Reklama

Geopolityka

Zablokować Rosję w Afryce [OPINIA]

zdjęcie ilustracyjne. Fot. mil.ru
zdjęcie ilustracyjne. Fot. mil.ru

Rosja musi być powstrzymywana na wszystkich teatrach działań, w tym w Afryce. Jej ekspansja na tym kontynencie nie może być postrzegana jako problem Francji, lecz całego NATO i UE. Chodzi bowiem o dostęp do surowców i możliwość wywierania presji na południe Europy.

Reklama

Kryzys ukraiński - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Wojna w Ukrainie pokazuje konieczność bardziej holistycznego podejścia do powstrzymywania Rosji. Chodzi w szczególności o większe zaangażowanie Francji na flance wschodniej i Polski w Afryce. Warto przy tym podkreślić, że wbrew często lansowanym tezom o rusofilskich skłonnościach Francji, kraj ten nigdy nie blokował sankcji nakładanych na Rosję czy Białoruś. Tak było również i w przypadku tej wojny i kwestii odcięcia Rosji od systemu SWIFT.

Francja opowiedziała się za tym rozwiązaniem. Istotne jest przy tym również i to, że Francja jest de facto największą potęgą militarną NATO w Europie i jednocześnie, dysponując bazami na wszystkich kluczowych akwenach, w tym wszystkich oceanach, a także będąc obecną militarnie na czterech kontynentach, jest jedną z bardzo niewielu potęg globalnych. Francja jest też jednym z najmniej uzależnionych od Rosji państw, głównie ze względu na swoją niezależność energetyczną. Francja w 2020 r. importowała tylko 46 mln m3 gazu czyli ponad 3 razy mniej niż Niemcy, przy czym z Rosji pochodziło zaledwie nieco ponad 10 mln m3. Wymiana handlowa między Francją a Rosją ma wartość 12 mln usd, czyli dwa razy mniej niż między Francją a Polską.

Reklama

Francja jest państwem ramowym dostosowanej Wysuniętej Obecności NATO w Rumunii i w związku z agresją rosyjską na Ukrainę wzmocniła swoją obecność wojskową w tym kraju do 500 żołnierzy. Jest też obecna na wzmocnionej Wysuniętej Obecności NATO w Estonii, gdzie ostatnio wysłała 4 samoloty Mirage 2000-5. Warto przy tym dodać, że oba te kraje tj. Estonia i Rumunia, są za to obecne w ramach Siły Zadaniowej Takuba, której celem jest wspieranie militarnej obecności Francji w Sahelu wymierzonej w tamtejszych dżihadystów. Takuba jest też solą w oku Rosji, która za pośrednictwem zależnej od siebie junty malijskiej postanowiła pozbyć się Francuzów i wprowadzić tam wagnerowców.

Niestety Polska dotąd lekceważyła zagrożenie rosyjskie w Afryce i nie angażowała się na tym kontynencie (mimo doświadczeń misji wojskowych w przeszłości). Jedyna nasza obecność wojskowa ma miejsce w ramach europejskiej misji szkoleniowej EUTM w Republice Środkowoafrykańskiej i wynosi zaledwie „do 2 żołnierzy". Tymczasem RŚA, kraj bogaty w diamenty, złoto, uran, ropę i kobalt, pod rządami prezydenta Faustin-Archange Touadery, stała się de facto rosyjską kolonią. Od 2017 r. przebywają tam rosyjscy najemnicy, tzw. wagnerowcy, obecnie w sile ok. 2000 żołnierzy. Wpływy rosyjskie zaczęły szybko się umacniać w tym kraju. Towarzyszył temu zalew propagandy prorosyjskiej i antyfrancuskiej, w tym indoktrynacja dzieci. W końcu ub. r. władze RŚA wprowadziły naukę języka rosyjskiego jako obowiązkową w szkołach wyższych.

Czytaj też

Kolejnym krajem przejętym przez Rosję stało się Mali, które również jest bogate w surowce naturalne, choć nie aż tak jak RŚA czy sąsiedni Niger. Mali jest jednak kluczem do destabilizacji całego regionu Sahelu, który już obecnie można uznać za „miękkie podbrzusze" Europy. W 2012 r. na północy Mali wybuchło kolejne powstanie Tuaregów, którzy proklamowali własne państwo – Azawad. Wkrótce potem wykorzystali to dżihadyści, którzy zaatakowali tuareskich nacjonalistów i przejęli większość terytorium na północy. Tymczasem rządzący na południu Bambara nigdy nie potrafili prowadzić skutecznych walk na pustynnej północy. Ponadto w Bamako doszło to wojskowego przewrotu i władzę objął wyjątkowo nieudolny kapitan Amadou Sanogo.

W rezultacie armia dżihadystów ruszyła na Bamako i tylko dzięki interwencji francuskiej w ramach operacji Serval, nie doszło do przejęcia przez nich kontroli nad całym krajem. Francuzi, wspierani przez siły tzw. G5 (Mali, Burkina Faso, Niger, Mauretania, Czad) oraz misji europejskich, a także misji pokojowej ONZ MINUSMA, kontynuowali operację zwalczania dżihadystów w ramach operacji Barkhane. Globalne okoliczności sprzyjały tymczasem wzrostowi zagrożenia ze strony dżihadystów i rozlewania się go na cały Sahel. W marcu 2020 r. Francja stworzyła międzynarodową Siłę Zadaniową Takuba złożoną oprócz sił francuskich z żołnierzy z Estonii, Czech, Szwecji, Grecji, Rumunii, Włoch, Belgii, Niderlandów, Portugalii, Węgier i Litwy. Swój udział planowała też Dania oraz Grecja ale zostało to zablokowane przez prorosyjską juntę malijską. Polska również rozważała przyłączenie się do tej operacji ale na rozważaniach się skończyło.

Pierwszy pucz w Mali miał miejsce w sierpniu 2020 r., a kluczowi członkowie junty tj. płk Malick Diaw i płk Sadio Camara, tuż przed jego przeprowadzeniem przebywali na rocznym szkoleniu w Rosji. Niemal od razu po przejęciu władzy rozpoczęły się w Mali demonstracje zwolenników junty, w których wybrzmiewały hasła antyfrancuskie i prorosyjskie. Ponieważ junta została zmuszona do oddania części władzy cywilom i zobowiązania się do zorganizowania w 2022 r. wyborów, więc w maju 2021 r. odbył się kolejny pucz. W jego wyniku junta przejęła pełnię władzy, a wybory zostały przełożone na 2026 r. (czyli de facto odwołane). Zostało to potępione przez Europę oraz Wspólnotę Gospodarczą Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS). Pogłębiło też konflikt między juntą a Francją. Na początku października junta zawarła umowę o rozmieszczeniu w Mali 1 tys. wagnerowskich najemników. W zamian za ochronę junty uzyskali oni pozwolenie na plądrowanie kraju, a Rosja przejęła kontrole nad zasobami naturalnymi.

Czytaj też

Wagnerowcy nie podjęli natomiast żadnych działań w zakresie zwalczania dżihadystycznego zagrożenia. Warto przy tym dodać, że Rosja wcześniej nie uczestniczyła w żadnych działaniach międzynarodowych, w tym w ONZ-owskiej misji MINUSMA, w Sahelu. Jej wkład w zwalczanie dżihadystów był zerowy. Tymczasem eskalacja między prorosyjską juntą a Francja nastąpiła na początku lutego, gdy junta zażądała opuszczenia Mali przez francuskiego ambasadora. Jednocześnie junta zaczęła sabotować aktywność Takuby m.in. żądając by dopiero co włączeni w tę operację żołnierze duńscy opuścili kraj (co nastąpiło). W takiej sytuacji dalsza wojskowa obecność w Mali Francji i sojuszników stanęła pod znakiem zapytania.

W połowie lutego Francja ogłosiła plan wycofania z Mali swoich sił, a także oddziałów sojuszniczych Takuby, uzasadniając to brakiem możliwości współpracy z władzami de facto tego kraju (czyli z prorosyjską juntą). Tyle, że nie ma to oznaczać zakończenia działań Francji i sojuszników w Sahelu w ogóle. Dlatego Rosja podjęła dalsze działania, by plany Francji utrudnić. Wycofanie się Francji i Takuby miało bowiem potrwać od 4 do 6 miesięcy, przy czym oznacza to również zakończenie misji europejskiej EUTM Mali i stawia pod znakiem zapytania zdolność kontynuowania misji MINUSMA. Francuzi planują przy tym nie tyle całkowite wycofanie swoich żołnierzy i sił Takuby, ale przerzucenie ich do sąsiedniego Nigru i stworzenie nowych baz na granicy nigryjsko-malijskiej, tak by możliwe było ich przerzucenie do Mali w razie konieczności interwencji przeciwko dżihadystycznemu zagrożeniu.

Czytaj też

Takie rozwiązanie było jednak nie w smak Rosji i jej sojusznikom w Bamako, więc 19 lutego junta zażądała „natychmiastowego" opuszczenia Mali przez Francję i państwa biorące udział w Takubie. Francja odrzuciła to żądanie podkreślając, że wycofanie nie może naruszać godności francuskich żołnierzy, zwłaszcza, że aż 53 poległo w walkach z dżihadystami na terenie tego kraju. Jednakże celem tego inspirowanego przez Rosję żądania było przede wszystkim uniemożliwienie przegrupowania sił francusko-europejskich, co przeszkadzałoby Rosji w dalszej ekspansji w Sahelu. Jest bowiem jasne, że Moskwa, inspirując serię puczów, pragnie przejąć kontrolę nad całym tym regionem. 23 stycznia doszło do przewrotu w Burkina Faso i zaraz po jego przeprowadzeniu rozpoczęła się powtórka ze scenariusza malijskiego tj. prorosyjskie i antyfrancuskie demonstracje poparcia dla junty płk Paul-Henri Sandaogo Damby. Wkrótce potem wyszło na jaw, że przyczyną puczu było odrzucenie przez prezydenta Rocha Kabore propozycji Damby ściągnięcia do Burkina Faso wagnerowców.

Wagnerowcy są obecni również w Mozambiku, który także jest bogaty w zasoby naturalne i ma problem z dżihadystami. Niemniej to Sahel ma kluczowe znaczenie i można się spodziewać, że Rosjanie będą inspirowali kolejne pucze. Szczególnie łakomym kąskiem byłby dla nich Niger, gdzie w marcu 2021 r. doszło już do nieudanej próby przewrotu. Znaczenie Nigru wynika z jednej strony z faktu, że wyłączenie tego kraju z operacji antydżihadystycznych Francji i jej sojuszników całkowicie by te działania sparaliżowało. Ponadto w Nigrze znajdują się kopalnie uranu, które dostarczają 15 % zasobów tego surowca wykorzystywanych we francuskim programie atomowym (będącym głównym źródłem energii we Francji). Jest to zatem plan Rosji zwiększenia uzależnienia energetycznego Europy od niej. To, że ma to katastrofalne skutki dla procesu decyzyjnego w UE i należy się temu zdecydowanie przeciwstawiać, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Zatem porażka w realizacji tego planu przez Rosję leży też w interesie Polski.

Czytaj też

Uzyskanie przez Rosję kontroli nad Sahelem to nie tylko kwestia dostępu do zasobów naturalnych, ale również możliwość wywierania presji na południe Europy. Chodzi w szczególności o trzy elementy: strumień migracyjny, przemyt narkotyków oraz zagrożenie dżihadystyczne. Jeżeli chodzi o ten pierwszy aspekt to po kryzysie na polsko-białoruskiej granicy nikt nie powinien już mieć wątpliwości, że strumienie migracyjne wykorzystywane są m.in. przez Rosję i zależny od niej reżim Łukaszenki do hybrydowych ataków na Europę, w tym na Polskę. Przez Sahel od wielu lat przechodzi również jeden z kluczowych szlaków przemytu południowoamerykańskiej kokainy.

W procederze tym współpracują skorumpowane rządy afrykańskie, mafie z Ameryki Płd. i Europy oraz Al Kaida. W szczególności bogate doświadczenia w tym zakresie ma Mali gdzie czołowy przywódca dżihadystów i lider Ansar Dine Ijad Ag Ghali blisko współpracował z obalonym w 2012 r. prezydentem Amadou Toumani Toure. Pokazuje to również, że junta z Bamako i jej rosyjscy protektorzy mogą zawrzeć z dżihadystami układ o niewchodzeniu sobie w drogę oraz współpracy w zakresie przemytu ludzi i narkotyków do Europy. Dżihadyści uzyskując kontrolę nad pustynną częścią Sahelu mogą uzyskać zdolność organizowania zamachów terrorystycznych na południu Europy, a Rosja będzie się wówczas prezentować jako jedyna siła zdolna powstrzymać to zagrożenie. W ten sposób może próbować odbudowywać swoje wpływy i reputację w Europie.

Oznacza to, ze niezbędne jest całościowe podejście do powstrzymywania Rosji: na każdym polu i na każdym teatrze działań. Polska powinna w szczególności podjąć bliższą współpracę z Francją. Decyzja o przyjęciu przez Polskę statusu państwa ramowego w Eurokorpusie jest w tym kontekście dobrym krokiem, aczkolwiek powinny nastąpić kolejne działania w tym zaangażowanie w powstrzymywanie rosyjskiej ekspansji w Afryce.

Czytaj też

Reklama
Reklama

Komentarze (10)

  1. Andrzej B.

    Popieram, choć będzie kiepsko z rewanżem. Skoro bierzemy reaktory i uzbrojenie z USA, to Francuzi nam zniżki na nie nie dadzą. Sami nic nie zrobimy, bo w ramach oszczędności Sikorski polikwidował nasze ambasady i konsulaty w Afryce... To się nazywa dyplomacja zerowa...

    1. Tani35

      Goscie wrog u bram a wy o forsie. A ja przypomne o kardynalnej zasadzie Układu Warszawskiego. Kazdy finansuje wojnę jak duzo może. Rozliczenie mialo być po zwycieskiej wojnie. Bo po przegranej nie ma co rozliczać.

  2. Monkey

    Zależy, co Francuzi nam zaoferują. Coś za coś. Co nas obchodzi nigryjski uran dla Francji? Że dostanie sie Rosji? Owszem, to bardzo źle, ale Francja równiez powinna sformułować jakąś oferte dla Polski w zamian za naszą pomoc. Nie ma nic za darmo. Amerykanie to wiedzą, Brytyjczycy, Rosjanie, sami Francuzi, Niemcy, Izrael itd. mógłbym wyliczać.

    1. Valdore

      Monkey, ciekawe co zaoferujesz Francji by chciała w razie czego bronic Polski, tylko wtedy nie płacz.

    2. Monkey

      @Valdore: Kontrakty przemysłowe? Mówi ci to coś?

    3. Valdore

      Monkey, a jakie niby kontrakty przemysłowe może Polska zaoferować obecnie Francji, zwłaszcza po tej kompromitacji PiS z Caracalami.? Bo nie bardzo jest co. Orka nie wchodzi w grę bo i za co, Miecznik też nei, na Caracale sie drugi raz nie nabiorą, elektrownia atomowa ciagle w powijakach, do tego tyu masz postra rywalizacje z USA.

  3. hermanaryk

    Na Boga, Repetowicz, czy pan nas uważa za jakieś globalne mocarstwo? Mamy ogromne zagrożenie ze strony Rosji, wielkie wydatki na armię, musimy wspierać strategicznie dla nas ważnego, ale biednego jak mysz kościelna ukraińskiego sojusznika, a pan chcesz, żebyśmy walczyli za prorosyjską Francję i prorosyjskich Kurdów? Putin z pewnością by się z tego ucieszył.

    1. Valdore

      @Hermanaryk,ci "prorosyjscy " Kurdowie lali Wagnerowców razem z USA i walczyli w składzie SDF z terrorystami z ISIS i al Nusry. A ci "prorosyjscy" Francuzi własnei wysyłaja broń na Ukrainę i zamkneli swoja przestzreń powietrzną dla Rosji.

  4. easyrider

    Ponawia Pan tezę. Teraz nabiera to sensu o ile Francuzi przypomną sobie, że potrafią grać na ostro. Odcięcie Rosji tak, jeżeli będzie to oznaczało likwidację ich oddziałów "doradców".

  5. Sarmata

    Pan Repetowicz to fantasta wielbiciel Kurdów i ukraińców. Chce aby Polska walczyła w kolonialnych wojnach Francji? Witia słava ukrainie?

    1. Valdore

      Sarmata, takich jak ty zdrajców to Polacy za Kosciuszki na latarniach wieszali.

    2. Ja

      Idi na choj

  6. ito

    A czy pan autor zdaje sobie sprawę z tego, ile to będzie kosztowało? Francuzi opuścili Mali nie dlatego, że lubili, tylko dlatego, że koszty zaczęły ich przerastać. Rosję w Afryce oczywiście można zwalczać- jak kogoś stać. Alternatywą jest Boko Haram. I to nęci, i to kusi...

    1. Valdore

      Ito i znowu zaczynasz ze swoimi załosnymi kłamstwami

  7. Tani35

    Jeju my już prowadzimy politykę imperialną. Będziemy blokowali Ruskich w Afryce. PiS kupi lotniskowiec z półki. Jak szaleć to szaleć termin realizacji 3035.

    1. Valdore

      Tani nie histeryzuj obroco ruskich zbrodniarzy i ludobójców

  8. Chyżwar

    Przed chwilą Pan komandor mówił bardzo ciekawe rzeczy w radio. Otóż powiedział że Turcja jednak zamiaruje zablokować Bosfor. Jeśli to prawda to opryszki putina, które urzędują w Syrii będą miały zaj.... logistyczny problem. A i wagnerowcom nie będzie się działo tak dobrze, jak dotychczas.

  9. Chyżwar

    Raz się już udało. Może się udać drugi raz. Tylko trzeba zdjąć białe rękawiczki.

  10. Tryglaw

    A Pan Repetowicz jak zwykle o Afryce i o swoich pro francuskich sympatiach. Rosjan Panie Repetowicz należy zatrzymać w Europie a wtedy i w Afryce się uspokoi.