej wizyty irańskiego prezydenta w Moskwie. Wkrótce potem USA pojawiło się w regionie Zatoki Perskiej co jeszcze bardziej zbliżyło oba państwa. Niemniej Rosja do końca broniła reżimu Saddama Husajna jako „legalnych" władz, a z perspektywy irańskiej iracki dyktator był zbrodniarzem zasługującym na śmierć.

W 1995 r. Rosjanie zaczęli budować irańską elektrownię atomową w Buszerze, ale do 2007 r. budowa ta szła dość ślamazarnie i na tym tle dochodziło do sporów między obiema stronami. Dopiero pojawienie się USA w Afganistanie w 2001 r. i w Iraku w 2003 r. skłoniło Iran do zacieśnienia relacji z Rosją, choć będący wówczas prezydentem Iranu Mohammed Chatami otwierał Iran również na Zachód. Dopiero objęcie prezydentury przez radykalnie antyzachodniego Mahmuda Ahmedineżada i pojawienie się oskarżeń pod adresem Iranu, że dąży do uzyskania broni nuklearnej, a co za tym idzie nakładanie kolejnych sankcji i w rezultacie międzynarodowa izolacja Iranu, zaowocowały silnym zbliżeniem Teheranu i Moskwy.

Wracając do porównania relacji rosyjsko-irańskich i rosyjsko-tureckich to obciążenia historyczne nie są najważniejszą cechą różniące te stosunki. Kluczowe znaczenie ma bowiem to, że Turcja jest importerem energii opartej na ropie i gazie, a zarówno Rosja jak i Iran są jej eksporterami. To czyni oba te kraje naturalnymi konkurentami i jednocześnie beneficjentami eliminacji któregoś z nich z rynku. W 2011 r. Iran eksportował 2,5 mln baryłek dziennie, a w 2015 r., czyli tuż przed podpisaniem JCPOA było to już tylko 1 mln baryłek dziennie, po czym w 2017 r. znów osiągnęło to wartość ponad 2 mln baryłek, by po wycofaniu się USA z JCPOA i ponownym nałożeniu sankcji spaść do 400 tys. baryłek dziennie w 2020 r. Warto pamiętać, że podpisanie JCPOA nastąpiło niedługo po pierwszym kryzysie w relacjach Rosji z Zachodem, spowodowanym aneksją Krymu i w konsekwencji nałożeniem na Rosję sankcji. W tym czasie Rosja groziła krokami odwetowymi, a Iran dawał do zrozumienia, że chętnie zastąpi Rosję jako dostawca ropy, a nawet gazu. Na przykład w kwietniu 2018 r. irański tankowiec wpłynął do Naftoportu w Gdańsku i dostarczył do Polski  130 tys. ton ropy. Iran był też bardzo mocno zainteresowany eksportem swojego gazu do Europy.

Czytaj też

Warto przy tym zauważyć, że Iran ma drugie co do wielkości rezerwy gazu, ustępując tylko Rosji. Pod względem produkcji gazu Iran jest na 3 miejscu, ustępując również USA. Niemniej zdecydowana większość gazu irańskiego trafia obecnie na rynek wewnętrzny i pod względem eksportu plasuje się dopiero na 24 miejscu ze sprzedażą 16 razy mniejszą niż rosyjska. Tymczasem ocenia się, że Iran mógłby pokryć 20 % gazowej konsumpcji Europy. Obecnie z Iranu do Turcji biegnie gazociąg Tebriz-Ankara, zbudowany w 2001 r. o przepustowości 14 mld m3. W pierwszej dekadzie XXI w. pojawił się natomiast projekt budowy Gazociągu Pars, który pompowałby gaz do Europy i miał mieć przepustowość do 40 mld m3. Tymczasem Rosja w 2003 r. wybudowała gazociąg Blue Stream do Turcji o przepustowości 16 mld m3, a w 2020 r. Turk Stream o przepustowości 31 mld m3. Ten drugi dostarcza obecnie gaz całym Bałkanom, a od niedawna również Węgrom. Wcześniej gaz do tych krajów płynął przez Ukrainę. Niemniej projekt Gazociągu Pars jest wciąż aktualny. Iran jest też konkurentem Rosji jeśli chodzi o dostawy gazu i ropy do Chin i Rosja w znacznym stopniu przejęła rolę Iranu jako dostawcy na tym kierunku po rozpoczęciu przez Trumpa polityki „maksymalnej presji" wobec Iranu.

Ekipa prezydenta Hasana Rowhaniego, w tym w szczególności szef dyplomacji Dżawad Zarif, wykazywała duża otwartość na rozwój relacji z Europą (w tym m.in. Polską), głównie gospodarczych ale również politycznych.  Działania Donalda Trumpa to zmieniły i Iran zaczął się coraz bardziej reorientować na wschód, choć bardziej na Chiny niż Rosję, czyli na konsumenta energii, a nie jego producenta. Warto bowiem pamiętać, że fundamentalną dyrektywą polityki zagranicznej wyznaczoną przez Chomeiniego po rewolucji 1979 r. była zasada „ani Wschód ani Zachód". Umacnianie się opcji tzw. pryncypialistów, głoszących konieczność całkowitej reorientacji na Wschód nastąpiło dopiero po wycofaniu się Trumpa z JCPOA w maju 2018 r. W rezultacie, by ratować swoją gospodarkę, Iran podpisał w marcu 2021 r. 25-letnią umowę o współpracy z Chinami, przewidującą gigantyczne inwestycje chińskie w Iranie i dostawy irańskiej ropy do Chin po zaniżonej (duży rabat) cenie. Paradoksalnie jednak część inwestycyjną blokują sankcje, więc Chiny również są zainteresowane ich zniesieniem.

Tymczasem Rosja była oczywistą beneficjentką izolacji Iranu i nałożenia na ten kraj sankcji. Oficjalnie jednak sprzeciwiała się im, gdyż inaczej niemożliwe byłoby pogłębianie współpracy z Iranem, w tym zwiększanie wymiany handlowej oraz wzajemnego wsparcia na arenie międzynarodowej. Efektem polityki „maksymalnej presji" było to, że zorientowani na współpracę ze Wschodem pryncypialiści przejęli w lutym 2020 r. kontrolę nad parlamentem, a w czerwcu 2021 r. prezydentem został Ebrahim Raisi. W styczniu 2022 pojechał on do Moskwy z zamiarem podpisania 20-letniej umowy o współpracy z Rosją, obejmującej m.in. zakupy zaawansowanego sprzętu militarnego, w tym m.in. samolotów SU-35. Umowa ta porównywana była do tej, która wcześniej została podpisanej z Chinami. Ostatecznie jednak do zawarcia jej nie doszło.

Czytaj też

Oczywiście izolacja Iranu powodowała, że Rosja w tej relacji występowała w roli strony silniejszej. Miało to również wpływ na powrót Rosji do gry na Bliskim Wschodzie poprzez interwencję w Syrii. Teoretycznie było to w interesie Iranu, który wspierał Assada. Tyle, że Rosja bardzo szybko zaczęła wypychać wpływy Iranu z Syrii, w czym znów pomógł jej Trump zabijając głównego architekta tamtejszej polityki irańskiej gen. Kassema Sulejmaniego. Rosja po prostu chciała by Assad był całkowicie jej podporządkowany, a nie dzielił lojalność między Teheran i Moskwę. Oczywiście obie strony, tj. Iran i Rosja, udawały, że żadnego konfliktu interesów nie ma i to nawet wtedy, gdy stało się oczywiste, że izraelskie naloty na pozycje irańskie w Syrii odbywają się za zgodą Rosji. Rosja udawała, że nie ma z tym nic wspólnego, a Iran udawał, że go w ogóle nie ma w Syrii.

Tymczasem o pogłębiających się relacjach izraelsko-rosyjskich świadczy fakt, że Benjamin Netanjahu był, obok Recepa Tayyipa Erdogana, najczęściej przyjeżdżającym do Putina i dzwoniącym do niego przywódcą. Zwykle następowało to przed kolejnymi atakami Izraela w Syrii. Rosja utrzymywała tez bardzo bliskie stosunki z innymi kluczowymi rywalami Iranu, tj. w szczególności z Arabią Saudyjską. Obejmowały one m.in. porozumienia w sprawie wydobycia i cen ropy w ramach formatu OPEC+. Co więcej, w sierpniu 2021 r. Rosja podpisała z Arabią Saudyjską umowę o współpracy militarnej. Warto dodać, że po wybuchu wojny na Ukrainie Arabia Saudyjska odrzuciła naciski USA by zwiększyć sprzedaż w celu zastopowania wzrostu cen ropy i zapowiedziała kontynuację uzgodnień w ramach OPEC+, czyli z udziałem Rosji. Zwiększyło to zatem konieczność pilnego reaktywowania JCPOA w celu otwarcia rynku dla ropy irańskiej. To zaś stanowi zagrożenie dla interesów zarówno Rosji jak i Izraela.

Po agresji rosyjskiej na Ukrainę Iran odegrał swoją rolę rytualnie obciążając odpowiedzialnością za wybuch wojny USA oraz NATO. Jednakże jednocześnie Iran nie poparł bynajmniej Rosji i nie opowiedział się przeciwko Ukrainie. Nie dołączył też do nielicznych krajów (w tym m.in. Syrii), które w Zgromadzeniu Ogólnym głosowały przeciw rezolucji potępiającej rosyjską agresję. Tymczasem toczące się we Wiedniu negocjacje w sprawie reaktywacji JCPOA weszły w ostatnią fazę i w piątek pojawiły się przecieki, że umowa zostanie podpisana w ciągu kilku dni. Trudno przy tym oprzeć się wrażeniu, że wojna w Ukrainie i sankcje nałożone na Rosję, przyczyniły się do większej elastyczności strony amerykańskiej, zainteresowanej wejściem irańskiej ropy na rynek. Paradoksalnie jednak obecnie reaktywowanie JCPOA jest nie na rękę Rosji i to do tego stopnia, że zagroziła zablokowaniem go jeśli nie otrzyma gwarancji, iż nałożone na nią sankcję nie wpłyną na współpracę rosyjsko-irańską. Iran prawdopodobnie zrezygnuje lub przynajmniej ograniczy swoje plany handlowe z Rosją ze względu na możliwe negatywne konsekwencje z tym związane. Nie ma też powodu rzucać Rosji koła ratunkowego skoro Rosja nie rzuciła bynajmniej takiego koła Iranowi, a jedynie udawała, że to robi. Iran bardzo potrzebuje szybkiej poprawy swojej sytuacji gospodarczej, m.in. ze względu na katastrofalne tempo utraty resztek poparcia społecznego przez władze i z całą pewnością wykorzysta szansę, jaką mu da reaktywacja JCPOA bez względu na to czy będzie to robił kosztem Rosji czy nie.

Czytaj też

Najnowsze stanowisko Rosji w sprawie JCPOA jest jednak bezprecedensowo szczere. Jeśli Rosja rzeczywiście będzie blokować reaktywację JCPOA to i tak to nastąpi, ale wpłynie to bardzo mocno na relacje irańsko-rosyjskie. Warto przy tym dodać, że nie wszyscy w Iranie zachowali wobec wojny w Ukrainie taką ostentacyjną neutralność ze wskazywaniem Zachodu jako winnego. Na przykład b. prezydent Iranu Mahmud Ahmedineżad na Twitterze wyraził podziw dla Ukraińców i stwierdził, że ich obrona ujawniła „szatańskie spiski wrogów ludzkości", a Putina wezwał do zakończenia „szatańskiej wojny". Natomiast wpływowy reformatorski dziennik E'temad opublikował na pierwszej stronie wywiad z ambasadorem Polski na temat tej wojny. Warto przy tym pamiętać, że znaczna część irańskiej opinii publicznej w ogóle nie kupuje narracji antyzachodniej i nie ma najmniejszego powodu darzyć Rosję sympatią. Irańczycy generalnie, a irańska inteligencja w szczególności, dobrze znają historię relacji między obydwoma krajami.

Takie podejście Rosji spowodowało uaktywnienie się Izraela, który uznał, że sytuacja ta stwarza ostatnią szansę na zablokowanie reaktywacji JCPOA. W sobotę 5 marca izraelski premier Naftali Bennett udał się nagle do Moskwy na rozmowę z Putinem. Wizyta ta miała być utrzymana w tajemnicy, ale szybko została ujawniona przez izraelskie media. Smaczku dodaje fakt, że Bennett, jako ortodoksyjny żyd, naruszył w ten sposób szabat. Miała to uzasadniać klauzula konieczności ratowania ludzkiego życia. Problem w tym, że jeśli rzeczywiście celem rozmów Bennetta z Putinem, a następnie Scholzem, była chęć przerwania wojny w Ukrainie, to wydaje się niezbyt zrozumiałe, dlaczego Bennett nie zdecydował się na taką wizytę dzień wcześniej lub dzień później.

Oczywiście, jeśli mediacja Bennetta doprowadzi do wstrzymania przez Rosję działań wojennych i rozpoczęcia realnych negocjacji pokojowych (te na granicy z Białorusią takowymi nie są) to będzie to bardzo pozytywne. To, że Bennett próbował mediować nie ulega przy tym wątpliwości, zwłaszcza że po rozmowie z Putinem dzwonił do Zełeńskiego. W tym kontekście nie bez znaczenia jest to, że Zełeński ma żydowskie pochodzenie, a w szeregach ukraińskich ochotników walczą również ortodoksyjni Żydzi (ukraiński Humań to kluczowe miejsce dla chasydów ze względu na znajdujący się tam grób cadyka Nachmana).

Z drugiej strony, rola rosyjskojęzycznych Żydów (a często raczej Rosjan żydowskiego pochodzenia) w Izraelu jest ogromna, co tworzy szczególną więź między Rosją a Izraelem, niekoniecznie korzystną dla krajów znajdujących się w konflikcie z Rosją. Można powiedzieć, że tworzy to pewnego rodzaju pas transmisyjny oddziaływania Rosji na proizraelskie lobby w USA, co może rykoszetem uderzać w kraje takie jak Polska. Bennettowi towarzyszył zresztą minister budownictwa Izraela  Ze'ew Elkin, który urodził się w Charkowie i wyjechał stamtąd do Izraela w 1990 r., w wieku 19 lat. Warto przy tym dodać, że Elkin jest obecnie członkiem partii Nowa Nadzieja, która powstała w wyniku rozłamu w Likudzie i gdyby dziś odbywały się wybory w Izraelu to nie miałaby szans na wejście do parlamentu. Natomiast Bennett reprezentuje partię Yamina, która balansuje na granicy progu wyborczego (3,25 %).

Czytaj też

Polityczny wpływ rosyjskojęzycznych Żydów powodował, że przez pierwsze 9 dni wojny Izrael w zasadzie schował głowę w piasek w sprawie wojny w Ukrainie. Co prawda w Zgromadzeniu Ogólnym głosował za rezolucją potępiającą Rosję, ale żadnych innych kroków nie podejmował, a przedstawiciele Izraela wstrzemięźliwie wypowiadali się na temat wojny. Nagłe zaangażowanie 10 dnia i to w szabat nie wzięło się zatem znikąd i było ściśle związane z finalizacją rozmów o JCPOA, którego reaktywację Izrael próbuje desperacko i jak dotąd bezskutecznie zablokować. W sobotę 5 marca odbywała się bowiem również wizyta dyrektora generalnego Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafaela Grossiego w Iranie, której celem było uzgodnienie ostatnich kwestii spornych blokujących podpisanie reaktywacji JCPOA. Trudno powiedzieć jaką propozycję Bennett przedstawił Putinowi, Scholzowi i Zełenskiemu (z którym rozmawiał telefonicznie między spotkaniem z Putinem i Scholzem), gdyż komunikaty dotyczące przeprowadzonych rozmów, a w szczególności spotkania Putin – Bennett, są bardzo oszczędne w treści. Jedynie ze strony ukraińskiej pojawiła się informacja o gotowości negocjacji z Rosją w Izraelu co nie zaskakuje, bo Ukraina od pierwszego dnia wojny deklaruje gotowość do negocjowania w dowolnym neutralnym miejscu. Tyle, że Putin wciąż nie wykazuje gotowości do prowadzenia poważnych negocjacji tj. takich, których przedmiotem miałby być pokój a nie kapitulacja Ukrainy.

Z oczywistych przyczyn historycznych Izrael ma również duży wpływ na Niemcy, stąd nie dziwi, że następnie Bennett poleciał do Berlina. Trzeba przy tym pamiętać, że jeśli udałoby się osiągnąć porozumienie pokojowe kończące wojnę to nie oznacza to automatycznej normalizacji relacji Rosji z Zachodem. Putin jest bowiem zbrodniarzem wojennym i zobaczył to cały świat i tego zmienić już nie można. Dlatego też wizytę Bennetta w Niemczech należy widzieć również z tej perspektywy, tj. jako próby nacisku na Niemcy by wróciły do relacji z Rosją sprzed wojny, w tym być może nawet Nord Stream 2, jeśli Putin zgodzi się na negocjacje z Ukrainą. Jakie miałyby być ustępstwa ze strony Rosji to trudno w tej chwili powiedzieć, bo jest rzeczą oczywistą, że każde porozumienie, które utrzyma niezależność Ukrainy będzie dla Rosji klęską (utratą wpływów na Ukrainie na pokolenia). Można jednak z dużą dozą pewności stwierdzić czego chce w zamian Izrael - zablokowania JCPOA.

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (10)

  1. Darek S.

    Obłuda Żydów jest okropna. Nie chciałbym mieć takiego sojusznika.

  2. Ech

    Izreal na poczatku byl netralny. Nie dolaczyl do sankcji na Rosjie widomo czmeu. Ale gdy ktregos dnia powiedzial ze "popiera integralnosc terytrilna Ukrainy" - godzine potem MSZ Rosji powiedzialo ze "popiera integralnosc wzgorza Golan". Jesl chodzio o zydow na ukrianie to widzialem i dzinnik NEW YORK JUISH i inne filmiki jak zudzi tancza z Ukrainska flaga. Mysle ze duza rola. Z Koleii na forach egipskich jest mocne poparcie dla Rosji (Egpit sprawdza zborze z Rosji - kora jest glownm expryerem zborza) Wiec w swiecie Arabskim generanie sie czesto broni Rosji. Generanie sytacja bardzo ciekawa. Doprawdy. I przpmnie 2 rzeczy; a) Izrael ma bombe atomowa i nikt nie rzada embarga jak na Iran i b) USa w Iraku zabili ok 2 muilnow ludzi - to jest zbrodniarz wojnenny. Dziwie sie ze Putin po 10 dniach okupacji i zabiciu 2 tys oosb ma gorsze notwania niz USa po 20 latach okupacji Afastanu i zabiciu Milionow. Maja lepsze PR>

    1. DIM

      @Ech. Niedokładnie czytał Pan Wikipedię. Te 2 miliony ofiar, stanowią ofiary napaści i okupacji sowieckiej, nie amerykańskiej.

    2. Ech

      Sowietów nir było w Iraku.

    3. Valdore

      Ech, rustrollu, na szczęście rosyjskich zbrdniarzy w Iraku nie było więc mamy obecnie w miarę normalne państwo,za to mordujecie bez opamietania w Syrii i Ukrainie a mordowaliscie rusku w Afganistanie jak szaleni.

  3. Koczkodan

    Ciekawa analiza red. Repetowicza. Potwierdza, że prezydent Donald Trump, zrywając JCPOA zgodnie z interesem Izraela, podtrzymywał znaczącą pozycję Rosji w światowym eksporcie ropy i gazu.. Niby oczywiste, ale rzadko się o tym wspomina.

    1. JacekK

      Rzeczywistość jest skomplikowana. Trump zerwał umowę z Iranem, przeniósł ambasadę do Jerozolimy i prowadził skrajnie pro-izraelską politykę aby uzyskać poparcie elektoratu Kościoła Episkopalnego, który z powodów religijnych silniej popiera Izrael niż mniejszość żydowska. Gdyby nie ideologiczna, antyizraelska postawa Iranu, byłby on wymarzonym sojusznikiem USA a przede wszystkim Europy.

    2. Psylocyt

      Mimo wszystko potwierdza to tezę o wpływie Rosji na wybór Tumpa. Poza tym to że Iran powinien być dla zachodu bliższym sojusznikiem niż terrorystyczna Arabia Saudyjska jest dość oczywiste. Nawet światopoglądowo czy obyczajowo Iran wyraźnie odstaje od świata arabskiego. Nie mówiąc już o tym że coraz pilnoejsze jest odsunięcie ich od Chin, tak żeby chińczykom za bardzo się nie chciało wyzwalać Tajwanu, Laosu czy Wietnamu.

    3. Valdore

      @Psylocyt, terrorystyczy to jest Iran, który wspiera grupy terrorystyczne na Bl. wschodzie a nei Arabia Saudyjska

  4. inżynier zbrojmistrz

    Niebawem okaże się,że zasadniczą siła ,która zdecyduje o rozejmie jest Izrael (via USA i Rosja). To paradoks, ale to pokazuje,że najważniejsze są własne interesy (odcięcie Iranu od rynku ropy), inne kwestie (np.humanitarne) są nieważne. Cynizm polityków z każdej strony jest przysłowiowy. Światem rządzi klika cyników i kłamców.

  5. baltazar

    Trezba dodac ze poprzednie porozumienie wynegocjowane za obamy rozwalil trump na zlecenie izraela.

  6. Sidematic

    Mam nadzieję, że wiecie że Izrael nie nałożył ŻADNYCH sankcji na Rosję :-)

  7. Gimnazjum01@

    obra analiza - jak to sie sojusze w polityce zmieniają... Mam nadzieję, ze USA nie zrobi znów błędów jak to robi od lat.

  8. dobry żart

    Zawarcie tej umowy umożliwi eksport ropy i co ważniejsze gazu z Iranu. Da to możliwość nałożenia dalszych sankcji na Moskwę związanych z eksportem (w tym głębszej blokady SWIFT) i skłoni ją do jeszcze głębszych przemyśleń.

  9. Wopista

    Tu nie ma co analizować . To widać gołym okiem . Izrael uderzy na Iran . Sankcje na Rosję wpompują miliardy w Iran . Izrael na to nie chce pozwolić bo to Iran bardzo wzmocni .Jednocześnie poda Rosji koło ratunkowe . Zachód bez Iranu nie utrzyma sankcji na Rosję bo to doprowadzi to załamania gospodarczego . Izrael ma żywotny interes wspólny z Rosją . Ukraina to jest przygrywka do wielkiej wojny .

  10. MaxSwinger

    Brawo Witku. Bazar w Teheranie to dla mnie kultowe miejsce. Pyszne daktyle. W 83r tam byłem i było pięknie

Reklama