Reklama

Geopolityka

Światowa wojna na Morzu Śródziemnym [OPINIA]

Turecka fregata typu Gabya (zmodernizowany typ O.H. Perry)Fot. US Navy/ Mass Communication Specialist 3rd Class Jessica L. Dowell
Turecka fregata typu Gabya (zmodernizowany typ O.H. Perry)Fot. US Navy/ Mass Communication Specialist 3rd Class Jessica L. Dowell

Turecka aktywność we wschodniej części Morza Śródziemnego oraz w Libii doprowadziła do eskalacji napięć między tym krajem a Francją, Grecją, Cyprem i Egiptem. Otwarcie mówi się nawet o możliwości wybuchu wojny. Przyczyną konfliktu jest spór o złoża gazu oraz dominację w Afryce Płn. W tle widać też aktywność Rosji, dla której, podobnie jak dla Turcji, projekt EastMed stanowi zagrożenie. Jest ona również zainteresowana konfliktem wewnątrz NATO. Eskalacji sprzyja też nieskuteczność Unii Europejskiej oraz względna bierność USA.

W konflikt wschodnio-śródziemnomorsko-libijski już w tej chwili bezpośrednio lub pośrednio zaangażowanych jest kilkanaście państw z czterech kontynentów więc poniekąd jest to konflikt o charakterze światowym. W centrum tkwi problem energetycznej rywalizacji związanej z eksploatacją sąsiadujących ze sobą cypryjskich, izraelskich i egipskich złóż gazu, do których pretensje zgłasza Turcja. W eksplorację zaangażowane są natomiast amerykańskie, włoskie i francuskie firmy co determinuje interes tych państw. Ponadto popierany przez UE projekt gazociągu EastMedu, który ma pompować gaz z tych złóż do Europy przez Grecję, a także Włochy, stanowi konkurencję dla turecko-rosyjskich interesów związanych z TurkStream.

Drugim elementem układanki jest aktywność turecka w Libii, gdzie Ankara wraz z Katarem wspiera oparty na dżihadystycznych milicjach oraz Bractwie Muzułmańskim rząd w Trypolisie (GNA). Stanowi to zagrożenie dla interesów co najmniej 3 państw tj. Egiptu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Francji. Dwa pierwsze postrzegają Bractwo Muzułmańskie za swojego wroga nr 1, natomiast dla Francji turecka aktywność w północnej Afryce stanowi zagrożenie dla jej interesów w Sahelu obejmujących m.in. kopalnie uranu w sąsiadującym z Libią Nigrze. Do tego dochodzą sprzeczne ze sobą umowy o rozgraniczeniu Wyłącznych Stref Ekonomicznych (EEZ) zawierane odpowiednio przez Grecję i Turcję z konkurencyjnymi ośrodkami władzy w Tobruku i Trypolisie. Obraz uzupełniony jest przez niespójną politykę Włoch, które z racji rywalizacji z Francją wspierają Trypolis ale jednocześnie popierają Grecję i Cypr w sprawie EEZ i EastMed. Wyrafinowaną grę prowadzi natomiast Rosja walcząca o własne wpływy w Afryce Płn., dobijająca targów z Turcją obejmujących szerszy teatr działań, zainteresowana konfliktem wewnątrz NATO i storpedowaniem projektu EastMed. Wobec indolencji UE oraz NATO i absencji USA może ona również przyjąć rolę mediatora i zamrażacza konfliktu.

Spór o cypryjskie złoża gazu trwa już kilka lat, ale eskalacja nastąpiła w 2019 r. gdy Turcja zaczęła wysyłać swoje statki wiertnicze na wody terytorialne Cypru. Unia Europejska odpowiedziała wówczas groźbą sankcji, ale póki co okazała się w tym zakresie papierowym tygrysem. W lutym 2020 r. objęto sankcjami raptem dwie osoby fizyczne. Turcja nie tylko nie ograniczyła swoich działań naruszających suwerenność dwóch państw członkowskich UE ale je zintensyfikowała. Nowy rozdział eskalacji zaczął się bowiem 28 listopada 2019 r. gdy Turcja podpisała z libijskim rządem trypolitańskim (GNA) umowę o rozgraniczeniu EEZ, której towarzyszyły również zapisy o militarnym wsparciu Trypolisu przez Turcję. Umowa ta została uznana za nielegalną zarówno przez konkurencyjny ośrodek władzy w Libii tj. wybrany w 2014 r. parlament (HoR) z siedzibą w Tobruku (który zgodnie z porozumieniem tworzącym GNA powinien ratyfikować każdą umowę międzynarodową) oraz Grecję, Cypr, Unię Europejską i w zasadzie większość społeczności międzynarodowej. Umowa ta skutkowała również podjęciem przez Grecję aktywności dyplomatycznej w celu podpisania alternatywnych umów o EEZ z państwami basenu Morza Śródziemnego zgodnie z zapisami Konwencji Narodów Zjednoczonych o Prawie Morza (UNCLOS).

Stronami UNCLOS jest obecnie 168 państw, w tym wszystkie państwa europejskie. W basenie Morza Śródziemnego konwencji tej nie podpisały jednak Turcja, Syria i Izrael. Konwencja ustanawia m.in. prawo wyznaczania EEZ do 200 mil morskich uwzględniając w tym linie brzegową wysp. Tę, powszechnie przyjętą, zasadę kwestionuje Turcja i jej umowa z Trypolisem ignoruje istnienie Cypru oraz Krety.

W konsekwencji porozumienia między Ankarą a Trypolisem Turcja zintensyfikowała swoje działania w Libii, wspierając kontrofensywę GNA przeciwko wspierającemu HoR gen. Chalifie Haftarowi i jego Libijskiej Armii Narodowej (LNA). W czerwcu siły LNA zostały wyparte z pozycji pod Trypolisem, a front przesunął się pod linię Syrta-Dżofra. Dalszy marsz póki co został powstrzymany przez groźbę interwencji militarnej Egiptu. Niewiele wskazuje jednak na to by Turcja rezygnowała z dalszej ekspansji. Jednocześnie Ankara zintensyfikowała swoje działania we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Chodzi przede wszystkim o przyznanie na początku czerwca przez Turcję licencji państwowej tureckiej firmie TPAO na odwierty w 24 miejscach w okolicach Cypru. Mapa przedstawiona później przez tureckie władze pokazała, że rejon planowanych wierceń dosłownie okrąża Cypr.

Grecja odpowiedziała na to zintensyfikowaniem działań dyplomatycznych. Jeszcze w maju szefowie dyplomacji Egiptu, Grecji, Cypru, Francji oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich potępili układ Turcji z GNA, nielegalne działania tego kraju na Morzu Śródziemnym oraz tureckie zaangażowanie militarne w Libii, które uznali za zagrożenie dla stabilności Afryki Płn. i Europy. W spotkaniu nie uczestniczył natomiast Izrael, choć jest on również stroną żywotnie zainteresowaną projektem EastMedu, gdyż położone obok złóż cypryjskich izraelskie pole gazowe Lewiatan byłoby objęte tym planem. Izrael jednak nie chce się obecnie bezpośrednio angażować w konflikt na Morzu Śródziemnym i choć jego relacje z Turcją są fatalne to od lat to nie chce wstępować na ścieżkę bezpośredniej konfrontacji. Ponadto dla Izraela obecnie kluczową kwestią jest aneksja 30 % Zachodniego Brzegu i łączy rozmowy na temat wsparcia działań takich krajów jak Grecja ze sprawą akceptacji aneksji przez Europę czy kraje arabskie. Widać to było po tematach rozmów w czasie wizyty greckiego premiera Kyriakosa Mitsotakisa w Izraelu w połowie czerwca, które zresztą nie przyniosły póki co żadnych widocznych konkretów. Tak samo jak mająca tydzień później wizyta szefa cypryjskiej dyplomacji w Izraelu.

Projekt EastMedu, czyli gazociągu pompującego gaz ze złóż cypryjskich i izraelskich, a potencjalnie również egipskich, do Grecji i dalej do południowej Europy powstał w 2013 r. i zyskał wsparcie Unii Europejskiej. W styczniu 2020 r. plan ten został skonkretyzowany w umowie podpisanej w Atenach przez Grecję, Cypr i Izrael. Gazociąg ma mieć długość 1900 km i wydajność 10 mld metrów sześciennych gazu (z możliwością zwiększenia do 20 mld) rocznie, a jego koszt to 7 mld USD. Powstać ma do 2025 r. Równocześnie Grecja uzgodniła z Włochami budowę przedłużenia EastMedu do Włoch.

EastMed jest oczywiście zagrożeniem dla wspólnych turecko-rosyjskich planów związanych z TurkStreamem, którym Gazprom chce dostarczać gaz nie tylko do Turcji ale również przez jego kolejne odnogi do Bułgarii, Serbii, Węgier, Grecji, Macedonii Płn. i Włoch. Dlatego Rosja prowadzi bardzo wyrafinowaną grę wobec całego tego konfliktu i pozory przykrywają w niej często rzeczywiste rosyjskie intencje. Oficjalnie Rosja jako strona UNCLOS popiera cypryjsko-greckie podejście do rozgraniczania EEZ. Ponadto rosyjscy najemnicy walczą po stronie LNA w wojnie domowej w Libii. Ale Rosja z całą pewnością nigdy nie była zainteresowana tym by Haftar wkroczył do Trypolisu i Turcja została całkowicie wyparta z Libii. Rosjanie planowali natomiast odizolować Haftara od pozostałych sojuszników tak by był ściśle zależny od niej i następnie wpleść go w system swoich targów z Turcją obejmujących nie tylko Libię ale również Syrię i inne kwestie. To się jednak nie udało gdyż w styczniu Haftar odmówił podpisania układu opracowanego przez Putina i Erdogana. Ponadto zablokował wydobycie ropy i gazu co uderzało w interesy Gazpromu. Wtedy Rosjanie uznali, że nie jest właściwym człowiekiem, na którego należy stawiać. „Wagnerowcy” zostali wycofani z frontu pod Trypolisem co ułatwiło kontrofensywę GNA i Turcji. Rosjanie oczywiście nie mają zamiaru w ogóle odpuszczać sobie Libii ale w rosyjskich analizach coraz częściej mówi się o tym, że wspierając dalej Tobruk należy postawić na kogoś innego. Rosjanie zaczynają również coraz bardziej otwarcie promować scenariusz faktycznego podziału Libii.

Można zatem się spodziewać, że jeśli Rosji i Turcji uda się zmarginalizować innych graczy zainteresowanych tym konfliktem to dojdzie do podziału wpływów i kontroli surowców między te dwa państwa i oba będą mieć tam swoje bazy wojskowe. To pozwoli na storpedowanie projektu Eastmedu, kontrolowanie napływu afrykańskich migrantów do Europy oraz prowadzenie kolejnych targów w związku z ekspansją w głąb Afryki. To wszystko jest w ich obopólnym interesie mimo rywalizacji. Nawet ekspansja turecka w Afryce może być korzystna dla Rosjan, gdyż może skłonić państwa broniące tam swoich interesów, przede wszystkim Francję, do szukania porozumienia z Moskwą.

W projekt eksploatacji złóż cypryjskich zaangażowane są francuski Total, włoskie Eni i amerykański Exxon co również determinuje udział Francji, Włoch i USA w tym konflikcie choć w każdym przypadku w różnym stopniu. Najbardziej zaangażowana w konfrontację z Turcją jest Francja, której prezydent Emanuel Macron otwarcie oskarża Turcję o to, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa na Morzu Śródziemnym i w Afryce Płn., a także że jej aktywność stanowi dowód na to co Macron określił kilka miesięcy temu „śmiercią mózgową NATO’. Oczywiście konflikt interesów między Francją a Turcją nie sprowadza się tylko do problemu EastMedu, czy nawet również francuskich interesów we wschodniej Libii ale obejmuje szereg innych aspektów, w tym problem z coraz bardziej agresywną polityką Turcji w Afryce. Zważywszy, że w sąsiadującym z Libią Nigrze znajdują się zasilające francuski program atomowy kopalnie uranu to jest to dla Francji kwestia strategiczna.

10 czerwca doszło do konfrontacji u wybrzeży Libii między francuską fregatą Courbet a tureckimi okrętami wojennymi, które trzykrotnie dokonały namierzania laserowego oznaczającego gotowość do ataku, w związku z próbą inspekcji jaką Francuzi chcieli dokonać na tureckim statku przemycającym broń do Libii mimo ONZ-owskiego embarga. Po tym incydencie Francja wobec braku reakcji NATO oświadczyła, że wycofuje się z NATO-wskiej operacji na Morzu Śródziemnym.

Słowa Macrona o „śmierci mózgowej” NATO były powszechnie krytykowane ale w obliczu bezsilności Sojuszu wobec tureckich prowokacji niestety nie są one całkiem bezzasadne. Ponadto sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg kilkukrotnie deklarował wsparcie dla tureckich działań w Libii jako rzekomo powstrzymujących rosyjską ekspansję w tym rejonie. Niestety takie podejście tylko pogłębia podział w NATO i powoduje że kraje takie jak Francja czy Grecja próbują na własną rękę dogadać się z Rosją jako jedynym podmiotem mogącym wpłynąć na Turcję. Dla Kremla jest to natomiast idealna sytuacja, rozdźwięk w NATO sam w sobie jest dla niej pożądany, zwłaszcza, że nie można wykluczyć, iż skończy się on wojną. Natomiast wejście w rolę mediatora daje jej pełną możliwość zabezpieczenia własnych interesów.

O możliwości przekształcenia się tego konfliktu w wojnę wprost na początku czerwca powiedział grecki minister obrony Nikos Panagiotopulos, deklarując, że Grecja nie dopuści do naruszenia jej suwerennych praw do EEZ. Warto dodać, że Turcja od dawna narusza przestrzeń powietrzną Grecji na masową skalę. Tylko w 2019 r. takich incydentów było łącznie ok. 5 tys. W tym roku zdarzało się, że dziennie liczba ta osiągała nawet 90.

Póki co Francja ogranicza się jednak tylko do gniewnych deklaracji, a Grecja do intensywnej kampanii dyplomatycznej. W czerwcu Grecja podpisała dwie umowy o rozgraniczeniu EEZ – z Włochami i HoR w oparciu o UNCLOS. W tym pierwszym wypadku pokazuje to pewnego rodzaju miotanie się Rzymu, który z jednej strony wspiera (choć niezbyt energicznie) Trypolis (m.in. w związku z rywalizacją z Francją o złoża w Libii) a z drugiej strony współpracuje z Grecją w projekcie EastMedu, który jest ściśle związany z sytuacją w Libii.

Turcja prowadzi natomiast politykę faktów dokonanych nie zwracając uwagi na prawo międzynarodowe i póki co jest w tym zakresie dość skuteczna. Jest to m.in. skutek braku jedności Unii Europejskiej, którego wyrazem była odbywająca się na początku roku konferencja w Berlinie w sprawie Libii, na którą Niemcy nie zaprosiły ani Grecji ani Cypru. Tymczasem Rosja oświadczyła niedawno, że Grecja ma prawo uczestniczyć w negocjacjach nt. Libii, gdyż dotyczą one też jej interesów. Podobnie jak w przypadku wsparcia dla Haftara w Libii również i w tym wypadku celem Rosji nie jest opowiedzenie się po stronie Grecji w sporze z Turcją ale ustawienie się w roli mediatora lub wykorzystanie tej kwestii jako kolejnej karty przetargowej w targach z Turcją o podziały wpływów. 1 lipca Francja zapowiedziała, że będzie starać się o nałożenie dotkliwych sankcji na Turcję. Będzie to kolejny test ze skuteczności i solidarności UE.

Jeśli Europa ten test obleje to zwiększy się prawdopodobieństwo konfliktu zbrojnego na Morzu Śródziemnym z Francją, Grecją i Egiptem po jednej stronie i Turcją po drugiej. Przeciwnikom ekspansji tureckiej nie pozostanie bowiem zbyt wiele opcji. Taki scenariusz będzie tym bardziej korzystny dla Rosji, gdyż może ona dostarczać uzbrojenie obu stronom. Turcja już zakupiła system S-400 od Rosji, co zresztą również samo w sobie jest naruszeniem spójności NATO. Egipt natomiast, który w 2015 r. zawarł z Rosją kontrakt zbrojeniowy wart 3,5 mld USD obecnie planuje zakupić od niej system przybrzeżnej obrony rakietowej K-300P Bastion-P. Rola Egiptu w tym konflikcie jest zresztą kluczowa i może on też liczyć na wsparcie ze strony Ligi Arabskiej tyle, że będzie ono miało raczej tylko charakter polityczny i ewentualnie materialny. Egipt niedawno podpisał też umowę zbrojeniową z Włochami wartą 10 mln euro i obejmującą dostawę m.in. sześciu fregat, w tym dwóch fregat rakietowych FREMM klasy Bergamini. Kontrakt ten pokazuje po raz kolejny, że Włochy nie są zbytnio przywiązane do wsparcia strony turecko-trypolitańskiej w tym konflikcie. Tyle że wsparcie dla Egiptu wywołuje protesty zarówno we Włoszech jak i w Europie oraz USA ze względu na zarzuty łamania praw człowieka przez władze tego kraju. Jeśli będą one skuteczne to Egiptowi zostanie tylko Rosja. Rola Egiptu jest przy tym kluczowa gdyż już obecnie według rankingu Global Firepower jego flota wojenna klasyfikowana jest na 7 miejscu na świecie, a turecka dopiero na 20-tym.

Kolejnym problemem jest względna bierność USA w tym teatrze działań i to mimo, że w styczniu Kongres przyjął ustawę o wsparciu przez USA projektu EastMed, amerykańskim udziale w eksploracji złóż cypryjskich i izraelskich oraz zniesieniu obowiązującego od 1987 r. embarga na sprzedaż broni do Cypru. Był to efekt wspólnego lobbingu Exxonu oraz środowisk proizraelskich i progreckich. Tyle, że wiele wskazuje na uległość Trumpa wobec perswazji Erdogana, a nawet na swego rodzaju turkofilstwo (wnioski te potwierdza też niedawno wydana książka Boltona).

Podsumowując, cele Rosji i Turcji w tym konflikcie są tylko pozornie sprzeczne. Dla obu krajów EastMed stanowi zagrożenie, oba są też zainteresowane destabilizowaniem sytuacji wewnętrznej w Europie poprzez stymulowanie napływu migrantów z Afryki do Europy. W tym celu muszą wyeliminować konkurentów, podzielić się kontrolą nad Libią, która obu tym państwom pozwoli na założenie na jej wybrzeżu swoich baz wojskowych (Turcja planuje ją w Misracie). Warto przy tym przypomnieć, że Rosja ma już jedną bazę śródziemnomorską (w Syrii). Natomiast Turcja, jak dotąd nieskutecznie stara się założyć bazę w Tunezji, co pozwoliłoby przynajmniej częściowo zniwelować przewagę logistyczną Egiptu w przypadku bezpośredniej konfrontacji turecko-egipskiej w Libii. Ponieważ w Tunezji również współrządzi Bractwo Muzułmańskie, a w 2017 r. oba kraje podpisały umowę o współpracy militarnej,  więc Erdogan, który odwiedził Tunis w połowie czerwca, liczył na to, że wciągnie to państwo w konflikt libijski. Spotkało się to jednak z silnym oporem znacznej części parlamentu oraz prezydenta Kaisa Saieda, a dwa tygodnie później w Tunisie zawitał szef greckiej dyplomacji oferując wsparcie w relacjach Tunezja – Unia Europejska.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (38)

  1. gegroza

    Niestety 100 na 100 racji.

  2. Po co z dna

    Przecież metan, wodór można robić samemu z powietrza, wody z energią Słońca

    1. Ja jem kapustę i groch! A energię biorę z kanapek z pasztetem.

  3. Milutki

    Najważniejsze sprawy. Działania Turcji w Afryce są coraz bardziej pokojowe a nie agresywne jak pisze autor. To dzięki pomocy Turcji Somalia przestała być państwem upadłym, odbudowuje swoją państwowość i gospodarkę. W Libii Turcja wsparła obronę Trypolisu , obecnie pomaga w akcji rozminowywania obszarow cywilnych zaminowanych przez Wagnerowców. Agresywne są natomiast Francja i Rosja, kraje te wspierają Haftara ktory ogłosił sie dyktatorem, dostarczają mu broni, najemników, danych wywiadowczych, kłamią jednocześnie że tego nie robią. Uran z Nigru produkuje jedną trzecią elektryczności w Francji, jednocześnie 90% Nigryjczyków nie ma dostępu do energii elektrycznej , to pokazuje jak Francja eksploatuje Afrykę , Turcja robi dobrą robotę przeszkadzając w tym. GNA w Libii nie stanowi zagrożenia dla Egiptu i ZEA ale stanowi zagrożenie dla Sisiego i rodziny panującej w ZEA , bo GNA chce demokracji w Libii a Sisi i Muhammad bin Zajed boją się że ich narody też zechcą demokracji i obalą swoich dyktatorów, dlatego Sisi i emir ZEA chcą u władzy w Libii dyktatora Haftara. Turcja chociaż ma długą linię brzegową na Morzu Śródziemnym to jest niesłusznie prawa do tego morza pozbawiona, otoczona jest tak greckimi wyspami że każdy ruch Turcji odbierany jest jako naruszenie greckiej przestrzeni. Grecja zgłaszając pretensje pokazuje że jest konfliktowa i nie chce rozwiązywać sporów pokojowo. Turcy cypryjscy chociaz są prawowitym mieszkańcami Cypru to pozbawieni są dostępu do służ naturalnych swojej wyspy, Turcja słusznie walczy z tą niesprawiedliwością. Francja i ZEA nie znajdują się na wschodzie Morza Śródziemnego, wypowiadają się na temat tego morza na potrzeby swoich gierek politycznych a nie żeby rozwiązywać panujące tam problemy

    1. Orthodox

      Milutki Fanklub Turecki.

    2. Milutki

      Nie, ja nie tworzę fanklubu, ja piszac prawdę tworzę przeciwwagę dla antyfanklubu który tworzą niektórzy tu piszący

    3. Fak sejk

      To pisz "całą" prawdę;))) zaangażowanie w Libii to taka swojska pomoc, czy chodzi o złoża gazu? Idlib, jak ci pisałem został wcielony administracyjnie, a ty ciągle piszesz o pomocy dla Syryjczyków, którzy tymi Syryjczykami za parę lat już nie będą... Rozumiem, że tworzysz przeciwwagę, ale swoim brakiem obiektywności tylko się ośmieszasz.

  4. Yugol

    Zachód i tak upada bez wewnętrznej wojenki przez swą obłudę i pychę.Całe tę NATO trzyma tylko kasa wuja Sama oraz biznes.

    1. Za to Rosja ma siłę oraz nie leczoną anginę...

  5. easyrider

    Wszystkie te misterne kombinacje Francji nie są warte funta kłaków. Francja jest słaba, Francja ma pełzającą wojnę domową na swoim terytorium. Francja, jako część Zachodu, myśli, że da się być otwartym, kosmopolitycznym organizmem, z rozpasanymi pseudoswobodami obywatelskimi z jednej strony a z drugiej udawać twardego gracza na arenie międzynarodowej. Jeżeli Zachód chce wrócić do gry, to musi odrzucić hipokryzję, spacyfikować swoje społeczeństwa i uzmysłowić im, że czas bezstresowych dzieci zostanie zakończony, usunąć nieasymilującą się ludność napływową a potem rozpocząć wojnę z islamem. Nam są tak samo potrzebne ich surowce jak im nasze. Kwestią pozostaje, kto komu je zabierze.

    1. Observer

      Popieram

    2. gaba

      Nie, tu chodzi raczej o to, że europejskie kraje tkwią w sieci wielu powiązań i interesów, często sprzecznych ze sobą nawzajem. Jedziemy na dwóch koniach i nam się rozjeżdzają powoli. Europie brakuje wspólnego celu, który mogłyby realizować kraje i społeczeństwa. Dlatego będzie coraz gorzej.

    3. Milutki

      To co piszesz uczyni Francję małym zasciankowym krajem który jeżeli zdecyduje się kogokolwiek napaść sam z czasem zostanie napadniety przez inny silniejszy kraj kierujący się taką samą moralnością. Wojnę domową to ostatnio wywołały żółte kamizelki czyli rodowici Francuzi a nie ludność napływowa.

  6. dim

    "stanowiska Grecji i Turcji prowadzą z matematyczną dokładnością do gorącego epizodu, a w następstwie eskalacji do starcia [wojennego] między Grecją i Turcją. Jednocześnie trwa wysiłek U.E. uspokojenia tej sytuacji metodami dyplomatycznymi." - sprzed kilku dni, w tv, generał brygady w spoczynku, Andreas Pentaras. Mundurowi w służbie czynnej, prócz naczelnego, w Grecji nie mają prawa wypowiedzi publicznej. Poza tym zauważyłem, że takie wypowiedzi osób z rezerwy po prostu wyprzedzają podobne wypowiedzi sztabu generalnego. Tak było w br. z ostrzeżeniem poprzedniego naczelnego dowódcy, że w razie wojny możemy militarnie liczyć tylko na siebie. A dopiero w jakiś czas potem to samo powtórzył aktualny dowódca sił zbrojnych.

    1. Kopara

      Żadnej eskalacji nie będzie Greków na to PO PROSTU nie stać DZIURAWY budżet Moze prywatny grecki inwestor dorzuci to co wydrenowal z Grecji?

    2. dim

      Może i dorzuci i w Grecji nie byłby to żaden precedens. A zeszłoroczny bilans wydatków rządu, podliczony po wykonaniu, na plusie miał 3,7% PKB. W tym roku jest oczywiście wirus.

    3. gaba

      zdaje się, że nikt nie pomoże Grecji militarnie, więc, rzeczywiście ich nie stać.

  7. Ja

    I dlatego potrzebny jest na świecie żandarm taki jak USA który wszystkich pogodzi oczywiście mając w tym interes bo jak świat światem za darmo nic nie ma.

    1. euros

      Jak by powiedział Nietzsche - mentalność niewolnika ;)

  8. tutl

    Nie jestem prawnikiem, ale z tego co wiem, to z punktu widzenia prawa międzynarodowego (czyli ONZ): 1.) Legalnym rządem Syrii jest rząd Asada, jest uznawany przez ONZ - zatem Turcja jest tam NIELEGALNIE. 2.) Legalnym rządem Libii jest GNA, jest uznawany przez ONZ - zatem Turcja jest tam LEGALNIE.Przy czym w Libii jest też, konkurencyjny względem GNA, parlament w Tobruku HoR. Według powyższego artykułu decyzje GNA ma ratyfikować ten parlament. Zatem nie wiem jak jest do końca z tą legalnością w Libii. 3.) Turcja nie podpisała międzynarodowego prawa o rozgraniczaniu EEZ - zatem jej następujące działanie: "(...) Turcja podpisała z libijskim rządem trypolitańskim (GNA) umowę o rozgraniczeniu EEZ (...)" nie ma oparcia w prawie międzynarodowym. Jak rozumiem jeszcze możliwe by było podpisanie umowy wielostronnej - za porozumieniem wszystkich zainteresowanych w tym rejonie Morza Śródziemnego, ale wszyscy zainteresowani się nie dogadają, bo mają sprzeczne interesy. Zatem umowa Turcji z GNA bazuje nie na prawie międzynarodowym, a na sile tych państw względem innych. To tak jakby w kraju, gdzie administracja rządowa jest słaba, a dominują mafie, jakiś gość dostał od urzędu zgodę na wytyczenie ogrodu, a tymczasem dwaj mafiozi podzielili się fragmentem jego ogrodu, bez zgody urzędu - tylko na podstawie tego, że czują się wystarczająco silni żeby zlekceważyć decyzje urzędu. Opisane jest to w treści powyższego artykułu, a w szczególności we fragmencie - proszę zwrócić uwagę, że wspomniane prawo międzynarodowe przy wyznaczaniu EEZ uwzględnia zamieszkałe wyspy (takie jak Cypr i Kreta): "(...) Stronami UNCLOS jest obecnie 168 państw, w tym wszystkie państwa europejskie. W basenie Morza Śródziemnego konwencji tej nie podpisały jednak Turcja, Syria i Izrael. Konwencja ustanawia m.in. prawo wyznaczania EEZ do 200 mil morskich uwzględniając w tym linie brzegową wysp. Tę, powszechnie przyjętą, zasadę kwestionuje Turcja i jej umowa z Trypolisem ignoruje istnienie Cypru oraz Krety. Umowa ta została uznana za nielegalną zarówno przez konkurencyjny ośrodek władzy w Libii tj. wybrany w 2014 r. parlament (HoR) z siedzibą w Tobruku (który zgodnie z porozumieniem tworzącym GNA powinien ratyfikować każdą umowę międzynarodową) oraz Grecję, Cypr, Unię Europejską i w zasadzie większość społeczności międzynarodowej. Umowa ta skutkowała również podjęciem przez Grecję aktywności dyplomatycznej w celu podpisania alternatywnych umów o EEZ z państwami basenu Morza Śródziemnego zgodnie z zapisami Konwencji Narodów Zjednoczonych o Prawie Morza (UNCLOS). (...)"

    1. Observer

      O stary dobry wpis!

  9. Filipidos

    Chytry Grek to teraz MOŻE sobie pogadać Bo Unia NIE da KASY na gaz z morza Jeszcze wiszą 600mld euro

    1. dim

      Gdybyś miał jakiekolwiek, ale to jakiekolwiek pojęcie o temacie, wiedziałbyś że inwestują weń kapitały prywatne. Gdy Unia to jest głównie od dofinansowania studiów wykonalności, prac projektowych itp. I tak np. gazoport grecki, ten obecnie budowany (czyli drugi) też będzie własnością głównie prywatną i to Greka dysponującego największą na świecie flotą gazowców. Czyli oczywiście także układami w krajach wydobywców. Drobne potrzebne na taką budowę, to dla nich drugorzędny szczegół. Sprawa pierwszorzędna to opłacalność. Z kolei w East Med zamierzają inwestować kapitały izraelskie i włoskie. Grecy tylko w swój odcinek i zapewne też będą to głównie kapitały prywatne. Samych tylko greckich kapitałów prywatnych, wytransferowanych po wprowadzeniu waluty euro (czyli także po hiperinflacji w GR tym wywołanej) było na ok. 700 mld Euro. Gdy na gazociąg East Med i sprawy towarzyszące potrzebny będzie rząd 12 mld... - pierwsza faza, pierwsza nitka. A następne już znacznie taniej. Poza tym Grecja nie "wisi" Unii żadnych 600 mld Euro, zmień swoje źródła dezinformacji na mniej absurdalnie głupie.

    2. Baranek

      Zgadza się ,700 ,mld euro tyle chytry Grek WYDRENOWAL Z GRECJI I UNII FACHURY

    3. dim

      Jakoś nie przypominam sobie, by Unia Europejska zainwestowała miliardy w grecką flotę handlową ? Największą na świecie - licząc wartość statków - pływających pod grecką banderą i z największym procentem udziału armatorów greckiej narodowości w tanich banderach ? Ale że fachury, to zgoda. Niektóre dziś znane rodziny armatorskie przodują w żegludze od dość dawna. Takie np. nowe centrum kulturalne im Stavrosa Niarchosa w Atenach... - super placówka, mieszcząca piękny park, ze sztucznym jeziorem, bibliotekę narodową, operę narodową... - a sprawdź kto był dowódcą floty Aleksandra Macedońskiego, na Śródziemnym, w momencie pokonywania floty perskiej, tam koło Cypru ? Pewnie i Alemu Macedońskiemu pomagała Unia Europejska ?

  10. codybancks

    Możliwe !!! A może coś, też napiszecie o Dowództwie Marynarki Wojennej , które na dniach wróciło do Gdyni z Warszawy ?!?!? Kto je przeniósł do Wa-wy i po co, w jakim celu, ?! A akurat sytuacja jest na czasie !!! Podtytuł ,, Kto chciał rozwalić Polskie Wojsko ?!?!?!" To bardzo ciekawy temat !!!

  11. Orthodox

    Z jednej strony dla dobra, czy nawet istnienia NATO, Turcja powinna zostać natychmiast wykopana z sojuszu. Z drugiej jej ciągłe członkostwo, to chyba ostatnia bariera powstrzymująca otwarty konflikt. Turcja poza sojuszem, to wojna na drugi dzień. Tylko zdecydowane ultimatum ze strony całego paktu pozwoli wyjaśnić jak Turcy widzą swoje dalsze członkostwo. Warunkiem oczywiście mówienie reszty paktu jednym głosem. Pozycja Turcji, jako filara południowej flanki sojuszu dawno przestała być aktualna.

    1. Milutki

      Turcja jest w radzeniu NATO i w witalnym okresie tego paktu jest aby Turcja pozostała.

    2. Orthodox

      Tylko i wyłącznie z poszanowaniem współsojuszników i ideałów sojuszu, a nie rozbijając pakt od środka.

    3. Milutki

      Pakt rozbijają ci którzy współpracują z agresywnymi polnocnosyryjskimi komunistami atakujacymi jeden z krajów Paktu

  12. Ass

    Rosjanie trafnie oceniają, że NATO praktycznie nie istnieje poza fasadowymi ćwiczeniami i wystarczy delikatny wiaterek od środka żeby definitywnie zakończyć działalność tego tworu.

  13. A.K

    Jest! W końcu po tylu latach ktoś prawidłowo opisał sytuację na bliskim wschodzie. <3 Od razu awansowałbym Pana Witolda na redaktora naczelnego. Do artykułu można by jeszcze dodać cos więcej dużo bardziej znaczącej roli Emiratów i Kataru,( który jest właścicielem największego złoża gazu na świecie) który również na początku chciał puścić gazociąg przez Libię i morze śródziemnomorskie do Europy. Od tego właśnie się zaczęły konflikty w egipcie, syrii i Libii. Można też dodać coś o Chinach, które także biorą udział w ogólnym konflikcie. Pozdrawiam!

    1. Milutki

      Witold Repetowicz pisze artykuły miłe dla uszu wielu czytelników dlatego jest dobrze odbierany, jednak w meritum tematów o których pisze chyba zawsze się myli

    2. Insider

      Za to Milutki pchający tu swoją subiektywną i niczym nie popartą wizję ma zawsze rację, bo zgadza się sam ze sobą.

    3. Milutki

      Moja wizja jeżeli takową przedstawiam opiera się na faktach. Witold Repetowicz natomiast pomija istotne fakty aby przedstawiana rzeczywistość pasowała pod tezę. Teraz pomija że haftarowcy i ich najemnicy pod Trypolisem zostawili miny i masowe groby . Turecka armia rozminowuja teren i broni Libijczyków , Francja , Grecja, Rosja natomiast bronią agresorów. Turcja buduje pokój w basenie Morza Śródziemnego, Turcją jest jedynym krajem któremu zależy na demokracji, pokoju i dobrobycie w Libii, reszcie zależy na egoistycznych interesach.

  14. gliwiczanin

    I to jest słabość Unii Europejskiej. Bezczynność to jej największy grzech. Unia jako zbiór krajów wysoko rozwiniętych i rozwijających się jako jedność w sprawach zagranicznych byłaby silna. Niestety nawet kraje zainteresowane tematem są mało zainteresowane dbaniem o swoje interesy. Z punktu widzenia naszego kraju jak i Unii istotne jest powstanie gazociągu z Cypru do Europy co mogłoby znacznie osłabić rolę Gazpromu i wpływów Rosjan w Europie. Do tego dochodzi fakt, że nasz kraj i reszta Unii powinien popierać integralność terytorialną, którą obecnie Turcja narusza dokonując odwiertów na wodach Cypryjskich i naruszając przestrzeń Grecką zarówno na wodzie jak i w powietrzu. Grecja powinna zestrzelić samolot turecki, a francuska fregata powinna odpowiedzieć namierzaniem na namierzanie, a gdyby zaszła konieczność odpowiedzieć ogniem. Turcja koniec końców i tak by nic nie zrobiła poza groźbami Erdogana. A realne sankcje ekonomiczne przez Unie nałożone na Turcję osłabiłyby kraj do tego stopnia że doszło by do zmiany rządu w Turcji, bo Turcja to nie Rosja. Erdogan czuje się silny tylko dlatego, że Unia w tym MY mu na to pozwoliliśmy bezczynnością, a tak naprawdę to tylko papierowy tygrys. Natomiast Egipt powinien wejść do Libii i pogonić z stamtąd turków i zaprowadzić tam pokój, który może zmniejszyć fale emigracji z Afryki do Europy. Turcja to kolos na glinianych nogach uzależniony nadal od części zamiennych dla lotnictwa z USA. Mająca przestarzałe siły lądowe, których trzon to M60 Patton (około tysiąc szt.), które są gorsze nawet od naszych T-72. Egipt natomiast ma około tysiąca M1 Abrams, które przerzuca na granice z Libią. Turcja prowadzi politykę faktów dokonanych, którą podpatrzyła od Rosji i Chin. Kraje takie jak Francja, Grecja, Egipt powinny w końcu podjąć rękawice i zagrać z Erdoganem w tę grę i powiedzieć sprawdzam, bo Turcja to nie mocarstwo typu Rosji czy Chin, których wszyscy się boją.

    1. spoko

      Turcja sobie moze na wiele pozwolic ze wzgledu na swoje strategiczne polozenie Warto sie zaznajomic z polityka Turcji w czasie 2Wojny Swiatowej

    2. Milutki

      Za sprawą Grecji i Francji jedność polityki międzynarodowej UE się oddala. Francja chce eksploatować Afrykę i za sprawą swojej megalomania tworzyć tam Frankońską strefę cywilizacyjną. Grecja jest awanturnicza względem Turcji, nie idzie na ustępstwa i działa tak jakby chciała aby Turcja przestała istnieć. W interesie Polski i całej UE nie jest wspierać tych awanturników i megalomanów

    3. Orthodox

      Przestań waść tu beczeć. To że mała Grecja broni z całych sił swoich interesów przed imperialnymi zapędami fałszywego sojusznika, to jej psi obowiązek. A co do ustępstw, to sztuka dialogu wymaga ich od obydwu stron.

  15. Wilgotna wara

    Niemcy się to eskalacja nie przejmują bo będą mieć dobry i tani gaz z Rosji ? Tak trzeba sobie politykę i gospodarkę ustawić teraz chyba każdy zrozumie ze USA wywierając nacisk na Niemcy chciały popychać ich do konfliktu a tym samym łapać konkrakty na broń

  16. codybancks

    Turcja za dużo sobie pozwala i chyba będzie musiał, jej dać ktoś po łapach !! Może to zrobić, tylko NATO ! Nie wiadomo jak "głęboko" Turcja jest w NATO , ale konflikt z tak dużym przeciwnikiem , może zrazić wielu członków NATO !! Może być embargo na wszystko !? Rosji to na rękę ! Działania agresywne Turcji , musi ktoś to unormować !

    1. Kiks

      Wstępnie wystarczą sankcje gospodarcze. Turcja bez UE długo nie pociągnie.

    2. Milutki

      Ale czemu NATO, UE, USA miałaby dac po łapach Turcji? Bo pokrzyzowala plany Francji w ustanowieniu podporzadkowanego sobie dyktatora w Libii , bo Turcy będąc najliczniejsxzym narodem nad wschodnim Morzem Śródziemnym i o długiej linii brzegowej pozbawieni są do tego Morza dostępu? Turcji nikt po łapach nie będzie dawał

  17. its over

    Polska to świetne zwycięstwa docenione nawet przez tureckich przeciwników Grecja to np. haniebna ucieczka ze Smyrny. To dlatego turecki sułtan przyjmując posłów pełnomocnych kazał po upadku powstania styczniowego nasłuchiwać odźwiernemu kroków posła z dalekiego Lechistanu a turecki ambasador jako jedyny pozostał w Warszawie w sierpniu 1920 roku i jako jedyny gratulował na miejscu Polakom świetnego zwycięstwa nad bolszewicką Rosją. Grecja nie zbudowała wobec Turcji wizerunku państwa silnego i zdeterminowanego do obrony dlatego jest tak bezlitośnie traktowana. Porównajcie rankingi GFP Turcji i Grecji.

    1. Mark

      Taaa, bo Raszka cisnęła sułtanów a wróg naszego wroga.. Urban legend

    2. tutl

      "(...) W pierwszych dniach sierpnia z Warszawy do Poznania wyjechał personel placówek dyplomatycznych, ewakuowano także ich archiwa. Szefowie misji dyplomatycznych opuścili miasto 14 sierpnia. W Warszawie pozostali jedynie nuncjusz Achilles Ratti (późniejszy papież Pius XI) oraz poseł Włoch[16]. (...)" https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_Warszawska

    3. Milutki

      Grecja to państwo awanturnicze i pretensjonalne. Europa nauczyła się aby greckie zdanie traktować z przymrużeniem oka. Tak było ostatnio w czasie kryzysu strefy euro, okazało się że dla Greków przyczyną problemu nie były własną niegospodarnosc i rozrzutnictwo ale to że Europa dalej nie chce kupować ich obligacji, Grecy chcieli aby ich rozrzutnictwo zostało po staremu, Europa stanowczo odmowila. W innych sprawach tez bedzie odmawiać

  18. KAR

    Witold Repetowicz to analityk z prawdziwego zdarzenia. Nie to co Jacek Barto....k :)

    1. Marek1

      Co ty bredzisz ? Bartosiak to NIE żaden analityk, czy dziennikarz jak Repetowicz tylko geostrateg i pisarz.

  19. Na otrzezwienie

    Co do Turcji. Trzeba bylo z turkami sie dogadac w 17w. i razem z nimi spladrowc austrie a pozniej skierowac sie na polnoc dac im spladrowac niemcy a samemu odbic slask i pomorze zachodnie. Co zrobila polska? No wlasnie. Najgorsze jest ze najwieksza pomylka w naszej historii przedstawiana jest jako zwyciestwo.

    1. hej

      dokładnie

    2. wert

      tyle że ahistoryzm uprawiasz. TO było nierealne w ówczesnym świecie. Myślisz że Sobieski mógł ot tak sobie iść ręka w rękę z wrogami chrześcijaństwa? Pewne rzeczy wynikają ze stosunków społecznych, międzynarodowych etc.

    3. Asss

      A potem patrzeć, jak Turcy idą na północ i błagać cara o pomoc. Geniusze historii alternatywnej...

  20. wert

    Wielbicielom ojropki zadam pytanie: na kim winna oprzeć się Polska?

    1. na samej sobie .

    2. wert

      pięknie ładnie i z sensem przynajmniej częściowo. To drugie pytanie: na jaka skalę? Wystawienie dywizji ciężkiej to +- 100 mld PLN. Nasze potrzeby minimalne to cztery takie dywizje. Pięć, sześć jeżeli są i lekkie. Zakładam że liczymy tylko na siebie. Podasz koszty? Dolicz lotnictwo, marynarkę etc

    3. spoko

      Oczywiscie ze na Putinie Tylko on jest zdolny obronic Polske i Europe przed\\kazdy moze wstawic co mu pasuje\;))))

  21. rob ercik

    Bardzo ciekawy jest fragment o emigracji i to właśnie prze Turcję, jeden z filarów NATO w EU, napływa zdecydowana większość emigrantów ... Gdzież to sławetna spójność ...

    1. Radek

      emigranci?? ci "emigranci" są raczej uchodzcami ! Warto wspominać, że prawie międzynarodowym status uchodźcy został określony przez Konwencję dotyczącą statusu uchodźcy z 1951 r. i protokółdodatkowy do niej z 1967 r., te dwa międzynarodowe akty prawnezostały przyjęte przez Narody Zjednoczone; obecnie stronami Konwencji lub Protokołu jest 110 państw! i także jest zasada "non-refoulement" –> jedna z najważniejszych instytucji prawa międzynarodowego chroniących osoby prześladowane; do najistotniejszych umów międzynarodowych zawierających non-refoulement należy Konwencja dotycząca statusu uchodźców, sporządzona w Genewie 28 lipca 1951, której stroną Polska jest od 26 listopada 1991. Formułuje ona tę zasadę w art. 33: > Żadne Umawiające się Państwo nie wydali lub nie zawróci w żaden sposób uchodźcy do granicy terytoriów, gdzie jego życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne!!!

    2. dim

      Uchodźcami są tylko do pierwszego bezpiecznego kraju, czyli właśnie Turcji. Dalej są to już nielegalni emigranci do UE, a Turcja jest ich oczywistym przemytnikiem, oczywistym przestępcą, handlarzem żywym towarem.

    3. Davien

      Dim, takze tych z Afryki jak np z Libii?? Dla nich czesto pierwszym bezpiecznym krajem sa własnei Włochy i Grecja. Postepowanie Turcji to juz inna sprawa.

  22. dd

    Bardzo dobry artykuł który pokazuje odwieczną prawdę że silne państwa mają interesy słabe państwa nie mają prawa głosu. Gdy padnie pierwszy strzał na Bliskim Wschodzie bądź na Tajwanie wikłając w konflikt USA Turcja zajmie greckie wyspy przy bierności Grecji i NATO. USA widzą w Turcji naturalnego sojusznika Izraela (mimo napiętych relacji) licząc na tradycyjny podział między sunnitami a szyitami dlatego poświęcą absolutnie wszystko łącznie z Cyprem i Grecją. Dla Rosji Grecja jest tylko lewarem na Turcję, Francja walczy o interesy na Sahelu a nie Grecję, Izrael uzależnia wsparcie dyplomatyczne od poparcia aneksji części achodniego Brzegu Jordanu. Francja, Włochy, Egipt, USA są bezpieczne i nie będą walczyć z Turcją o greckie wysepki czy cypryjskie złoża gazu. Turcja nie zaatakuje Aten tylko zakwestionuje traktat z Lozanny przesuwając granicę morską, Grecja nie zareaguje gdyż sama jest za słaba poza tym musi oszczędzać sily do obrony "mainlandu". Jak widać USA bardziej niż na ropie są skupione na budowie proizraelskiej układanki jej częścią może być także poświęcenie interesu Polski na rzecz Rosji. Gdyby Grecja miała np. silną artylerię rakietową bądź flotę mogłaby wymuszać zaangażowanie innych państw budowaniem napięcia wokół zagrożenia symetrycznym konfliktem. Sama dyplomacja to za mało Grecy to już wiedzą ale jest za późno. Przejedzono złoty okres prosperity w UE a Turcja cierpliwie i powoli dzięki wsparciu USA, Włoch, Korei, Rosji budowała potencjał militarny i przemysłowy dziś odcina od tego kupony.

    1. Bolanda

      Niezupełnie. To tylko etap.

    2. Orthodox

      Konflikt zbrojny turecko-grecki na bank wciągnie inne kraje NATO. Co innego harcować na bliskim wschodzie, czy w Afryce, a co innego wywoływać wojnę w Europie do tego zrywając niedawne sojusze. I nie mówię tu o Grecji, jako sojuszniku z NATO, tylko resztę państw zobligowanych do pomocy. Brak reakcji sojuszu oznaczałby oczywisty jego koniec, co skutkować by mogło rozszerzeniem konfliktu poza region i najlepszym prezentem dla Rosji. Koniec końców Europa bez NATO, a w konsekwencji być może i UE to całkiem nowe nie przewidywalne rozdanie. I tu pojawiają się USA, jako hegemon paktu, mający największy wpływ na rozwój scenariusza. Wypadałoby monitorować zapędy Turcji i ewentualnie zarządać jasnych deklaracji ustami CAŁEGO NATO z naciskiem na USA. Wojna w Europie przy braku NATO to może być początek wojny światowej.

    3. bvb

      Grecy maja 11 okrętów podwodnych. a to oznacza, ze mogą sparaliżować transport po Morzu Śródziemnym. Tak więc mają potencjał do negocjowania o własnych interesach z najsilniejszymi państami śródziemnomorskimi. A gdyby doszło do wojny to Grecy i Turcy maja mniej więcej tyle samo samolotów 4 generacji. Przewaga Turcji mimo, że ma ona 8 razy więcej ludności wcale nie jest na takim poziomie aby w ciemno stawiać na klęskę Grecji. Raczej będzie remis.

  23. tagore

    Turcja gra z Moskwą do jednej bramki,ograniczenie wpływu USA na sytuację na morzu Śródziemnym i zapewnienie Turcji pozycji lokalnego lidera z rozłamem w NATO. Blokada działań NATO wzmacniających bezpieczeństwo Polski to fakt ,który jest ostanim dzwonkiem. Jeśli Turcja dokona pełnej okupacji Cypru , możliwość działań NATO i USA w regionie spadnie do niemal zera. Nadzieja w Egipcie ,który interweniując w Libii może przeciąć ten sprytnie zawiązany wezeł.

    1. dim

      Turcja z Rosją owszem, przeważnie gra do jednej bramki, ale dalsza część Twej prognozy nie zgadza się z tureckimi oczywistymi dla Greków planami. Turcja - patrz ich partyjne, wewnętrzne mapy "Turcja 2050" zamierza uszczuplić terytorialnie wszystkich, bez wyjątku, swych sąsiadów i czeka po temu okazji. I podobnie Rosja to i owo by jeszcze chapnęła. Czyli w jednym i drugim przypadku potrzebna jest jeszcze okoliczność, że USA zajęte byłyby np. na Dalekim Wschodzie, w stopniu absolutnie wykluczającym interwencję na Śródziemnym, Ukrainie, u Bałtów czy w Polsce. Czyli historycznie klasyczny motyw - walczący ze sobą królowie, a w cieniu i przy okazji, nawet w ramach tych walk, także porachunki czy nawet zupełnie nieprowokowane napaści ich lenników, na lenników drugiej strony. Co ciekawe Turcja ostatnie nie atakuje propagandowo ludności Cypru. Atakuje maksymalnie Greków greckich. A z kolei cypryjski przywódca, pan Anastasiadis ostrzegał raptem kilka dni temu swój naród, że jeśli dojdzie to rozwiązań siłowych, nieodwołalnie będzie to już koniec cypryjskiego hellenizmu. Jak niegdyś hellenizmu Azji Mniejszej, Pontu, a nie tak dawno także Konstantynopola. Z kolei greccy wojskowi, a konkretnie i obecny i poprzedni naczelni dowódcy sił zbrojnych, ostrzegają swój naród, że w razie konfliktu z Turcją, dość dokładnie widocznego już na horyzoncie, greckie siły zbrojne zapewne zmuszone będą walczyć bez czynnej pomocy zza granicy.

    2. Eyer

      Z pewnością Grecji nie pomaga polityka zagraniczna prowadzona wobec pozostałych sąsiadów i partnerów z Europy i NATO. Po upokorzenie Macedonii i zmuszenie jej do zmiany nazwy?

    3. dim

      I właśnie polityka zagraniczna jest bardzo mocną stroną Greków. A w szczególności i w kwestii poruszanej tym artykułem, wielokrotnie w ciągu roku wspólne ćwiczenia wojskowe z Izraelem i Egiptem, od lat. I nawet teraz, niewiele dni temu, mimo koronowirusa, grecki i izraelski premier spotykali się w Izraelu. Śmieszą też wpisy niektórych troli nt. "niemożności budowy East Med". Jedynym ograniczeniem ekonomicznym są w tym momencie bardzo niskie ceny gazu.

  24. asd

    Rozbawiło mnie stwierdzenie o żydowskich złożach gazu/ropy. Autor miał na myśli, siła i przemocą, oraz ludobójstwem, zajęte przez żydów złoża innych państw których obywateli eksterminują?

    1. y

      Jakoś to Twoje stwierdzeniu bardziej mi pasuje do Rosji...

    2. fifi

      Po co zaraz takie brutalne określenie?Można użyć innych słów :).

    3. dim

      Nie chrz... p... nie mów kompletny głupot. Izrael nikogo nie eksterminuje. Sprawdź, że średnia życia w takiej Strefie Gazy jest dłuższa niż np. w Rosji. Ja to sprawdzałem. Poza tym widzę tu wiele wpisów tureckich troli, o poziomie ich kłamstw jeszcze bardziej żałosnym, niż trole ruskie.

  25. Natowiec

    TURCJA nie JEST w konflikcie z NATO To BZDURY TERAZ jak juz się dogadali z USA to mają wolną rękę na morzu śródziemnym

    1. Leon zawodowiec

      Juz cała v5 flota o tym wie i oslania tureckie okręty

Reklama