Reklama

Geopolityka

Tajwańsko-chińska lekcja spokoju w niespokojnych czasach [OPINIA]

Chińska fregata typu 054A.
Chińska fregata typu 054A.
Autor. U.S. Navy Mass Communication Specialist 1st Class Shannon Renfroe, domena publiczna

Chińskie manewry wojskowe wokół Tajwanu nakłaniają do spokojniejszego i bardziej wyważonego podejścia do podobnych pokazów siły w regionie, które mogą mieć miejsce w kolejnych miesiącach. To pozwoli na zrozumienie skomplikowanej specyfiki działań wokół nie tylko samego Tajwanu, ale i całego Indo-Pacyfiku.

W ostatnich dniach znaczące manewry Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej wokół Tajwanu oraz towarzysząca im agresywna narracja w propagandzie Pekinu spowodowały wiele debat o możliwości wybuchu wojny w tym regionie świata. Także w Polsce wróciły wysoce „popularne” od dłuższego czasu medialne tezy o nieuchronności wybuchu konfrontacji między Chińską Republiką Ludową i Stanami Zjednoczonymi. Jednak emocjonalne i medialne rozchwianie nie powinno nas gubić w realnej ocenie znaczenia obecnych wydarzeń dla sytuacji regionalnej oraz globalnej.

Czytaj też

Reklama

Władze w Pekinie i ich odwet za wynik wyborów na Tajwanie

Przede wszystkim zauważmy, że sama ChRL wskazywała, że manewry są czymś w rodzaju działań odwetowych i pokazu siły związanego bezpośrednio z wyborami prezydenckimi w Republice Chińskiej. Władze w Pekinie uznały porażkę swoich wizji względem demokratycznego wyboru samych Tajwańczyków. Chyba każdy mógł spodziewać się próby jakiejś mniej lub bardziej efektownej odpowiedzi. Warto zauważyć, że skala tych ruchów musiała być relatywnie większa z prostej przyczyny – już wcześniej, przed wyborami, ChAL-W zwiększyła skalę podobnych działań, od lotów statków powietrznych w pobliżu Tajwanu, aż po inne formy nacisku z użyciem sił marynarki wojennej oraz sił lądowych. Oczywiście było to podyktowane zmianami w systemie architektury bezpieczeństwa regionalnego wyrażonymi w większej asertywności USA, Japonii, a także innych państw względem polityki ChRL. Lecz widzieliśmy także wykorzystywanie pokazów siły ze strony ChAL-W w roli narzędzia wpływu na byłą prezydent Tsai Ing-wen, tajwańskie partie polityczne, a także społeczeństwo.

Czytaj też

Gdy nie powiodło się to wymuszenie przesterowania polityki tajwańskiej, wraz z elekcją Lai Ching‑te dla ChRL pojawił się niejako obowiązek zamanifestowania siły w większej skali. Stąd też nawet obecne manewry możemy uznać za duże, ale też możliwe był przecież ich zaplanowanie i wykonanie w zdecydowanie większej skali. Przykładem mogłoby być potencjalne ogłoszenie tygodniowych lub miesięcznych ćwiczeń, ale i np. sprawdzenia gotowości wojskowej w całej ChRL, podnosząc napięcie nie tylko na samym Tajwanie, ale i względem innych państw regionu. Można więc uznać, że i tak rządzący w Pekinie zachowali się na swój sposób dość spokojnie.

Wracając do podstawowego pytania o zagrożenie wojną, musimy zdać sobie sprawę z kilku aspektów regionalnego układu sił. Przede wszystkim USA oraz inni sojusznicy inaczej patrzą na swoje zaangażowanie w Indo-Pacyfiku. To w pewnym stopniu zaczyna ograniczać swobodę ChAL-W na różnych płaszczyznach, lecz najważniejsze jest uznanie, że stronie chińskiej trzeba mocno patrzeć na ręce, jeśli chodzi o jej zdolności wojskowe. Stąd też wzięło się wzmacnianie zdolności wywiadowczych, rozpoznawczych i monitorowania (ang. Intelligence, Surveillance, Reconaissance, ISR) wobec ChAL-W.

Reklama

Lekcja z Ukrainy, czyli nie wolno nie doceniać zachodnich zdolności wywiadowczych

Już Ukraina wykazała, że duże operacje wojskowe w obecnej rzeczywistości muszą zakładać różne formy wycieku informacji na każdym z etapów, od planowania aż po realizację. Przygotowanie chińskiej operacji wymierzonej w Tajwan, tym bardziej zmierzająca do jego zajęcia, prędzej czy później stanie się widoczne dla USA i innych państw dzięki zdolnościom, o których często piszą autorzy Space24, a więc rozpoznaniu satelitarnemu, zwiadowi elektronicznemu i w domenie cyber, a także agenturze. Daje to potencjalnie przewagę Zachodowi, że będzie w stanie dostrzec moment krytyczny i odpowiednio spróbować narzędzi deeskalacji, chociażby używając do tego komunikacji strategicznej, a jeśli one zawiodą, wzmocnić podmiot zagrożony. Przypomnijmy, że dozbrajanie Ukrainy nie rozpoczęło się w dniu rosyjskiej agresji. Tak samo Zachód (szczególnie USA i Wielka Brytania) próbował naciskać na władze na Kremlu, podkreślając, że zna ich ostateczne zamiary. Można więc założyć, że gdyby rzeczywiście konkretne manewry wojskowe ChRL były jedynie elementem kamuflażu do przeprowadzenia pełnoskalowej inwazji, ale też chociażby próby blokady Tajwanu, to widzielibyśmy bardzo podobne zachowania.

Czytaj też

Najprawdopodobniej zaczęłoby się od wystąpień administracji amerykańskiej, podkreślających koszmarne skutki wojny dla wszystkich zaangażowanych stron. Nie jest tajemnicą, że w przeciwieństwie do napaści na Ukrainę agresja na Tajwan doprowadziłaby do znacznych turbulencji ekonomicznych w skali świata. Po pierwsze, sam Tajwan jest kluczowy, chociażby w produkcji układów scalonych oraz zaawansowanej elektroniki. Po drugie, ChRL pełni dziś zupełnie inną rolę w światowym systemie ekonomicznym niż Rosja. Nie sposób nie wspomnieć o efekcie synergii, a więc zdublowaniu się dwóch wielkich konfliktów zbrojnych, i to przy niestabilności jeszcze Bliskiego Wschodu. Oprócz wzmocnionej presji w domenie informacyjnej państwa widzące zagrożenie ze strony chińskiej agresji na Tajwan starałyby się realnie wzmocnić samych Tajwańczyków transferami broni, amunicji i wyposażenia, nawet tego niewojskowego (chociażby zapasami środków medycznych). W ostatnich latach pojawiła się większa asertywność względem zastraszania chińskiego. Pekin grozi, że jakakolwiek kooperacja wojskowa z Tajwanem może się źle skończyć w wymiarze polityczno-ekonomicznym.

Reklama

Coraz większa asertywność, w tym wojskowa, wobec Chin

Można powiedzieć, że pandemia utwierdziła Zachód w owej asertywności przez postawę chińskich władz w pierwszej fazie zagrożenia epidemicznego. Mieliśmy bowiem do czynienia z cenzurowaniem informacji, brakiem przejrzystości względem innych państw świata. Co ważne, to dzięki Tajwanowi i jego służbom medycznym można było uchwycić pełen obraz zagrożenia. Lecz nawet nie chodzi tylko o postawę ChRL względem pandemii, ale i zmianę sposobu prezentowania własnych sił zbrojnych. Wielokrotnie na łamach Defence24 opisywane były przykłady, gdy ChRL starała się mocno pozycjonować własne zdolności wojskowe względem regionu i świata. Pekin podkreśla, że ChRL stała się mocarstwem aspirującym do wymiaru globalnego również pod kątem militarnym, ale jednocześnie dokonuje zmian w myśleniu strategicznym u innych. Dlatego nagle Filipiny dążą do zacieśniania współpracy wojskowej z USA i innymi sojusznikami, budowany jest AUKUS, a Japonia uznaje potrzebę szerszej militaryzacji i zrzucenia powojennych paradygmatów w planowaniu bezpieczeństwa. Przede wszystkim USA uznały, że muszą dokonać szerszej redefinicji planów wobec tajwańskiego sojusznika. Poszły za tym kontrakty zbrojeniowe na zaawansowane systemy uzbrojenia i pojawiły się bardziej otwarte formy współpracy szkoleniowej, a nawet sugestie, że część tego ostatniego wykonuje się na tajwańskim terytorium. Wobec czego możemy jeszcze raz wyobrazić sobie skalę wzrostu zachodnich działań wywiadowczych na kierunku chińskim.

Czytaj też

Dlatego skoro miesiąc wcześniej nie widzieliśmy dużej liczby lotów cargo czy zawijania statków z wyposażeniem wojskowym dla Tajwanu, to możemy uznać, że oceniano bardzo spokojnie ryzyko wystąpienia większego konfliktu akurat w kontekście obserwowanych manewrów. Oczywiście to nie wyklucza możliwości pojawienia się zagrożenia wybuchem wojny w mniej medialnym okresie, gdy oczy świata będą skierowane na inny temat. Przy czym nie powinno się bagatelizować roli hamulca, jakim są zachodnie oczy i uszy wywiadów na Indo-Pacyfiku. Jest jeszcze jeden aspekt tych manewrów, na który warto zwrócić uwagę, mianowicie analizę zdolności ChAL-W. Im więcej chińskiego zaangażowania militarnego, i to nie tylko wokół samego Tajwanu, tym większy staje się informacyjny urobek zachodnich analityków. Wspomniał o tym chociażby Admirał Samuel Paparo (U.S. Navy, dowódca geograficzny US INDOPACOM), używając słów – „obserwowaliśmy to i wyciągnęliśmy wnioski”.

Chiny nie działają w próżni, inni też się uczą

Można więc postawić hipotezę, że z jednej strony Chińczycy z ChAL-W są zmuszeni do testowania w swoich zdolności do potencjalnej agresji na Tajwan, bo inaczej nie mogą się doskonalić. Jednak każdorazowo są też coraz lepiej czytani przez inne państwa. Co najważniejsze, sama Republika Chińska na Tajwanie, ale też inne państwa, mogą podejmować działania zabezpieczające własne interesy strategiczne, począwszy od zwiększonych inwestycji w obronność, poprzez nastawienie się na zmiany strategiczne i doktrynalne, a skończywszy na doborze niezbędnych środków technologicznych. Trzeba mocno przypominać, szczególnie w licznych polskich debatach, że ChRL czy Rosja nie działają już w próżni i nie tylko one zwiększają swoje kompetencje militarne, bo wywołują zmiany jakościowe po stronie państw demokratycznych.

Czytaj też

Musimy zauważyć inne kwestie odnoszące się do ostatnich manewrów ChAL-W, które obecnie nie generują w Polsce aż takich emocji medialnych. Pierwszym wydarzeniem jest zbliżające się spotkanie ministrów (lub jak w USA sekretarza) obrony ChRL i USA w Singapurze. To ono będzie o wiele ważniejsze niż skala manewrów chińskich wokół Tajwanu, gdyż mamy do czynienia z wyjątkowymi dyskusjami w wymiarze rozmów na żywo i osobiście na tym szczeblu w przeciągu ostatnich osiemnastu miesięcy. Zauważmy też drugi aspekt, który wskazuje na potrzebę ostrożniejszego podejścia do obecnej rzeczywistości. W tym przypadku są to dwie kolejne wizyty amerykańskich deputowanych na terytorium Tajwanu od inauguracji prezydentury Lai Ching‑te. Twarzą pierwszej z nich jest oczywiście Michael McCaul (przewodniczący kluczowej komisji spraw zagranicznych, tj. House Foreign Affairs Committee). Deputowany mocno podkreślił wymóg zwiększenia tajwańskich wydatków na obronność. Druga wizyta to już deputowani Tammy Duckworth, Dan Sullivan, Chris Coonsa i Laphonza Butler.

Jednego możemy być pewni – gdyby USA uznały, że manewry będą zagrożeniem dla bezpieczeństwa regionu, nikt nie ryzykowałby otwarcie wysyłania drogą powietrzną w epicentrum zagrożenia militarnego amerykańskich deputowanych. Na koniec zauważmy, że najbardziej zainteresowani, a więc sami Tajwańczycy, rozpoczęli prace nad kontrowersyjnymi zmianami systemu władz na korzyść parlamentu. Niezależnie od ich oceny (społeczeństwo jest podzielone, a wiele nici w tym wątku prowadzi do ChRL), należy przyjąć hipotezę, że w przypadku realnego zagrożenia militarnego taki proces raczej nie zostałby zainicjowany.

Zachować spokój, czyli pierwsza linia obrony

Po raz kolejny musimy przyjąć ważną lekcję przestrzegającą przed budowaniem emocjonalnych, radykalnych diagnoz rzeczywistości. Szczerze trzeba zaznaczyć, że mówimy zarówno o tych, które przeceniają możliwości ChAL-W, ale i tych, którzy nie doceniają ChRL oraz potencjalnego zgrożenia wojennego. Przykładowo, w ostatnich dniach autor niniejszego opracowania spotkał się z wypowiedziami sugerującymi, że władze w Pekinie w ciągu kilku dosłownie godzin mogą wykonać wielką operację połączoną wymierzoną w Tajwan, uzyskując pełne zaskoczenie. Jednocześnie na ważnej światowej konferencji w Polsce jeden z zachodnich geopolityków wręcz wyśmiewał się z rozwoju chińskiej technologii budowy lotniskowców. Trzeba uciekać przed skrajnościami, szczególnie jeśli analizy mają obejmować wysoce dynamiczną rzeczywistość wojskowo-polityczną, w dodatku osadzoną w konkretnych realiach społeczno-politycznych.

Czytaj też

Autor niniejszego opracowania skłania się do uznania, że o wiele bardziej niebezpieczne mogą okazać się w tym roku wydarzenia na styku linii rozgraniczenia morskiego między ChRL i Filipinami. Szerzej o tym można przeczytać w dwóch opracowaniach na łamach Defence24, tj. „Filipińsko-chiński punkt kryzysowy ostrzeżeniem dla całego świata” oraz „Filipiny 2024, czyli potencjalny klucz do bezpieczeństwa regionu”.

Reklama

Komentarze (6)

  1. sprawiedliwy

    Oba rzady - I Kominating i Komunisci - zwalczali legalny rzad Cesarski. Dzis oba ulegly zmianiom. Np komunisci uznaja juz Budde, Konfcjusza i "panstwy kapitalizm" - a partia komunstczna przpomina urzednikow cesarskich. W Tajwanie zwyciezyl przeciwnik pojednania z Chinami - ale tylko dzieki orydnacji - glosowalo na niego 34% tylko. Wiekszosc 66 % sokeczestwa jest za dogadaniem sie Chinami.

    1. Nawigator

      Nawigator Polecam zapoznać się z historią tego regionu. Ten tzw. "legalny" rząd cesarski ciągnął Chiny na dno. Powszechna korupcja na najwyższych szczeblach nieudolność i niekompetencja urzędników. Dwie przegrane wojny; z Francją o Wietnam i Japonią o Koreę. Utrata części terytorium. Cały naród miał dosyć cesarza i jego kamaryli. Obalenie cesarza i jego rządów było w tej sytuacji jak najbardziej legalne.

  2. user_1050711

    Nie żadana "lekcja spokoju", a Chiny są jeszcze po prostu niegotowe do akcji. A zareagować jakoś na wynik wyborów wypada. Więce reagują. Poza tym - na wypadek, gdyby Tajwan nie ugiął się - Chińczycy z kontynentu przyzwyczajają obrońców do niereagowania na chińskie lotnictwo i marynarkę, podchodzące blisko, coraz bliżej, w końcu bardzo blisko. A trudno jest narysować im czerwoną linię. A trzeba będzie rysować. Albo dogadać się.

  3. Rusmongol

    Nie sądzę żeby wersja alternatywnej rzeczywistości, że obecny prezydent chce wojny a dwóch pozostałych chce oddać Tajwan w ręce Chin (d9gafac się) była prawdziwa. Obecny prezydent też chce się dogadać. Ale d9gafac się nie znaczy oddać władze Chinom, nawet myślę że pozostali dwaj kandydaci też niekoniecznie rozumia dogadac się za zwasalizowanie Chinom. Ale taka wersja obowiązuje w propagandzie. Tak jak że Rosja chce się dogadać a UA nie. Rosja z chęcią się dogada jak dostanie wszystko a Ukraina nic. To takie dogadywanie się 🤣

  4. KD

    I taka jest różnica między USA a Chinami. USA prowadzą operacje na całym świecie, wygrały zimną wojnę, doprowadziły do upadku ZSRR, RWPG, Układu Warszawskiego., przejścia demoludów do NATO, upadku reżimów w Iraku i Libii. A Chiny od 80 lat nie mogą pokonać małego Tajwanu, choć mają go pod bokiem, a nie po drugiej stronie planety.

  5. farfozel

    My musimy sobie zdać sprawę z jednej rzeczy . Chiny absolutnie nie są taką potęgą militarną jak się wszystkim wydaje . To taka sama silna armia jak armia Rosji. Nie mają żadnych szans z USA .

  6. Ależ

    Republika Chińska (obecnie na Tajwanie) istnieje nieprzerwanie od 1911 roku a rząd Komunistycznej Partii Chin na kontynencie ledwo od 1949 więc nie wiem kto tam jest bardziej legalny od kogo?

Reklama